Jump to content
Dogomania

dubel


maxishine.

Recommended Posts

Nie mam fb, więc może i dobrze ;)

Karola, jeśli Twoja mama kasuje postu z krytyką na fb i nie przyjmuje do wiadomości, że naraża kota na niebezpieczeństwo, że wręcz się chwali takimi zdjęciami itp., to sorrki, ale takie osoby NIE POWINNY pracować w toz'ie :lookarou:

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Nie mam fb, więc może i dobrze ;)
Karola, jeśli Twoja mama kasuje postu z krytyką na fb i nie przyjmuje do wiadomości, że naraża kota na niebezpieczeństwo, że wręcz się chwali takimi zdjęciami itp., to sorrki, ale takie osoby NIE POWINNY pracować w toz'ie :lookarou:

I to całe podsumowanie
Link to comment
Share on other sites

Miałam się nie odzywać, ale się jednak odezwę, bo może coś da to do myślenia....

 

Mojej koleżance kot spadł z parapetu i... przetrącił sobie kręgosłup, tylko dlatego że, tak jak piszecie , nie miał czasu na obrót i rypnął w kaloryfer czy coś po drodze. Poszedł rdzeń i wiadomo jak się skończyło.

Znajomej kicia leżała na parapecie na parterze gdzie miała schodki do ogródka, tak jej było błogo że przeciągając się zzsunęła się z parapetu i nadziała na krzak róży, straciła oko.

Moja sąsiadka wypuszczała kota na balkon, zabezpieczony od dołu, ale poszedł za muchą i spadł z 8 piętra, miał tylko 6-8 miesięcy.

Matka mojej przyjaciółki przetrzymywała komuś kociaka, który wylazł na parapet, rąbnął z drugiego piętra w żywopłot , zginął na miejscu, bo się przebił na wylot.

Ciotce tż z balkonu na pierwszym piętrze spadły 2 koty, jeden wybił zęby i do końca życia miał problemy z jedzeniem, a drugi przewracając się na drugi bok zleciał i doznał potwornych obrażeń - pękły mu narządy wewnętrzne, wątroba (bodajże)się "rozlała", przeżył, ale cierpiał potwornie, wył nocami, wymiotował , był kilkakrotnie operowany, do końca życia przyjmował leki.

I najstraszniejsze co widziałam na własne oczy - jak kot spada z niskiego piętra w pięknej rezydencji,przecudny dumny pers, spacerował po balkonie, babka wyszła, pogłaskała go, odeszła, a on wskoczył na barierkę, przeszedł się 2 razy, zaczął coś łapać w powietrzu i stracił równowagę, wypadł z głuchym hukiem spadając na chodnik.

Moją Inkę tez kiedyś złapałam w powietrzu, bo gdy matka wieszała pranie wyskoczyła na balkon goniąc fruwający na wietrze jakiś farfocel/listek, wolałam jej wtedy wyrwać nogę niż puścić, to była najstraszniejsza chwila mojego życia.

 

 

To są przykłady kotów które znam i które spadły z niskich pięter, o przypadkach wyższych pięter nie wspominam, bo nie znam przypadku gdzie kot przeżył...

 

Dziwi mnie jak można nie mieć w umowie zabezpieczenia okien, równie dobrze można wykreślić punkt o sterylizacji, bo przecież to już czyjś kot, a czy ktoś sobie pilnuje czy nie jego sprawa...

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Miałam się nie odzywać, ale się jednak odezwę, bo może coś da to do myślenia....

 

Mojej koleżance kot spadł z parapetu i... przetrącił sobie kręgosłup, tylko dlatego że, tak jak piszecie , nie miał czasu na obrót i rypnął w kaloryfer czy coś po drodze. Poszedł rdzeń i wiadomo jak się skończyło.

Znajomej kicia leżała na parapecie na parterze gdzie miała schodki do ogródka, tak jej było błogo że przeciągając się zzsunęła się z parapetu i nadziała na krzak róży, straciła oko.

Moja sąsiadka wypuszczała kota na balkon, zabezpieczony od dołu, ale poszedł za muchą i spadł z 8 piętra, miał tylko 6-8 miesięcy.

Matka mojej przyjaciółki przetrzymywała komuś kociaka, który wylazł na parapet, rąbnął z drugiego piętra w żywopłot , zginął na miejscu, bo się przebił na wylot.

Ciotce tż z balkonu na pierwszym piętrze spadły 2 koty, jeden wybił zęby i do końca życia miał problemy z jedzeniem, a drugi przewracając się na drugi bok zleciał i doznał potwornych obrażeń - pękły mu narządy wewnętrzne, wątroba (bodajże)się "rozlała", przeżył, ale cierpiał potwornie, wył nocami, wymiotował , był kilkakrotnie operowany, do końca życia przyjmował leki.

I najstraszniejsze co widziałam na własne oczy - jak kot spada z niskiego piętra w pięknej rezydencji,przecudny dumny pers, spacerował po balkonie, babka wyszła, pogłaskała go, odeszła, a on wskoczył na barierkę, przeszedł się 2 razy, zaczął coś łapać w powietrzu i stracił równowagę, wypadł z głuchym hukiem spadając na chodnik.

Moją Inkę tez kiedyś złapałam w powietrzu, bo gdy matka wieszała pranie wyskoczyła na balkon goniąc fruwający na wietrze jakiś farfocel/listek, wolałam jej wtedy wyrwać nogę niż puścić, to była najstraszniejsza chwila mojego życia.

 

 

To są przykłady kotów które znam i które spadły z niskich pięter, o przypadkach wyższych pięter nie wspominam, bo nie znam przypadku gdzie kot przeżył...

 

Dziwi mnie jak można nie mieć w umowie zabezpieczenia okien, równie dobrze można wykreślić punkt o sterylizacji, bo przecież to już czyjś kot, a czy ktoś sobie pilnuje czy nie jego sprawa...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...