Jump to content
Dogomania

ON-ek REX odszedł za Tęczowy Most. Pomoc przyszła za późno. Przepraszam piesku.


cavani

Recommended Posts

  • Replies 663
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='arabiansaneta']"To" zrobić się zawsze zdąży, ale kto wskaże lepszego specjalistę od Prof. Silmanowicza i dr Szpondera? Może ktoś podałby jakieś nazwiska? A jeżeli każda z n osób, które coś wpłaciły, będzie miała inne zdanie, to wrócimy do punktu wyjścia.[/QUOTE]

Jestem lek.wet. po lubelskiej uczelni. Co prawda nie praktykuję, ale dyplom mam, więc i pojęcie niejakie.I prof. Silmanowicza i dr Szpondera znam. Co do ich fachowości zastrzeżeń mieć nie powinnam, ale... Są oni chirurgami i nie zapominajmy, że pracownicy uczelni i klinik wet. są ściśle ograniczeni do swojej dziedziny. Zgadzam się w zupełności, że lekarz (zaznaczam DOBRY) ,z dużą praktyką , mógłby mieć inny pogląd na stan psa. Nie znam lecznic lubelskich, bo od kilkunastu lat mieszkam gdzie indziej, ale myślę, że warto spróbować skonsultować sie z kimś jeszcze.
I jeszcze jedno. Kiedyś Lublin był w czołówce , teraz niestety już nie....

Link to comment
Share on other sites

halooo, ludzie czekają na wyniki, stan pieska sam z siebie się chyba nie poprawi, niestety...
a tak przy okazji poszukiwań pomocy dla innego onka, wpadłam na taki blog:
[URL]http://dog-natural.blog.onet.pl/[/URL]

czy ktoś miał do czynienia z opisywanym sposobem leczenia?

Link to comment
Share on other sites

Ja miałam z bioenergoterapią, dość dobry specjalista pomógł pudelce pomimo rozlicznych guzów nowotworowych (z listwy mlecznej przerzuty do płuc) i ogólnie słabego zdrowia (niewydolność trzustki) dożyć prawie do 15lat. Był to specjalista ludzki, psem zajmował się niestety po znajomości.

Link to comment
Share on other sites

Przeglądam czasami to forum i niestety muszę przyznać, że niektóre wypowiedzi są wręcz absurdalne.Rozumiem ,że wszystkim tu na sercu leży dobro Rexa, ale nie można popadać w skrajności. Rex miał wykonane wszelkie możliwe badania które jednoznaczne wykazały przyczynę jego dolegliwości- infekcja najprawdopodobniej pourazowa, która zniszczyła kość i następnie zaatakowała organizm. Bakteria jest zidentyfikowana, leczenie jest niestety trudne. Mimo, że jest wrażliwa na część antybiotyków istnieje problem z penetracją (dotarciem) tych antybiotyków do miejsc w których toczy się infekcja (szczególnie chodzi o kość) i niestety wszelkie próby leczenia zawiodły. Nic nie dadzą nawet miliony innych konsultacji, nic nie da bioenergoterapia choćby robił ją sam Kaszpirowski, nie pomoże homeopatia....Musicie zrozumieć , że niektóre choroby są po prostu nieuleczalne. Teraz najważniejsze jest uśmierzanie bólu i zapewnienie mu jak najlepszych warunków życia. Musicie sobie uświadomić ,że zwierzęta nie myślą "przyszłościowo" , żyją dniem dzisiejszym .... jeśli czują się dobrze to są zadowolone, jeśli coś ich boli- ich życie zamienia się w koszmar. A podtrzymywanie przy życiu cierpiącego zwierzęcia nie jest wyrazem miłości do niego ale skrajnego egoizmu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='veterinarius'](...)podtrzymywanie przy życiu cierpiącego zwierzęcia nie jest wyrazem miłości do niego ale skrajnego egoizmu.[/QUOTE]

Z tym akurat się zgadzam, natomiast mam wątpliwości odnośnie fragmentu wypowiedzi, traktującego o nieuchronności tegoż.
Nie ma bowiem pewności, czy dotychczasowe metody leczenia były trafione. Każdy, nawet najlepszy specjalista może się mylić, począwszy od zakresu wykonanych badań, poprzez ich interpretację (postawienia diagnozy), na wdrożonym leczeniu skończywszy. Wystarczy aby jeden z tych elementów zawiódł, a choroba staje się "nieuleczalną". O tym, że nie ma lekarzy nieomylnych, przekonałem się na własnej skórze, przez co już do końca życia będę mieć problemy z sercem. Nie ma nic gorszego jak usłyszeć od kolejnego lekarza cyt. "szkoda, że nie trafił Pan do mnie wcześniej"...
Nie od dziś też wiadomo, że to co nieuleczalne np. w Polsce (o krajach 3-go świata nie wspomnę), z powodzeniem leczone jest np. za oceanem. Moim zdaniem, dopóki psiak nie wykazuje oznak cierpienia, jest jeszcze czas na kolejne konsultacje i podejmowanie prób wyleczenia, czy choćby spowolnienia zachodzących procesów chorobowych. W razie niepowodzenia w odwodzie pozostaje opieka paliatywna. Można oczywiście uznać, że ze względu na znikomą szansę wyleczenia, w ogólnym rozrachunku jest to "nieopłacalne", ale to już kwestia sumienia każdego z nas.
Żeby była jasność - nie jestem zwolennikiem "cudownych" specyfików z zakresu medycyny niekonwencjonalnej, ale za rzetelnym przeanalizowaniem dotychczasowego toku leczenia i w razie konieczności zmodyfikowania go.
Wszystkim zaś lekarzom zalecam mniej rutyny, a więcej pokory...
Na koniec mała dygresja odnośnie zdarzających się cudów uzdrowieniowych...
Chyba coś w tym musi być, skoro nawet prezes ZUS wierzy w nie głęboko, tłumacząc w ten sposób przyznanie świadczenia rentowego zaledwie na 1 rok, osobie ewidentnie niepełnosprawnej i nieuleczalnie chorej... :roll:.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gallegro']Chyba coś w tym musi być, skoro nawet prezes ZUS wierzy w nie głęboko, tłumacząc w ten sposób przyznanie świadczenia rentowego zaledwie na 1 rok, osobie ewidentnie niepełnosprawnej i nieuleczalnie chorej... :roll:.[/QUOTE]

Oj, taaak... U nas ZUS nawet orzekł, że jak się ma amputowaną prawą rękę to można pracować lewą!! :angryy:
Ja też uważam, że dodatkowe konsultacje nie zaszkodzą - póki pies ma się w miarę dobrze, trzeba robić co można a nie siedzieć z założonymi rękoma i czekać aż zacznie cierpieć naprawdę.
Ania na pewno wyśle te wyniki proszącym...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gallegro']Z tym akurat się zgadzam, natomiast mam wątpliwości odnośnie fragmentu wypowiedzi, traktującego o nieuchronności tegoż.
Nie ma bowiem pewności, czy dotychczasowe metody leczenia były trafione. Każdy, nawet najlepszy specjalista może się mylić, począwszy od zakresu wykonanych badań, poprzez ich interpretację (postawienia diagnozy), na wdrożonym leczeniu skończywszy. Wystarczy aby jeden z tych elementów zawiódł, a choroba staje się "nieuleczalną". O tym, że nie ma lekarzy nieomylnych, przekonałem się na własnej skórze, przez co już do końca życia będę mieć problemy z sercem. Nie ma nic gorszego jak usłyszeć od kolejnego lekarza cyt. "szkoda, że nie trafił Pan do mnie wcześniej"...
Nie od dziś też wiadomo, że to co nieuleczalne np. w Polsce (o krajach 3-go świata nie wspomnę), z powodzeniem leczone jest np. za oceanem. Moim zdaniem, dopóki psiak nie wykazuje oznak cierpienia, jest jeszcze czas na kolejne konsultacje i podejmowanie prób wyleczenia, czy choćby spowolnienia zachodzących procesów chorobowych. W razie niepowodzenia w odwodzie pozostaje opieka paliatywna. Można oczywiście uznać, że ze względu na znikomą szansę wyleczenia, w ogólnym rozrachunku jest to "nieopłacalne", ale to już kwestia sumienia każdego z nas.
Żeby była jasność - nie jestem zwolennikiem "cudownych" specyfików z zakresu medycyny niekonwencjonalnej, ale za rzetelnym przeanalizowaniem dotychczasowego toku leczenia i w razie konieczności zmodyfikowania go.
Wszystkim zaś lekarzom zalecam mniej rutyny, a więcej pokory...
Na koniec mała dygresja odnośnie zdarzających się cudów uzdrowieniowych...
Chyba coś w tym musi być, skoro nawet prezes ZUS wierzy w nie głęboko, tłumacząc w ten sposób przyznanie świadczenia rentowego zaledwie na 1 rok, osobie ewidentnie niepełnosprawnej i nieuleczalnie chorej... :roll:.[/QUOTE]


amen! plus info, że gdyby nie metody niekonwencjonalne pewnie bym już była w innej rzeczywistości, o ile takowa istnieje

Link to comment
Share on other sites

W numerze 11/09 Magazynu Weterynaryjnego jest interesujący artykuł:[h=2]"Pourazowe bakteryjne zapalenie kości u psów"[/h][COLOR=#000000][FONT=Verdana]Autorzy: lek. wet. Piotr Trębacz, dr hab. Marek Galanty prof. SGGW
Może by wniósł coś do sprawy?[/FONT][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='veterinarius']Musicie zrozumieć , że niektóre choroby są po prostu nieuleczalne. Teraz najważniejsze jest uśmierzanie bólu i zapewnienie mu jak najlepszych warunków życia. Musicie sobie uświadomić ,że zwierzęta nie myślą "przyszłościowo" , żyją dniem dzisiejszym .... jeśli czują się dobrze to są zadowolone, jeśli coś ich boli- ich życie zamienia się w koszmar. A podtrzymywanie przy życiu cierpiącego zwierzęcia nie jest wyrazem miłości do niego ale skrajnego egoizmu.[/QUOTE]
Też jestem tego zdania. Bardzo bym chciała, żeby jeszcze dało się pomóc Rexowi, ale obawiam się, że jednyne co można dla niego zrobić, to sprawić, aby to jego "dziś" było jak najlepsze. Ale jeśli ktoś ma więcej wiary ode mnie, to niech próbuje.

[B]Anett [/B]- zaraz prześlę Ci przeskanowane wyniki na podany adres.
Czy jeszcze komuś? Proszę o podanie adresu mailowego.

[B]Veterinarius[/B], cieszę się, że jesteś na wątku Rexa. Niestety nie umiem odpowiedzieć na niektóre pytania osób, które robią co mogą, żeby jeszcze spróbować pomóc Rexowi. Mogę napisać tylko tyle, ile dowiem się od lekarza i ile z tego zrozumiem. Nie posiadam wiedzy medycznej. Mam nadzieję, że jako lekarz, który zna Rexa, zechcesz pomóc w tej kwestii.

[quote name='arabiansaneta']... tylko musiałby też przestać zarażać - czy to jest realne?[/QUOTE]
To bardzo ważne pytanie...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='veterinarius']Oczywiście pomogę, jeśli tylko będę mógł, chętnie też odpowiem na wszelkie pytania. Obawiam się jednak, że górę niestety biorą emocje a nie fakty.[/QUOTE]
życie to emocje

fakty nie raz okazywały się przekłamane

szkoda nam psa, tak po prostu

Link to comment
Share on other sites

[quote name='veterinarius']tylko, żeby ocenić fakty trzeba je po prostu znać, mieć o nich informację , a nie z góry stwierdzać , że na pewno są nieprawdziwe ...bo to właśnie jest źródłem przekłamań[/QUOTE]

nikt tego z góry nie stwierdza, przeciwnie, wszyscy domagają się wyników

Link to comment
Share on other sites

[quote name='veterinarius']wyniki, z tego co wiem i widziałem na forum, zostały przedstawione[/QUOTE]

Chodzi o czytelne dokumenty, żeby można je pokazać jeszcze komuś, skonsultować. Czy coś w tym złego, żeby zasięgnąć opinii innych lekarzy? Czy to psu zaszkodzi? Nie ma co się tak oburzać :) Ja też bym chętnie zaniosła do wglądu mojej super wetce.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...