b-b Posted November 30, 2012 Posted November 30, 2012 Cioteczki zapraszam na bazarek dla Werci :) Quote
piechcia15 Posted November 30, 2012 Author Posted November 30, 2012 [quote name='Panna Marple']Może Wercia warczała, bo była po zabiegu obolała i nie wiedziała co się z nią dzieje. Moje psy po zabiegach, kiedy leżały na kanapie warczały, jeśli drugi chciał podejść nawet w przyjacielskim zamiarze. Myślę, że to był taki komunikat: źle się czuję, mam dość, nie podchodź! Może z Wercią było podobnie...[/QUOTE] myślę, że właśnie mogło tak być. Może też nie odczytała dobrze zamiarów tamtych psów więc na wszelki wypadek na nie nakrzyczała:) oby szybciutko się ucywilizowała. Agato a czy nie obciera jej ta żywica?ile dałaś za leki, mów jak na spowiedzi:) odrobaczana była, ale niestety nie dostała ani wirusówek, ani wścieklizny, nie wiem jak to jest możliwe:( dlatego jutro zapytam w schronisku. Agato jeśli nie byłby to dla ciebie problem to zapytaj swojej wetki, czy jak ona jest po takim zabiegu, bierze takie i takie leki to kiedy szczepimy, teraz czy czekamy? O sterylce to chyba musimy niestety póki co zapomnieć. Chyba nie wcześniej niż po zdjęciu opatrunku Jeśli jeszcze będzie się jej zdarzało to załatwianie, to kup jej ten higieniczny podkład, pobrudź trochę sikami i niech na to próbuje się załatwiać. Jak z karmą? je tą Purinę? sybisia, wpłata doszła Quote
agata51 Posted November 30, 2012 Posted November 30, 2012 (edited) Ale Wera do tej pory warczy i szczeka, jak tylko w polu widzenia pojawi się któryś z psów. Biedna staruszka Holka przestała sypiać ze swoim ukochanym pankiem, bo boi się przejść przez pokój. No nic, zobaczymy jutro. Jesteśmy po wieczornym sapcerku (dużo powiedziane, ale skoro nie chce, nie będę zmuszać) - siusiu i dwie kupy (druga nieco rzadsza). Tak więc cały dzień było czyściutko w pokoju. Możę ze dwa razy popuściła - ze szczęścia na mój widok. A w klatce to tylko pierwszej nocy siknęła, potem już nic - nie będzie żadnych podkładów, nie ma potrzeby. Teraz Werka wskoczyła do klatki - widać wie, że w nocy tam jest jej miejsce. Bo w dzień jest poza klatką. Posiedzę z nią trochę, bo muszę zajrzeć do kilku zaniedbywanych od dwóch dni wątków - pospałam troszku przed telewizorem, więc jestem świeżutka - jak zwykle nocą. Żywica chyba jeszcze nie dokucza. Jak tylko coś zauważę, poproszę wetkę, żeby do niej zajrzała. Wera coraz lepiej radzi sobie z łapką. Unosi ją ślicznie podczas chodzenia (może ją pobolewa, bo przestałam jej dawać przeciwbólowe) i już sama wskakuje na trawnik (do tej pory trzeba było ją podsadzać). Bez większych oporów wyszła na smyczy na klatkę (odpadło kilka metrów dźwigania słodkiego ciężaru), a wracając, sama pokonała dwa stopnie prowadzące z bramy na klatkę - hura! Ona tak nie lubi tego noszenia, że chyba już jutro spróbuje sforsować te wstrętne schody na pierwsze piętro. Oby powoli próbowała - bicepsy mnie bolą, jakbym tysiąc pompek zrobiła. Dziękuję bogu, że jest taka chuda. Tuczeniem zajmę się później. Najważniejsze, że była odrobaczona i nie ma pcheł. Dowiem się wszystkiego, chociaż myślę, że szczepienia muszą trochę poczekać. A sterylka jeszcze dłużej. Aha, moja wetka robi fantastyczne sterylki - szycie wewnętrzne, nie ma żadnych zasuplonych nitek na ranie, nie ma lizania i konieczności zakładania kołnierza. Jakby co, polecam. Ale mam nadzieję, że tym zajmie się już nowy, fantastyczny domek Werki - a co, niech sobie zasłuży na to cudo! Piechcia, karmę je. Twoją purinę zmieszałam z moim arielem i sypię wszystkim sprawiedliwie. Lek wykupiłam dopiero dzisiaj - wczoraj jeszcze nie dotarł do apteki. Nie mam zamiaru ukrywać - zapłaciłam 40zł03gr. Paragon mam - wysłać ci go na pamiątkę? Co jeszcze? Sunia jest przeurocza, już ją kocham. Ale chętnie (choć ze łzą w oku) oddam ją w dobre ręce. Szukajmy dla niej domu - wolałabym, żeby święta spędziła już przy własnej choince. Ja jestem DT "wybitnie" awaryjnym i niech tak zostanie. Nie mam warunków na więcej. A i siły już nie te co jeszcze niedawno. Pogadamy, jak już się przeprowadzę na tę wieś. Jedno jest pewne - żadnych schodów nie będzie! b-b, pozwoliłam sobie wrzucić twój bazerek do sygnatury. Praw autorskich nie naruszam? Edited November 30, 2012 by agata51 Quote
Rudzia-Bianca Posted December 1, 2012 Posted December 1, 2012 Przyszłam z naruszenia praw autorskich przez Agatę ;) Będę kibicować suni, tyle tylko mogę . Quote
taks Posted December 1, 2012 Posted December 1, 2012 Agata51 a może takie nosiłki ułatwiły by Ci wyprowadzanie suni? [IMG]http://handicappedpets.com/www/images/stories/bul/dogleash.jpg[/IMG] [IMG]http://www.handicappedpets.com/images/stories/bul/sleeve1.jpg[/IMG] Quote
agata51 Posted December 1, 2012 Posted December 1, 2012 [quote name='Rudzia-Bianca']Przyszłam z naruszenia praw autorskich przez Agatę ;) Będę kibicować suni, tyle tylko mogę .[/QUOTE] [quote name='taks']Agata51 a może takie nosiłki ułatwiły by Ci wyprowadzanie suni? [IMG]http://handicappedpets.com/www/images/stories/bul/dogleash.jpg[/IMG] [IMG]http://www.handicappedpets.com/images/stories/bul/sleeve1.jpg[/IMG][/QUOTE] Witam, cieszę się, że jesteście. taks, nie wyprowadzanie jest problemem tylko noszenie po schodach. A nosić muszę, bo sunia łapy nie może używać. Jak już będzie mogła, zacznę wymagać. Kto wie, może ona nigdy w życiu po schodach nie chodziła? Zobaczę. Faktycznie, może takie nosiłki by jej pomogły. taksiu, bądź spokojna, jak będzie trzeba, dopadnę cię. Aktualności: Po pierwsze, zamykamy temat "siusiu i kupa". Wera nie załatwia się w domu i już. Po drugie, do końca nie zamykam tematu "smycz", ale większego problemu nie widzę. Na wieczornym wyjściu spróbuję ją zaprosić na spacerek uliczny. Dokończę później - wnucha puka do drzwi. Quote
b-b Posted December 1, 2012 Posted December 1, 2012 [quote name='agata51'] b-b, pozwoliłam sobie wrzucić twój bazerek do sygnatury. Praw autorskich nie naruszam?[/QUOTE] Przepraszam ,że dopiero teraz ;) Wszystkie banerki co robię choć moje nie mają praw autorskich:D i można je śmiało "używać" :) Quote
agata51 Posted December 1, 2012 Posted December 1, 2012 Jak zapowiedziałam, tak zrobiłam - Wera odbyła pierwszy spacerek uliczny. Nie trwał długo, ale nie chciałam jej za bardzo stresować. Poszło całkiem dobrze - tylko przez chwilę się wahała, kiedy otworzyłam bramę, nie bała się ani ludzi (fakt, tłumów nie było) ani samochodów, była lekko oszołomiona. Może nie szła karnie przy lewej nodze, ale nie było żadnego szarpania, ciągnięcia czy opierania się przed pójściem za mną. Było wąchanie trawki, a na koniec wielka kupa na trawniku. Ale do domu wracała chętnie. Jutro spróbuję zrobić to samo w dzień. No i chyba już tak zostanie. Wera już przyzwyczaiła się do smyczy, wie, po co się ją przypina i bez oporów idzie aż do schodów. I wtedy zaczynają się schody. Ale zejście zawsze jest trudniejsze, wracając wchodzi na dwa stopnie i na tym koniec. Dla niej wejście do klatki wciąż jest problemem. Na podwórku, spuszczona ze smyczy próbuje biegać i zachęcać do zabawy. Myślę, że w końcu wejdzie na te schody, a potem i schodzić zacznie. Dobrze by było, bo jest mi coraz ciężej. Albo ona tyje, albo ja tracę siły. Na wnuczkę zareagowała normalnie, tzn. w ogóle nie zareagowała. Do synowej od razu przywarła, domagając się pieszczot. Wieczorem znów poszłyśmy z wizytą, usiadłyśmy na kanapie, Wera podeszła, obwąchała dziecko, pozwoliła się pogłaskać i polizała po rączce. Zero złych emocji. Ale jak by się zachowała, gdyby jakiś bachor jej dokuczył, pojęcia nie mam i nie będę sprawdzać, każąc wnusi wsadzić suni palec w oko. I to by było na tyle. Jak chcecie czegoś więcej, pytajcie. Wg mnie Wera jest do wzięcia od zaraz. Jest młoda i pojętna, wszystkiego ją można nauczyć. Zaczyna się interesować opatrunkiem. Modlę się, żebym nie musiała zakładać jej kołnierza. Wymiziałam ją od was po brzucholu. Quote
piechcia15 Posted December 2, 2012 Author Posted December 2, 2012 to ja też sie modlę o opatrunek, aczkolwiek lekarz mówił że jest odporny na psie zęby:) ale skoro można go podcinać to pogryzać chyba jednak też:0 Oby Wera tego nie sprawdzała. Pewnie zaczynają ją swędzieć szwy i stąd to zainteresowanie, albo sierść jej odrasta a to chyba też smyra:) Agato to ja ci przeleję te 40zł za leki, tylko podaj mi dane na pw.Nie ma problemu. Czy jeszcze jakieś koszta trzeba pokryć? Hmm skoro nadaje się do nowego domu to na jakąś sesję trzeba by sie umówić, ale ale...Ja w tym tyg. pracuję do 17 więc za ciemno na zdjęcia, to może wstrzymajmy sie tydzień i podskoczę do was, to wyjdziemy na mini spacerek. Tzn póki co Łodzi opuścić nie może, bo między świętami a sylwestrem mamy wizytę kontrolną, chyba że znalazłby sie domek w Łodzi to byłoby idealnie. Agato myślę, że spokojnie Wera może próbować już schodów, może jakimś ręcznikiem podwieś jej pupę i podtrzymuj. Nie wiem czy takie trzymadełko jak tu zdałoby egzamin bo to chyba jest raczej dla psów z chorymi stawami, niedowładami. Nie wiem czy przy takim gipsie tez można. Nie znam się. Może zachętę do schodzenia po schodach połączyć by z pasztetową :D:) na ile jeszcze starczy jej karmy? bo może przeleję ci kasę na karmę i sama kupisz, albo ja kupię i ci przywiozę za tydz.? Quote
piechcia15 Posted December 2, 2012 Author Posted December 2, 2012 troszkę zmieniłam tekst do ogłoszeń, który napisała Kasia. Wg mnie jest teraz ok ale niech każdy ocieni wg siebie:) myślę że mozna zrobić jej kilka ogłoszeń z tymi zdjęciami co są, a najwyżej jak będą nowe fotki to usuniemy ogłoszenia i zrobimy nowe. [U] [B]tekst do ogłoszeń:[/B][/U] Kłębek bólu i cierpienia, Ruda Wera czeka na dom Weronika została przywieziona do schroniska dla zwierząt pod koniec października. Była wychudzoną suczką z ciężkim złamaniem łapy. Udzielono jej pierwszej pomocy, nakarmiono. Tak, przez kilka tygodni Weronika leżała zwinięta w kłębek w betonowym boksie, zdezorientowana i wystraszona, pełna bólu i żalu. Niestety łapa nie zrosła się. Konieczna była droga operacja, po której właśnie Weronika dochodzi do siebie w domu tymczasowym w Łodzi. Niestety to nie koniec cierpienia. Sunia nie może zostać tam gdzie jest, jeśli nie znajdzie swojego domu po okresie rekonwalescencji będzie musiała wrócić do schroniska. Po wyleczeniu sunia będzie psem pełnosprawnym i nie wymagającym dłuższego leczenia ani szczególnych nakładów finansowych. Weronika jest suczką średniej wielkości, młodą, ma ok. 1,5 roku. Łagodna i towarzyska w stosunku do ludzi. Potrafi chodzić na smyczy i zachowuje czystość w domu. Niestety nie akceptuje psów dlatego w przyszłym domu powinna być jedynym zwierzakiem. Proszę, nie pozwól, aby ponownie wróciła do schroniska. Porzucenie, głód, zimno, wypadek i pobyt w schronisku to wystarczające cierpienie... Czy los chociaż raz się do niej uśmiechnie? Kontakt w sprawie adopcji: 692486565, [email][email protected][/email] Quote
piechcia15 Posted December 2, 2012 Author Posted December 2, 2012 zrobiłam kilka ogłoszeń z tymi zdjęciami które mamy na dzień dzisiejszy. Agato a czemu ta twoja sunia przestała spać z ukochanym Panem? rozumiem, że boi się Weroniki, ale ona jest zamknięta na noc, prawda? czy on tam śpi? Quote
agata51 Posted December 3, 2012 Posted December 3, 2012 Holka boi się przejść przez pokój, w którym mieszka Wera. Ukochany panek mógłby ją przenosić, ale widać mu się nie chce. Zresztą, jej jest chyba wszystko jedno, gdzie śpi. Codziennie jeździ z pankiem do pracy, więc noce mogą spędzać osobno. Poza tym Holka reaguje szczekaniem, jak tylko wyczuje Werę (w nocy byłoby to nieco męczące i dla panka, i dla sąsiadów), więc lepiej, jak dodatkowo są oddzielone korytarzem. Poza tym Werka coraz mniej czasu spędza w klatce, a dzisiaj dwa razy przydybałam ją wylegującą się na kanapie (no, nie wiem, czy to był podwórkowy pies). Myślę sobie, że skoro potrafi skoczyć tak wysoko, to i po schodach powinna już chodzić. Dzisiaj rano nawet próbowała i zeszła sama na półpiętro, ale na ostatnim stopniu poślizgnęła się i teraz trochę się boi. Ona po wyjściu z mieszkania robi się trochę chaotyczna. Jutro przyjdzie Mańka, to spróbujemy we dwie ją sprowadzić. Tekst jest ok, ale zmieniłabym: 1. ona nie jest ruda, ona jest złota! I z umaszczenia, i z charakteru. 2. nie pisałabym, że nie akceptuje psów. Na spacerach spotyka psy, jest zainteresowana, ale zębisków nie szczerzy. Z jednym doszło nawet do bezpośredniego kontaktu, było spokojnie, ale w którymś momencie piesek zrobił zbyt gwałtowny ruch w jej stronę i Werka odskoczyła. Potem chciała za nim pobiec, ale na pewno nie miała jakichś krwiożerczych zamiarów. Jutro zrobimy test "na Betkę". 3. dodałabym, że Werka toleruje dzieci, przynajmniej te, które wiedzą, jak należy się obchodzić z psem. Na razie tyle. Karmą nie zawracaj sobie głowy (niech to będzie mój wkład w utrzymanie Wery), ty dobrego domku szukaj. Ona strasznie tego potrzebuje. Nie chcę, żeby się do mnie zanadto przywiązała. Ona już zaczyna mnie uważać za swoją pańcię. Nie chcę!!! Quote
agata51 Posted December 3, 2012 Posted December 3, 2012 Wera zdecydowanie nie jest agresywnym psem. Spotkała się z Betką na "obcym" dla niej terenie, bo w kuchni, na razie bez kontaktu bezpośredniego, tak na pół metra. Obie panienki na smyczach. Żadna nawet nie warknęła. Betka siedziała przy mnie waląc ogonkiem o podłogę, Wera krążyła wokół Mańki, reagując na jej polecenia. Była mało zainteresowana i zero agresywna. Wręcz przeciwnie, jest cała oddana człowiekowi i uległa, żeby nie powiedzieć podległa. Nie znam drugiego takiego psa. Przepraszam, mój Mixer też jest taki. Jutro Betka złoży wizytę w pokoju Wery. Zobaczymy, jak się zachowa. Po spotkaniu Mańka sprowadziła Werę po schodach i wprowadziła na górę. Oby przy najbliższej okazji mnie też się udało. Podpatruję pilnie i z uwagą słucham wszystkich poleceń mojej bratanicy. Może będą ze mnie ludzie. Quote
agata51 Posted December 3, 2012 Posted December 3, 2012 Sukces! Wera pierwszy raz pokonała schody w obie strony (z oporami, powolutku, stopień pio stopniu). Potem poszła na spacerek w zupełnie inną stronę, przeszła przez jezdnię (bez większyk problemów, ale całkiem gładko nie poszło), a nawet zajrzała do lecznicy (znów kilka stopni do pokonania) i wcale się nie bała. Wetka Małgosia obejrzała, pokiwała głową nad jej chudością (nie widziała jej kilka dni temu!) i już razem rozważyłyśmy podawanie Werce karmy dla szczeniaków. Teraz kiedy już będzie chodzić po schodach, mogę ją trochę podtuczyć. Teraz zaciągnęła do klatki ogromnego gryzaka i ostro piłuje zębiskami. Muszę jakoś odwrócić jej uwagę od tego opatrunku. Poza tym dowiedziałam się o cudownym wręcz działaniu skorupek jajecznych. Poradźcie - mam mielić? A teraz zajrzę jeszcze na kilka wątków i lecę odpocząć. A może nawet się zdrzemnę. Quote
kasia14 Posted December 3, 2012 Posted December 3, 2012 Super, teraz już będzie tylko lepiej! :) Domek pilnie poszukiwany! Quote
piechcia15 Posted December 3, 2012 Author Posted December 3, 2012 oczywiście że mielić:) !! moja mama swego czasu zajadała to regularnie na kości bo ma osteoporozę. Fajnie, że relacja psy-psy zaczyna sie poprawiać. Może póki co usunę poporostu zdanie na temat tolerancji psów, bo nie wiemy jak to się potoczy z biegiem czasu. A twój mąż śpi w pokoju z Werą, że ona boi się wejść?szkoda mi tej Holki, że na starość jej regulamin się pozmieniał. Lekarz wspominał, że ta żywica jest śliska, dlatego stopy jej nie zawijał bo zima idzie. Fajnie, że ta dziewczyna z nią tak pracuje i widać efekty. Myślę, że Werka będzie takim psem co patrzy na ciebie jak w obraz i zrobi wszystko czego zechcesz bylebyś ja kochał... Jasne, że gryzaki jak znalazł na odwrócenie uwagi od opatrunku:) nie pomyślałam o tym:) co jej dałaś?prasowaną kość?bo kupiłabym jej kilka. a jak z tym posikiwaniem?nadal popuszcza w przypływie emocji? Quote
modliszka84 Posted December 3, 2012 Posted December 3, 2012 Na kości dla psów bardzo dobry jest także wywar z nóg wieprzowych, chrzęści i galareta która się wygotuje. Quote
sonia1974 Posted December 3, 2012 Posted December 3, 2012 [quote name='modliszka84']Na kości dla psów bardzo dobry jest także wywar z nóg wieprzowych, chrzęści i galareta która się wygotuje.[/QUOTE] Nóżki wieprzowe i skórki bez tłuszczu są bardzo dobre na stawy .Ja skorupki miele i dodaje do ciastek wątrobowych lub do jedzenia , wcinają aż uszy latają :evil_lol: Quote
agata51 Posted December 4, 2012 Posted December 4, 2012 No, pospałam sobie przed telewizorem, odbyłam spacerek z Werką, to mogę teraz poszaleć na dogo. Poza tym jestem taka szczęśliwa, że odpadło mi noszenie tego słodkiego ciężaru, że znów chce mi się żyć! Wera coraz lepiej chodzi po schodach, tylko przy wchodzeniu jeszcze się waha, staje przednimi łapami na pierwszym stopniu i zastanawia się chwilkę, którą z tylnych łap postawić. Jak załapie, idzie już gładko. I, tak jak ja, cieszy się, że się udało. Przesunęłam jej materacyk do biurka, cobyśmy miały bliższy kontakt (skoro już siedzę w jej pokoju), poleżała troszkę, podziamała gryzaka, a przed sekundą, po sporej dawce mizianka, przeniosła się na kanapę. Podła! [B]piechcia[/B], mój mąż śpi w pokoiku przez ścianę z pokojem Wery. Holka zawsze była dziwaczką, na starość zdziwaczała jeszcze bardziej, a z powodu postępującej w zastraszającym tempie głuchoty jest nieco zagubiona. Krzywda jej się nie dzieje - śpi obok mnie na swojej ukochanej kanapie, a jak już zaśnie, to śpi snem kamiennym do rana i mąż musi nieźle się nagimnastykować, żeby ją dobudzić. Potem razem jeżdżą do pracy, przez 10 godzin są razem, krótkie przerwy w kontaktach sprzyjają miłości - nawet (a ja uważam, że zwłaszcza) te nocne. Nie martw się o nią, dobrze? Skup się na domku dla Wery. I zapomnij o tolerancji czy nietolerancji dla psów - nie ma tematu. [I]Myślę, że Werka będzie takim psem co patrzy na ciebie jak w obraz i zrobi wszystko czego zechcesz bylebyś ja kochał... [/I]Trafiłaś w sedno - to ten typ. Wczoraj kupiłam jej taką przawdziwą kość, wędzoną, chyba wieprzową. Myślałam, że taka delikatna panienka będzie miała zajęcie na 3 dni. Wrąbała ją w dwie godziny. Mańka poleciła prasowaną - i znów miała rację. Kupiłam taką największą - sunia zmaga się z nią od 10 godzin, a naddziamała tylko kawałeczek. Starczy na długo - nie kupuj, a na pewno nie kilka. To są grosze. Zbieraj grosz do grosza, bo czeka nas sterylka, szczepienia i pewnie coś jeszcze po wizycie kontrolnej. Już nie popuszcza, czasem jej się zdarzy - ostatnio dziś rano, na klatce schodowej. Pierwszy spacer, pęcherz pełny, a ja ją, głupia, do zejścia ze schodów zachęcam. Siknęła kapkę. Natomiast nie posikuje już ze szczęścia na mój widok, kiedy wchodzę do jej pokoju i czule się witamy - sama radość bez kropelki moczu. Dobrze, będę mielić te skorupki. Jem potworne ilości jajek (podejrzewam, że tylko dzięki temu jeszcze żyję), skorupek wystarczy dla całej sforki, a może i ja sypnę sobie łyżeczkę do porannej kawy. Zamiast cukru. [B] modliszka, sonia [/B]- wybijcie sobie z głowy, żebym miała w jakikolwiek sposób przetwarzać nogi wieprzowe, chrzęści, skórki bez tłuszczu i co tam jeszcze. O nie! Nie jadam mięsa i wystarczy mi, że mam mięsożernych męża i mamuśkę na stałe, wnuchę i syna od czasu do czasu. Na szczęście córka przeszła na weganizm i ją mam zupełnie z glowy. To ona podsyła mi od czasu do czasu wegańske specjały. Przepyszne, ale ja bez jajek żyć nie mogę. Matko, idą święta - znów będę musiała kombinować. Dużo mogę, ale te "tłuścioszki", jak mawia sylwiaso, nie na mój przewód pokarmowy. sonia, Mańka też robi jakieś paszteciki wątrobowe dla swojego psa - powiem jej o tych skorupkach. kizimizi, jak miło, że wpadłaś! Quote
piechcia15 Posted December 4, 2012 Author Posted December 4, 2012 no to fajnie, że u was co raz lepiej i spokojniej:) kurcze no, szukam tego domu tylko gdzie go znaleźć. Zadzwonię jeszcze do schroniska, poproszę aby poświęcili Werci jeden artykuł w Expresie Ilustrowanym, bo co tydzień coś tam bazgrzą o schronisku jakieś pierdoły to niech w końcu na coś się przydadzą. Wyślę maila też z prośba do naszych pabianickich gazet. Quote
agata51 Posted December 5, 2012 Posted December 5, 2012 Rewizyta wypadła nadspodziewanie dobrze. Ze strony Wery nawet mruknięcia nie było. Betka też była spokojna. Panienki nawet się obwąchały, a Wera nawet podskoczyła z radości, że będzie mieć koleżankę. No właśnie - podskoczyła i łapy się rozjechały. Załóżmy, że pokonuję strach (to niemożliwe, ale założyć można), otwieram drzwi i zapraszam Werę do stada. Nie ma żadnych zgrzytów, panienki się uwielbiają, Mixer jakoś to przeżywa, pomrukując z zazdrości, Holka okazuje niezadowolenie, ujadając z wysokości kanapy (im głuchsza, tym głośniejsza) i wszystko jest cacy. Wera młoda, Betka też niestara, obie skore do zabawy. Już sobie wyobrażam te szaleństwa. Łapa Wery to zniesie? Mam obawy. Poza tym Wera coraz bardziej chce być z człowiekiem. A ja mogę, ile mogę. Dzisiaj ucięłam sobie półgodzinną drzemkę na jej kanapie. Wera na materacyku obok mnie - bardzo jej się podobało. Piechcia, wiem, że się starasz i że jest trudno. Dobra, nie będę już marudzić. Nie jest najgorzej. Trzy spacerki dziennie (coraz dłuższe), moje wizyty u niej, raz dziennie Mańka, wieczory z mężem (lubi sobie posiedzieć przy komputerze, kiedy ja kimam przed telewizorem). Jutro/pojutrze spróbuję ugrdulić jakieś plakaciki i rozwieszę po okolicznych sklepach, kioskach i lecznicach. A nuż zdarzy się cud? Przecież się zdarzają. Quote
piechcia15 Posted December 5, 2012 Author Posted December 5, 2012 Agatko, to było tylko założenie czy tak jest faktycznie...sielanka? bo nie kumam:) Agato nie miej wyrzutów sumienia, bo nie możesz być niewolnicą psów:) musi jej wystarczyć tyle co ma, a ma więcej niż niejeden "zwykłe" pies domowy. Nie siedzi po 8 godz sama bez żadnych atrakcji... No a jak t am Werka, kondycja? bierze jeszcze przeciwbólowe, czy już nie musi? antybiotyk chyba się już skończył tak? teraz tylko ten na odbudowę? Quote
agata51 Posted December 6, 2012 Posted December 6, 2012 [quote name='piechcia15']Agatko, to było tylko założenie czy tak jest faktycznie...sielanka? bo nie kumam:) Agato nie miej wyrzutów sumienia, bo nie możesz być niewolnicą psów:) musi jej wystarczyć tyle co ma, a ma więcej niż niejeden "zwykłe" pies domowy. Nie siedzi po 8 godz sama bez żadnych atrakcji... No a jak t am Werka, kondycja? bierze jeszcze przeciwbólowe, czy już nie musi? antybiotyk chyba się już skończył tak? teraz tylko ten na odbudowę?[/QUOTE] Sielankę to ja mam - święty spokój. Wera mieszka osobno i chyba tak zostanie. 1. Harce z Betką mogłyby zaszkodzić jej łapie. Tak myślę. 2. Holka cały czas by ujadała, bo ona nie lubi zamieszania. Głosno protestuje, nawet gdy Mixer z Betką baraszkują. Ona chyba nie ma poczucia humoru. 3. A ja bym w końcu wylądowała w psychiatryku. Panienki się poznały, oznak niechęci u żadnej ze stron nie było. Myślę, że nawet jeśli kiedyś dojdzie do przypadkowego spotkania, do żadnych ekscesów nie dojdzie. Moje psy już wiedzą, że do pokoju Wery się nie wchodzi, nawet jeśli mąż niechcący zostawi otwarte drzwi. A Wera znosi jakoś niewolę i w żaden sposób nie domaga się uwolnienia. Jest cichutka, nawet na dzwonek do drzwi nie reaguje, jak moje, szczekaniem. Antybiotyk się skończył. Przeciwbólowe dostawała krótko, chyba dwa dni. Moja wetka powiedziała, żeby nie dawać, bo dzięki temu Wera nie będzie stawała na chorej łapie. A nie było widać, żeby cierpiała. Teraz łyka tylko to coś na odbudowę. Żarłokiem to ona nie jest. Nie rzuca się na jedzenie, a zdarza się, że nie doje do końca. A moje się cieszą! Kupiłam jej karmę dla szczeniaków, podlewam olejem z rekina albo z pestek winogron, albo obiadowym sosikiem (jak mam). Ale za cholerę nie chce przytyć. Tak mi się przynajmniej wydaje. Przyjedziesz, zobaczysz, ocenisz. Ja ją widzę codziennie, mogę nie zauważyć przyrostu wagi. Na moje oko brakuje jej 2/3kg. Nie panikuję, bo zawsze mówię "lepiej być za chudym niż za grubym - lżej się żyje". Mam inny problem - Werka skubie opatrunek. Jak jesteśmy z nią, to pilnujemy i zabraniamy, ale jak jest sama, nie idzie dopilnować. Jak zobaczę, że jest naprawdę źle, z bólem serca, ale założę kołnierz, trudno. Mańka mówiła, że jest jakiś preparat, na tyle gorzki, że skutecznie zniechęca psy do takich działań. Wiecie coś o tym? Jutro wpadnę do wetki i zapytam. I tyle. Dzień bez większych sensacji, normalnie. To chyba dobrze. Schody już opanowała, spacery na luźnej smyczy, od czasu do czasu lekkie szarpnięcie - reaguje wspaniale. W związku z tym komendy "stój", "idziemy" ma już właściwie opanowane. Wciąż jeszcze jest podekscytowana, wciąż ją coś zaciekawia, reaguje na głośniejsze dźwięki, ale nie jest przerażona. Niedługo zacznie się czas petard. Zobaczymy, co na to powie. Że też jeszcze tego cholerstwa nie zakazali! Zlazła z kanapy i położyła się przy mnie na materacu. Kochana! Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.