Jump to content
Dogomania

Foks i zwierzyna - czyli Jupi, Milka i Łatek :)


dog193

Recommended Posts

Rzucić to i jak było widać nawet golden potrafi, tylko co potem? ;) W najlepszym przypadku wygląda to jak w filmiku z dobermanem. Trzeba jeszcze dodać, że zupełnie inaczej się pies zachowuje na swoim pozorancie. Dlatego, też na zdawanie egzaminów na takowym niektórzy kręcą nosem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']Rzucić to i jak było widać nawet golden potrafi, tylko co potem? ;) W najlepszym przypadku wygląda to jak w filmiku z dobermanem. Trzeba jeszcze dodać, że zupełnie inaczej się pies zachowuje na swoim pozorancie. Dlatego, też na zdawanie egzaminów na takowym niektórzy kręcą nosem.[/QUOTE]
no dlatego napisałam, że miałaby niezły fun, w końcu to troszkę inna psychika niż dobki czy maliniaki ;) ale sądzę że w takim podwórkowym ipo całkiem dobrze by jej poszło przy dobrym pozorancie/trenerze czy kim tam :grins:

Link to comment
Share on other sites

No i w właśnie o tym piszę :)
W K9 program podstawowy to:
[B]1. Świadomość posiadania psa obrończego
2. Rozbudzenie psa w kierunku łupu
3. Nauka chwytania gryzaka i rękawa ochronnego
4. Obrona na lince
5. Atak na lince
6. Atak na komendę, na lince
7. Komenda „puść” i wyciszenie psa[/B]

I rozszerzony:
[B]1. Świadomość posiadania psa obrończego
2. Rozbudzenie psa w kierunku łupu
3. Nauka chwytania gryzaka i rękawa ochronnego
4. Obrona na lince
5. Atak na lince
6. Atak na komendę, na lince
7. Komenda „puść” i wyciszenie psa
8. Umiejętność oceny zagrożenia przez psa
9. Umiejętność obrony przewodnika w bezpośrednim ataku napastnika
10. Atak na odległość
11. Pogoń za napastnikiem
12. Gryzienie pełnego kostiumu ochronnego
13. Ochrona terenu
[/B]
odpowiednio droższy oczywiście :D
W ochronie terenu to Jupik by się raczej nie sprawdził :evil_lol: ale wszystkie inne punkty - myślę,. że szkolenie byłoby fajną zabawą ;) Absolutnie nie miałabym ambicji dot zawodów - gdyby tak było, to kupiłabym sobie odpowiedniejszego psa :D To tak, jakby kupować do prób polowych dobermana i chcieć konkurować np z foksami ;) Ambicje to ja mam z frisbee, ale też nie wiem, co nam z tego wyjdzie, bo niestety u nas nie ma żadnego klubu, a samemu to ciężko strasznie.

Link to comment
Share on other sites

Przechodzę teraz okres "I na chu* był mi ku*wa ten pies?!" :roll:
Byliśmy wczoraj na tym spacerze - olaboga, fajna siara :mdleje: Jupi był w fazie "o kutwa, pieski, pieski, pieski! szybciej, dalej, więcej, biegać, biegać, pieski!" - kiedy ja oczywiście trzymałam go na smyczy, a ręka prawie mi ze stawu wyskoczyła. Skupić go na sobie nie umiałam wcale, niby robił jakieś sztuczki, ale jednak kontakt z nim był prawie zerowy "bo pieski!", ciągle się odwracał, generalnie miał mnie gdzieś (nie do końca, bo robił co mu kazałam, ale jednak).
Bawić się bawił ze mną szarpakiem, ale nie była to tak entuzjastyczna zabawa jak zwykle. Trenerka nam poleciła jak najwięcej ćwiczeń na kontakt wzrokowy (kutwa, najtrudniejsze!) i uwaga - mały miał na sobie pierwszy raz w życiu kolce (smycz przepinana, a więc jeden koniec do zwykłej obroży, drugi do kolców przypięty) i po pierwszym szarpnięciu (takim, jak wcześniej robił na obroży, nie potrafię tego wytłumaczyć, ale on jak szarpie, to aż salta w powietrzu robi, gdy go hamuję smyczą), zaskomlał i wszystko jak ręką odjął, spacer z moim psem na luźnej smyczy był możliwy i przyjemny :crazyeye: Wystarczyła leciutka korekta, normalnie się zakochałam :eviltong: Wiem wiem - metoda drzewa itd... Jednak metodę drzewa praktykujemy w sumie od samego początku i rezultaty mizerne... Jak ja się zatrzymam, to owszem, cofnie się, ale co z tego, skoro za pół kroku znowu mnie wyprzedzi, ja się znowu zatrzymam, on mnie znowu wyprzedzi itd. Ktoś powie, że za szybko się zniechęcam, brakuje mi konsekwencji - spoko, ale my potrafiliśmy iść jakieś 100m godzinę, ja niestety też mam granice cierpliwości, a i czasami nie ma po prostu czasu, żeby się w to bawić. Więc tak - kolce byłyby przede wszystkim dla mojej wygody i można powiedzieć, że przez moje lenistwo. Bo niestety, ale czasami mnie to już przerasta, a szarpanie się z nim (wedle zasady, że smycz nie może być naprężona) naprawdę mnie nie bawi. Czasem idzie ładnie... ale to najczęściej, jak wracamy ze spaceru, albo na sralniku przed domem, gdzie zna każdą trawkę też potrafię wyperswadować mu, żeby szedł ładnie. Ale w sytuacjach mocno go pobudzających - jak wie, że idziemy na pola i rwie do przodu, inne psy, nowe miejsce - niestety to jest ciągła szarpanina, sekundę pójdzie dobrze i znowu.
Dlatego też chyba kupię kolce, on miał na sobie kolce dla belga wczoraj :diabloti: bo tylko takie miała nasza trenerka (zdjęła oczywiście kilka ogniw), ale to była miła odmiana, taki spacer z nieszarpiącym psem...


A wracając do spaceru - trenerka pochwaliła jego sylwetkę ;) i generalnie fajnie było się znowu spotkać i pogadać. Powiedziała, że nie ma źle, bo zdaje sobie sprawę, że psy użytkowe są nieco trudniejsze i i tak super, że pies nie ma mnie po prostu w dupie, zważając na nowe miejsce, psy itd (ale skupienie jak pisałam wcześniej prawie zerowe, nie byłam zadowolona :shake:), ale żebym właśnie poświęciła więcej uwagi na te ćwiczenia na kontakcie.

Najgorszy aspekt dnia - Jupi nie przyszedł na gwizdek. Moja prywatna, wielka porażka. Mogłam wtedy nie zagwizdać, ale to zrobiłam. Teraz już nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, ale to naprawdę demotywuje. I wracamy do pierwszego zdania tego wywodu.



Musiałam się uzewnętrznić.

Edited by dog193
Link to comment
Share on other sites

a ile Jupik ma ? pewnie między 8msc 1,5 roku :)
to jest istna masakra- taki bunt młodzieńczy. ja myślałam to samo co ty+zabójstwo, albo samobojstwo, ale potem wraca rozum i na nowo komendy nabierają mocy :)
i jednak kolce wlazły do użytku ? :diabloti: nie taki diabeł straszny jak go malują :D

Link to comment
Share on other sites

chyba też sprawię suce kolce :loveu::evil_lol:
u niej to akurat przydałoby się nie tylko przy chodzeniu na smyczy :)

a co do tego nieskupiania się, to Gram miał to samo, tylko gorzej bo nie zwracał na mnie uwagi nigdy, nie tylko przy pieskach :evil_lol: nie stresuj się tylko właśnie ćwicz skupienie i przywołanie nawet z końca smyczy

Link to comment
Share on other sites

Jupik skończy w niedzielę 10 miesięcy.

[quote name='Culineo']
i jednak kolce wlazły do użytku ? :diabloti: nie taki diabeł straszny jak go malują :D[/QUOTE]

Nigdy nie pisałam, że kolce są straszne, nigdy nie potępiałam ich używania ;) ...o ile są dobrze założone :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Każdy ma czasem gorszy czas.
Mi się na szczęście trafił fajny egzemplarz, nie jest jakoś super problemowa. Jest ze mną trzy miesiące, na początku w ogóle się nie dogadywałyśmy, jednak wszystko było kwestią czasu. Podołałyśmy, dogadałyśmy się, ćwiczyłyśmy i ciągle ćwiczymy. Pamiętam, jakie początki były trudne, jak marudziłam i zniechęcałam się bez sensu. Najgorzej było, jak biegła mi do psów i miała kompletnie gdzieś. Tu zniechęcałam się kompletnie, bo nie jestem w stanie wybić tego z głowy Iwanowi od kilku już lat i od razu myślałam, że po prostu nie dam rady i z małą. Udało się z nią jednak :) Chce do psów, ale jak każę siedzieć to siedzi i się nie ruszy.
Ja wiem, że kura to całkiem coś innego niż Jupi.. Po prostu rozumiem, że masz czasem dość.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Unbelievable']chyba też sprawię suce kolce :loveu::evil_lol:
u niej to akurat przydałoby się nie tylko przy chodzeniu na smyczy :)

a co do tego nieskupiania się, to Gram miał to samo, tylko gorzej bo nie zwracał na mnie uwagi nigdy, nie tylko przy pieskach :evil_lol: nie stresuj się tylko właśnie ćwicz skupienie i przywołanie nawet z końca smyczy[/QUOTE]

Polecam, polecam :diabloti:

No z Jupim tak nie mam, bo jednak pracowaliśmy od samego początku, tylko chwilami mam ochotę siąść i płakać, bo mam wrażenie, że cała moja praca idzie się je*ać...
On ma całkiem całkiem przywołanie. Wtedy mi się nie odwołał, bo akurat to było jak robiliśmy sztuczki, czyli smyczy nie trzymałam, no i właśnie nastąpił moment rozkojarzenia, zrobił coś (chyba poproś), dostał smaka, odwrócił się i poszedł obwąchać jednego z psów, wtedy zagwizdałam i... zero reakcji. Miałam ochotę sobie strzelić w łeb.

Sory za wyrażenia, ale czasami muszę ;)

Link to comment
Share on other sites

Omry, tylko właśnie problem w tym, że to nie są nasze początki... Jesteśmy razem już 7 miesięcy.
Jak ja mu każę siedzieć, to też bęzie siadział przy psach. Nawet mieliśmy wczoraj takie ćwiczenie, połączone z przywołaniem. Ale jak już do psa poleci... :roll: Albo jak jesteśmy w ruchu, tzn idziemy - i tutaj ten problem luźnej smyczy, bo on będzie do psa ciągnął. Jak stoimy w miejscu, to o wiele łatwiej mi nad nim zapanować.

Edited by dog193
Link to comment
Share on other sites

To identyko jest z Iwanem.
Czasem nie zauważę, jak kura poleci do psa. Zdarza się. Jestem jednak w stanie ją odwołać od razu.
Gdyby Iwan poleciał do pieska (przy nim jestem o wiele bardziej czujna i się to raczej nie zdarza), to nie ma szans, że wróci. Tak samo, jak jest na smyczy. Nie zapanuję nad nim inaczej, niż siłą. Leci i na nic nie patrzy. Dlatego też, jak na początku miałam ten problem z Avril, to tak szybko się poddawałam. Myślałam, że jak z Iwanem nie dałam rady, to z nią też nie dam.
Trzymam kciuki za Was.

Link to comment
Share on other sites

Jetsana też chciałam zabić, ale po skończeniu 2lat trochę się uspokoił, jeszcze tylko ogarnę olewanie psów i będzie pies prawie idealny :loveu: Chociaż wątpię, że mi się to uda.
Arni jak widzi psy to mu się mózg wyłącza, ciągnie, piszczy, niby reaguje na jakieś tam komendy, ale średnio się skupia, jak usiądzie to jest nawet spoko, ale w marszu... :mdleje: Z odwołaniem od psów też jest różnie...
Mam u siebie tego foksa, dziwny pies :lol: Ma 10lat a by cały czas się bawił...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Naklejka']
Arni jak widzi psy to mu się mózg wyłącza, ciągnie, piszczy, niby reaguje na jakieś tam komendy, ale średnio się skupia, jak usiądzie to jest nawet spoko, ale w marszu... :mdleje: Z odwołaniem od psów też jest różnie... [/quote]
No to bardzo podobnie jest u nas.
[quote]Mam u siebie tego foksa, dziwny pies :lol: Ma 10lat a by cały czas się bawił...[/QUOTE]

Hehe, prawdziwy foks! :lol:

Link to comment
Share on other sites

kolce nie są złe ,jak jest taka potrzeba to ja nie widze przeszkód ,aby dobrze założone i dobrze używane .
Jupik ma najgorszy okres jaki może mieć pies(on ma jajka? bo już nie wiem), dorasta, ja też okropnie wspominam ten czas z moją suką, nic do niej nie docierało , mimo tysięcy prób nauczenia jej czegokolwiek nadal miała mnie w dupie , minęło jej z czasem , nagle się zmieniła dorosła i fajnie reagowała na komendy których niby kiedyś nie znała jak widać było znała tylko miała mnie w dupie. ;)
nie poddawaj się tylko pracuj z nim ciągle a za parę miesięcy będzie świetnym psem .
powodzenia :)

Link to comment
Share on other sites

Ma jajka. Intensywnie się zastanawiam nad kastracją. Ostatnio u weterynarza tak się zaparł, że nie dało się go przesunąć (na śliskich kafelkach!), bo jakaś suka przed cieczką trochę popuściła i on się zawąchał. Musiałam go normalnie podnieść, bo inaczej się nie dało. Niby kurdupel, ale jak się zaprze, to nie ma mocnych...

Link to comment
Share on other sites

Jajca już tutaj omawiane dadzą tylko tyle, że nie będzie pociągu seksualnego... Ale jak chcesz to tnij, byle szybko, bo takie kurduple ani się obejrzysz, a już są dorosłe. Dobrze rozumiem ból tracącego mózg psa. Jari to kretyn ale skupia się zawsze na 100%. Cortina natomiast ma na dworze swój własny świat, do którego nie umiem dotrzeć ;).

Ile Jupi waży?

Link to comment
Share on other sites

U nas wycięcie jajec nastąpiło dokładnie przed Wigilią :diabloti:, więc Jax wchodził w 8 miesiąc. Poprawa widoczna była już po tygodniu praktycznie, a całkowite wygaszenie - ok. 2-3 miesiące później. Przy czym on był cięty ok. miesiąc po tym, jak zaczęłam wątpić w jego mózg i podejrzewałam, że ma w jego miejscu wielkie jaja :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Weterynarz nam powiedziała, że lepiej poczekać, aż skończy rok. Zobaczymy, jak to będzie na zlocie, jeśli bardzo tragicznie, to po zlocie go wytnę wcześniej.

Jupi waży 10kg.

On ma swój świat, ale to nie jest do końca tak, że na mnie w ogóle nie zwraca uwagi. Powiedzmy, że mam swoje sposoby, żeby zwrócił ;) Ale czasami jest tak cholernie ciężko, jak np wczoraj, że nic tylko walić głową w ścianę, czy tam drzewo... Uwagę owszem, zwrócił, jak się postarałam, ale zrobił coś i było "ok, fajnie, to ja już pójdę", "o, piesek, wiesz co, dokończymy innym razem".


Myślicie, że jak rozważam kastrację, to teraz, a nie czekać?

Link to comment
Share on other sites

Wiesz, faktem jest, że z czasem zachowania wynikające poniekąd z popędu są utrwalane w zachowaniu psa i stają się zachowaniami wyuczonymi. Trudniej jest je więc zlikwidować. To już jest ryzyko właściciela - ja się cieszę, że Jaxa wycięłam wtedy, kiedy to zrobiłam, a do tego nawet mu mięsnie urosły, choć miały nie ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja Ci powiem tak, oczywiście jest to tylko moja opinia, laika kretynki snobki itp itd:-D
Kastracja pomoże w opanowaniu/skupieniu psa tylko wtedy, że jeśli w tym opanowaniu go przeszkadzają suczki hihi wiec jesli obecnosc suczek, ewentualnie ich zapaszki nagle Ci "psują" psa, to owszem kastracja pomoże, pod warunkiem że nie jest zrobiona zbyt późno, czyli zachowania te się nie utrwaliły, a utrwalają się barrrdzo szybko.
Ja jak zobaczyłam co świruje Jax, to miałam LadyS tylko jedno do powiedzenia, że zrobi jak zechce ale ja na jej miejscu ciahałabym go natychmiast. Swojego Ajusia miałam nie ciachac, ze wzgledu na niewydolnosc krążeniowo-oddechową bałam sie narkozy, ale jak mi zaczął wydziwiać jak debil skończony podczas cieczki sąsiedzkiej suki...spierdzielać na dworze, głuchnąć, łazić z siusiakiem na wierzchu 24 na dobe i spuszczać się na łóżko, to się poddałam i wyciachałam psa w trybie natychmiastowym w wielki czwartek :-D
Ani ja, ani chyba LadyS nie żałujemy;-)(Ajuś miał 9 miesięcy jak go wykastrowałam i to było jakies 2 tygodnie po tym jak zaczął świry odstawiać)

Edited by sacred PIRANHA
Link to comment
Share on other sites

Dzięki za odpowiedzi.
Teraz i tak już nic nie zdążę zrobić, bo w niedzielę wyjeżdżamy na 10 dni, ale jak wrócimy, to może już coś zadziałam.

Ech, będzie ciężko... Zostawić go tam i sobie pójść.



Wychodzi nam ostatnio łapanie krótkich rzutów :) Jak źle rzucę, to mały nie złapie, ale się stara :) Fajne uczucie, jak po raz pierwszy pies złapie dysk w powietrzu, poniekąd spełniając moje marzenie.

Link to comment
Share on other sites

dog193, nie martw się - ja Jaxa zostawiłam uśpionego i praktycznie jeszcze nie zdążyłam dojechać do schroniska, jakieś max 10 minut od kliniki, jak zadzwonił wet, że jajec już nie ma i pies już się będzie powoli wybudzał. Po niecałej godzinie zabrałam go z kliniki już wybudzonego (przyczołgał się do mnie), ale jeszcze w klatce dosypiał sobie parę godzin. On miał to robione bezszwowo, moszna zanikła po jakimś czasie ;)

Boże, ja w ogóle się boję zaczynać jakiekolwiek frisbee.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...