Jump to content
Dogomania

***Waldemarowy obłęd w ciapki czyli - Popyrtany Pointer Gallery ***


Majkowska

Recommended Posts

[quote name='Majkowska']Heheh teraz pójdzie sznur szkolenia , a wszystko dzięki PP, która spięła dupsko i poszła pierwsza :D


To ja chyba naprawdę zapytam ile kosztuje całodobowo :placz:
Mogłam sobie chłopa wśród szkoleniowców szukać :evil_lol:
A niestety mój uważa że na nic te ceregiele , bo Waldek jest głupi i tyle i on napewno nie będzie z nim stał na ulicach i czekał jak piesek się wyciszy. Generalnie on facetowi współczuje, więc planuję i Tomaszka zaciągnąć na jakiś piękny spacer i postawić do szkolenia.
Wrócił teraz ze spaceru lekko sfrustrowany bo co ja z psem zrobiłam że już od jakiegoś czasu pies się boi wysikać i nie odchodzi mu od nogi. Więc mu mówię że to świetnie, na co tż mi odpowiedział że namawia go do pójścia na trawę powtarzając mu "naprzód" i stwierdził że psa psychicznie zgnębiłam.


A wiecie co mnie zastanawia jeszcze - kwestia piszczenia.
Spotkałam już bardzo wiele osób , które mówią żeby na piszczenie nie reagować i ten szkoleniowiec też tak uważa.
A mnie to zadziwia, bo nie umiem stolerować kiedy pies równolegle do robienia czegoś ze mną piszczy jakbym go obrywała ze skóry. Dzisiaj jeszcze Warchlowi rozgrzeszę bo lał mu deszcz na łeb aż z niego parowało a jakiś obcy facet przywiązał go sobie jak do drzewa i kazał stać cierpiętniczo i męczennie :D Ale na codzień w piękne słoneczne dni jego piszczenie uznaję jako objaw nadmiernej ekscytacji i staram się zrobić coś żeby go zamknąć
- tylko teraz doszło do mnie że może ja go za to piszczenie nagradzam skoro on robi to tak nieświadomie jak oddycha. Bo nieraz np na jego piszczałkowania starałam się zająć go i skupić na smaku poprzesz jakiś szybki i energiczny ciąg sztuczek nagrodzony za wykonanie.
Próbowało z nim kilka osób mające pojęcie o szkoleniu i to różnymi sposobami od wyciszania aż po ostre metody i jeszcze się taki nie urodził żeby go zamknął na amen.


Jeszcze chciałabym przerobić dzieci i obszczekiwanie itd, ale głównie mnie interesuje to diabelne chodzenie na smyczy...
Teraz żałuję że nie zaczęłam z nim takiego szkolenia wcześniej.

A co do rasy to myślicie że lepiej bym podołała z jakimś dobkiem czy onkiem bo nie ma instynktu? :evil_lol:



No nic, będę twardo i zawzięcie ćwiczyła z klikerem i smaczkami,a jakbym się na dogo nie pojawiała to znaczy że się załamałam i powiesiłam :-P[/QUOTE]

wg. mojego szkoleniowca, piszczenie trzeba korygować, a nie ignorować - ignorowanie oznacza zgodę, przynajmniej w przypadku mojego psa.
jak coś robi podejrzanego, gdzieś się czai i nie słyszy "NIE", to automatycznie daje sam sobie zielone światło do robienia tego dalej.
mnie szkoleniowiec kazał korygować piszczenie, dać zajęcie zastępcze i nagrodzić spokój - może Wald aż tak tego nie pokazuje dobitnie, ale czuję coś, że on piszczy po to, żebyś go np. puściła - no i w jego rozumku finalnie wychodzi tak, jak sobie chciał, bo skoro piszczał, piszczał aż w końcu puściła, to znaczy, że to dobra metoda.

Link to comment
Share on other sites

Jakaś mania szkolenia, no... Ja w sumie problemów z psami nie mam, ale może też ulegnę? Jest u nas taki pan, który ma stado jamników, leje je kijem, podstawia innym psom pod pyski (bo to "szok psychologiczny"), w poczekalni u weta próbuje milanować wszystkie psy... Oraz ogłasza się jako hotel i szkoleniowiec :evil_lol: Może pójdę do niego :loveu: Ciekawe, po ilu minutach miałby rękę do szycia dzięki Herze? :diabloti: Jak dotąd z moją dziewczynką byłam na szkoleniu na seminarium z OBI i było blisko :roll:

[URL="https://lh3.googleusercontent.com/-njjWXFwAluY/U3EHLLyZiqI/AAAAAAAAYmw/9hg6UM9mDZI/s512/obroza%20028.jpg"]https://lh3.googleusercontent.com/-njjWXFwAluY/U3EHLLyZiqI/AAAAAAAAYmw/9hg6UM9mDZI/s512/obroza%20028.jpg[/URL]
Majkowska, Ty chyba dzięki Waldkowi masz non stop dobry humor? :evil_lol: Jeszcze mi się nie zdarzyło patrzeć na jego fotki i nie parsknąć śmiechem, ma tak wyrazistą i genialną mimikę :loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']
mnie szkoleniowiec kazał korygować piszczenie, dać zajęcie zastępcze i nagrodzić spokój - może Wald aż tak tego nie pokazuje dobitnie, ale czuję coś, że on piszczy po to, żebyś go np. puściła - no i w jego rozumku finalnie wychodzi tak, jak sobie chciał, bo skoro piszczał, piszczał aż w końcu puściła, to znaczy, że to dobra metoda.[/QUOTE]
Ja nie usłyszałam nic na temat korygowania,natomiast wydaje mi się że jeżeli uda nam się Waldka skupić na nas to on może automatycznie przestać piszczeć,bo nie bęzie rozporoszony.
On robi tak że np wydaję komendę i on ją wykonując piszczy równocześnie. Trochę mnie to gubi bo powinnam naraz pochwalić posłuszeństwo i skarcić piszczenie.
Był moment że nie piszczał wcale, był moment że miałam z nim fajny kontakt, że patrzył w oczy i czekał na smaczka, ale to jakoś nam przeszło, jakby się znudziło, no ileż może być fajnie , cudownie i idealnie:roll:

No on na pewno piszczy ze względu na środowisko.
W domu nam nie jęczy notorycznie, bo nie ma o co (no chyba że teściowa go podnieci to się zachowuje jak kretyn).
Dziś akuratnie był wariant testujący go na maxa - niewybiegany 3 dni, deszcz, zimno, mnóstwo zapachów , nowy facet który kazał stać nie wiadomo po co i dlaczego.
Zobaczymy jak nam wyjdzie przy kolejnym razie ;)

Link to comment
Share on other sites

Melduję po wieczornym :

Stwierdziłam że dziś Wald miał tyle atrakcji że pójdę na łąkę go puścić , niech się chłopaczyna przebiegnie i zejdzie mu trochę emocji.
Szłam ponad godzinę, choć czasowo mam tam jakieś 5-10 minut :roll:
Zrobiłam tak jak szkoleniowiec - smycz w pas , w jednej ręce kliker, w drugiej smaczki. Wald nie ciągnął zbytnio, ale w momentach kiedy wychodził do przodu przyciągałam go do tyłu i cofałam po kroczku aż do momentu jak mi nie spojrzał w oczy.
Z tym patrzeniem cięzko. Bardzo ciężko.
Sam z siebie nie patrzy, muszę go sprowokować odzywając się albo wykonując ruch w okolicach twarzy.
Obiecałam że nie będę się zbyt odzywać więc drogę przeszliśmy jak w orszaku żałobnym, ale Wald zadbał o atmosferę i nagłaśniał.
Zauważyłam że jego końcowy i ostateczny etap piszczenia to takie " no błagam, zrób coś!!!" i wtedy patrzy na mnie w ułamek sekundy jęcząc w eskalacji ostatecznej.
No i tu mam zgryz - ja bym mu smaka nie dała za to francowate jojczenie,jeszcze bym go po łbie stłukła, a szkoleniowiec mu klikał i dawał smaka za kontakt. Wald wprawdzie nie został przeze mnie i tak nagrodzony bo mi kilkakrotnie smaka wypluł a właściwie wogóle go nie przyjął, nie miał czasu bo on sobie spoglądał w dal. Jeszcze jak obcy facet był atrakcyjny i miał dobre żarło to ja choć mam takie samo (a nawet lepsze bo moje wali rybą na kilometr) tak ja to i może coś zdziałam ale co tam smaczki...
Po dojściu na łąkę było już ciemno więc szybko zrobiłam z nim intensywny galop, kilka razy puściłam do okładania łąki kierując na całą rozpiętość, kilka razy posadziłam i przywołałam na dużym dystansie, a potem znowu na smycz i przy nodze.
W powrót było jeszcze lepiej, ale smaków odmówił absolutnie,więc wzięłam patyczek i zrobiłam z tego nagródkę, na którą się dość fajnie nakręcił.
W domu przyszedł, stanął przed tż, spuścił ogon między nogi i zaczął tak okropnie merdać i wpychać łeb pod ręce, ale pancio jest okrutny i nie pogłaskał Wartkuni bo akurat czekał na mnie z ochrzanem (w efekcie jak się odezwał to ja ochrzaniłam jego:diabloti:).
Tak patrzę na Walda i wydaje mi się coraz bardziej egzotyczny, jakiś taki jak nie mój...

Link to comment
Share on other sites

Mój Dex za to zrobił dzisiaj w parku dziką galopadę po podmokłej i podtopionej trawie... powarczał na rozpryskującą się w galopie wode po czym olał mnie sikiem prostym i przyjść nei chciał tylko se coś wąchał :/
Ja też mam problem, że za dużo gadam i od Dexa wymagam....
Was to się przynajmniej przyjemnie czyta :D
Walda kocham za te jego wybryki bo przynajmniej mam się z czego pośmiać :evil_lol:
Podejrzewam, że Ci ta jego egzotyczność przeeeeejdzie. A teściowa powinna dostać niezły ochrzan. Moi się słuchają jak do psa się nie ma gadać albo ma się nie dokarmiać :mad:

Edited by Baski_Kropka
Link to comment
Share on other sites

Majkowska a ja polecilabym wam najpierw spotkanie z bechawiorysta a nie ze szkoleniowcem. Przez problemy mojej wciagnelam sie znacznie w ten temat. Piszczenie i wariacje przy tesciowej to moze byc oznaka stresu (tym bardziej jak przy niej sie przeciaga, ziewa itp). Nie pamietam jak reaguje na dzieci, inne psy. Ale to wszystko moze byc ze soba powiazane i moze byc powodem problemow bechawioralnych. Spotkanie z dobrym bechawiorysta na pewno Waldowi nie zaszkodzi a moze pomoc. Pies zestresowany moze nie chciec przyjmowac nagrod i nie reagowac na komendy (najczesciej z wyjatkiem tych wykonywanych mechanicznie).

Mi wszyscy do okola wmawiali, ze moja bokserka jest mloda, niewybiegana i straszliwie wszystkich i wszystko kocha. A bechawiorysta mi udowodnil ze to jej reakcja na stres. Moj pies nie biegal i nie szalal z zabawkami od dwoch tygodni a stosujac zalecenia bechawiorystki pies jest spokojniejszy. W zyciu nie spotkalam sie z taka reakcja na stres wiec nawet mi do glowy by nie przyszlo ze to to. Owszem podejrzewalam problemy z psychika - stad bechawiorysta a nie szkoleniowiec.

Co do klikera. Cwiczylas z nim wczesniej skupianie sie na Tobie?

Link to comment
Share on other sites

Franca, a podzielisz się, jakie stosujesz metody, żeby ograniczyć suce stres? u nas podobno problem leży również w stresie psa, ale nie wyobrażam sobie go nie wybiegać, nakręcanie go piłką i gonitwa naprawdę mu daje radość - jak to zrobiłaś, że suka nie biega i nie wariuje, a jest jednocześnie spokojniejsza? u nas to się wyklucza, im dłużej Pat nie biega, tym gorzej się zachowuje.

Link to comment
Share on other sites

Baski_Kropka;22150341]Mój Dex za to zrobił dzisiaj w parku dziką galopadę po podmokłej i podtopionej trawie... powarczał na rozpryskującą się w galopie wode po czym olał mnie sikiem prostym i przyjść nei chciał tylko se coś wąchał :/
Ja też mam problem, że za dużo gadam i od Dexa wymagam....
Was to się przynajmniej przyjemnie czyta :-D
Walda kocham za te jego wybryki bo przynajmniej mam się z czego pośmiać :evil_lol:
Podejrzewam, że Ci ta jego egzotyczność przeeeeejdzie. A teściowa powinna dostać niezły ochrzan. Moi się słuchają jak do psa się nie ma gadać albo ma się nie dokarmiać :mad:[/QUOTE]

A to Wald wczoraj jak go puściliśmy kilka razy to też nie narzekał na pogodę i zachowywał sie jakby słońce mu przyświeciło za mocno.
Myśmy stali podczas największej ulewy w chatce a Wald ganiał w te i nazad. I właśnie go nie wołałam zbyt często i nie kontrolowałam zbytnio, odzywałam się mało, czekałam na to co powie mi facet i kiedy on uzna za stosowne coś z psem zrobić. Normalnie mówię do niego 2 razy więcej, tu milczałam jak grób, nawet jak zaczął kopać do tego stopnia że jakieś drzewko, któremu podkopał korzenie spadło mu na łeb:roll:
Potem radośnie wskoczył przez okno altanki i stał tak dysząc i parując.

Do mojej teściowej nie ma co mówić, ja już zawieszam ręce. Mówię czasem do niej, a ona takim nieprzytomnym do mnie " naprawdę?" "o to ja nie wiedziałam"... Nie wrzasnę na nią bo nie mam tupetu na tyle, ale czasem moje nerwy są na granicy jak mówię a ona zlewka.

To samo widzę że z tż będę miała przebój.
Powiedziałam że chcę zaprosić pana J do nas,żeby zobaczył Walda w domu, jego kontakty z małą itd, więc tż wytrzeszczył oczy i odmówił.
Jeszcze na szkolenie go wyciągnę w ramach spaceru, on pójdzie z wózkiem i będzie obserwował z boku, ale wiem że smyczy do ręki nie weźmie i nie będzie wykonywał tego co mu jakiś szalony facet (który zmanipulował jego żonę ) każe.
Dla tż Warchl jest ok, trzeba go tylko owrzeszczeć i poszarpać , wymusić na nim to co się chce, a on wtedy schowa ogon pod siebie i będzie grzeczny :roll:

[quote name='Franca81']Majkowska a ja polecilabym wam najpierw spotkanie z bechawiorysta a nie ze szkoleniowcem. Przez problemy mojej wciagnelam sie znacznie w ten temat. Piszczenie i wariacje przy tesciowej to moze byc oznaka stresu (tym bardziej jak przy niej sie przeciaga, ziewa itp). Nie pamietam jak reaguje na dzieci, inne psy. Ale to wszystko moze byc ze soba powiazane i moze byc powodem problemow bechawioralnych. Spotkanie z dobrym bechawiorysta na pewno Waldowi nie zaszkodzi a moze pomoc. Pies zestresowany moze nie chciec przyjmowac nagrod i nie reagowac na komendy (najczesciej z wyjatkiem tych wykonywanych mechanicznie).

Mi wszyscy do okola wmawiali, ze moja bokserka jest mloda, niewybiegana i straszliwie wszystkich i wszystko kocha. A bechawiorysta mi udowodnil ze to jej reakcja na stres. Moj pies nie biegal i nie szalal z zabawkami od dwoch tygodni a stosujac zalecenia bechawiorystki pies jest spokojniejszy. W zyciu nie spotkalam sie z taka reakcja na stres wiec nawet mi do glowy by nie przyszlo ze to to. Owszem podejrzewalam problemy z psychika - stad bechawiorysta a nie szkoleniowiec.

Co do klikera. Cwiczylas z nim wczesniej skupianie sie na Tobie?[/QUOTE]
Ten facet jest behawiorystą i zajmuje sie problemami.
Z tego co z nim wczoraj gadałam to jest po jakichś kursach, więc podbudowałam się że nie robi tego na ślepo ;)
On nie tyle własnie uczy Waldka równać co nie podniecać się otoczeniem i nie znikać.

Nie uważam wpajania każdemu psu stresu , a zauważyłam że teraz wchodzi taka teoria że pies jest zestresowany, zbombardowany bodźcami itd. W takim układzie stresu nie mają tylko pieski które tkwią na kanapach czy stoją przy budach, bo nie ruszają się, nie mają bodźców.
[QUOTE]nie wyobrażam sobie go nie wybiegać, nakręcanie go piłką i gonitwa naprawdę mu daje radość[/QUOTE]
Ja to samo.
Kupić pointera i przetrzymywać go w 4 ścianach wychodząc tylko na 15 minut sikać i to na pełnym skupieniu żeby się nie stresował - dla mnie bez sensu.
Faktycznie, obserwuję coś takiego u Waldka że jak nie biega to jest spokojniejszy. Ale nie nazwałabym to spokojem szczęśliwym, wygląda jakby nie żył - łeb spuszczony, bez reakcji, bez kontaktu, leży cały dzień i wzdycha...Im więcej nie biega tym bardziej się zamyka w jakimś świecie martwym, nie chcę na niego takiego patrzeć, dla mnie on jest spełniony kiedy gna przez pole i spełnia swoją naturalną potrzebę ruchu.
Przy tym chcę żeby był psem fajnym w codziennym obyciu, i to jaki jest nie wypływa z jego rasy, bo przecież nie każdy pointer jest taki jak on.
Tak jak napisała gops - wybrałam tą rasę z jego wszystkimi dobrodziejstwami i muszę jakoś to okiełznać, tymbardziej że nie idę w jakiś straszliwy problem rzędu dzika agresja czy lękliwość tylko chcę sobie zwyczajnie poprawić kontakt z psem.
Póki co brnę w to co mi gość powiedział, nie zrobię psu tym krzywdy,bo to bardzo delikatna metoda a czy efekt będzie to się okaże.

Z klikerem coś tam ćwiczyłam, ale potem mi go teściowa gdzieś wywaliła i tak oto ćwiczenia skończyły się, teraz go odnalazłam i zaczynam znowu.
Wald na kliknięcie patrzy na mnie, zdarza się że merda ogonem, zdarza się ze ma w nosie klikanie, a i często nie przyjmuje smaka, bo ma ważniejsze priorytety.

Link to comment
Share on other sites

i u nas jest to samo - mi szkoleniowiec mówił, że takie pobudzanie jest niezdrowe i to wcale nie radość a kupa stresu, no ale błagam - patrykowa roześmiana morda i drgawki w oczekiwaniu na rzut piłką to wg. mnie bardziej podnieta ze szczęścia, a nie straszny stres.

przy żarciu wygląda to inaczej, dziś znowu mieliśmy leżenie na boku "spokojne", szkoda tylko, że nóżki drżały a z mordy ciekła ślina..

Link to comment
Share on other sites

Dla mnie szczęśliwy pies to wybiegany/ zmęczony pies.No i jak odmawiac radości biegania mojemu potworkowi, dla niego to taka sama radość jak dla Pata piłka :)
Z moim o tyle jest fajnie, że on sam łaknie tego kontaktu, jak biega (bez psów naturalnie) to ja nie mam czasu wskoczyć do rowu, czy schować się za krzakiem, bo kręci ósemkę i wraca.
Niestety Dziewczyny trzeba cierpliwości i systematyczności :D przynajmniej w kosmicznym wypadku tak jest, ale też czasem i ja odpuszczam. Poodpuszczam pare dni i później psa nie mogę ogarnąć i wtedy telefon i mówię... eee yyy zepsułam psa. Ratuj :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agutka']mi moja behawiorystka tłumaczyła że każda podnieta działa podobnie jak stres , czyli przyspieszony rytm serca i takie tam ;)[/QUOTE]

Ale tak na logikę, z biologicznego punktu widzenia, to jest dokładnie to samo ;) Każde większe emocje to stres. Jak za godzinę jedziesz na wyjazd np nad morze, który Cię bardzo cieszy, to też czujesz mrowienie, niepokój, trudno się na czymś skupić itd ;) To jest stres, ale nikt normalny nie powie, że nie wolno wyjeżdżać, bo stres szkodzi :diabloti:
W sumie hormony przy negatywnym i pozytywnym stresie są takie same. Adrenalina daje kopa czy uciekamy przed czymś strasznym czy jedziemy szaleńczo rowerem dla przyjemności :cool3: Tak mi się wydaje, że tego nie da się uniknąć, można robić wszystko, by pies się nie ekscytował, bo na pewno wtedy nie ma takich skoków nastrojów - może to i zdrowsze, ale przecież właśnie ten stres jest tutaj przyjemny :eviltong:

Tak mi się co do stresu przypomniało:
[URL]http://www.ted.com/talks/kelly_mcgonigal_how_to_make_stress_your_friend[/URL]
Są napisy polskie ;)

Link to comment
Share on other sites

no i właśnie o to mi chodzi, nie wyobrażam sobie unikania sytuacji 'stresujących', czyli po prostu wysokiego progu pobudzenia.
inna sprawa, że mogę sobie darować domowe robienie orgii, bo szkoleniowiec absolutnie mi zakazał, ale z drugiej strony - ostatnio lało non stop, pies się nudził jak diabli, więc i tak mu zrobiłam obóz treningowy pt. "biegamy z szarpakiem w gębie i drzemy mordy na cały blok", ganiał za piłką po schodach, szaleństwo totalne - jak go miałam inaczej zmęczyć? :roll:

Link to comment
Share on other sites

To ja właściwie mam psa do znokautowania bo jego "stresuje" wszystko. Jeszcze śmieszniej - teraz im bardziej go usiłuję uspokoić tymbardziej on się nakręca ;)
Unikam podniecania go, staram się działać na spokojnie, bo to fakt , pies który nie potrafi się wyciszyć to pies przeżywający ciągły stres, ale bez przesady żeby nie biegać psa wcale bo się stresuje.
Na tej samej zasadzie mnie to szkolenie stresuje...
I to jak mnie stresuje :roll:
Ten pies mnie stresuje.
Mój tż mnie stresuje.
Ludzie wkoło mnie stresują.
Gołębie mnie stresują.
Zwierzęta i wiatr mnie stresują...
i generalnie wszystko mnie dziś wk....

I mówmy sobie półżartem półserio ale dzisiaj siadłam w parku na ławce i się zwyczajnie naturalnie popłakałam z bezsilności.
Na początku był kosmos... Wyszłam taka pozytywna skupiona,a ledwo wyszliśmy z bramy tż chciał go wziąć żeby sobie zapalić, a ja odmówiłam. TŻ więc sfrustrował się i co ja skupiałam się na psie to zaczynał jojczyć czy ja wyszłam z psem czy z dzieckiem , rozwiedliśmy się ponad 4krotnie, w efekcie znów się obraził jak byłam 3 km od niego i usiłowałam działać nieporuszona, potem poszedł zupełnie drugą stroną ulicy i spotkaliśmy się dopiero w parku.
Wald się znerwicował diabelnie mimo że usiłowałam nie pokazywać po sobie niczego, ale mnie cholera brała, smaczki wypluwał regularnie i usiłował tż dogonić z piskiem, ja przestałam istnieć. Tak źle nie było jeszcze nigdy, obawiam się że włączyło mu się jojczenie na nowo mimo że już triumfowałam że milczy...Obiecałam mu miło że jak jeszcze raz się odezwie to idziemy na zabieg usunięcia krtani:diabloti: ale się absolutnie nie przejął...
W parku fajnie pusto więc stwierdziłam że usiądę na chwilę, niech on się przeleci , ja się odstresuję i wrócimy do ćwiczenia. Przywarowałam go na spokojnie i gdy zaczęłam ćwiczyć wszedł do parku gość z małym białym bokserkiem, góra 5 mcy.
Bokserek jak to bokserek cały aż chodził, rwał się na smyczy ale Wald się podkręcił więc zrobiłam w tył zwrot i odeszłam od psa, choć miałam ochotę żeby się pobawiły. Facet chyba nie był zbyt chętny bo poszarpał bokserzątko na łańcuszku dość konkretnie,a potem ...usiadł na ławce przywiązując pieska do kosza na śmieci. Piesek zaaferowany wszystkim wpatrywał się z oddali w Waldka, Waldek w pieska, który w efekcie i tak się wyszarpał z łańcuszka i zaczął spieprzać mimo że pan gonił za nim z wyraźną ochotą złojenia mu skóry :D Rozweseliło nas to niezmiernie, zaczęliśmy znów ćwiczyć, oddałam Walda tżtowi , ale on też szybko zrezygnował, a że się narobiło ludzi tośmy znowu poszli dalej.
Po drodze spotkaliśmy kota na którego tż się rzucił z chrupkami, którymi Wald pogardził, a ja psa posadziłam i kazałam siedzieć spokojnie. To nam poszło względnie dobrze i zaowocowało bo zaraz Wald zaczął uważać chrupki za coś fantastycznego i już nie pluł tylko pożerał chętnie. Nawet chętniej niż śmierdzące przysmaki ;)
Niedługo, bo jak doszliśmy do parku nr 2 to Waldka uwagę przyciągnęła goniąca z patykiem suczka i gołębie do wystawiania. Potem przyszedł jeszcze czarny onkowaty pies,ast i sheltie, więc oficjalnie przyznam się ze nie wytrzymałam natężenia emocji i dogadywań tż i poszarpałam Warchlicze. Warchl skulił się oczywiście w sobie i patrzył na mnie co chwila spode łba czy czasem nie wyciągnę siekiery albo młota jakiego i mu nie przywalę. Znów oddałam go tż żeby się opanować. Mimo że wrócił do mnie skołowany, ale ochłonęłam i wykorzystałam to i zaczęłam za patrzenie nagradzać,więc i Warch się podbudował. Zaczęło się dziać lepiej, zaczął patrzeć, ale tak żeśmy wpadali na rozpraszaące psy że postanowiliśmy znów sobie iść, bo naprawdę chciałam z nim poćwiczyć. Znowu zmieniliśmy lokalizację na drugi park i początkowo się załamałam - jakiś dzieciak skakał po mostku dudniąc i piszcząc,a na górce ustawili się harcerze który się tłukli, tarzali po ziemi, wrzeszczeli jak dzicy i gonili od kranu do kranu żeby się lać wodą:roll: Nosz kur... dorośli ludzie, a robili bydło takie że nic tylko wziąc to i wystrzelać, kilka razy jak się gonili to tak spojrzałam na piszczącą laskę że aż wyhamowała jakbym ją prądem poraziła i zawróciła grzecznie. Wnet bym coś powiedziała, ale zagryzłam język i postanowiłam być miła i skupić się na psie.
Wald pluł smakami, ale na klik reagował pobudzeniem, potem zaczął nawet względnie chodzić. O kontakcie wzrokowym jeszcze nie ma co mówić, ale usiłuję się nie poddać.
W domu zauważyłam że zrobił się trochę inny - łazi za nami, merda bardzo bardzo, wpycha się pod ręce i już nie śpi całymi dniami w klatce tylko usiłuje się wszędzie za wszelką cenę wbić.

Dzisiaj nie wzięłam aparatu bo stwierdziłam że się skupiam tylko i wyłącznie na psie, ale coś cyknęłam telefonem.

Warchl warujący
[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-MMXEl6S_8N4/U3jpTBxEVSI/AAAAAAAAYwY/kT3OCFSPAvo/s512/DSC00291.JPG[/IMG]

wystawiamy
[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-ztvDKKfke-g/U3jpT1x5tRI/AAAAAAAAYwg/KH3xIcj6l7A/s640/DSC00292.JPG[/IMG]

no i cóż...
[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-Z0c_UMKbys0/U3jpU8zCWiI/AAAAAAAAYwo/iX91HK-LD00/s640/DSC00293.JPG[/IMG]

Wisła podniesiona
[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-cuR91PZrK_c/U3jpVk1PirI/AAAAAAAAYww/SnPGyA11qQw/s640/DSC00294.JPG[/IMG]
mam nadzieję że koniec deszczów i już będzie opadać, bo martwię się o schronisko...

Pancia zostawiła psiątko i poszła dawać chrupki kotu
[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-Xh-j0B3fEeE/U3jpXPXqeYI/AAAAAAAAYw4/sAE1BTLG29Y/s512/DSC00298.JPG[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

obserwacja kota cd :
[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-3Cta3oCkF7M/U3jpaNMDXCI/AAAAAAAAYxA/5AIEefw7ex8/s512/DSC00299.JPG[/IMG]

[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-zdXacMBkZVM/U3jpdUk95TI/AAAAAAAAYxI/ikM6Lnz64mk/s512/DSC00301.JPG[/IMG]

dla odmiany obserwacja piesków :
[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-ElOQj_W85c4/U3jpfBrQMvI/AAAAAAAAYxQ/fAAxcsOxp0Q/s512/DSC00305.JPG[/IMG]

wspomina stare dobre czasy...
[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-JtsUyuE2d5g/U3jphfxQLbI/AAAAAAAAYxY/XZCWdu1lehc/s512/DSC00308.JPG[/IMG]

[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-Mo4wPmctx0k/U3jpR3sclGI/AAAAAAAAYwQ/J21QZmXsMb4/s640/DSC00288.JPG[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

i jakieś antyczne starocie :

[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-TlwbdsWsp7Y/U3joS-RHdgI/AAAAAAAAYvg/xyawygcesZ8/s512/DSC00040.JPG[/IMG]

[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/--YfB9a2j3vU/U3jofHKf6sI/AAAAAAAAYvw/AALUkDmtdMI/s512/DSC00041.JPG[/IMG]

[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-KISj-iCT3Fw/U3jpDmWJx7I/AAAAAAAAYwA/H5DIyWCAC_0/s512/DSC00223.JPG[/IMG]

a kochasz mnie jeszczeeeee??
[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-Rb54CL4DXdo/U3jpRMXRZrI/AAAAAAAAYwI/LBF55Su-7TM/s512/DSC00255.JPG[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska'] O kontakcie wzrokowym jeszcze nie ma co mówić, ale usiłuję się nie poddać. [/QUOTE]
Myślę. że to jest klucz do Waszego sukcesu. Nie poddać się całkowicie. Próbować, próbować i próbować. Piszesz, że dziś reaguje jakoś na klik, a wczoraj chyba nie bardzo był chętny ?
O schronisko też się martwię. Nie wyobrażam sobie akcji ewakuacji po raz kolejny. Szczególnie po tych akcjach z psim smalcem, w Woli Radziszowskiej. Takich ludzi jest znacznie więcej.Niestety.

Link to comment
Share on other sites

J. napisał to samo co Ty - w ogóle jestem zachwycona że się zainteresował , że zapytał, że w jakiśtam sposób jest i pilnuje tego co zaczął. Podbudowało mnie to bardzo.

Wczoraj lało, wiało, było zimno, stał z obcym facetem w strugach deszczu, nie biegał 3 dni i działo się coś dziwnego. Biorę mu to jako kiepski początek, ale bez tragedii,bo też usprawiedliwiam go trochę za te wszystkie okoliczności:oops:
Ja też to wiem że on nigdy z kimś nie będzie tak pracował jak ze mną - wykazywał wczoraj dość dużą dawkę obcości wobec tego pana co się do niego przywiązał niczym drzewo :D
Na następny raz to ja muszę już działać, bo to o naszą pracę chodzi, tyle że jak zwykle boję się skompromitować, a wiem że jak się nie czuję pewnie to lepiej nie robić...
Dzisiaj tak właściwie może nie powinnam się za to brać, choć nie wziąć się to odpuścić mu, a wziąć się i robić na siłę albo spieprzyć...hmm...
Wald gdzieś tam ten klik już słyszał kiedyś i odnoszę wrażenie że on jest atrakcyjniejszy niż sam smaczek. Najlepiej reaguje na "ślicznie" to jest słowo które go podnieca, jak jest ślicznie to mu rosną skrzydełka, dzisiaj mi się wymsknęło i tak się ucieszył że aż dostałam buziaka - co się u nas rzadko zdarza. Nawet się nie pogniewałam że mój rękaw nabrał image jakbym tydzień leżała w rowie. To było po prostu urocze ( wiem wiem....:P).
Zaczynam widzieć trochę moją oziębłość wobec niego...Nauczona twardości wobec Amora potraktowałam tak też wAldka , nie patrząc że on jest innym psem, mięczakiem i pobudliwcem... Łapię się często na tym że np za mało go chwalę żeby go nie podniecać niepotrzebnie albo uważam że coś nie jest godne uwagi bo tak ma być i koniec.
Nigdy nie byłam też wobec niego jakaś wylewna -w domu zawsze miał swoje miejsce w klatce i tam siedział, żadnych łóżek, kolanek, mizianek, jego czułość traktuję jako natręctwo (bawimy się tylko jak ja mam ochotę, nie jak on) i jak leci do mnie z piłeczką to nie rzucam się usłużnie do zabawy tylko odsyłam na miejsce bo ja akurat nie mam ochoty w tym momencie.
No i nigdy nie zwracałam uwagi na kontakt wzrokowy, bo mi to było zbędne, dla mnie ważne żeby wrócił jak go wołam, nie pogryzł się z psem choćby go zaatakował, nie pogonił za zwierzyną, chodził na gwizdek i zachowywał zasady domowe. Zawsze uważałam że jak mnie będzie słuchał i czuł mnie nad sobą to będzie dobrze, ale chyba nam czegoś zabrakło.
Szczerze, bardzo źle się poczułam uświadamiając sobie że wychowałam trochę maszynkę, a zauważyłam to dopiero jak stał tam w tym deszczu...
Nie wymagam od niego jakiegoś szaleńczego zapatrzenia, ale w sumie trochę przykre jak nie ma między nami tego kontaktu...
Dyskutowaliśmy dziś z tż analizując wszelkie pointery jakie znamy, od tych u myśliwych które siedzą w kojcu i polują 2 razy do roku (bożonarodzeniowo i wielkanocnie) aż po te co są wygaszone i niuniane na wersaleczkach i chodzą na spacerki 3xdziennie po 15 minut. To nie jest kwestia rasy, wydaje mi się że to nasza prywatna indywidualna kwestia...Coś między nami czego nie widać na co dzień, czym się ludzie czasem zachwycają że on taki grzeczny i dobrze wychowany, a czego w rzeczywistości nie ma :(

Mam kilka kwestii do przedyskutowania, między innymi motywację, bo wydaje mi się że można do niego dotrzeć lepiej czym innym niż smaczkiem.Tylko... nie wiem czym:roll:
No i to diabelne piszczenie - nie oleję tego. Nie wytrzymam. To nie jest jakieś tam stękanie pod nosem, to jest wyższa forma dźwięku, która sięga do granic. Zawsze go za to karciłam i względnie był cicho,wystarczyło raz na tym szkoleniu nie uciszyć go i już mi jękoli non stop o wszystko. Nie da się tak. Dla mnie to mocna forma pobudzenia, kiedyś nawet padła sugestia że on się piszcząc nagradza ( to że nagradza się czasem samoistnie jak mu się przy piszczeniu odklei smaczek z fafla pomijam :D). Nie chcę czegoś takiego. Pointer a i owszem jest ekscytacyjny sam w sobie i z piskiem się walczy ciężko ale przecież żyć nie można z psem który o wszystko jęczy jakby mu kto jelita w warkoczyk splatał... No i dodał jeszcze do tego poszczekiwanie, pieron na mnie ujada żeby mnie pogonić w czymś, zdarzało się czasami w wielkich emocjach, ale teraz.... Trochę czuję się jak własna teściowa : ruszaj się kobito bo Wartkunia życzy sobie tego a tego. I wykłóca się jak wściekły kundel bo klikaj babo i se lece dalej, a nie stoisz jak to ciele i słodzinkę denerwujesz...
I nie wiem jak mają wyglądać nasze spacery , przecież nie da się 24/24 chodzić na pełnym skupieniu, owszem jego to męczy (mnie też, dziś czułam jakbym biegała 8 h) ale i po pewnym czasie widzę wyłączenie ze znudzenia. Z drugiej strony nie wiem co robić jak nie ćwiczę i nie klikam - on wtedy wraca do swojego warchlaczego zaczarowanego świata i żegnaj pańciu.

Link to comment
Share on other sites

Majkowska trzymam moooooocno kciuki za Was i wierzę w Was :) dacie radę, spokojnie, niech to wejdzie Wam w nawyk i będzie coraz lepiej i lepiej ;)


Może ten kontakt zacznij z nim ćwiczyć w trochę mniejszych rozproszeniach? klikier to fajna rzecz :)


Mi od ponad pół roku chodzi szkolenie po głowie, ale czasu nie mam, a i finanse stoją nie najlepiej.. ale obiecałam Gazikowi, że zobaczy szkoleniowca i do tego dążę :evil_lol:w porywach zachwytu obiecuję tez Sonii, ale nie wiem czy to się uda.. :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agutka']
[B]Robokalipsa pisała że u niej w mieście OE pełni funkcję smyczy i pies może latać bez kagańca czy chodzenia na smyczy [/B]

Pisałam że w lasach a nie że u mnie :eviltong:

...............
Majka dasz rade,nie poddawaj się. Ja z Kastą też zaczynam na serio już bo dzisiaj przeszła samą siebie i strzeliłam jej w dupsko nawet. Mało się nie zagotowałam :angryy:
........................
A bannerek można "uaktalnić " i białaska dorzucić.. :oops:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kalyna']Majkowska trzymam moooooocno kciuki za Was i wierzę w Was :) dacie radę, spokojnie, niech to wejdzie Wam w nawyk i będzie coraz lepiej i lepiej ;)


Może ten kontakt zacznij z nim ćwiczyć w trochę mniejszych rozproszeniach? klikier to fajna rzecz :)


Mi od ponad pół roku chodzi szkolenie po głowie, ale czasu nie mam, a i finanse stoją nie najlepiej.. ale obiecałam Gazikowi, że zobaczy szkoleniowca i do tego dążę :evil_lol:w porywach zachwytu obiecuję tez Sonii, ale nie wiem czy to się uda.. :roll:[/QUOTE]

Dzięki :)

No staram się właśnie robić to w mniejszych rozproszeniach, ale wczoraj rozproszeniem było wszystko, masa psów, masa ludzi, masa dźwięków. Samą mnie to denerwowało. Z kolei jak nie ma już totalnie nikogo to jest zwierzyna, a to chyba największe rozproszenie...

Ja już dawno myślałam, tyle że znajoma się podjęła doszkalania go, a że ją dość często widywałam to stwierdziłam że na razie będę próbować tak.Właściwie to jest praktycznie to samo - praca nad kontaktem i wszystko na spokojnie, bez żadnej awersji wobec psa. No i nie wiem ile (musiałabym szukać jakiejś wzmianki o tym na blogu) ale przecież to ćwiczyłam już, to nie jest aż taka straszna nowość. Wydaje mi się to bardzo podobne - zatrzymywanie się, zawracanie kiedy pies ciągnie i skupianie go na smakach. Był moment że szło to nieźle, ale znajoma mi gdzieś przepadła i koniec treningu, a stanęliśmy chyba w miejscu.
Tu jestem nawet zadowolona że zwróciłam się do kogoś obcego, bo może to też jakaś motywacja. Ze znajomą jednak byłam bardziej otwarta, bo już lata znajomości za nami i niczego powiedzieć mi głupio nie było, częściej otwarcie krytykowałam i mówiłam zwyczajnie że ja tego a tego nie zrobię bo to bez sensu, a ona mi wtedy wbijała do głowy mądrości i tłumaczyła jak idiocie ;)
Z obcą osobą (i to facetem w dodatku) tego pewnie nie będzie, bo choć gośc jest naprawdę szalenie sympatyczny to już będę go bardziej traktowała jak autorytet i pyskować nie będę :eviltong:
A ja zawsze mam jakąś życiową mądrość albo jestem na tak i na nie naraz, więc, nooo, generalnie łatwo ze mną nie ma:lol:

[quote name='Robokalipsa'][quote name='agutka']
[B]Robokalipsa pisała że u niej w mieście OE pełni funkcję smyczy i pies może latać bez kagańca czy chodzenia na smyczy [/B]

Pisałam że w lasach a nie że u mnie :eviltong:

...............
Majka dasz rade,nie poddawaj się. Ja z Kastą też zaczynam na serio już bo dzisiaj przeszła samą siebie i strzeliłam jej w dupsko nawet. Mało się nie zagotowałam :angryy:
........................
A bannerek można "uaktalnić " i białaska dorzucić.. :oops:[/QUOTE]
U nas chyba nigdzie w lesie psa bez smyczy puścić nie można.
A OE nie ufam w takich wypadkach - nie jest to aż tak pewne zabezpieczenie, pies jest bez smyczy i tyle, zawsze właściciel może OE nie zdążyć użyć więc wcale tak nie chroni znowu zastępczo. Trzeba być naprawdę ogarniętym żeby dobrze używać OE.




Cholera...obudziłam się przed 3.00 i amen...
Siedzę i myślę o wszystkim, o Waldku, o Amorku, zrobiłam przegląd zdjęć Amorkowych i analizę porównawczą, zaczęłam wymyślać niestworzone brednie i układać sobie w głowie jakieś schematy...
Tępa mózgownico, wyłącz się, chcę iść spać!

Link to comment
Share on other sites

Jśli moge nieśmiało spytać- dlaczego akurat pointer? Pytam z czystej ciekawosści, bo nigdy nie udało mi sie go zobaczyć (niestety) na swojej wsi oraz w Łodzi, w ktorej swojego czasu byłam co weekend, spacerując po parkach i mniej zaludnionych uliczkach.
Bardzo ładny ten Twój Waldek! :)

Link to comment
Share on other sites

Robokalipsa - jak w lasach to i u ciebie :evil_lol: u nas niema tak łatwo :eviltong:

Zmierzchnica- podnietka ,podnietką ale w wielu przypadkach np jak u mojego psa żadna podnieta + trzęsienie się nie jest wskazane ;) nawet pozytywne podnietki gdy są codziennie bardzo niekorzystnie wpływają na serduszko co może także owocować problemami:shake: jeżeli pies codziennie ekscytuje się z byle czego ("pozytywnie" ) tak czy siak staje się dość nerwowy po jakimś dłuższym czasie;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...