Search the Community
Showing results for tags 'ból'.
-
Witam, pilnie poszukuje najlepszego specjalisty w tej dziedzinie. Najlepiej z dolnego śląska ( ale może być dalej, dobro psiaka jest najważniejsze ). Psiak ma problem z przednią lewą łapką ( leczony według weterynarzy, ma założoną blokadę, ale niewiele to pomogło ), jak również tylne łapy odmawiają mu posłuszeństwa. Jest ospały i bez siły. Proszę o najszybsze i najlepsze rekomendacje. Z góry dziękuję.
- 1 reply
-
- weterynarz
- dolny ślask
-
(and 5 more)
Tagged with:
-
Witam, mam problem z 8 tygodniowym szczeniakiem jamnika, zaznacze, że miałam wcześniej 4 psy tej rasy i z żadnym nie było problemu. Szczeniak gryzie wszystko i wszystkich bez opamiętania. To nie jest jednak tradycyjne "podgryzanie" takie jakie mają w naturze szczeniaki ale gryzienie wraz z szarpaniem, ciągnięciem itd. Bardzo ciężko też zabrać rękę, nie pomaga wciskanie zabawek, zabieranie ręki, mówienie "nie" czy klaskanie, z czasem robi to tylko mocniej. Dodam, że ma mnóstwo gryzaków oraz zabawek. Chciałabym jednak uniknąć kary jaką jest izolacja psa czyli zamknięcie..ze względu na możliwość wystąpienia problemów z zostaniem psa w domu podczas nieobecności domowników. Dodam też, że psinka, poza tym gryzieniem, bardzo ładnie reaguje na swoje imię, przychodzi na zawołanie, ładnie się załatwia na podkład, lubi się przytulać. Co robić w takiej sytuacji? Czy nie czekać i prosić o pomoc behawiorystę? Czy to przejdzie samo wraz ze zmianą zębów? Pozdrawiam Paulina.
-
Witam. Wczoraj będąc na spacerze moim psem, dodam ze to kundelek ale na prawdę jest malutki i więcej nie urosnie, zostaliśmy dostrzeżeni przez dzika. Ja sama się wystraszylam i od razu zaczelam dyskretnie nawoływać pieska ale dzik do zaatakował. Bardzo piszczal i po chwili przestał się ruszać. Zaczęła biec w stronę domu dzwoniąc od razu po rodziców aby jechali w moja strone. Podejrzewałam najgorsze na szczęście piesek żyje, ma rany na łapkach delikatnie krwawi i ranę na jaderkach z których również wydobywa się krew. Pies się trzęsie a ruch jakikolwiek sprawia mu bol, widać ze cierpi. Nie jest w stanie się położyć tak aby nie piszczal bardzo kocham zwierzęta bardzo chciałabym mu pomoc, niestety, na weterynarza mnie niestety nie stać... Nie zalowalabym pieniędzy natomiast po prostu ich nie mam. Czy mogę prosić o rade, czy to czymś przemywac, smarowac Dodamy ze jest to mój pierwszy post tutaj, za jakiekolwiek nieprawidłowości przepraszam
-
Z soboty na niedzielę, 25.06 około 3:30 odeszła od nas Kesi. Zachorowała na ropomacicze zamknięte, które tak na prawdę przebiegło bezobjawowo. Jeszcze w piątek byłam z nią na spacerze i była po prostu smutna(co jej sie nieraz zdarzalo wielokrotnie od szczeniaka) ale chodziła. :( 2 miesiące temu miala robione morfologie i wszystki wyniki byly w normie. W sobotę rano Kesi stan się bardzo pogorszył. Słaniała się na nogach. Pojechaliśmy z nią do weterynarza, dostała kroplówkę i antybiotyki. Miała też pobraną krew żeby zobaczyć w jakim stanie są narządy wewnętrzne i czy kwalifikuje się do operacji usunięcia macicy( wyniki miały być w poniedziałek) Po tym trochę lepiej się czuła ale nadal leżała. W nocy jej stan się pogorszył. Zaczęła piszczeć bo ją bolało :( Lekarz juz w szpitalu zrobił jej na szybko jeszcze jedne badania na cito - okazało się że wyniki są fatalne i Kesi nie przeżyje do podziałku a o operacji usunięcia tego wszystkiego nie ma mowy bo się nie obudzi. Trzeba było skończyć jej cierpienia :((( Starsznie jest mi z tym ciężko. Nie umiem znaleźć sobie miejsca. Miała tylko 11 lat... Gdyby tylko dała wcześniej znac- A ona normalnie sie zachowywala jeszcze kilka dni wczesniej - była bardzo silna i dzielna. Szkoda tylko że nie byłam w stanie nic zauważyć :( kochany pies Nie potrafie sie z Toba pozegnac, jestes obecna w moim sercu i tak zostanie na zawsze. Moje najkochansze oczko w glowie Kocham Cie tak, ze nie potrafie tego opisac :( Strasznie siebie obwiniam, ze tego nie zauwazylam. Nie potrafie sobie wybaczyc... Zyla za krotko, a jeszcze tyle planów bylo przed nami [*] Moje zycie sie skonczylo w ostatni weekend. Nie potrafie sie cieszyc niczym, a wiem ze powinnam sie wziac w garsc bo mam w brzuchu kolejną istotkę, którą Kesi miała się zająć :(
- 8 replies
-
- ropomacicze
- ból
-
(and 2 more)
Tagged with:
-
Mój piesek piszczy, gdy go podnoszę oraz nie może wskoczyć na łóżko. Wcześniej robiła to bez problemu. Nie wiem co mogło się stać. Wczoraj byłam z nią na długim spacerze, a dzisiaj wystąpiły te objawy. Czy to mogło mieć jakiś wpływ? Co robić ?
-
Witajcie, mam na DT pieska wielkości jamnika ( pogrubionego) który ciągle "jęczał". W schronisku jak to w schronisku, nie będę wypowiadać się na temat ich podejścia do tematu ale w końcu załatwili mi wizytę u lekarza który stwierdził właśnie te przypadłość ( owy wet stwierdził, że 4 lata temu badał tego psa i wtedy to stwierdził, a schronisko to olało :angryy: ) Chciałabym się dowiedzieć, na czym polega ta choroba? Piesek chodzi ( jest grubaśny i niskopodwoziowy) nie biega co prawda jakoś szybko ale nie zauwazyłam problemów z chodzeniem. Jedyne co to te jęki. Dzisiaj piesek dostał jakiś lek przeciwazapalny, jutro rtg kręgosłupa dla potwierdzenia. Jak to leczyć ? Jak pomóc pieskowi ? Chciałabym się przygotować na rozmowę ze schroniskiem aby pokryło koszty leczenia - ale prawidłowego leczenia a nie zaleczania. [URL]http://olx.pl/oferta/bity-kopany-niechciany-krecik-blaga-o-dom-CID103-ID5Dg6d.html[/URL]
-
Moj piesek, 16,5 letni Maksiu - ma narastajacy problem. Zaczelo sie od problemow z kalem - robilo to wrazenie zaparcia, spacery trwaly coraz dluzej zanim biedak sie zalatwil. obecnie dochodzi do spacerow nocnych (nieraz 3x) a czasem i to bez efektu. -srodek na zaprcia niewiele dal -dziwne nie jest - piesek nie ma zaparcia, kal jest NORMALNY -nie jest to kwestia przyzwyczajenia pieska do zbyt czestych spacerow - dbam o to, wiem kiedy sciemnia, a kiedy naprawde biedak cierpi Do tego doszly drgawki rozpoznane niestety jako objaw bolowy, zwiazany z kregoslupem. niesterydowy przeciwzapalny karprofen nie dzialal zbyt dlugo, piesek cierpial, dlatego przeszlismy na przeciwzapalny steryd. niestety tez nieskuteczny. od dzis zwiekszona dawka sterydu, nie boli - nei wiem czy ma to zw z lekiem, bo Maksus ma czasem lepsze dni. pozostaje problem kupy i obawiam sie neistety ze problem bolu powroci. I tutaj rzecz nietypowa ( jak sadze) - kolejny wet polaczyla fakty i rzekla ze krzywy kregoslup jest przyczyna. nie pamietam dokladnie jej tlumaczenia (jestem przemeczona ciaglymi spacerami, plus we wrzesniu piesek mial problem z brzuszkiem po polknieciu paskudztwa, walczylam o niego dlugo, tak ze we wrzesniu zero nocy normalnie przespanej), jednak bylo logiczne i dotyczylo nacisku kregoslupa i uczucia parcia ( nie pamietam czy parcie za mocne czy za slabe). Czy ktos z Was ma lub mial pieska z podobna przypadloscia? Szukam jakiegokolwiek sposobu zeby pomoc Maksusiowi. Temat nietypowy, wklejam do gastrologii, ortopedii i neurologii. Dodam na marginesie, ze piesek choruje na nerki, jednak wyniki obecnie w normie. wet sprawdzal tez prostate i jest ok. bede wdzieczna za jakikolwiek komentarz. pozdrawiam
-
mój york jest żywą małą sprężynką. skacze wysoko, chociaż jak to york - nie powinien z uwagi na słabe kości. ostatnio zauważyłam (nie wiem czy to od tego skakania), że kiedy stoi, podnosi prawą łapkę. chodzi i piszczy. na 99% bolą go łapki od tych jego skoków na wszystko i wszystkich. moje pytanie brzmi jak w tytule: co zrobić żeby oduczyć psa skakać tak wysoko? zakazy nie pomagają:(
-
Witam serdecznie. Jestem tu nowa. Mam na imię Kasia i jestem właścicielką prawie 7 letniego jamnika Luckyego (Lakiego). Z góry przepraszam za długość postu, ale postanowiłam całkowicie opisać jak wygląda stan mojego pupila, u którego podejrzewa się dyskopatię. Problem zaczął się dokładnie 29 stycznia tuż po zastrzyku przeciw wściekliźnie. Piesek zaczął w ten dzień popiskiwać (rzadko, lekko), usztywniał szyję. Pomyślałam, że to ból i obrzęk po szczepionce, gdyż to ponoć dość popularne (nawet u ludzi). Zadzwoniłam do Pani doktor potwierdziła moje przypuszczenia, że tak może być, poleciła okłady z altacetu i lodu, które oczywiście pieskowi robiłam. W ten dzień po około 2 tygodniowej przerwie zaczęliśmy ponownie podawać lek na obniżenie ciśnienia Amlozek (piesek był w trakcie leczenia). Niestety piesek w ciągu kolejnych dni nadal popiskiwał (takie pojedyncze piski, jakby się urażał), przestał skakać na łóżka - prosił skomlał, aby go wziąć na ręce i położyć na nie - niestety sam już chętnie zeskakiwał. Skakanie do góry np podczas witania się także kończyło się piskiem i ewidentnym bólem odczuwanym przez psiaka. Lekarz zaczął u niego podejrzewać dyskopatię, a nam nie nadawał spokoju amlozek, który piesek przyjmował i na którego nie reagował zbyt dobrze. Po prostu uważaliśmy, że mu nie służył - a dlaczego? A to dlatego, że występował u niego szereg niepożądanych działań od nieprzechodzącej ospałości, przez lęki. Za ból szyi/pleców(?) także go obwiniliśmy (może powodować zapalenia stawów, bóle mięśni itd). Potwierdzeniem było dla nas przerwanie jego podawania po około półtora do dwóch tygodni od 29 stycznia. W efekcie czego już następnego dnia piesek był już żywszy, popiskiwanie ustępowało, było rzadsze. W ciągu kilku następnych dni piski się już nie zdarzały. Za wszystko więc obwiniliśmy amlozek (łącznie z lekarzem) i zadowoleni myśleliśmy, że wyeliminowaliśmy problem. Jednocześnie leczyliśmy pieska na śródmiąższowe zapalenie nerek. Zapalenie nerek zostało wyleczone (14 marca miał piękne wyniki badań), ale 3-4 dni po nich znów pojawiła się kapiąca krew "z siusiaka". Zrobiliśmy badania moczu i usg - wyniki tym razem wskazywały na zapalanie prostaty (lekarz pokazywał nam na usg małe torbielki). Wracając jednak do głównego tematu w tym samym czasie, w którym pojawiła się krew wróciło popiskiwanie i ból. Piesek znów przestał chcieć skakać. Pojawiliśmy się u lekarza. Leczyliśmy zapalenie prostaty - dostał bactrim, po którym wyniki moczu są coraz lepsze. Z szyją/kręgosłupem w tym czasie nie zostały podjęte jeszcze żadne kroki, by nie mieszać leków. Ponadto lekarz dawał nam nadzieję, że w ciągu jakiś 3 tygodni znów może to przejść. Ostatnia wizyta była w miniony poniedziałek (04.04). Po niej nic się nie zmieniało, a nawet było gorzej. Piesek podczas gwałtownych ruchów/ skoków (nie dopilnowaliśmy go raz i na dźwięk domofonu gwałtownie zeskoczył) zaczął bardzo "płakać", skomleć - nie tak jak wcześniej pojedynczo, tylko dłużej - takie zaciąganie z bólu. Podobnie było po powrocie ze spacerów. W trakcie powrotu piesek nagle urażał się, zapłakiwał = zapiskiwał, przy tym robił charakterystyczny garb, ale trwało to parę sekund. Od razu wracał do domu tyle, że wolniej. Czasem zdarzało się, że pieska lekko uraziliśmy, tzn. bardzo lekko, ale zbyt gwałtownie dotknęliśmy go i wtedy sztywniał i lekko popiskiwał. Ponadto od czasu problemu z szyją/kręgosłupem mój piesek często się przeciąga (częściej i intensywniej niż przed wystąpieniem pierwszych negatywnych objawów, ale nie sprawia mu to żadnego bólu). Przedwczoraj (w środę) zaczął po wieczornym spacerze bardzo zawodzić, wtedy też od razu chce siadać i to robi. Po chwili ból/ skowyt przechodzi. Po tym zdarzeniu od razu zadzwoniliśmy do lekarza i pojechaliśmy po leki - dostał carprodyl 20mg lek przeciwbólowy i przeciwzapalny. Zaprzestaliśmy też jakiegokolwiek wkładania go na łózko - kategorycznie postanowiliśmy go odzwyczaić od skakania na nie (otrzymał swoją grubą dużą kołdrę, zrobiliśmy mu jego małe własne łózko, nie cienkie legowisko). O dziwo czym bardzo zaskoczył mnie mój piesek przez całą noc spał w tym "nowym łóżku", byłam z niego niesamowicie dumna. Dopóki byłam z nim wczoraj w domu do 12 wszystko w było w porządku, nie miałam problemu z dopilnowaniem go by nie skakał na łóżka. Po 12 wrócił do domu mój tata, więc ja poszłam się szykować do łazienki. Niestety on go już nie upilnował. Tylko jak poszedł do kuchni piesek wskoczył na łózko i co gorsza zaraz po tym zadzwonił domofon i piesek z niego również zeskoczył. Płakał z 30sekund. Przebieg dalszej części dnia był całkiem dobry. Zostałam sama z pieskiem i oczywiście nadal nie miałam problemu z upilnowaniem go - ani razu nie wskakiwał na łózka, ze spacerów wracał zadowolony. Podczas wieczornego spaceru nawet nie chciał wcale wracać do domu..no ale spacer kiedyś się skończyć musiał ;) Po powrocie do domu, mój piesek zaaferowany powrotem rodziców niechcący obił się pyszczkiem o nogę mojego taty i zaczęło się straszliwe skowycie. Piesek zesztywniał, zrobił garba, bardzo płakał, cofał się, nie mógł sobie znaleźć miejsca, był przerażony, siadł sobie obok mnie i mojego chłopaka, bardzo się trząsł i bał. Chciałam go pogłaskać po klatce piersiowej zaczął jeszcze głośniej płakać. Przestałam go dotykać. Jego kark był sztywny, a jamnik biedaczek przerażony. Troszkę się uspokoił, ale później wystraszył się otwierania drzwi w łazience (niedaleko nas, ale daleko by go dotknęły) znów zaczął niesamowicie płakać. Jak mój luby zaczął ściągać buty po spacerze, też psiak bał się jego łokcia - byleby go nikt nie dotknął. Jeszcze chwilę po tym nie mógł sobie znaleźć miejsca, był przestraszony, uspokajał się, po czym znów delikatnie sztywniał popiskując. Po 5-8 minutach delikatnego głaskania (kiedy już było możliwe) i uspokajania pieska przeszło. Odżył znów merdał ogonkiem, chciał smakołyków, przynosił zabawki. W tym czasie zadzwoniłam też do weterynarza. Powiedział, że jeśli mimo podawania leku carprodyl ból nie będzie ustępować, to on już nie może zastosować innego zachowawczego leczenia, pozostaje zdjęcie rtg i... prawdopodobnie operacja, którą nas postraszył. Dziś na porannym spacerze był zadowolony, nie chciał wracać do domu (widziałam przez okno jak szalał). Problem pojawił się w klatce, gdy mój tata musiał go wziąć na ręce (schody). Sam przyznał, że musiał to zrobić nieumiejętnie, bo piesek zapłakał, ale pojedynczo i później po powrocie był przestraszony (już nie popłakiwał). Wtulał się we mnie, potrzebował bliskości i poczucia bezpieczeństwa. Przeszło bardzo szybko. Jestem przerażona. Wydawało mi się, że lek działa. Piesek zachowuje się całkiem normalnie, jest zadowolony dopóki nagle gwałtowanie nie napnie mięśni szyi/kręgosłupa. Chodzi normalnie, nie kuleje, nie zawodzi łapkami, nie ma (i oby nie miał!! odpukać!!) paraliżu. Dostaje jak gdyby skurczów po wykonaniu gwałtownych ruchów. Nie wiem co to może oznaczać, czy jest to postać dyskopatii? Czy ktoś coś wie na ten temat? Miał podobne doświadczenia? Serdecznie proszę o pomoc.
- 14 replies
-
- ból
- dyskopatia
-
(and 3 more)
Tagged with:
-
Witam mam psa 8latniego kundelka, kocham go bardzo jestem z nim bardzo zżyty i wgl. Wczoraj wychodząc przed dom zauważyłem głęboką ran ok.20cm długości i około 2-3cm głębokości, 1cm szerokości. Widać po ranie że to nie jest sprawka pogryzienia przez innego psa. Mam problem, ponieważ chciałem z tym od razu jechać do weterynarza ale tata mówił że wszystko będzie dobrze i wgl, ale minął dzień a rana widać że gnije(strasznie śmeirdzi) Widać że to boli Ramzesa mojego pieska, zwracam się do was z prośbą. Powiedzcie mi ile może kosztować zszycie tej rany, ponieważ nie ukrywam nie mam zbyt dużo pieniędzy. Ewentualnie jakiego weterynarza możecie polecić na terenie Gdańska.