Jump to content
Dogomania

marcyha

Members
  • Posts

    133
  • Joined

  • Last visited

marcyha's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Karmienie krów mączką kostną też jest be - z resztą skończyło się źle jak pamiętamy. Teraz weszły, czy wchodzą nowe przepisy - można skarmiać zwierzaki mączką kostną, ale krzyżowo - na przykład krowy mączką z kurcząt, a kurczęta mączką z krów. Dla mnie makabra, ale niestety w chowie przemysłowym norma i po prostu tania rzecz. Rolnicy cieszą się, że wracają mączki, bo są tanie, więc produkcja opłacalna bardziej. Według mnie podawanie roślinożercom zwierząt jest niemoralne, jakby mi któś w sałacie mojej przemycił miensko, to bym mu w oko napluła:p Wszędzie, gdzie ludzie są - tam zwierzęta traktowane są jak przedmioty, zabijane, zżerane, mordowane dla zabawy... U mnie na działce przeganiałam ostatnio sarny, popsułam szyki idiotom z nagonki:>. Pewnie wrócą i sobie postrzelają jak nie będzie żadnych wariatek na horyzoncie. Przepraszam za offftop....
  2. A swoją drogą [B]Mariat[/B] – nieładnie karmić kangury karmą mięsną!
  3. Mój błąd, powinno być „z tego, co mówisz”. Zaraz poprawiam. Te wszystkie informacje, o których piszę pochodzą z rozmów Agaty, moich i innych osób z Anią.
  4. Jak już pisałam wcześniej – dziś ta nasza niemiecka adopcja wyglądałaby inaczej – uczymy się niestety na swoich błędach i – mimo, że wyadoptowywała psy zaufana i sprawdzona dogomaniaczka – uwierz mi – myśli o dalszym losie tych małych wciąż wracają (mimo, że były zdjęcia z nowych domków i telefony z informacjami). Teraz obie nie mamy wątpliwości, że tamta adopcja nie została przeprowadzona tak, jak powinna... W sprawie pani Wiolety i Ani: Aniu, przeczytałam jeszcze raz cały wątek od dechy do dechy. Nie wspominasz o niemieckiej adopcji ani słowem. W innych wątkach, w których psy znajdują domy w Niemczech jest zawsze podana informacja typu: „Azorek w nowym domu w Niemczech! Hura!”, albo „Azorek trafił do wspaniałego domu w Berlinie! Hura!”... A u Ciebie nic, cisza, tajemnica jakaś... Dlaczego? Bo nie chcesz się chwalić? Bo pani Wioleta nie lubi robić szumu wokół swojej skromnej osoby? Po prostu to daje do myślenia i może się wydawać nie do końca fair, prawda? Tak, przeprosiłaś zainteresowane osoby, to dobrze. Jedynym źródłem wiedzy o pani Wiolecie jesteś Ty. No niech będzie. Z tego, co mówisz [poprawione z "piszesz"] – pomaga ona zwierzętom prywatnie, nie jest nigdzie zrzeszona. Pomaga psom nie tylko z okolic Włocławka i z włocławskiego schroniska, ale także ze schronisk przygranicznych i śląskich. Ma podobne Tobie współpracujące dziewczyny także w Hiszpanii i w Grecji. Każdego psa na swój koszt czipuje, wyrabia im paszporty, szczepi. I jeszcze finansuje sterylizacje i leczenia o ile dobrze zrozumiałam. Transport z Polski ostatni był zdaje się 5 lutego, a następny miał być w ten weekend. Po analizie tych danych (popraw mnie, jeśli coś przekręciłam) można z całą pewnością stwierdzić, że – jeśli pani Wioleta działa bezinteresownie – jest osobą po pierwsze wielce zamożną (super, że takie osoby się zdarzają, a nie tylko takie bidy jak my:>), a po drugie wręcz niewiarygodnie skuteczną w przeprowadzaniu adopcji. Jeśli tak – dobrze by było dla innych dogomaniackich psów, żebyś nam uchyliła rąbka tajemnicy – jak ona to robi? Czy pieski ogłasza gdzieś na jakiejś super skutecznej stronie adopcyjnej? Czy ma jakieś kontakty z fundacjami, czy może pomagają jej osoby prywatne? Czy ma taką renomę w (o ile dobrze pamiętam) Hannoverze, że po prostu stoi u niej pod domem kolejka chętnych na uratowanie pieska z Polski? Takie mi się nasuwają pytania. Pewnie zostaną bez odpowiedzi, no trudno. Mam nadzieję, że wszystko jest O.K. i nasze obawy są bezpodstawne. Tylko nadzieję mieć mogę, bo na wyjaśnienia już nie liczę. Znasz i mnie i Agatę na tyle chyba dobrze, że wiesz, że szczerze martwimy się o los psów i to jest jedynym powodem naszych tutaj niepokojów. Dziękuję za uwagę.
  5. [quote name='monis88']sytuacje w Niemczech to sobie możesz znac!! ja sie pytam czy znasz Pania W. ?? i co wiesz o niej??[/QUOTE] a Ty [B]monis88[/B] znasz? i co wiesz o niej?
  6. Informacje, które udało mi się zdobyć o pani Wiolecie: Wywozi psy do Niemiec prywatnie (ponieważ formalności przy adopcjach "zinstytucjonalizowanych" są bardziej kłopotliwe) Działa też na terenie przygranicznym i na śląsku W transporcie ostatnim (chyba ostatnim) było 7 psów, w tym dwa z Lipna - jeden z nich dziki - był łapany do transportu nie tylko na sedalin ale także z zastosowaniem jakichś medykamentów do premedykacji używanych. Łapała go wetka, która oba psy z Lipna zaczipowała i wystawiła paszporty. Nie znam nikogo oprócz Ani, kto ma jakikolwiek kontakt z panią Wioletą.
  7. [quote name='ata'] A ja poproszę konkretne dowody świadczące, że pani która zabiera z różnych krajów psy przerabia je na ... nie wiem co...:shake:[/QUOTE] na pieniądze?
  8. Nie, nie ma tam skanów umów. To była nasza jedyna adopcja zagraniczna, zaufałyśmy przeprowadzającej ją osobie zapoznawszy się z jej bogatym dorobkiem adopcyjnym na dogo, z opiniami innych doświadczonych dogomaniaków. To nie była dobra ciocia znikąd, o której nikt nic nie wie i która nie jest łaskawa na dogo się udzielać. W tamtym czasie nie miałyśmy pojęcia o procederze handlu psami, jaki (co jest udowodnione) istnieje w Niemczech. Gdybyśmy miały - pewnie upominałybyśmy się o kopie dokumentacji. Na dzień dzisiejszy - gdybym przeprowadzała adopcję zagraniczną z czyjąś pomocą - wymagałabym kopii dokumentów i umieściłabym je w wątku adopcyjnym z zamazanymi danymi adoptujących, ale z czytelnymi numerami czipów.
  9. zdjęcia suczek wyadoptowanych przez Agatę do Niemiec w nowych domach tu na stronie 24 i 25 (Sunny i Lotta) [URL="http://www.dogomania.pl/threads/134044-Inka-Hurtownia-ca%C5%82a-dwunastka-w-swoich-domach.-Uff.../page25?highlight=inka+hurtownia"]http://www.dogomania.pl/threads/134044-Inka-Hurtownia-ca%C5%82a-dwunastka-w-swoich-domach.-Uff.../page25?highlight=inka+hurtownia[/URL]
  10. [quote name='kaja69'] O pracy TOZ moge sie tylko wypowiedzieć na własnych doświadczeniach a mianowicie pierwszy kontakt był poprzez Sarę,suke,którą przyjęłas ode mnie na dt,ponieważ to był duży ,młody pies. Ja nie mam warunków do dawania dt dużym psom,Sara została wyadoptowana do dt do Łodzi przez TOZ.[/QUOTE] Sara została wyadoptowana do Łodzi przez Agatę, jest szczęśliwą rozpieszczoną kanapową panną, niedawno dostałam filmik z jej fotkami. TOZ nie miał z tą adopcją nic wspólnego. Tak właśnie to wygląda: TOZ wsadza do mnie na tymczas psa, po czym zapomina o tym zupełnie - taka amnezja. O psie dowiaduje się Agata, robi ogłoszenia, wydzwania, znajduje dom. TOZ odhacza pieska jako wyadoptowanego przez siebie. W sumie nam wszystko jedno kto tam sobie co przypisze. Nie o to chodzi. [quote name='kaja69']Kilkakrotnie prosiłam Cie o interwencję w sprawie głodujacych psów i nic.Kilkakrotnie prosiłam razem z pedagog szkolną w ubiegłym roku o pogadanke w szkole na temat traktowania zwierząt i tez nic...a przeciez to dzieci i młodziez powinniśmy uswiadamiać,że zwierzęta trzeba godnie traktować,zwłaszcza na wsi,gdzie świadomość pd tym względem daje dużo do zyczenia..[/QUOTE] Przecież prosząc o pomoc w tych sprawach nie prosiłaś o pomoc prywatnej osoby, tylko wolontariuszkę TOZ. Wszystkie Twoje informacje przekazywałam dalej do zarządu naszego oddziału TOZ z prośbą o reakcję. Więc brak reakcji był z TOZu właśnie strony.Ja nie robię ani pogadanek w szkołach ani nie jeżdżę w tej chwili na interwencje. Więc niechcący dokopałaś TOZowi - a miało być tak pięknie...
  11. [quote name='ilon_n']A przecież pani prezes włocławskiego TOZ odebrała nagrodę Nowości Kryształowego Serduszka za swoje doniosłe działania na rzecz zwierząt .. nie robiąc zresztą nic w sprawie pseudohodowli w Trutowie, która btw znajdowała się na włocławskim terenie .. interesujące zjawisko.[/QUOTE] Nie twierdzę, że TOZ we Włocławku nic nie robi, na pewno wielkie ma zasługi w sterylizacji kotów wolno żyjących w mieście, wiele całkiem sensownych (i mniej sensownych:roll:) interwencji na koncie. Jednak kwestia adopcji to ogólnie masakra. [B]ilon_n[/B] nie bądźmy naiwni, Serduszka Nowości mają za zadanie podniesienie sprzedaży pisma i nic więcej, nikt tam się nie będzie nadwerężał, żeby zgłębić temat. Z resztą najpierw musiałby mieć chęć posiadania jakiejkolwiek wiedzy na ten temat.
  12. Dobrze byłoby dla spokoju osób zaangażowanych wysilić się i umieścić tutaj zdjęcia wyadoptowanych psów w nowych domach oraz skany umów. Sytuacja by się wyklarowała.... Wypowiem się w kwestiach mnie dotyczących: 1. Pepe był u mnie na DT odrobaczany, widać nie skutecznie najwyraźniej. Podanego leku nie pamiętam. U mnie nie rzygał ani nie srał robalami. 2. [quote name='kaja69'] Panie z TOZ faktycznie miały sie spotkać z W. przy najbliższej okazji, aby zapoznać się, porozmawiać i ewentualnie nawiązać współpracę. Czy wyobrażasz sobie ,że taka organizacja mogłaby by zgodzić sie na wywóz swoich podopiecznych bez jakiegokolwiek zabezpieczenia dokumentującego ta współpracę? [/QUOTE] Do tej pory nie doszło do spotkania, a dobrze by było takie zorganizować. Wczoraj zrezygnowałam z legitymacji TOZ między innymi dlatego, że nie podoba mi się naszego oddziału polityka adopcyjna - "taka organizacja" mianowicie wsadza koty do adopcji do sklepu zoonatura, tracąc całkowicie możliwość kontrolowania do kogo koty są wyaoptowywane. Nie są przeprowadzane wizyty przedadopcyjne ani podpisywane umowy adopcyjne. Podobnie jest z adopcjami psów. O wizytach przedadopcyjnych panie z TOZ mówią, że to "fikcja" bo kto by tam chciał wpuszczać obcego do domu, umowy adopcyjne też tylko czasem są podpisywane. Psy bywają wyadoptowane np. alkoholikowi, po czym pani z TOZ znajduje co jakiś czas takiego psa błąkającego się po osiedlu i zaprowadza go do domku do pańcia nieprzytomnego. Brawo, brawo. TO właśnie "taka organizacja". Dla mnie nie do przyjęcia. Wizyty przedadopcyjne i umowy to standardy funkcjonujące i sprawdzone, elementy nieodzowne dobrej adopcji. Wam przecież tego nie muszę mówić... Panie z TOZ mając możliwość wysłania ciężarówki psów do Niemiec z pewnością nie czepiałyby się szczegółów:angryy:. Pomachałyby papa i odwróciłyby się na pięcie w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
  13. Gwoli wyjaśnienia - znam Anię osobiście, dobrze wiem, że jest dobrym człowiekiem i w pomoc zwierzętom wkłada całą duszę, nieczęsto spotykam ludzi gotowych do takiego zaangażowania, jestem przekonana, że jeśli dzieje się coś nie tak, to nie jest ona tego świadoma. Mam obawy co do działalności pani W. wywożącej psy do Niemiec. Dlatego potrzebuję informacji. Z resztą nikt na tym wątku Ani nie oskarża o celowe krzywdzenie psów.
  14. [quote name='ilon_n']Agato, właśnie o tym 'przyszłym' wyjeździe pisałam 'niedoszły', bo od wczoraj wiem, że jest on nieaktualny. Muszę także nadmienić, że przez to zawirowanie tu jak i za kulisami wątku oraz anulowanie niemieckiej adopcji, z bardzo dużym prawdopodobieństwem 2 psy zostaną poddane w najbliższych dniach eutanazji, gdyż wcześniej zostały uznane za nieadopcyjne, ten wyjazd był dla nich szansą a termin wyjazdu to był ich życiowy deadline. Nie wiem co mam teraz myśleć patrząc na to wszystko przez pryzmat śmierci tej dwójki, jeśli potwierdzi się, że domy niemieckie, do których miały trafić to nie mity. To określa się mianem niedźwiedziej przysługi.[/QUOTE] Śledzę wątek od jakiegoś czasu. Twoja wypowiedź zaniepokoiła mnie. Myślę, że nie ja jedna chciałabym wiedzieć, dlaczego wyjazd psów do Niemiec został odwołany. Czy z powodu wątpliwości Agaty i jej potrzeby uzyskania informacji o dalszym losie wywożonych psów? Chciałabym wiedzieć gdzie przebywają psy, o których eutanazji mówisz, dlaczego zostały uznane za nieadopcyjne i przez kogo, kto wyznaczył im ten "życiowy deadline"? Być może da się jeszcze im pomóc? Jestem tak jak my chyba wszyscy zainteresowana szybkim wyjaśnieniem sprawy. Wszelkie adopcje powinny być przeprowadzane jawnie, jeśli się nic złego nie dzieje - kobieta wywożąca psy do Niemiec powinna być najbardziej zainteresowana w udzieleniu informacji dokąd i w jaki sposób psy trafiają. O ile dobrze się orientuję psy w Niemczech nie trafiają od razu do domów, lecz do schroniska, w którym czekają na nowych właścicieli. Jeśli trafiają do nowych właścicieli od razu - pytam - jakim cudem to się dzieje, skoro są odławiane na sedalin tuż przed transpotrem. Jestem zainteresowana wyjaśnieniem sprawy ponieważ do Ani miał trafić piesek, którego przywiozły mi wolontariuszki TOZ o/Włocławek. Pies był potrącony przez samochód. Był u mnie kilka dni czekając na operację. Niestety po półtoragodzinnych próbach poskładania go weterynarz (świetny chirurg, do którego mam stuprocentowe zaufanie) stwierdził, że ponieważ nie uda się go poskładać tak, żeby dalsze jego życie przebiegało bez cierpienia i męki, najlepszym rozwiązaniem jest eutanazja, z czym się zgodziłam. Z innej interwencji TOZu jest u Ani ten rudy nieszczęśnik z łańcucha (zdaje się kilka stron wcześniej). Proszę o wyjaśnienie o czym piszesz mówiąc o "zawirowaniu tu jak i za kulisami wątku".
  15. Właśnie dotarł do mnie nowy psik - wystrachany, piękny inaczej, chiba padnę...
×
×
  • Create New...