Jump to content
Dogomania

wilczyca

Members
  • Posts

    1185
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by wilczyca

  1. pies nie rozumie ludzkich słów, nie rozumie, co oznaczają nasze zakazy i oczekiwania, tym bardziej, że zbyt często stoją w sprzeczności z zachowaniami. Co z tego, że dostęp do informacji o możliwościach prawidłowego wychowania jest niemal nieograniczony, to skuteczna komunikacja z psem, nadal pozostaje problemem dla niejednego właściciela. własnie po to, żeby poprzez powtarzanie, pies zrozumiał i nauczył się, skojarzyć słowo z sytuacją lub czynnością - z zachowaniem człowieka czy własnym. Żeby potrafił odczytać mowę ciała, poznał intonację głosu wyrażającą aprobatę lub nasze niezadowolenie
  2. ja jeszcze dodam ze swojej strony. Opisujesz tylko zachowanie psa, a nic nie piszesz (a może nie doczytałam, albo przeoczyłam) o ćwiczeniach/tresurze. Czy ćwiczysz, albo ćwiczyłas cokolwiek z psem? Ja czytając twój tekst odniosłam wrażenie, że dałaś psu pełną swobodę o decydowaniu co chce robić. A może się mylę...
  3. to było kilka lat temu. Z tego co mi wiadomo na prześwietlaniu się skończyło. Nie chcieli wydawac pieniędzy na operację. A po incydencie, kiedy bez przyczyny rzucił się w domu na ich znajomą, pies wylądował na wsi. Jak mi powiedziała wówczas włascicielka "on tam będzie mógł sobie biegać po podwórku do woli". Zrezygnowali ze szkolenia, które przez tą jego dysplazje szło opornie, i lepiej było psa dac do rodziny nie licząc się z konsekwencjami, niż psa leczyć (no ale to już takie moje przemyślenia)
  4. cudnie to określiłaś "sówko". http://zkwp-walbrzych.pl/wordpress/?page_id=811 - do poczytania
  5. czy pies miał robione jakiekolwiek badania? Pytam, bo jeśli nie, to może należało by zrobić psu prześwietlenie pod kątem dysplazji, morfologię z biochemią. Bo być może, przyczyną takiego zachowania (agresja i pobudzenie do poruszjących się obiektów) jest jakiś problem zdrowotny. Znałam owczarka który miał taki sam problem. Na dodatek miał nagłe ataki agresji. Na spacerach bez przerwy pobudzony, nie zwracający uwagi na nic. Okazało się że pies ma silną dysplazję. A ponieważ bez przerwy był w ruchu, więc ból jaki temu towarzyszył był niesamowity i dlatego pies tak reagował. Może u twojego psa jest podobnie
  6. zanim zacze się zarabiac na hodowli, to trzeba mieć dużo zaparcia i być naprawdę dobrym. Bo na początku jest bardzo trudno. To nie jest tak, że wyrobisz suce hodowlanke i już masz upragnione zyski. Każdy prawdziwy hodowca, powie ci że to są różne badania, które czasem trzeba powtórzyć, bo albo prześwietlenie nie jest dokładne, albo inne parametry morfologiczne, bo suka akurat nie czuje się dobrze, co nie zostało wczesniej wykryte (to już strata). Wydasz kupe forsy na reproduktora, a okazać się może że psy nie są sobą zainteresowane, albo suka nie doposzcza do siebie samca (kolejna strata). Może się okazać że szczeniaki umrą jeszcze w życiu płodowym i żeby ratowac sukę, trzeba zrobić starylkę aborcyjną. Co wiąże się z z największą stratą, bo wówczas myśl o założeniu hodowli odchodzi na jakiś czas w zapomnienie. A jeśli wszystko pójdzie jak najlepiej, to potrzeba dużo samozaparcia żeby prędzej czy później nie popaść w skrajność i nie nastawić się na szybki zarobek. Bo prawodłowo suka powinna miec jeden miot w roku, ale niektórym jeden miot zaczyna wydawać się za mało, bo zbyt długo trzeba czekać na kolejne zyski ze sprzedazy, więc mimo iż nie powinna taka osoba kryć, to kryje sukę. I niestety, ale zamiast normalnej hodowli, ma pseudo nastawione na zysk. uważasz że prowadzenie w bloku hodowli, to od razu musi być pseudo? To widocznie masz albo bardzo znikome pojęcie, albo nie masz wogóle żadnej wiedzy, na temat, prowadzenia normalnej hodowli w bloku. I jak napisała dwbem na psy się zarabia, a nie liczy i czeka kiedy one zaczną zarabiac na właściciela/hodowcę
  7. należy do wojskowej komendy uzupełnień i do pracowniczego planu kapitałowego? :)
  8. w tych kilku zdaniach, Sowa, odpowiedziała ci na całą opisaną przez ciebie sytuację. porównując to do zachowania ludzkiego (co prawda nie lubię takich porównań) - np. to jest tak, woła cię szef, i ledwo przyjdziesz do niego, on na ciebie napierdziela. Dostajesz ochrzan że coś źle zrobiłeś. Za chwilę znów cię woła, i tym razem łagodnie coś tak do ciebie szczebiota. A jeszcze innym razem patrzy na ciebie złowrogo. Po czym sytuacje znów się powtarzają. Aż w końcu jak widzisz swojego szefa, to zaczynasz się go obawiać, bo nie wiesz jak dzisiaj zareaguje. Mniej więcej tak to odbiera twoja psinka
  9. ojej, nie obrażaj się. Nikt nie ma zamiaru cię piętnować. Po prostu zostałeś skrytykowany za to co napisałeś, ale również otrzymałeś parę wskazówek jak powinieneś postępować z psem, żeby w przyszłości tego typu zdarzenia nie miały miejsca. najważniejsza jest konsekwencja i spokój. Bo można być spokojnym, a psa prowadzić "byle jak". każde, tego typu, i do tego podobne zachowanie, jest nieakceptowalne. Szczególnie jeśli chodzi o młodego psa, który uczy się życia. To, że jak napisałeś wcześniej ... ... jeszcze o niczym nie świadczy. To że pies zna, te osoby, nie znaczy że i innych/obcych ludzi będzie traktował tak samo. nie, nikt nie oczekuje że nie będziesz z psem wychodził, bo będziesz się bał. Wręcz przeciwnie, z psem należy wychodzić, żeby poznawał innych ludzi (bezpiecznie), otoczenie. Ale należy to robić "z głową". Należy przewidywać, że pies może sobie postanowić pobiec za kimś, za czymś, na kogoś naszczekać itp. I nauczyć się samemu stosować zachowanie które się nazywa ZANIM. Proste - zanim pies pobiegnie do kogoś stosujesz komendę którą zna, i którą wykonuje najlepiej. Tym sposobem jesteś w stanie zapobiec temu co może się przytrafić. A przede wszystkim w miejscach gdzie jest dużo ludzi psiaka prowadzić i uczyć na smyczy
  10. czytając twój wpis, jestem szczerze zaniepokojona, tym co piszesz/napisałeś. Nie będę ci prawić morałów, bo to zrobiły już poniekąd bou i Sowa. Zastanawia mnie twoja beztroska w opisie zachowania psa, oraz twój sposób podejścia. pies może nie zwracać uwagi na rowerzystów 10 razy. Ale w końcu nastąpi ten 11 raz, kiedy zwróci uwagę, a wówczas będzie za późno. każdym jednym zajściem, z użyciem zębów, powinieneś się przejmować. Nie ważne czy to jest ugryzienie, uszczypanie, czy jak piszesz "dotknięcie". Jest to użycie zębów przez psa, które w mniejszym lub większym stopniu, powoduje jakiś uszczerbek. Nie ważne, czy to jest rana, czy tylko siniak. A stwierdzenie, że "nie musisz się przejmować", brzmi jak przyzwolenie na takie zachowanie psa w przyszłości. niestety, ale to był z twojej strony błąd. I to że piszesz iż "nie miał nigdy złych relacji", nie znaczy że to upoważnia cię do puszczania go luzem, i usprawiedliwianie się że to szczeniak. Puszczanie psa który mimo że jak piszesz właśnie "na dworze rozkojarza się dosyć łatwo". To jest szczeniak, i jak szczeniak ma/może mieć mnóstwo psich pomysłów. Dlatego powinieneś prowadzać go na smyczy. A jeśli stwierdzasz, że może mieć przez to mało swobody, kup linkę treningową (są 10 i 20 metrowe). Nie mówię, że pies powinien chodzić tylko na smyczy. Ale jeśli jako odpowiedzialny właściciel, widzisz, i wiesz, że pies nie słucha się tak jak powinien, i może do kogoś, albo za kimś pobiec, to niestety, ale na tej smyczy nalezy go prowadzić. Ja też jeżdżę z moimi psami do lasu na spacer. I mimo iż moje psy są odwoływalne w 99% (1% może je coś zainteresować i pobiegną), to nie puszczam ich bez smyczy. wiem napisałam bardzo chaotycznie ;)
  11. wydaje mi się, że, prędzej coś można będzie doradzić lub poradzić, jesli choć trochę napiszesz o incydencie który miał miejsce, w którym to ucierpiała twoja mama. Bo oprócz tego że piszesz nic więcej nie wiadomo. Jeśli możesz bardziej rozwinąć, w sensie opisania sytuacji jak doszło do tego incydentu, to może mogli byśmy kogoś polecić, kto być może podejmie się pomocy, zanim nieodwracalnie podejmiecie decyzję o oddaniu.
  12. ja moich psów nie mogę "zaprosić" na łóżko :) . Choć bym nie wiem jak się starała, one pozostają "głuche". Ale wystarczy że wyjdę z domu, to ładują się na łóżko. Co prawda jak wracam do domu, to oba grzecznie leżą na swoich miejscach, albo gdziekolwiek, i udają że ich na na łóżku nie było (wiem jak wygląda kanapa po ich bytności). Po prostu lubią tam leżeć, bo bardziej czują mój zapach, i być może ta nasza "rozłąka" jest dla nich mniej przykra
  13. masz sunię zaledwie tydzień. Dla psa który spędził jakiś czas w schronisku, a jeszcze jest to "haszczak", więc psiak który lubi długi wędrówki, jest to coś fajnego, odmiennego. Coś, czego być może od dawna nie miała.stąd ta jej tak ekscytacja. w/g mnie nie, może to taka nietypowa "reakcja" na spacer który jej fundujesz. W schronisku, jeśli psy wychodzą na spacery, to są one przeważnie krótkie, z racji tego że pracownicy mają mało czasu, żeby go poświęcić dla swoich podopiecznych (choćby wyprowadzić na spacer). A i wolontariusze, którzy są bardzo pomocni, też mając pod opieką kilka, bądź kilkanaście psiaków, chcą je w miarę możliwości powyprowadzać na spacer. Stąd też te spacery nie są takie, jak być powinny. Niemniej jednak, tak jak pisze Sowa, staraj się zachować "umiar" w spacerowaniu. Postaraj się chodzić z sunią spokojnie, bez ekscytacji. Niech ona raczej ma możliwośc powęszenia, a nie zabawy czy też biegania, które ją nakręcają. No i dobry trener, bo wydaje mi się, że na behawiorystę masz jeszcze czas
  14. lepiej nie, bo owczarki też ucierpią
  15. nie wiem, czy zagląda tu jeszcze któraś z cioteczek. Może tak, może nie. Ale gdyby któraś z cioteczek tu zaglądnęła, to mam bardzo smutną wiadomość. Otóż w dniu dzisiejszym - 19.02.2018 pożegnałam na zawsze LEONA.
  16. przeczytałam twój post, i powiem zatkało mnie (jak zresztą i innych). Jedynym wnioskiem jaki mi się tu narzuca, jest to że Jedynie czego nauczyłaś/nauczyliście psa, to jest zabawa. Zabawa i nic więcej. Opisujesz swoją sytuację, przedstawiasz swojego psa w sposób taki, jakby to była jego wina że jest "taki a nie inny". Całą winę zganiasz na niego, podczas gdy to ty/wy sami daliście mu przyzwolenie na takie zachowanie, po czym sami je utrwaliliście i utrwalacie nadal. Między tobą a psem nie ma żadnej więzi, więzi która sprawia że pies traktuje cię jako swojego przewodnika, a nie kogoś kto wisi na drugim końcu smyczy. Opisujesz same porażki, ale to są porażki z twojej winy. Czy zrobiłaś coś żeby temu zaradzić? Nie, nie zrobiłaś ale pretensje masz. Oczekujesz od psa że będzie CYTAT- "smętnie wloką się za swoim starszym zazwyczaj właścicielem dostosowując krok do pana/pani." - Owszem, będzie ale jak będzie starszym psem. Jesteś osobą która bardzo szybko się poddaje i rezygnuje jeśli tylko coś się nie udaje. A nie pomyślałaś żeby nie rezygnować, nie opuszczać, tylko próbować dalej? Piszesz CYTAT-1 - "codziennie ma zapewniony godzinny, często dłuższy spacer, który nie polega na chodzeniu przy nodze tylko albo na lataniu swobodnie albo na zabawie z innymi psami. I te zabawy czasami trwają i 1,5h jak jest ładna pogoda, bawi się non-stop że aż ma szyję mokrą od śliny a i tak ciężko mi go odciągnąć żeby wracać do domu." - Wniosek z tego że te inne psy są atrakcyjniejsze od ciebie. Psi kumple dają więcej niż ty chcesz mu zaoferować. CYTAT 2- " Nigdy nie będę innym psem, nie będę się z nim bawić jak pies i jedyne co mogę mu zaproponować to "ludzkie" zabawy, które w parku go zwyczajnie nudzą" - a może trzeba? Mam psa który potrzebuje dużo ruchu. To pracuś, border, nie mam i nie miałam z nim nigdy żadnego problemu. Dlatego że potrafiłam się z nim bawić prawie "po psiemu". W nosie miałam ludzi patrzących na mnie jak na wariata, który biega za psem, po to by za chwilę odwrócić sytuację i temu psu zwiewać. Łaziłam (tak łaziłam) na kolanach po trawie, chowałam różne rzeczy i potem razem szukalismy, a kiedy pies znalazł chwaliłam jak tylko mogłam. Rzucałam piłkę po którą biegliśmy razem, a którą pies nauczył się przez to przynosić. CYTAT - "Przed wieczorem też ma zabawę ze mną, staram się to pół godziny męczyć sznurem czy innym wynalazkiem, wieczorem pół godziny "spokojnego" spaceru przed snem po pobliskich trawnikach. To jest mało ruchu?" - tak, mało. CYTAT - "Poza tym nadal będę się upierać, że pies ma wystarczającą dawkę ruchu i zainteresowania z naszej strony." - Nawet jeśli twój spacer będzie trwał dwie godz. a będzie to "pusty" spacer, albo rzucenie piłki (którą on i tak ma gdzieś), czy przeciągnięcie się sznurkiem to będzie to spacer bezwartościowy. CYTAT - "Pytałam Was czy jest szansa, że wprowadzenie zasad, o których pisałam może cokolwiek dać? W sensie czy jest szansa, że pies cokolwiek z tego zrozumie?" - tak jest jak najbardziej, Jak pisali wyżej poprzednicy, musisz być konsekwentna, bardziej uparta niż pies, i zacząć wszystko od początku. Nie poddawać się, nie rezygnować jak coś się nie udaje, nie wychodzi. Tylko próbować dalej
  17. czyli wszystko jasne, kolejne pseudo
  18. co ty za bzdury piszesz? Jak to nic by się nie stało jeśli by kogoś ugryzł, dlatego że to szczeniak? Szczeniak też potrafi zrobić krzywdę, zrobić ranę, rozedrzeć ubranie, to wszystko jest szkodą, i za nawet rozdarcie odzieży mozna mieć nieprzyjemności. Psa zapnij na długą linkę i ćwicz z nim przywoływanie, widząc nadjeżdżajace auto, czy idacych ludzi, wołasz go do siebie, zmieniasz kierunek iścia. Nie chce podejśc, ociąga się to go pociągasz w swoim kierunku i jak tylko podąży za tobą to go chwalisz.
  19. zacznij z psem ćwiczyć, z tego co piszesz, twój/wasz spacer polega tylko i wyłącznie na "iściu". Nie piszesz czy ćwiczysz z nim, bawisz się (nawet mają psa na smyczy). Spacer polega na tym że idziesz, pies idzie obok ciebie, coś tam powęszy (?). Jak to można inaczej ująć - "ty sobie a pies sobie". Jego jedyną "rozrywką" jest podbiegnięcie do człowieka żeby obwąchać i ....to wszystko. Może zamiast pytać "co robić" (moja znajoma zaraz by ci odpowiedziała "k..ę sobie zrób") zacznij od skupiania psa na sobie, ćwiczenia chodzenia przy nodze, przywoływania itp.
  20. a może na początek odpuść sobie czyste podłogi, zamiast chwytać - nawet bez brania na rece - za łapy, postaraj się najpierw przyzwyczaić ją do dotykania łap bez wycierania. Dotknij łapkę tak "od niechcenia", delikatnie i przy braku reakcji (warczenie, gryzienie), pochwal i daj smakołyka. Powtarzaj tą czynność kilka/kilkanaście razy w ciągu dnia żeby sunia przestała kojarzyć dotyk ręki z czymś dla niej nieprzyjemnym (teraz wycieranie łap "na siłę" jest dla niej nowe i w/g niej straszne) a zaczęła kojarzyć że dotyk łap jest czymś normalnym, za co można jeszcze dostać coś dobrego. Powoli, małymi kroczkami a osiągniesz to że będziesz mogła wytrzeć jej łapy.
  21. z tego co opisujesz husky spędza czas wyłącznie na podwórku. Niestety to rasa stworzona do biegania i pozostawienie jej bez odpowiedniego zajęcia skutkuje tym o czym się przekonujesz. To pierwotniak i w pewnych sytuacjach niestety, ale odzywa się też instynkt (stąd te polowania na kury), a yorki to takie małe szczekacze. Niestety u pierwotniaków takie jazgoty (jakimi są yorki) i wielkość ich powodują najczęściej wzbudzenie instynktu myśliwskiego, tym bardziej że już wczesniej "polowała" (kury). Usprawiedliwianie się że jakoś do mnie (i może do innych osób) nie trafia, bo jeśli byś w pełni wiedziała jaka to jest rasa, znała jej potrzeby, to może zanim byś się zdecydowała na "haszczaka", bardzo poważnie byś się zastanowiła czy podołasz opiece na wbrew pozorom "ciężkiej" rasie. Haszczaki bardzo rzadko "kumplują" się z innymi psami. Jeśli już to są to przedstawiciele płci odmiennej.
  22. pies sam z od siebie nagle nie zaatakuje, tym bardziej domowników. Więc albo siostra coś mu zrobiła - stąd taka reakcja psa - i nie przyznała się (tym bardziej że jak piszesz, od tamtego momentu pies jej nie akceptuje), albo u psa rozwija się jakaś choroba, której nie zdiagnozowano. Zaś co się tyczy kastracji chemicznej, nie zawsze działa tak jak powinna, a zdarza się w większości przypadków tak, ze zamiast "złagodzić" zachowanie to je pogłebia
  23. ja mam już 12 letnią sunie, mozna powiedziec że "pokrewnej" rasy ( border). Wzięłam ją od osoby, która chciała ją oddac do schroniska z tych samych powodów z którymi ty się borykasz, tyle ze sunia była w wieku 8 m-cy. Pamiętam jak rozmawiając z ta osobą, skarżyła się że nie ma spokoju, że bez przerwy broi. Dokładnie tak samo skarżyła sie na psa, jak ty piszesz. I od tamtego dnia można powiedzieć że "świat mi się przewrócił" (w sensie pozytywnym :) ). Ale ja nie narzekałam, tylko zmieniłam swoje życie dostosowując je do psa. Nie było wazne że wracając z pracy padałam na pysk, że byłam zmęczona, czy źle się czułam bo była chora. Brałam psa i szłyśmy na spacer, ale nie taki jak piszesz/opisujesz. To był spacer na którym bawiłam się, biegałam za psem, uciekałam prze nim, chowałam sie. Ćwiczyłam komendy, gubiłam jakieś zabawki, które szukałyśmy razem. RAZEM się bawiłyśmy, biagałyśmy, ćwiczyłyśmy. Starałam się być z tym psem na spacerach, wspólnie coś robić, ale i dać psu "prywatność". I dzięki temu moja sunia w wieku półtora roku, była najbardziej grzecznym i usłuchanym psem jeśli chodzi o psy w tym wieku. Nawet owa pani, która chciała ją oddać do schronu, była zaskoczona jej zmianą, ale to była moja praca, i nie przeszkadzało mi to że ludzie patrzyli na mnie jak na popi...oną babę która w wieku ..0+ , bawi się z psem "w ganianego", skacze, i łazi na kolanach, czy siada na trawie. Moja sunia nauczyła się co oznacza słowo "koniec", wiedziała że to oznacza na spacerze swobodę, że może "robić co chce", a w domu, że trzeba odpocząć. Ale to była cały czas moja praca, praca z psem.
  24. no tak, ale ty masz psa pasterskiego, psa który w genach ma "zakodowany" ruch, "coś robienie". A sposób w jaki piszesz/opisujesz jak wygląda wasz spacer, to nie ma się co dziwić i zastanawiać dlaczego twój pies, mimo iż szczeniak po powrocie ze spaceru nadal jest pełen energii. Pies wyraźnie daje ci do zrozumienia żebyś z nim popracowała - ".... ale to typowo wygląda jak "nudzę się porób coś ze mną, a jak nie to ja będę cię gryzła, bo swędzą mnie dziąsła", ...". Piszesz że nie uważasz "że jest niewybiegana", ale dodajesz - "My preferujemy opcję spaceru połączonego z drobnymi elementami zabawy tzn. spokojny spacer i czasami kijka rzucimy, czasami piłkę, czasami proszę psa o pozowanie do zdjęcia, a na końcu idziemy nad staw, gdzie pies sobie pływa, biega i odpoczywa na swój sposób". Więc jak może się wybiegac jeśli fundujesz jej spokojny spacer, na którym czasem rzucisz jej patyk lub piłkę. To nie jest dorosły pies któremu powiesz "spokój, koniec, idź na miejsce" czy jeszcze jakąś inną komendę i pies posłusznie ją wykona. Poza tym w tym wieku szczenięta mają niespożytą energię, szybko się regenerują i bez przerwy by się bawiły, broiły. Więc jeśli poświęcisz mu więcej czasu (jak to robił twój partner, skoro przy nim potrafił być spokojny. I nie mam na myśli jakiegoś bezsensownego zaczepiania psa,tylko ćwiczenie choćby komend, czy zabawy z chowaniem i szukaniem zabawki) w sposób zmęczenia fizycznego i psychicznego, to na pewno psiak się prędzej zmęczy niż na tych waszych spacerach i zacznie wyciszać.
×
×
  • Create New...