Jump to content
Dogomania

Zdjęcia szczeniaków


wirka

Recommended Posts

Białą (kremową) miałam tylko raz w życiu i to ona i jej szara siostra z oczkiem były w "Psie". Dziś mają ponad trzy lata, biała jest w Stanach, szara mieszka w Szwajcarii, ale mnie odwiedza. :lol:

Paluszki czas jakiś obcinałam, bo niektóre dorosłe często sobie "zarywają" i wtedy i boli i w razie co usunięcie jest poważną operacją. Wobec silnych nacisków na nieobcinanie niczego (uszu, ogonów, choć o palcach jeszcze nie słyszałam) postanowiłam ostatnio nie obcinać. Sama nie wiem, co lepsze. :roll:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 125
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Dwa moje whippety mają nieobcięte paluchy: bezpapierowy Krzyś i Bartek z Danii, gdzie się nie obcina.

Dwa razy zdarzyło się, że Krzyś zaczepił tym palcem o kółko od obroży i wydaje mi się, że go to potwornie bolało.

Zastanawiałam się, czy nie byłoby bezpieczniej dla nich, gdyby im te "haczyki" wyciąć.

Ale dla dorosłego psa to na pewno bardzo bolesne.

Mam na myśli proces gojenia, bo sam zabieg w znieczuleniu to pryszcz.

Link to comment
Share on other sites

Filigranki z tych charcików...pamietam jak szłysmy na spacer z charciarzami...ja z wilczarzem znajomi z greyami no i były tez włoskie,ale pancia nosiła je na raczkach cały spacer,bo obawiała się mojej "wilczarki",ze mogłaby niechcaco nadepnąć..... :D i geyhoundów,ze w zbyt szlonym pędzie....

Miło je wspominam (spacery)i to nasze doborowe towarzystwo....baaardzo mi ich brakuje...

Szczeniaczki są fikusne :)

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Tilia

Niektóre charciki zaczepiają tymi paluchami biegając. Potrafią sobie mocno ten palec naderwać - goi się to nawet miesiąc i jest bolesne. Dorosłemu to wycinają jeden palec (naderwany) i to poźniej idiotycznie wygląda.

Ja miałam jednego artystę, co sobie przed każdą ważniejszą wystawą ten palec uszkadzał i od razu było po wystawie, bo przecież chodzi się wtedy na trzech łapach. :lol:

Link to comment
Share on other sites

anna2

Mój pierwszy charcik był z dużymi psami na tyle "obyty", że biegał po łąkach z dogami. Moje zresztą to by się chyba nie dały, tak cały spacer nosić. Ale to wszystko zależy od wychowania.

amster

Jakie znowu szczurki? To chyba ze względu na liczebność Ci do głowy przyszło, ale to są dwa mioty. Choć z tymi szczurkami to coś musi być " na rzeczy" :roll: - dopóki mieliśmy szarą włoszczyznę Stefan ustawicznie tłumaczył ludziom, że to krzyżówka ratlerka ze szczurkiem... :lol:

Link to comment
Share on other sites

U nas najstarszy z psow Puk, dwokrotnie zrywal sobie te palce , za czasow gdy notorycznie biegal na torze w Mosinie . Malo przyjemna rzecz, po takim wypadku treningi byly z glowy na kilka tygodni, ze o wystawach nie wspomne, no a do tego wszystkiego to on czesto zapominal o tym palcu jak tylko zooczyl jakiego "kota" wiec ta kontuzja odnawiala sie w nieskonczonosc. Po tych perypetiach obiecalismy sobie ze bedziemy zawsze szczeniakom obcinac 5 - te palce, ale oczywiscie jak przyszlo co do czego to zawsze nie potrafilismy tego zrobic.

Link to comment
Share on other sites

No ja sama, jakieś cięcia, żeby psu robić - to nic z tego. Ja tutaj veta ściągałam, a z mamuśką wychodziłam z domu, chociaż zabieg trwa sekundę...

To chyba jednak powinno się obcinać, bo szczególnie ta odnawialnośc jest męcząca. Jak sobie raz naderwie, to się później wlecze i wlecze...

Link to comment
Share on other sites

charciara

jakoś Twoją odpowiedż przegapiłam. Właśnie chyba powinno się obcinać - szczeniakom goi się to w trzy dni, a obcina się zaraz po urodzeniu. U dorosłego (w razie nadrywania) to poważna operacja pod narkozą.

Ja tylko nie wiem, czy takich obciętych palcy też się raptem na wystawach nie zaczną czepiać.

Link to comment
Share on other sites

Szczeniaczkom obcina się chyba w drugim, czy trzecim dniu po urodzeniu, to i goi się szybciutko, bo to wszystko jeszcze miękkie.

Co do wystaw - Krzyś jest bez papierów, więc ten problem odpada, zaś u Bartka Duńczyka te palce są jakoś mało widoczne - biała łapa, biały palec, biały pazur.

Tylko czy jest sens je mordować długim i bolesnym gojeniem.

Trzebaby jakiegoś chirurga - fachowca spytać.

Link to comment
Share on other sites

Ja sądzę, że dorosłemu nie warto ucinać. Niektóre nigdy sobie z tym paluchem, czy pazurem nic nie robią przez całe życie. Zreszta to chyba też od ułożenia tego palca zależy - jednym bardziej przylega innym odstaje od łapki.

Ciekawa zresztą jestem, jak często u innych chartów taka kontuzja się pojawia?

Link to comment
Share on other sites

moja Mała sobie poduszkę w tym paluszku jesienią rozcięła. Wszystko by się ładnie zagoiło, ale po kilku dniach wszystko rozlizała i rana się otworzyła- opuszka była "podwójna"- strasznie długo sie to paprało, bo jesień, zima i co podeschło (chodziła w opatrunku) to rozwalała- to gdzieś walnęła, to zmoczyła (foliowałam jej łapę, ale to nic nie dawało), to wlazła jej tam ziemia- czyszczenie, bandażowanie, codziennie :( no i w końcu ... odcięła sobie pół poduszki... nawet nie było jak szyć, bo odcięła spory "plasterek" tej poduszki- następne tygodnie... teraz dopiero jest ok. Poza tym na razie (odpukać) z tymi palcami mają wszystko ok, przecinają sobie tylko łapy ciągle, ciągle szyte, ale na razie tyle.

Link to comment
Share on other sites

Gdyby paluch miała obcięty - problem rozcięcia i gojenia, by nie powstał. To właśnie jakoś przy tych palcach się kiepsko goi. Miejsce wyjątkowo wygodne do wylizywania, łatwo o dodatkowe urazy, bandażowanie niewygodne - spada i łatwo zdejmują. Wszystko raczej przemawia za obcinaniem paluchów malutkim. :wink:

Link to comment
Share on other sites

następne zdjęcie, można się rozpłynąć :D :D (chociaż kilka butów mam lekko nietypowych po takich zabawach i wcale sie nie rozpływałam jak to odkrywałam ;) )

Galliano_8%20weeks.jpg

i naskarżę Wam ;) coś mi się wydaje, że właścicielka tych (i innych) maluchów czyta sobie forum i nic nie pisze :P :P a chartomaniaczką jest całkowitą 8)

(chyba że kogoś przegapiłam?? :oops: mamy tu kogoś od wilczarzy oprócz carragan, speeda, anny i Czarnej Ewy???)

Link to comment
Share on other sites

nasze się wogóle nie zaczepiają tymi paluchami i jak do tej pory nie było z tym problemów. również rozcięte łapy należą raczej do rzadkości, a już takie żeby to szyć... jeszcze się nie zdarzyło. nie wiem od czego to zależy, bo przecież kupę lat mieszkałem w mieście, a i teraz czasem na spacer do miasta się wybiorę. czyżby na zachodnich rubieżach mniej było porozbijanych butelek na ulicach??

Link to comment
Share on other sites

amster- nie wiem, może to złudzenie, ale borzoje chyba inaczej biegają. Moje jak pójdą- to jak czołgi... borzoje tak hmmm delikatniej :) no i u nas to naprawdę- szkło, drut, lód, kamień, trzcina... już pisałam o tym- wszędzie znajdą sobie coś czym można sie skaleczyć :-? może też mają delikatniejszą skórę? sama już nie wiem...

Link to comment
Share on other sites

ech ta o deerach dla mnie też jakby nie do kupienia ;) no i pożyczyć nie mam od kogo...

ale o tyle dobrze że całkiem fajna baza jest w necie :)

no zbieram sie z sukami do rodzinki jednej, drugiej... i borzojkę Sesilkę też odwiedzimy ;)

(skanowałam komuś ostatnio jakieś zdjęcia miast z książki, brrrrrrr, ciężka praca, dziesiątki zdjęć i ciągle to samo, to samo, to samo.. Ty przynajmniej skanujesz coś co Cię interesuje :) )

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...