zula131 Posted October 12, 2013 Share Posted October 12, 2013 Przestań z tym imponowaniem. Głupiego zastrzyka nie umiem podać. Dzisiaj byłam z kotką u wetki i dostałam do podania Dinkowi steryd w strzykawce. Tak długo się do tego przymierzałam, że nadszedł wieczór, a ponieważ to dziadostwo jest moczopędne, postanowiłam przełożyć akcję na rano :oops:, coby w nocy nie było potopu. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
brazowa1 Posted October 13, 2013 Author Share Posted October 13, 2013 Zulka skromna. No i udało sie rankiem? Ja rozumiem,robienie zabiegów swoim zwierzakom to masakra. Może dlatego,że one tak ufaja i jak coś je zaboli,to zaboli również serce właściciela. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zula131 Posted October 14, 2013 Share Posted October 14, 2013 Rankiem się udało, ale w nocy i tak nas zalało. Dziadostwo ma najwidoczniej opóźnione działanie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agata51 Posted October 16, 2013 Share Posted October 16, 2013 Holka zrobiła kupę i siadła nią. [I]No i udało sie rankiem? Ja rozumiem,robienie zabiegów swoim zwierzakom to masakra. Może dlatego,że one tak ufaja i jak coś je zaboli,to zaboli również serce właściciela. [/I] Nie fair, brązowa. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
brazowa1 Posted October 16, 2013 Author Share Posted October 16, 2013 Mieliśmy w schronie psa Fanta,na Dogo wisiał 7 lat,w schronie prawie 11 lat siedział. Adoptowany w maju,okazało się tydzień temu,że zrobiła mu sie blokada w sercu. Jego opiekunka-Milena,nie zrezygnowała,dziś Fant miał wszyty rozrusznik serca,operacja udana,nie mogę się doczekać,aż go zobaczę! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agata51 Posted October 18, 2013 Share Posted October 18, 2013 (edited) A masz jakiś pomysł na blokadę mózgu? Na psiego Alzheimera? Pupa w kupie to nie jest mój stres tylko jej. To nie mnie, tylko ją, ślepą, głuchą władowano do wanny i gmerano tam, gdzie nigdy nie lubiła być dotykana. Jakoś nie mogę pozbyć się wrażenia, że robimy to dla siebie, nie dla naszych psów. Dla swojego czystego sumienia. A śmierć (nie chorobę) tak naprawdę dojrzałam w oczach swoich dwóch wyżłów. One wiedziały pierwsze. Tak się zapatrzyłam w siebie, że nawet o Dina i zulę nie zapytałam. Trzymacie się? Edited October 18, 2013 by agata51 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
brazowa1 Posted October 19, 2013 Author Share Posted October 19, 2013 Cóż,na demencje nie ma chyba rady. Jakieś leki poprawiające krążenie pewnie jej podajesz. Milena mówiła,że juz dobę po operacji wszycia rozrusznika, Fant mimo, że troche obolały, znowu jest sobą, żwawy, ogonek nosi w górze. zainteresowany wszystkim, a nie zombiak, który ledwo krok zrobi. Jak pies ma zycie w oczach,chce jeść, chce sie przytulic i ciągle jest sobą, to nawet codzienne mycie tyłka nie jest straszne. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zula131 Posted October 19, 2013 Share Posted October 19, 2013 [quote name='brazowa1']Jak pies ma zycie w oczach,chce jeść, chce sie przytulic i ciągle jest sobą, to nawet codzienne mycie tyłka nie jest straszne.[/QUOTE] Dokładnie. Będę się powtarzać, ale ciągle uważam, że starość jest paskudna. A właściwie wszystkie te przypadłości, które idą za nią krok w krok, skazują na łaskę lub niełaskę opiekunów, często pozbawiają godności. Wesołe jest życie staruszka? - to chyba dane tylko nielicznej grupie zwierząt i ludzi. Nasze psy mają nas, staramy się, jak potrafimy, poprawić komfort ich życia, a ile jest wyrzucanych lub zatłuczonych, gdy zaczną się dolegliwości... :-(. Ile kończyło tak, jak u tej niesławnej czarodziejki... W kupach, sikach i odleżynach... Deszczowa pogoda dała się Dinkowi we znaki. Przez dwa dni ciągnęło go bardzo na prawy bok, chodził ukosem :-(, bałam się, że zacznie się przewracać. Od wczoraj jest lepiej, chociaż na dzisiejszym spacerze zaszwankowała mu lewa tylna łapka, bardzo utykał. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zula131 Posted October 19, 2013 Share Posted October 19, 2013 Popołudniowy spacer był lepszy, być może rano chodziliśmy zbyt długo, albo nadepnął na szyszkę... Kiedyś już tak było, że szyszka weszła mu między poduszki w łapie. Przewrócił się i nie chciał wstać. Parę chwil upłynęło, zanim znalazłam przyczynę, ale przeraził mnie wtedy ogromnie... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agata51 Posted October 22, 2013 Share Posted October 22, 2013 Dinku, cieplutki tydzień przed nami (tak mówią), może mniej będzie rzucać na boki. Rzecz w tym, że Holka nie jest już sobą. Życia w oczach niewiele, w uszach to już zupełnie nic, z głaskami trzeba ostrożnie, żadnych niezapowiedzianych dotyków. Z jedzeniem też nie za bardzo - już nie wiem, co jej serwować. Wołowinka be, dorsz atlantycki też się znudził - woli tuńczyka z puszki, gulasz z wieprzowiny jeszcze jakoś wchodzi. W lodówce dwie półki zawalone różnościami, bo nigdy nie wiadomo, na co panienka będzie miała ochotę. A zdarza jej się zwrócić (zwłaszcza wieczorem) to, co chwilę wcześniej z apetytem zjadła. Ale wpada czasem do kuchni z roześmianym pycholem, a na podwórku (na ulicę już się z nią nie zapuszczam) wyczyni kilka komicznych podskoków, więc póki co pozwolę jej jeszcze pożyć. Bardzo się zaprzyjaźniłyśmy. Do niedawna Holka była suką mężą, jeździła z nim do pracy, wracała wieczorem i waliła się na kanapę. Teraz cały dzień jest ze mną, więc to za mną tupta i do mnie czasem się przytuli. Ale przeważnie śpi. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zula131 Posted October 22, 2013 Share Posted October 22, 2013 Dzisiaj Dinuś też musiał być cały wykąpany. Zwieracze całkiem odmawiają posłuszeństwa :-(. Podkłady nie spełniają swojej roli - fruwają po całym mieszkaniu, za to, o dziwo, często korzysta z nich Maks, więc jakiś pozytyw jest. Szira z naprzeciwka ma cieczkę i ten mój donżuan jest bardzo zainteresowany :roll:. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
brazowa1 Posted October 22, 2013 Author Share Posted October 22, 2013 Podkłady plastrami się przylepia do legowiska, spróbuj Zulko. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agata51 Posted October 27, 2013 Share Posted October 27, 2013 A Holka między drugą a czwartą tupta w kółko, kładzie się na posłaniu, popiskuje, wyje, uspokajam ją, znów tupta, zaklinuje się w jakimś kącie, nie wie, jak się wycofać, wyje, wyciągam ją z kąta, znów tupta, aż się zmęczy i wreszcie idzie spać. Dinku, czy to ma sens? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zula131 Posted October 31, 2013 Share Posted October 31, 2013 Dino nie cierpi kotów... [IMG]http://fotoo.pl//out.php?i=647524_dino-z-baltazarem-1.jpg[/IMG] [IMG]http://fotoo.pl//out.php?i=647527_dino-z-baltazarem-2.jpg[/IMG] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zula131 Posted October 31, 2013 Share Posted October 31, 2013 Agatko, czy czujesz, że Holka cierpi? :-( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
brazowa1 Posted October 31, 2013 Author Share Posted October 31, 2013 Smutno mi,gdy czytam o Holce. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agata51 Posted November 5, 2013 Share Posted November 5, 2013 [quote name='zula131']Agatko, czy czujesz, że Holka cierpi? :-([/QUOTE] zulko, brązowa, jeśli to jest demencja, to chyba nie cierpi. Ale żeby szczęśliwa była, to raczej nie. Tłucze się nocą, biedna, po kątach, zagubiona, bezradna, w drzwi nie trafia, taranuje na oślep, wyje. Ale zwykle śpi i tylko sprawdzam, czy oddycha. zulka, te uprzęże na Dinku są konieczne? QUOTE=brazowa1;21486067]Smutno mi,gdy czytam o Holce.[/QUOTE] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
brazowa1 Posted November 5, 2013 Author Share Posted November 5, 2013 Myslę,że to nie tylko demencja,tylko poważniejsze zaburzenia neurologiczne :( dzięki uprzeży pewnie jest łatwiej Dinowi pomóc wstać. Jestem potwornie głupia. Od prawie dwóch lat mamy w schronie Niuńka,ogromnego owczarka niem. Obecnie ma 18 lat. Nigdy sie nim szczególnie nie zajmowałam,uważałam,że on nie kuma,co się wokół niego dzieje. Tydzien temu zabrałam go na wybieg i chciałam sprawdzic,w jakim stopniu widzi,rzuciłam piłke,a pies oszalał. Podrzucał,kopał,przynosił, na koniec rozszarpał w drobny mak. Teraz,gdy mnie widzi dre ryja,żeby go znowu zabrac na zabawę. Może gdybym sie sprężyła,ten ledwo chodzący pies miałby dom???? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Alaa Posted November 5, 2013 Share Posted November 5, 2013 Brazowa przestan, moze, moze, a moze nie? Wyrzuty sumienia , ze cos, ze dlaczego, rany, calego swiata nie zbawisz, robisz swoje. Kazda z nas tak ma od czasu do czasu, ale nie idzmy ta droga, za duzo psiego nieszczescia za malo mozliwosci,przeciez Ty i tak z butami do nieba pojdziesz;-) Do psiego nieba mialam na mysli. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zula131 Posted November 5, 2013 Share Posted November 5, 2013 Tak, agatko. Dinuś już sam nie potrafi się podnieść :-(, trzeba mu pomagać. Dino sam prosi o pomoc, gdy, np. chce wstać, by napić się wody. Szelki są bardzo pomocne, bez nich ani rusz. Wczoraj razem z synem dopięliśmy przed spacerem drugą część uprzęży, ale jakoś nie bardzo potrafię obsługiwać cały zestaw :shake:. Pewnie trzeba nabrać wprawy. Było dość chybotliwie, uchwyt na schodach zaczął trzeszczeć, bałam się, że się złamie. Schodzenie ze schodów jest coraz trudniejsze. Przydałaby się trzecia ręka, bo jedną muszę trzymać się poręczy, cobyśmy się obydwoje nie sturlali. W ubiegłym tygodniu była u nas wetka. Zostawiła jakieś tabletki do podawania Dinusiowi, leki nasercowe i obcięła jeden dziki pazurek, który rośnie szybciej od innych i w dodatku się zawija. Akurat wtedy nie było mnie w domu, poszłam do lasu na grzyby i wyrzucić z siebie emocje, bo rankiem było z Dinkiem bardzo źle. Ale po spacerze jakoś się pozbierał, a mi został stres, którego musiałam się pozbyć. Muszę być teraz silna za niego i za siebie. EDIT: Widzę, że kilka nas pisało równocześnie ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agata51 Posted November 7, 2013 Share Posted November 7, 2013 Holka jeszcze sama wstaje, wskakuje na kanapę, ale schody to prawdziwa zmora. Chociaż różnie bywa. Ostatnio miała rewelacyjną trzydniówkę - zero siku i kup w domu, schody pokonywała bez problemu, na podwórku podskoki a nawet biegi krótkie (bardzo). Od wczoraj znów gorzej - "fizjologia" w domu (spóźniłam się o sekundę - kupa rozdeptana po całym domu), obsuwki na schodach. Dziwię się, że jeszcze nic sobie nie połamała. Kości, tak jak zęby, to ona ma "daj boże każdemu". brązowa, błagam, oświeć mnie - "poważniejsze zaburzenia neurologiczne" to niby co? Łatwo powiedzieć "nie gdybaj", od tego "gdybania" człowiek spać po nocach nie może. brązowa, już widzę te kolejki domków chętne do pokochania 16-letniego onka. Kochana, ty nie myśl za dużo, ty mu tą piłeczkę rzucaj. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
brazowa1 Posted November 7, 2013 Author Share Posted November 7, 2013 Rzucam,rzucam mu ta piłeczkę. Ino serce boli. Agatko,no wszystko może być,ostatnio naczytałam się o encefalopatii watrobowej. Albo forma małych ataków padaczki. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agata51 Posted November 15, 2013 Share Posted November 15, 2013 Zajrzę jeszcze do Dinka i lecę spać - jutro mam pogrzeb szwagra. Eh, życie, życieńko... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zula131 Posted November 21, 2013 Share Posted November 21, 2013 Bardzo Ci współczuję, Agatko. Trzymacie się tam jakoś z Holką? My z Dinkiem jako-tako, ale jest coraz gorzej :-(, ta cholerna niemoc nabiera tempa. Dino coraz częściej traci równowagę, przewraca się, tylne łapki się rozjeżdżają, coraz trudniej go podnieść, już prawie wcale nie kontroluje fizjologii... Bardzo się boję, czepiam się tych chwil, kiedy wydaje się, że jest ciut lepiej... Psychicznie jest z nim nie najgorzej, interesuje się otoczeniem, ludźmi, innymi psami, ustawia kociambry (a te, durne, garną się do niego jak najęte), tylko te łapiny nie chcą słuchać :-(. Od ok. 2 tygodni zaczęto wycinkę [B]naszych[/B] lasów. Na szczęście nie do imentu, tylko bardzo mocno je przerzedzają. Codziennie chodzimy z Dino oglądać pobojowisko. Płakać się chce, wszystkie te drzewa znaliśmy jak własną kieszeń, a teraz większość z nich leży poćwiartowana, poukładana w sągi, walają się gałęzie, runo stratowane, ech... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agata51 Posted November 21, 2013 Share Posted November 21, 2013 Przeżywałam to w zeszłym roku. Dziś na mojej ukochanej łące i części lasku stoi gmaszysko Wydziału Filologicznego. Zostały jakieś marne resztki, na których uchowały się jakimś cudem rodzina bażantów i zając samotnik - po tysiąckroć przeklinany przeze mnie, bo za jego sprawą Betka znikała na długie godziny, jak ganiała jeszcze bez smyczy, a jak już wróciła na smycz, prawe ramię wyrywała mi z barku kilka razy w tygodniu, bo zając lubił wodzić ją za nos. Lubi i teraz, ale nie mam już do niego pretensji - niech ją wodzi jak najdłużej. Cieszę się, że jest - mój bark jeszcze wytrzymuje. Z Holką jakoś jest. Fizycznie jest w nieco lepszym stanie niż Dinek, ale demencja postępuje. Ona chyba nas już nie poznaje. A szwagier to był nie tylko szwagier, to kumpel jeszcze z liceum. Poznaliśmy się w 1964. Smutno. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.