Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Ale zaraz, chwileczkę! Czy ja napisałam, że mam pretensje do Majqi? Przecież wiedziałam, że nie ona była "decydentem" w tej sprawie! Czyżby zadziałało "uderz w stół"... ?

A przy okazji pytanie: kto był uprzejmy podać nr p. Grażyny nijakiej Ewce, która wczoraj zadzwoniła z rewelacją, że w sobotę przywozi psa (a może nawet dwa) do p. Grażyny? Plus worek karmy... Jaki pies, jak wygląda, w jakim wieku - nie wiadomo...
Usiłowałam się skontaktować z ową Ewką, ale nie odebrała - nagrałam się na pocztę z prośbą o kontakt - na razie bez odzewu.

Bo tak a propos współpracy, to moja obawa w tym względzie jest taka: przywozimy psa i worek karmy i... tyle nas widzieli. P. Grażyna się do tego nie nadaje!

Emilio, jakoś współpraca przy suni z Gubina bardzo dobrze nam się układała, jeśli pamiętasz. Ja jestem otwarta na dalsza współpracę, ale nie będę milczeć, jeśli szacunek, odpowiedzialność i zwykła ludzka przyzwoitość mają dotyczyć tylko jednej strony.

Edit: Namierzyłam tajemniczą Ewkę ;) Całe szczęście, że to właśnie Ona! :) Sprawa została omówiona i załatwiona.
Bardzo proszę nie rozpowszechniać numeru tel. p. Grażyny bez jej zgody. Należy uznać, że sprawa domu u niej na chwilę obecną przestała być aktualna.

  • Replies 529
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='Nutusia']Ale zaraz, chwileczkę! Czy ja napisałam, że mam pretensje do Majqi? Przecież wiedziałam, że nie ona była "decydentem" w tej sprawie! Czyżby zadziałało "uderz w stół"... ?

.[/QUOTE]
Podpisuje się pod tym...ja również nie miałam i nie mam pretensji do Izy, napisałam jej to na PW, (od razu jak dodałam swój post), że mój wpis nie tyczy się absolutnie jej osoby :shake: jeśli się Majquś czujesz urażona, to przepraszam, ale jest tak jak napisałam na PW.

Posted

[quote name='Ziutka'] (...) jeśli się Majquś czujesz urażona, to przepraszam, ale jest tak jak napisałam na PW.[/QUOTE]
Buziaki Ziutuś. :-) Wiem, luz, wyjaśnione. :lol:

Posted

[quote name='majqa']Buziaki Ziutuś. :-) Wiem, luz, wyjaśnione. :lol:[/QUOTE]

Jeśli dobrze rozumiem już ok. ?

Osobiście zgadzam się z jednym fragmentem postu Nutusi:
"Bo tak a propos współpracy, to moja obawa w tym względzie jest taka: przywozimy psa i worek karmy i... tyle nas widzieli. P. Grażyna się do tego nie nadaje!"
Wg mnie żaden nowy dla zwierzaka dom nie powinien być na początku pozostawiony bez (dyskretnego choćby) nadzoru !
Zwłaszcza, jeśli zwierzak jest zabrany ze schroniska.

Decydentów i odpowiedzialnych tu nadal nie ma.
Przykro mi, ale taka jest prawda. I tyle o tym co było.

[B]Pytania (niewiele) do Astaroth za to super pilnie potrzebna odpowiedź !!![/B]
1. W książeczce psiaka jest szczepienie przeciw wściekliźnie z podpisem lekarza, natomiast wirusówki są bez podpisu - chcę się upewnić, że był na 100% zaszczepiony, by nie zdublować !
2. Na dworze trzymał się cały czas blisko człowieka - tak wyczytałam, czy chodził sam dalej niż na kilka metrów od Was ?
3. Czy miałaś okazję zaobserwować jak porusza się między sprzętami ? Czy zdarzało mu się o coś obijać ? To istotne...

Posted

[IMG]http://www.dogomania.pl/images/misc/quote_icon.png[/IMG] Napisał [B]Nutusia[/B] [URL="http://www.dogomania.pl/showthread.php?p=18114315#post18114315"][IMG]http://www.dogomania.pl/images/buttons/viewpost-right.png[/IMG][/URL]
Ale zaraz, chwileczkę! Czy ja napisałam, że mam pretensje do Majqi? Przecież wiedziałam, że nie ona była "decydentem" w tej sprawie! Czyżby zadziałało "uderz w stół"... ?

[quote name='Ziutka']Podpisuje się pod tym...ja również nie miałam i nie mam pretensji do Izy, napisałam jej to na PW, (od razu jak dodałam swój post), że mój wpis nie tyczy się absolutnie jej osoby :shake: jeśli się Majquś czujesz urażona, to przepraszam, ale jest tak jak napisałam na PW.[/QUOTE]

Przeczytałam raz jeszcze wcześniejsze wpisy.
Może jednak napiszcie jasno Kogo wobec tego dotyczyły posty.
I fragment "uderz w stół"...
Wyjaśnijmy do końca problem. By nie było niedopowiedzeń.

Posted

[quote name='Nutusia']Ale zaraz, chwileczkę! Czy ja napisałam, że mam pretensje do Majqi? Przecież wiedziałam, że nie ona była "decydentem" w tej sprawie! Czyżby zadziałało "uderz w stół"... ?
Emilio, jakoś współpraca przy suni z Gubina bardzo dobrze nam się układała, jeśli pamiętasz. Ja jestem otwarta na dalsza współpracę, ale nie będę milczeć, jeśli szacunek, odpowiedzialność i zwykła ludzka przyzwoitość mają dotyczyć tylko jednej strony.

[/QUOTE]

Jesli to nie do Majqi bylo, to wszystko pasuje, poza tym nietrafionym "vice versa", chyba ze to tez mialo oznaczac cos innego niz wyszlo?

Posted

[quote name='przyjaciel_koni'][B]Pytania (niewiele) do Astaroth za to super pilnie potrzebna odpowiedź !!![/B]
1. W książeczce psiaka jest szczepienie przeciw wściekliźnie z podpisem lekarza, natomiast wirusówki są bez podpisu - chcę się upewnić, że był na 100% zaszczepiony, by nie zdublować !
2. Na dworze trzymał się cały czas blisko człowieka - tak wyczytałam, czy chodził sam dalej niż na kilka metrów od Was ?
3. Czy miałaś okazję zaobserwować jak porusza się między sprzętami ? Czy zdarzało mu się o coś obijać ? To istotne...[/QUOTE]

Był szczepiony, wetka przyjechała do nas i nie wzieła ze sobą pieczątki, ale to nie obowiązkowe szczepienie więc wystarczy że wlaściciele będą wiedzieli że było, dlatego jest wklejka i data.

Odchodził dalej ale jak się orientowała że nas traci z zasięgu wzroku to przybiegał. Nigdy nie zauważyłam żeby sie o coś obijał.
A o co chodzi?

Posted

[quote name='Astaroth']Był szczepiony, wetka przyjechała do nas i nie wzieła ze sobą pieczątki, ale to nie obowiązkowe szczepienie więc wystarczy że wlaściciele będą wiedzieli że było, dlatego jest wklejka i data.

Odchodził dalej ale jak się orientowała że nas traci z zasięgu wzroku to przybiegał. Nigdy nie zauważyłam żeby sie o coś obijał.
A o co chodzi?[/QUOTE]

Dziękuję za odpowiedź.

On ma kłopoty z poruszaniem się bezkolizyjnym po mieszkaniu, wpada na meble, drzwi, nawet po kilku dniach pobytu na zewnątrz nie oddala się od opiekuna dalej niż na kilka kroków - nie znamy jeszcze przyczyny - sprawa jest do wyjaśnienia, w sobotę zapewne będę wiedziała więcej, bo ma być u lekarza.
To jest albo nic (czyli np. nieznajomość warunków w jakich się znalazł), albo problemy ze wzrokiem.

Z info ogólnych - jest rewelacyjny ! Nie było też problemu z psiakami - rezydentami.

Posted

kurcze, nic takiego nie zauważyłam u mnie, na nic nie wpadał, za TZem chodził rzeczywiście bardzo blisko ale jak ja z nim wychodziłam to oddalał się bez problemu, co jakiś czas sobie o mnie przypominał i wtedy leciał do mnie przez pół ogrodu.

Posted

[quote name='przyjaciel_koni'](...) To jest albo nic (czyli np. nieznajomość warunków w jakich się znalazł), albo problemy ze wzrokiem.

Z info ogólnych - jest rewelacyjny ! Nie było też problemu z psiakami - rezydentami.[/QUOTE]
Oby to było to nic. 3mam kciuki za wynik wizyty.
Bardzo, bardzo się cieszę, że kruszyna w ocenie państwa, jak piszesz, jest rewelacyjna, że dogaduje się z innymi, psimi domownikami, że ma ich towarzystwo. :-)

Posted

Wyrejestrowując się z tego wątku pragnę wyjaśnić, że pretensje - podobnie jak Ziutka, z którą o tym rozmawiałam telefonicznie i odczucia miałyśmy identyczne - miałam do osób, które odpowiadały za adopcję Gonza. Nie wymieniłam ich, gdyż nie mogłam dojść kto tak naprawdę podejmuje ostateczną decyzję w tym względzie - stąd pisałam w liczbie mnogiej. Jak ktoś słusznie zauważył, takiej osoby na tym wątku nie było i chyba nadal nie ma i pewnie stąd ta cała "spychologia". Nawet mnie zdziwiło, że Majqa "się poczuła" i odpowiedziała. Nie rozumiem tylko skąd w tej wypowiedzi było tyle sarkazmu w stosunku do p. Grażyny. Zdanie "Nie mam wątpliwości, że p.Grażyna jakoś sobie ze swoją boleścią poradzi" odebrałam jako "czego się baba czepia, nie ten pies, to inny, niech się odwali i poszuka innego, bo ja mam ważniejsze sprawy na głowie". Nie rozumiałam, dlaczego boleść p. Grażyny jest mniej ważna niż boleść Majqi - nikt nie ma prawa tego oceniać! Przyznaję, poniosły mnie nerwy, za co gorąco przepraszam (choć na wybaczenie absolutnie nie liczę - nie ci ludzie, nie te czasy, nie te okoliczności). Ale mnie uczono (fakt, ponad 40 lat temu to było i od tego czasu zmieniły się "normy"), że szacunek się należy każdemu człowiekowi. Współczucie też, bo każdy swoją boleść przeżywa najdotkliwiej i nie patrzy, że inny ma gorzej. I właśnie z szacunku do ludzi na pytania się odpowiada, na nieodebrane telefony oddzwania, a jeśli z jakiegoś powodu nie można tego uczynić, w dwóch słowach się wyjaśnia dlaczego i przeprasza - tyle (i żeby nie było - to nie jest do Majqi, tylko do "zbioru". I jeszcze dodam, że w czasach, o których piszę, "odpowiedzialność zbiorowa" była normą. A teraz życzę Gonzowi szczęścia i zdrowia i idę dalej robić swoje. Z perspektywy tych kilku dni, nie mogło się stać lepiej, ze Gonzo jednak nie trafił do p. Grażyny.

Posted

Wiadomo że każda osobista "boleść" jak to nazwała Nutusia jest dla danej osoby najważniejsza i najbardziej odczuwalna.
Ale nie każdy o tym pisze, mnie też było przykro że p. Grażyna nie raczyła do mnie nigdy zadzwonić, a raz jak zadzwoniła to się zaraz rozłączyła. Przykro mi,
że nikt nawet nie docenił że chciałam tak jak i inne osoby tutaj pomóc Gozniowi, podałam grzecznościowo nr tel. nie mając pojęcia że będę musiała jakoś wybrnąć z sytuacji gdzie z jednej strony uwagi od Was że coś trzeba zrobić szybciej albo inaczej lepiej powiedzieć, a z drugiej strony , nie mając kontaktu z psem i wystarczających informacji, rozmawiać z zainteresowanymi osobami tak aby im właściwie zaprezentować sytuację i opis psiaka. Że ponieważ nikt nie kwapił się, znalazłam osobę do wizyty.
Że na rozmowy w sprawie Gonza straciłam całą karte tel. którą zwykle mam na dwa miesiące, a z pieniędzmi u mnie krucho, tak że sytuacja p. Grażyny wydaje mi się przy mojej całkiem niezła. P. Grażyna była niezdecydowana i potrzebowała kogoś na kim by mogła się oprzeć i z kim dzielić odpowiedzialność za psa i to był jej największy problem, tłumaczyłam jej że sa chętne domy na psa, i że nie możemy jej dać Gonza jeśli będzie inny dobry ds dla niego, i kontytuując wątek zaczęty przez osoby które były u niej na wizycie, proponowałam zeby była dt i współpracowała z innymi osobami które zechcą jej powierzyć psiaki pod opiekę a jednocześnie będą w części za nie odpowiedzialne. Wg mnie skoro p.Grazyna nie chciała podjąć odpowiedzialności bycia ds , to bycie dt i dzielenie takiej odpowiedzialności za psa z kimś, było dla niej korzystnym i miłym rozwiązaniem.

A jeśli chodzi o osoby odpowiedzialne to pamiętajmy, że Gonzo był niczyj, więc można powiedzieć że każda z osób tutaj była za niego odpowiedzialna w jakiejś części, i jeśli ktoś czegoś nie zrobił , nie dopatrzył, to druga życzliwa osoba mogła to nadrobić, bo na tym polega miła serdeczna współpraca.
Krytykować , oceniać, to najłatwiej.

Chciałam pomóc Gonzowi i dlatego bardzo cieszę się że udało mu się znaleźć dom, mimo wszystko i to jest największa nagroda za moją pomoc dla niego.

Posted

[quote name='Nutusia'] (...) Zdanie "Nie mam wątpliwości, że p.Grażyna jakoś sobie ze swoją boleścią poradzi" odebrałam jako "czego się baba czepia, nie ten pies, to inny, niech się odwali i poszuka innego, bo ja mam ważniejsze sprawy na głowie". Nie rozumiałam, dlaczego boleść p. Grażyny jest mniej ważna niż boleść Majqi - nikt nie ma prawa tego oceniać! (...)[/QUOTE]
Zacytowane przez Ciebie zdanie Nutusiu, zrozumiane dosłownie/ wprost nie było sarkazmem wobec pani, bynajmniej nie wobec niej.
Nie ma sensu tego jednak prostować. Masz wszelkie prawo widzieć sprawy tak właśnie, jak je widzisz.

[quote name='Dogo07']Wiadomo że każda osobista "boleść" jak to nazwała Nutusia jest dla danej osoby najważniejsza i najbardziej odczuwalna.
(...)[/QUOTE]
I trudno się z tym nie zgodzić. Nic bardziej ludzkiego.

A teraz chyba czas już skupić się na samym psiaku, naprawdę ciepło o nim pomyśleć i zacisnąć kciuki, mocno zacisnąć, by opisywane problemy nie były początkiem/ sygnałem czegoś złego tylko jakąś pozornie poważną, a tak w rzeczywistości błahą sprawą.

Przyjacielu Koni, czekamy, a ja na pewno, na jutrzejsze wieści.

Posted

[quote name='majqa']

Przyjacielu Koni, czekamy, a ja na pewno, na jutrzejsze wieści.[/QUOTE]
Ja także czekam na wieści :roll: oby były dobre, ehh Gonzuś, Gonzuś.

Posted

Siłą rzeczy/ siła wyższa, na moment, powracam do sprawy p.Grażyny.
Nutusia tu zagląda albo, zgodnie z zapowiedzią już, nie, ale ten post jest do niej.

Sprzedałaś Nutusiu, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, co wolę dodać, nam obraz wrażliwej, wzruszającej się i mocno przejmującej losami psimi pani.
Byłaś u tej pani, rozmawiałaś z nią. Ja tylko rozmawiałam i zdecydowanie postrzegam ją jako osobę, która mocno, może czasami zbyt mocno, bo ze szkodą dla siebie samej, przejmuje się tym, co przeczyta, co usłyszy, czego się dowie.

Pisałaś również o odpowiedzialności, składałaś gratulacje dobrego samopoczucia w związku z... (wiemy więc nie rozwijam)...

Tym razem ja nie pojmuję, że możesz mieć dobre samopoczucie w związku z opowiadaniem pani Grażynie o obecnych, w trakcie wyjaśnień, problemach Gonzo.
Cóż takiego się stało?
Ano, przed momentem, ku mojemu zdumieniu, miałam tel. od p.Grażyny, przejętej i rozdygotanej stanem Gonzo, o którym dowiedziała się od p. Magdy. Czy się mylę kojarząc p. Magdę z Tobą?

Na ile zdołałam na tyle spokojnie wyjaśniłam pani, że Gonzo ma być dziś u weta, że może to mimo wszystko jakaś bzdura, a jeśli nie to na pewno zostanie mu udzielona pomoc, że w nowym domu ma się dobrze, że dogadał się z pozostałymi psiakami.

Pani Grażyna, osoba, która ponoć nie chce, by ktokolwiek do niej dzwonił w sprawie psa, poprosiła mnie, bym zadzwoniła do niej i powiedziała jej, co wyszło u Gonzo. Zapewniłam ją, że tak zrobię i obietnicy dotrzymam.

W głowę tylko zachodzę, skoro jesteś z panią w kontakcie, po kiego grzyba karmisz samotną osobę, nie mającą się komu wygadać ze swojego cierpienia, tego, co w jej duszy i głowie gra, opowieściami o ewentualnych kłopotach zdrowotnych psa, którego nie dostała, a na którym jej zależało.
To, że go nie dostała, a tak nam to przedstawiłaś, dość ją zraniło/ przejęło.
Po co więc dalej ją ranić, zasiewać w niej niepokój?
Wpływu na los tego psiaka raczej nie będzie miała żadnego, jak sądzę, co najwyżej, dzięki takim newsom, może zadręczyć swoją psychikę.


Edit:
Słowo ciałem się stało.
Zadzwoniłam do Przyjaciela Koni, dopytałam, co u Gonza, kolejno zadzwoniłam do p.Grażyny.
Głos wcześniejszy był normalniejszy niż z tej ostatniej rozmowy, ten był (raczej nie stawiam na katar) jakby zapłakany, jakby pani była po płaczu albo walczyła z jego wybuchem. Ucieszyła się jednak tym, co powiedziałam. Mam nadzieję, że z pani zeszło troszkę powietrze, podziękowała i powiedziała, że dzięki temu, co jej przekazałam będzie mogła spać spokojnie.
No... daj Boże.
Inna inszość, że pani opowiedziała mi również smutną historię o psiaku podobnym do Gonzo, któremu nie udało się jej pomóc, stąd lepiej rozumiem, skąd brało się to marzenie o Gonzo i aż takie nim przejęcie.

Posted

nie rozumiem za bardzo czemu nie możesz przekazać informacji skoro tu pare osób czeka, a ja szczególnie, bo w końcu 3tygodnie u mnie spędził. Wystarczy napisać czy coś mu dolega czy nie. Już nawet pani Grażyna wie już co z Gonzim.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...