Jump to content
Dogomania

Lusia


joanka40

Recommended Posts

Bardzo, bardzo mi przykro

Ostatnio przelatuje przez Dogo piorunem, ale do Lusi zawsze musiałam zajrzeć, chyba po dzienną dawkę energii i humoru od Ciebie Joanko i wielkiej woli normalnego kociożycia od Lucindy

 

Lusiu, bądź szczęśliwa i wolna za TM*

 

Też mam nadzieję, że Lusia biega sobie teraz wolna i szczęśliwa. Że nic Jej nie ogranicza, że wreszcie może wypić tyle mleczka ile chce.

Że wspina się po drzewach i, że wybaczyła nam ludziom, to jak bardzo ludzie ją skrzywdzili.

Link to comment
Share on other sites



Trzymaj się Joasiu. Bardzo nam smutno i boli kiedy odchodzą, ale jeszcze jest trudniej, jest strasznie kiedy trzeba o odejściu zadecydować. Śpij malutka spokojnie [*]

 

Tak Jolu, to takie smutne i bardzo boli. Dobrze, że nie musiałam podejmować decyzji o uśpieniu Lusi - takie decyzje są strasznie trudne...

Bardzo za Nią tęsknię.

Link to comment
Share on other sites

Weszłam na miau i losowo wybrałam do przeczytania dwa wątki kotów z podobnymi urazami jak Lusia.

Oba kotki odeszły tak samo szybko i niespodziewanie. Jedna kicia się nie obudziła, a druga zsunęła z posłania, coś jeszcze próbowała zrobić i widać było, że odchodzi.

Opiekunowie również nie zdążyli do weterynarza.

Te wylewy, u tak chorych kotów muszą mieć bardzo silny przebieg.

Lusia z przerażeniem patrzyła na inne moje koty, jak podeszły do Niej to krzyczała, nie poznawała ich. Cieszę się, że mnie poznawała, że się nie bała...odeszła szybciutko.

Teraz jest tak cicho w domu, że nie mogę się przyzwyczaić.

Lusia reagowała zawsze bardzo spontanicznie, jak słyszała, że szykuję jedzenie, albo jak miała gdzieś jechać, albo jak stwierdziła, że czas już wyjąć Ją z klatki.

I człowiek musiał zrealizować Jej plan, bo inaczej się nie dało...

Zresztą jak pojawiła się te dwa lata temu na działce, we wrześniu, to słyszałam jak się wydziera przez telefon.

Do końca pozostała taka rozmowna.

Nic nie wskazywało, że coś jest nie tak.

Około 24, otwierałam jeszcze surowe mięso dla kotów, to skakała koło mnie na czterech łapkach.

Pomyślałam sobie, że porządnie się wyspała, to teraz bryka...a nad ranem już nie żyła...

Link to comment
Share on other sites

Tak mało czasu ostatnio mam na dogo, że nie zauważyłam nawet, że zmienił się tytuł wątku Luśkota. Dziś zauważyłam jakiś inny, ale znajomy.. Lusia... Joanko dzielna i dobra kobieto bardzo współczuję i bardzo dziękuję, że byłaś ziemskim aniołem dla tej cudownej charakternej kocinki..Teraz pewnie już bryluje zdrowa i sprawna wśród innych aniołów, ale założę się, że Ty zostaniesz w jej sercu na zawsze na najważniejszym miejscu.

Link to comment
Share on other sites

O 1.01.2016o23:58, agat21 napisał:

Tak mało czasu ostatnio mam na dogo, że nie zauważyłam nawet, że zmienił się tytuł wątku Luśkota. Dziś zauważyłam jakiś inny, ale znajomy.. Lusia... Joanko dzielna i dobra kobieto bardzo współczuję i bardzo dziękuję, że byłaś ziemskim aniołem dla tej cudownej charakternej kocinki..Teraz pewnie już bryluje zdrowa i sprawna wśród innych aniołów, ale założę się, że Ty zostaniesz w jej sercu na zawsze na najważniejszym miejscu.

Agatko, dziękuję Ci za piękne słowa. 

Mam nadzieję, że Lusia wreszcie biega po zielonych łąkach, tak jak to robiła we śnie - jak spała, przebierała łapkami, jakby biegała.

Tak sobie myślę, że Lusia zanim doznała urazu, była wiejskim, dzikim kotem, który większość dnia spędzał brykając po łąkach i ogródkach, wdrapując się po drzewach. 

I nagle ktoś w jednym momencie zabrał jej tą całą wolność, całą jej radość...

U mnie Lusia była ponad dwa lata - policzyłam dokładnie dwa lata i trzy i pół miesiąca. To na pewno nie było to, o czym marzyła. Ale miała jedzenie, ciepło i swój fotel. Bardzo się starała żebym była z Niej zadowolona...podziwiałam Ją za to. To był piękny i mądry kot. 

Agatko, bardzo Ci dziękuję za to, że przez cały ten czas trzymałaś za Luśkę kciuki, że zawsze byłaś gotowa mi pomóc. Dziękuję Ci za karmę dla Lusi :) Bardzo mi pomogłaś przez ten cały czas.

Lusia śniła mi się dwa razy. Dalej jednak poruszała się jak foczka, w pampersie, nawet w moim śnie. Bardzo chciałabym, żeby kiedyś przyśniła mi się, biegająca na czterech łapkach.

Link to comment
Share on other sites

Lusia bardzo kochała swój domek, była bardzo przyzwyczajona do miejsca, gdzie mieszkamy. Pamiętam, że w 2014 r., w wakacje pojechała ze mną na jedną noc do innego mieszkania. I mimo, że była ze mną, nie pasowało jej to. Nie spała całą noc...latała po pokoju, głośno się buntowała.

Rano Bogdan przyjechał po nas na cito i zabrał mnie i Lusię do domu. Dopiero jak weszła do siebie i ja poczułam jej ulgę. Odespała całą noc na fotelu. Tak bardzo kochała miejsce gdzie przyszło jej mieszkać.

 

Link to comment
Share on other sites

Joasiu, tak mi przykro  :(, nie bywam ostatnio na dogo, zaglądam tylko do deklarowiczów, nie mam czasu bo mam szpital w domu, Bianusia (ostatnia znajdka) przyniosła z fundacji koci katar i całe towarzystwo mi choruje. Pakuś o mało też nas nie pożegnał, zły czas u nas.

Lusia miała wielkie szczęście że trafiła na Ciebie, dostała opiekę, serce i szczęśliwe, darowane lata życia. Teraz nic jej nie boli i psoci w Tęczowej Kociarni z innymi futerkami które nas opuściły.

Link to comment
Share on other sites

Na pewno w tej okropnej sytuacji, w której Lusia się znalazła po wypadku, byłaś najlpeszym człowiekiem, który mógł ja spotkać, a Twój dom najlepszym miejscem, w którym mogła się znaleźć. Miała ogromne szczęście. Wierzę, że za parę dni zobaczysz ją we śnie jak biega po drzewach, a potem przyjdzie i przytuli się do Ciebie. A jak spotka tam gdzieś Kitkę, to się dobrze dogadają zołzy najukochańsze :)

 

Dziękuję Ci również za dobre słowa pod moim adresem, ale  przeceniasz mnie. To były naprawdę błahostki, ale jeśli choć trochę Ci pomogły, to bardzo się cieszę. 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
O Tuesday, January 05, 2016o13:04, agat21 napisał:

Na pewno w tej okropnej sytuacji, w której Lusia się znalazła po wypadku, byłaś najlpeszym człowiekiem, który mógł ja spotkać, a Twój dom najlepszym miejscem, w którym mogła się znaleźć. Miała ogromne szczęście. Wierzę, że za parę dni zobaczysz ją we śnie jak biega po drzewach, a potem przyjdzie i przytuli się do Ciebie. A jak spotka tam gdzieś Kitkę, to się dobrze dogadają zołzy najukochańsze :)

 

Dziękuję Ci również za dobre słowa pod moim adresem, ale  przeceniasz mnie. To były naprawdę błahostki, ale jeśli choć trochę Ci pomogły, to bardzo się cieszę. 

Agatko, mam tylko nadzieje, ze Lusia choc troche zaznala szczescia w swoim zyciu. 

A te blahostki to dla mnie nie byly nigdy blahostki, a potężne kopy energii, mobilizujace mnie do.działania.

 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, agat21 napisał:

Jak sobie radzisz Joanko? Śniła Ci się znowu Lusia?

Agatko, Lusia nie sni mi się ostatnio. Ciezko mi.sie wspomina Lusie i Misia. Jak zaczynam myslec o nich zbyt intensywnie,to.dopada mnie rozpacz. Wiec odganiam te mysli, staram sie je zablokowac.

Agatko, Twoja Kitka tez odeszla nagle. Misio i Lusia tez wymkneli sie nagle. Obie mialysmy pewnie jakies mini plany wobec naszych zwierzat, moze jakies niespodzianki w zanadrzu, a tu nagle okazuje sie, ze zostaja nam tylko sny.

Na tesknote nie ma chyba innego i lepszego, lekarstwa od uplywajacego.czasu. 

Pozdrawiam Cie serdecznie.

Link to comment
Share on other sites

O Tuesday, January 05, 2016o10:47, jaguska napisał:

Joasiu, tak mi przykro  :(, nie bywam ostatnio na dogo, zaglądam tylko do deklarowiczów, nie mam czasu bo mam szpital w domu, Bianusia (ostatnia znajdka) przyniosła z fundacji koci katar i całe towarzystwo mi choruje. Pakuś o mało też nas nie pożegnał, zły czas u nas.

Lusia miała wielkie szczęście że trafiła na Ciebie, dostała opiekę, serce i szczęśliwe, darowane lata życia. Teraz nic jej nie boli i psoci w Tęczowej Kociarni z innymi futerkami które nas opuściły.

Jagusiu, dziekuje, ze.zajrzalas, tu na watek Lusi.

Trzymam kciuki za to, zeby Twoje zwierzaki szybciutko wrocily do zdrowia. Jutro wejde na Twoj watek i doczytam co to sie podzialo z Pako. 

Link to comment
Share on other sites

O Wednesday, January 20, 2016o09:43, Nadziejka napisał:

Lusiu Lusienko .....

 dopiero dzis wyczytalam ....

pale Tobie kocinko kruszynko cudna

 lampenke co droge oswiecac bedzie  na wieki

abys dumnie bieguniala

 abys nowe janioly poznawala 2d99d830415557038a6f20ae7e11dfcc.gif

aniolki-swiateczne.gif

 

....bo raz tylko jestesmy wszyscy na tej Ziemi

 

Przepraszam, ze odpisuje z opoznieniem kilkudniowym.

Nadziejko, rowniez mam ogromna nadzieje, ze Lusia dumnie biega i jest calkiem zdrowa. To juz ponad miesiac jak Lusi nie ma. 

Te dwa lata z nia tak szybko minely, ze wydaje mi sie to takie nierealne, ze ja mialam

Link to comment
Share on other sites

Dziekuje Wszystkim za to, ze pamietacie o Lusi i za to, ze pomoglyscie mi przy Niej.

Martika zorganizowala pierwsze wizyty u lekarzy i robila bazarki, Ada z Miaukotow zalatwila mi wspaniala wizyte u dr Jarzebowskiego, podczas ktorej.Lusia zostala wysterylizowana i dokladnie zbadana. 

Ewa robila bazarki na pieluchy, jedzenie, mokre chusteczk.

Majowa zrobila bazarek na potrzeby Luskota i tak pieknie go nazwala.

Agat ciagle i nieprzerwanie trzmala kciuki za Lusie, zawsze gotowa pomoc, przyslala Lusi wspaniala paczke, mialysmy robic kolejny bazarek na Lusie...

Maruda i Sonia, ktore podarowaly mi skrzydla do dalszej opieki nad Lusia, bo nigdy o Lusi nie zapomnialy. Tylko Lusia nam uciekla...a nie tak mialo byc...

No i nieocenione wsparcie i.uwaga osob regularnie zagladajacych na watek - pomoc fachowa Dorobelli. Dorotko, to dzieki Tobie Lusia tylko raz byla cewnikowana. Masz Dorotko ogromna wiedze.

Dziekuje za nieustajace wsparcie Rozy,  Beli, Iwonce, Jagusi. Ogromnie dziekuje.

Oczywiscie - ogromnie dziekuje Myszy za pozyczenie klatki i Agusi za przywiezienie mi tej klatki.

Mam nadzieje, ze nikogo nie pominelam, a nawet jesli to na pewno sobie przypomne i dopisze podziekowania.

Link to comment
Share on other sites

Po konsultacji korespondencyjnej z Danusia i Sonia, ustalilysmy, ze pozostale po Lusi pieluchy, zakupione z pieniedzy przeslanych mi przez Dziewczyny i Anonimowego Darczynce moge przekazac Fundacji SOS z Chorzowa. Pozostale 100 zl, wliczylabym w koszta, ktore ponioslam w sierpniu na hotelowanie Lusi. Lusia przebywala w hoteliku od 13 do 31 sierpnia. Czyli 18 dni po 8 zl. To wyszlo 144 zl. Lusia zostala w hoteliku 3 dni dluzej niz planowalam, bo rozchorowalam sie, a Pani zgodzila sie Lusie jeszcze przytrzymac u siebie.

Chyba napisalam wszystko.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...