Jump to content
Dogomania

brak mi sił do mojego psa


gonia80

Recommended Posts

dwa lata temu przygarnęliśmy znajdę z domu tymczasowego. pies był w marnym stanie psychicznym - ktoś porzucił ją w lesie gdzie błąkała się długo, bała się smyczy, kamieniała na widok samochodów, jadła swoje odchody. nikt nas o tym nie uprzedził a my nie mieliśmy wiedzy o pracy z takim psem. powoli zaczęliśmy doprowadzać ją do normalności. teraz jest fajnym kundlem, ładnie chodzi na smyczy, reaguje na podstawowe komendy, nie jest strachliwa, nawet bezproblemowo jeździ samochodem.
niestety coś w jej psychice nadal siedzi. suka ucieka mimo, że staramy jej się zapewnić jak najlepsze warunki. najpierw uciekała tak po prostu, potem zaczęła broić u sąsiadów - przynosić zostawione na ganku buty, pranie zerwane ze sznurków. niestety z czasów błąkania po lesie został jej też strach przed głodem i zjadanie wszystkiego co się nawinie - żaby, krety, nornice, myszy i co najgorsze kury (mieszkamy na wsi). postawiliśmy kojec. po trzech dniach w kojcu nie był już dla niej przeszkodą. przechodziła bez problemu. postawiliśmy nowe ogrodzenie - wys. 2 m, gładkie metalowe sztachety - po tygodniu chodziła po nim jak kot. oddaliśmy ją do teściów (nie chcieliśmy jej stawiać na łańcuch) - po 2 tygodniach wróciła, bo mordowała im kury. w tej chwili stoi w kojcu i na łańcuchu a my planujemy osiatkowanie kojca z góry. tylko czy to jest rozwiązanie? całe życie ma stać w klatce?
w dzień jest wypuszczana żeby mogła biegać ale jest dobrze dopóki ktoś jest na podwórku. jak tylko znikniemy w domu albo zaczyna się niszczenie wszystkiego co pozostawione na wierzchu, nawet samochód musi stać zamknięty w garażu, albo ucieka przez ogrodzenie i robi szkody u sąsiadów.
czy można ją tego oduczyć (ma 2,5 roku) bo powoli zaczynam mieć dość. nie chcę oddawać jej do schroniska, bo tam czeka ją tylko wegetacja (jest zwykłym kundlem na którego nikt na pewno nie zwróci uwagi).
proszę o pomoc i nie krytykujcie mnie za łańcuch - to rozwiązanie chwilowe bo nie mam innego wyjścia.

Edited by gonia80
Link to comment
Share on other sites

  • Replies 85
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

ogrodzenie antyucieczkowe to porządna podmurówka (tak, aby psisko nie podkopało się) i do tego na samej górze płotu, nachylonej do wewnątrz pod kątem 45stopni umieszczenie około pół metrowej na długość siatki, tak aby pies nie miał możliwości przeskoczyć ani przeleźć.
jeśli kojec ma być dla niej jedynie miejscem odpoczynku i nie jest małą klitką, a do tego zapewnicie jej przynajmniej 3 razy dziennie spacery na których porządnie się zmęczy psychicznie i fizycznie to możecie się ograniczyć jedynie do zamknięcia kojca od góry, a tym ze lepiej jej zrobić tam jakiś daszek niż zwykłą siatkę dawać.

Link to comment
Share on other sites

nie mam fizycznej możliwości zrobić odkosu na całym ogrodzeniu działki, bo działka ma ponad 2000 m2. mogę go zrobić tylko w kojcu. w chwili obecnej suka spędza w kojcu noce i część dnia, kiedy nie możemy mieć jej na oku (nawet gdy wchodzimy do domu co chwilę ktoś wygląda przez okno czy jeszcze jest na podwórku) bo boimy się że ucieknie i w końcu sąsiedzi ją albo otrują albo odstrzelą :(. na spacery nie chodzimy zbyt częst, pies ma możliwość wybiegać się na podwórku. jak tylko ktoś jest na dworze bawimy się z nią - uwielbia biegać za patykiem - i staramy się ją zmęczyć. ale nawet jak jest zmęczona to wystarczy chwila nieuwagi i idzie w teren :(

Link to comment
Share on other sites

Gonia, spróbujcie chodzić z nią codziennie na minimum jeden długi spacer. Długi, czyli przynajmniej godzinny. Modyfikujcie trasy, zeby ona dużo zwiedzała. No i kupcie linkę treningową (ewentualnie zwykłą lonżę dla konia), takie 10 metrów i tam, gdzie się da, puszczajcie ją na lince, zeby zwiedzała, biegała. Przy okazji przywołujcie ją wielokrotnie podczas spaceru i nagradzajcie czymś atrakcyjnym - parówką, psim ciachem, czy innym cudem, które lubi. Starajcie się ją zmęczyć, zająć psychicznie w czasie spacerów, przy okazji trenujcie z nią właśnie przychodzenie na zawołanie - również na terenie.
Jest jeszcze inna opcja, ale nie wiem, czy Wam odpowiada - weźcie ją do domu, wypuszczajcie na teren tylko wtedy, kiedy Wy tam jesteście. Niech mieszka w domu, niech ma spacery, a w domu neich towarzyszy Wam w życiu codziennym - możliwe, ze to ją zainteresuje, a przy okazji zblizy do Was. Nie wiem, czy odpowiada Wam ta opcja, ale wydaje mi się atrakcyjniejsza dla suki, niż kojec i łańcuch. Oczywiście o ile ona nie zdemoluje Wam mieszkania. No ale jakieś rozwiązanie to zawsze jest.

Link to comment
Share on other sites

Dla Twojego psa plac jest kojcem, nie ważne ile ma metrów czy hektarów! Po pewnym czasie pies pozna każdy zakamarek placu i stanie się on mało atrakcyjnym miejscem. Jedyne wyjście to spacery, spacery, spacery! Daj suni to czego potrzebuje, czyli ruch i odkrywanie nowych miejsc razem z tobą. Niech to będzie spacer raz dziennie, ale minimum godzinny.
Ja mam u siebie suczkę husky na DT. Zabiła mi 2 kury, dodatkowo prawdopodobnie załatwiła 2 koty i 2 gołębie. Zrobiła to bo ma silny instynkt łowiecki i już! Nie wpadłam na pomysł, żeby zapinać ją na łańcuch nawet jak wyżarła mi wielkie dziury w styropianie na domu, pokopała doły w kwiatkach, zeżarła 3 końcówki od węża ogrodowego i odgryzła znaczek z marką samochodu. Suczka bardzo lękliwa (nie mogłam jej dotykać, bo uciekała), boi się praktycznie wszystkiego, a w szczególności obcych ludzi. Przestała niszczyć, kiedy wreszcie dała się dotknąć. Mogłam jej w końcu zapiąć smycz i wyjść z nią na spacer.
I nie ma zmiłuj, trzeba iść nawet jak bardzo się nie chce, nawet jak wieje i jest zimno i nawet jak dokucza kręgosłup (jestem w 8 miesiącu ciąży).
Tak jak Sybel polecam też długą linkę lub ewentualnie niech psina zamieszka z wami w domu.

Link to comment
Share on other sites

dziękuję za odpowiedzi

ze spacerami jest ten problem, że mam dwójkę małych dzieci, a w mojej miejscowości jest tylko dziurawa droga asfaltowa po której miejscowi jeżdżą jak wariaci i nie ma chodnika więc ze względu na bezpieczeństwo, nawet jeżeli spędzamy cały dzień na zewnątrz to na działce.
na spacery chodzimy raczej tylko w weekendy jak jest mąż w domu, ale na spacerach ona nie chce biegać. idzie przy nodze, nawet jak się ją puści ze smyczy to nie odchodzi daleko, nie ma jakiegoś zacięcia do zwiedzania, tak jakby się bała że jak odejdzie dalej to ją zostawimy. jak ucieknie z działki to biega wszędzie, ale na "legalnym" spacerze bardzo się pilnuje, żeby być blisko nas
mieszkanie w domu raczej odpada, bo to dość duży pies z zapędami niszczycielskimi.
spróbuję poświęcać jej jeszcze więcej czasu.

Link to comment
Share on other sites

Gonia - jak idziecie z mężem, spróbujcie uatrakcyjnić spacery zabawą z psem, choćby w chowanego - jedno zostaje z suką, a drugie się chowa. Mozecie też pouczyć ją aportu atrakcyjnych zabawek i tak dalej.
Miałam w najgorszym momencie 3 psy w mieszkaniu, w tym jednego niszczyciela - odpowiednia praca jest w stanie tego oduczyć - jeśli jesteś w stanie, spróbuj ją najpierw na troszkę wpuszczać do domu i ćwiczyć z nią dobre zachowania.

Link to comment
Share on other sites

Jeden godzinny spacer, ale nawet na działce możecie się dobrze bawić. Aport, sztuczki, ćwiczenie, zabawa. To jest cały przepis na szczęście.
W chwili obecnej Wera - także pies z ucieczkami na koncie, z łańcucha i z ogródka - nawet przy otwartej bramie nie ruszy się poza teren.. no bo po co? ;)

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że problem tkwi tu właśnie w potrzebie ruchu. To ona najczęściej jest przyczyną destrukcyjnych zachowań psów. Nieważne, czy jest to pies "do kolan" czy "wilczur" musi COŚ robić. Zapewniam Cię, że ogródek, chociaż jest troszkę większy niż kilka drzew na krzyż, nie jest miejscem do wybiegania się. Może i się zmęczy, ale chodzi o poznawanie świata.
Co do kur - myślę, że tu będzie trochę trudniej, ale oczywiście da się coś z tym zrobić. To nie jest pstryk i już, tylko dużo pracy ze strony właściciela. Najlepiej jakiś szarpak/sznur , ale musi to polubić. Najpierw się bawimy z psiakiem ulubioną zabawką w miejscu bez rozproszeń, potem np. na parkingu, potem przy ulicy (na smyczy!), a potem z kurami, ale daleko. Jeśli zauważysz, że wybiera zabawkę (to może trwać kilka dni albo kilka tygodni, miesięcy) to możesz przejść coraz bliżej kur. Jeśli coś będzie nie tak oznacza, że za szybko przeszłaś do kolejnego etapu.
Podstawą jest więź z opiekunem, którą się buduje poprzez zabawę, wspólną pracę. Wy, wasz dom macie się dobrze kojarzyć. Jeśli chcecie, żeby była w kojcu, to musicie ją do tego stopniowo przyzwyczajać, a nie z dnia na dzień uwiązać na łańcuch.
Jeśli mówisz, że masz małe dzieci, mało czasu to może warto poszukać jej dobrego domu?

Link to comment
Share on other sites

suka ma pewnie trochę lęk separacyjny i dlatego niszczy jak zostaje sama na podwórku. Jeżeli spacery odpadają to psa można łatwo zmęczyć PSYCHICZNIE przez wysiłek intelektualny. Jak pies trochę pogłówkuje to nie ma potem siły na głupoty. Poczytaj może o pracy z klikerem, to fajny sposób nauki, pomaga zbudować więź z przewodnikiem a pies musi kombinować, dzięki czemu się męczy.

Link to comment
Share on other sites

powiem szczerze że szukałam jej domu wśród rodziny i znajomych, ale nikt jej nie chce. ja sama bym się nie zdecydowała gdyby ktoś mi zaproponował takiego psa :(

spróbują z nią popracować, może dzięki radom dogomaniaków uda mi się choć trochę poprawić sytuację.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gonia80']
spróbują z nią popracować, może dzięki radom dogomaniaków uda mi się choć trochę poprawić sytuację.[/QUOTE]
suka Ci zwiewa, bo jej się nudzi. przyzwyczajona jest do ciągłego ruchu i zajęcia, a na podwórku tego nie ma. pies sam się nie wybiega nawet na olbrzymim podwórku, bo przecież za własnym ogonem latać nie będzie;) jak wprowadzicie urozmaicenie w jej życie to będzie lepiej, przede wszystkim dla niej, bo zacznie coś robić. Ty przecież też byś nie była szczęśliwa, gdyby Cię jedynie przed TV posadzili, bo to zapewnia rozrywkę;)

Link to comment
Share on other sites

Pobaw się z nią - np. rzucaj jej piłkę, niech ją przynosi, uciekaj jej, niech Cię gania i tak dalej - to pozwoli jej się wyszaleć, a rzy tym zwiążecie się bardziej. Naprawdę, to wszystko jest do naprawienia, to nie są błedy wychowawcze typu wielka agresja, gdzie mogło by być ciężko odkręcić sprawę - to są skutki nudy, braku rozrywki, wyzwań. Nie ma wyzwań, to je sobie znajduje. Tak to niestety działa, ale plus jest taki, ze są łatwe narzędzia pozwalające naprawić i polepszyć sytuację.
Wiem, dwójka małych dzieci itd - sama mam małe dziecko, 2 psy i 3 szczury, również wymagające zajęcia. Na dodatek dopiero od 01.12 będę miała własne mieszkanie, na razie siedzę u mamy, która moich szczurów nie cierpi. Tak więc one są zamknięte w klatce, a klatka w pokoju, a wymagają zabaw. Wieczorem mój mąż się nimi zajmuje, bawi się z nimi, a ja z wózkiem i dwoma psami latam na kilka spacerów dziennie, nawet podczas karmienia zajmuję się psami - choćby kopnę piłeczkę, a psy przynoszą. Na spacerach, szczególnie tych z mężem, jedno prowadzi wózek, a drugie bawi się z psami. Ty nie musisz się za to martwić upilnowaniem dzieci na spacerach, bo masz ogrodzoy teren, także nie jest źle. Jeśli dzieci chodzą, możesz je wciągać w naukę, np. niech stoją obok Ciebie, a jak suka wykona jakieś polecenie, niech one nagradzają ją na zmianę ciastkami, niech też ją wołają itd. Masz wtedy naukę dla wszystkich.

Link to comment
Share on other sites

Tak zapytam jednak:A gdyby ta Wasza sunia miala do towarzystwa drugiego psa /towarzyskiego i z temperamentem /z ktorym moglaby szaleć na podwórku i wyżywać się ? By nie myslala o niszczeniu i ucieczkach oraz polowaniach na co się da /choć taki instynkt wzmocnilo pewnie to porzucenie w lesie ,gdzie musiala polować by przeżyć i trudno z tym walczyc teraz /
Może dwa psy w takim ukladzie wyciszyloby szalenstwa na swoim terenie i ucieczki w szukaniu wrażeń w okolicy ? Do tego zakupione ,czy zrobione różne psie akcesoria -zabawki duże i mniejsze ,wg pomyslu waszego /np.skorzane pilki duże do szarpania obu psom albo do biegania i grania nimi ,jakieś sznury wiązane itd. Pewnie o drugim psie już myśleliscie.
Może tez jednak poradzić się doświadczonego behawiorysty i będzie to pomocne w problemach z sunią.

Link to comment
Share on other sites

Drugi pies może być dobrym rozwiązaniem, ale nie na zasadzie, że koniec ze spacerami! Znam osobiście sytuację w której drugi pies nic nie zmienił i psiak pod nieobecność właściciela na placu chodził na mega długiej lince.
Ja swojej tymczasowiczce robię zabawki z pustych butelek np. po wodzie mineralnej. Biorę butelkę 1,5 litrową i wycinam dwie albo trzy dziurki, następnie do środka sypię suchą karmę albo żółty ser pokrojony w kostkę i daję jej do zabawy (oczywiście jest to część jednego z dwóch posiłków). Możesz też rozsypać część karmy po placu i niech mała "poluje" na jedzenie.

Link to comment
Share on other sites

Tak myslalam,że pewnie po tych przejsciach z sunią będziecie raczej ostrożni z decyzją adopcji ,wzięcia drugiego psa.Ma rację Beatrx,że może tak być iż ten drugi pies może wzorować się na suni ,ale nie msui taki być .Trzeba by to jednak spr.-inaczej nie przekonacie się.Musi to byc pies mniej uleglu na wplyw suni i taki by ona poprawila swoje zachowanie a nie bylo na odwrót.Ciężka sprawa ,ale do pokonania.Spacery oczywiscie -jak najbardziej wskazane ,ale opisane warunki drogowe i lokalne oraz male dzieci nie bardzo pozwalają na codzienne,dluższe wyprawy z psem i dlugie bieganie z nimi po okolicy.Jakie rozwiązanie jednak musi się znależc.
Jesli to duży pies to może jakieś stare oponu na sznurze zawieszone by sunia szarpala się z nimi albo też pilki skorzane do biegania i szarpania /byle nie jadla ich/ i jakieś takie większe rożne rzeczy do zabawy -procz sznurów ,butelek z karmą itp.

Link to comment
Share on other sites

z całym szacunkiem. porady typu "ćwicz na sznurku najpierw bez rozproszeń, a po pół roku z kurami za murkiem" są idiotyczne! człowieku, masz widocznie mnóstwo czasu, mnóstwo kasy i jesteś zajebistym teoretykiem uczenia psa. poradki o atrakcyjne spacerki z pieskiem to też jakies wyssane z waszych marzeń, mieszkajcie na wsi, miejscie 2 dzieci, swoją robote w domu i na spacerze dzieci wek w rów, a skupiajcie 1000% uwagi na kundelku. kobieta chciała dobrze, dostała psa, ale wsparcia już żadnego, ani z tego DT ani od tutejszych "znawców".
może niech wasze pieski zagryzą kilka sztuk ozdobnego drobiu, bądź chociaż je ładnie pogonią u sąsiada gdzie sztuka takiego opierzonego gówienka kosztuje setki złotych, zmądrzejecie.

mój pies był wytrawnym uciekinierem, nie pomógł mu uspokoic się pies o spokojnym temperamencie, gdy tamten w końcu się kładł Bialas wspinał się na płot i szedł zwiedzać wieś. poszliśmy najmniejsza linią oporu i na ogrodzeniu jest pod kątem siatka. (choć mamy trochę mniej płota do ogrodzenia) wszelkie miejsca gdzie mógł się wspiąć, wsadzić łeb, podeprzeć łapy są albo zlikwidowane albo zakamuflowane. posadziliśmy gęsty żywopłot przy okazji i sobie rosnie ;) bramka wejściowa ma 2m, jest zamykana na zasuwkę. gdy idziemy do domu na dłużej pies u nas ma komfort też pójścia do domu, ale gdy jedziemy do miasta pies tupta do kojca (kojec zrobiliśmy z kawałka gospodarczego, jest zadaszony i nie ma opcji ucieczki) także jesli nie macie takich możliwości to albo czeka Was inwestycja, albo wydanie psa, bo na nauki, zabawy i inne rzeczy trzeba mieć multum czasu, kury sąsiadów i inne bażanty go nie posiadają.
jakąś tam alternatywą jest faktycznie wręczyć psu piłke do zniszczenia, opone do ciągnięcia, ale to nie jest zabawa tak męcząca, tak zajmująca żeby nie węszyć okazji do ucieczki.

Link to comment
Share on other sites

No i takie sprawdzone porady, prosto z życia są najlepsze -wiadomo :)od lduzi ktorzy mają czy mieli podobne problemy z psami .Bo takie teoretyczne nie zawsze się przydają i spr.
Na wsiach a tym bardziej z malymi dziecmi w domu ,ludzie nie mają czasu i sily na bieganie z psem chocby na 1 godz. dziennie ,bo cieżko nieraz taki czas przy malych dzieciach znależc i sliy też. Dzieci bawią się kolo domu i nie musi się wtedy zapewniać im spacerów po wsi czy okolicy ,chyba ,że starcza sil i czasu .

Link to comment
Share on other sites

Karu, pisałam, jak można zająć się i psem i dziećmi na raz. Wiesz, nie chodzi tylko o to, żeby zrobić bunkier z domu, ale żeby poświęcić godzinę dziennie, a choćby pół godziny na zabawę ze stworzeniem, które się wzięło. Jak już się człowiek decyduje na psa, to musi sie liczyć z tym, że odrobinkę czasu nalezało by na zwierzę wygospodarować. Oczywiście, ze teren musi być dobrze zabezpieczony, ale na miarę możliwości finansowych człowieka, więc warto też chociaż spróbować jakieś ćwiczenia, zeby problem zniwelować...
Wiesz, w mieście też nie jest jakoś idealnie - 8h w pracy, na dodatek nieregularne godziny, bo a to na 8, a to na 10, 12 czy którąś tam, zmiany nocne lub weekendowe, poza tym dziecko, a pies nie ma podwórka do wybiegania się, więc trzeba te 3 spacery załatwić. I co? Można, a dom też należy ogarnąć, ugotować coś, zakupy zrobić, pomóc rodzicom, zająć się potrzebami małego Człowieka. Nie jest łatwo, ale jak się chce, to da się zorganizować wszystko.

Link to comment
Share on other sites

Można mieszkać na wsi i pracować, jedno z drugim się nie wyklucza ;) Tylko po powrocie z pracy w mieście nie palisz w centralnym, praca wokół domu zabiera więcej czasu niż obskoczenie odkurzaczem mieszkania 40m, nawet z umyciem podłogi i wcale nie trzeba mieć kozy, czy konia, poprostu, większa przestrzeń, więcej bałaganu. Miej trochę litosci dla tej kobiety. Myślę, ze ten uciekinier nie jest jej pierwszym psem w życiu, z żadnym nie fikała koziołków, a z tym ma fikać. Pewnie gdyby wiedziała w życiu by tego psa nie wzięła. Wiec nie pisz do niej, ze "jak się człowiek decyduje". Gdyby postanowiła ma forum założyć temat że odda psa bo sobie nie radzi to znalazłoby się 1500 osób które w mniej lub bardziej niewybrednych słowach napisałoby jej jak jest beznadziejna.
Ja gdybym nie miała takiej możliwości jakie mam psa bym oddała, bo potrzebuję psa, a nie przytuliska, a jak mam trzymać zwierzę na łańcuchu całe życie to mnie się nie chce, bo prędzej czy później taki miły piesio komuś nos odgryzie.

Problem właścicielki tego psa polega na tym, ze ten pies nie odrobinkę musiałby mieć zajęcie, a cały czas. W każdej chwili nieuwagi on ucieknie. I to co nazywasz zbunkrowaniem jest niestety niezbędnym minimum dla bezpieczeństwa i dobrych stosunków z sąsiadami. Żaden problem otruć psa, żaden problem zadać mu śrut w dupsko, dla ludzi, którym ten pies zagryza, zagryzie kury jest szkodnikiem i żaden problem upierdlić życie właścicielowi psa. Mój pies zagryzł jakieś cudowne bażanty. I mimo, że uregulowaliśmy wszystko to dłuższy czas była zła syt w sąsiedztwie, a dwa to zastanawiam się czy mi ktoś nie nakarmi psa przez płot.


tak mnie frapuje ta nieregularna praca 8h na nockach, dniówkach i w weekendy. Czuję się urażona, ponieważ mam wrażenie, ze ludzie mieszkający na wsi to pegiereusy, co sączą jabola za jabolem i tylko w kolejce po zasiłki stoją. Ale to pewnie moja projekcja.
Co do organizacji czasu polecam czwórkę dzieci, zaoczne studia, pracę zawodową i męża ochlapusa ;)

Link to comment
Share on other sites

Cóż, zakładam, że ludzie mogą pracować np. w domu, mogą prowadzić gospodarstwo itd. Różnie bywa. Nie uważam natomiast, ze wieś polska w 100% jest zachlaną popegieerowską norą, gdyby tak było, nie było by między innymi tego wątku. Założyłam, że autorka raczej zajmuje się domem - tak dla mnie brzmią posty.
A sama mieszkam w mieście i muszę dowozić co jakiś czas brykiet drzewny ze składu, palić w piecu, pilnować, żeby mi korki nie poszły, bo mieszkam w kamienicy z fatalną instalacją i albo mam się w czym wykąpać, albo gorącą herbatę - obu sprzętów na raz nie włączę. Także ja bym z chęcią mieszkała na wsi, jeśli tam bym miała lepsze warunki, bez pijanej hordy na podwórku w środku nocy.
A co do oddawania psa - sama nie raz to radziłam na tym forum, bo sama dobrze wiem, że nie zawsze się da. Ale warto spróbować, żeby nie musieć potem przed sobą stwierdzić "nie próbowałam, a teraz żałuję".

Link to comment
Share on other sites

Mieszkam na wsi.
Chodzę do szkoły, nie ma mnie od 7 do 18-19.
Wera jest rocznym psem z łańcucha, niegdyś uciekającym, w dodatku, co utrudnia sprawę - nie moim.
Mam w tym roku dyplom ze skrzypiec, jestem w klasie maturalnej, mam własnego psa i to wszystko wymaga wiele czasu ale nie zobowiązałam się do czegoś, czego bym nie pociągnęła. Może i Wera nie jest moja, ale zobowiązałam się, by z nią pracować, więc to robię. Zapewniam, że szkoła muzyczna to etat na cały dzień i pół nocy. Trudno jest znaleźć chwilę, by wyjść na spacer.
Niedługo startujemy w dogtrekkingu, na wiosnę - w obedience. I nie trafią do mnie argumenty, że ćwiczenie najpierw w spokoju, a potem w rozproszeniach itp. to bzdura.

A może właśnie jest ktoś, kto zająłby się Waszym psem, tak jak ja Werą? Warto poszukać na wątkach z potencjalnymi kandydatami na behawiorystykę, albo ludzi zainteresowanych kursami, pracą jako treserzy.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...