Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

No dla mnie cyrk i zoo a trzymanie "dzikich" zwierząt, to zupełnie inne kwestie, po prostu dla mnie liczy się JEDNOSTKA, obchodzi mnie co czuje dane zwierze i w jakich warunkach żyje (nie ziemia po której stąpa, a takie potrzeb jak emocjonalne, fizyczne, społeczne czy żywieniowe ) dla mnie zwierzak jest taka samą istotą jak ja , więc domowy "dziki" może być szczęśliwy ze swoją rodziną gdzie dbaja o jego potrzeby, taki co siedzi całe życie w klatce na pewno mniej, bo klatka nawet złota to klatka, no nie ? :) Do używania sytuacyjnie mniej przyjemnych metod nic nie mam, uważam ze nie to powinno być podstawą ;)

Posted

Mada95, mamy inne zdanie w tej kwestii, nie dogadamy się. Podobnie myślimy, ale są rozbieżności - mimo to szanuję Twoje zdanie :)

Magda, właśnie - trzeba być optymistą.

Marta, a tak mnie wzięło na pogaduchy, czasem trzeba :P

A teraz ide spać, by jutro iść na dłuuugi spacer z psem. Bywajcie <3

Posted

Nie, rano na spacer, by potem ze świeżym umysłem móc sie uczyć ;)

Posted

Od zawsze mnie zastanawia co takiego atrakcyjnego widzą psy w bieganiu i skakaniu bez celu? :D To tak w kwestii filmiku z którejś poprzedniej strony. 

A w temacie biednych koni - nie znam konia, który by się nie cieszył równie mocno z biegania po ogrodzonej łące co z wypadu w teren pod człowiekiem. 

Takim strasznym człowiekiem z batem i lejcami w dłoniach. ;)

Posted

Od zawsze mnie zastanawia co takiego atrakcyjnego widzą psy w bieganiu i skakaniu bez celu? :D To tak w kwestii filmiku z którejś poprzedniej strony. 

A w temacie biednych koni - nie znam konia, który by się nie cieszył równie mocno z biegania po ogrodzonej łące co z wypadu w teren pod człowiekiem. 

Takim strasznym człowiekiem z batem i lejcami w dłoniach. ;)

 

 

Być może, nie mam zbytniego doświadczenia w tym, ale  to co wiem, mi się średnio podoba, być może dlatego że za bardzo patrzę na to z własnej perspektywy, generalnie hodowla zwierząt nie jest raczej pozytywnym zjawiskiem, jednak jeżeli zwierzęta są szanowane i ludzie dbają o ich potrzeby to jest ok, jak są przyzwyczajone i lubią jeździć z ludźmi to okej, być może faktycznie mam spaczony pogląd na to z powodu niedoinformowania ;)

Posted

Onomato-Peja, nigdy nie ogarniesz co to znaczy głupawka u psa :D Mnie to zawsze bawi, gdy pies traci na chwilę resztki mózgu i skacze, biega bez celu.

Mam takie samo zdanie, co Ty. Sama nie widziałam umęczonych koni, bo muszą nieść na sobie człowieka - wszystkie się cieszą. Owszem, i koń może mieć swój gorszy dzień, ale te zwierzęta lubią to, co robią ;).

 

Majkowska, nic nie ma na tym grzejniku - chodzi o to, że jest ciepły. Czubek jest grzejodupcem strasznym  i nawet, gdy nie było zimno, to lubił na nim spać. Nawet gdy kaloryfer jest gorący, to kot będzie leżał, tylko od czasu do czasu przekłada łapki, podnosi je, bo parzy i warczy na grzejnik, że go boli, ale będzie leżał :D

 

Mada95, wcale nie jest złym mieć własne zdanie, ale nie warto je opierać na jednostkach, gdzie dzieje się źle, na uprzedzeniach. Tak samo spotkałam kociarzy, którzy patrzą ze współczuciem na psy: w tych kręgach kociarzy widok psa, który robi wszystko, skacze jak durny za dyskami, po torze agility itd jest tak samo przykry, jak dla Ciebie koń mający na grzbiecie jeźdźca. A wiesz dlaczego ich to oburza? Bo oparli swoją wiedzę nt szkolenia psów na szkołach, gdzie kolce to podstawa, nagród w sumie brak. Oparli swą wiedzę na złych doświadczeniach, uprzedzili się ;). A sama wiesz, że taka forma aktywności dla psów jest frajdą. I podobnie rzecz się ma z końmi: ja naprawdę nie znam miejsca, gdzie koni się nie szanuje. Owszem, słyszy się czasem o tych, co padły na Morskim Oku, o tych zagłodzonych i zaniedbanych... ale czy nie jest tak samo z psami? Jest. Dlatego ja nie uważam, by koniom działa się krzywda, gdy będą nawet pracować w polu czy w lesie - w niektórych miejscach nadal są wykorzystywane albo czy będą w szkółce jeździeckiej. Byleby miały godne warunki. Zresztą w tych miejscach, gdzie ja mam okazję przebywać - nauka jazdy konnej zaczyna się od wyrobienia szacunku do konia: przez pierwsze lekcje człowiek uczy się współpracy z koniem, najpierw go czyści, dogląda, sprząta mu boks, próbuje nawiązać z koniem kontakt, by dopiero na 3 czy 4 lekcji wsiąść na konia. ;) W gospodarstwach, gdzie są konie tylko raz spotkałam się z zaniedbanym koniem, ale i tam były wszystkie zwierzęta zaniedbane: świnie w chlewie, pies na krótkim łańcuchu... później była tam interwencja prozwierzęcej organizacji. U nas, w moich rejonach konie są cenione i wiele osób do nich się wraca - i naprawdę widzę te konie, są zadbane i nie wątpię w to, że są szczęśliwe. Niektóre jedynie są "ozdobą" rancza, inne pracują w pewien sposób.

 

Byłam dziś na spacerze. Wzięłam aparat, by Wam sfotografować piękny, zimowy krajobraz, gdy człowiek musi podnosić nogi, by przejść przez zaspy ;). I cóż... aparat chyba umarł. Można oglądać fotki, które są na jego karcie, ale nie można zrobić fotek, wyskakuje komunikat "ponownie wyłącz i włącz aparat" - ciągle. Mam fotki z telefonu, ale też robiłam je seryjnie, bo kundel się wygłupiał... i mi ich nie widzi na komputerze, jedynie te, co robiłam pojedynczo. A robiłam pojedynczo przed wejściem do lasu :(. Jestem załamana.

Posted

W koncu mamy prawdziwą zimę. Tysia ochrzciła pierwszy śnieg, bowiem elegancko się wypierniczyła raz. Kilka razy walczyła z życiem, ale upadek był tylko jeden :P. Widzieliśmy dzisiaj dzika - wyskoczył nam nagle, biegł. Pierwszy raz widziałam biegnącego dzika... Na szczęście spieprzył gdzieś w krzaki, okazało się, że po prostu usłyszał jak gadam sama do siebie i się wystraszył, nie chciał nas atakować. Kundel nawet go nie zauważył, ale był dzisiaj mocno podjarany w lesie, ciągle biegał, rył w śniegu nosem i się przewracał (tzn. tarzał w śniegu). Gdy wychodziliśmy już z lasu nagle zauważyłam, że coś się na nas czai. Owczarek. Na szczęście psy nie miały ochoty się zapoznawać, czuły przed sobą respekt, oba stanęły jak wryte i się na siebie patrzyły - nie wiem, który bardziej się bał: 12kg kudlacz czy ok 40kg owczarek :P. Gamoń po chwili chował mi się za nogami, to znów zaglądał, podchodził, chciał sie zapoznać - ale jak tylko owczarek na niego spojrzał, spieprzał za nogi. I dobrze, nasza nauka nie poszła w las, ale przydała się. W lesie. Tylko problem polegał na tym, że nie miałam co robić - wszyscy staliśmy, a ja wypatrywałam właściciela owczarka - wyczuwałam awanturę, jakby tylko któryś z psów się ruszył. Po paru minutach się pan psa wyłonił zza zaspy i poszedł dalej, spojrzał na swojego, uśmiechnął się, że mój nie podchodzi, krzyknął "Nero, chodź" i się oddalił. A Nero jedynie wstał i się bał przejść :P. Cofnęłam się z kundlem i po chwili  czajenia się, Nero zrobił dwa susy i poszedł alejką za właścicielem. Kundel na mój sygnał zwalniający, wyszedł zza nóg i poszedł wąchać miejsce, gdzie przed chwilą leżał Nero.

 

Wracając do domu, zaczepiliśmy o malamutkę Zoję, która ubóstwia mnie i Morusa (a ja ją, nadal wygarniam jej poprzednim właścicielom, że nam jej nie oddali, ale cieszę się, że chociaż pośredniczyłam w adopcji i młoda nie ma źle), a potem poszliśmy dalej, obok Zoyki mieszka spasiona ni to gronka ni to owczarek ni to malamut, Luna też nasza koleżanka... schudła, na moje oko ok 3kg, bo miała siłę iść za nami, ale powinna jeszcze zrzucić jakieś 8kg :(. I cóż, okazało się, że ma cieczkę - gapnęłam się po jej zachowaniu (zawsze dominantka wobec Morusa, dzisiaj się przymilała), a Morus zapragnął być ojcem przyszłych dzieci. Okazuje się, że tak, Morus jest odwoływalny od suk w cieczce, ale nie od przyjaciółek.  W efekcie kundel szamoczący się na smyczy i przyklejona do mnie Luna kontra ja, wkurzona na maxa. Ostatecznie musiałam wziąc kundla na ręce, młodą odprowadziłam na podwórek (i ją tam zamknęłam, bo oni mają wiecznie otwartą bramę) i wierzgającego się jak konik kundla niosłam do domu. Po chwili milczenia, zszedł na parter i był już kochanym, grzecznym pieskiem, wpatrzonym we mnie i przyklejonym do nogi... szedł ślicznie aż do domu, gdzie miał być aż do wyschnięcia.

W domu z kolei kombinował jakby tu nie dać łapek do umycia, wiercił się, ale w końcu się poddał i wywalił  się do góry brzuchem, pozwolając w tej pozycji umyć wszystkie łapy... po czym wypił parę misek wody, najadł się i zaczął udawać kota: z wszystkimi kotami (dla których pies w domu jest sensacją, nie opuszczają go na krok) skakał po meblach, latał między stołem a kredensem, szczekał i się bawił. Jak jadłam, żebrał - babcia się przyznała, że go rozpuściła, bo znów jak ona je śniadanie, to połowa trafia do paszczy kundla :/ Ekstra. Teraz siedzi w domu i nie myśli o tym, by wyjść na dwór: w koncu jest kotem, a koty na dworze nie mieszkają :P. Jednak zaraz zostanie wyrzucony z domu przez tatę.

 

Fotki, które uratowałam, czyli te przed wejściem do lasu.

Zdj%C4%99cie0444.jpg

 

Zdj%C4%99cie0405.jpg

 

Zdj%C4%99cie0408.jpg

 

Zdj%C4%99cie0409.jpg

 

Zdj%C4%99cie0440.jpg

Posted

Mamy, mamy :P

Zdjęć nie odzyskałam, ale mam filmik ze spaceru. Taki głuuupi totalnie, migawka dzisiejszego spaceru (w roli głównej nie do końca normalny) ;) Chcecie?

Posted

Sama się w sumie prosiłam... Miało być bez mojego paplania... ale co mis szkodzi robić za głupiego 2014, hahaha :D

http://youtu.be/AW5HzwCUEoo

Posted

Ale macie piękną zimę ! To ja nawet chyba nie moge mówic,ze to co u nas lezy to snieg ;)

A pies-zimowy,prze szczęśliwy potwór.Super !Fantastyczny jest ")

Hehhe, zapraszamy do nas. Cały czas u nas prószy, już nie tak jak parę dni temu, ale dalej śniegu przybywa :)
On kocha zimę, a ja dzięki niemu.

 

Ale macie ziiiimę, u nas to w sumie mało co :D

Haha a filmik świetny "TAK JEST PIKNIE!" "Morus, idioto" :loveu: hahaha :D

Mówiłam, heheh ;D

Tak, dorwała funkcji "video" i gadała jak idiotka. W domu miałam niezły ubaw, jak potem siebie słuchałam ;D Ale tak normalnie to na spacerze niewiele się odzywam, tyle tylko, żeby psa nagrodzić, strofować czy dać mu jakąś komendę - wczoraj przez ten słowotok Morus reagował gorzej niż zwykle.

 

Dzisiaj noc ledwie przespana. Najpierw Ryszard spał na moim brzuchu (a 4kg jest odczuwalne), a potem ten czarny Czubek na nowo zaczął polować na choinkę. W fekcie musiałam mu odwrócić uwagę i przez prawie godzinę polował na moją nogę... no a rano okazało się, że moja siostra, mama Basi urodziła Weroniczkę. Czekaliśmy na nią, ale liczyliśmy,  że już po Sylwestrze wyjdzie na świat, a ta mała cholera chciała wyleźć... i wyszła. Urodziła się w domu, dzielny tatuś odbierał poród i poleciał w międzyczasie zanieść babci Basię, która już wstała (dobrze, że dziadków maja na tym samym podwórku, tylko w innym domu ;D). Jak karteka przyjechała, było już po porodzie. A Weroniczka jest dużą, zdrową i czarnowłosą dziewczynką :).

Posted

Dorwałam aparatu Taty, ale jak na złość nie mogłam zmienić ISO, bo nie wiem, gdzie szukać.

IMG_1197.JPG

 

IMG_1203.JPG

 

IMG_1206.JPG

 

IMG_1211.JPG

 

IMG_1213.JPG

Posted

Gratulacje :)

 

I pokaż (kiedyś) Weronikę ;)

Przekażę gratulację rodzicom Weroniczki.
Werka ma 56cm i waży 3200g :)

 

Na razie tylko takie mam:

foto.jpg

Posted

Nono to gratulacje dla rodzinki, podziwiam dzielnego tatusia za odebranie porodu! Nieźle ich mała zaskoczyła ;)

Fajne fotaski! Ale gdzie szukać ISO nie pomogę, bo zupełnie się na tym nie znam :lol:

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...