Jump to content
Dogomania

Pierwszy rodowodowy szczeniak


Maron86

Recommended Posts

[quote name='Maron86']Rott w ratownictwie? Przyznam szczerze że nie słyszałam, nie widziałam. Śmiem nawet twierdzić że zdecydowanie się nie będzie nadawać ze względu na dużą masę, przez co (tak jak i Szaman) pomimo tego że jakiś tam talent może i mają to nie będą nadawać się na kilku godzinne poszukiwania. Do tego dochodzi duży, naprawdę duży problem ze stawami. Nie wyobrażam sobie zmuszać takiego psa do agility, czy też godzinnych biegów i marszów po trudnym terenie w upały i mrozy (tym bardziej że z tego co wiem mrozy raczej nie służą rottom). No i co najważniejsze, moi rodzice nie ufają rottom (mieliśmy do czynienia z raczej walniętymi osobnikami, nawet te do 2-4lat które były normalne po dojrzałości płciowej nadawały się do uśpienia z powodu agresji na różnym tle zależnie od tego o którym osobniku mowa)...

.[/QUOTE]

Ja tam nie mam zamiaru Cię przekonywać, ale jeżeli sugerować się tym co w PL biega po ringach to faktycznie rot odpada w przebiegach, dlatego trzeba pogrzebać głębiej-np u Czechów. Mają bardzo fajne psy w "sportowym" typie. Lżejsze, drobniejsze, za to z wiekszą korbą na robotę. Gdybym ambitnie myślała o pracy z psem, to bym się nie zastanawiała zupełnie. W agi tez dadzą radę, na pewno nie tak jak BC, czy oziki, ale pośmigac z nimi można.
A stawy-no cóż, tutaj nikt Ci nie da żadnej gwarancji w żadnej rasie-wiec ryzyko takie same jak u BC, a moze i nawet mniejsze, jeżeli o choróbska idzie ;)

Godzinne biegi, marsze, trudny teren to dla rota, w dobrej kondycji, bułka z masłem, bo to nie ma być nalana tłusta beczka, tylko sprawny pies (btw swego czasu nazywany koniem dla ubogich-robił za ciągnik w terenach górzystych) Mrozy dla rota problematyczne? Dla psa z takim podszerstkiem? Pierwsze słysze. Rot na spokojnie da rade w naszym klimacie mieszkać w kojcu cały rok.

Tyle ze podkreślam, nie mozna się sugerować psami z pseudo (czesto dużo większymi niż wzorzec zakładał) czy tym co biega po ringach, bo cięzko trafić fajnego psa. Mnóstwo rotów pracuje- tylko jakoś nikt nie kwapi się z nimi po ringach biegać ;)

I nadal obstaje przy swoim, ze rot by tu pasował :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Jeśli chodzi o bouviery to polecam hodowlę Filos. Nabyłam tam 14 lat temu podhalana. Mam bardzo dobre zdanie o tej hodowli. Pani hoduje od wielu lat 3 rasy: podhalany, CTR-y oraz buviery właśnie. Bardzo wysoki poziom i bardzo dobry kontakt. Polecam szczerze.
Hodowla k/ Gdańska.

Link to comment
Share on other sites

Przyznam szczerze że na ja do swoich statystyk biorę pod uwagę wyłącznie psy z hodowli rodowodowe. Dla mnie rotty odpadają, nie pasuje mi ich charakter, nie pasuje mi ich latające wszędzie futro, ogólnie rotta nie widzę w ratownictwie (już widzę człowieka odnalezionego przez 'psa mordercę'...) No i właśnie, nie chce kombinować z żadnymi pozwoleniami itp, a na psa rasowego z hodowli 'z listy' trzeba takowe mieć.
Jedno muszę przyznać, myślałam że ta ich sierść jest jak u dobka...


toyota widziałam tą hodowlę, ich stronę przeglądałam itp. Jednak ostatnie ich aktualności na www są z ... 2005r. Dopiero jak klikam 'szczeniaki' to widzę że w tym roku mieli CTR i Bouviki. No i zastanawiam się czy ich psy są typowo obronne, czy ogólnie 'sportowe'. Wolałabym nie musieć walczyć z genami i ujarzmiać typowo obronne zachowania (jak to mam przy Szamanie). Jak byś miała więcej informacji to bym była wdzięczna :loveu:.
U Bouvierów mam jeszcze jedną hodowlę na oku, tam psy są 'sportowe' agility :razz:

Link to comment
Share on other sites

Szczerze to strasznie fajne marzenie, pies użytkowy i do tego piękny i jeszcze z ras raczej nie hodowanych popularnie do użytku. Ja sobie tego nie wyobrażam, ba ja sobie nawet nie wyobrażam psa z typowej hodowli psów użytkowo-sportowych popularnych ras wygrywającym wystawy.
Najważniejsze pytanie w jakim stopniu obi i agility, bo rozumie że ma to być pies typowo do ratownictwa. Obi na jakimś poziomie do 1 zaryzykowałabym stwierdzenie że można zrobić z każdym psem, tak samo jak skakanie przez leżące tyczki w tępię ślimaka tylko ile to zajmie czasu i czy ciebie to satysfakcjonuje.

Znajomi brali psa który miał być repem ale wyszła wada ortopedyczna i nie wyszło. Mieli w umowie paragraf że jeżeli tak się stanie to dostają zwrot kasy za psa.

Link to comment
Share on other sites

Wiem, że stronę mają kiepską...Myślę, że sama powinnaś zadzwonić do hodowli, bo nie ma to jak bezpośrednia rozmowa ;). Konkretnie wypytasz o te sprawy, które są dla Ciebie najważniejsze. Ja mogę ręczyć za uczciwość tej hodowli, bo przyglądam się jej już 15 lat i podoba mi się podejście, zaangażowanie i to, że nie hodują dla kasy. Co do szkoleń i użytkowości, to hodowczyni mówiła coś tam o swoich "ruskach" i bouvierach, ale ponieważ kupiłam podhalana, to nie wgłębiałam się w temat i jednym uchem słuchałam, a drugim wypuszczałam ;).

A jakie umaszczenie Ci się podoba ?


Tutaj zdjęcia z tegorocznej wystawy:

[IMG]https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/t1.0-9/10612736_750580615004021_2722562023657581838_n.jpg[/IMG]

[IMG]https://scontent-b-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-xpa1/l/t1.0-9/1621906_750582155003867_4040629815308987741_n.jpg[/IMG]



Mój podhalan był po matce Zw. Świata i trochę pozbieraliśmy medali na wystawach. Już nie wspomnę o jego psychice, dla mnie ideał psa.
Gdybym nie nazbierała sobie kundelków z ulicy, to bym kupiła tam kolejnego podhalana :cool3:.

Edited by toyota
Link to comment
Share on other sites

[quote name='dance_macabre']Szczerze to strasznie fajne marzenie, pies użytkowy i do tego piękny i jeszcze z ras raczej nie hodowanych popularnie do użytku. Ja sobie tego nie wyobrażam, ba ja sobie nawet nie wyobrażam psa z typowej hodowli psów użytkowo-sportowych popularnych ras wygrywającym wystawy.
Najważniejsze pytanie w jakim stopniu obi i agility, bo rozumie że ma to być pies typowo do ratownictwa. Obi na jakimś poziomie do 1 zaryzykowałabym stwierdzenie że można zrobić z każdym psem, tak samo jak skakanie przez leżące tyczki w tępię ślimaka tylko ile to zajmie czasu i czy ciebie to satysfakcjonuje.

Znajomi brali psa który miał być repem ale wyszła wada ortopedyczna i nie wyszło. Mieli w umowie paragraf że jeżeli tak się stanie to dostają zwrot kasy za psa.[/QUOTE]
Obi na poziomie tyle by mi pies potrafił się skupić, z tego co wiem to właśnie 1 ponoć każdy pies jest w stanie zrobić. Mi się nie marzy jakaś wielka kariera sportowca. Ogólnie nie rajcują mnie jakoś szczególnie występy przed publiką :diabloti:, jak wyjdzie pewnie życie wszystko zweryfikuje.
Agility, cóż jak mam być szczera to żaden z moich psów nie ćwiczy agi :eviltong:. Jeśli miałabym odrzucić agi na rzecz ratownictwa to zrobię to bez mrugnięcia okiem.
Również tak jak pisałam, wygrywanie i championat nie są dla nas priorytetem. Nigdy nie miałam rodowodowego psa (zawsze 'adopcja') wiec płakać nie będę. Fakt fajnie było by zobaczyć jak to wygląda, jednak nie mam parcia na szkło ;)
Ogólnie najbardziej mi zależy żeby pies nie był takim mułem upartym jak Szaman, jednak z takim 'talentem' lub większym do szukania.

toyoya - właśnie to umaszczenie, jest obłędne :loveu:. Z hodowlą na pewno się skontaktuje, jak nie telefonicznie to mailowo :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dance_macabre']ja sobie nawet nie wyobrażam psa z typowej hodowli psów użytkowo-sportowych popularnych ras wygrywającym wystawy.[/QUOTE]

Myślę, ze to dlatego, że ogólnie sport w Polsce nie jest na najwyższym poziomie, łatwiej znaleźć takie hodowle za granicą [url]http://www.zkovarny.com/new/en/index.php[/url]

Jeżeli odrzucimy IPO, bo praktycznie innych sportów ringowych w Polsce się nie uprawia i wystarczy nam piękny pies startujący w obi i agi na wysokim poziomie to mamy, np: [url]http://www.donumcordis.pl/arty/_-kl-szczegoly-k[/url]
W sobotę klubówka belgów we Francji, do wystawy zgłoszonych 500 psów, w różnych konkurencjach sportowych startuje 400.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]"Rott w ratownictwie? Przyznam szczerze że nie słyszałam, nie widziałam."
[/QUOTE]

Maron, Ty z tym ratownictwem to tak na serio...?
:cool1:
Jeśli tak, to jedyne, co możesz zrobić - zgłosić się do DOBREJ organizacji ratowniczej - tzn. takiej, która naprawdę działa, naprawdę ma trochę uratowanych ludzi na koncie, a nie publikuje milion lansiarskich wpisów na fejsbuniu i egzaminuje pieski według swoich wewnętrznych zasad :cool1: - nie wiem, może STORAT? jeśli zaś lubisz duże i ciężkie psy, to chyba Terranova ze swoimi niufami prezentuje dość wysoki poziom...

W każdym razie pojeździć do nich trochę i zorientować się jak REALNIE wygląda ta praca, a nie - przepraszam Cię - snuć fantazje na temat bouvierków czy rottweilerków czy inszych.
:p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Obi na poziomie tyle by mi pies potrafił się skupić, z tego co wiem to właśnie 1 ponoć każdy pies jest w stanie zrobić. Mi się nie marzy jakaś wielka kariera sportowca. Ogólnie nie rajcują mnie jakoś szczególnie występy przed publiką :diabloti:, jak wyjdzie pewnie życie wszystko zweryfikuje.
Agility, cóż jak mam być szczera to żaden z moich psów nie ćwiczy agi :eviltong:. Jeśli miałabym odrzucić agi na rzecz ratownictwa to zrobię to bez mrugnięcia okiem.
Również tak jak pisałam, wygrywanie i championat nie są dla nas priorytetem. Nigdy nie miałam rodowodowego psa (zawsze 'adopcja') wiec płakać nie będę. Fakt fajnie było by zobaczyć jak to wygląda, jednak nie mam parcia na szkło ;)
Ogólnie najbardziej mi zależy żeby pies nie był takim mułem upartym jak Szaman, jednak z takim 'talentem' lub większym do szukania.

toyoya - właśnie to umaszczenie, jest obłędne :loveu:. Z hodowlą na pewno się skontaktuje, jak nie telefonicznie to mailowo :)[/QUOTE]

Czyli w ogólnym rozrachunku chcesz psa do ratownictwa, bo na wystawę da się pójść z każdym paszczurem dopóki naprawdę nie ma strasznych wad dyskwalifikujących(a co zdziałasz to już inna bajka). Więc ja bym szukała w liniach użytkowych konkretnej rasy. Tylko na podstawie rozmów z osobą wybierającą psa raczej nie popularnej rasy(tzn. popularne show, w Polsce użytków nie ma) której oryginalną użytkowością było latanie za zwierzyną i jak to określiła "łapanie za dupę"(czyli mało to miało wspólnego z pracą z człowiekiem) i w tej sytuacji puli szukała psa w bardzo wąskiej psów użytkowych-sportwych i raz się udało raz nie(No ale ją interesowały bardziej występy przed publiką a nie ratowanie ludzi).
Mi chodziło o to że te cztery kategorie to wybierałabym zupełnie innego psa do nich, nawet w obrębie jednej rasy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek']Maron, Ty z tym ratownictwem to tak na serio...?
:cool1:
Jeśli tak, to jedyne, co możesz zrobić - zgłosić się do DOBREJ organizacji ratowniczej - tzn. takiej, która naprawdę działa, naprawdę ma trochę uratowanych ludzi na koncie, a nie publikuje milion lansiarskich wpisów na fejsbuniu i egzaminuje pieski według swoich wewnętrznych zasad :cool1: - nie wiem, może STORAT? jeśli zaś lubisz duże i ciężkie psy, to chyba Terranova ze swoimi niufami prezentuje dość wysoki poziom...

W każdym razie pojeździć do nich trochę i zorientować się jak REALNIE wygląda ta praca, a nie - przepraszam Cię - snuć fantazje na temat bouvierków czy rottweilerków czy inszych.
:p[/QUOTE]

Chwilowo sama się uczę jak być dobrym przewodnikiem dla takiego psa, idę o zakład że pierwszego skopię na maksa. Teraz uczę się 'uczyć' Szamana, na nim popełniam błędy i na nim podnosić chcę swoje umiejętności. Chwilowo jest to snucie marzeń, jednak na dłuższą metę to całkiem poważnie podchodzę do tego. To chyba jedyna jak na razie dziedzina pracy z psem jaka mi pasuje tak naprawdę.
Agility - cóż dla mnie to straszne show, mnóstwo pracy bo tu nie zamierzam umniejszać psom startującym broń boże. Tylko ogólny klimat taki trochę nie mój.
Obedience - niby mi pasuje, niby fajne bo i pies ładnie się uczy skupiać i słuchać. Jednak te monotonne ćwiczenia przyprawiają mnie o nudności... Może mam nieodpowiedniego psa do tego, Magia skupia się jak widzi żarcie (a nawet ma klapy na oczach i przestaje myśleć), Szaman po 3cim powtórzeniu komendy zwyczajnie ma w dupie taką pracę :diabloti:...

Chwilowo zasuwam po seminariach, mam w planach również seminarium z ratownictwa wodnego. Ogólnie chcę się ukierunkować na coś pożytecznego co mi się spodoba i pod to brać psa który również spełnia pewne moje 'wymogi'.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]"Chwilowo jest to snucie marzeń, jednak na dłuższą metę to całkiem poważnie podchodzę do tego. To chyba jedyna jak na razie dziedzina pracy z psem jaka mi pasuje tak naprawdę."[/QUOTE]

Ale w ogóle spróbowałaś, "czym się to je"...?

Storat np. zawsze chętnie przyjmuje pomoc w postaci - choćby jednorazowego - pozorowania (robisz za zaginioną ofiarę). Mogę dać Ci namiary na osobę decyzyjną, zadzwoń, umów się, pojedź, popracuj z nimi, zobacz, czy Ci to NAPRAWDĘ odpowiada.
A poza tym poznaj wymagania, jakie stawia ta robota przed przewodnikiem i psem. Nieraz psy po rocznym treningu i tak odpadają - do ratownictwa normy są wyjątkowo wysokie.

Powtarzam: mówimy o prawdziwym ratownictwie, a nie zabawie z pieskami - bo tę, to możesz spokojnie robić z którąś z coraz liczniej powstających grup od tropienia użytkowego itd. Ale do tego to mozesz mieć dowolnego psa, naprawdę. Nie znam psa ktory nie posługiwałby się nosem.

Jeśli jesteś z północy Polski, to bliżej masz Michała Szalca, on się tym na poważnie zajmuje. Poszukaj kontaktu, porozmawiaj z nim, dopytaj o to, jak wygląda życie ratownika z takim psem i sprawdź, czy w ogóle możesz sobie na coś takiego pozwolić.
Spytaj też o psy - jakie przechodzą ostrą selekcję, czym się charakteryzują, jaki jest przekrój ras pracujących w tej działce.

Ale tak naprawdę - spróbuj się temu przyjrzeć od środka, a nie - czytając fora internetowe czy oglądając strony www różnych organizacji czy oglądając Animal Plannet. To naprawdę daje mylący obraz.

[QUOTE]P.S. "Obedience - niby mi pasuje, niby fajne bo i pies ładnie się uczy skupiać i słuchać. Jednak te monotonne ćwiczenia przyprawiają mnie o nudności..."
[/QUOTE]

Ratownictwo - trening do niego - potrafi być rzygawicznie nudny. Oczywiście że ci, którzy w nim są, to ludzie z ogromną pasją, cały witz polega na tym, że zostają "najtwardsze rzemienie" - dużo ludzi się wykrusza dokładnie po tym, jak przekonuje się, że to wszystko polega na naprawdę ciężkiej, żmudnej, konsekwentnej robocie i na dodatek dużym stresie.

Nie zniechęcam Cię, tylko trochę mnie martwi to, co piszesz o innych sferach pracy z psami. Skoro obedience jest nudne, a agility też jakieś takie..., to wątpię że ratownictwo okaże się czymś wyjątkowo wciągającym dla Ciebie.

BTW seminaria są O.K., ale też dają tylko bardzo maleńki wycinek podglądu na to, jak wygląda rzeczywistość danego sportu czy pracy z psem. Pozwalają pokazać pewien poziom - czy ogląd, jak przepracowywać jakiś problem - tylko że do tego poziomu dochodzisz żmudnie "piłując" rózne elementy - a zahaczenie na konkretnym problemie to tylko jedno z tysiąca, które się wydarza na tej całej drodze.

Edited by Berek
Link to comment
Share on other sites

Trening na psiego ratownika jest bardzo monotonny, a do tego powoduje, że w większości przypadków (chyba że trafisz na wszechstronnego specjalistę) masz bardzo ograniczone możliwości warunkowania psu niektórych rzeczy. I tak jak mówi Berek - pies może odpaść nawet po roku treningu, a często bywa i tak, ze nie jest wzywany na akcję przez długie tygodnie, a potem musi pracować co kilka dni/nocy.

Pójscie na pozoranta, żeby sprawdzić, jak to wygląda - dobry pomysł. Sama pozorowałam, potrzeba cierpliwosci, ciepłego ubrania, odporności na robactwo plus umiejętności kontrolowania emocji. Najlepiej ubrać się możliwie grubo - ja po treningu z psami miałam całą siną nogę ;)

Mnie też się ratownictwo bardzo podoba, niestety poznałam je trochę i wtedy spodobało mi się mniej ze względu na atmosferę i sposób pracy.

Link to comment
Share on other sites

Myślę że macie rację i że samo uczestnictwo w seminariach nie jest rozwiązaniem dobrym, trzeba czegoś więcej. Tak więc pójdę za waszą radą, nie mówię że jutro bo zwyczajnie jestem na wakacjach z psami :eviltong:.

Odniosę się jeszcze do 'monotonii' odnośnie obedience. Mnie nudzi chodzenie w ten sam określony sposób, tłukąc te same komendy 'siad, stój, zostań, aport, do mnie, noga' itp. Nie widzę w tym głębszego sensu, możliwe że właśnie dlatego moje psy również w tym nie widzą sensu - a może przez to że moje psy to nudzi to ja nie widzę hmmm.
W każdym razie z psem 2-3x w tygodniu zgodnie z zaleceniem ćwiczę tropienie ludzi, widzę jak mu sprawia to radochę, widzę jak pies wysila łepetynę i po założeniu szelek wie że ma zadanie do wykonania. Zupełnie inny widok niż przy obroży do obedience (tak, obroże specjalnie pod obedience zakupiłam żeby pies wchodził w tryb pracy, miał ją zakładaną wyłącznie na obi) od której na jej widok uciekał aż się kurzyło...

Reasumując, mnie nie zniechęca monotonia jeśli widzę jak morda się psu cieszy. Lubię pracować z psami, więc systematyczność też nie jest dla mnie problemem. Dla mnie najważniejsze żeby pies widział sens w pracy i sprawiało mu to przyjemność, jeśli faktycznie okaże się że pies się w 100% nadaje to super pójdziemy dalej - naprawdę wiele potrafię poświęcić dla swoich psów i ich szczęścia. Mój pies jest za duży i za ciężki, nie będzie w stanie fizycznie uciągnąć zadania, szybko się zmęczy, a przy wysokich temperaturach całkiem może paść. Tak przynajmniej dowiedziałam się od osoby prowadzącej seminarium ;).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Myślę że macie rację i że samo uczestnictwo w seminariach nie jest rozwiązaniem dobrym, trzeba czegoś więcej. Tak więc pójdę za waszą radą, nie mówię że jutro bo zwyczajnie jestem na wakacjach z psami :eviltong:.

Odniosę się jeszcze do 'monotonii' odnośnie obedience. Mnie nudzi chodzenie w ten sam określony sposób, tłukąc te same komendy 'siad, stój, zostań, aport, do mnie, noga' itp. Nie widzę w tym głębszego sensu, możliwe że właśnie dlatego moje psy również w tym nie widzą sensu - a może przez to że moje psy to nudzi to ja nie widzę hmmm.
W każdym razie z psem 2-3x w tygodniu zgodnie z zaleceniem ćwiczę tropienie ludzi, widzę jak mu sprawia to radochę, widzę jak pies wysila łepetynę i po założeniu szelek wie że ma zadanie do wykonania. Zupełnie inny widok niż przy obroży do obedience (tak, obroże specjalnie pod obedience zakupiłam żeby pies wchodził w tryb pracy, miał ją zakładaną wyłącznie na obi) od której na jej widok uciekał aż się kurzyło...

Reasumując, mnie nie zniechęca monotonia jeśli widzę jak morda się psu cieszy. Lubię pracować z psami, więc systematyczność też nie jest dla mnie problemem. Dla mnie najważniejsze żeby pies widział sens w pracy i sprawiało mu to przyjemność, jeśli faktycznie okaże się że pies się w 100% nadaje to super pójdziemy dalej - naprawdę wiele potrafię poświęcić dla swoich psów i ich szczęścia. Mój pies jest za duży i za ciężki, nie będzie w stanie fizycznie uciągnąć zadania, szybko się zmęczy, a przy wysokich temperaturach całkiem może paść. Tak przynajmniej dowiedziałam się od osoby prowadzącej seminarium ;).[/QUOTE]


Ale poczekaj, bo my może mówimy o różnych rzeczach. Ty mówisz o tropieniu ludzi, czy o szukaniu ludzi? Bo zasadniczo, tropiąc ludzi - to pies może tropić po ziemi. Pies ratowniczy np. w terenie pracuje przede wszystkim powietrzem, dlatego odpowiednio się go prowadzi i może on nałapać złych nawyków (właściciel również), które potem trzeba będzie odkręcać. Tropienie użytkowe (czyli po śladzie) to jednak inna praca niż ta, którą wykonuje pies ratowniczy w terenie.

Link to comment
Share on other sites

Czy to tropienie czy rewirowanie to już jedna broszka. Jeśli ktoś decyduje się na ratownictwo to dobiera psa pod ratownictwo i organizuje sobie życie pod ratownictwo - bo to masa pracy, poświęconego czasu o każdej porze dnia i nocy, jeżdżenia w te i we wte, bo grupa ratownicza, treningi i egzaminy pod domem raczej nie są. Psa brałabym raczej lekkiego, bo czasem go trzeba gdzieś przenieść, nie wyobrażam sobie brać na ręce i nieść bouviera, ctr czy rottka, no ale ja jestem trochę chuchro ;) Generalnie albo poważna praca albo zabawa. A mając obok podobnych zapaleńców można się bawić w tropienie albo i przygotować się np. pod egzamin ratowniczy wg IRO.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Hessa']Czy to tropienie czy rewirowanie to już jedna broszka. Jeśli ktoś decyduje się na ratownictwo to dobiera psa pod ratownictwo i organizuje sobie życie pod ratownictwo - bo to masa pracy, poświęconego czasu o każdej porze dnia i nocy, jeżdżenia w te i we wte, bo grupa ratownicza, treningi i egzaminy pod domem raczej nie są. Psa brałabym raczej lekkiego, bo czasem go trzeba gdzieś przenieść, nie wyobrażam sobie brać na ręce i nieść bouviera, ctr czy rottka, no ale ja jestem trochę chuchro ;) Generalnie albo poważna praca albo zabawa. A mając obok podobnych zapaleńców można się bawić w tropienie albo i przygotować się np. pod egzamin ratowniczy wg IRO.[/QUOTE]

Chodziło mi bardziej o to, że tropienie jako takie nie ma wiele wspólnego np. z treningiem psów ratowniczych, który ja widziałam w jednostkach SP.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bouvi-buzi']zapraszam do odwiedzenia nas w domu. :smile: Moje są pół na pół pracujące, jedne pracują inne leniuchują :smile: Mam tez takich którzy i pracują i się z sukcesami wystawiają. Ale nie ma reguły - jedne są bardziej chetne do pracy - inne mniej - zmienność osobnicza[/QUOTE]

Z wielką chęcią skorzystam z zaproszenia :loveu:, w tym roku już nie bo finanse po szkoleniach, seminariach (które jeszcze mamy przed sobą) i wakacjach raczej błagają o pomstę. Jednak proszę się mnie spodziewać w przyszłym roku na 100% :razz:
[quote name='LadyS']Ale poczekaj, bo my może mówimy o różnych rzeczach. Ty mówisz o tropieniu ludzi, czy o szukaniu ludzi? Bo zasadniczo, tropiąc ludzi - to pies może tropić po ziemi. Pies ratowniczy np. w terenie pracuje przede wszystkim powietrzem, dlatego odpowiednio się go prowadzi i może on nałapać złych nawyków (właściciel również), które potem trzeba będzie odkręcać. Tropienie użytkowe (czyli po śladzie) to jednak inna praca niż ta, którą wykonuje pies ratowniczy w terenie.[/QUOTE]

No więc mi tłumaczyli to zupełnie inaczej, pies ratowniczy nie ważne jakim tropem idzie, ma znaleźć ślad i znaleźć człowieka - cała reszta jest mało ważna, ważny jest efekt końcowy. Przy tropieniu sportowym pies ma iść po śladzie nie odrywając mordy od ziemi (dla mnie to sic!). Seminarium mamy z osobą która ma czynnego psa ratowniczego więc zakładam że doskonale wie o czym mówi. Mój Szaman łapie i dolny i górny trop, zależnie od tego który wyczuwa mocniej więc ja tu żadnych problemów nie mam ;). Ogólnie seminarium zwie się: "szkolenie psów do wyszukiwania osób zaginionych".
W sumie w nazewnictwie może kuleję (a nawet na pewno), jedna zakładam że skoro pies ma wyłapać zapach, oddzielić go od pozostałych, pójść śladem zapachu i odnaleźć osobę zaginioną to piszemy o tym samym :cool3:. Właśnie do takich celów szukam w przyszłości psa, zakładam że to będzie na moją 30, jednak równie dobrze może to być po zupełnym przejściu moich psów na 'emeryturę' - chociaż myślę że to właśnie będzie ten sam czas biorąc pod uwagę że moje duże psy mają po 4-5lat.

Link to comment
Share on other sites

A nam tłumaczyli właśnie inaczej. Coś na zasadzie, że w realnych sytuacjach pies ma przede wszystkim rewirować teren, ponieważ wcześniej było na nim prawdopodobnie dużo innych osób, które albo tamtędy przechodziły, albo rownież uczestniczyły w akcji. I też - osoby, które maja czynne psy ratownicze tłumaczyły, że pies głównie rewiruje, a nie idzie śladem. Był nawet jeden pies, który bardziej próbował szukać śladu i pracowano nad tym, aby tego nie robił, tylko szukał z wiatrem. Nie bez powodu każdy był wyposażony w talk dla niemowląt, żeby sprawdzić kierunek wiatru :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS']A nam tłumaczyli właśnie inaczej. Coś na zasadzie, że w realnych sytuacjach pies ma przede wszystkim rewirować teren, ponieważ wcześniej było na nim prawdopodobnie dużo innych osób, które albo tamtędy przechodziły, albo rownież uczestniczyły w akcji. I też - osoby, które maja czynne psy ratownicze tłumaczyły, że pies głównie rewiruje, a nie idzie śladem. Był nawet jeden pies, który bardziej próbował szukać śladu i pracowano nad tym, aby tego nie robił, tylko szukał z wiatrem. Nie bez powodu każdy był wyposażony w talk dla niemowląt, żeby sprawdzić kierunek wiatru :diabloti:[/QUOTE]

Nie bardzo rozumiem, po co właściwie ten pies ma rewirować? Czyli że pies nie ma znaleźć konkretnego zapachu zaginionej osoby i w ten sposób go znaleźć, tylko ma biegać i szukać płaczącej pod krzakiem osoby?

U nas pies miał znaleźć najświeższy zapach i doprowadzić przewodnika do zaginionego (to na początku), bardziej doświadczone psy miały jeszcze człowieka oznaczyć szczekając. Pies szkoleniowca rewirował kiedy zgubił trop żeby znów odnaleźć najświeższy.
Może coś pomieszałam, ale u nas pies dostawał rzecz, bądź miał znaleźć zapach i zwyczajnie odnaleźć zaginionego. Aczkolwiek też coś słyszałam o pudru/talku, chociaż nie wnikałam dokładnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Nie bardzo rozumiem, po co właściwie ten pies ma rewirować? Czyli że pies nie ma znaleźć konkretnego zapachu zaginionej osoby i w ten sposób go znaleźć, tylko ma biegać i szukać płaczącej pod krzakiem osoby?

U nas pies miał znaleźć najświeższy zapach i doprowadzić przewodnika do zaginionego (to na początku), bardziej doświadczone psy miały jeszcze człowieka oznaczyć szczekając. Pies szkoleniowca rewirował kiedy zgubił trop żeby znów odnaleźć najświeższy.
Może coś pomieszałam, ale u nas pies dostawał rzecz, bądź miał znaleźć zapach i zwyczajnie odnaleźć zaginionego. Aczkolwiek też coś słyszałam o pudru/talku, chociaż nie wnikałam dokładnie.[/QUOTE]

U nas wyglądało to tak. Ustawiała się grupka pozorantów, która szła razem i jeden z przewodników po kolei znajdował im miejsca, gdzie mają się położyć/wejść do nory. Był to teren myślę, że ok. hektara? Trudno mi to określić. Każdy z nas otrzymywał urządzenie lokacyjne i krótkofalówkę. Ja zostawałam np. jako trzecia w ziemi, a dalej szły jeszcze dwie czy jedna osoba również się schować. Następnie przewodnik wracał i wołał drugiego przewodnika z psem (tak, aby przewodnik psa nie wiedział, gdzie znajdują się pozoranci, i nie sugerował tego psu). Sprawdzał kierunek wiatru i puszczał psa w odpowiednie miejsce, aby mógł znaleźć zapach człowieka - żaden z psów nie węszył przy ziemi, szukały tylko z wiatru. Pies znajdował, oznaczał (albo nie - zależnie od etapu, tak jak u Ciebie), bawił się zabawką z pozorantem, i szedł dalej szukać. Nie szukał zawsze od najświeższego śladu, raczej właśnie wiatrem szukał zapachu najmocniejszego. Nie wiem, czy tak to ma wyglądać, ale tak to wyglądało na kilkunastu treningach, a także w innej grupie, którą miałam okazję oglądać.

Link to comment
Share on other sites

Maron, udało mi się napisać taaaką piękną odpowiedź i... nie wysłała się ani nie zapisała. [IMG]http://www.dogomania.pl/forum/images/smilies/anger.gif[/IMG] No wrrr.
Ale trudno, to powtórzę się pokrótce.

Co do posłuszeństwa - to w grupach ratowniczych także się je robi, tylko, nazwijmy to, mniej finezyjnymi metodami - niemniej także szkoli się psa w tych nudnych "siad, waruj, równaj" [IMG]http://www.dogomania.pl/forum/images/smilies/icon_wink.gif[/IMG].

Dla mnie i tak posłuszeństwo to taki król wszystkich dyscyplin - bo jeśli nie mamy go jako podstawy, to ZAWSZE odbija się to na dyscyplinie (czy działalności) którą uprawiamy.

Ale zostawmy to - wracając "do adrema" (jak mawiał Kolega Kierownik), piszesz:

[QUOTE]Nie bardzo rozumiem, po co właściwie ten pies ma rewirować? Czyli że pies nie ma znaleźć konkretnego zapachu zaginionej osoby i w ten sposób go znaleźć, tylko ma biegać i szukać płaczącej pod krzakiem osoby?[/QUOTE]

Dobry pies ratowniczy - zakładam że mówimy o poszukiwaniu osób zaginionych w terenie - umie robić tracking, trialing, searching. Czyli i chodzi po tropie, i rewiruje - przy czym rewiru uczy się nieco później, bo pies wyłącznie rewirujący ma tendencje potem do bardzo "luzackiego" traktowania śladu.

Generalnie podczas poszukiwań najczęściej jednak używa się rewiru: teren dzieli się na sektory, każdemu przyporządkowuje się jeden zespół ratowniczy - pies, jego przewodnik i nawigator - pies zawiadamia o znalezieniu każdego człowieka w danym terenie.
Przecież nie znasz początku śladu - chyba, że masz do czynienia z sytuacją w której gościu zatrzymał samochód, otworzył drzwiczki i stamtąd poszedł w las (z zamiarem rozwalenia sobie głowy kulą z dubeltówki na przykład - i musisz znaleźć to ciało w stanice "tech-ni-color). Wtedy, i owszem, przydają się umiejętności chodzenia psa po śladzie.

Ale kiedy przeszukujesz teren, rewir jest najskuteczniejszy, jednak.

Na Twoim miejscu naprawdę poszukałabym kontaktu z jakąś grupą, i to taką która często jeździ do prawdziwych akcji.

Nie chcę Cię zniechęcać, ale ratownictwo stało się modne - i nawet czynni ratownicy niestety (bo osobiście uważam to za nieco nieetyczne) sobie dorabiają, organizując seminaria na których... no właśnie, co - dają nadzieję nieprzeszkolonym ludziom "będziecie ratownikami, wy i wasze psy"?

Generalnie uważam że na sprawdzenie możliwości psa i przewodnika jest czas podczas na serio zorganizowanego naboru do grupy, a nie podczas płatnych seminariów.
To trochę za poważna sprawa żeby się bawić.

Link to comment
Share on other sites

Berek - znam ten ból, piszę 3ci raz posta. Nie ma to jak ogólnodostępne wi-fi na agroturystyce :D (i tak fajnie że jest)

U nas to wyglądało tak:
Pozorant zostawał wysyłany po łuku w jakieś miejsce, czy to krzewy, czy to wysoka trawa - przy czym za każdym razem ktoś inny pozorował (tu wielkie dziękuje dla wytrwałych którym ni mrówki gryzące, ni pokrzywy nie były straszne <3). Pies z przewodnikiem nie widzieli gdzie więc nie mogł pies byś nakierowany przez przewodnika. Po czym przewodnik miał iść trasą którą prowadził szkoleniowiec, jeśli pies chwycił zapach (tu nie ważne czy z ziemi czy z powietrza) to miał przewodnika zaciągnąć do 'zguby'. Kiedy doprowadzi do 'zguby' to jest zabawa, żarcie, wydrapanie, dzisi szał - zależnie od psa.
Dodam że to było dla wiekszości pierwsze seminarium z ratownictwa, były też psy które trenują od jakiegoś już czasu i są naprawdę dobre.
Bardziej zaawansowane psy które już wiedziały po co szukają i dlaczego to robią, miały oznaczanie poprzez szczekanie.

Psy miały krótkie sesje czyli w ciągu dnia z 4-5 wejść przeplatając odpoczynkiem i wejściami innych psów.


[QUOTE]Dobry pies ratowniczy - zakładam że mówimy o poszukiwaniu osób zaginionych w terenie - umie robić tracking, trialing, searching. Czyli i chodzi po tropie, i rewiruje - przy czym rewiru uczy się nieco później, bo pies wyłącznie rewirujący ma tendencje potem do bardzo "luzackiego" traktowania śladu. [/QUOTE]

Możliwe że właśnie dlatego my jesteśmy uczeni dopiero chodzenia po śladzie (przy czym mój pies jak złapie górny wiatr to ma ślad w dupsku i leci za zapachem)
[QUOTE]
Na Twoim miejscu naprawdę poszukałabym kontaktu z jakąś grupą, i to taką która często jeździ do prawdziwych akcji.

Nie chcę Cię zniechęcać, ale ratownictwo stało się modne - i nawet czynni ratownicy niestety (bo osobiście uważam to za nieco nieetyczne) sobie dorabiają, organizując seminaria na których... no właśnie, co - dają nadzieję nieprzeszkolonym ludziom "będziecie ratownikami, wy i wasze psy"?[/QUOTE]

Szkoleniowiec jeździ na 'akcje' oraz wszelkiego rodzaju seminaria, treningi itp.
Do tego nam (mi i Szamanowi) od razu zostało powiedziane że owszem możemy to traktować jako zajęcie dla psa, ale nie mamy co liczyć że Szaman sprawdzi się w prawdziwej akcji (masa, rasa itp). Więc możliwe że wcale źle nie trafiliśmy. Ogólnie mam dobre wspomnienia i będę brała udziały w spotkaniach. Jeśli wciągnę się w 100% to zrobię jak radzicie i dołączę do jakieś czynnej grupy sprawdzając czy to wszystko jest tym na co wygląda :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...