Jump to content
Dogomania

Doda - skrzywdzona i opuszczona sunia pilnie szuka domu


fona

Recommended Posts

Czy Pilotka ma ogłoszenia? Jeśli ktoś napisze króciutki tekścik i wszystkie info (sterylka, szczepienia, jaka jest do ludzi itp.) to mogę ogłosić na paru portalach. Allegro jeszcze nie rozkminiłam, niestety. Zakładacie jej oddzielny wątek czy piszemy dalej w tym?
Znajdzie się domek i dla Pilotki, na pewno:) Dobrze, że tamtej suni się poszczęściło, mam nadzieję, że jej "właściciel" nie będzie juz nigdy miał żadnego psa!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agata-air']Bardzo sie ciesze...szkoda mi tylko pilotki. No i schron da nam popalic obiecalismy ze ja zabierzemy, zostala zaszczepiona itp. Teraz drogie dogo trzeba jej domu szukac!!![/quote]

Słuchajcie, gdybyście widzieli tamtą sunie nie mielibyście wątpliwości co robić. Ona ma prawie uci ęt ą głowę! Założymy jej napewno wątek bo może znajdzie się dom, a napewno trzeba będzie zbierać kasę na leczenie.

[SIZE=3][B]Szopen jest piękny!!![/B][/SIZE] Gdybym miała dom byłby mój. Tylko to na razie pół psa, trzeba go odkarmić.

[SIZE=3][B]Pilotce załóżcie wątek[/B][/SIZE], ładne zdjęcia, poszukamy i znajdziemy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Agata69']Słuchajcie, gdybyście widzieli tamtą sunie nie mielibyście wątpliwości co robić. Ona ma prawie uci ęt ą głowę! Założymy jej napewno wątek bo może znajdzie się dom, a napewno trzeba będzie zbierać kasę na leczenie.[/quote]
Weź nie mów!:placz: Skoro po psa pojechała policja... To mam nadzieję, że zrobili coś z tym fantem i facetowi nie ujdzie płazem?

Link to comment
Share on other sites

No dobrze, to ja napiszę w skrócie.
Szopen zwiał nazajutrz po przywiezieniu. Przelazł przez sztachety w płocie. Pół niedzieli szukali go Marcyha i szef. W poniedziałek rano widziano go e centrum miasta. został ogłoszony w lokalnym radio. Zaalarmowano również schronisko. Szukałam go kilka godzin jeżdżąc po całym mieście. ok. 15 po sygnale od jakiejś pani, znaleziono go leżącego na trawniku na jednym z osiedli. szopuś zwiedził cały włocławek!! nadmienię że dwa razy chlasnął marcyhę przy próbie złapania za obrożę. po dwóch dniach na wolności szopen wrócił odmieniony - boki zaokrąglone, oczy w dobrym stanie, sierść błyszcząca. włocławianie go mocno odżywili no i s[I]łia psychiki.[/I]
o ile nie uciekł w nocy, dzisiejszą noc spędził na posesji szefa. płot w firmie zostanie zabezpieczony siatką.
ja się tylko boję że on ma naturę włóczęgi i bedzie próbował spierniczać. obym się myliła.

Aha, sunia czuje się lepiej, czekamy na założenie wątku przez marcyhę, ale widać odpoczywa po przeżyciach z szopenem.

Link to comment
Share on other sites

Ufffff, ufffff, uffff, jestem, żyję o dziwo, bo po takim stresie to normalnie powinnam wykorkować na serce:lol: . To teraz Wam opowiem, co - i - jak.
Kiedy Szopik przyjechał do firmy - siedział sobie spokojny, zadowolony. Było mu dobrze, najadł się i odpoczywał... To było w sobotę. W niedzielę - przychodzę do pracy - psa nie ma. Nigdzie. Alarm! Sąsiedzi widzieli go o 10.00 jak szedł w stronę firmy:roll: . Przeszukaliśmy okolicę - nie ma! W schronisku - nie ma. Zrobiłam chyba 30 kilomertów penetrując okoliczną dzielnicę i las - nie ma. Prawie się załamałam. W poniedziałek - alarm - pies był widziany w centrum miasta - szedł sobie sprężystym marszem w stronę parku. Szef z kumplem przeszukali centrum, Agata69 przeszukała chyba całe miasto, tak jak i mój małż - psa ni widu, ni słychu. Mogiła... Dzwonię do schronu - może coś wiedzą - okazało się, że dzwoniła babka, zostawiła numer telefonu. Zadzwoniłam - widziała go i nakarmiła, chciała nawet wziąć go na działki, ale jak do niego wyszła drugi raz - już go nie było - widziała, jak oddala się w kierunku osiedla Zazamcze... Widziała adresownik, ale bała się podejść - okazuje się - słusznie:p . Poleciałam na Zazamcze z szefem. Przejechaliśmy pół osiedla, potem zaczęłam biegać ze zdjęciem. Jedna dziewczyna widziała go przy klatce bloku niedaleko....! Lecę... JEST! śpi... Podeszłam, obudził się i czmychnął w bok. Przywabiłam go jedzonkiem - podszedł i zaczął jeść. Złapałam go za obrożę - zaczął się wyrywać. Bałam się, że mi zwieje, więc nie puszczałam. No i dziabnął mnie gupolek. Puściłam, odbiegł, ale niedaleko. Wrócił do żarcia. Przechodzący pan przyniósł wodę. Szopen pił, udało mi się go zapiąć. UFFFFF! Prawie się pojszczałam z radości hehehe. Był jeszcze cyrk z załadowaniem go do auta, ale pół kilo serdelków załatwiło sprawę:p . Poczekajcie, niech odsapnę, to dokończę....:cool3:

Link to comment
Share on other sites

To z nerwów o tego słodkiego włóczykija!!!!!
A swoją drogą,to może ktoś potrafi doradzić jak postępować z takim charakterem psa?
Bo kastracja owszem pomaga na uspokojenie,ale on wygląda mi na takiego,który ucieka nie tyle do suczek,co lubi sie włóczyć!!!
Jednak "żona"/wystelizowana oczywiście!/ może dobrze mu zrobi!!
Zawsze we dwójkę raźniej i wtedy nie będzie uciekał.
Poza tym czy on miał kiedyś swojego człowieka?
Pewnie musi sie do nich przyzwyczaić.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...