Jump to content
Dogomania

Złamanie punktu umowy adopcyjnej - co dalej?


Guest TyŚka

Recommended Posts

Guest TyŚka

W ub, roku wyadoptowałam jedną ze sowich tymczasowiczek. Ludzie wydali się rozsądni, od razu mówili o sterylce, podpisali umowę po paru dniach namysłu... W Wielką Sobotę dostałam informację, że suka dostała swojej pierwszej w życiu cieczki, ale będa ją pilnować jak oka w głowie, tylko na smyczce i że są już umówieni na sterylkę po cieczce. Byłam spokojna. Do poniedziałku. W ten poniedziałek dostałam informację, że "suka wpadła, przyleciał pies ze wsi".

I co ja mam w tej chwili zrobić? Co mam prawo zrobić jako wyadoptujący?

Umowa zawierała takie zapisy, o które ew. mogę się oprzeć:

 

Nie dopuszczenia do rozmnażania się zwierzęcia oraz wykastrowania go do sierpnia 2015 roku.
(..)

W przypadku złamania, któregokolwiek z punktów niniejszej umowy lub ustawy o ochronie zwierząt sprawa

      może zostać skierowana na drogę sądową.
 

Jednak, mój błąd, nic nie ujęłam o wpadce suki. Umowę zaczerpnęłam od fundacji, wzorowałam się na niej i w sumie nie pomyślałam, by coś napisać o ew. postępowniu w przypadku wpadki.

Sprawa się trochę też komplikuje, bo umowę podpisał mój Tato, ja wówczas nie byłam pełnoletnia. Ludzie nie chcą słyszeć o aborcyjnej, a ich suka nie jest gotowa na to by miała szczeniaki, pomijając fakt, że ma okropnie ciężki charakter (pochodzi z dzikiej rodziny) i psów bezdomnych jest za dużo. Ludzie nie chcą też usypiać szczeniaków po narodzinach, uważają że mają już pierwszych chętnych na szczeniaki. Czy w ogóle ja mam jakieś pole do działania? Czy mogę np. jakoś ingerować w ich decyzję na zasadzie oparcia się na prawie?


 

Link to comment
Share on other sites

Nie chcą słyszeć o aborcyjnej bo? Wiara im nie pozwala czy mają już przed oczami wizję słodkich szczeniaczków?

Czy oni są świadomi możliwych komplikacji i dodatkowych kosztów? Może warto by powiedzieć im np. kosztuje cesarka?

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

"Bo nie są zabójcami". W tej chwili mam wrażenie, że pogodzili się z wizją szczeniaków, mówią że już szukaja chętnych i kilku mają.
O komplikacjach im mówiłam, ale podjadę do nich ze znajomą i jeszcze raz im to wyjaśnimy. Mamy wrażenie, że nie chcą słuchać, bo wiedzą lepiej... ich "siostra była przy tylu porodach (końskich), że się zna, więc i teraz będzie", a i wetowi ufają. A wet, wiadomo... widzi kasę... cesarka, szczenięta, potencjalni klienci to kasa... Poza tym żyję na zadupiu, gdzie żaden wet nie chce się podjąć aborcyjnej. Jakbym odebrała psa, zawiozłabym nawet na drugi koniec świata, by to zrobić.
Najlepsze jest to, że przed adopcją wyglądali super, naprawdę mieli już strylizowane koty i psy, obecny ich pies to kastrat, działają na swój sposób w adopcjach, podczas cieczki też zobowiązali się do pilnowania, już byli umówieni na sterylkę po cieczce... Poza tym wspólne spacery, odwiedziny itd, można było się z nimi normalnie dogadać, a teraz takie kwiatki, że chcą mieć szczeniaki  i robią z siebie ofiary, że nie mają jak suki pilnować 24h/dobę - obawiam się, że trochę ich wiejski wet nagadał, że suka musi mieć raz w życiu młode... Pojedziemy do nich, ale dobrze by było, gdyby pojechał z nami jakiś uświadomiony wet, który by przekonał ich bardziej niż dwie szalone młode, które ratują bezdomniaki, bez żadnego papierka potwierdzającego prawdziwość naszego gadania. Niestety, takowego nie znam, każdy tylko sprawdza czy mu się kasa w kieszeni zgadza.

Mieszkam na lubelskim zadupiu, kawałek pod Zamościem... Tu mentalność jest inna. Generalnie to był mój pierwszy pies adoptowany w te rejony, jeden jedyny z umową na osobę fizyczną, a nie na osobę prawną (fundację), zawsze wysyłałam psy dalej, w bardziej ucywilizowane miejsca, ten dom wydawał się rajem, wszyscy byliśmy spokojni, nawet moja wetka (do której ludzie już nie chodzą), a tu nagle takie niemiłe zaskoczenie... W tej chwili nie idzie się z tymi ludźmi dogadać. Psa dobrowolnie nie oddadzą, a kradzież psa byłaby głupotą - od razu wiedzieliby kto to zrobił... Proces sądowy - nie, tego chcemy oszczędzić suczce...
 

Link to comment
Share on other sites

Nie dopuszczenie do rozmnożenia się, dotyczy również niedopilnowania ( celowego bądź nie ). Wciąż mogą nie dopuścić, poprzez zabieg ... odmawiając, nie spełniają warunków umowy. Jak najbardziej możesz to w ten sposób tłumaczyć i zagrozić odebraniem psa ;)

Link to comment
Share on other sites

Mieszkam na lubelskim zadupiu, kawałek pod Zamościem... Tu mentalność jest inna.

 

 

TyŚka - Mieszkamy na tym samym zadupiu :) Ja bliżej Krasnobrodu niż Zamościa.
 

No, grozić można. Ale w praktyce jakby to miało wyglądać? Angażować policję? Pytam, bo nie mam zielonego pojęcia.

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

No, grozić można. Ale w praktyce jakby to miało wyglądać? Angażować policję? Pytam, bo nie mam zielonego pojęcia.

też jestem ciekawa, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji.

Link to comment
Share on other sites

Też mnie ciekaei czy odebranie psa w asyście policji, czy najpierw próbować po dobroci... czy żeby odebrać psa wystarczy okazać odpowiednim władzom umowe, czy może załatwia się to na drodze sądowej?
Może jeśli nie macie znajomego weta, który pomógłby wyedukować to może ktoś z tozu, szkoda że pierwsza adopcja "na siebie" i odrazu kłopoty:(

Link to comment
Share on other sites

TyŚka wydaje mi się, że angażowanie policji, a tym bardziej ciąganie po sądach nie ma sensu. Znając podejście naszych służb mundurowych raczej niewiele wskórasz. Mleko się rozlało. Skoro mówisz, że ludzie wydawali się rozsądni, to trzeba mnieć nadzieję, że tacy są. Tym bardziej, że piszesz, że już zaczęli szukać chętnych do wzięcia szczeniaków. Najsensowniejsze wydaje się dogadanie z nimi po dobroci. To, że nie dopilnowali suczki to ewidentnie ich wina, więc po ich stronie leży obowiązek znalezienia im dobrych domów. Jeśli masz możliwość, to możesz im w tym pomóc. Natomiast Ty musiałabyś dopilnować, żeby dotrzymali warunków umowy adopcyjnej i bezwzględnie wysterylizowali suńkę, żeby taka sytuacja więcej się nie powtórzyła.

Link to comment
Share on other sites

TyŚka, a czy jesteś w stanie podjąć się znalezienia domów dla tych szczeniąt? Taka opcja, że szczenięta pozostają u nich do 7 - 8 tyg. życia przy suce, ale oni zrzekają się do tych szczeniąt wszelkich praw (pisemnie, w drodze umowy lub aneksu do umowy adpocyjnej i w oparciu o nią)? Jednocześnie, że te szczenięta nie będą przedmiotem sprzedaży, a więc korzyści majątkowych dla tych ludzi, które za pewne zwietrzyli? Ponadto, ponieważ suczka - matka jest z adopcji, że każdy nowy właściciel tez podpisze umowę, ze zobowiązaniem do sterylki? Z jednoczesnymi sankcjami za niewywiązanie się (w tym także za ewentualną wpadkę ewentualnych suczek), w postaci kary finansowej, np. 1000 zł na rzecz wskazanej organizacji pro-zwierzęcej - za wpadkę / odebraniem suczki / pieska - za brak sterylki w określonym terminie?

 

Osobiście, na Twoim m-cu nie próbowałabym negocjować z tymi ludźmi samodzielnie, a poprosić o pomoc kogoś starszego z organizacji prozwierzęcej. Ty jesteś OK, działasz OK, argumenty masz OK, ale jak piszesz - jesteś jeszcze młoda. Myslę sobie, że ludzka mentalność jest taka, że większym autorytetem jednak będzie ktoś starszy, a zwłaszcza z szyldem organizacji, legitymacją, wysoką funkcją. To absolutnie nie jest Twoja wina - nie chciałabym abyś to co napisałam odebrała jako krytykę.

Link to comment
Share on other sites

Więc tak. Nie ma w Polsce żadnej podstawy prawnej pozwalającej na sądowy nakaz sterylizacji suki. Właściciele mają czas do sierpnia 2015 na wysterylizowanie suki, a to dłużej niż ciąża u psa. Ponadto w umowie masz zapis o możliwości wejścia na drogę sądową, ale o co chcesz się sądzić? Złamali punkt umowy - jeśli sąd będzie chciał zasądzi rozwiązanie umowy i powrót psa do Ciebie. Jeśli nie - pogrozi im palcem, ewentualnie zasądzi drobne zadośćuczynienie na Twoją korzyść bądź charytatywną. Nie muszę chyba tłumaczyć w jak odległym terminie odbędzie się rozprawa o ile w ogóle nie dojdzie do umorzenia. Pies jeśli wróci do ciebie, będzie potrzebował nowego domu- dorosłym psom trudniej go znaleźć, mie wspominająco tym, że sunia się dotych ludzi przywiązała, bedzie to dla niej trauma. Wejście z policją jest możliwe pod warunkiem, że w umowie jest zapis, że w razie jej nie dotrzymania następuje przepadek psa na Twoją korzyść zeskutkiem natychmiastowym. Bez tego zapisu możesz im nagwizdać. Najrozsądniej będzie posłuchać rady Furie. Zobowiąż ich do przekazania szczeniąt tak by miały umowę adopcyjną. I na przyszłość wprowadź zapis do umowy o sankcjach za rozmnażanie i przepadku psa za niedotrzymanie warunków umowy. Inna sprawa- dobra umowa zawiera jeszcze punkt o poinformowaniu o próbie przekazania własności z Twoim prawem do pierwszeństwa adopcji i nadzoru nad przekazaniem, tak aby pies na zawsze był pod Twoją ochroną. Obecnie jedyne co możesz zrobić to pomóc tym ludziom znaleźć domy dla szczeniaków.

Link to comment
Share on other sites

http://www.nie-taki-pies.pl/profesjonalna-umowa-kupna-sprzedazy-psa-jak-zabezpieczyc-siebie-i-psa/

Tutaj co prawda umowa kupna-sprzedaży, ale w prosty sposób można zmienić na adopcyjną.
To na przyszłość, żeby nigdy więcej taka sytuacja Cię nie spotkała.
Możesz jeszcze użyć na nich jednego argumentu jeśli mają córkę poniżej 15 lat. Co bo zrobili gdyby to ich córka zaszła w ciążę. Czy to w porządku obarczać odpowiedzialnością za opiekę nad dzieckiem kogoś, kto sam jest jeszcze dzieckiem. Może to do nich przemówi. A jeśli chodzi o przerwanie ciąży - może do zastrzyków byś ich przekonała? Alizin to się chyba nazywa - można w pierwszej połowie ciąży podać. Może to zabieg aborcyjny ich przeraża, a mniej drastyczna metoda spotka się z większą przychylnością?
Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Bardzo dziękuję za rady. W sobotę jadę do nich na wizytę poadopcyjną, ze znajomą i mamy nadzieję, że uda nam się zdziałać. Rozważałyśmy ew. zgodę na szczeniaki, bo sądzić się... no cóż, szkoda psa, a rezultat może być mierny, o czym wspomniałyście wyżej. To są prości, młodzi ludzie. Rozważałyśmy od samego początku taką opcję jak szukanie szczeniakom domu na własną rękę - ale pomijając fakt, że suka jest z dzikiej rodziny, więc ma bardzo specyficzny charakter (waży 5kg, a ostatnio np. zagryzła kurę; ciężko jest ja przekonać do siebie, często pokazuje zęby), to jest za młoda (ma niecały rok), a z tego co wiem to w ich okolicy są same duże psy... ryzyko podczas porodu. Dlatego wolałybyśmy ze znajomą, by tych szczeniaków nie było.

To, co piszecie jest baaardzo pomocne. Te ustalenia, o której pisze Furie faktycznie trzeba spisać, ale sama szczerze nie wiem jak. Macie może jakąś przykładową umowę zawarcia takiego sojuszu? Sama poszukam i popytam wśród zaprzyjaźnionych fundacji, ale może ktoś z Was już coś takiego znalazł? Na jakiej podstawie będę kazała im to podpisać?

 

Za wzór umowy kupna szczeniaka, dziękuję, na pewno będę się na niej wzorować.

Spróbuję ściągnąć kogoś bardziej doświadczonego do siebie.


 

Link to comment
Share on other sites

Możesz jeszcze użyć na nich jednego argumentu jeśli mają córkę poniżej 15 lat. Co bo zrobili gdyby to ich córka zaszła w ciążę. Czy to w porządku obarczać odpowiedzialnością za opiekę nad dzieckiem kogoś, kto sam jest jeszcze dzieckiem. Może to do nich przemówi.

 

Porównywanie psa do człowieka na tym kawałku lubelszczyzny jeszcze dla nikogo się dobrze nie skończyło :rolleyes:  A jakieś takie aluzje do ciężarnych nastoletnich córek to to już w ogóle obraza majestatu ;)

 

 jest za młoda (ma niecały rok), a z tego co wiem to w ich okolicy są same duże psy... ryzyko podczas porodu. Dlatego wolałybyśmy ze znajomą, by tych szczeniaków nie było.

 

 

Postaraj się na nich wymóc zrobienie USG. Może jeśli usłyszą od weta, że jest. np 8 dużych płodów i że poród będzie zagrożeniem życia dla sunii, może to ich ruszy.

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Prosiłam już ich o USG. Na razie tłumaczą się brakiem kasy, co też będzie dla mnie argumentem w dyskusji - skoro ich nie stać teraz to, co będzie podczas proodu i odchowaniu miotu.

Link to comment
Share on other sites

Witki opadają... USG w Zamościu kosztuje 40zł, to pikuś w porównaniu z cesarką. A jak się to zestawi z kosztami odchowania młodych: odrobaczenieniami, szczepieniami, podładami to już w ogóle kosmiczna różnica... 

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Przejechałam się na właścicielach równo i szczerze cicho liczę na to, że w sobotę dobrowolnie zrzekną się psa, ale muszę być gotowa na wszystko. Napisałam do kilku osób, które znam, że działają w fundacjach, może będą mieć czas podjechać ze mną do nich. O USG ich męczę, oby podjechali przed sobotą... albo sama im wezmę tego psa na te pieprzone USG skoro im tak ciężko...

Link to comment
Share on other sites

To, co piszecie jest baaardzo pomocne. Te ustalenia, o której pisze Furie faktycznie trzeba spisać, ale sama szczerze nie wiem jak. Macie może jakąś przykładową umowę zawarcia takiego sojuszu? Sama poszukam i popytam wśród zaprzyjaźnionych fundacji, ale może ktoś z Was już coś takiego znalazł? Na jakiej podstawie będę kazała im to podpisać?

 

Na takiej podstawie, że nie wywiązali się z postanowienia umowy adopcyjnej mówiącego nie zapobieganiu rozrodowi. A z tego co pamiętam (ale moge się mylić) za niewywiązanie się groziło rozwiązanie umowy a więc w praktyce, odebranie suczki (chocby czysto teoretycznie). A Ty jesteś ugodowa, nie chcesz im suczki odbierać, ale na tej podstawie (niewywiązanie się z pierwotnej umowy), jako kompromis (zostawiasz im suczkę) oczekujesz podpisania aneksu / nowej umowy.

 

Acha, skoro są młodzi, prości i mieszkacie w zaścianku (ja też, tak przy okazji), to może jeszcze argument społecznego obciachu będzie pomocny? Że wokół tego psa zrobi się zadyma, prasa się zleci, bo same powiadomicie (na pewno macie jakiś lokalny tygodnik, co to piszą o wszystkich lokalnych plotach i aferach), wszyscy ich będą palcami wytykać, że to ci, co afera z suczką u nich była? Więc lepiej aby szybciutko i po cichu rozwiązać problem i nikt o niczym się nie dowie :D

 

Generalnie to wszystkie argumenty by trzeba pozbierać do kupy, co im powiedzieć, w jakiej kolejności. Jak i czym nastraszyć (koszty cesarki, szczepienia, odrobaczenia, żywienia, zagrożenie zdrowia i życia suczki - za duże płody, wysiłek i robota - bo przy szczeniakach się trzeba napracować, brak zarobku czyli kasy za sprzedaż szczeniąt - bo to by wynikało z aneksu / nowej umowy, konsekwencje społeczne i obciach - bo to ci od afery z suczką).... Więc czy naprawdę nie byłoby wszystkim lżej gdyby zrobić tę aborcję? No i jeszcze ten argument o zastrzyku - wydaje się byc bardzo humanitarnym rozwiązaniem. Może nawet mogłabys sprawdzić koszty tego zastrzyku i im zaproponować, że to Ty za niego zapłacisz?

 

Acha, ale co do ewentualnego straszenia, to polecam aby to zrobił ktoś ze starszych znajomych. Mnie osobiście by to rozsierdziło do czerwoności, gdyby mi nastolatka machała szabelką przed nosem i dyktowała warunki. Oczywiście bez obrazy dla Ciebie.

Link to comment
Share on other sites

Wybaczcie, że się wtrącę, ale takie lekkie proponowanie Alizinu jako cudownego środka likwidującego problem naprawdę nie jest niczym fajnym.

 

Alizin najbezpieczniej podawać do 20 dnia ciąży, potem nadal jest to dozwolone, ale niesie ze sobą znacznie większe ryzyko powikłań. A 20 dzień to chyba minął już jakiś czas temu.

Preparat znacząco zwiększa prawdopodobieństwo późniejszego wystąpienia u suki ropomacicza.

Nie powinien być stosowany u zwierząt z problemami nerek lub wątroby, a szczerze wątpię, aby suczka była przebadana.

 

Ponadto - cena. Wykonuje się dwa zastrzyki. Cena jednej iniekcji (u suki 25kg) to koszt 150-170zł. Czyli komplet wychodzi niewiele taniej niż sterylka. Warto?

Link to comment
Share on other sites

O ile zrozumiałam to Tyśka dopiero co dostała informację, że suka nie została upilnowana, więc te 20 dni jeszcze nie upłynęło. Poza tym sunia ma być sterylizowana potem. Koszty owszem są wysokie, ale jest to sposób na podejście do ludzi. Jak pogadają z wetem to może on ich przekona że lepsza aborcja. Teżp uważam że sunie powinno się wysterylizować i już. To młoda sunia, a w okolicy same duże psy, komplikacje porodowe mogą okazać się dużo większe. Decyzję podejmie i tak wet po zbadaniu psa, ale przynajmniej by się już u niego znaleźli. To opcja, która mogłaby przestawić tok myślenia tych ludzi na to, żeby jednak nie dopuścić do oszczenienia.

Link to comment
Share on other sites

Przejrzałam raz jeszcze wątek i zaczęłam się zastanawiać nad jedną podstawową sprawą: jak właściwie została potwierdzona ciąża, skoro cieczka zaczęła się w Wielką Sobotę (czyli wychodzi mi, że okres możliwego "zajścia" to okolice 14-20 kwietnia), a - jak rozumiem - ludzie do tej pory nie byli z suczką u weta. O ile wiem to do około 5 tygodnia miot w brzuchu może wykryć albo USG albo dobra wróżka ze szklaną kulą ;). 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...