Jump to content
Dogomania

Gamonius pospolitus i kotus bezmózgus do potęgi drugiej :D


Ty$ka

Recommended Posts

To z Morusa dziwak, miałam proponować jakieś puszki właśnie, ale jak go kolą w ząbki to nie ma sensu ;) Jak już będzie bardzo głodny, to sam coś zje. Zresztą jak mówisz, że chociaż to mięso wyjadł, to pustego żołądka nie ma.

No takie masywne futro ma swoje wady, u nas dla Poczwara znaleźć działający środek też graniczy z cudem, a przecież go nie będziemy strzygli ;) Obroże całkiem odpadają, jedynie w kroplach nadzieja. Właśnie teraz jest ten najgorszy okres, kleszczy wysyp, a psy futro dopiero gubią... Latem już jest łatwiej, jak nie ma tego aż tyle. A z tego co pamiętam, to w zeszłym roku go sama trochę obcinałaś, nie?

Miczy się bardziej nie kołtuni, nie zauważyłam też, żeby było bardziej sztywne czy coś. Ale ona od zawsze takiego baranka miała, więc nie wiem, jak byłoby z inną sierścią.

Ja właśnie dlatego trochę się boję kupić Foresto, bo tam są tylko dwa rozmiary i nie wiem, czy w tym dużym nie będzie za dużego stężenie środka na takiego małego psa i żeby zaś jakiegoś uczulenia nie dostała... Powinni zrobić też ten pośredni rozmiar :/

A. też wyczesuje Cekina zgrzebłem, a ja nijak nie rozumiem, jak można tą szczotkę lubić :lol

 

Ano pewnie, że wysokość to żaden wyznacznik, ale mniej-więcej można określić wielkość psa, zwłaszcza jak się go na oczy nie widziało :D 12kg to taka fajna waga, są mięśnie, a nie ma tłuszczyku, na pewno Wam się uda do takiej dojść! 

Bravecto ponoć fajnie się sprawdzają, ale też nie wiem, czy bym się na to zdecydowała. Na pewno przecież "coś" do organizmu wpuszczają, a jak to będzie działało na narządy okaże się dopiero za parę lat.

To ta ciąża w sumie taka niepotwierdzona jeszcze? A wiedzą chociaż, kto jest szczęśliwym tatusiem? ;)

Link to comment
Share on other sites

 

Ja właśnie dlatego trochę się boję kupić Foresto, bo tam są tylko dwa rozmiary i nie wiem, czy w tym dużym nie będzie za dużego stężenie środka na takiego małego psa i żeby zaś jakiegoś uczulenia nie dostała... Powinni zrobić też ten pośredni rozmiar :/

 

obcinając nadmiar będzie w porządku, cała obroża wydziela za dużą ilość substancji czynnej, pytałam o to weta, bo mam psa 8,5kg, a foresto małe jest niby do 8kg z czego ma 38cm długości - w tej sytuacji polecił albo założyć małą i nie obcinać końcówki (a zostanie prawie 10cm nadmiaru) albo kupić dużą i dopasować długością na styk. Muffin ma duże foresto i obcięłam tylko kawałeczek, ma duży kawałek zapasu tak na zaś i póki u nas na lubelszczyźnie jest zatrzęsienie kleszczy zamówiłam jeszcze fypryst dla psów do 10kg żeby zakraplać w okolicach tyłka tam gdzie obroża ma mniejsze szanse dojść :P

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Ten porzucony szczyl ma 8msc i na razie coraz większy dług w hoteliku... A fajny papiś, sama bym go doadoptowała do kundla, ale obiecałam żadnych psów.

 

Na razie psu kupiłam Fiprex, po raz kolejny. Jak nie poskutkuje częstsze podawanie środka, to zdecyduję się na tabletki, ale je chyba nie można stosować przy spot-onie? Poza tym naprawdę nie chcę z psa robić królika doświadczalnego, no ale chyba nie będę mieć wyboru. Z obroży zrezygnowałam, faktycznie u nas się nie sprawdzi, a ktoś mi powiedział, że bez sensu jest inwestować w obrożę i kropelki, nie daje to nic.
Najlepiej by było, by istniał środek, który zapobiega wszczepianiu się kleszczy w ogóle, bo w chaszczach sierści to jest tragedia.

 

Obcinać kundla nie chcę, ale zaczynam się nad tym bardziej niż mocno zastanawiać. Jednak oszaleję jak potem zniszczy mu się sierść. Ogólnie z nią to ostatnio tragedia, dzisiaj poleciałam do sklepu i zamiast zgrzebła, wzięłam grzebień, na spróbowanie. I o matko, ciągnie. Niby fajnie wyciąga podszerstek, ale psa boli, on ma na razie za dużo podszerstka na taki sprzęt... jutro kupuję zgrzebło, ale nie wiem czy ryzykować tym z podwójnymi zabkami czy jednym rzędem, czy mniejszy, czy większy. Nigdy nie miałam takich problemów z taką sierścią, kundel o tej porze roku już był 2x mniej futrzasty, pierwsze 3 zimy miał takie futro jak teraz... poważnie nie wiem co mu odbija, ale wiem, że nigdy nie zdecyduję się na psa o sierści większej niż ma golden czy ozzik :P. W sumie w takim razie odpada mi też malman, ale... one mają trochę inną sierść niż Morus. Myślę, że sierść trochę zaszalała może przez szampon? Zmiękczyła mi go? Bo zawsze miał twardą sierść, miękki podszerstek, teraz ma wszystko miękkie i czesać go jest naprawdę o wiele trudniej. Najwyżej ostatecznie dorwę go nożyczkami do papieru z przedszkola :P.

 

Waga fajna, mam nadzieję, że do niej dojdziemy, bo jednak jeszcze mamy 3kg do zrzucenia. ;)

 

Niepotwierdzona, dzisiaj z nimi będę rozmawiać. Byliby uradowani, gdyby był tatusiem Gamoń, bo jak tylko go zobaczyli mieli taki pomysł, że jak już by sucz miała zaciążyć, to niech to zrobi z moim :P. A tak, to nawet nie wiedzą. Będę z nimi rozmawiać jeszcze, mam nadzieję, że to tylko ich zwidy ta cała ciąża...

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

A ja mam problem z Gandzią... okazało się, że tak była wyprowadzana na dwór na smyczy, że przyleciał burek ze wsi i ją zapłodnił... i oni chcą mieć te szczeniaki, nie chcą być zabójcami. Najchętniej bym odebrała im psa, ale bez sprawy sądowej się nie obejdzie. Co gorsza, umowa podpisana na tatę, który nie chce się bawić w sądy za "błahe" sprawy. Bo szczeniaki to co tam... Szlag... nie wiem co robić. Wet im nie poleci aborcyjnej bo mu się to nie opłaca i to nie jest zgodne z jego moralnością... cesarskie cięcie, szczepienia i odchowanie papisiów = więcej kasy do kieszeni. A moralność? no cóż. Lepiej dla niego wydać na świat bezdomne kilka szczeniąt z narażeniem  życia nieprzygotowanej fizycznie suki niż zabicie szczeniąt zanim przyjdą na świat. W końcu jak papisie się urodzą, to właściciele szczeniąt pewnie będa chodzić do niego... a ratowanie suki podczas porodu też skończy się dla niego finansowym zyskiem. tyle klientów stracić? a w życiu... Już się nie łudzę, że będzie dobrze. Cały świat opiera się na pieniądzach.

Link to comment
Share on other sites

Zrób też rozeznanie, czego na kleszcze używają najczęściej ludzie u Ciebie w mieście - pewnie na to kleszcze są już odporne. U nas Sabunol i Fiprex w ogóle nie działają, bo całe osiedle to kupuje "bo tanie".

Pamiętaj, że oryginalny furminator możesz też dostać w wersji "średni pies długowłosy". Wtedy powinien wybierać podszerstek, a zostawiać sierść, no ale to duży wydatek niestety... Nie wiem, co innego Ci doradzić z tymi szczotkami, bo ja w sumie niczego innego nie używam, a już te nazwy typu "pudlówka" mi absolutnie nic nie mówią ;)

 

To widzę, że Gandzi pańciostwo miało być idealne, a tu straszna wtopa wyszła... Coraz mniej mi się to wszystko podoba :/

No a weta nawet nie skomentuję, kiedy to nastąpi, że to będą lekarze z powołania, którzy dbają o zdrowie swoich pacjentów, a nie tylko kasy w portfelu :(

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

No tak... jednak niesprawdzonych kropelek używać nie chcę ;) Wiadomo nie od dziś, że co tanie to drogie.

 

Najlepsze jest to, że dzwoniła do mnie Usiata z dogo - bardzo, bardzo dziękuję za rady! i niestety i ona nie widzi to dobrze...

Więcej zdradzać nie chcę, bo dogo jest dostępne dla każdego... W każdym bądź razie działamy w sprawie młodej i liczymy na cud - bo chyba tylko on spowoduje, że wszystko będzie ok...

A ja się już nie podejmę samodzielnej adopcji psa, bez podpory fundacji... i nie wydam psa ludziom z moich okolic... o nie, przejechałam się już.

PS: Azor też wylądował na łańcuchu. Jego młoda właścicielka zapewnia mu tyle, ile jest w stanie mu dać, ale jej rodzice - szkoda gadać...
 

Link to comment
Share on other sites

Radosna krówka na łańcuchu? Jeny czemu ludzie są tacy beznadziejni :/

 

Na moim kudłatym zwierzu działa foresto, co prawda przerzedzam ją trymerem hakowym ale do krótkowłosego psa jej daleko. Tfu tfu odpukać kleszcz był tylko raz, na końcu ogona po kąpieli w jeziorze ;) Wcześniej była kropiona fyprystem który nie dawał żadnej ochrony

Link to comment
Share on other sites

Hmm, wg mnie trochę naciągania historia z Gandzią... Szczerze powiedziawszy jakoś nie wyobrażam sobie, żeby na spacerze NA SMYCZY jakiś pies zdążył zaplodnić mi sukę... A właściciele co,stali i patrzyli? Chyba coś naciągane...
Nie zazdroszczę sytuacji, sama chyba starałabym się odzyskać psa, ale to gdybanie.

A z Azorem- kurcze, czemu kolejny pies na łańcuchu :/

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

No naciagana jest niestety, ale na razie nie chcę Was wciągać w szczegóły.

On jest na łańcuchu, bo podobno kopie i sieje spustoszenie, wiec zamiast zagrodzić ogród łatwiej jest psa na łańcuch... moja znajoma to bardzo przeżywa i spuszcza go tylko, jak może, codziennie chodzi z nim na wymęczające spacery, ale ogólnie sytuacja jest ciężka... łańcuch na pewno nie pomaga w ogarnięciu adhd...

 

Wetom przede wszystkim zależy na kasie. Nie wszystkim, owszem, ale niestety, prawda jest taka, że wielu z nim interes namawiania do sterylek się nie opłaca, lepiej wkręcić ludzi w szczepienia szczeniąt i zaoferować swoją pomoc przy szczeniakach.

Link to comment
Share on other sites

No właśnie tak mi się wydaje że historia ma drugie dno ;) Bo jeszcze jakby luzem uciekła, albo zostawiona np pod sklepem sama- ok. Ale na spacerze smyczowym coś nie wierzę...

No to znajoma ma ciężko :/ ADHD na łańcuchu to ciężko (zresztą jeśli o łańcuch chodzi to jestem przeciw chociażby to był 20-letni staruszek, mało biegający ;) Co innego jak jest na lince, to mogę przymknąć oko ;)). Na prawdę nie zazdroszczę jej, chwali się że przynajmniej stara się mu poprawić byt jak może ;)

Oj tak, kasa, kasa...

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Heheehe, Gandolfina do sklepu podobno chodzi w torebce, nigdy nie zostaje pod sklepem. To, że luzem lata to się też dowiedziałam w tym tygodniu, podobno często zaprasza psy do siebie... no ale bez jaj, obiecali pilnować ją podczas cieczki i nie spuszczać ze smyczy!

 

Oj, łańcuch to ogólnie zło, bardzo współczuję młodszej znajomej, bo ta decyzja jest wbrew jej samej - a walczyć z rodzicami... to wiedzie jak jest ;)

Link to comment
Share on other sites

On jest na łańcuchu, bo podobno kopie i sieje spustoszenie, wiec zamiast zagrodzić ogród łatwiej jest psa na łańcuch... moja znajoma to bardzo przeżywa i spuszcza go tylko, jak może, codziennie chodzi z nim na wymęczające spacery, ale ogólnie sytuacja jest ciężka... łańcuch na pewno nie pomaga w ogarnięciu adhd...

Trochę nie rozumiem - pies ma zapewniony codzienny ruch, kontakt z człowiekiem więc jaka krzywda mu się dzieje? Czy zamknięty w kojcu, czy w domu, czy przywiązany linką czy różową wstążką zawsze w jakiś sposób jest ograniczony i nie robi tego na co mu przyjdzie ochota (w domu raczej nikt mu nie pozwoli dech z podłogi zrywać bo zachciało się papisiowi pokopać). Uwiązany tak samo może memlać zabawki czy spać, czy w inny sposób, bezpieczny dla siebie i podwórka, się nudzić. Akurat swobodne dewastowanie ogrodu, kopanie dołów i kto wie co jeszcze nie jest tym co pomoże "opanować jego ADHD". Zamiast wojować z rodzicami, że na gwałtu rety nie postawią kojca, albo nowego płotu należałoby tak zorganizować czas psu, żeby zostały spełnione jego potrzeby i sensownie to uwiązanie wprowadzić. Wtedy podejrzewam, że dla psa problem nie będzie istniał ;) .

Link to comment
Share on other sites

Oj bardzo nieciekawie to wygląda z tą Gandzią.
Do diaska czemu ludzie takie popełniają wpadki,że psa skazuje się na bezdomność ( bo w rzeczywistości jeśli byś była konsekwentna i odebrała psa to jaka gwarancja że znajdziesz mu nowy dom) albo trzeba odpuścić i wtedy jest 'no stało się,trudno'.
W sumie też słabo wierzę że pies może tak cyk pokryć sukę na smyczy,w.dodatku taką którą się za wszelką cenę pilnuje...

Link to comment
Share on other sites

A ja mam problem z Gandzią... okazało się, że tak była wyprowadzana na dwór na smyczy, że przyleciał burek ze wsi i ją zapłodnił... i oni chcą mieć te szczeniaki, nie chcą być zabójcami. Najchętniej bym odebrała im psa, ale bez sprawy sądowej się nie obejdzie. Co gorsza, umowa podpisana na tatę, który nie chce się bawić w sądy za "błahe" sprawy. Bo szczeniaki to co tam... Szlag... nie wiem co robić. Wet im nie poleci aborcyjnej bo mu się to nie opłaca i to nie jest zgodne z jego moralnością... cesarskie cięcie, szczepienia i odchowanie papisiów = więcej kasy do kieszeni. A moralność? no cóż. Lepiej dla niego wydać na świat bezdomne kilka szczeniąt z narażeniem  życia nieprzygotowanej fizycznie suki niż zabicie szczeniąt zanim przyjdą na świat. W końcu jak papisie się urodzą, to właściciele szczeniąt pewnie będa chodzić do niego... a ratowanie suki podczas porodu też skończy się dla niego finansowym zyskiem. tyle klientów stracić? a w życiu... Już się nie łudzę, że będzie dobrze. Cały świat opiera się na pieniądzach.

niestety dobro psa się nie liczy,tylko kasa,to ludzi kręci,nie ważnie jakim sposobem byle je mieć

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Powiem tak: całkiem ich nie skreślam, bo uważam, że mimo wszystko nie są złymi ludźmi. Jednak nie ogarniam jak można dopuścić świadomie sukę do psa, mimo że punkt umowy na to zabrania? Będziemy próbowali po dobroci.

 

Nie, nie uważam, by łancuch był złem większym niż kojec czy klatka, ale to nie jest tak, że ten pies ma zapewnione wszystkie potrzeby. Dziewczyna jesyt młodziutka, na spacerach psa nie ogarnia, więc chodzi tylko kilka razy w tygodniu z psem na spacer, stara się jak najczęściej, ale co z tego skoro przez pozostałe dni pies jest upięty na łańcuchu? Jak nikogo nie ma w domu, to go spuści, ale rzadko się to zdarza. Oni nie mają pojęcia o wyciszaniu psa, więc co po tym, że go przypną skoro wtedy pies fiskuje, zaczyna kopać doły obok siebie jak szalony i wyć dopiero całkiem skonany pada na ziemię i śpi twardym snem? Ona zdaje sobie sprawę, że nie tędy droga i stara się psu pomóc, ale helloł - ona ma dopiero 13lat! To jej pierwszy pies, a ona na spacerze z nim fruwa, dlatego często wymieniamy się psami albo ja trzymam dwa - zwłaszcza jak trzeba minąć ludzi, psy, przejść przez przejście, tak samo ja mu przypinam linkę, odpinam/przypinam smycz itd, bo ona nie ogarnia psa ani fizycznie, ani psychicznie, daje z siebie zrobić worek kartofli, poniewierać i trenować na sobie skoki itd.  I owszem, dziewczyna stara się psu pomóc i widać, że jej zależy, w wielu rzeczach stara się mnie naśladować... ale pies jej nie traktuje poważnie. I ona to widzi, i się smuci, bo chce psu pomóc. Jednak jest jedyna w wychowaniu psa, jej rodzina stosuje inne metody wychowawcze (no powiedzmy metody) i pies trochę też ma mętlik i nie wie, co może, a co nie. Owszem, jest psem pojętnym, ale na pewno brak jednolitych reguł nie pomagają mu wcale. A co do zmęczenia psychicznego - zostaje tym zjechany dopiero jak idziemy razem na spacer, wtedy ma musztrę, ale taką szczeniaczkową jeszcze... ale jednak. Nasz pierwszy wspólny spacer był szokiem dla tego psa, bo ja nie dość że wymagam (cooo? nie można ciągnąć? cooo mam nie skakać?), za dobre zachowanie go nagradzam (jeeeesooo ona ma smaczki, smaczki smaczki smaczki!), ale też za złe karcę (cooo? ona się nie przewraca jak skoczę?). Powoli pies się wycisza, młoda opiekunka uczy się psa i naprawdę robią postepy, coraz bardziej sama umie reagować na psa, ale długa droga przed nimi, a brak wsparcia ze strony rodziny nie pomaga. Akurat doskonale ją rozumiem, bo sama miałam swego czasu z tym problem, a mój gówniarski wiek wcale mi nie pomagał.

 

Morus znów ma na sobie upite kleszcze. Wczoraj zakroplony....

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...