irenas Posted August 14, 2017 Author Posted August 14, 2017 Ależ Krysiu, cytat "pani zabierze tego psa" pochodzi głównie od miastowych! W końcu mieszkam niby na wsi, ale najczęściej spotykam warszawiaków, a w Chotomowie to głównie one były. Quote
Grażyna49 Posted August 16, 2017 Posted August 16, 2017 Popieram Krysię. Na Starówce są 2 parki dla piesków. Jeden w pobliżu pl.Bankowego a drugi na Mariensztacie. Moja wnusia tam chodziła bardzo często /zanim została mamą / ze spanielką. Niby jest przegrodzony na wybieg dla mniejszych i oddzielnie dla większych piesków, ale zwyczajowo jeśli malizna nie boi się dużych psów to jest zapraszana. Duże pieski jednak nie są zapraszane na wybieg dla malizn. W zależności od pory dnia czasami tam bywało po kilkanaście piesków jednocześnie. Poprawiły się i u nas ,wzorem zachodu , miejscówki dla psiego wypoczynku. Quote
irenas Posted August 16, 2017 Author Posted August 16, 2017 No to widać mam pecha, bo nigdy takiego obrazka u nas nie widziałam. Wracam do bernardyna. Krysia doniosła, że kolejny aspirant sztabowy poszedł na urlop. Od pozostałego na posterunku sierżanta dowiedziała się, że policja ma zaświadczenie o dobrym zdrowiu psa, ale wyda je wyłącznie po otrzymaniu podania. I tu zaczęłam się zastanawiać, jak to jest z tym dostępem do informacji publicznej. Czy aby na pewno trzeba składać oficjalne pismo, żeby zobaczyć (czy nawet skserować) taki papier? Na dodatek Krysia musiała się tłumaczyć z jakiej paki w ogóle zajmuje się tą sprawą. Przecież każdy może przyjść na policję i złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Do tego nie trzeba podań ani jakichś specjalnych upoważnień. Coś mi tu zapachniało słusznie minionymi czasami. Quote
konfirm31 Posted August 17, 2017 Posted August 17, 2017 Sprawę dalej poprowadzi Oddział TOZ, wysyłając na firmowym papierze i z pieczątkami stosowne pisma na Policję. Obawiam się, że w czasach minionych, żadne MO, nie interweniowało w tego typu sprawach, więc jakiś postęp cywilizacyjny jest. Wymienną korzyścią całej historii jest fakt, że właściciel psa, a i pewnie jego znajomi i sąsiedzi przekonali się, że pies nie jest rzeczą i w jego sprawie przychodzi nawet policja ;). Myślę, że jeszcze wiele wspólnych "prozwierzęcych" działań przed nami Irenko :). Quote
irenas Posted August 17, 2017 Author Posted August 17, 2017 Nie chodzi mi o to, że policja zajmuje się tą sprawą, a przedtem milicja tego nie robiła, tylko, że takie sformalizowanie przypomina mi dawne czasy, kiedy człowiek jeśli nie miał stosownej bumagi to właściwie niczego się nie mógł dowiedzieć. Teraz podobno ma móc. Tyle, że pan sierżant chyba tego jeszcze nie wie. Quote
konfirm31 Posted August 17, 2017 Posted August 17, 2017 Policja ma obowiązek reagować na zgłoszenie łamania ustawy o ochronie zwierząt przez każdego obywatela, ale nie ma tego obowiązku, a może nawet prawa(?) przedstawiania/dostarczania mu dokumentów dotyczących tego oskarżenia i postępowania. Dlatego powstały organizacje i fundacje, które o to mogą występować drogą służbową. Społeczny inspektor TOZu działa w terenie, ale dokumenty wysyłane są do organizacji na jej pisemny wniosek. Wiem, że to się może wydawać nadmierną biurokracją, ale tak działa prawo. Nie chciałbym sprawy zakończyć tylko na rozmowach. Niech będzie ślad w dokumentacji, do którego zawsze jest możliwość odwołania się. Quote
malagos Posted August 18, 2017 Posted August 18, 2017 Moja wczorajsza wizyta rekontrolna (zbierałam siły dwa dni....) wypadła pomyslnie. Buda stoi, i to na palecie, nie na ziemi. A o to chodziło najbardziej. Pies ma dwie michy, w tym jedna z wodą. To mój pierwszy maleńki sukces. Ale szykuje się gorsza sprawa - dom socjalny, kilka rodzin w nim mieszka, w tym dwie patologie. Mają na podwórku psy, w tym dwie suki. Kobiety, które mi o tym mówiły, dokarmiają te psiaki, ale oficjalnego zgłoszenia boją się zrobić. A tym bardziej iść na policję... Gmina zna problem, bo tam piją, wrzeszczą, ale ciężko coś poradzić. Jak te pani zdecydują się zareagować, to pójdę na posterunek i poproszę o asystę Quote
konfirm31 Posted August 18, 2017 Posted August 18, 2017 Super, Malagosku! W podobnym budynku socjalnym(a właściwie przed nim), mieszkał Ares(pamiętasz go, Malagosku?), który spowodował, że zapisałam się do TOZu, żeby móc skuteczniej bronić praw zwierząt. Quote
irenas Posted August 19, 2017 Author Posted August 19, 2017 Muszę się z Wami podzielić moją dzisiejszą przygodą (???). Otóż zostałam zaproszona na obiad przez moich najbliższych sąsiadów, z którymi zdawałam się zaprzyjaźniona. Abstrahuję już od faktu, że na moje pytanie "Jaka to okazja?" usłyszałam "nie ma żadnej okazji", przyszłam więc ze skromną butelką wina, bez żadnych prezentów i było mi głupio. W trakcie obiadu wynikła dyskusja na temat pomysłu stworzenia w Dyszobabie pola golfowego z przeznaczeniem dla gości międzynarodowych (ambasady i te rzeczy). Gmina podobno przyklasnęła projektowi, ale dyszobabiacy nie zgodzili się oddać swoich pastwisk. Na co ja: i bardzo dobrze!, jako że tak uważam. I tu rozpętało się prawdziwe piekło. Gospodarz domu i jubilat w jednym (albo solenizant, do końca się nie dowiedziałam) zaczął na mnie wrzeszczeć, że jestem egoistyczna, po czym jeszcze bardziej wściekle zaatakował mnie,że moje psy szczekają z jego psami przez płot, bo ja chodzę bez smyczy (jego nie mają okazji chodzić ani na smyczy, ani bez, bo w ogóle nie wychodzą poza działkę), że zagryzły kota (nie jego), że robią harmider itp., itd. Muszę przyznać, że zbaraniałam. Nie tylko ja zresztą. Jedna z pań bąknęła nieśmiało, że jej nie przeszkadza, że jej Leon i mój Szerlok sobie na siebie troszkę poszczekają, inni wbili wzrok w talerze, nie bardzo wiedząc, jak się zachować w tak nietypowej sytuacji. Ja nawet się nie zdenerwowałam, zrobiło mi się po prostu przykro, poszłam więc do domu. Nadal czuję się lekko zbaraniała, agresja była tak nieproporcjonalna do powodu! To się chyba nazywa brak kindersztuby, bo jeśli ma do mnie jakieś uwagi, powinien mi powiedzieć na osobności, a nie narażać swoich gości na stres, prawda? Quote
konfirm31 Posted August 19, 2017 Posted August 19, 2017 Masz 100% racji, Irenko! Gość w dom, Bóg w dom! Nie zaprasza się gościa, żeby mu przy innych gościach, zrobić awanturę! Szczególnie, że nie jest to tak, że znacie się wszyscy od lat jak przysłowiowe łyse konie - jesteś wśród nich nowa. Cham i tyle. Współczuję niemiłej sytuacji :*). Quote
irenas Posted August 20, 2017 Author Posted August 20, 2017 Mnie jest zawsze żal "King Kongów" (wielkich, głupich, złych, bo nieszczęśliwi) i staram się zrozumieć idiotyczne zachowania innych. Ten facet ma bardzo chore serce, rozrusznik coś szwankuje, na szafie stoi maszyna, którą lekarze podglądają jego stan zdrowia, żeby ewentualnie od razu interweniować (o ile dojazd z Warszawy do Dyszobaby można traktować jako "od razu"). Myślę sobie, że musi się potwornie bać, nie dość, że ma swoje lata (dokładnie tyle co my, Konfirmie, ale z tej półki już biorą), to jeszcze na dodatek miecz Damoklesa nad głową. Pewno dlatego taki poirytowany, co oczywiście nie usprawiedliwia jego wczorajszego zachowania, tylko może je troszkę wyjaśnia. Quote
konfirm31 Posted August 20, 2017 Posted August 20, 2017 A tu, to nie masz racji. King Kong był co prawda wielki, ale nie był ani głupi, ani zły :). Quote
irenas Posted August 20, 2017 Author Posted August 20, 2017 Ale tak go postrzegano. A kochanie się w kobiecie rozmiarów pchły do najmądrzejszych chyba nie należy? Chociaż z drugiej strony... serce nie sługa. Quote
irenas Posted August 21, 2017 Author Posted August 21, 2017 Dzisiaj na spacerze spotkałam takiego jegomościa: Zdziwiłam się, bo na ogół ślimaki bez skorupy, które można spotkać w Dyszobabie, mają ostry ceglasty kolor, a ten tu jakiś taki stonowany, za to w rzucik. Ale już wiem - to pomrów wielki gatunek INWAZYJNY! Czy to znaczy, że powinnam go była utłuc? Chyba bym nie umiała. Quote
Grażyna49 Posted August 21, 2017 Posted August 21, 2017 Brrrrr,wstrętny osobnik. Nie lubię gołych ślimaków.Te w muszelkach są mniej obrzydliwe , a czasami kolorowe muszelki są śliczne. Współczuję Ci , Irenko takiego sąsiada. Nie można jednak chamstwa tłumaczyć chorobą powodującą rozdrażnienie. Quote
devoner Posted August 21, 2017 Posted August 21, 2017 irenas możesz na oko podać wymiar tych mat węchowych? Quote
malagos Posted August 22, 2017 Posted August 22, 2017 Ślimaczek rzeczywiscie nietypowy. Takie buro-szare są i u nas po deszczu, rekordzista, któremu Tomek aż zrobił zdjęcie, miał 22 cm! Ale takiego w ubranu moro nie widziałam! Współczuję tej scysji z sąsiadem. Szkoda nerwów ... Poradźcie mi Dziewczyny, co ja mam zrobić z tą sunią z kojca? ... bo coś trzeba zrobić, nie może być tak dalej. Tyle, że "jak nie my, to kto"?....Suczka , młodziutka, jeszcze szczeniak, znaleziona dobre 4 miesiące temu. Dzikus, ale ale z tych, co to chcę , ale się boję. My w tym czasie inne psiątka mieliśmy w naszym kojcu i w domu, ja wyjeżdżałam do Wilgi, potem na spływ, a tą maleńką zajmowała się gmina (czyli właściwie pani Krysia, która mieszka w domu obok). Potem sunia uciekła z kojca, ale że była spokojna, przyjacielska, chodziła sobie po placu luzem, kojec otwarty i miska pełna. Podchodziła jedynie do pani Krysi, innych się bała. Jak ja się pojawiałam, szczekała z daleka, ale ogonem machała. Nie udało mi się jej nigdy dotknąć. Potem znów ją zamknęli w kojcu, pojechała na sterylizację do Ostrołęki 11 lipca, wróciła do kojca gminnego. Po 10 dniach Tomek zdjął jej szwy, ale mała była tak przestraszona i dzika, że dwaj pracownicy z zakładu gospodarki komunalnej musieli ją łapać i przywieźć do gabinetu - w rękawicach! Tak gryzła. Po sterylizacji sunia (pani Krysia nazwała ją Milusią) miała iść do domu, do pani z sąsiedztwa. ale pani, nie wiedzieć czemu, zrezygnowała. Może dlatego, że mała taki dzikus? Zabrała się ja za tę nieszcząsną Milusię. Jeżdzę do kojca gminnego na rowerku codziennie od 2 tygodni. Wchodzę do kojca, wabię miską z jedzonkiem, mięskiem, kostką, zagaduję, ćwierkam - ale mała siedzi w budzie i się boi. Jak była z nią przez kilka dni druga sunieczka, szczeniak, to obie się radowały, merdały ogonkami, nawet Milusia dała się w przelocie pogłaskać. Teraz czasem wyjdzie na sekundkę z budki, nawet poliże rękę, ale znów się chowa. A jak widzi Tomka, to za chiny nie wychyli nawet nosa! Pomysły?.... Quote
irenas Posted August 22, 2017 Author Posted August 22, 2017 Oj, Malagosku! Czarna dziura w mojej głowie! Bardzo chciałabym pomóc, ale naprawdę nie wiem jak. Wczoraj poznałam przemiłą dziewczynę, zwierzolubkę, jej mama też, co z tego mają już dwa psy i jakieś koty. Będę jeszcze myśleć, może mi się ktoś przypomni. A czy na fejsie (ale jestem moderna, co?) o tym pisałaś? O ile nie ogarniam tego zjawiska, o tyle wiem, że w różnych akcjach jest bardzo skuteczne. Quote
konfirm31 Posted August 22, 2017 Posted August 22, 2017 Wszystkie wiemy, że potrzebny jest doświadczony domowy pdt. Lub takiż własny domek. Tylko, skąd go brać? To jest właśnie kwadratura koła :(. Beza od Kyioshi też takiego szuka od dłuższego czasu, niestety, póki co bezskutecznie :((. Ślimak, to pomrów wielki. Gatunek inwazyjny na terenie Polski. Quote
malagos Posted August 22, 2017 Posted August 22, 2017 Jedynym wyjściem jest zabranie psa, tej Milusi, do nas - do kojca przed domem. Zagrożeniem jest, ze ucieknie (przez sztachety lub górą), to potem jak złapać dzikiego psa na terenie pół hektara? Kojec w sadzie, ten szczelny, zajęty przez bocianka ze złamaną nogą. No i njwazniejsze, Tomek jeszcze nie wie o moich planach, a tu może być problemik...... Quote
konfirm31 Posted August 22, 2017 Posted August 22, 2017 Strasznie trudna sytuacja, Malagosku :(. Chyba najpierw bociana trzeba wyekspediować, bo jak piszesz, sunia może nawiać z kojca przed domem. No i mieć zgodę TZta, bo bez tego, ani rusz..... Quote
irenas Posted August 22, 2017 Author Posted August 22, 2017 11 godzin temu, konfirm31 napisał: Ślimak, to pomrów wielki. Gatunek inwazyjny na terenie Polski. Krysiu, czytaj uważnie, co piszę: "Zdziwiłam się, bo na ogół ślimaki bez skorupy, które można spotkać w Dyszobabie, mają ostry ceglasty kolor, a ten tu jakiś taki stonowany, za to w rzucik. Ale już wiem - to pomrów wielki gatunek INWAZYJNY! Czy to znaczy, że powinnam go była utłuc? Chyba bym nie umiała." Quote
konfirm31 Posted August 22, 2017 Posted August 22, 2017 16 minut temu, irenas napisał: Krysiu, czytaj uważnie, co piszę: "Zdziwiłam się, bo na ogół ślimaki bez skorupy, które można spotkać w Dyszobabie, mają ostry ceglasty kolor, a ten tu jakiś taki stonowany, za to w rzucik. Ale już wiem - to pomrów wielki gatunek INWAZYJNY! Czy to znaczy, że powinnam go była utłuc? Chyba bym nie umiała." Przepraszam. Na działce, często czytam posty na Gmailu i nie przełączam na oryginał na dogo. Gmail w telefonie często obcina koniec postu, lub usuwa fotki, więc takie przeoczenie może mi się zdarzyć. Quote
konfirm31 Posted August 22, 2017 Posted August 22, 2017 8 minut temu, irenas napisał: Aaaa, to ja przepraszam! :) Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.