kaja555 Posted November 1, 2007 Posted November 1, 2007 Ta rozmowa z Panem mogła być zaraz po tym, jak Gucio ugryzł jego siostrę. Pewnie stąd te nerwy. Może Gucio za to dostał w tyłek gazetą i tyle. Jakoś mu trzeba pokazać że żle zrobił, oby to był tylko gest a nie uderzenie z siłą. Pewnie dlatego Pan nie był miły przez telefon, ale złość przeszła i wszystko wróciło do normy.. Ciężko by było uwierzyć, że ktoś świadomie bierze psa po przejściach, żeby go dalej maltretować - a wiadomo, jest to ciężki przypadek i tak jak z ciężkim dzieckiem człowiek czasami chce się poddać... Chiałabym wierzyć że tak właśnie jest z Guciem - i nie trafił do złej rodziny... Quote
szajbus Posted November 1, 2007 Posted November 1, 2007 Coś mi tu sie nie zgadza od początku. Cały czas spływają sprzeczne informacje z domu, w którym przebywa piesek. A to, ze psina dostaje gazetami, bo załatwiła sie w domu czy jest zamknięta w komórce to już zakrawa na ironie. Dla psa, który był bity gazeta także jest zagrożeniem. Takie psy boją się nawet poniesionej do góry dłoni, która nie ma zamiaru uderzyć, a cóż dopiero przyłożenie mu gazetą po pupie. On jest przekonany, że koszmar się nie skończył. Natychmiast wracają przykre wspomnienie i wie, że dziś jest gazeta, a jutro może być kij, albo kopniaki. Niektóre psy potrafią dziabnąć w geście obrony. Czy ci ludzie naprawdę są świadomi co oznacza praca nad psem po przejściach????? O kłamstwach, że psina zaatakowała dziecko (którego nie ma), o tym, ze musi chodzić w kagańcu, durnym gadaniu i jakiś trzech szansach nie wspomnę. Dziwię się waszej postawie i to naprawdę bardzo się dziwię. Mam w domu sunie , która była kiedyś psem katowanym i wiem jak to wygląda. Wiem jakim jest koszmarem dla psa brak pewności. Wiem ile czasu zajęło wyprowadzenie jej na prostą, aczkolwiek nawet dziś po 2 latach wystarczy, że elektrownia wyłączy prąd ona chowa sie w najciemniejszych zakamarkach i trzęsie się jak osika. Ciemność ma dla niej złe skojarzenia nawet po takim czasie. Kto wie? Może też była zamykana w ciemnej komórce za karę, ale wcześniej była bita. Kto wie, może dla niej ciemność oznacza ciosy i zamknięcie w karcerze??????? Ośmielam sie zabrać głos w tej sprawie, bo wiem z własnego doświadczenia, że temu psu jest potrzebny naprawdę odpowiedzialny dom. Dom, który pozwoli mu ponownie uwierzyć w człowieka. On się cieszy na ich widok!!!!!!!!!!! Ludzie, kochani o czym wy piszecie??? Moja sunia też się cieszyła, ale sprawdźcie jak sie zachowuje pies gdy krzykną na niego, albo jak podniosą dłoń. Według mnie ci ludzie nie nadają się całkowicie na opiekunów takiego psa. Przykro mi to mówić, ale takie jest moje zdanie. Wyprowadzanie takiego psa na prostą to masa cierpliwości, zaparcia , a przede wszystkim wyrozumiałości i okazywanie miłości, a nie wieczne psioczenie i dawanie iluś tam szans. Czy wam chodzi naprawdę o dobro tego psa? Czy raczej o sam fakt, ze pies ma dom, a jak sie w nim czuje to już sprawa drugorzędna, bo przecież źle nie ma, skoro byli z nim u lekarza? Piszę to, nie żeby komukolwiek robić złośliwości, ale ja osobiście po tych wszystkich sprzecznych informacjach wyrobiłam sobie własne zdanie. U mnie tam, gdzie nie ma spójności w relacjach zawsze zapala sie czerwone alarmowe światełko. Nie twierdze, że to są źli ludzie, ale nie jestem pewna czy przygotowani do roli opiekunów psa po takich przejściach. Quote
konisia Posted November 1, 2007 Posted November 1, 2007 Szajbus podstawowe pytanie, to czy czyta to ktoś z Medora? Bo jak wiemy wolontariuszki same są bezsilne... Quote
kaja555 Posted November 2, 2007 Posted November 2, 2007 Szajbus przyznaje Ci rację, dla maltretowanego psa nawet najmniejszy gwałtowniejszy ruch człowieka może być koszmarem. Dla zdrowego psychicznie psa - nie. Kiedyś byłam u pewnej pani z RCPCA, która miała 3 suczki z interwencji - musiałam się cały czas pilnować, nawet jak mnie już "zaakceptowały", żeby nie wstawać za szybko, nie chodzić za szybko - bo te je wprawiało w panikę... Quote
Basia1968 Posted November 2, 2007 Posted November 2, 2007 i ja musze zabrać głos - od dłuższego czasu czytam o Guciu i nie mogę uwierzyć w to, że został oddany w [B]niepewne[/B] miejsce. Jeśli chcemy naprawdę pomagać to róbmy to rozsądnie - nie można pieska po takich przejściach oddawać w ręce rodziny, która tylko częściowo akceptuje takiego pieska (bo babcia nie lubi pieska, dziecko kocha pieska, mamusi obojętne, a tatuś walnie pieska czym popadnie, bo ten nasiusia). Jesli macie możliwość to zabierzcie go stamtąd na litość boską. Nie może tak być!!!! Miejcie sumienie - nie wyobrażam sobie jak ta psina sie czuje. Jeśli byłoby wszystko ok to jego nowy pan nie byłby taki nerwowy. Jest źle (tak ja uważam)!!! Na pewno ktoś się znajdzie[B], [U]kto naprawdę[/U][/B]!!!! kocha psy (zwierzęta), a nie taki ktoś na pokaz. Szlag mnie trafia jak słysze o takich ludziach - a wezmę, bo dziecku sie podoba (jak kolejna zabawka). Zorganizujcie zbiórkę pieniędzy - może jakis hotel weźmie Gucia czy prywatne schronisko - na pewno jest mnóstwo ludzi, którzy pomogą. Zróbcie coś proszę!! Quote
mtf zalesie Posted November 2, 2007 Posted November 2, 2007 dajcie ludziom troche czasu ,oni tez sie ucza sie dopasowac do sytuacji,nie kazdy jest dogomaniakiem i zna sposob myslenia psow,oddac do schroniska najlatwiej,nie wiadomo czy doczeka nowego domu,dobrych domow jest duzo mniej niz psow.placacych za hotelik w miare uplywu czasu ubywa. Quote
Szyszka Posted November 2, 2007 Posted November 2, 2007 Z tego co wiem bedzie kolejna wizyta w tym domu. Quote
konisia Posted November 3, 2007 Posted November 3, 2007 No to super, że wizyta. Zalesie my rozumiemy, że trzeba się siebie na wzajem nauczyć itd.,ale Państwo jakoś chyba nie chcieli pomocy i to wzbudziło nasze zdenerwowanie. Quote
Nikki Posted November 3, 2007 Posted November 3, 2007 [quote name='kaja555']Ta rozmowa z Panem mogła być zaraz po tym, jak Gucio ugryzł jego siostrę. Pewnie stąd te nerwy. Może Gucio za to dostał w tyłek gazetą i tyle. Jakoś mu trzeba pokazać że żle zrobił[/QUOTE] Rzeczywiście, tak się oducza psa agresji... Wg mnie to nie są odpowiedzialni ludzie, nie powinni mieć psa. Quote
Origami-7 Posted November 3, 2007 Posted November 3, 2007 Bardzo trudna sytuacja:shake: GUCIO ja Ty się czujesz???? Quote
Szyszka Posted November 3, 2007 Posted November 3, 2007 Trudna sytuacja, zgadzam się. Jednak proszę żebyście mnie zrozumiały. Dla mnie po tej rozmowie telefonicznej pies powinien zostać stamtąd zabrany, już nie będę do tego wracać ani tego analizować. Wierzę tylko w to, że dziewczyna, której niestety nie poznałam osobiście jak o jedyna chce Gucia zatrzymac. Ani babci ani Panciowi po prostu nie wierzę. I raczej już zdania nie zmienię. Quote
szajbus Posted November 3, 2007 Posted November 3, 2007 Cos wam powiem Nawet przez ułamek sekundy nie przyszło mi przez myśl, ze mogę , a nawet powinnam trzepnąć moja sunie gazeta czy czymkolwiek. Juz pierwszego dnia gdy podniosłam rękę, żeby poprawić włosy mała położyła się kwiląc na podłodze i w geście obrony zasłaniała sobie główkę łapkami. Boże jak ona wtedy kwiliła.... Wierzyc mi sie nie chciało , w to zobaczyłam Kazdy gwałtowny ruch zrobiony przez nas było chowaniem sie suni w najciemniejszy kąt i potworna trzęsawka. Jedzenie????? Jakie jedzenie? Zakradało sie biedactwo do miseczki rozglądając na boki, kradło kąsek i uciekało w ciemne miejsce, żeby go zjeść. TO BYŁ KOSZMAR. Na widok pijaka wiała na oślep, nie pomagały wołania, smycz flexi nie raz uratowała jej życie, bo z cała pewnością w ataku paniki wpadłaby pod samochód. I jak taką sunie skarcić chociaż gazetą? Jak podnieść na nią chociażby dłoń???? Miłość , wyczucie i masa cierpliwości doprowadziła do tego, ze dziś większość lęków, o których mogłabym wam pisać godzinami mamy za sobą. Najważniejsze jest to że wie: że podniesiona dłoń, nie musi oznaczać ciosu, ale pieszczotę. Dziś wie, ze żaden pijus nie zrobi jej krzywdy, na jego widok nie musi uciekać , ani skakać na nasze ręce ze strachu. Początki były okropne, ale z każdym dniem było coraz lepiej. Wiem jeszcze wiele pracy przed nami, ale to co nam zostało to tak zwany pikuś. Ona wie, że ma kochany i bezpieczny domek, w którym nie spotka jej krzywda, że można zaufać człowiekowi. Tylko czasami , gdy zgaśnie światło, albo trzeba przejść obok kratki piwnicznej odzywa sie przykre wspomnienie. Wiem co to znaczy pies po przejściach i wiem, że człowiek, który tego nie rozumie, któremu brak jest cierpliwości po prostu nie nadaje sie na opiekuna takiego własnie psa. Quote
Szyszka Posted November 4, 2007 Posted November 4, 2007 Ponieważ nie mam wpływu na losy Gucia, mam nadzieje, ze ludzie u ktorych pozostał zrozumieją, że to pies potrzebujący opieki i cierpliwości. Quote
sacred PIRANHA Posted November 4, 2007 Posted November 4, 2007 [quote name='Szyszka']Ponieważ nie mam wpływu na losy Gucia, mam nadzieje, ze ludzie u ktorych pozostał zrozumieją, że to pies potrzebujący opieki i cierpliwości.[/quote] co za paranoja:shake: ...a co na to wszytsko schronisko? Quote
Szyszka Posted November 4, 2007 Posted November 4, 2007 Schronisko zedecydowało, że Gutek zostaje. Przynajmniej narazie, właściciele zostali poinformowani, że jeżeli nie będą sobie dawać rady to mogą w każdej chwili oddać go spowrotem. Quote
sacred PIRANHA Posted November 4, 2007 Posted November 4, 2007 [quote name='Szyszka']Schronisko zedecydowało, że Gutek zostaje. Przynajmniej narazie, właściciele zostali poinformowani, że jeżeli nie będą sobie dawać rady to mogą w każdej chwili oddać go spowrotem.[/quote] czyli ty jako wolontariuszka tak napawde nic nie mozesz zrobic...a co z wizytami poadopcyjnymi? sa takie planowane? moglabys brac w nich udzial? Quote
Szyszka Posted November 4, 2007 Posted November 4, 2007 Byłam na jednej wizycie, potem dzwoniłam. Ale myślę, że po ostatniej akcji jaką zrobiłam ludzie więcej mnie do domu nie wpuszczą Quote
sacred PIRANHA Posted November 4, 2007 Posted November 4, 2007 [quote name='Szyszka']Byłam na jednej wizycie, potem dzwoniłam. Ale myślę, że po ostatniej akcji jaką zrobiłam ludzie więcej mnie do domu nie wpuszczą[/quote] a moze sprobuj sie umowic z tą panią na neutralnym terenie (nie w ich domu)...porozmawiac jaka byla sytuacja Gucia, dlaczego tak bardzo sie o niego martwicie i szukacie dziury w calym...zaproponowac pomoc w opanowaniu charakterku, jesli trzeba to i przeprosic...wiesz...to jest delikatna sprawa...ale moze warto? Quote
Szyszka Posted November 4, 2007 Posted November 4, 2007 JA tej Pani niestety nie miałam okazji poznac. Jedyny numer telefonu jaki mamy to ten do Pana i zawsze on sie zgłasza. Ale wiem, że Medor rozmawiał z dziewczyna i ona wszystko wie i wydaje się rozumieć. Quote
sacred PIRANHA Posted November 4, 2007 Posted November 4, 2007 [quote name='Szyszka']JA tej Pani niestety nie miałam okazji poznac. Jedyny numer telefonu jaki mamy to ten do Pana i zawsze on sie zgłasza. Ale wiem, że Medor rozmawiał z dziewczyna i ona wszystko wie i wydaje się rozumieć.[/quote] wlasnie...mysle, ze kluczem do tej sytuacji bylaby ta pani...daloby rade jakos skombinowac do niej kontakt? medor udzielilby takich info, czy nie bardzo? Quote
Szyszka Posted November 4, 2007 Posted November 4, 2007 Oni też się kontaktują prze tego Pana, on podaje jej aparat.... Quote
sacred PIRANHA Posted November 4, 2007 Posted November 4, 2007 [quote name='Szyszka']Oni też się kontaktują prze tego Pana, on podaje jej aparat....[/quote] i błedne koło:shake: Quote
szajbus Posted November 4, 2007 Posted November 4, 2007 A czy ktos ze schroniska pofatygował sie do tych ludzi? Sprawdził zachowanie psa? Czy tylko podjęto decyzje na podstawie relacji jak to sie piesek cieszy na ich widok? Quote
AMIGA Posted November 4, 2007 Posted November 4, 2007 [quote name='szajbus']A czy ktos ze schroniska pofatygował sie do tych ludzi? Sprawdził zachowanie psa? Czy tylko podjęto decyzje na podstawie relacji jak to sie piesek cieszy na ich widok?[/quote] Wątpię, czy którekolwiek schronisko sprawdza warnunki w domach, dokąd trafiają adoptowane pieski :shake: Quote
emir Posted November 4, 2007 Posted November 4, 2007 Własnie skończyłam rozmowę dot. psa z panią ( prezes?!)z fundacji Medor ; pani twierdzi w malo elegancki sposób, że : 1) pies ma dobrze 2) dom był sprawdzony - ona osobiście nie sprawdza, bo od tego ma ludzi 3) pies został oddany z nuzycą, bo jej schronisko nie ma mozliwości leczenia (!!??) 4) na wątku jest pisana nieprawda przez jakieś zwariowane osoby 5)ja ( czyli Fundacja EMI) widocznie nie mam co robic skoro zajmuje się jakims tam psem i powinnam raczej zajmowac się bezdomnymi psami (!!???) a nie dzwonić do niej. Pani ma świetne samopoczucie i wg niej sprawa psa żle i w sposób malo dopowiedzalny, oddanego do adopcji nie istnieje! Może warto bliżej przyjrzeć się tak świetnej działalności fundacji MEDOR? czy ktos ma inne jeszcze wiadomości o działalności tej fundacji i o jej zgodności z ustawą o ochronie zwierzą? SĄDZĄC PO INFO ZAMIESZCZONYCH NA TYM WĄTKU - DOM JEST NIeODPOWIEDZIALNY I NIEPRZYGOTOWANY DO POSIADANIA PSA PO PRZEJŚCIACH I W DODATKU CHOREGO. PSA TRZEBA JAK NAJSZYBCIEj STAMTĄD ZABRAĆ ! EMIR Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.