Jump to content
Dogomania

Rzucanie się na inne, psy - zbyt wielkie zainteresowanie.


Monika_1584

Recommended Posts

Witam.

Zacznę od tego że mój pies jest mieszańcem Amstaff'a z Chow-Chow'em - dwie dość dominujące, uparte rasy..
Od małego uczyłam go nie zwracania uwagi na inne psy - wszystko było dobrze. W wieku 9 miesięcy niestety zmieniło się to. Astro jak zobaczy psa to kładzie się ( jakby polował ) i po prostu nie da się go ruszyć, jedzenie, zabawki - NIC.

Jest bardzo dominujący, gdy obwąchuje się z psem, jest strasznie najeżony, stara się być jak największy, ogon ma prawie na głowie :roll:

Największą uwagę zwraca na duże i włochate psy - tych nie na widzi i się na takie rzuca, lubi małe psy, z takimi się bawi i przy takich nie jest dominujący - rozluźnia się, bawi.

Ale jednak - jak zobaczy psa to trzeba mu wziąć obrożę pod same uszy i po prostu ciągnąć, w końcu się ruszy, ale tak czy inaczej szarpie się, ciągnie do innego psa.

Nie wiem co mam z tym zrobić, kupiłam kantar - szarpie się jak koń, dostaje normalnie szału ;/ Jedzenie i cokolwiek innego nie pomaga, ma to wtedy całkowicie gdzieś, rozważam kupno obroży elektrycznej - czy to pomoże ?

Może jakieś inne propozycje jak to zmienić ?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 59
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Po pierwsze, Twój pies NIE "nienawidzi" innych psów, bo nienawiść to ludzkie emocje. Po drugie - czy pies był socjalizowany? Po trzecie, musisz przerwać "obniżanie zawieszenia" - ten tryb polowania, nim pies się nakręci jak tylko zobaczysz, że zaczyna się obniżać, reaguj. Szarpnij stanowczo.

Czy tą obroże noszoną w górnej części szyi wziełaś z Zaklinacza Psów ?

Przed kupnem obroży elektrycznej, radziłbym dławik lub kolczatkę spróbować.

Link to comment
Share on other sites

Nie jestem specjalistką. Sama mam mieszańca ttb i przeżywałam coś podobnego. Jak widzi psa, którego nie zna ogon na plecy, zjeżona sierść. Konsekwentnie pracuję z nim omijanie psów, od czasu do czasu muszę wracać do kolczatki na kilka dni, szczególnie po jego pobycie poza domem bez nas. Poznawanie się z psami większymi od niego to moje bardzo pilne obserwowanie mowy ciała i reakcja zanim rudy się nakręci. Staram się go skupiać na sobie i po roku pracy coraz lepiej nam to wychodzi.
Z psami z którym się zna lub mniejszymi od niego, sukami i szczeniakami bawi się bez problemu.

Link to comment
Share on other sites

Nawet nie wiesz jak muszę czasem kombinować i przedzierać się przez krzaki żeby uniknąć kontaktu z psem, który chce zjeść mojego rudzielca. Na szczęście na tyle dobrze poznałam mowę ciała mojego psa, że w 99% przypadków unikam konfliktów. Mam nadzieję, że kiedyś będzie spokojnie mijał inne psy.

Link to comment
Share on other sites

Zgłoś się do dobrego, znającego temat szkoleniowca. Takie problemy trzeba rozwiązywać "na żywo". Twój pies dojrzewa, staje się dorosłym samcem i z czasem będzie coraz gorzej, a każdy dzień zwłoki i kolejne rzucenie się na psa tylko utrwala niepożądane zachowanie.

Ja bym takiemu przyjemniaczkowi zafundowała kastrację, póki jest młody i jeszcze nie nabrał nawyków. Jak pisałam, im bardziej będzie "mężniał" tym trudniej będzie Ci nad nim zapanować. Oczywiście równolegle z kastracją ciężka praca nad psem, bo samo się nie zrobi, niestety.

Absolutnie nie kupuj obroży elektrycznej. Mogą jej używać tylko doświadczeni szkoleniowcy. Bardzo łatwo przez nieumiejętne użycie pogorszysz problem. Tak samo z kolczatką. Jeżeli nie wiesz co i jak, lepiej sobie darować. Pracuj raczej nad bezwzględną nauką posłuszeństwa, ułóż z psem zdrowe relacje, żeby Cię szanował i słuchał Twoich poleceń. A spotykanie innych psów powinno mu się kojarzyć z przyjemnością, a nie popieszczeniem prądem, bo to może wyzwolić jeszcze większą agresję i niechęć do psów.

Link to comment
Share on other sites

A tak mi się jeszcze skojarzyło - jak go bierzesz za obrożę, która jest wysoko za uszami - czy nie podnosisz go przypadkiem do góry? Wydaje się, że to nic takiego, ale to BARDZO pobudza obydwie strony konfliktu.

Przykład sprzed miesiąca - mijam się z suką z papillonem, młodym samczykiem. Moja go właściwie ignoruje, idzie sobie na krótkiej ale luźnej smyczy, tamten na flexi - babka gada przez telefon, chodnik wąski, piesek śmiga, więc babka zaczyna go "łowić". No i za każdym "złowieniem" pieska podnosi trochę do góry. Pech chciał, że ostatni akt połowu ;) wypadł akurat przy głowie mojej suki, która niewiele się zastanawiając szurnęła do papillona, bo co jej będzie jakiś gówniarz podskakiwał :evil_lol: Tamten na wybuch mojej zareagował tak samo, więc to działa jakby w dwie strony.

Polecam bardzo wizytę u [B]dobrego [/B]szkoleniowca.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='GAJOS']Po pierwsze, Twój pies NIE "nienawidzi" innych psów, bo nienawiść to ludzkie emocje. Po drugie - czy pies był socjalizowany? Po trzecie, musisz przerwać "obniżanie zawieszenia" - ten tryb polowania, nim pies się nakręci jak tylko zobaczysz, że zaczyna się obniżać, reaguj. Szarpnij stanowczo.

Czy tą obroże noszoną w górnej części szyi wziełaś z Zaklinacza Psów ?

Przed kupnem obroży elektrycznej, radziłbym dławik lub kolczatkę spróbować.[/QUOTE]

Wiem że ich ' nie nienawidzi' - na większość psów reaguje pozytywnie, normalnie obwąchuje i idzie dalej, z niektórymi się bawi o ile one mają na to ochotę.
Był socjalzowany od kiedy go znalazłam ( miał 2 miesiące ) - był zapoznawany z każdym psem ( przyjaznym ) po drodze, z każdym jakiego spotkałam - na co dzień mieszkał w pełnej zgodzie z kundelkiem, Owczarkiem Niemieckim i co dziennie bawił się z suczką kuzyna.

Od małego ćwiczymy omijanie psów - było super, nie zwracał na nie jakiejkolwiek uwagi i tak nagle coś 'walnęło'.

Gdy tylko zauważy psa to w 100% skupia się na nim, gapi się jak zaczarowany, biorę wtedy ( mam linkę ) linkę na samą górę szyi, za uszami ( jest luźna ) i tylko gdy już 'opada' to szarpnę zawsze w bok ( jak w Zaklinaczu psów ) ale to nic nie daje, nie rusza go - jestem zrelaksowana, idę normalnie - jestem spokojna w takich sytuacjach.

W takim razie pojadę w Poniedziałek do zoologicznego i kupię dławik, jak nic nie da to kolczatkę.


[quote name='Soko']Przede wszystkim z jakiej odległości zauważa psa i skupia się na nim?[/QUOTE]

Gdy tylko zobaczy psa - pełne skupienie. Zwykle zdąrze pierwsza go zauważyć to albo schodzę na bok i każe mu usiąść - inny pies przechodzi jakieś dwa metry od nas, wtedy Astro ( mój pies ) normalnie siedzi, nie szarpie się - zwykle tylko piszczy, jednak są psy, których nie lubi, i się na nie rzuca - wtedy gdy zobaczę owego 'nie lubianego' osobnika - zawracam.

[quote name='Delph']Zgłoś się do dobrego, znającego temat szkoleniowca. Takie problemy trzeba rozwiązywać "na żywo". Twój pies dojrzewa, staje się dorosłym samcem i z czasem będzie coraz gorzej, a każdy dzień zwłoki i kolejne rzucenie się na psa tylko utrwala niepożądane zachowanie.

Ja bym takiemu przyjemniaczkowi zafundowała kastrację, póki jest młody i jeszcze nie nabrał nawyków. Jak pisałam, im bardziej będzie "mężniał" tym trudniej będzie Ci nad nim zapanować. Oczywiście równolegle z kastracją ciężka praca nad psem, bo samo się nie zrobi, niestety.

Absolutnie nie kupuj obroży elektrycznej. Mogą jej używać tylko doświadczeni szkoleniowcy. Bardzo łatwo przez nieumiejętne użycie pogorszysz problem. Tak samo z kolczatką. Jeżeli nie wiesz co i jak, lepiej sobie darować. Pracuj raczej nad bezwzględną nauką posłuszeństwa, ułóż z psem zdrowe relacje, żeby Cię szanował i słuchał Twoich poleceń. A spotykanie innych psów powinno mu się kojarzyć z przyjemnością, a nie popieszczeniem prądem, bo to może wyzwolić jeszcze większą agresję i niechęć do psów.[/QUOTE]

W takim razie już szukam szkoleniowca, w mieście nie daleko czasem jak się jedzie samochodem to widać jak szkolą inne psy - ale muszę zapytać co to za szkolenia.

Też chcę go wykastrować, mam 16 lat i na razie nie mam jak zarabiać - mieszkam w Niemczech, uczę się jezyka do tego szkoła i lekcje... muszę uprosić rodziców. Jednak też tutaj kastracja psa kosztuję 170 Euro ( czyli 700 zł ) o.O

Na razie pracujemy trochę, wczoraj byłam z nim na boisku i był tam jakiś facet z psiakiem Border Collie, na początku Astro go w ogóle nie widział ( był na lince ) potem go zobaczył i pobiegł w jego stronę ale na szczęście jak zawołałam to od razu przybiegł - oczywiście został nagrodzony, potem gapił się w jego stronę ale wzięłam go i zaczęłam jechać w drugą stronę na rowerze, potem w stronę psa ale Mojemu kazałam usiąść ( tyłem do tamtego psa ) i było dobrze, nie oglądał się za nim itp.

Edited by Monika_1584
Link to comment
Share on other sites

zapobiegaj kładzeniu się na widok psa. jak widzisz, ze zaczyna skupiać się na psie wtedy odwracasz jego uwagę: korekta na obroży, nie podduszanie tylko krótkie szarpnięcie, komenda na iście przy nodze i nagroda jak grzecznie idzie.
a pomoc szkoleniowca przyda się swoją drogą, tylko oby to był dobry szkoleniowiec, który faktycznie wam pomoże.

Link to comment
Share on other sites

Nie chciałabym wyjść na kogoś kto z góry komentuje "cudze" wychowanie psa, ale uważam, że popełniłaś podstawowy, kardynalny błąd w wychowaniu swojego czworonoga, który teraz tak rzutuje na zachowanie Twojego pupila. Mianowicie- brak socjalizacji. To ćwiczenie "omijania"i "nie zwracania uwagi na inne psy" zamiast przyzwolenia na obwąchanie czy chwilę zabawy powoduje takie, a nie inne reakcje na inne osobniki. Oprócz tego po opisie Twojego zachowania wnioskuje, ze bardzo denerwujesz się przed "konfrontacja" z innym psem, pamietaj, ze psiakowi "udzielaja się" Twoje emocje, w momencie, gdy zaczynasz sie napinac pies przygotowuje się do stanu "pelnej gotowosci", a z takiego stanu juz tylko krok do ataku. Mysle, ze jedynym sposobem na pozbycie sie problemu bedzie kastracja i objecie psa szkoleniem przez dobrego szkoleniowca, ktory na prawde zna sie na rzeczy i pomoze w "resocjalizacji"psa. Przed tym ,sposobem , ktory mozesz wykorzystac na spacerach jest inicjowanie innej, dobrze opanowanej przez psa komendy. Proponuje abyś w momencie zauwazenia psa visavis przywola swojego tak aby obrocil sie do drugiego psa tylem (wzbudz u niego zainteresowanie soba, a nastepnie niech wykona komende siad lub waroj [tylem do drugiego psa] gdy ten bedzie sie zblizal, az w koncu zacznie mijac mow "nie wolno" lub "spokoj" i brak reakcji na drugiego psa koniecznie nagradzaj. Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Ja tu żadnego problemu z socjalizacją nie widzę; wszak pies socjalizowany był, z psami umie się obwąchać, pobawić, za to jest 9-miesięcznym samcem, hormony zaczynają walić na główkę, i zaczyna fikać do psów, które uznaje za mogące stanowić dla niego konkurencję, czyli wielkie, włochate (optycznie jeszcze większe). Tym bardziej komponuje się to z jego pochodzeniem - ani dorosły samiec asta, ani chow chow nie należą do piesków szczególnie uległych i pokojowo nastawionych do obcych psów, które mogą postrzegać jako konkurencję.

Ja jednak nalegałabym na możliwe szybką kastrację, bo bez niej to może być walka z wiatrakami, szczególnie że pies jest pod opieką młodej osoby, a jego skłonności w miarę upływu czasu i działania hormonów będą się utrwalać i nasilać. Równolegle psa trzeba wziąć w tryby, niemal cały spacer poświęcać na szkolenie, wspólną zabawę wyczerpującą psychicznie (możesz popróbować np. pracy węchowej); każdy kontakt z psem wykorzystywać do pracy z nim, wydawać polecenia przy każdej okazji, żeby utrwalić psu, że słuchać się ma cały czas i w każdej chwili może otrzymać komendę i natychmiast ją wykonać.
Jeśli chodzi o same problemowe momenty, to nie wiem, czy zmiana obroży wysoko założonej na dławik, potem kolce, czy jeszcze obrożę elektryczną wiele zmieni - tu chodzi bardziej o szybką i stanowczą reakcję, zajęcie psa ułamek sekundy przed tym zanim on zacznie przypadać do ziemi i fikać do psa, ostre reagowanie nie tyle na samo zachowanie psa wobec zbliżającego się "towarzystwa" co na ignorowanie w takich sytuacjach komend przewodnika. W skrócie korekta nie ma być za to, że pies patrzy na obcego, kładzie się, bo to zbuduje skojarzenia "pies = kara" - postaraj się raczej jak najwcześniej wydać psu jakieś polecenie i jeśli nie zareaguje, ostro je wyegzekwuj; nie skupiaj się na karceniu psa za fikanie tylko zmuszeniu go do posłuszeństwa mimo tego, że tam idzie pies.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kyu']Nie chciałabym wyjść na kogoś kto z góry komentuje "cudze" wychowanie psa, ale uważam, że popełniłaś podstawowy, kardynalny błąd w wychowaniu swojego czworonoga, który teraz tak rzutuje na zachowanie Twojego pupila. Mianowicie- brak socjalizacji. To ćwiczenie "omijania"i "nie zwracania uwagi na inne psy" zamiast przyzwolenia na obwąchanie czy chwilę zabawy powoduje takie, a nie inne reakcje na inne osobniki. Oprócz tego po opisie Twojego zachowania wnioskuje, ze bardzo denerwujesz się przed "konfrontacja" z innym psem, pamietaj, ze psiakowi "udzielaja się" Twoje emocje, w momencie, gdy zaczynasz sie napinac pies przygotowuje się do stanu "pelnej gotowosci", a z takiego stanu juz tylko krok do ataku. Mysle, ze jedynym sposobem na pozbycie sie problemu bedzie kastracja i objecie psa szkoleniem przez dobrego szkoleniowca, ktory na prawde zna sie na rzeczy i pomoze w "resocjalizacji"psa. Przed tym ,sposobem , ktory mozesz wykorzystac na spacerach jest inicjowanie innej, dobrze opanowanej przez psa komendy. Proponuje abyś w momencie zauwazenia psa visavis przywola swojego tak aby obrocil sie do drugiego psa tylem (wzbudz u niego zainteresowanie soba, a nastepnie niech wykona komende siad lub waroj [tylem do drugiego psa] gdy ten bedzie sie zblizal, az w koncu zacznie mijac mow "nie wolno" lub "spokoj" i brak reakcji na drugiego psa koniecznie nagradzaj. Pozdrawiam[/QUOTE]


Pies był socjalizowany od kiedy skończył dwa miesiące, jak tylko spotkałam jakiegoś psa po drodze to pozwalałam Astrowi się z nim bawić, powąchać itd. - na co dzień żył z innym kundelkiem oraz suczka Owczarka Niemieckiego w pełnej zgodzie a do tego co dziennie bawił się z suczką znajomego. Do większości psów jest przyjazny, bawi się - pozwala się podgryzać, wskakiwać na Siebie itd. ale są takie psy, których on po prostu nie lubi - nie wiem z jakiego powodu, po prostu gdy tylko zobaczy jakiegoś nie lubianego psa to wtedy odstawia ten cały cyrk. Ostatnio właśnie trenujemy ostro posłuszeństwo, teraz gdy tylko zobaczę psa - każę mu usiąść i mówię 'nie wolno', 'spokój' itd. pies ładnie siedzi i czasem tam może chwilę popiszczy, ale lepsze to niż rzucanie się.


[quote name='Martens']Ja tu żadnego problemu z socjalizacją nie widzę; wszak pies socjalizowany był, z psami umie się obwąchać, pobawić, za to jest 9-miesięcznym samcem, hormony zaczynają walić na główkę, i zaczyna fikać do psów, które uznaje za mogące stanowić dla niego konkurencję, czyli wielkie, włochate (optycznie jeszcze większe). Tym bardziej komponuje się to z jego pochodzeniem - ani dorosły samiec asta, ani chow chow nie należą do piesków szczególnie uległych i pokojowo nastawionych do obcych psów, które mogą postrzegać jako konkurencję.

Ja jednak nalegałabym na możliwe szybką kastrację, bo bez niej to może być walka z wiatrakami, szczególnie że pies jest pod opieką młodej osoby, a jego skłonności w miarę upływu czasu i działania hormonów będą się utrwalać i nasilać. Równolegle psa trzeba wziąć w tryby, niemal cały spacer poświęcać na szkolenie, wspólną zabawę wyczerpującą psychicznie (możesz popróbować np. pracy węchowej); każdy kontakt z psem wykorzystywać do pracy z nim, wydawać polecenia przy każdej okazji, żeby utrwalić psu, że słuchać się ma cały czas i w każdej chwili może otrzymać komendę i natychmiast ją wykonać.
Jeśli chodzi o same problemowe momenty, to nie wiem, czy zmiana obroży wysoko założonej na dławik, potem kolce, czy jeszcze obrożę elektryczną wiele zmieni - tu chodzi bardziej o szybką i stanowczą reakcję, zajęcie psa ułamek sekundy przed tym zanim on zacznie przypadać do ziemi i fikać do psa, ostre reagowanie nie tyle na samo zachowanie psa wobec zbliżającego się "towarzystwa" co na ignorowanie w takich sytuacjach komend przewodnika. W skrócie korekta nie ma być za to, że pies patrzy na obcego, kładzie się, bo to zbuduje skojarzenia "pies = kara" - postaraj się raczej jak najwcześniej wydać psu jakieś polecenie i jeśli nie zareaguje, ostro je wyegzekwuj; nie skupiaj się na karceniu psa za fikanie tylko zmuszeniu go do posłuszeństwa mimo tego, że tam idzie pies.[/QUOTE]

Chcę go wykastrować jak najszybciej.

Ale ostatnio Mnie zdziwił ( pozytywnie ) - byłam na boisku i wtedy wszedł ktoś inny z psem, Astro jak go zobaczył to zaczął biec w jego stronę, ale zawołałam go ( był 3 metry ode Mnie ) i przyszedł :)

Teraz gdy zobaczę psa to każę mu usiąść i zostań - jak na razie jest dobrze.

Aha, i psiak nie ma 9 miesięcy, w Lipcu będzie miał dwa lata :)

Link to comment
Share on other sites

Kastracja to ostateczność - być może wyeliminuje niepożądane zachowanie, ale przyplączą się inne problemy...

Według mnie, zachowanie Twojego 2-letniego psa może być spowodowane:

a) chęcią ustalenia swojej pozycji wśród pobratymców
b) chęcią dominacji na swoim terenie

Nie może tego zrobić, bo jest na smyczy - w związku z tym z jego punktu widzenia relacje z innymi psami są dla niego niejasne.

Dobrą metodą jest egzekwowanie bezwzględnego posłuszeństwa. Ale równolegle dobrą metodą jest puszczenia psa na tzw. żywioł.
Jednak tą metodę stosuje się jedynie pod okiem szkoleniowców, w uzgodnieniu z innymi właścicielami psów.
Polega ona na tym, że zakłada się psu kaganiec i puszcza luzem pomiędzy inne psy, równe lub nieco starsze wiekiem, już ułożone.
Musi być ich kilka.
Najczęściej agresywny delikwent, dobrze socjalizowany od szczenięcia, traci w takiej grupie rezon i zachowuje się poprawnie.

Potem to już tylko praca nad utrwaleniem pozytywnego zachowania pod okiem szkoleniowca:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Iwon_Ad']Kastracja to ostateczność - być może wyeliminuje niepożądane zachowanie, ale przyplączą się inne problemy...[/quote]

Możesz podać przykład? Bo kastracja jurnego samczyka to zwykle pierwszy (i nie jedyny rzecz jasna) krok w naprawie jego relacji z pobratymcami.



[quote name='Iwon_Ad']Dobrą metodą jest egzekwowanie bezwzględnego posłuszeństwa. [B]Ale równolegle dobrą metodą jest puszczenia psa na tzw. żywioł.[/B]
Jednak tą metodę stosuje się jedynie pod okiem szkoleniowców, w uzgodnieniu z innymi właścicielami psów.
Polega ona na tym, że zakłada się psu kaganiec i puszcza luzem pomiędzy inne psy, równe lub nieco starsze wiekiem, już ułożone.
Musi być ich kilka.
Najczęściej agresywny delikwent, dobrze socjalizowany od szczenięcia, traci w takiej grupie rezon i zachowuje się poprawnie.[/QUOTE]

Albo i nie, dochodzi do kotłowaniny, psy okładają się kagańcami, wszyscy się stresują i zamiast "resocjalizacji" wychodzi klapa. Ta metoda na żywioł to skąd, z Czarka Milana?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Iwon_Ad']Ale równolegle dobrą metodą jest puszczenia psa na tzw. żywioł.
[/QUOTE]

Pies w dużym stadzie zachowuję się normalnie, jest nawet uległy.

Miałam tutaj znajomą z Samoyedem, na początku Mój pies bawił się tylko z jej psem ( ten sam wiek ), a kilka dni później przyszło kilka innych osób i razem z Moim było 6 psów, najpierw wszystkie się obwąchały, puściłam go bez kagańca - pełen luz, zgoda, bawił się, kładł i dał ze Sobą robić wszystko, każdy pies po nim skakał, podgryzał itd. i wszystko było dobrze.

Ale potem przyszedł jakiś facet z kundelkiem, który wprowadził nie miłą 'atmosferę' i zaczęły się powarkiwania itd.

Link to comment
Share on other sites

niestety,naturalna kolej rzeczy w przypadku TTB.
Socjalizacja socjalizacją ale specyfika "rasy" to drugie.Mój bulterier do chwili ok 18 m-cy biegał swobodnie z obcymi psami.Aż kiedyś po prostu to się zmieniło.Wiedziałam,że tak będzie bo wiem,że TTB to nie są pudle.Proste.Niewiele znam dorosłych samców TTB,które tolerują innego samca,jeśli tak,to raczej sporadyczne przypadki.
Myślę,że natury nie oszukasz,ale musisz zrobić wiele aby spacery były jak najmniej uciążliwe(odwracanie uwagi psa już w chwili gdy wyłapiesz pierwsze sygnały napięcia...)Myślę,że skończyły się czasy swobodnego puszczania psa luzem w stadzie, właśnie dlatego,że łatwo o nieszczęście bo ciężko przewidzieć,który pies nie spodoba się naszemu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Możesz podać przykład? Bo kastracja jurnego samczyka to zwykle pierwszy (i nie jedyny rzecz jasna) krok w naprawie jego relacji z pobratymcami.[/QUOTE]

Kastracji dokonuje się wtedy, kiedy inne metody opanowania agresji zdecydowanie zawiodą, a pies reaguje niekontrolowaną agresją,, niewspółmiernie do zaistniałych okoliczności.
Ponadto kastruje się osobniki zagrożone prostatą, a suczki - ropomaciczem.

Zabieg niesie ze sobą konsekwencje natury zdrowotnej (częste zapalenie pęcherza, przybieranie na wadze) oraz psychicznej (w pewnej części utrata zainteresowania otoczeniem, apatia, skłonność do depresji).

Sterylizowana suczka, czy kastrowany pies wydzielają niejednoznaczny zapach - wiąże się to z produkcją hormonów - dlatego same agresji nie przejawiają, ale często padają jej ofiarą, ponieważ pozostałe psy nie są w stanie jednoznacznie zdefiniować, czy to samiec, czy suczka.

Powyższe dotyczy ras tzw. niebezpiecznych, które są z gruntu dominujące.

[QUOTE]Albo i nie, dochodzi do kotłowaniny, psy okładają się kagańcami, wszyscy się stresują i zamiast "resocjalizacji" wychodzi klapa. Ta metoda na żywioł to skąd, z Czarka Milana?[/QUOTE]

Tak na marginesie Cesar to postać medialna. Nie wszystkie metody pokazywane są od A do Z. Często należy się domyślić co było pomiędzy. Program ukazuje problem i finalny skutek. Na dodatek komentarze Cesara mogą nie być zrozumiałe dla wszystkich. Zwłaszcza, że komentując, skupia się on głównie na stanie umysłu właściciela i psa oraz asertywnej postawie. Warto 'połknąć' parę podręczników z dziedziny behawioryzmu, a wszystko stanie się bardziej zrozumiałe.


Doświadczenie o którym wspomniałam, to [U]jedna z metod[/U] na agresywne osobniki. Ale powtórzę jeszcze raz - przeprowadza się je [U]pod okiem szkoleniowca w kontrolowanym środowisku[/U], a psy dobiera się w grupie nieprzypadkowo.
W początkowej fazie ćwiczenia wszystkie są na smyczach i w kagańcach, [U]kontrolowane[/U] przez właścicieli, aby nie dopuścić do jatki. Są ze sobą zapoznawane [U]etapami[/U], po czym jeśli nie reagują agresją puszcza się ze smyczy te najbardziej łagodne. I tak [U]stopniowo[/U].

Ponad to, stosuje się w takiej grupie ćwiczenia dyscyplinujące, a przewodnicy psów [U]muszą[/U] nauczyć się rozpoznawać u swoich podopiecznych postawy dominujące, które niejednokrotnie są trudne do zauważenia dla niewprawnego oka...

Link to comment
Share on other sites

No, po wyjaśnieniach, że to wszystko odbywa się pod ścisłą kontrolą i etapami, to jestem w stanie uwierzyć, że to działa ;)

A teraz chciałam się odnieśc do pierwszej części wypowiedzi.

[quote name='Iwon_Ad']Kastracji dokonuje się wtedy, kiedy inne metody opanowania agresji zdecydowanie zawiodą, a pies reaguje niekontrolowaną agresją,, niewspółmiernie do zaistniałych okoliczności.
Ponadto kastruje się osobniki zagrożone prostatą, a suczki - ropomaciczem.

Zabieg niesie ze sobą konsekwencje natury zdrowotnej (częste zapalenie pęcherza, przybieranie na wadze) oraz psychicznej (w pewnej części utrata zainteresowania otoczeniem, apatia, skłonność do depresji).

Sterylizowana suczka, czy kastrowany pies wydzielają niejednoznaczny zapach - wiąże się to z produkcją hormonów - dlatego same agresji nie przejawiają, ale często padają jej ofiarą, ponieważ pozostałe psy nie są w stanie jednoznacznie zdefiniować, czy to samiec, czy suczka.

Powyższe dotyczy ras tzw. niebezpiecznych, które są z gruntu dominujące.
[/QUOTE]

Zaraz, zaraz - kastracja, jak każdy zabieg operacyjny, niesie ze sobą plusy i minusy. Żywy organizm to nie puzzle, że jak coś wyjmiemy to nic się nie stanie, ale to, co napisałaś... No, trochę się chyba zagalopowałaś :grins:

Z przybieraniem na wadze się nie zgodzę. Jeśli pies sobie sam nie sypie karmy do miski albo sam nie obsługuje lodówki, to nierealne jest, żeby sam z siebie przytył. Pewna tendencja do przybierania na wadze związana z wolniejszym metabolizmem - OK. Mądry właściciel zmniejszy psu dawkę żywieniową, a zwiększy porcję ruchu i będzie wszystko w porządku. Ale nigdy się nie zgodzę z uogólnieniem, że psy po kastracji robią się grube, leniwe i tracą swój charakter.

A ta apatia, skłonność do depresji, brak zainteresowania otoczeniem to skąd? Jak właściciel lituje się nad biednym pieseczkiem, przy okazji zaprzestając zapewniać mu ruch i dając żarcia ile wlezie, "bo on tak patrzy" to nic dziwnego, że pies za chwilę wygląda jak baryła i nic go nie interesuje. Otyłość to choroba.

Aha, jeszcze jedno - kastrowane suki mają tendencję do częstszego wykazywania zachowań samczych, typu większy terytorializm, obrona zasobów.

P.S. Żeby nie było, że jestem gołosłowna: moja suka, kastratka od ponad dwóch lat - [URL="http://img821.imageshack.us/img821/1340/zdjecie0440.jpg"]pogrążona w depresji[/URL], [URL="http://img405.imageshack.us/img405/3096/sdc10854h.jpg"]nieodrywająca się od ziemi[/URL] (blat ma jakieś 80cm wysokości, sama wskoczyła po świnię), [URL="http://img837.imageshack.us/img837/900/sdc10309e.jpg"]znudzona życiem[/URL] oraz [URL="http://img215.imageshack.us/img215/2776/sdc10262kz.jpg"]zapasiona[/URL] jak [URL="http://img695.imageshack.us/img695/7978/sdc10108l.jpg"]kula armatnia[/URL] :evil_lol: Aha, i [URL="http://img840.imageshack.us/img840/4536/dscn5628.jpg"]niereagująca na świat zewnętrzny i nowe bodźce[/URL] :evil_lol:

Edited by evel
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Iwon_Ad']Zabieg niesie ze sobą konsekwencje natury zdrowotnej (częste zapalenie pęcherza, przybieranie na wadze) oraz psychicznej (w pewnej części utrata zainteresowania otoczeniem, apatia, skłonność do depresji).
[/QUOTE]

Bardzo proszę o podanie wiarygodnego źródła dla powyższych stwierdzeń. Pierwsze słyszę o takich konsekwencjach kastracji, a czytałam na ten temat kilka opracowań. Oprócz częściej występującej skłonności do tycia, ale to już wyjaśniła [B]evel[/B]. Tak samo można zatuczyć psa niekastrowanego. Chodzi mi głównie o niedawanie pożywki dla zagorzałych przeciwników kastracji, którzy propagując swoje mity przyczyniają się do wzrostu bezdomności psów z Polsce. Dlatego takie stwierdzenia powinny być poparte dowodami. Nie zarzucam Ci niczego złego, jednak warto to rozważyć.

Sama mam psa kastrata i wysterylizowaną sunię. Kilkunastoletnie psy. Mają mnóstwo energii, są wesołe, kontaktowe, uczęszczają z sukcesami na szkolenia, kondycją przerastają niejednego niekastrowanego kilkulatka. Wręcz muszę je stopować, bo wiek już nie ten i trzeba im przypominać, żeby się nie przeforsowały. Zapalenia pęcherza nie przechodziły ani razu (tfu, tfu, odpukać).

Link to comment
Share on other sites

Nie twierdzę, że generalnie wszystkie psy po zabiegu wpadają w stan chorobowy, ale...
Zdania są podzielone, a temat rzeka.
Wszystko zależy - od rasy, od wieku, od temperamentu, od predyspozycji psychozdrowotnych danej rasy. A najbardziej od gry hormonów w organizmie kastrowanego/sterylizowanego zwierzęcia.
Hormony wpływają na większość funkcji. Na psyche zdecydowanie też. I pokarm nie ma tu nic do rzeczy.

Sama zauważyłaś, [B]Evel[/B], że sterylizowane suczki mają samcze zachowania. Jak myślisz, co na to wpłynęło - pożywienie?
Generalnie rzeczywiście, jestem przeciwna temu zabiegowi, jeśli nie jest poparty wyższą koniecznością.

Daleka jestem od popierania niekontrolowanego rozrodu i zapełniania schronisk, a posiadanie psa to olbrzymia odpowiedzialność pod każdym względem.
Psie libido jest rzeczą naturalną, a my ostatnio lubimy ingerować w naturę...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Iwon_Ad']
Psie libido jest rzeczą naturalną, a my ostatnio lubimy ingerować w naturę...[/QUOTE]

Naturalną jest, jak sama nazwa wskazuje, w naturze, gdy zwierzę żyje na wolności. Skazywanie psa na stan ciągłego pobudzenia przy takim zagęszczeniu konkurencyjnych samców i suk w cieczce jak to ma miejsce w otoczeniu ludzkim jest moim zdaniem mocno nie w porządku. W naturze taka kolej rzeczy by nie wystąpiła, zwierzęta nie żyłyby w takim zagęszczeniu i nie spotykałyby cały czas psów spoza swojego stada. Myślę, że warunki, jakie mamy do zaoferowania psom same w sobie wymuszają taką ingerencję ze względu na dobro zwierząt. Nie kastrowane psy również mają zaburzenia psychiczne, związane właśnie z nadmiernym pobudzeniem, problemami behawioralnymi, ciążami urojonymi, wynikłe z selekcji hodowlanej na modłę człowieka, a nie natury itp. Dlatego się je kastruje, nie dla ludzkiej wygody. Istotą psa jest ingerencja człowieka, bez niego pies by nie istniał :) Wszystkie rasy psów są wytworem człowieka, więc o jakim wtrącaniu się w naturę my piszemy...

Edited by Delph
Link to comment
Share on other sites

Jak rozumiem, że są przeciwnicy kastracji, tak nie mogę pojąć wypisywania takich bzdur o depresji na przykład. Bez konkretnych źródeł badań. Prędzej bym się przychyliła do stwierdzenia, że częściej to właśnie zwierzęta niekastrowane wykazują zaburzenia "osobowości" i problemy behawioralne. Oczywiście jeśli właściciele nie zajmują ich odpowiednio w taki sposób, żeby nie zajmował psów ciągły pęd do rozmnażania.

Link to comment
Share on other sites

[B]Delph[/B], rozumiem Twoje argumenty, ale ich nie akceptuję.

Weźmy pod uwagę strukturę stada wilków. Tylko samiec alfa może parzyć się z samicą alfa.
Ponad to, alfa może parzyć się także z samicami stojącymi niżej w hierarchii stada. Pozostałe samce muszą obejść się smakiem, a za próby są bezwzględnie karcone.
Moglibyśmy powiedzieć, że te skarcone są 'biedne' i się 'męczą'. Ale one dzięki temu uczą się zasad obowiązujących w stadzie. Tę cechę wykorzystujemy, ucząc nasze domowe psy.
Rodzina to stado. W stadzie obowiązują zasady. Nie wolno brudzić, kraść jedzenia ze stołu, a na spacerach nie wolno zbierać śmieci i atakować innych psów.
Wbrew pozorom, psy świetnie się odnajdują w tym gąszczu i te zasady akceptują. To my zbytnio je antropomorfizujemy. One oczywiście odczuwają, ale inaczej. Co nie znaczy gorzej.

Nie wiem, czy się wyrażam jasno. Chodzi mi o to, że naszym pupilom można 'wklepać' wszystkie obowiązujące zasady bez mechanicznej ingerencji. Ale to wymaga nakładu pracy, czasu i wiedzy. A my z reguły idziemy na łatwiznę.

Natura jest bezwzględna i z naszego punktu widzenia okrutna. Ptak wyrzuca z gniazda słabsze pisklę, a lew zagryza nie swoje potomstwo, aby przekazać wyłącznie swoje geny. Psią naturę powinniśmy zgłębiać poprzez ich pierwotne instynkty.

I na koniec - jaki sens przy zakupie psa ma wybór płci, skoro po jakimś czasie poddajemy go zabiegowi?
A przecież chcemy się cieszyć pełną gamą zachowań psa, wynikającą także z jego przynależności do danej płci.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...