Jump to content
Dogomania

***Waldemarowy obłęd w ciapki czyli - Popyrtany Pointer Gallery ***


Majkowska

Recommended Posts

Ja się zaczęłam interesować bulwami jak poznałam Franka i zaczęło mnie zastanawiać czy aby wszystko ok że on tak charczy.
Nie wiem czy na dzień dzisiejszy bym nie miała bulwy na liście zakupów ;)

A żeby tak nie o bulwach ciągle to zrelacjonuję to co zaczęłam wczoraj i mi skasowało
:
Jeśli kiedykolwiek okaże się że w naszym stadzie lata dużo takich małych białych torpedek to nie będzie to znak że mamy szczeniaczki,tylko zwyczajnie że rozszarpałam Walda na strzępy.
Wczoraj miałam taką ochotę,ahhh...
2 dni byłam w delegacji,więc znów przerwa w życiorysie,a piesek został z tż.
Wróciłam wczoraj ok 16 i rozpoczęłam galop.
Większość wieczora spędziliśmy na dyżurze u lekarza,bo młoda złapała 2 kleszcze i dziadkowie uznając że mają wprawę jak nikt urwali je w połowie.
Wrzask był jak fix,histeria itd,w efekcie nie udało się resztek wyjąć,ale na szczęście ma być niegroźnie. Tyleśmy po lasach i łąkach się nalatały a tu pod blokiem inwazja.
Żeby sobie umilić i odreagować poszłam sobie z pieskiem.
I nie wiem czy to ja tak się nastawiłam,ale to było jedno wielkie pasmo porażki.
Wald opętany, goniący na smyczy od prawej do lewej,staleśmy się plątali itd.
Wpadliśmy na wszystkie osiedlowe tzw.bestie bez smyczy,akurat w najwęższych przejściach gdzie już nie było odwrotu.
Jak już o bestiach lokatorach to tu wspomnę że znów mam wycieraczkę do wymiany bo nam weścik zaszczał z drzwiami (naszymi i onki) włącznie...
Do tego zepsuł się nam gwizdek i odkryłam to w momencie kiedy jakiś szalony zając kusił Walda do przebieżki a to uciekając,a to podbiegając do niego. Na głos teź go odwołam ale bez gwizdka jednak jak bez ręki.
No i hit dnia - dwukrotnie upaprałam sie g..wnem przy sprząraniu po piesku,więc już na początku miałam szczere chęci wrócić,szczególnie że przy zbieraniu jeszcze ochrzciłam dokładnie buta jakimś dozim kupskiem,tudzież krowim plackiem.
Wald oczywiście kucał co chwila,więc podejrzewam że mój tż nafaszerował go tym czego sam nie mógł zjeśc ze względów na świeżość. Uwielbiam z tych i innych względów go z kimś zostawiać.
Jeszcze jakaś kobitka po przyglądnięciu się jak zbieram,zgłosiła reklamację,że zostało umaziane na wysokiej trawie tralalala itd itd.
A rano dla odmiany Wald zastrajkował i nie załatwił się wcale. Uwielbiam iść z tą świadomością do pracy,że mój piesek został niezałatwiony.

Link to comment
Share on other sites

Będzie dobrze,może wczoraj "opróżnił" się za dziś ;) wiem,że to może okropne ale mnie zawsze bawią Twoje przygody.Tzn nie żebym się śmiała z ciebie ale nawet jak na coś narzekasz to i tak czytam z uśmiechem.

Ja mam 16go albo 24go zaproszenie na urodziny do Krakowa tzn nie ja tylko dzieci i bardzo kusi mnie wziąść ze sobą psa.dzieci zostawić w gościach i polatać po obcym terenie z psem.Tylko nie wiem czy się uda.A chciała bym bo to okolice gdzie jakieś "100 lat temu" chodziłam na tresurę z poprzednim,poprzednim psem a do tego nie daleko po polach jeździłam konno.Tylko właśnie zastanawiam się czy Ci krakowscy właśiciele psów mnie nie zjedzą ;)

Link to comment
Share on other sites

Wiesz może to pola dla normalnych piesków, nie dla wyżłów które byle polankę oblecą zanim zdążysz schować smycz do plecaka po zwolnieniu blokady ;)

No właśnie hehe.
Czasem mi ktoś mówi 'taaaakie pola' i ide licząc że wreszcie jakiś fajny teren a tu trochę trawy metr na metr i tyle :D
Link to comment
Share on other sites

Trzeba przyznać, że takie psy mobilizują i rozszerzają horyzonty. Już nie powiem jak poprawiają kondycje, kiedy spacer 10km staje się codziennością a nie wielką wyprawą ;)

Meri wróciła po 2tyg u mnie do TŻ i ja nie mam co ze sobą zrobić. Mogę się albo uczyć albo iść ze znajomymi na piwo. Oczywiście spędzam czas na dogo i oglądam seriale, życie bez wyżła traci sens. Ale za tydzień jedziemy na klubówkę i chyba znów kilka dni pomieszka u mnie ;)

Link to comment
Share on other sites

uwielbiam haahaha


Przestaje to być śmieszne kiedy trzeba go ratować z opresji.
A to jeszcze nie reaguje na nic. Waldowi mówię 'odejdź' i już mam spokój,a tego najpierw dogoń,dołap, opanuj to jeszcze z zębami skoczy. A miej go na linoe to juź całkiem klęska,bo złapie w paszcze w nagrodę i 2h z głowy :D
I za to go lubię ;)
Link to comment
Share on other sites

Trzeba przyznać, że takie psy mobilizują i rozszerzają horyzonty. Już nie powiem jak poprawiają kondycje, kiedy spacer 10km staje się codziennością a nie wielką wyprawą ;)
Meri wróciła po 2tyg u mnie do TŻ i ja nie mam co ze sobą zrobić. Mogę się albo uczyć albo iść ze znajomymi na piwo. Oczywiście spędzam czas na dogo i oglądam seriale, życie bez wyżła traci sens. Ale za tydzień jedziemy na klubówkę i chyba znów kilka dni pomieszka u mnie ;)

Dokładnie. Tak jak np człowiek mając pointera nagle zdaje sobie sprawę jak bardzo jest otoczony zwierzyną.
I z tymi trasami teź się śmieję,jak ktoś mi mówi że jego piesek obejdzie osiedle i zmęczony to nie wierzę :D Faktycznie przemierza się kilometry i człowiek myśli jeszcze czy aby na pewno pies się wyspacerował.

Nie wyobrażam sobie tak wymieniać się psem. Ona tego nie przeżywa?
Link to comment
Share on other sites

Myślę, że kocha nas tak samo (mnie trochę bardziej oczywiście). Głównie mieszka u mojego TŻ i najczęściej ja przyjeżdżam do niej. U mnie pomieszkuje tylko jak gdzieś jedziemy na wystawę. Nie zauważyłam żeby było jej źle po tym jak ja wyjadę, albo jak zabieram ja od chłopaka. Oczywiście optymalnie jest gdy jesteśmy 2+2, ja, TŻ, Tina i Meri. 

Link to comment
Share on other sites

Niby bardziej jego, ale to mnie się bardziej słucha, za mną chodzi żeby iść na spacer i ja jestem jej oczkiem w głowie, bo z nikim nie ma lepszych spacerów. Pan jest super, bo tyle nie wymaga, ale nie zabiera w takie fajne miejsca. 

Co do jakiejkolwiek innej rozrywki niż aport piłeczki i zabawy szarpakiem, to tylko moja działka. Go niby nie cieszą wystawy, ale był z nami na 3 i całkiem mu się podobało. 

Link to comment
Share on other sites

Cóź,znałam kiedyś parkę która po rozstaniu' podzieliła psa ' - tydzień u niego,tydzień u niej. Ona mu dawała suche,on mu gotował,ona z nim spacerowała godzinami,on z nim tylko pod blok i piłeczka itd. Pies był lekko skołowany.

Dobrze jeszcze jak facet robi to co i ja,ale np mój tż nie jest taki żeby się porywać w pola,na wystawy czy szkolenia. (Na wystawy to ja też nie, jak mam już gdzieś to wolę konkursy). Mimo to psa lubi,ale często gęsto o psa się popsztykamy :D

Link to comment
Share on other sites

My się o psa nie kłócimy. No dobra czasem na niego krzyczę ze nie zakłada snoodów do jedzenia, albo zapomniał dać tabsów na futro.  Normalnie mój TŻ też z nią dużo chodził, jeździł prawi codziennie po pracy nad jezioro, chodził na pola, to jest jego pieseczek ukochany, z którym śpi w łóżku. Niestety od 4mc jest prawie unieruchomiony, na jesień ma mieć operacje kolana. Dlatego staram się spędzać z nią tyle czasu ile się da, bo wiem że na obecną chwile jest jej ze mną lepiej. 

Link to comment
Share on other sites

Ojć. To szybkiego powrotu do zdrowia po operacji.

eee to u nas zawsze jest coś :
- po co kupujesz mu taká drogą karmę.!?
- czemu mu dajesz stare żarcie sam se to zjedz!
- czyś ty oszalała ,3 h z nim łaziłaś!
- tak,bo ty tylko zapalić i wkoło bloku
- po co z nim bez przerwy gdzieś jeździsz, mieszkasz.w tym polu czy co
- nie targaj go bez przerwy na tej smyczy,przeszedłbyś się raz na wycieczkę albo w pole..
Itd itd :D
Głównie wojujemy o spacery,tż woli siedzieć na kanapie a ja jakbym mogła to mieszkałabym w lesie ;)

Link to comment
Share on other sites

Mnie tż sam wywala na spacer jak widzi że pies już chce. Jest tylko "Meridka, pani tylko odklei się od facebooka i już idzie z tobą ponakurwiać na polu". O obróżki też czasem się kłóci, głównie jak mówię, ze teraz jest jego kolej płacenia za psie zakupy. Podział jest taki, że ja płace za wystawki itd, a on za żarcie i suplementy. Nie burzy się jak kupuje karmę za 200zł (nawet powie, że ma być taka żeby młodej smakowała). 
No i czasem krzyczę na niego o czesanie. Meri bardzo nie lubi czesania tyłka i ogona, tż twierdzi, że ją torturuje. Więc sam robi jej dzień dziecka i nie używa szczotki. 

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Nie wyobrażam sobie mieć z kimś psa na współwłasność, ale nie dlatego, że to jest złe, ale dlatego, że jestem egoistką i uwielbiam psy jednego pana (pomińmy tu moją ulubioną grupę psów, ok? ;p)
A tak poważnie: podziwiam ludzi, którzy nie mają problemów z oddawaniem swojego psa na tydzień do kogoś, ja chyba bym oszalała przez ten tydzień bez swojego oczka w głowie. Co prawda inaczej to jest, jak pies jest w dobrych rękach, no ale ja przeżywam zwykłe zostawienie kundla na pastwę moich rodziców, którzy o niego naprawde dbają i dzięki mojemu świrze na punkcie psów, mają coraz większe pojęcie o tym gatunku i nie zrobią psu krzywdy... to... to jednak przeżywam jak mrówka okres. Inna rzecz, że faktycznie mimo wszystko rodzice rozregulowują mi psa, zmiana rytuałów itd, więc cieszę się, że tylko w wyjątkowych sytuacjach dzielę się z nimi psem, a kundel jest tak wspaniałomyślny, że cudownie przystosowuje się do nowych warunków, wie na co może sobie pozwolić ze mną, a co z nimi. Mimo wszystko uważam, że co swój pies to swój. :p

Link to comment
Share on other sites

Ja chyba bym zwariowała gdybym nie potrafiła psa zostawić. Cały mój świat jest związany z psami i już nie pamiętam kiedy byłam na wakacjach bez psa. Jednak czasem nie można zabrać go ze sobą i nie wyobrażam sobie wtedy przeżywać, że nie ma go ze mną. 
Zawsze krytykuje znajomych którzy mają dzieci, że przeżywają jak dziecko zostało z mężem, babcią, dziadkiem, teściową. Przecież nikt mu krzywdy nie zrobi.

Tak samo ja potrafię zostawić Tine u mojego TŻ, Meridę zabrać do siebie. Jak jechaliśmy na wystawę to Tina została u rodziców TŻ i była bardzo szczęśliwa, rozpieszczana i dokarmiana. Najbardziej szczęśliwa chyba z powodu braku szczeniaka w domu haha :P 

Nie zauważyłam żeby komuś działa się krzywda, moje psiaki po prostu są przyzwyczajone, że czasem trzeba się przeprowadzić.

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Nie no wiesz... ja w sumie jestem mimo wszystko wyrodną "matką", bo ostatnio nawet często wyjeżdżam bez psa. choć staram się by było to rzadko. Ten rok w sumie mam na walizkach, wcześniej, przez całe życie kundla wyjechałam bez niego może raz... Jednak zawsze przeżywam to tak samo :D I uważam, że ja nie nadaję się na osobę na współ, bo mam taki charakter, że moje zdanie musi być pierwsze... moje zasady są najmojsze itd :D
I nie mówiłam, że dzieje się psu krzywda, daleka jestem do oceniania kogolwiek, mojemu zresztą też nic sie nie dzieje, bo psy są dość plastyczne (uogólniam, wiem), niemniej jednak dla mnie wymiana psem to abstrakcja. :P

Link to comment
Share on other sites

Ojeju jak Ci dobrze! Tż który inwestuje w psa.
U mnie to ja kupujeę karmy,odżywki,płacę weta itd i regularnie jest afera pt ' po co tyle wydajesz' zupełnie jakbym żyła za czyjeś...
Rozliczanie mnie z mojej kasy to mój punkt zapalny,bo po to pracuję tyle godzin żeby pies miał 40 obróżek i dobrą karmę.
Z czasu tak samo i nie znoszę podliczania ile z psem byłam.

To ja w tym układzie jestem chora bo nie zostawiam nikomu psa i nie cierpię jak ktoś z nim coś robi.
Nie trawię jak moja mama mu funduje przyjemności na wsi w postaci wypuszczania go za bramę. Nawet jal tesciowa go wyprowadzala to kręciłam nosem choć mi robiła ogromną przysługę.
Nawet tżta opieprzę jak mi się zbyt wpycha w wychowanie.
Mój pies jest jak majtki - osobisty.

Link to comment
Share on other sites

masakra:)

u mnie psy sa wspolne. poza najmlodszym, gdyz moj chlopak twierdzi, ze go nie chcial, nie powinnismy go miec i nikt go nie lubi w domu. nadal mu ksywe pazdzioch i zna ja juz pol polski i jeszcze przenosi sie ona na mnie ("wiesz to dostal caciba? pazdziochowa!").

nie mniej jednak: przed kazda wystawa osobiscie uklada hery pazdziocha suszarka, wstawal o 5 rano, zeby bazanty nie byly przeploszone, wygral z pazdziochem proby polowe itd. 

z ronja jezdzi prawie 200 km do fryzjera przed wystawami-ale to co innego, bo to jego pies:)

jak ja bylam z ronja na pp, bo on nie mogl, to dzwonil do mojej siory chybaz 20 razy i zapowiedzial, ze jesli przywioze mniej niz 1st to koniec:))))

karme kupujemy wspolnie, nikt sie nie rozlicza z kundli. jak ja zaplacilam za rtg grety, to on za szczepionki na borelioze i foresto.

 

a jesli chodzi o zostawianie psow, to jak masz 3, to juz musisz miec ziomow, ktorzy ci to pomoga ogarnac.

pamietam jak ja chcialam 3 psa i nasi sasiedzi, z ktorymi sie przyjaznimy przysiegli mojemu chlopakowi, ze nam pomoga. greta perwszy raz na dwa tygodnie zostala u nianki jak miala 4 miesiace. straszne rzeczy:))))

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...