Jump to content
Dogomania

,,Nie opuszczaj mnie na zawsze!'' czyli lęk separacyjny i jej nieustępliwe skutki


My&Axel

Recommended Posts

Robiłam to co zalecała behawio. Kilka dni przyzwyczajania, a później zamykanie na kilka minut i tak przedłużać czas, ale nie poskutkowało. Następy behawiorysta jest o wiele lepszy i mówi, że klatka to nie jest dobre rozwiązanie przy psie, który ma lęk separacyjny. I dobrze mówi. Jego terapia skutkuje i to bez żadnych klatek. Pies ma do dyspozycji prawie całe mieszkanie (łazienka, kuchnia i mała sypialna są dla niego niedostępne) i nie zniszczył nic do trwania terapii. Nawet neiw eim jakbyście mnie przekonywali to i tak dla mnie klatka to badziew, który nie jest dobrym wyjściem.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 151
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='My&Axel']Robiłam to co zalecała behawio. Kilka dni przyzwyczajania, a później zamykanie na kilka minut i tak przedłużać czas, ale nie poskutkowało. [/QUOTE]

A wiesz, dlaczego nie skutkowało? Bo to może nie być odpowiednia metoda używania klatki akurat w przypadku Waszego psa. Więc może bądź ostrożniejsza w osądach, co jest "badziwiem", a co nie, bo okazuje się, że wykorzystywaliście ją źle. Po prostu. Nie wszyscy behawioryści mają zawsze rację - jeśli coś nie działa, to często jest to wina metody, a nie akcesoriów wykorzystywanych przy jej realizacji.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='My&Axel']Robiłam to co zalecała behawio. Kilka dni przyzwyczajania, a później zamykanie na kilka minut i tak przedłużać czas, ale nie poskutkowało. Następy behawiorysta jest o wiele lepszy i mówi, że klatka to nie jest dobre rozwiązanie przy psie, który ma lęk separacyjny. I dobrze mówi. Jego terapia skutkuje i to bez żadnych klatek. Pies ma do dyspozycji prawie całe mieszkanie (łazienka, kuchnia i mała sypialna są dla niego niedostępne) i nie zniszczył nic do trwania terapii. Nawet neiw eim jakbyście mnie przekonywali to i tak dla mnie klatka to badziew, który nie jest dobrym wyjściem.[/QUOTE]

Hahahahahahhahahahahaha, że tak powiem. Po prostu jeden pies przyzwyczai się do klatki w kilka dni, inny w kilka tygodni. Mój przyzwyczajał się dwa miesiące. Efekt? Zostaje w klatce bez problemu, ba! nawet spędza w niej sam z siebie wiele czasu. Tylko żeby to wiedzieć i odnieść sukces w treningu klatkowym, trzeba zdać sobie sprawę z dwóch rzeczy. Pierwsza: klatka to nie jest złoty środek, owszem, pomaga, ale wraz z innymi rzeczami. Druga: klatka nie chroni naszego mieszkania przed zniszczeniem, to nie jest cel jej wprowadzenia.

Link to comment
Share on other sites

W przypadku mojego psa klatka nie jest absolutnie dobrym wyjściem. W schronisku siedział w boskie, więc to mu się i tak już bardzo źle kojarzy. Nie zmienię swego zdania. Na psy ze schroniska moim zdaniem to kompletny nie wypał. pręty od klatki=pręty jak w boksie, więc to idzie z tym, że pies myśli, że znów nie ma właściciela. I już od razu mówię, że zasłanialiśmy klatkę, by prętów nie widział, ale za każdym razem wciągał koc, ręcznik, czy tam inny materiał.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS']Hahahahahahhahahahahaha, że tak powiem. Po prostu jeden pies przyzwyczai się do klatki w kilka dni, inny w kilka tygodni. Mój przyzwyczajał się dwa miesiące. Efekt? Zostaje w klatce bez problemu, ba! nawet spędza w niej sam z siebie wiele czasu. Tylko żeby to wiedzieć i odnieść sukces w treningu klatkowym, trzeba zdać sobie sprawę z dwóch rzeczy. Pierwsza: klatka to nie jest złoty środek, owszem, pomaga, ale wraz z innymi rzeczami. Druga: klatka nie chroni naszego mieszkania przed zniszczeniem, to nie jest cel jej wprowadzenia.[/QUOTE]

I trzecia - metodę treningu klatkowego trzeba ZAWSZE dopasować do psa, czasem nagiąć ogólne zasady patrząc przez pryzmat możliwości danego, konkretnego psa i efekty treningu.


[quote name='My&Axel']W przypadku mojego psa klatka nie jest absolutnie dobrym wyjściem. W schronisku siedział w boskie, więc to mu się i tak już bardzo źle kojarzy. Nie zmienię swego zdania. Na psy ze schroniska moim zdaniem to kompletny nie wypał. pręty od klatki=pręty jak w boksie, więc to idzie z tym, że pies myśli, że znów nie ma właściciela. I już od razu mówię, że zasłanialiśmy klatkę, by prętów nie widział, ale za każdym razem wciągał koc, ręcznik, czy tam inny materiał.[/QUOTE]

Argument "kennel = jak w schronisku" jest idiotyczny. Ogromna ilość psów schroniskowych (choćby mój, czy wydany ostatnio do domu mix jamnik) pokonuje swój lęk separacyjny przy użyciu klatki, więc doświadczenia z przeszłości nie mają nic do rzeczy jeśli o to chodzi. Zwłaszcza, że w schronisku pies jest w dużym zamkniętym [B]boksie[/B], a w domu ma do dyspozycji niewielką, ograniczoną kennelem przestrzeń.

Naprawdę uważasz swojego psa za takiego idiotę, który uważa, że "nie ma właściciela", będąc [B]w domu w kennelu[/B]?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='My&Axel']W przypadku mojego psa klatka nie jest absolutnie dobrym wyjściem. W schronisku siedział w boskie, więc to mu się i tak już bardzo źle kojarzy. Nie zmienię swego zdania. Na psy ze schroniska moim zdaniem to kompletny nie wypał. pręty od klatki=pręty jak w boksie, więc to idzie z tym, że pies myśli, że znów nie ma właściciela. I już od razu mówię, że zasłanialiśmy klatkę, by prętów nie widział, ale za każdym razem wciągał koc, ręcznik, czy tam inny materiał.[/QUOTE]

Boże drogi, widzisz i nie grzmisz - to dowodzi Twojego nieistnienia. Nie rób z psa debila. Pies widzi, czy zostaje w boksie, gdzie jest zimno i jest masa psów dookoła, czy w domu. Evel ma psa schroniskowego, który nie dość, że siedział w boksie, to jeszcze był tak zastraszany, że przez pare miesięcy nawet nie wiedziałyśmy, że jest w schronisku. Ten pies kocha kennel - ale dlatego, ze został on dobrze wprowadzony. Mój pies - z hodowli - tez wciągał wszystkie kocyki leżące na klatce i je gryzł, szukając sobie zajęcia. Pies widzi, kiedy właściciel wychodzi tak czy siak - i nie jest tak durny, zeby kojarzyć zamknięcie w klatce w domu ze schroniskiem. Co innego, gdyby to był pies, który w pseudo siedział w kennelu kilka lat.

Link to comment
Share on other sites

Nie robię z psa idioty. Obaj behawioryści stwierdzili po rozmowie, że Axel jest nastawiony, że jak zostaje sam, to już na zawsze. Ja nie znam przeszłości swego psa, wy też nie i nikt nie wie. Axel mógł być zamykany w klatce kiedyś. Jest taka opcja i o takiej mówi dyplomowany behawiorysta.

Link to comment
Share on other sites

to ja mam pytanie,
swojego 8-letniego psa (adoptowana kilka tyg. temu) od prawie początku przyzwyczajam do pożyczonego kennela.
Od początku.
Przy suce sama doprowadziłam do lęku separacyjnego, wiem moja wina. Sunia zostaje wszędzie sama, w samochodzie, w miejscach, które dobrze poznała, ale nie potrafi zostać sama w moim mieszkaniu. Wtedy zaczyna popiskiwać, chodzi nerwowo od drzwi do okien i zagląda do mojego łóżka, zdarzało pogryźć się jej mój plecak i zjeść chipsy! :)
Odczulam ją, wychodząc setki razy, ale są momenty,że położy się i prześpi pewien, krótki czas, a są moment, że nie mogę zejść nawet trzy piętra niżej. Nie witam i nie żegnam się z nią, suka śpi z dala od mojego łóżka. Od początku zastosowałam D.A.P, ale efekt jest jedynie taki,że sunia nie biega po mieszkaniu nerwowo(tak było na początku) tylko chodzi popiskując od czasu do czasu. Sama nie wiem, czy to efekt feromonów, czy odczulania.

W miejscach, w których czuje się dobrze i tam potrafi zostawać sama, postawiłam klatkę kennelową. Sunia sama do niej wchodzi, je smakołyki, zamknięcie nie powoduje protestu. Pytanie, czy mogę przenieść klatkę do mieszkania i zostawić ją na krótko, np godzinę, oczywiście suka dostanie wtedy jakąś kość do obgryzania? i planuję podać jej dodatkowo KALM AID

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że to byłoby dobre wyjście. U nas zadziałała jedynie klatka - sprawiła, ze pies nie miał opcji nerwowego chodzenia i nakręcania się, ale też to trwało nieco. Jeśli odpowiednio wprowadzisz klatkę (ja np. nie zamykałabym jej na godzinę i wychodziła, tylko najpierw na kilka minut, potem na dłużej - będą w mieszkaniu, ale schodząc jej z oczu, podchodząc i otwierając drzwi, ale nie wychodząc itd) to będzie dobrze - moim zdaniem. Ale cóż, ja behawiorystą nie jestem :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[B]rotku[/B], pamiętaj tylko, żeby sprawdzić na ulotce czy w necie działanie KalmAid - niektóre preparaty potrzebują dłuższego podawania, żeby substancje aktywne zaczęły działać odpowiednio (np. Stress Out - to wiem, bo stosowałam u swojej).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kirinna'] ps. ja nie widzę nic głupiego w ciągnięciu siebie przez psa, ale mój już prawie nie ciągnie bo to wyćwiczyłam. pies ciągnie- ty się zatrzymujesz, pies luzuje smycz to idziesz dalej i tak na każdym spacerze do skutku.[/QUOTE] Ty nie widzisz, ja np. bym nie była w stanie znieść tego że smycz jest choć trochę napięta. U nas metoda drzewka nie zdawała egzaminu, podobnie robienie z siebie kretyna i ciągłe zmienianie kierunków. Problem przeszedł po przejściu na super fajowe szelki i wprowadzeniu komendy "e-e" z jednym/dwoma lekkimi szarpnięciami smyczą (wykonując ruch jedynie nadgarstkiem- szybkie pociągnięcie i zwolnienie, żadnego przeciągania się z psem), do tego bardziej drastyczne drzewko (nagłe zatrzymanie się z mocniejszym szarpnięciem) i pies po tygodniu chodził perfekcyjnie :) No ale to trzeba dostosować metode do psa oczywiście. [quote name='rotek_']to ja mam pytanie, swojego 8-letniego psa (adoptowana kilka tyg. temu) od prawie początku przyzwyczajam do pożyczonego kennela. Od początku. Przy suce sama doprowadziłam do lęku separacyjnego, wiem moja wina. Sunia zostaje wszędzie sama, w samochodzie, w miejscach, które dobrze poznała, ale nie potrafi zostać sama w moim mieszkaniu. Wtedy zaczyna popiskiwać, chodzi nerwowo od drzwi do okien i zagląda do mojego łóżka, zdarzało pogryźć się jej mój plecak i zjeść chipsy! Odczulam ją, wychodząc setki razy, ale są momenty,że położy się i prześpi pewien, krótki czas, a są moment, że nie mogę zejść nawet trzy piętra niżej. Nie witam i nie żegnam się z nią, suka śpi z dala od mojego łóżka. Od początku zastosowałam D.A.P, ale efekt jest jedynie taki,że sunia nie biega po mieszkaniu nerwowo(tak było na początku) tylko chodzi popiskując od czasu do czasu. Sama nie wiem, czy to efekt feromonów, czy odczulania. W miejscach, w których czuje się dobrze i tam potrafi zostawać sama, postawiłam klatkę kennelową. Sunia sama do niej wchodzi, je smakołyki, zamknięcie nie powoduje protestu. Pytanie, czy mogę przenieść klatkę do mieszkania i zostawić ją na krótko, np godzinę, oczywiście suka dostanie wtedy jakąś kość do obgryzania? i planuję podać jej dodatkowo KALM AID[/QUOTE] Tak tylko zapytam- jak duże masz mieszkanie i gdzie ten DAP się znajduje, zmieniasz pomieszczenia?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='karolina_karolowska'] Tak tylko zapytam- jak duże masz mieszkanie i gdzie ten DAP się znajduje, zmieniasz pomieszczenia?[/QUOTE]
Mieszkanie ma poniżej 30m2, D.A.P jest podłączony przed drzwiami, czyli tam gdzie pies najczęściej podchodził, popiskiwał i skakał na klamkę.
Zamawiam na wszelki wypadek kolejny pojemniku dap-u, nie wiem czy to działa ale nie będę póki co z tego rezygnować.
W klatce jeszcze jej nie zostawiłam, na razie moje wyjścia nie powodują już popiskiwania, ale sunia chodzi po całym mieszkaniu-nie potrafi jeszcze się położyć. Rega zostaje góra na 10 minut sama, więc nie wiem jak zareagowałaby na dłuższy czas.
Jest znaczna poprawa pomiędzy tym co jest, a co było, ale tak jak pisałam wcześniej nigdy nie wiem co jej go główki odbije.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Mogę być jako tako spokojna. Od dłuższego czasu 2 tygodnie, a może i więcej) Axel pozostawał sam w domu na 2 godziny już i ani razu nic nie zniszczył. Wszystko jak pozostawione, takie jest po powrocie mojej mamy. Jeszcze pracujemy nad tym, by przestał popiskiwać i skakać na drzwi w pierwszych minutach samotnego pobytu w domu. Jako tako wiemy co Axel robi, gdy jest sam. Za każdym razem wskakuje na parapet mojego okna i obserwuje podwórko. To nie jest problem. Jak chce nas wypatrywać to niech to robi. Moja mama mi mówiła, że wczoraj Axel leżał na swoim dywaniku, jak mama wróciła. Jest co raz lepiej i mam wielkie nadzieje, że skakanie na drzwi i skamlenie też da się dość szybko wyeliminować, tak jak to było z niszczeniem.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Mam psa ze schroniska. Był rocznym ttb. Momentalnie tak się do mnie przywiązał, że zsikał się kiedy zamknęłam się przed nim w łazience. Jak zostawał w domu sam wyciągał nasze ubrania i buty z szaf, wskakiwał na blaty w kuchni w poszukiwaniu jedzenia (potłukł kilka rzeczy), wykopał dziurę w naszym łóżku (prześcieradło do wyrzucenia) i szczekał. Wiem co się działo, bo zostawiałam włączoną kamerkę.
Nauczył nas dokładnego sprzątania przed wyjściem z domu. Teraz już wiem co go interesuje i wszystko chowam. Po roku wie, że wrócimy i szczeka tylko jak słyszy kogoś na korytarzu za co go chwalę. Dobrze mu też zrobił nasz wyjazd na wakacje. Został u sąsiadów. Jak koleżanka miała go dość lub wychodziła odprowadzała go do naszego mieszkania i wtedy był cicho - spał u siebie. Od tego czasu jest spokój. Zabiera do legowiska moje kapcie ;-) Zaznaczam, że to mix amstaffa - terier nie do zajechania.

Link to comment
Share on other sites

u mnie też już po lęku, teraz jestem w 100% pewna tego.
20 listopada wprowadziłam klatkę kennelową do domu(pies był wcześniej przyzwyczajany do niej), a 5 grudnia już pierwszy raz została sama bez ani jednego piśnięcia.
Długi czas nie mogłam przeskoczyć jednego etapu-pies po wprowadzeniu do klatki dostawał gryzaka, ja wychodziłam i zostawiałam dyktafon przy klatce. Wyglądało to tak, że po najedzeniu się gryzakiem(czyli mijało jakieś 30 minut) pies orientował się, że jest sam i zaczął mocną wokalizację, pewnie wszyscy sąsiedzi słyszeli:) Trwało to może 2-3 minut i później co jakiś czas było w miarę ciche popiskiwanie. W końcu pewnego dnia sunia została sama bez najmniejszego problemu i poszła spać, a teraz kiedy przychodzę do domu to ona budzi się, sąsiedzi potwierdzają, że 8 godzin jest cicho.

Rano robię jej 1,5 godziny spaceru po mieście, najpierw idziemy w ruchliwe uliczki i skwery,a spacer kończymy trasą spokojną bez ludzi i ruchu ulicznego. 8-letni pies jest zmęczony po takim spacerze.
Dzięki klatce psiak przestał się sam nakręcać chodzeniem po mieszkaniu, na początku kiedy nie była wprowadzona klatka także skakała mi po parapetach i drzwiach, w klatce musiała położyć się spać bo nie miała innego wyjścia. Dla porównania psa mam od połowy października, do końcówki listopada nie mogłam ją nauczyć zostawać samą w domu, zawsze coś pogryzła, poodciskała łapki na ścianach i piszczała. Od kiedy wprowadziłam klatkę problem przeszedł w ciągu 15 dni.

Osobiście próbowałam na niej D.A.P który nie zadział, więc zastąpiłam go KalmAidem, ten sprostał zadaniu. Wiem bo po odstawieniu kalmAidu na początku było minimalne pogorszenie i większa wokalizacja. Teraz jeszcze jej podaję ten preparat w małych ilościach na zmianę z KalmVetem, powoli schodzę już z dawek i pewnie za kilka dni już ich nie będzie.

Jeden trik, który u mnie zadziałał to nagranie na dyktafon swojego głosu(czytałam książkę o psach:) )i kiedy wychodziłam zostawiałam włączony dyktafon przy drzwiach, pies nie widząc drzwi wyjściowych słyszał trzaśnięcie drzwiami i jednocześnie mój głos, była wtedy trochę spokojniejsza. Teraz już nie muszę tego używać.

Klatka kennelowa odpowiednio wprowadzona cholernie ułatwiła mi zadanie.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Cześć. Przeczytałam wszystkie posty a propos lęku separacyjnego Waszych psiaków i zaczęłam mieć nadzieję....
U mnie sytuacja wygląda tak: 3 miesiące temu przygarnęłam około 2 letniego yorka ze schroniska, jest wykastrowany, spokojny, łagodny i bardzo do mnie przywiązany. Odkryłam, że umie aportować. Załatwia się na zewnątrz, ale jeśli jest w domu dłużej niż 3-4 godziny to siknie w domu (niestety nie jestem w stanie nauczyć go sikać na matę...tam gdzie kładę matę - na której jest kilka kropel jego moczu - on właśnie nie sika...ale o tym gdzie indziej i kiedy indziej napiszę).
Problemem jest zostawanie samemu w domu. Niestety oboje z moim chłopakiem pracujemy i pies jest w ciągu tygodnia 5 dni x 8-9 godzin sam w domu. Nie mam możliwości zorganizować tego inaczej. Kilka minut po naszym wyjściu rano pies szczeka, panikuje, rzuca się na drzwi. Biega po całym mieszkaniu, wskakuje na parapet, ściany, drapie drzwi, ostatnio nawet je obgryza....czeka na nas mini remont...
Jak ktokolwiek jest w domu (człowiek/pies) nie ma z nim najmniejszego problemu.
Rano wychodzę z nim na 15 minutowy spacer połączony z piłeczkowaniem, ale mam wrażenie, że taka zabawa od rana i wybieganie go tylko pogarsza sprawę, bo potem nie może się uspokoić (jak mu zabieram piłeczkę , to potrafi przez godzinę jej desperacko szukać). Dopóki mu jej nie zabiorę, jest megapodekscytowany.
Daję mu raz dziennie KalmAid, kupiłam DAP w dyfuzorze (czekam na dostawę) i w akcie desperacji kupiłam klatkę kennelową (taką żeby mógł bez problemu się w niej poruszać, zrobić 2-3 kroki, jest miejsce na miskę, posłanie i w razie gdyby nie wyrobił- na siusiu).
Od kilku tygodni (wcześniej był chory) staram się goi przyzwyczajać do mojej nieobecności, np ubieram się i wychodzę kilka razy dziennie na parę minut. Ale to nie działa. Skubany wie, kiedy wychodzę na niby a kiedy naprawdę. I jak wychodzę na niby - nie szczeka i jest spokojny.

Szczekanie ustaje po pół godzinie, potem tylko szczeka i wariuje jak usłyszy jakiś głos na klatce. Wiem, bo go zfilmowałam - 6 godzin biegał po mieszkaniu, skakal na drzwi i tylko raz na godzine na kilka minut leżal pod drzwiami.

Spróbuję go nauczyć powoli tek klatki, ale nie jestem pewna czy sie przyzwyczai...co jeszcze mogę robić? Niestety w tym czasie i tak będzie musiał zostawać w domu 8 godzin...
Pomóżcie...tak mi szkoda strasznie, cały dzień się męczy..no i wszystkie drzwi mam pogryzione...nie wspominając o ścianach...

Link to comment
Share on other sites

Poszukaj tematu o crate games i o klatkowaniu psa ogólnie. I ja bym zmieniła ten spacer poranny piłeczkowy na spacer z jakąś nauką komend czy poszukiwania zabawki albo żarcia, żeby pies bardziej się zmęczył psychicznie niż łapał zajawkę na aportowanie. Później trochę spaceru "swobodnego", czyli pies chodzi sobie, węszy i takie tam, a po powrocie do domu odpoczynek.

Link to comment
Share on other sites

Hmmm czy to na pewno dobry pomysł, żeby o 7 rano uczyć psa komend na spacerze? :) Zwłaszcza, że nam to jakość nie idzie....3 dni próbowałam go uczyć SIAD....nie załapał... ;) a próbowałam metodami pozytywnymi czyli smakiem..

Może faktycznie ten spacer rano trzeba przedłużyć jakoś...tylko czasu nie ma...na 8 do pracy, ale postaram się wstawać wcześniej. Może pomoże...a nuż:)

Link to comment
Share on other sites

Ok klatka przyszła i Bisou nawet jej się za bardzo nie boi. Postawiłam ją w tym samym miejscu gdzie miał poprzednio posłanie (w przedpokoju przy drzwiach, z widokiem na salon), wstawiłam posłanie do klatki. Na spód dałam matę do siusiania na wszelki wypadek.
Zachęcony przysmakami kilka razy od razu wszedł do klatki, ale zaraz wychodził. Dałam mu w niej śniadanie.
Zaraz poczytam co dalej, ale jestem dobrej myśli :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...