Jump to content
Dogomania

Białystok - wątek zbiorczy, mamy przepełnione DT...


Recommended Posts

Posted

Randa nie mąć, ja tu nie przyjmuję zgłoszenia, ja po ludzku chciałam pomóc. Jakiej pomocy one potrzebują? bo nie wiem co mam myśleć o tym.

Edit:
Dora ma się dobrze, trochę smutna ale nie rozpacza po dzieciach, myślę że no zły nastrój związany z mlekiem w cycach. Trochę warczy na psy ale ma prawo, jest rozdrażniona, obce miejsce itd. Na koty nie reaguje. Ogólnie jest grzeczna, na smyczy nie bardzo sobie radzi ale pilnuje się mnie strasznie. Będzie dobrze.

Posted

Namiary mogę dać ale to i tak nie przyniesie żadnego rezultatu tylko znów narobię sobie wrogów ,zresztą boję się że to odbije się na mojej mamie ,która jest sparaliżowana i mieszka sama na drugiej stronie tego domu .Byłam jedynym świadkiem tego zdarzenia więc od razu byłoby wiadomo że to ja znów wsadziłam nos w nie swoje sprawy i dziwicie się że ludzie wolą być anonimowi? A po drugie co to da ?przyjdzie dzielnicowy,porozmawia ,da upomnienie i sobie pójdzie a sunie zostaną .Ewentualnie zgłosi to do wójta a wtedy nie chcę myśleć co się z nimi stanie bo wiem jak nasze władze załatwiają sprawy bezdomnych psów.Nie prosiłabym nikogo o pomoc tylko wzięła dziewczynki do siebie ale nie mogę bo mam już dwa psy ,trzy koty ,dwa chomiki i do tego czworo dzieci .Także jedyne co mogę im w tej chwili zaoferować to miskę ciepłego jedzenia i to tylko w dni pracujące bo tylko wtedy jestem w Wyszkach.

Posted

Ano chcieli. Z tego co zrozumiałam wcześniej też się nad jakimś psem znęcali i ten pies został zabrany, teraz znów mają psy i dzieje się to samo. Te się zabierze a za jakiś czas będą kolejne i tak w kółko.
soniamalutka obojętnie kto po te psy do nich uderzy to i tak będą wiedzieli, że to ty powiedziałaś, bo jak piszesz nikt inny tego nie widział. Czy ten pies potrzebuje pomocy weterynarza?

Posted

nikt nie widział, ale ja wiem, bo soniamalutka mi powiedziala i biore na siebie, że to ja dalam namiary na tych ludzi.

edit. w tym domu nie powinno byc żadne stworzenie, bo udaja i im tak się zdaje, że oni kochają zwierzęta, a ich synek, to zyc nie może bez pieska i kotka. Trzymaja króliki w takich warunkach, że w głowie się nie miesci.
Zabrałysmy od nich Żabkę, Kajtusia, Skubi i trzy szczeniaki. Nie zdązyłam pomóc pieskowi Pikusiowi, który nie zyje. Mieli kotke nie żyje, kot nie zyje . . . .
Kajtek stał na łańcuchu bez jedzenia i picia 10 dni, bo pojechali sobie sie wczasować. Pikuśia rozszarpały psy na posesji sasiada, bo też zostawili, tylko ze biegał głodny luzem i poszedł do tamtych psów do miski - przypłacił zyciem. Nawet go nie pochowali. Żaba miała urwane ucho, bo dziecko nosiuło ją jak była szczeniaczkiem właśnie za ucho. Waliło młotkiem w głowe. Długo moge opowiadac co widziałam i zeznawać tez moge jak bedzie trzeba. Mieli pomoc, nie tylko dla psów i kotów. Enia przywiozła im cztery worki ubrań w bardzo dobrym stanie dla dziecka, zabawki, wózek. Ja juz nie mam siły do tych ludzi. Rozmowy nic nie dają. Oni sa owszem grzeczni, bardzo mili i ta pani bardzo ładnie opowiada, jak ona dba, ale jej sie tylko tak wydaje. Trzeba cos w ogóle zrobic zeby tam nigdy zwierzęta nie trafiały. Przeciez nie moge jak im sie znudzi albo dzieciak sie znęca zabierać wiecznie. Obiecywali, ale nic z tego. Pikusia jak wzięli to powiedzieli, że synek na gwiazdke w prezencie dostał, to co mieli zrobić. Te suczki mówia, że ktos w kartonie podrzucił, no to wzięli. Facet dzwonił do mnie żebym zabrała, bo on nie chce ich, ale nic nie odpowiedziałam, bo szczerze mówiąc mam dośc tych ludzi.

Posted

Dalej nie piszecie czego tym psom potrzeba. Albo chcecie im pomóc albo nie, decydujecie się. Na policję o znęcanie nie chcecie, ja dt ich nie wezmę bo nie mam gdzie. Jeśli chcecie wszcząć oficjalnie to Pipi wiesz gdzie pisać.

Posted

[quote name='Pipi']nikt nie widział, ale ja wiem, bo soniamalutka mi powiedziala i biore na siebie, że to ja dalam namiary na tych ludzi.

edit. w tym domu nie powinno byc żadne stworzenie, bo udaja i im tak się zdaje, że oni kochają zwierzęta, a ich synek, to zyc nie może bez pieska i kotka. Trzymaja króliki w takich warunkach, że w głowie się nie miesci.
Zabrałysmy od nich Żabkę, Kajtusia, Skubi i trzy szczeniaki. Nie zdązyłam pomóc pieskowi Pikusiowi, który nie zyje. Mieli kotke nie żyje, kot nie zyje . . . .
Kajtek stał na łańcuchu bez jedzenia i picia 10 dni, bo pojechali sobie sie wczasować. Pikuśia rozszarpały psy na posesji sasiada, bo też zostawili, tylko ze biegał głodny luzem i poszedł do tamtych psów do miski - przypłacił zyciem. Nawet go nie pochowali. Żaba miała urwane ucho, bo dziecko nosiuło ją jak była szczeniaczkiem właśnie za ucho. Waliło młotkiem w głowe. Długo moge opowiadac co widziałam i zeznawać tez moge jak bedzie trzeba. Mieli pomoc, nie tylko dla psów i kotów. Enia przywiozła im cztery worki ubrań w bardzo dobrym stanie dla dziecka, zabawki, wózek. Ja juz nie mam siły do tych ludzi. Rozmowy nic nie dają. Oni sa owszem grzeczni, bardzo mili i ta pani bardzo ładnie opowiada, jak ona dba, ale jej sie tylko tak wydaje. Trzeba cos w ogóle zrobic zeby tam nigdy zwierzęta nie trafiały. Przeciez nie moge jak im sie znudzi albo dzieciak sie znęca zabierać wiecznie. Obiecywali, ale nic z tego. Pikusia jak wzięli to powiedzieli, że synek na gwiazdke w prezencie dostał, to co mieli zrobić. Te suczki mówia, że ktos w kartonie podrzucił, no to wzięli. Facet dzwonił do mnie żebym zabrała, bo on nie chce ich, ale nic nie odpowiedziałam, bo szczerze mówiąc mam dośc tych ludzi.[/QUOTE]
Jeśli nie będzie zgłoszenia na policji to oni znów sobie coś przygarną to zamknięte koło, dawno trzeba było ich zgłosić. Jeśli będziesz zeznawać to trzeba oficjalne zgłoszenie o znęcanie się na policji i na wniosek policji skierowany do wójta te szczeniaki odebrać legalnie. Inaczej to się nigdy nie skończy.

Posted

nie bardzo wiem, gdzie pisać
odpowiem na pytanie, czego im trzeba - im trzeba pomóc w sensie, że zabrać koniecznie, bo one dzisiaj sa u kobiety, która do łóżka jest przykuta.
Ja jestem za tym żeby ktos, kto ma do tego prawo z tymi ludźmi w koncu porozmawiał, bo mnie oni olewają. Pogoda jest straszna i nawet nie mogłam tam dzis pojechac i zobaczyć i cos pomóc, ale może to i dobrze, bo nie wiem co bym tym rodzicom dzis powiedziała.
Soniamalutka jest w bardzo trudnej sytuacji, bo tam jest jej mama, chora i może mieć przechlapane ze wydała co sie stało, ale ja ich sie nie boje.Tym razem przesadzili.To ładnych kilka lat się ciągnie i ciągle to samo.

Posted

[quote name='jaanna019']Jeśli nie będzie zgłoszenia na policji to oni znów sobie coś przygarną to zamknięte koło, dawno trzeba było ich zgłosić. Jeśli będziesz zeznawać to trzeba oficjalne zgłoszenie o znęcanie się na policji i na wniosek policji skierowany do wójta te szczeniaki odebrać legalnie. Inaczej to się nigdy nie skończy.[/QUOTE]
jestem za, tylko co ze szczeniakami do tej pory. Sonia zeznawać nie będzie, a ja nie widziałam tego zajścia dzisiaj. I zgłaszanie u nas na policji polega na tym, że do dzielnicowego odsyłaja. Ja dzis cały dzień tam dzwoniłam, ale nikt nie odbierał. Też błędne koło. Wiem tez co mi powie dzielnicowy. Zapyta mnie po co ja sie wtracam, jak zawsze zresztą.Pójdzie do nich, pogada i juz, bo powie, że on nic nie może. Nie wiem co zrobic, żeby było ok. Z drugiej strony, to tak jak piszesz jaanna019, pojawia sie inne zwierzęta, bo mały to bocian, który bez żabki nie potrafi zyć.

Posted

Żeby było jak należy to szczeniaki trzeba zabrać zgodnie z ustawą bo inaczej to oni się wywiną. Nie będzie dowodów, bo te wcześniejsze przypadki nie są udokumentowane w żaden sposób. Trzeba iść na policję (najlepiej bezpośredni świadek) i złożyć doniesienie o przestępstwie oraz powiedzieć, policjantom żeby odebrali psy w trybie ustawy o ochronie zwierząt w trybie natychmiastowym. policja ma do tego uprawnienia. Takie po prostu zabranie to znów będzie woda na ich młyn (tych ludzi), bo poczują się bezkarni. Nie wiem czy w soboty policja w Wyszkach pracuje. A teraz robić to co zawsze czyli szukać dt.
Jeszcze raz pytam co z tym psem? W jakim jest stanie?

Edit
Nie chodzi o wizytę dzielnicowego tylko o wszczęcie postępowania przeciwko tym ludziom. Jak Policja nie wie co może a co nie to im podsuń ustawę o ochronie zwierząt, jak będą mieli wątpliwości mogą do mnie zadzwonić a ja im wytłumaczę

Posted

[quote name='jaanna019']Jeśli nie będzie zgłoszenia na policji to oni znów sobie coś przygarną to zamknięte koło, dawno trzeba było ich zgłosić. Jeśli będziesz zeznawać to trzeba oficjalne zgłoszenie o znęcanie się na policji i na wniosek policji skierowany do wójta te szczeniaki odebrać legalnie. Inaczej to się nigdy nie skończy.[/QUOTE]
Zrozum, że Pipi wyciągała od nich już psy, awanturowała się za każdym razem w obronie tych co tam wegetowały, zna tę rodzinę, pomagała temu małemu diabłowi co to ma żywe zabawki ,pomagała pani Stasi (sparaliżowana kobieta po drugiej stronie tego domu) rozmawiala z opieką społeczną na temat tej rodziny ( kazali sie jej nie wtrącac) zgłaszała dzielnicowemu... i co? i nic!
jak wiesz Pipi mieszka sama , każdy tam to wie, miala telefoniczne pogróżki itp
dziewczyny zrozumcie, co innego nocą chodzci do chlewa i karmic psy, co innego uprosic i wozic suki "chłopów" na sterylki a co innego zacząc otwartą walkę z takim elementem.....
przecież napisała ,że będzie zeznawała na policji,
ale nie wymagajcie żeby leciała tam i znowu narażała życie robiąc dym w domu tych ludzi...
ja wiem że nie ma u nas prawa które zabrania sadyście trzymac zwierzę, ale może w tym wypadku byście pomogly?
zawsze inaczej policja patrzy na organizację niż na Irene, która i tak do nich ciągle dzwoni....
jaanna019- jeśli pojedziesz tam na interwencje zwróce ci za paliwo...
te szczenięta trzeba zabrac( tylko dokąd?) kotek już przepadł.....

Posted

No cóż, niestety ale muszę się zgodzić z enią....Ja w sytuacji opisywanej przez sonię i pipi, a dotyczącą rodziny mojego TZ, długo się zastanawiałam co zrobić...i zaczęłam od dydaktyki, moralizatorstwa i marudnego uwrażliwiania na zwierzęta domowe: psy i koty, bo inne, przydatne i przynoszące pożytek i dochód są inaczej traktowane. I pomogło.Sytuacja psa i kotów diametralnie się zmieniła.Co prawda, nie wiem, czy to wstyd przede mną, czy autentyczna refleksja, ale jednak....Fakt, nie byli to ludzie prymitywni,menele, ale zwykli wiejscy ludzie.Ich mentalność nie pozwala jednak ingerować w sytuację zwierząt za płotem, co to, to nie....Nie będą się wtrącać....Mówią do mnie,że nie znam realiów życia na wsi, więc może przestanę rewolucjonizować.....Nie przestanę, jak zobaczę....

Posted

Jednak nie umiecie czytać. Nigdzie nie napisałam, że Pipi ma iść do tych ludzi z awanturą. Chodziła tam tyle czasu zabierała zwierzaki i nic to nie zmieniło. Zabrać je bez policjo to zrobić to co było robione do tej pory i nic to nie da. Enia nie musisz mi dawać na paliwo bo ja nie mam samochodu i z tej prostej przyczyny tam nie pojadę. Już pisałam, że nie mam gdzie ich zabrać. Mam teraz 3 dorosłe psy + 2 koty + dziś przyjedzie do mnie szczeniak z nieudanej adopcji. Dziś muszę iść z moją suką na badania, znów w lecznicy spędzę dwie godziny.
Pipi stan psa ma znaczenie! Dlaczego tego nie rozumiecie? Dacie mi wreszcie dane tych ludzi czy nie? Bo już nie wiem o co wam chodzi?! Chyba, że jest to tania prowokacja.
Jak wy to sobie wyobrażacie, że ja zgłoszę na policję coś czego nie widziałam i na co nie mam potwierdzenia. Zastanówcie się trochę.

Posted

Liczymy na to, że pojedziesz i zobaczysz i zgłosisz i wtedy będzie wiarygodność. Jestes prezesem TOZ, masz uprawnienia do tego, ja nie mam. Jestem osobą prywatną i tak kilka lat "walcze" z tymi ludźmi. Cały czas sa rozmowy, a szczeniaki czekają. Znowu patowa sytuacja, bo to ja w tym udział biore, tak? A ja tym razem nic nie zrobię, bo nie mam jak i w dodatku znowu nie chce zeby bylo, że ja wymyslam. Zreszta spodziweam się, że tak będzie, bo piesek nie jest spalony, nie jest poparzony. W pierwszej chwili po wyciągnięciu z pieca dusił się i ma osmalony nosek i stopiły sie wąsy i brwi. Nie widziałam tego, ale wierzę soni, bo bardzo płakała jak zadzwoniłam do niej, po smsie jakiego mi wysłała. Słyszałam jak sunia płakała.Wiem, że najlepiej by było, żeby sonia pozwoliła troszeczke sie przypiec dla suki, ale działała w silnych emocjach i instynktownie ugasiła w piecu. Miała sunia po prostu szczęście, że tam była sonia, własnie u matki za scianą, bo matka chłopca stała jak sparaliżowana i powiedziała tylko, że w piecu jest szczeniak i ona nie wiedziała i podpaliła drewno.To jak znam już życie pewnie nie bedzie sprawy, a ja okażę się aferzystką.

Przed chwilą rozmawiałam z sonią, własnie wraca juz do domu. Powiedziała mi, że sunia ma problemy z oddychaniem i szczeniaki sa znowu u tych ludzi i facet mówi że jednego zabierajcie ale drugiego nie odda, bo synek bedzie plakal. Kotka nie ma, a oni mowią, że siedzi na pewno gdzies pod łóżkiem, bo psów sie boi. Od wczoraj nawet nie wiedzą czy jest kotek, czy nie ma. Sonia mówi, że mogło tak byc ze on byl w tym piecu, a krzyk szczeniaka zagłuszył kotka i kotek spłonął.
Ratujcie te biedne zwierzęta, PROSZĘ.

Posted

[quote name='jaanna019']A to moja nowa sunia Dora
[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images35.fotosik.pl/289/6983747558ceff7emed.jpg[/IMG][/URL][/QUOTE]
Jamniczkowata ze sterczącymi uszkami:lol:, mniam, śliczności, wstawcie ją na jamniki:
[URL]http://www.dogomania.pl/threads/173573-Jamniki-i-jamnikowate-do-adopcji-z-całej-Polski[/URL]-!!!!!!!!!

Posted

[quote name='jaanna019'] Dacie mi wreszcie dane tych ludzi czy nie? [/QUOTE]
No teraz to ja już niczego nie rozumiem :roll: Wyraźnie jaanna019 napisała ,żeby dać jej adres. Pipi wyślij te dane i już. A tak tylko przepychanki a psy cierpią :mad:

Posted

Adres podałam.
Zadzwoniłam na policję, zgłosiłam, podałam swoje dane. Tak jak przewidywałam, policjant dyżurny zgłosi do dzielnicowego. Na szczęście dzielnicowy ma dziś dyżur. Za długo to trwa.


edit.
przed chwilą dyżurny z Policji oddzwonił do mnie, że niestry jutro dopiero, bo jutro ma dyżur dzielnicowy. A co do jutra?

Posted

[quote name='gawronka']Czy ktoś jest zorientowany czy adopcje Schroniskowe są jakoś monitorowane? [url]http://forum.poranny.pl/oddam-psa-t59716/[/url][/QUOTE]
Przez schronisko nie są, a przynajmniej nie były. I myślę, że tak niestety zostało. Zadzwoń i zapytaj, a nuż prawdy się dowiesz... Próbowałam kiedyś odnależć Barego, który został adoptowany i zniknął, prosiłam kierownika, pisałam pismo, sama próbowałam dotrzeć do właściciela, i znajoma i ja próbowałyśmy psa fizycznie odnaleźć - przepadł jak kamień w wodę (coś musiało mu się stać złego, bo to dziwny człowiek go adoptował), ale schronu to NIC a nic nie obeszło. Mówię to z całą odpowiedzialnością.

Posted

[quote name='Pipi']Adres podałam.
Zadzwoniłam na policję, zgłosiłam, podałam swoje dane. Tak jak przewidywałam, policjant dyżurny zgłosi do dzielnicowego. Na szczęście dzielnicowy ma dziś dyżur. Za długo to trwa.


edit.
przed chwilą dyżurny z Policji oddzwonił do mnie, że niestry jutro dopiero, bo jutro ma dyżur dzielnicowy. A co do jutra?[/QUOTE]
Pytała i nie odpowiadasz. Czy chodzi o znęcanie się i postawienie tym ludziom zarzutów? Czy po prostu o psy szukające domu? W jakim stanie jest szczeniak z pieca? Zaczęłyście szukać im dt?

Posted

[quote name='jaanna019']
Jak wy to sobie wyobrażacie, że ja zgłoszę na policję coś czego nie widziałam i na co nie mam potwierdzenia. Zastanówcie się trochę.[/QUOTE]
Zgłosiłam i co? co robić ze szczeniakami? Zgłosiłam w końcu, choc też tego nie widziałam. Zabrali je od Stasi, maja u siebie. Jak synus się znudzi, to na mróz moga wywalić. Kota nie ma. Szczeniaki były rano tak głodne, że zębami dzwoniły, jak sonia jeść dała.
Kiedyś tłumaczyłam kobiecie, że jeść trzeba dawać, a ona mi odpowiedziała, że: " ja dawała wczoraj chleb", to było jak Żabka tam była. Nie jest tam dobrze, tam jest strasznie. Tych ludzi szkoda, bo zyć nie potrafią, a co mówic zwierząt, które do nich wpadają. To tak samo jakby wpadły w szpony jakiegos potwora. Aj, po co ja sie produkuje, jak tego nikt nie słucha . . . .

Posted

Kurde, zeżarło mi moją pisaninę. To skrótem :Pipi podałaś Jaannie019 te namiary? Jakby ona jeszcze zadzwoniła w tej samej sprawie na Policję, to może wzięli by się bardziej i rzetelniej przyłożyli, jakby mieli świadomość, że TOZ powiadomiony i zainteresowany?

Posted

Pipi odpowiedz jak pytam a nie się ciskasz?! Pytanie proste: W jakim stanie jest pies z pieca? czy potrzeba mu weterynarza? To proste. Pisałam, że ich na dt nie wezmę nie umiesz czytać? Twoje zachowanie to szczyt, dane do ludzi dałaś mi dopiero teraz choć prosiłam od wczoraj, przestać ściemniać!
Pod jaki numer dzwoniłaś na policje bo nikt nie odbiera? Do Bielska?

Posted

[quote name='Pipi']No ja nie wytrzymam. Kobieto, Prezesie TOZ, mnie pytasz o co chodzi? Ja od wczoraj piszę i piszę, chyba dziecko by juz wiedziało co ma zrobić.
[B]Tak, oczywiście domu tymczasowego szukam już od tygodnia. Czy mam podac adresy, gdzie i ukogo pytałam? Chętnie podam, jest ich "trochę"[/B].
Nie moge nic robić, jestem zdenerwowana, prosze o pomoc, a ze mnie ktos durnia jak zwykle robi. Matko, a może to ja jestem nienormalna???????:angryy::angryy::angryy:

Boże jak ja mam żyć?????Po co mi to potrzebne wszystko? Za jakie grzechy?
I jeszcze do żadnej organizacji mnie przyjąć nie chcą, no?!!!! Masakra!!!!!!!

Jeszcze raz z edytuję post, a co mi tam.
Chciałam tylko dodac, że najlepiej, żeby Pipi zabrała szczeniaki do siebie jak zwykle i po kłopocie. A potem by sie napisało co po niektórym, że zbieraczka.[/QUOTE]
Pipi nie histeryzuj. Nie odpowiadasz na istotne pytanie, ja nie mam czasu na zabawę z tobą.

Edit: policja twierdzi, że nie było to zgłoszenie dotyczące znęcania się na zwierzętami bo Pipi zgłosiła rodzinę do interwencji dzielnicowego, policja nie miała nawet adresu tych ludzi. Teraz już ma, jeszcze dziś tam pojadą.:shake:

Posted

[quote name='dreag']Kurde, zeżarło mi moją pisaninę. To skrótem :Pipi podałaś Jaannie019 te namiary? Jakby ona jeszcze zadzwoniła w tej samej sprawie na Policję, to może wzięli by się bardziej i rzetelniej przyłożyli, jakby mieli świadomość, że TOZ powiadomiony i zainteresowany?[/QUOTE]
Wszystko powiedziałam, o TOZ też.
Wiele razy już pisałam w jakim stanie jest piesek. Ale ok, napisze jeszcze raz:
Tak, dobrze by było żeby zobaczył go wet, bo ma problemy z oddychaniem. Jakie i na ile ja nie wiem, bo nie widziałam.
Na dt nie weźmiesz, bo nie możesz. . . .
Ja wezmę, nie ma problemu, tylko nie na takiej zasadzie jak zawsze. Potem się pisze, że ja zbieraczka jestem. Wezme, choćby zaraz, zaopiekuję. Zabrałabym już dawno, bo dla mnie w takich chwilach ważniejszy jest pies niż ja i moje wygody. Dam radę, ale jak daje rade, to tez nie dobrze. Ja mam juz tak mózg wyprany, że sie gubię i nie wiem co mam robić, bo co bym nie zrobiła to dla Was i tak jest źle.

Prosze napisz w końcu, co będzie z tymi szczeniakami.
Ja gdybym była prezesem TOZ, to wiedziałabym co mam robić i zrobiłabym to piorunem, a nie dwa dni klepała w klawiaturę.
Ja w takich sytuacjach nie jem, nie śpie, nie gotuje, nie sprzątam. Ja jade i pomagam. Gdyby nie naloty na mnie już dawno byłyby zaopiekowane i szczęśliwie czekały na ds u mnie. Ale ja mam "plecy" i nie jest mi łatwo. Evelin i wszystkie moje"przyjaciółki", jak to nazywacie juz dawno mówiły: Irena, jak dasz radę, to weź, pomożemy i tym razem, ale dlaczego znowu ja? pomyslałam sobie. Dlaczego znowu ja mam odwalac robote, a potem sie denerwować i denerwowac swoje przyjaciólki. Tak, bo to sa przyjaciele - prawdziwi przyjaciele.
Nie chcę żeby mi potem ktoś wyrzucał, że oooo! a ta znowu zbiera.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...