Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Wiesz...trochę się nie dziwię, że ludzie reagują tak a nie inaczej, bo masz psy ras trudnych. Do tego sama wspominałas, że masz problemy z dogadaniem się chłopaków.

Ja mam sukę kaukaza, która nie jest i nie była przyjacielem innych piesków, dołaczył do nas rot-podrostek z mega fiziem na tle agresji. I nigdy miedzy tymi dwoma psami nie doszło do spięcia, w którym lała by się krew. A jedno i drugie charakterki ma/miało bardzo dominujące. I mimo tego, kazdy problem był duszony w zarodku, one nie musiały się kochać, ale tolerowac-bezwzględnie.
Burczenie, warczenie, pokazywanie ząbków spoko, gryzienie i jakies grubsze akcje- never. A to niestety wymaga pracy nad posłuszenstwem i obserwowania psów praktycznie 24h na dobę. I wcale nie jest miłe i przyjemne, a meczące i trudne. Jednak decydując się na takie zestawienie, wiedziałam co mnie czeka.
I to nie jest normalne, że psy się żrą miedzy sobą, tak samo jak normalne nie jest oszczekiwanie konia i olew na włąscicielkę. Pomijam fakt, jak niebezpieczne jest to dla osoby w siodle. W ogole nie wyobrazam sobie zeby moje psy wyleciały do konia i się nie dały odwołać.
Takie pozornie błahe informacje gdzies tam kreślą wizerunek psa. A do tego psy takich a nie innych ras. No trudno się dziwić.

Przy tym stabilizacja, owszem, piesek nie jest juz ciapowatą kluchą, tylko psem dojrzalszym, co wcale nie oznacza mniej problemowym( jest pewniejszy siebie, bardziej zdeterminowany, no i dużo bardziej uparty). Jeżeli do tego czasu nie wyprowacujesz sobie szacunku i posłuchu u DC, to na pewno nie bedziesz go miała u dojrzałego samca. A póki co to masz psa, który no wybacz, ale traktuje Cię jak zabawkę (wczesniejsze filmiki z zabawą na kanapie, to co piszesz, wskązuje na to, że on Cię tak średnio szanuje i raczej pełnisz rolę interaktywnej zabawki).

Mam nadzieje, że to tylko złudne wrażenie, które się odnosi na podstawie słowa pisanego. Bardzo bym nie chciała, żeby za jakiś czas okazało sie, że DC są kolejną rasa, która trafiła w nieodpowiednie rece i pojawiła się w gazetach z nagłówkami "pogryzł dziecko/konia/psa/babcie"

Posted

No wiesz dla mnie to nie jest szok, bo mój pies też nie wychodzi z domu bez kagańca, ale to przy takim psie jest [B]normalne[/B]. Normalna jest dla mnie jest też smycz, bo pies w kagańcu, szczególnie taki duży, może zrobić komuś krzywdę. Nienormalne są za to te wszystkie akcje, które tu opisywałaś, a są spowodowane niedbalstwem. Nie wiem jak mogłabym zapomnieć wziąć Jariego na smycz :eviltong:

Starsze psy nie są rozważniejsze jeżeli są niewychowane. Chyba mylisz proces dojrzewania psa z człowiekiem. To nie jest tak, że pies ma burzę hormonów ale potem staje się statecznym panem z dwójką dzieci. Pies sam z siebie grzeczniejszy już nie będzie nigdy no chyba, że będzie miał 15 lat i artretyzm. Czekasz na moment, który nie nastąpi, może być natomiast tylko gorzej. Samo z siebie się nic w życiu zazwyczaj nie robi. Do zmian potrzeba jest praca.

Posted

Sory, ale ja na miejscu tej osoby siedzącej na koniu bym Cię tak zj****a, że byś się nauczyła raz a porządnie trzymać psy na smyczy jeśli one mają Cię w dupie i Cię nie słuchają...tak samo nie jest dla mnie normalne, że mając taką rasę Ty czekasz aż pies Ci sam dorośnie i się uspokoi...dziwne myślenie i bardzo nieodpowiedzialne. Nie chciałabym mieć Ciebie i Twoich psów za sąsiadów,bo bym dzwoniła chyba codziennie na SM aż byś się czegoś nauczyła zanim dojdzie do tragedii, a do niej na pewno dojdzie prędzej czy później jeśli się nie weźmiesz za swoje psy.

Posted (edited)

Ogólnie rzecz biorąc nie mam pojęcia skąd u Was przeświadczenie, że Hunter jest agresywny poza swoim otoczeniem. On za podwórkiem zmienia się zupełnie i z odważnego staje się raczej bojaźliwy. Mija ludzi spokojnie, węszy tylko, ale nie ma w tym agresji. Agresywny jest TYLKO i WYŁĄCZNIE na SWOIM terenie ( i tak jak już wspomniałam, co z resztą zostało umiejętnie pominięte, robimy w tej kwestii duże postępy).
U Sanheza natomiast nigdy nie było i nie ma problemu z agresją do ludzi. Chłopaki między sobą spięły się [B]tylko raz[/B], zawsze kończyło się na warknięciu. Teraz się tolerują, jednak nie zaryzykuję ich spotkań bez kagańców, choć mój TŻ czasami je tak zabiera i jest [B]ok. [/B]Nie jestem też w stanie obserwować ich 24 na dobę bo mam pracę, dom, szkołę. Poza tym chłopcy widują się tylko na spacerach, nie mieszkają razem.Nie znacie Huntera a oceniacie, że ma mnie w dupie na podstawie filmików na których się [B]bawimy, wygłupiamy.[/B]Hunter od zawsze jest gadatliwy to że szczeka nie znaczy, że ma mnie w dupie, on tak po prostu tak ma. To że pozwalam mu na więcej podczas zabawy nie znaczy że jak warknę na niego i odeślę go do siebie, to z podkulonym ogonem nie pójdzie do "swojego pokoju".
Faktem jest, że muszę popracować z nim wracanie na zawołanie, jako że kiedy coś go zainteresuje to faktycznie głuchnie na moje wołania( i faktycznie ma mnie w dupie). Jednak wie, że źle zrobił bo (jak już zaspokoi ciekawość) wraca z podkulonym ogonem.
Nie chce mi się wierzyć, że Waszym psom, czy Wam nigdy nie zdarzyło się coś nieodpowiedniego. I, że wszyscy jesteście tacy idealni no i że Wasze psy to ideały.
Równie dobrze mogłabym te nasze wpadki przemilczeć i napisać że u nas świetnie i Hunter robi postępy jeśli chodzi o obcych na podwórku i ostatnio tak pięknie się bawił z psiakiem spotkanym na wiosce. Mam 100% pewności że większość z Was by się nie odezwała (niektóre osoby widzę na moim wątku 1 raz ;) - niech żyje HEJT :) )
Generalnie sytuacje te zdarzyły się w przeciągu kilku miesięcy (to dla tych oporniejszych, którzy faktycznie myśleli, że jednego dnia). Od kilku dobrych lat spaceruję po tych polach i pierwszy raz miałam tak groźną sytuację (konia), nigdy wcześniej nie natrafiłam tam na konie, rzadko bywają tam ludzie więc wiem, że mogę tam psy puszczać luzem [B]w kagańcach.[/B]Hunter nie chciał też zjeść tego konia, był ciekawy co to w ogóle jest, co nie zmienia faktu że chciałam go zabić w tym momencie.
Co do jeb**ych sąsiadek - wystarczy mi jedna. Podczas gdy ja rozdzielałam psy ona jęczała mi nad uchem a kiedy zapytałam czy pamięta jak jej Reks uciekał i kilka razy gryzł Sanheza, robił czystki w kurniku teściowej czy przewrócił teściową odpowiedź była "no i co?" więc odpowiedziałam "to samo.". Oczywiście nie zamierzam się oczyszczać, tu przyznaję się do błędu.

Ahh no i kwestia dorastania, widzę, że tu też nikt mnie nie zrozumiał. Wiem, że nieułożony szczeniak nie wyrośnie na idealnego psa. Ale wiem jak się zachowywał Sanhez jak miał 2 lata a jak zachowuje się teraz, wiem jak zachowywał się mój Chrustek jak był młody a jak kiedy był już dziadziusiem. Pies z wiekiem robi się spokojniejszy. I tylko o to mi chodziło.

krwiożercza morda, BEZ KAGAŃCA - drżyjcie ludzie!
[IMG]http://img4.imageshack.us/img4/8923/px57.jpg[/IMG]

Edited by YxNinaxY
Posted

A może zamiast najazdów któraś z Pań idealnych ;) podpowiedziałaby jak z Hunterem ćwiczyć wracanie na zawołanie, dzisiaj coś tam próbowałam i w sumie jak na pierwszy raz to jestem zadowolona, Hunter niestety ma to do siebie że po 15-30 minutach nauki (połączonej z zabawą) nudzi się i nie ma ochoty dalej współpracować.Ale 30 minut to i tak dobrze ;). Chodzi mi też (głównie) o naukę wracania w momencie jak już coś zauważy i zechce obejrzeć to z bliska, macie jakieś sprawdzone metody?

[video=youtube;RDFJrOE0Hag]http://www.youtube.com/watch?v=RDFJrOE0Hag&feature=youtu.be[/video]
nie wiem czy tylko u mnie czy ogólnie tak beznadziejnie odtwarza ten filmik

Posted (edited)

Wystarczy napisać coś kontrowersyjnego i od razu pojawiają się nowe osoby na wątku :evil_lol:
Sytuacja z koniem rzeczywiście bardzo niebezpieczna (zwłaszcza dla jeźdźca) :shake: Myślę, że YxNinaxY zdaje sobie sprawę jakie ma psy, z popełnionych błędów i na przyszłość będzie ostrożniejsza; życzę powodzenia w ćwiczeniu przywołania z Huntkiem ;)

Jam nie idealna, ale jak Blusia albo Czesio nie wracały (chociaż nadal się czasem zdarza ;P) jak zawołam, to albo szłam po jedno czy drugie i bez ceregieli przypinałam na smycz, albo w sytuacji groźniejszej - tzn, jak np.Blusia leciała już za kotem, to rzucałam w jej kierunku czymś co miałam pod ręką, zwiniętą smyczą najczęściej. Chodziło o to, żeby psa powstrzymać przed dalszą pogonią, zwrócić na siebie uwagę. Blusia wie, że jak się "złoszczę", to ma wrócić w podskokach, że lepiej mnie nie denerwować :diabloti:

Edited by Bobryna
Posted

[quote name='Bobryna']Wystarczy napisać coś kontrowersyjnego i od razu pojawiają się nowe osoby na wątku :evil_lol:
Sytuacja z koniem rzeczywiście bardzo niebezpieczna (zwłaszcza dla jeźdźca) :shake: Myślę, że YxNinaxY zdaje sobie sprawę jakie ma psy, z popełnionych błędów i na przyszłość będzie ostrożniejsza; życzę powodzenia w ćwiczeniu przywołania z Huntkiem ;)

Jam nie idealna, ale jak Blusia albo Czesio nie wracały (chociaż nadal się czasem zdarza ;P) jak zawołam, to albo szłam po jedno czy drugie i bez ceregieli przypinałam na smycz, albo w sytuacji groźniejszej - tzn, jak np.Blusia leciała już za kotem, to rzucałam w jej kierunku czymś co miałam pod ręką, zwiniętą smyczą najczęściej. Chodziło o to, żeby psa powstrzymać przed dalszą pogonią, zwrócić na siebie uwagę. Blusi nie musiałam uczyć, że jak się "złoszczę", to ma wrócić w podskokach, sama załapała, że lepiej mnie nie denerwować :diabloti:[/QUOTE]

Jasne, że z każdą taką wpadką następnym razem jestem ostrożniejsza. Teraz kiedy wracam z kundlami z "bezpiecznego" pola i wkraczam na to miejsce gdzie konia spotkaliśmy psy są zapięte aż nie sprawdzę czy teren jest czysty. Koń na szczęście był oswojony z psami i mój burek nie zrobił na nim wrażenia.
No Hunter też teoretycznie wie, że powinien się posłuchać ale w praktyce jest jak jest niestety. Oczywiście takie sytuacje [B]nie są codziennością[/B], to raczej rzadkość ale czasami mają miejsce.

Posted

Po pierwsze nie puszczaj psa jak nie masz 100% pewności, że wróci. Nie przychodzenie na zawołanie jest o tyle problematycznie, że jest czynnością samo nagradzającą się, czy pies posłucha czy nie zawsze będzie miał z tego korzyść.
Proponuję wprowadzić gwizdek ( nie musi to być żaden ultradźwiękowy, wystarczy zwykły tylko w miarę trwały), żeby nie "spalać" komendy powrotu w codziennych sytuacjach.
Zaczynamy od "włączenia" gwizdka, czyli robimy kilka sesji ( max 5 min żeby pies nie był znudzony), na zasadzie pies siedzi przed Tobą, gwiżdżesz w sposób który jest dla Ciebie wygodny ( ważne żeby za każdym razem robić to podobnie, np. jak ustalisz dwa krótkie gwizdy, zawsze muszą być to dwa krótkie gwizdy ;) ) i od razu dajesz smakołyk, na początku ćwicz w domu gdzie jest mało rzeczy które psa rozproszą. Na zasadzie gwizd - pies popatrzy - dajesz smaka. Gdy reaguje na gwizdek siedząc przed Tobą, podnosisz poprzeczkę i gwiżdżesz jak jest 2-3 m. od Ciebie, ważne żeby w tym czasie nie zajmował się czymś wybitnie ciekawym, jak tylko popatrzy wyciągasz rękę tak żeby podszedł i wziął nagrodę. Gdy w domu jest w 100% odwoływalny ( to jest zawsze najprostsze ), przenosisz się na ogród. Tu zasada jest podobna, na początek najważniejsze to używać gwizdka tylko jak masz 100% pewności, że pies zwróci na niego uwagę, a nie na przykład jak jest zajęty obszczekiwaniem kogoś za płotem. Jak już osiągniesz 100% przywołania na ogrodzie w różnych sytuacjach ( pies wącha, pies sika, pies śpi, bawi się itp), wychodzisz za ogród i od nowa ;) Znów na początku gwiżdżesz jak masz pewność, że wróci ( na przykład jak spokojnie sobie truchta ) i powoli podnosisz poprzeczkę. Ważne żeby wszystko robić krok po kroku, żeby dobrze utrwalić każdy etap nim przejdziesz do następnego.
No i najważniejsze - puki nie nauczy się wracać w 99 przypadkach na 100 ( jest to możliwe :lol: ), trzymasz go na lince, żeby nie mógł uciec.
Jeżeli lubi się szarpać, bawić czy aportować możesz tego również używać jako nagrody.
Ważne jest też stopniowanie nagradzania, jak wraca do Ciebie ociągając się chwalisz ale mało wylewnie, gdy wróci od razu biegiem, dajesz garść przysmaków, szarpiecie się i bawicie chwilę dłużej, coś na prawdę ekstra żeby opłacało mu się wracać :)
Żaden ze mnie psi psycholog, ale miałam podobny problem ze swoim ;)

Posted

Nina, tylko musisz brac pod uwage przede wszystkim fakt, że Ty masz TAKIE psy, ani ast, ani DC to nie są pieski łatwe w obsłudze.
Nawet poroznie błahe błedy, z czasem zaczynają urastac do rangi sporego problemu. A brak przywołania u DC, to prosta droga do tego, żeby pies serio zaczał miec Cię głeboko pod ogonem.

Mam w domu kaukaza. Suke z adopcji, jej odwoływalnośc była pierwszą i jedyną rzecza nad która pracowalismy, teraz moj pies wraca na 9 z 10 "wróc". Ale mimo to od czasu do czasu ma sesję z linką i smakami (polecam surowe mięcho-sprawdza się rewelacyjnie). I serio, ja nie pisze tego od czapy, bo wiem, jakie problemy może sprawiac molos, który nie szanuje swojego przewodnika. Nawet ten pozornie "miły i kochajacy" ludzi.

Mam nadzieje, że serio jest dużo lepiej niz to wyglada na forum. Szczególnie, że pisałaś o tym, jak to Twój facet uczy Huntera agresji w sotosnku do ludzi, i wiesz trudno się dziwić, że ludzie reagują tak a nie inaczej. Nieodwoływalny pimpek, co najwyzej rozerwe nogawke, nieodwoływalny DC no może zrobić ciut wieksza krzywde :diabloti:


a tak btw to ja was czytam od jakiegoś czasu (chyba od "afery" na PwP w wątku przygarnę psa :evil_lol:)

Posted

[quote name='Bobryna']

Jam nie idealna, ale jak Blusia albo Czesio nie wracały (chociaż nadal się czasem zdarza ;P) jak zawołam, to albo szłam po jedno czy drugie i bez ceregieli przypinałam na smycz, albo w sytuacji groźniejszej - tzn, jak [B]np.Blusia leciała już za kotem, to rzucałam w jej kierunku czymś co miałam pod ręką, zwiniętą smyczą najczęściej[/B]. Chodziło o to, żeby psa powstrzymać przed dalszą pogonią, zwrócić na siebie uwagę. Blusia wie, że jak się "złoszczę", to ma wrócić w podskokach, że lepiej mnie nie denerwować :diabloti:[/QUOTE]
Nie każdy ma takiego cela :eviltong:. Pare razy rzucałam w psa i nigdy efektu nie było :roll:

Posted

[quote name='Kaaasia']Nie każdy ma takiego cela :eviltong:. Pare razy rzucałam w psa i nigdy efektu nie było :roll:[/QUOTE]


mi się nigdy nie udało trafić :evil_lol: Ot rude jest zbyt zwinne i zawsze pięknie się uchyla :lol:

Posted (edited)

Dziękuję za dokładny opis metody z gwizdkiem, wypróbuję.
Asiak właśnie dlatego, że zdaję sobie sprawę z tego jakie mam psy nie chcę być zagrożeniem dla innych, wiem do czego to moje bydle może być zdolne. Ja na spacerze generalnie zawsze staram się mieć oczy dookoła głowy, bo pal licho to że zrobiłby krzywdę sobie, gorzej jak skrzywdziłyby kogoś innego. Toteż teraz muszę się ostro wziąć za naukę gamonia.
Sama zareagowałam podobnie kiedy dowiedziałam się o "zabawach" TŻta, byłam wściekła bo od początku prosiłam go i tłumaczyłam, że to nie jamnik... Zdziwił mnie, bo z Sanhezem nigdy takich głupot nie robił. Teraz zmądrzał i wie, że pies nie zrozumie że to "dla jaj" teraz sam koryguje go jak robi coś nie tak. I serio, nie jest aż tak źle ;)
Może powinnam częściej opisywać jakieś pozytywy a nie tylko wpadki.

Ogólnie rzecz biorąc spodziewałam się że DC nie jest łatwą rasą, nasze problemy opierają się głównie na nieodwoływaniu.
Nie chcę też mieć cielaka, którego każdy może tarmosić, Hunter ma spełniać również rolę stróża. Dlatego to, że nie toleruje obcych u siebie nie jest dla mnie aż tak wielkim problemem. Wolałabym jednak żeby widząc iż ja akceptuję "przybysza" sam tez luzował, ale pracujemy nad tym i są postępy.


Co do rzucania to niestety wątpię, że Hunter by zareagował.. No chyba że rzuciłabym głazem.. w łeb :lol:
A ta moja "metoda" z filmiku chyba też jest ok, nie?

Edited by YxNinaxY
Posted

[quote name='Luzia']mi się nigdy nie udało trafić :evil_lol: Ot rude jest zbyt zwinne i zawsze pięknie się uchyla :lol:[/QUOTE]
Mi się udało trafić ale przypadkiem :evil_lol:. Jak chce rzucić coś psu to często dostanie w łeb :diabloti:. A jak chcę trafić w psa to leci z metr dalej :evil_lol:

Kiedyś jak mnie Oli wkurzył bo jadł coś na spacerze i nie zwracał na mnie uwagi to złapałam klucze i rzuciłam w niego (trafiłam). Oli spojrzał na mnie z politowaniem i wrócił do jedzenia :diabloti:.

Posted

Na tym drugim filmiku pies początkowo Cię zignorował, nie powinnaś do tego dopuszczać.
Jeszcze jedna rada, ja przywołasz psa i pochwalisz zwalniaj go jakąś komendą, na przykład "biegaj", żeby nie nauczył się wesoło pląsać, podbiegać zjadać co mu dasz i biec dalej :) Wtedy puki go nie zwolnisz wymagaj, żeby trzymał się blisko.

Posted (edited)

A masz może jakiś patent żeby do tego nie dopuszczać? Dzisiaj na spacerze Hunterek nie miał humoru i nie chciał się uczyć, więc mu odpuściłam bo raczej odwrotny efekt da mówienie "do mnie" kiedy wiem, że dziś nie przyjdzie i koniec. No ale pod koniec spaceru porobiłam z siebie błazna i kilka razy przyleciał bardzo ładnie więc ćwiczenie zakończone sukcesem.
Miałam pisać więcej o sukcesach więc piszę - dziś mój piesek zachowywał się pięknie gdy na podwórku łaził pracownik, którego wcześniej Hunter obszczekiwał, baa on przejechał obok nas kładem a piesio nic sobie z tego nie robił. Choć pewnie miał na to wpływ fakt, że ów mężczyzna przekupywał ostatnio pieseczka eklerem :evil_lol: Stwierdził, że jak podszedł do kojca to pies szału dostał ale jak wyjął jedzonko to mu się paszcza zamknęła :diabloti:
Choc to chyba niedobrze, że to zeżre wszystko co mu się da..

[video=youtube;-CeT3pAjUXg]http://www.youtube.com/watch?v=-CeT3pAjUXg&feature=youtu.be[/video]
w tle słychać ujadającego psa sąsiadki oraz owego "obcego" próbującego Reksa uciszyć.
Widać że Hunter jest zaciekawiony ale nie chce go zjeść :multi:Pewnie powinnam odwrócić jego uwagę w momencie kiedy zaczął się intensywnie przyglądać ale nie byłam pewna, bo w sumie widziałam tam głównie ciekawość a nie agresję.

Edited by YxNinaxY
  • 2 weeks later...
Posted (edited)

Pozytywów część kolejna ;)
Właśnie wróciliśmy od weta, młody był się szczepić i zaopatrzyć w tabletki odrobaczające. Kolejka była długa toteż poczekaliśmy chyba z pół godzinki, młody zaczepiał do zabawy psy pokroju shihtzu (czy jak to się pisze ;) ), suczka chowała się za nogami Pani a pies ujadał na niego uciekając :) Pani stwierdziła, że pewnie przez kaganiec się go boi więc pozbyliśmy się kagańca ale nadal było to samo:lol: Trochę się psiaki pobawiły w kotka i myszkę, później młody się znudził. Była też malutka stafficzka, którą też niestety onieśmileiły gabaryty młodego. Berneński pies pasterski nawet chwilę się poobwąchiwał z Hunterem i sekundkę pobawił, bo już szedł do domu. Spanielka naburczała na Hunterka. Były też koty, które fukały i syczały na psy i ogólnie było wesoło :D

Najbardziej zadowolona byłam z faktu, że Hunter dawał głaskać się obcym ludziom, oczywiście najpierw z dystansem ale później chyba nawet był zadowolony z głasków ;) Zebraliśmy sporo ochów i achów :D U Pana doktora oczywiście pędem wbił się na wagę i tu zdziwienie bo od ostatniego ważenia przybrał tylko 4 kg.. waży zaledwie lekko ponad 48 kg.
Samo szczepienie nieco onieśmieliło szczeniaczka i się zaczął lekko bojać pana doktora, ale łapkę na dowiedzenia podał ;)

Edited by YxNinaxY
Posted (edited)

bede sie czepiac :diabloti:


ja wiem, że piesek się bawi itd, i smycz luźno, ale kolce sa założone za nisko. Powinny byc praktycznie tuż za uszami. Zobacz jak dobze załozyć kolczate ;)

tu masz master profeszional king of kolczatka :evil_lol:
[IMG][URL="http://s883.photobucket.com/user/Abelsonite/media/Jarhead 2/DSC_4501.jpg.html"][IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead 2/DSC_4501.jpg[/IMG][/URL][/IMG]

Edited by asiak_kasia
Posted (edited)

Kurcze, no znalazłam w końcu osoby z Gryfina:p
Piękne psy i fajne filmiki.
Amstafa kojarzę, ale reszty nie.
Może wspólny spacer??

Edited by kropi124
Posted

[quote name='asiak_kasia']bede sie czepiac :diabloti:


ja wiem, że piesek się bawi itd, i smycz luźno, ale kolce sa założone za nisko. Powinny byc praktycznie tuż za uszami. Zobacz jak dobze załozyć kolczate ;)

tu masz master profeszional king of kolczatka :evil_lol:
[IMG][URL="http://s883.photobucket.com/user/Abelsonite/media/Jarhead 2/DSC_4501.jpg.html"][IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead 2/DSC_4501.jpg[/IMG][/URL][/IMG][/QUOTE]
wiem, że tak być powinna ale u Huntera jest problem z luźną skórą :P jak zabiorę jedno ogniwo to jest za ciasno a teraz nieco za luźno.. noo i na filmiku był akurat na lince, choć na linkę podpinam go zazwyczaj na normalną obrożę.
Mam tydzień urlopu więc będziemy intensywnie ćwiczyć wracanie :)

[quote name='kropi124']Kurcze, no znalazłam w końcu osoby z Gryfina:p
Piękne psy i fajne filmiki.
Amstafa kojarzę, ale reszty nie.
Może wspólny spacer??[/QUOTE]

Ooo super, ja niedokładnie z Gryfina, mam do Was 6 km ;) Kojarzysz Sanheza?:o Hmm rzadko bywa w "mieście" :P

Posted

Ja to tak dokładnie mieszkam przy żabnicy i też mam ok. km do miasta.:lol:
Chodzimy tam na szkolenie.
Skądś go kojarzę, tylko nie bardzo wiem skąd:shake: chyba że widziałam jego sobowtóra.

Fajnie by było się wybrać na spacer.

Posted

My z Wełtynia jesteśmy, astów sporo w Gryfinie więc pewnie jakiegoś podobnego widziałaś ;) W tym tygodniu będę miała wolny czas więc możemy się spisać, zgadam się tez z koleżanką, niech weźmie swoją sunię, będzie ciekawiej :P

Posted (edited)

A samce nie będą atakować??
Bo mój weimar (chyba go będziecie kojarzyć od rodziny) jest taką ciapą, że nie umie się bronić.

Edited by kropi124

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...