ita Posted February 27, 2004 Share Posted February 27, 2004 Białą (kremową) miałam tylko raz w życiu i to ona i jej szara siostra z oczkiem były w "Psie". Dziś mają ponad trzy lata, biała jest w Stanach, szara mieszka w Szwajcarii, ale mnie odwiedza. :lol: Paluszki czas jakiś obcinałam, bo niektóre dorosłe często sobie "zarywają" i wtedy i boli i w razie co usunięcie jest poważną operacją. Wobec silnych nacisków na nieobcinanie niczego (uszu, ogonów, choć o palcach jeszcze nie słyszałam) postanowiłam ostatnio nie obcinać. Sama nie wiem, co lepsze. :roll: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
charciara Posted February 27, 2004 Share Posted February 27, 2004 Dwa moje whippety mają nieobcięte paluchy: bezpapierowy Krzyś i Bartek z Danii, gdzie się nie obcina. Dwa razy zdarzyło się, że Krzyś zaczepił tym palcem o kółko od obroży i wydaje mi się, że go to potwornie bolało. Zastanawiałam się, czy nie byłoby bezpieczniej dla nich, gdyby im te "haczyki" wyciąć. Ale dla dorosłego psa to na pewno bardzo bolesne. Mam na myśli proces gojenia, bo sam zabieg w znieczuleniu to pryszcz. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Anna. Posted February 27, 2004 Share Posted February 27, 2004 Filigranki z tych charcików...pamietam jak szłysmy na spacer z charciarzami...ja z wilczarzem znajomi z greyami no i były tez włoskie,ale pancia nosiła je na raczkach cały spacer,bo obawiała się mojej "wilczarki",ze mogłaby niechcaco nadepnąć..... :D i geyhoundów,ze w zbyt szlonym pędzie.... Miło je wspominam (spacery)i to nasze doborowe towarzystwo....baaardzo mi ich brakuje... Szczeniaczki są fikusne :) Pozdrawiam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ita Posted February 27, 2004 Share Posted February 27, 2004 Tilia Niektóre charciki zaczepiają tymi paluchami biegając. Potrafią sobie mocno ten palec naderwać - goi się to nawet miesiąc i jest bolesne. Dorosłemu to wycinają jeden palec (naderwany) i to poźniej idiotycznie wygląda. Ja miałam jednego artystę, co sobie przed każdą ważniejszą wystawą ten palec uszkadzał i od razu było po wystawie, bo przecież chodzi się wtedy na trzech łapach. :lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
charciara Posted February 27, 2004 Share Posted February 27, 2004 O palcach pisałam ja - Ewa (charciara), ale nie szkodzi. Wygląda na to, że moja koncepcja powycinania tych niepotrzebnych i niebezpiecznych paluchów nie jest dobra, jeśli psiory mają cierpieć. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ita Posted February 27, 2004 Share Posted February 27, 2004 anna2 Mój pierwszy charcik był z dużymi psami na tyle "obyty", że biegał po łąkach z dogami. Moje zresztą to by się chyba nie dały, tak cały spacer nosić. Ale to wszystko zależy od wychowania. amster Jakie znowu szczurki? To chyba ze względu na liczebność Ci do głowy przyszło, ale to są dwa mioty. Choć z tymi szczurkami to coś musi być " na rzeczy" :roll: - dopóki mieliśmy szarą włoszczyznę Stefan ustawicznie tłumaczył ludziom, że to krzyżówka ratlerka ze szczurkiem... :lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Marcin-H Posted February 27, 2004 Share Posted February 27, 2004 U nas najstarszy z psow Puk, dwokrotnie zrywal sobie te palce , za czasow gdy notorycznie biegal na torze w Mosinie . Malo przyjemna rzecz, po takim wypadku treningi byly z glowy na kilka tygodni, ze o wystawach nie wspomne, no a do tego wszystkiego to on czesto zapominal o tym palcu jak tylko zooczyl jakiego "kota" wiec ta kontuzja odnawiala sie w nieskonczonosc. Po tych perypetiach obiecalismy sobie ze bedziemy zawsze szczeniakom obcinac 5 - te palce, ale oczywiscie jak przyszlo co do czego to zawsze nie potrafilismy tego zrobic. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ita Posted February 27, 2004 Share Posted February 27, 2004 No ja sama, jakieś cięcia, żeby psu robić - to nic z tego. Ja tutaj veta ściągałam, a z mamuśką wychodziłam z domu, chociaż zabieg trwa sekundę... To chyba jednak powinno się obcinać, bo szczególnie ta odnawialnośc jest męcząca. Jak sobie raz naderwie, to się później wlecze i wlecze... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ita Posted February 27, 2004 Share Posted February 27, 2004 charciara jakoś Twoją odpowiedż przegapiłam. Właśnie chyba powinno się obcinać - szczeniakom goi się to w trzy dni, a obcina się zaraz po urodzeniu. U dorosłego (w razie nadrywania) to poważna operacja pod narkozą. Ja tylko nie wiem, czy takich obciętych palcy też się raptem na wystawach nie zaczną czepiać. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
charciara Posted February 27, 2004 Share Posted February 27, 2004 Szczeniaczkom obcina się chyba w drugim, czy trzecim dniu po urodzeniu, to i goi się szybciutko, bo to wszystko jeszcze miękkie. Co do wystaw - Krzyś jest bez papierów, więc ten problem odpada, zaś u Bartka Duńczyka te palce są jakoś mało widoczne - biała łapa, biały palec, biały pazur. Tylko czy jest sens je mordować długim i bolesnym gojeniem. Trzebaby jakiegoś chirurga - fachowca spytać. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ita Posted February 28, 2004 Share Posted February 28, 2004 Ja sądzę, że dorosłemu nie warto ucinać. Niektóre nigdy sobie z tym paluchem, czy pazurem nic nie robią przez całe życie. Zreszta to chyba też od ułożenia tego palca zależy - jednym bardziej przylega innym odstaje od łapki. Ciekawa zresztą jestem, jak często u innych chartów taka kontuzja się pojawia? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tilia Posted February 28, 2004 Share Posted February 28, 2004 moja Mała sobie poduszkę w tym paluszku jesienią rozcięła. Wszystko by się ładnie zagoiło, ale po kilku dniach wszystko rozlizała i rana się otworzyła- opuszka była "podwójna"- strasznie długo sie to paprało, bo jesień, zima i co podeschło (chodziła w opatrunku) to rozwalała- to gdzieś walnęła, to zmoczyła (foliowałam jej łapę, ale to nic nie dawało), to wlazła jej tam ziemia- czyszczenie, bandażowanie, codziennie :( no i w końcu ... odcięła sobie pół poduszki... nawet nie było jak szyć, bo odcięła spory "plasterek" tej poduszki- następne tygodnie... teraz dopiero jest ok. Poza tym na razie (odpukać) z tymi palcami mają wszystko ok, przecinają sobie tylko łapy ciągle, ciągle szyte, ale na razie tyle. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ita Posted February 28, 2004 Share Posted February 28, 2004 Gdyby paluch miała obcięty - problem rozcięcia i gojenia, by nie powstał. To właśnie jakoś przy tych palcach się kiepsko goi. Miejsce wyjątkowo wygodne do wylizywania, łatwo o dodatkowe urazy, bandażowanie niewygodne - spada i łatwo zdejmują. Wszystko raczej przemawia za obcinaniem paluchów malutkim. :wink: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tilia Posted February 28, 2004 Share Posted February 28, 2004 ech z nimi jest tylko ten problem że kaleczą sobie wszystkie poduszeczki i nie tylko poduszeczki- po szaleństwach na łąkach można znaleźć na ich skórze szramy na łapach, na brzuszku, na głowie... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tilia Posted February 28, 2004 Share Posted February 28, 2004 następne zdjęcie, można się rozpłynąć :D :D (chociaż kilka butów mam lekko nietypowych po takich zabawach i wcale sie nie rozpływałam jak to odkrywałam ;) ) i naskarżę Wam ;) coś mi się wydaje, że właścicielka tych (i innych) maluchów czyta sobie forum i nic nie pisze :P :P a chartomaniaczką jest całkowitą 8) (chyba że kogoś przegapiłam?? :oops: mamy tu kogoś od wilczarzy oprócz carragan, speeda, anny i Czarnej Ewy???) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Anna. Posted February 28, 2004 Share Posted February 28, 2004 Hmmmmmmmm :hmmmm: :infinity: :wink: Rozkoszny ten maluch!!! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
amster Posted February 29, 2004 Share Posted February 29, 2004 nasze się wogóle nie zaczepiają tymi paluchami i jak do tej pory nie było z tym problemów. również rozcięte łapy należą raczej do rzadkości, a już takie żeby to szyć... jeszcze się nie zdarzyło. nie wiem od czego to zależy, bo przecież kupę lat mieszkałem w mieście, a i teraz czasem na spacer do miasta się wybiorę. czyżby na zachodnich rubieżach mniej było porozbijanych butelek na ulicach?? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tilia Posted February 29, 2004 Share Posted February 29, 2004 amster- nie wiem, może to złudzenie, ale borzoje chyba inaczej biegają. Moje jak pójdą- to jak czołgi... borzoje tak hmmm delikatniej :) no i u nas to naprawdę- szkło, drut, lód, kamień, trzcina... już pisałam o tym- wszędzie znajdą sobie coś czym można sie skaleczyć :-? może też mają delikatniejszą skórę? sama już nie wiem... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
amster Posted February 29, 2004 Share Posted February 29, 2004 no ta i ja też nie wiem. moje dzięki komuś (może temu Najwyższemu) nie kaleczą się i z reguły cieszą się dobrym zdrowiem. może mają grubszą skórę, bo to takie syberyjskie dziadostwo... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tilia Posted February 29, 2004 Share Posted February 29, 2004 syberyjskie dziadostwo :lol: no ładnie tak o swoich ukochaniach pisać? :wink: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
amster Posted February 29, 2004 Share Posted February 29, 2004 aaa, bo tak dzisiaj własnie skanuję angielską księgę championów tych syberyjczyków. dopiero 70 strona a przed nami jeszcze co najmniej 300. i juz mi się flaki przewracają. stąd to dziadostwo :):) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tilia Posted February 29, 2004 Share Posted February 29, 2004 ooo, zazdroszczę! ja bym chciała A Century of Champion Deerhounds- ale to drobne £95 plus opłata pocztowa £35 ... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
amster Posted February 29, 2004 Share Posted February 29, 2004 moja nie jest już nigdzie do kupienia, mam i tak super okazję, że mam ją wypożyczoną prawie na rok. ale skanowanie tego idzie straasznie wolno. dochodzimy do 100 strony, a to dopiero lata 60-te. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tilia Posted February 29, 2004 Share Posted February 29, 2004 ech ta o deerach dla mnie też jakby nie do kupienia ;) no i pożyczyć nie mam od kogo... ale o tyle dobrze że całkiem fajna baza jest w necie :) no zbieram sie z sukami do rodzinki jednej, drugiej... i borzojkę Sesilkę też odwiedzimy ;) (skanowałam komuś ostatnio jakieś zdjęcia miast z książki, brrrrrrr, ciężka praca, dziesiątki zdjęć i ciągle to samo, to samo, to samo.. Ty przynajmniej skanujesz coś co Cię interesuje :) ) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tilia Posted March 7, 2004 Share Posted March 7, 2004 na prośbę Sagittarius 8) mmmmmmm... :angel: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.