Jump to content
Dogomania

,,Nie opuszczaj mnie na zawsze!'' czyli lęk separacyjny i jej nieustępliwe skutki


My&Axel

Recommended Posts

Ewa&Pola - tak czytam o twojej sytuacji i przychodzi mi do głowy opcja płatnych spacerów. Na różnych portalach,np. opiekazwierzat.pl jest sporo ogłoszeń różnych osób dysponujących czasem,często studentów,którzy podejmują się takich zadań. Ceny z pewnością są zróżnicowane.Jeśli strona finansowa nie jest problemem nie do przeskoczenia,to ja bym o czymś takim dla psa pomyślała. Przynajmniej co któryś dzień.
Rzeczywiście łatwo psa zmęczyć aportowaniem,pod warunkiem że to potrafi i chce. Wtedy nawet własne podwórko wystarczy.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 151
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='LadyS']Odniosę się, bo u nas było podobnie. Tzn. nie było niszczenia, ale darcie się, na początku w klatce również, mimo że jak byliśmy w domu, to zostawał pięknie.
Przede wszystkim: Twój pies nie jest jasnowidzem, że wie, kiedy na ile wychodzicie, tylko po prostu jest psem ;) Mój też doskonale to wiedział. Widać mimo tego, że człowiek się stara, aby pies nie zauważał różnicy między wyjściami, ta różnica wyraźnie jest. Jax potrafił się telepać na poczatkowym etapie nawet gdy się zbierałam - standardowo wg mnie, jak zwykle, ale jednak coś było inaczej.
Co pomogło: odwrażliwianie na wyjścia. Ciągłe, nieprzerwane. Kojarzenie, że jak wychodzę, to pies dostaje konga, jak wracam, to zabieram. Nie wypuszczanie psa z klatki wcześniej, niż 5-10 minut po przyjściu do domu. No i przetrzymywanie go - nie wchodzenie do domu, jak szczeka, nie reagowanie na wydawanie dźwieków w klatce, jak my jesteśmy w domu (ew. opierdziel, w zależności od sytuacji). Pokazywanie psu, że ma iść do klatki częściej, bo my tego chcemy, niż dlatego, że sam chce - po prostu, aby wiedział, że to kolejne zadanie. Nie pozwalanie psu na ciągłe leżenie koło nas, na spanie z nami w łóżku, na łażenie za nami. To, co u Was jest, to po prostu objawy lęku separacyjnego, i tak trzeba to traktować.
Trwało to ładnych kilka tygodni. Ostatecznie teraz jest idealnie.[/QUOTE]

Kilka tygodni? U nas to już 4 miesiąc....pewnie coś źle robię...przez cały styczeń było super, mniej szczekania i nie było niszczenia...ale od tygidnia znowu coś sie stało i zaczął zżerać uszczelkę....nawet pomazanie jej pastą chili i pieprzem nie pomogło...

on już normalnie wchodzi do klatki na komendę, jest zamykany, jak jesteśmy w domu to się nie denerwuje, chwile popiszczy, i po minucie idzie w kimono ;) ale jak wychodzimy to po kilku minutach juz jest szczekanie....no i niszczy klatke....boje sie ze sobie jakiegos zeba w koncu na niej zlamie....

Tak bardzo bym chciala drugiego psiaka dla towarzystwa dla niego, ale ale mielibsmy problem z wyjazdami, bo mamie byl zostaly 3 psy i kot pod opieka.. :) poza tym nie wiadomo czy ten drugi tez nie mialby tego leku...

a co zrobic jesli pies kompletnie nie zwraca uwagi na zadne przysmaki jak wychodzimy...chocbym mu dala pilke naszpikowana najlepsza szynką, to jak wychodzę, piłka odchodzi w zapomnienie i jak wracam po 8 godzinach to owszem wita mnie mordka z pilka w zebach, ale widac ze dopiero co ruszona, bo jeszcze szynki nie ubylo...tak samo jest jak mu zostawiam miske z jedzeniem...nie ruszy jak wychodze, dopiero jak wroce...a najgorsz jest jak zje tuz przed moim wyjsciem....po powrocie widze ze ze stresu wszystko zwrócił...

:(

Link to comment
Share on other sites

Jak zwierzę się stresuje, to nie będzie jadło - wszystkie zwierzęta tak mają, ludzie również. Dlatego nie rusza piłki.
Jeśli psiak wchodzi do klatki i po zamknięciu piszczy, to ma źle uwarunkowaną klatkę. Po czterech miesiącach pracy pies powinien czekać aż tą klatkę otworzysz żeby do niej wskoczyć i cieszyć się, że może tam posiedzieć - jak wprowadzałaś to narzędzie?
Któraś z użytkowniczek wcześniej podała świetne rady - odwrażliwianie wyjścia (czyli pokazanie psu, że Twoje ubieranie się, dotykanie klamki, otwieranie drzwi czy wychodzenie za nie wcale nie oznacza, że znikniesz na cały dzień) oraz użycie zabawki czy konga w formie sygnału "zajmij się sobą". Niekoniecznie ma się to kojarzyć z Twoim wyjściem, natomiast podawać piłkę z szynką powinnaś również w momencie gdy jesteś w domu - ale jeśli już ją dasz, to koniecznie zupełnie ignoruj psa. To ma mu pokazać - jeśli masz piłkę, to zajmij się sobą i nawet mnie nie szukaj.
No i prawidłowo wyćwicz kennelklatkę - zwierzę powinno tam wchodzić z przyjemnością i przez jakiś czas nawet nie próbować z niej wyjść, to ma być miejsce w którym może się schronić, w którym spotyka je wszystko co najlepsze. Karm ją tam, pój, zabawki i smakołyki dawaj jej tylko w klatce.

Być może też zwierzak jest od Was trochę zbyt mocno uzależniony - spróbujcie zrobić trochę treningów samodzielności, nauczyć go że nie zawsze jesteście dla niego dostępni i że czasem musi się zająć wyłącznie sobą. Nie zaszkodzi mu to, to normalne zachowanie - każde zwierzę potrzebuje czasem trochę spokoju i samotności, nawet najwięksi ekstrawertycy :)

Link to comment
Share on other sites

Cały czas próbujemy. Biz lubi klatkę, nie boi się jej. Raz nawet przespał w niej zamknięty całą noc (bylismy w domu) i tylko raz popiskiwał przez minutę.
Nie reaguje na ubieranie się, a dopiero na wyjscie, zamknięcie drzwi kluczem. Czeka 1 minutę i zaczyna szczekać. Chociaż coraz mniej i słabiej ;)
Natomiast od tygodnia pojawiła się dziwna sytuacja... Biz wygląda na przestraszonego jak wychodzimy do pracy i chowa się pod łóżko w sypialni i nie da się go stamtąd wyciągnać (w sensie namówić na wyjście). To samo się zdarza wieczorem jak idziemy spać.

DO tej pory jak kładlismy się spać, Biz wskakiwał na łóżko i zasypiał z nami. Teraz drepcze po panelach pod łóżkiem i po całym domu około 30 minut, i dopiero jak zasypiamy cichaczem wskakuje na łóżki i rano budzimy sie z psem słodko śpiącym z nami ;)

Ale to dziwne, bo nigdy nie nakrzyczeliśmy na niego, zawsze go zachęcamy do wskakiwania do nas na łóżko. A zachowuje się tak jakby się tego bał. Może to wina cho$%#%$# Acany - od czasu jak mu ją dałam do jedzenia się tak zmienił. Już Acany nie je w każdym razie.

Tak na dobrą sprawę, nie wiem co mogę więcej zrobić :( podaję mu stress out, DAP do kontaktu, odczulanie momentu wyjścia, trening z klatką, pies jest wybiegany...

Może 4 miesiące to za mało? Może potrzebuje więcej czasu?

Link to comment
Share on other sites

Bo nie mam sumienia go tam zamykać, klatka jest w przedpokoju, bo w pokoju dosłownie się nie miesci (sypialnia to tylko łóżko)...nie mam serca, żeby go trzymać za dala od nas w nocy...wiem, że może powinnam...ćwiczymy w ciągu dnia...
raz tylko go w nocy zostawiłam w klatce, bo brzuszek go bolał po nowej karmie (Acana) i chodził biedak przez godzinę po mieszkaniu (dreptał) nie mogąc zasnąć...zamknęłam go w klatce, były ze 2 minuty podpiskiwania cichutkiego ale potem zasnął.

Póki co, chyba sam zaczyna się "oddalać", bo ostatnio woli zasypiać pod naszym łózkiem a nie na :) ale jak zasypiamy, cichcem wskakuje na łóżko i rano zawsze budzimy się z nim na kołdrze w pozycji horyzontalnej ;)

Link to comment
Share on other sites

Joven, takim postępowaniem sama podkopujesz sobie pracę. Ja uwielbiam spać z moim psem, ale wiem, że to powoduje wzrost lęku separacyjnego, więc niezależnie od mojego chcenia czy miłosierdzia, pies śpi w klatce, problem separacyjny został ograniczony do minimum. Jak suka chce to rano jak ją wypuszczam z klatki, może przyjść i się poprzytulać, tak samo w ciągu dnia, ale w nocy jest jasny podział - każdy ma swoje łóżeczko.

Link to comment
Share on other sites

zasadniczo nie jestem przeciwnikiem spania psa w łózku, ale jeśli z jego zachowaniem jest jakikolwiek problem powinien wylecieć z wyrka:)

Pies powinien sam przespać noc w klatce bez zamykania....może wyjść jeśli mu jest gorąco, ale generalnie klatkę traktuje się jako posłanie. Po czym poznałam że mój pies polubił klatkę? Zaczął do niej uciekać za każdym razem gdy czuła się zagrożona, albo ukradła coś ze stołu i uciekała do klatki...

Klatka i odczulanie powinny iść w parze...mój pies jest żywym przykładem na to że się da i to nawet szybciej niż 4 miesiące.

Link to comment
Share on other sites

no więc tak, Biz przestał szczekać jak jest sam :) Tzn nadal podszczekuje i skacze po drzwiach wejsciowych jak ktos przechodzi obok mieszkania, ale nic poza tym :) pytalam sąsiadów

co się zmienilo" po przyjsciu z porannego spaceru Biz leci biegiem do sypialni pod lozko i am zostaje jak wychodzimy, tam sie czuje bezpiecznie, w nocy sam zaczal schodzic z lozka i drzemie czasem pod lozkiem wlasnie, polozylam mu tam poduszke, na ktorej spi :)
a wiec tak jakby sam zaczal sie od nas uniezależniać, nie musialam go zamykać w klatce...
teraz jest tak, ze w ktoryms momencie w nocy wskoczy na lozko i spi z nami do rana, ale glownie drzemie pod lozkiem, tak jakby pragnąl przestrzeni dla siebie ;)

no wiec problem z panicznym szczekaniem mam chyba za soba:) nie wiem jak to się stalo, ale stalo się :)

Pozostal problem podjadania uszczelki prysznicowej :) upodobal sobie to jedno jedyne miejsce i codziennie je podgryza...nie pomaga zadna substancja odstraszajaca (chilli/pieprz/olejek aromatyczny/cytryna...)...no i teraz co zrobic?

No i kwestia podsikiwania...chociaż, jeśli zostaje 9 godzin sam, to moze to kwestia czasu, zeby sie wyrobil (ma okolo2 lat)...?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joven']
Pozostal problem podjadania uszczelki prysznicowej :) upodobal sobie to jedno jedyne miejsce i codziennie je podgryza...nie pomaga zadna substancja odstraszajaca (chilli/pieprz/olejek aromatyczny/cytryna...)...no i teraz co zrobic?

No i kwestia podsikiwania...chociaż, jeśli zostaje 9 godzin sam, to moze to kwestia czasu, zeby sie wyrobil (ma okolo2 lat)...?[/QUOTE]


na oba problemy to samo rozwiązanie: zamknąć na ten czas w klatce.
nie da się zamknąć drzwi od łazienki? zabezpieczyć jakoś tą uszczelkę?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Evodish']Jak zwierzę się stresuje, to nie będzie jadło - wszystkie zwierzęta tak mają, ludzie również. Dlatego nie rusza piłki.
Jeśli psiak wchodzi do klatki i po zamknięciu piszczy, to ma źle uwarunkowaną klatkę. Po czterech miesiącach pracy pies powinien czekać aż tą klatkę otworzysz żeby do niej wskoczyć i cieszyć się, że może tam posiedzieć - jak wprowadzałaś to narzędzie?[/QUOTE]

Evodish, czasem pomimo prawidłowego treningu klatkowego pies nie da się zostawić w klatce. Ja tak mam ze swoim - lubi do niej wchodzić, je w niej, śpi i czeka na otwarcie, gdy jest na zewnątrz. Przymknięcie drzwiczek, gdy jest w środku powoduje atak paniki :( A ja naprawdę niejednemu psu w życiu wprowadziłam klatkę. Ten się trafił oporny i cóż, trzeba było poradzić sobie bez niej...

U nas lęk separacyjny powrócił po latach. Pies jest adoptowany ze schroniska 6 lat temu. Przez pierwsze pół roku niszczył, załatwiał się w domu, obsesyjnie szczekał gdy był sam. Wtedy pomogło wprowadzenie stałych rytuałów domowych, podstawowy trening posłuszeństwa oraz wprowadzenie zasady, że poranny spacer jest spokojny, a po nim pies ma czas, by "odparować", zanim zostanie sam. Na tym spacerze były też treningi posłuszeństwa, żeby go zmęczyć intelektualnie.

Potem był spokój, ale po śmierci jednego z członków rodziny problem powrócił w nieco zmienionej postaci. Po pierwsze pojawiał się, gdy ja wychodziłam z domu, nawet, gdy inni w nim byli. Na inne osoby reagował mniej ostro. Po drugie pies w zasadzie nie niszczy, tylko... chodzi i dyszy. Robi to nawet przez kilka godzin - objaw moim zdaniem groźniejszy od niszczenia :( Po powrocie z pracy zastawałam psa wymęczonego do granic możliwości.
Tym razem w początkowej fazie podaliśmy hydroksyzynę, żeby psa wyciszyć. Próbowaliśmy wprowadzić klatkę, ale skutek żaden, więc... Zorganizowaliśmy mu opiekę na 2 miesiące i zrobiliśmy klasyczne odwrażliwianie, ale nie tylko wyjść z domu. Trzeba było przepracować każdy drobiazg, który wywoływał skojarzenie z wyjściem z domu (np. przygotowywanie kawy). Pomogło. Hydroksyzynę zastąpilismy tryptofanem i póki co idzie całkem dobrze :) Bardzo dbamy o zaspokojenie jego potrzeb (chociaż ostatnio jest trudno, bo miesiąc temu miał operowane więzadło krzyżowe, więc wiele aktywności nam odpadło) i spokój w domu.

[quote name='Evodish']Być może też zwierzak jest od Was trochę zbyt mocno uzależniony - spróbujcie zrobić trochę treningów samodzielności, nauczyć go że nie zawsze jesteście dla niego dostępni i że czasem musi się zająć wyłącznie sobą. Nie zaszkodzi mu to, to normalne zachowanie - każde zwierzę potrzebuje czasem trochę spokoju i samotności, nawet najwięksi ekstrawertycy :)[/QUOTE]
Psy które faktycznie cierpią na lęk separacyjny (a nie mają zwyczajnie braku w zakresie treningu zostawania w samotności) są zawsze zbyt mocno przywiązane do właścicieli. Generalnie trudno jest to przywiązanie zmienić. Można natomiast nauczyć psa zostawania w pomieszczeniu / mieszkaniu na komendę. To pomaga - czyni sytuację bardziej przewidywalną. Zamiast pożegnania z psem, lepiej powiedzieć mu krótko "pilnuj domu" czy "bądź grzeczny". Bo wychodzenie bez pożegnania też dobre nie jest... Zła wiadomość jest taka, że z psem tego rodzaju ćwiczenie zostawania na komendę trzeba powtarzać miesiącami. A i tak może się zdarzyć taka sytuacja w życiu, że lęk separacyjny powróci w pełnej krasie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joven']Pozostal problem podjadania uszczelki prysznicowej :) upodobal sobie to jedno jedyne miejsce i codziennie je podgryza...nie pomaga zadna substancja odstraszajaca (chilli/pieprz/olejek aromatyczny/cytryna...)...no i teraz co zrobic?

No i kwestia podsikiwania...chociaż, jeśli zostaje 9 godzin sam, to moze to kwestia czasu, zeby sie wyrobil (ma okolo2 lat)...?[/QUOTE]
Najlepiej zrobić tak, żeby pies do tej uszczelki nie miał dostępu... Można też kupić odstraszacz w sprayu - czasem pomaga (są różne na rynku, ale to jest sprawa indywidualna, który z nich podziała na danego psa).

Jeśli chodzi o posikiwanie, to 9 godzin to dość długo, ale dorosły zdrowy pies może wytrzymać dłużej. Jeśli posikuje często warto sprawdzić, czy ma zdrowy pęcherz i nerki...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']na oba problemy to samo rozwiązanie: zamknąć na ten czas w klatce.
nie da się zamknąć drzwi od łazienki? zabezpieczyć jakoś tą uszczelkę?[/QUOTE]


na początku zamykaliśmy drzwi od łazienki i sypialni....ale Biz je prawie zeżarł :) więc stwierdziliśmy, że otworzymy te drzwi i faktycznie przez jakiś czas był spokój...
Tej uszczelni to aktualnie już nie ma ;) potem wrzucę fotki więc nie ma co zaklejać..chciałam tylko go oduczyć tego niszczenia zanim kupię nową.

Mam klatkę i trening klatkowy za nami....pies lubi klatkę, czasem w niej śpi sam bez zamykania nawet, czuje się w niej bezpiecznie, jak wychodzimy na chwilę jest ok, ale jak wychodzimy na dłużej (ponad godzinę), to po powrocie zastajemy wyrwany pręt...a to jest metalowa klatka z przyspawanymi prętami...

może zabrakło czegoś w treningu? nie wiem? albo może po prostu musi więcej czasu upłynąć? klatka jest od 2 miesięcy u nas . pies od 4-ech.

dodam, że nie zamykamy go w klatce na noc, śpi z nami (coraz częściej woli spać pod łóżkiem niż z nami - na plus :)), ale było kilka razy, kiedy musiałam go zamknąć w klatce na noc i piszczał cichutko może ze 2 -3 minuty a potem zasnął - więc z tym też nie ma problemu

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joven']na początku zamykaliśmy drzwi od łazienki i sypialni....ale Biz je prawie zeżarł :) więc stwierdziliśmy, że otworzymy te drzwi i faktycznie przez jakiś czas był spokój...
Tej uszczelni to aktualnie już nie ma ;) potem wrzucę fotki więc nie ma co zaklejać..chciałam tylko go oduczyć tego niszczenia zanim kupię nową.

Mam klatkę i trening klatkowy za nami....pies lubi klatkę, czasem w niej śpi sam bez zamykania nawet, czuje się w niej bezpiecznie, jak wychodzimy na chwilę jest ok, ale jak wychodzimy na dłużej (ponad godzinę), to po powrocie zastajemy wyrwany pręt...a to jest metalowa klatka z przyspawanymi prętami...

może zabrakło czegoś w treningu? nie wiem? albo może po prostu musi więcej czasu upłynąć? klatka jest od 2 miesięcy u nas . pies od 4-ech.

dodam, że nie zamykamy go w klatce na noc, śpi z nami (coraz częściej woli spać pod łóżkiem niż z nami - na plus :)), ale było kilka razy, kiedy musiałam go zamknąć w klatce na noc i piszczał cichutko może ze 2 -3 minuty a potem zasnął - więc z tym też nie ma problemu[/QUOTE]

U nas pies dał się zostawić na dłużej bez szczekania po ok. 4 miesiącach intensywnego, codziennego (codziennie po parę razy) treningu klatkowego. Przełomów było kilka - jeden nastąpił, gdy pies przestał spać z nami, a zaczął spać na początku u siebie na miejscu, potem w kennelu. Dziś, gdy już zostaje bez problemu, śpi część nocy sam z siebie w klatce/na swoim miejscu, nad ranem przychodzi do nas. Drugi przełom nastąpił, gdy staraliśmy się unikać sytuacji, gdy pies jest do nas "przyklejony" w dzień - czyli nie ma łażenia za nami, leżenia z nami itd. Jest z tego taki plus, że teraz pies po prostu większość dnia śpi, aktywuje się gdy coś od niego chcemy albo zaaranżujemy odpowiednią sytuację. Tutaj nie chodzi o to, że pies "ma problem" ze spaniem w klatce w nocy, tylko o to, że przyzwyczaja się do niej jako bezpiecznego miejsca na każde warunki. Poza tym - jestem zdania (na podstawie obserwacji swojego psa oraz innych, które miały robione crate games), że gdy pies bez dodatkowych rozproszeń (czyli my jesteśmy w domu, sytuacja jest standardowa) jest zamykany w klatce i piszczy nawet przez parę pierwszych minut, to trening klatkowy nie jest wprowadzony do końca. Za zakończony uważam trening, w wyniku którego pies wchodzi do klatki i praktycznie od razu układa się spać czy na swój sposób wycisza się i uspokaja. Natomiast na pewno takie piszczenie jest etapem przejściowym - sami przez to przechodziliśmy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Nie wiem, czemu z uporem maniaka ignorujesz fakt, że zamykanie psa na noc mogłoby znacznie pomóc w treningu klatkowym, bo pies w sposób naturalny by sobie wyrobił odpowiednie skojarzenia.[/QUOTE]


rozumiem, że bez tego punktu to jest [B]absolutnie[/B] niemożliwe, żeby pies się uspokoił w klatce jak nas nie ma? i nie ma znaczenia, że pies wybiera sam spanie POD łóżkiem na swoim posłaniu (zrobiłam mu pod łóżkiem posłanie, żeby nie leżał na panelach) i już coraz rzadziej wskakuje do nas na łóżko?

czy mogłybyście mi w takim razie polecić jakiś kompletny artykuł lub stronę o treningu klatkowym? bo przejrzałam wszystko co znalazłam sama w necie i to przeprowadzaliśmy i wszystko działa świetnie dopóki jesteśmy w domu lub pies jest sam na krótko....

Evel, nie z uporem maniaka...po prostu jest mi go żal, ponieważ niedawno przygarnęłam go ze schroniska, on jest typem "przepraszam że żyję, przytul mnie, boję się" i nie chcę pogarszać jego lęków...ja wiem, że pewnie po jakimś czasie to może dać pozytywny DLA MNIE efekt, ale nie chcę go zmuszać do tego, żeby całą noc spędził w klatce w innym pomieszczeniu...jasne, że po kilku minutach piszczenia się uspokaja i zasypia...ale jednak jest to dla niego stres, a ja po prostu nie mogę tego psychicznie wytrzymać :( dlatego szukam innych sposobów jeszcze, żeby ominąć to spanie nocą w klatce, a nie tam gdzie ma na to ochotę, i dlatego pytam o to na forum.


I nie wyśmiewaj ponownie, że "jest mi go żal", być może po prostu nie jestem taka "twarda" jak niektórzy.

Mogę nie pytać, skoro waszym zdaniem po prostu się [B]nie da[/B] inaczej. Myślałam, że może ktoś ma inne doświadczenie i mógłby się tym podzielić.

Edited by Joven
Link to comment
Share on other sites

Jeśli będziesz się koncentrować na jego przeszłości to będzie Ci to bardzo przeszkadzać w racjonalnym podejściu do życia z takim psem. Pies lękliwy, niestabilny potrzebuje wsparcia - ale nie wsparcia na zasadzie "oć piesku, tuli tuli, bo miałeś taaakie straszne życie". Przejmowanie się każdym skomleniem jest, jakby to ująć... Mało rozsądne? Pies też się uczy, że takie wymuszanie działa w różnych sytuacjach i wymusza na ludziach różne rzeczy na piękne oczy, bo MASA ludzi temu ulega, dodając sobie jeszcze straszną przeszłość - i psi manipulator gotowy.

Moja suka też jest schroniskowcem, życie jej mocno dało po dupie, ale nie lituję się nad nią, bo to prowadzi donikąd. Oczywiście zrobisz co chcesz, ale naprawdę nie skreślaj jakiejś dłuższej próby zamykania go na noc w klatce i zmierzenia ewentualnych zmian tylko dlatego, że "chcesz mu oszczędzić". Jak myślisz - lepiej czuje się pies, który przyjmuje klatkę naturalnie za miejsce do odpoczynku, czy taki, który chodzi po domu, dyszy, ujada, wyje, zżera przedmioty?

Ja strasznie przeżywałam początkowo zamykanie psa w klatce na noc, ale teraz gdy widzę, jak mój pies umie się momentalnie wyciszyć w kennelu w zupełnie obcym miejscu (co kiedyś było niemożliwe) to śmiać mi się chce z samej siebie. Pewnie, klatka się nam kojarzy mało przyjemnie. Ale pies to pies, on nie ma rozterek, jeśli odpowiednio zaaranżujemy sytuację.

Link to comment
Share on other sites

rozumiem o co chodzi...masz racje na dłuższą metę, spróbuję się przełamać, może zacznę od zamykania go na przykład na część nocy? czy lepiej od razu na całą?
teraz na przykład jest zamknięty i śpi...skorzystałam z okazji, bo padł po 4 godzinnym spacerze :)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE=gerta;]



Można natomiast [B]nauczyć psa zostawania w pomieszczeniu / mieszkaniu na komendę.[/B] To pomaga - czyni sytuację bardziej przewidywalną. Zamiast pożegnania z psem, lepiej powiedzieć mu krótko "pilnuj domu" czy "bądź grzeczny". Bo wychodzenie bez pożegnania też dobre nie jest... Zła wiadomość jest taka, że z psem tego rodzaju ćwiczenie zostawania na komendę trzeba powtarzać miesiącami. [/QUOTE]
Z tą komendą bywa różnie. Pies mojej znajomej nauczył się komendy "zostajesz" i "idziemy". Mój na sam dźwięk tej komendy trząsł się i pchał do drzwi, więc wycofałam jakiekolwiek mówienie przy wychodzeniu. Ile psów tyle metod, sama musiałam przy swojej suce wprowadzić innowacje, takie których nie znalazłam w internecie.

Ja mam zupełnie inne doświadczenie z lękiem separacyjnym. Mój pies był odczulany 1,5 miesiąca(z czego ostatnie 2 tyg treningu klatkowego przyniosło oczekiwany skutek), pies znajomej miesiąc (bez treningu klatkowego), ludzi, którzy ode mnie adoptowali suczkę 2,5 miesiąca bez klatki itd. Nigdy to jakoś specjalnie długo nie trwało...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rotek_']Ja mam zupełnie inne doświadczenie z lękiem separacyjnym. Mój pies był odczulany 1,5 miesiąca(z czego ostatnie 2 tyg treningu klatkowego przyniosło oczekiwany skutek), pies znajomej miesiąc (bez treningu klatkowego), ludzi, którzy ode mnie adoptowali suczkę 2,5 miesiąca bez klatki itd. Nigdy to jakoś specjalnie długo nie trwało...[/QUOTE]
Ale mój przez pierwsze 10 miesięcy swojego życia zwiedził 4 schroniska. Myślę, że jego problemy wzięły się z tego idiotycznego startu życiowego. Być może to jest też powód niechęci do zamykania w klatce :(

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

adopcjami psów zajmuję się już od kilku lat. Lęk separacyjny jest największą obawą nowych właścicieli, dlatego od jakiegoś czasu zaczęłam eksperymentować i zwiększać wiedzę nt. tego lęku.

Zauważyłam jedną zależność która może mieć znaczenie na rozwój tego lęku. Pies wzięty zaraz po adopcji jest tak zdezorientowany, że jest to najlepszy moment na wprowadzenie nowych zasad jakie są w domu. Zawsze radzę właścicielom, żeby zaraz po wejściu do domu z psem, zostawili go razem z np. kością albo innym gryzakiem i wyszli przed dom/blok i wrócili nie witając się z psem. Przez pierwsze dni najlepiej jak najczęściej robić takie wyjścia, jeśli jest to możliwe to co dwie może trzy godziny.

W kilku przypadkach wiedziałam że pies ma lęk separacyjny na 100%, ale dałam taką radę nowym właścicielom i dostawałam odpowiedź że lęk nie wystąpił.
Raz miałam przypadek jak pies wrócił z adopcji, w tym przypadku wiedziałam że pies zostaje sam w domu, a przy ponownej adopcji lęk separacyjny wystąpił w dość silnej postaci...pojawiło się nawet załatwianie w domu podczas nieobecności właścicieli. Pies wrócił ponownie do schroniska. Adopcja po raz trzeci i nowym właścicielom dałam radę jak wyżej...pies nie dostał lęku separacyjnego.

Myślę że kluczowe są pierwsze dni a nawet godziny po adopcji. I jeśli wtedy popełnimy błąd możemy sami u psa wywołać lęk separacyjny.
nie jest to regułą, bo czasami nawet największych chęci pies ma taki silnie zakorzeniony lęk że żadne sposoby na jego szybkie usunięcie nie podziałają, ale myślę że można by było znacznie ograniczyć lęki separacyjne u psów schroniskowych.

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

[B]świetny pomysł! gdybym o tym wcześniej wiedziała...[/B]

U mnie już po problemie :) Drugi psiak - suczka - całkowicie wyeliminowała lęki mojego psa :) nawet już siusiu nie tobi w ciągu tych 9 godzin kiedy jestem w pracy, ona zresztą też :) a też schroniskowa i też york, więc jestem mega happy :P

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Mam spory problem z adoptowaną suczką. Mianowicie ma ona poważny lęk separacyjny. To pies mojej cioci, więc nie mieszkam z nim na stałe. Mieszkam dość daleko więc przyjeżdżam tam może raz na parę miesięcy. Już było lepiej, zostawała sama nawet na 3 godziny. Tak samo kiedy byłem u cioci. Problem zaostrzył się po moim wyjeździe. Teraz Chmura panicznie boi się zostać sama nawet na parę minut. Ciocia ma klatkę, tylko że ona się jej boi. Nie samej klatki ale jej zamykania, na co dzień je w niej i odpoczywa, lecz kiedy w tym czasie ktoś dotknie klatki, natychmiast z niej wyskakuje. Może ktoś z was wie jak nauczyć ją zostawania samemu w klatce? Bardzo proszę o pomoc.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Witam wszystkich :)

Trafiłam na ten wątek dzięki rotek_ za co z góry Ci serdecznie dziękuję :)

Przeczytałam w tym wątku dużo cennych informacji. Jednak ja mam troszeczkę inny problem, a mianowicie chcemy nauczyć naszego pupila zostawania samego w domu, ale bez klatki.

Nasz psiak został zabrany przez nas ze schroniska. Obecnie ma 2 lata i jest mieszańcem, ale wydaje nam się, że coś w połączeniu z wilczurkiem. Słodziak kochany, przylepa i taki radosny:)
Na początku nie było z nim problemu, nawet byliśmy z chłopakiem zdziwieni, że jest taki spokojny i że tak ochoczo zostaje sam w domu. Cieszyliśmy się, bo nie ukrywam baliśmy się, że nowe miejsce przyniesie mu dużo stresu.
Któregoś dnia nasz pupil porobił nam trochę szkód m.in w drzwiach, klamkach, żaluzjach i oczywiście wygrzebał łapką wielką dziurę w ścianie przy drzwiach wyjściowych.
Sytuacja z dziurą powtórzyła się dwa dni później.
Jako, że nigdy nie mieliśmy psa, dopytywaliśmy w schronisku jak możemy temu zapobiec. Skontaktowałam się z behawiorystą, udzielił mi kilka rad, w schronisku użyczyli nam klatki.
Psiak na początku niechętnie wchodził do klatki. Obecnie nie ma z tym problemu. Jak wchodzi od razu kładzie się w swoim posłaniu, dostaje zabawki i jedzenie do środka. Kiedy wracamy radość jest oczywiście wielka :)

Jednakże nie będę oszukiwać - nie chcemy go trzymać w klatce. Chcielibyśmy powoli go od niej odzwyczajać. Ostatnio nawet spróbowaliśmy. Włączyliśmy kamerkę i wyszliśmy z mieszkania na 20 min. Całe 20 min przesiedział pod drzwiami.
Podczas naszego pobytu w domu klatka jest cały czas otwarta, kiedy zasypiamy on zasypia nam w nogach na kanapie po czym budzi się i przenosi się na dywan lub swojego misia (dywanik) ułożonego pod telewizorem.

Czy ktoś z was jest mi w stanie doradzić jak powoli ale z głową odzwyczajać psa od klatki?
Będę wdzięczna za każdą pomoc :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...