Jump to content
Dogomania

Cocker i Owczarek = ???


Lay

Recommended Posts

Witam wszystkich,
Dwa dni temu zbiegiem okoliczności przygarnęłam dwumiesięczną sunię w typie Spaniela. Layla nie ma udokumentowanego pochodzenia a ja nigdy nie miałam stworzonka tej rasy (nawet nie planowałam drugiego psa szczerze mówiąc). Moja suka Aba, (owczarek niemiecki) miała jakiś czas temu szczeniaki, wszystkie jeszcze przed urodzeniem były zamówione więc jak miały ponad dwa miesiące zostały wyeksmitowane do nowych domów (nie mam hodowli, pseudo hodowli, to był mój pierwszy i ostatni miot, mimo, że planowany). I właśnie tu zaczynają się schody. Aba nie ma w sobie kompletnie żadnej agresji, jest uległa i wybitnie wręcz zrównoważona, wychowywała się z dziećmi i innymi psami sąsiadów. Laylę zaakceptowała od razu, większy problem ze strachem miała Spanielka (bo Abunia to taki wielki, straszny wilczur). Pierwszego dnia Aba zachęcała małą do zabawy, kręciła się wokół niej, no sielanka. A drugiego dnia zaczęło się. Aba ubzdurała sobie, że Layla jest jej dzieckiem. Możliwe jest w ogóle, żeby dostała laktacji tak od razu? Straciła pokarm miesiąc temu a tu taka niespodzianka. Nie wiem, co mam robić, przecież nie pozwolę Layli ssać mleka. Martwię się, że Aba dostanie jakiegoś zapalenia od tego nieodciągniętego pokarmu (już ma złogi - jak się tego pozbyć?!) i że obie suczki będą za sobą tęsknić (za tydzień wyjeżdżam z powrotem na studia i zabieram maleństwo ze sobą, Aba zostaje w domku rodzinnym). Przygarniając Laylę liczyłam się z kłopotami ale w drugą stronę. Poza tym nie sądziłam, że sytuacja rozwinie się tak szybko. Aba lepiej traktuje Laylę niż swoje szczeniaki a mała zaczyna sama się do niej garnąć. Zatem moje pytanie: CO ROBIĆ? Poza tym mam ogromne wątpliwości co do samej Layli. Uważam, że jak kogoś stać to powinien brać psa z rodowodem a jak nie to psa ze schroniska (podwójne korzyści). Okoliczności skłoniły mnie do zaopiekowania się tą Spanielką i chcąc - nie chcąc, wzięłam maleństwo gdyż właściciel chciał się jej pozbyć. Średnio interesuje mnie jak będzie wyglądała w przyszłości chociaż miło by było jeżeli nadal przypominałaby psa, oddać - nie oddam, dlatego proszę o praktyczne porady dotyczące jej wychowania. Nigdy moje psy nie sprawiały problemów wychowawczych z którymi nie mogłam sobie poradzić a teraz czuję się przerośnięta sytuacją, mimo, że się nawet dobrze nie rozwinęła. Zawsze zakup psa był przemyślany od A do Z a teraz nie wiem, czego się spodziewać. No i ten milion postów dotyczących agresji Spanielowatych. Im więcej czytam tym bardziej się martwię. A jak spaniele radzą sobie w obecności koni?

Przepraszam za ten grafomański wywód ale chciałam dobrze nakreślić sytuację. Proszę o rady gdyż nie chcę suni zepsuć już na starcie a szkody już poczynione ograniczyć do minimum.
Pozdrawiam serdecznie:)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Witam
Przeczytałam cały Twój post, miło, że zdecydowałaś się pomóc psiakowi, zabierając go do siebie i miło że to spaniel.
Szczerze, to nie jestem w stanie Ci pomóc, jeśli chodzi o kwestie dwóch suczek, bo nigdy nawet nie słyszałam o takiej historii, natomiast o spanielach mogę parę groszy wtrącić.
A więc (wiem, nie zaczyna się zdania od a więc, ale ja to lubie i tak robie :) ) Co prawda mam psa w typie cocker spaniela ang, ponieważ jest bez rodowodu, zasade Rasowy = Rodowodowy popieram całą sobą, pieska jakby "adoptowałam" na własną rekę.. Poznałam rasę, mimo ze mam psa bez rodowodu, zachowuję się on jak wypisz wymaluj spaniel, tylko z wyglądem trochę odbiega od spaniela, za wysoko osadzone uszy, ogólnie jest za wysoki o pare cm, ale charakter spanielowaty i idealny :)
A więc do rzeczy.
Jeśli chodzi o agresję, owszem spaniele mają skłonności do agresji, lecz przy odpowiednim prowadzeniu, tym bardziej od szczeniaka, nie musi jej wcale być. Masz tą możliwosć gdyż masz szczeniaka, i przy odpowiednim i konsekwentnym układaniu od małego, agresji być nie powinno. Pozwolę sobie opowiedziec moją hist z moim psem i agresją. Ja z psem się idelanie dogaduję, ufam mu w 100%, pies jest oddany, wierny i posłuszny, teraz nawet na dworzu, potrafie go odwołać gdy goni za ptakami, wcześniej to mozliwe nie bylo., Jak poszedl za ptakiem, musialam czekać az mu się znudzi i sam wróci. Teraz jest odwrotnie, wraca gdy go zawołam, pilnuję się. A teraz Ci przyblize sytuacje związną z agresją. Wychodze z domu (mieszkam w bloku) za mną wychodzi pies, każe mu wejsc do domu, a On nie reaguję, popycham go za tyłek a On warknął, w szoku bylam i tego tak nie zostawilam, Odrazu został zdominowany, chwyciłam go za kark i lezał na podłodze, gdy się uspokoil, podniosłam reke z jego karku ale nadal nie pozwoliłam wstać i lezał jak "zdechły pies". Gdy stwierdziłam, że próba dominacji z mojej strony została zakończona powodzeniem, pozwoliłam mu wstać i tak uczynił. Teraz nie mam problemów z takimi sytuacjami. Nauczyl się po tym incydencie, że jak ja wychodzę on siedzi i czeka, czy go zabiore ze sobą czy nie. Jesli mówie zostan, On zostaje i nie warczy ani się nie "buntuje' :) a więc, widzisz, mimo tego kontaktu jaki ja mam ze swoim psem, agresja w jakimś tam stopniu wystąpiła, lecz została mam nadzieje, wykluczona już na stałe, narazie jest bardzo dobrze, nie warczy tak jak już napisałam. A więc reasumując, jeśli masz spaniela od szczeniaka, myśle ze nie powinno byc problemu z agresją przy układaniu psa od szczęnięcia. Jeśli by wystąpiła tak jak w moim przypadku, to napewno nie jakąs problematyczna, uciązliwa, wręcz przeciwnie, bardzo szybka do skorygowania, ale to moje zdanie. po moim doświadczeniu ze spanielem "agresorem" A więc powodzenia Ci zyczę, a w drugiej kwesti ja Ci nie jestem w stanie pomóc, o ile w ogóle w jedej kwesti pomogłam :)

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Dog warknięcie przy popchaniu to jeszcze nie agresja. Nie jeden pies zareagowałby warknięciem, jeśli ktoś go pcha, a spaniele z pseudo to często zadziory, które stawiają na swoim. Jedno warknięcie to jeszcze nie powód, żeby chwytać psa za kark i kłaść na ziemię. Nie powinno się dawać takich rad przez internet, bo każdy pies jest inny, nie mówię, że szczeniak tu coś może poważnego zrobić, ale ogólnie, że są takie psy które mogą się odgryźć. Wychowanie psa nie polega na dominowaniu go tylko na współpracowaniu z nim. Spaniel to pies przy którym się obejdzie bez tych wszystkich metod na dominację. Zdecydowana większość cockerów chętnie współpracuje z człowiekiem, więc trzeba to wykorzystać. Zamiast chwytać psa za kark wystarczyło zachęcić go smakołykiem by wrócił do domu, a także popracować nad komendą zostań i zapewnić mu przynajmniej na chwilę jakieś zajęcie, żeby nie wychodził za tobą, wtedy kiedy nie ma wyjść.

Link to comment
Share on other sites

Może i nie agresja, może masz rację, lecz ja uważam, że chwytanie za kark to dobra metoda, jemu się nic nie stało. Nie raz to robiłam i dzięki temu osiągnełam ja uważam ze to co chciałam. Pies jest ze mną szczęsliwy, jezdzimy razem na rowerze, ale w taki sposób, że ja jedna ręka na kierownicy a drugą trzymam psa, to nie jest zbyt bezpieczne, choć dużych dystansów nie robimy, pies przy rowerze biegnie równiutko, nic go wtedy nie interesuje tylko ja i rower. Dzis wypróbowałam rolki.. pierwszy raz.. i po prostu jestem pozytywnie zaskoczona,. Pies na szelkach z przodu a ja na rolkach z tyłu, nie ciągnoł na boki, nie zatrzymywał się kiedy chciał, tylko kiedy ja się zatrzymałam. Uwierz, że był przeszczęsliwy, uwielbia wspólne bieganie ze mną a jak zobaczy że rower biore to że szczęscia mało co się nie posika. Mozesz wierzyć czy nie, ja to osiągnełam własnie dominacją... psa to nie boli, a przede wszystkim nawiązaliśmy ze sobą tą więź i WSPÓŁPRACUJEMY, od kąd zaczełam chwytać za kark :) Ty masz inne zdanie, polemizować by tu można, bo mojego psa nie znasz, nie wiesz jak się zachowywał, a jak się teraz zachowuję.. to tyle :)

P.S. jeśli chodzi o dominację i chwytanie za kark, nie robie tego notorycznie, pare razy w określonych sytuacjach został zdominowany, gdzie uważałam to za stosowne.. i się opłaciło :) efekty są, współpraca jest, pies wpatrzony we mnie, teraz mam wiele możliwośći na wspólne miłe spędzanie czasu. Tak jak napomniałam, bieganie, rolki, rower, ja mile spędzam czas, pies również i jest przeszczęśliwy. :)

Link to comment
Share on other sites

Witam wszystkich ponownie:)
Dziękuję za odpowiedzi. Faktycznie moje obawy okazały się całkowicie bezpodstawne. Lalka jest najbardziej uległym psiakiem jakiego miałam do tej pory, mam wrażenie że chce zrobić wszystko, żeby mnie zadowolić;) Uczy się błyskawicznie, smycz jest kompletnie nie potrzebna. Zapinam ją tylko, kiedy znajdujemy się niedaleko ulicy. Ma dwóch kolegów (też Spaniele) które ją kompletnie demoralizują, kopanie dołków i noszenie puszek to standardowy rytuał. Nie załatwia się w domu i śmiem twierdzić, że nie potrafi warczeć :) Zabranie jej do domu było najlepszym, co mogłam zrobić.
A z Abą sytuacja jest opanowana. Weterynarz dał jej zastrzyk na zatrzymanie laktacji i kazał smarować złogi jodyną. Działa ;)
Zobaczymy jak sytuacja się rozwinie ale póki co jestem dobrej myśli :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dagaa111']Dog warknięcie przy popchaniu to jeszcze nie agresja. Nie jeden pies zareagowałby warknięciem, jeśli ktoś go pcha, a spaniele z pseudo to często zadziory, które stawiają na swoim. Jedno warknięcie to jeszcze nie powód, żeby chwytać psa za kark i kłaść na ziemię. Nie powinno się dawać takich rad przez internet, bo każdy pies jest inny, nie mówię, że szczeniak tu coś może poważnego zrobić, ale ogólnie, że są takie psy które mogą się odgryźć. Wychowanie psa nie polega na dominowaniu go tylko na współpracowaniu z nim. Spaniel to pies przy którym się obejdzie bez tych wszystkich metod na dominację. Zdecydowana większość cockerów chętnie współpracuje z człowiekiem, więc trzeba to wykorzystać. Zamiast chwytać psa za kark wystarczyło zachęcić go smakołykiem by wrócił do domu, a także popracować nad komendą zostań i zapewnić mu przynajmniej na chwilę jakieś zajęcie, żeby nie wychodził za tobą, wtedy kiedy nie ma wyjść.[/QUOTE]
Popieram w 100%. :p
Moja spanielka gdy postanowiłam zastosować metodę chwytania za kark i przewracania na plecy, zwyczajnie się wkurzała, warczała i kłapała zębami. Szybko zrezygnowałam z tego pomysłu i mam psa, który współpracuje, bo chce, a nie dlatego, że się boi, bo zostanie powalony na glebę.

Psy to nie wilki i nie trzeba ich dominować. A teoria dominacji jest skuteczna tylko dlatego, że wprowadza jasne reguły (człowiek je pierwszy, pies nie śpi na łóżku, pies czeka aż człowiek przejdzie przez drzwi, itp.). Tak naprawdę nie jest ważne, kto je pierwszy, czy pies śpi w łóżku czy nie i kto przechodzi pierwszy przez drzwi. Zasady możemy sobie ustalać sami jakie chcemy i jakie nam odpowiadają, ale musimy konsekwentnie się ich trzymać. Dla psa to jest ważne, bo wtedy wie, co mu wolno, a czego nie i czego się od niego wymaga. Jeśli pies nie miał wcześniej wyznaczonych żadnych reguł, to nie wie jak ma się zachowywać.

Dog wprowadziła zasadę pies czeka na pozwolenie wyjścia, wychodzi tylko jeśli dostanie odpowiednią komendę. Pies zrozumiał, zaakceptował i się do tego stosuje, bo wie czego się od niego wymaga. Można to osiągnąć bez stosowania metod awersyjnych.

Twórcy teorii dominacji zrezygnowali z jej głoszenia, ponieważ ludzie za bardzo ją naginali i stosowanie nieprzyjemnych dla psa metod tłumaczyli właśnie stosowaniem się do zasad teorii dominacji, nie było to jednak z korzyścią dla psów. :shake:

Edited by Asia & Ginger
Link to comment
Share on other sites

Ja mam swoje zdanie na ten temat. Zastosowałam chwytanie za kark parę razy i nie żałuje.. Tak jak pisałam wcześniej, znacząco poprawiły się moje relację z psem, co mnie bardzo cieszy :)

Asia pies oczywiście wie co mu wolno, a czego nie.. Jesli chodzi o spanie na łóżku, to śpi nawet w pościeli, razem ze mną, nie wyobrażam sobie by mój pies nie miał wstępu na kanapy, fotele itd u mnie w domu. Dostał takie pozwolenie, i tak robi.

A co do Twojej Asia wypowiedzi:
Dog wprowadziła zasadę pies czeka na pozwolenie wyjścia, wychodzi tylko jeśli dostanie odpowiednią komendę. Pies zrozumiał, zaakceptował i się do tego stosuje, bo wie czego się od niego wymaga. Można to osiągnąć bez stosowania metod awersyjnych.

Oczywiście, że można to było w taki sposób osiągnąć, lecz wtedy nad tym nie myślałam, poza tym zastosowałam szybszą metode, choć w tym przypadku, mogło by się obyć bez niej, lecz tak jak pisałam,.pies został pare razy zdominowany, nie robię tego notorycznie, psu nic nie dolega, jest szczęśliwy, relację między nami są swietne, pilnuję się i słucha na dworzu, nad czym długo pracowałam, a metoda "chwytania za kark" tylko mi to przyśpieszyła i znacząco ułatwiła.. a więc to chyba na tyle z mojej strony. :)

P.S. Mój pies również współpracuję, i nie boi się że zostanie powalony jak to napisałaś "na glebę". A to że Ginger klapala zębami i warczała, podczas gdy Ty chciałaś ją zdominować, ja uważam ze to zły znak, długo jesteście razem, i chyba jest między Wami ta więź? i takie zachowania ze strony psa, nie powinny miec miejsca! rozumiem, ze sobie pozwalasz na warczenia itd. ja bym sobie nie pozwoliła by mój pies na mnie warczał i klapał żebami, gdy mu się coś nie podoba, zrobił to raz, i więcej tego nie powtórzył.. dla mnie to jest porównanie jakby dziecko na matkę krzyczało, gdy tylko mu się coś nie podoba.. :p

Pozdrawiam :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dog']Ja mam swoje zdanie na ten temat. Zastosowałam chwytanie za kark parę razy i nie żałuje.. Tak jak pisałam wcześniej, znacząco poprawiły się moje relację z psem, co mnie bardzo cieszy :) [/QUOTE]

A ja po latach siedzenia w temacie mogę Ci powiedzieć, że taka reakcja psa na tego typu metody jak u Was to rzadkość. Zazwyczaj kończy się utratą zaufania psa do opiekuna, nasileniem agresji, niekiedy do tego stopnia, że kończy się uśpieniem psa.

[quote name='Dog']A to że Ginger klapala zębami i warczała, podczas gdy Ty chciałaś ją zdominować, ja uważam ze to zły znak, długo jesteście razem, i chyba jest między Wami ta więź? i takie zachowania ze strony psa, nie powinny miec miejsca! rozumiem, ze sobie pozwalasz na warczenia itd. ja bym sobie nie pozwoliła by mój pies na mnie warczał i klapał żebami, gdy mu się coś nie podoba, zrobił to raz, i więcej tego nie powtórzył.. dla mnie to jest porównanie jakby dziecko na matkę krzyczało, gdy tylko mu się coś nie podoba.. :p
[/QUOTE]

Po pierwsze szarpanie za kark to nie dominowanie. Psowate łapią i szarpią za kark tylko ofiary, które chcą zabić. Ustalanie hierarchii najczęściej odbywa się całkowicie bezkrwawo, a z zębami wyskakuje pierwszy osobnik, który jest mniej pewny siebie i pierwszemu puści mu psychika w teatrzyku pokazu sił. Przełóż to sobie na relację pies-człowiek; pies warczy, ostrzega, próbuje coś wymusić. A człowiek zamiast jak przystało na autorytet zachować spokój, popatrzeć pewnie na psa i odesłać komendą na miejsce, wpada w panikę, leci z łapami, szarpie za kark, jakby uważał tego psa za jakieś zagrożenie :razz: Pokazuje słabość, nerwowość, niezrównoważenie. W przyrodzie żaden dominant o silnym charakterze nie zachowuje się w taki sposób. Najpierw sama uzupełnij wiedzę o zachowaniach dominacyjnych, bo na razie niewiele wiesz nawet o tych w wykonaniu dzikich psowatych - o domowych psach nie mówiąc. Masz spanielka i go targasz - spróbuj tak z dwuletnim wilczakiem albo akitą :razz: Według Ciebie jak między psem a właścicielem jest więź, to powinien pozwolić sobie zrobić wszystko, włącznie z brakiem reakcji na agresywny atak ze strony właściciela (a tym właśnie jest szarpanie za kark)...? Fantastyka ;) i z zachowaniami drapieżników niewiele ma wspólnego. Podobnie zresztą z bronieniem żarcia; w stadzie wilków żaden osobnik, nawet ten z samego dna drabinki hierarchicznej nie odda pożywienia bez walki, bez warknięcia, jak trusia, bo od tego zależy jego przeżycie.
Obejrzyj sobie chociaż jeden film na National Geographic, gdzie przedstawione są zachowania psowatych. Przy posiłkach, we wzajemnych relacjach psowate non stop na siebie warczą, niezależnie od pozycji w stadzie, bo taka jest ich mowa, jest to ostrzeżenie. Według Ciebie pies jest podporządkowany tylko jak jest niemy? :razz: Warczenie służy ostrzeganiu, pies który nie warczy jest bardzo niebezpieczny i nieprzewidywalny, bo... nie ostrzega. Oduczanie, karcenie warczenia często prowadzi do eskalacji agresji bez ostrzeżenia na słabszego osobnika - często niestety na dziecko. Cóż, psa nauczono, że warczenie jest złe, więc jak się wkurzył, pominął ten jak widać zbędny wg ludzi etap.

Porównujesz tę sytuację do dzieci... Masz dzieci? Widać że nie :diabloti: oj uwierz, że chyba każde dziecko nie raz wrzeszczy na matkę, i najgorsze co można zrobić, to dać się sprowokować do agresji. Co proponujesz do takiego wrzeszczącego np. w sklepie na matkę dzieciaka, złapać za łeb i o glebę? Bo Ty sobie nie pozwolisz i już? Agresję stosują Ci, którym brakuje innych metod i argumentów, niestety.
Btw - rottweilera, kaukaza czy tosę też tak ochoczo targałabyś za kark jak swojego spanielka? Przy małym piesku każdy jest wielki alfa i bohater; jak zaczniesz kiedyś pracować z dzieckiem albo psem, który bez trudu walnie Tobą o glebę i pokaże, kto jest fizycznie silniejszy, to nauczysz się trochę pokory i docenisz, że siła charakteru to więcej niż przepychanki po podłodze. Tymczasem spróbuj przynajmniej powstrzymac się od polecania obcym ludziom tak kontrowersyjnych metod, bo u Ciebie było fajnie, u kogoś może skończyć się tragicznie.

Link to comment
Share on other sites

Nie mam dzieci, lecz jesli dziecko krzyczy na matke, jest to oznaka zlego wychowania lub braku szacunku do rodzicielki. Co do jak to nazwalas targania:) targalam labradorke 3 tyg temu, pies ktory mnie nie znal w ogole wczesniej, zostal przeze mnie ulozony, trwalo to 3h. I nie maly spanielek lezal na ziemi, tylko labek, ktory swoja mase ma.. i mozesz wierzyc czy nie, wlasciciele psa, nie mogli uwierzyc, ze pieska maja 1,5 roku a Magda w 3 godziny uczynila, ze pies jej sie slucha i w nia jest wpatrzony.. wyeliminowalam pewne zachowania u labka, miedzy innymi radosne, wylewne obskakiwanie na gośći w celu przywitania. Zanim cos napiszesz, pomysl, lub zapytaj, bo pewna siebie wysnulas rozne, niesluszne wnioski.

Nie pisze tego w zlych zamiarach, nie uwarzam sie za niewiadomo jaką znawczynie i psiego szkoleniowca, dalam tylko przyklad, na spanielu i labku, uwazam, ze rasy podatne na szkolenie i latwiutkie do ulozenia. Z Kaukazem doczynienia nie mialam, z Rottkiem obcowalam, lecz nie ukladalam, to bylo ladne pare lat temu. Wypowiadam sie na przykladzie spaniela i labka, i po czesci moge sie wypowiedziec na przykladzie amstaffa z ktorym tez obcowalam, i zostaly wyeliminowane pewne zachowania. Jakies pytania jeszcze?

Link to comment
Share on other sites

Labrador to kiepski przykład, bo przy łagodności większości przedstawicieli tej rasy mogłabyś wydłubać mu oko i by nie zareagował... :evil_lol: Amstaff to też przy tych psach pikuś, bo ani specjalnie wrażliwy na ból, ani nie skłonny do agresji do człowieka.
Ja pytałam, czy próbowałaś układać szarpaniem za kark dużego psa obronnego, o silnym charakterze - kaukaza, tosę, rottka. Wtedy zazwyczaj dopiero wychodzi, że to nie jest taka fajna metoda i albo sika krew, albo nagle "wychowawca" odkrywa inne metody ze słusznej obawy o swoje bezpieczeństwo. Jest tyle sposobów, by poradzić sobie z psem, szczególnie własnym, w każdej sytuacji, że można się obyć bez szarpania za kark, naprawdę - tym bardziej, że to ryzykowne w kwestii relacji z psem i przy niektórych psach zwyczajnie niebezpieczne. Po co więc stosować te metody i przy mniejszych, łagodniejszych psach - skoro z tosą czy kaukazem można inaczej, to z małym chyba tez? Chyba, ze ktoś jest sadystą i kręci go tarzanie słabszymi po ziemi, i "pokazywanie kto tu rządzi". Jeśli komuś nie chce się wysilić i zrobić tego bez tego typu metod, albo nie widzi alternatyw, to dla mnie wszystko na temat jego wiedzy i podejścia do psów, i chyba nie mam więcej pytań ;) Ja nigdy nie powierzyłabym Ci swojego psa do "układania". Szarpanie psa za kark to droga na skróty i karanie go za nasze własne błędy i niedociągnięcia we wcześniejszej pracy z nim, i może skończyć się różnie. Ty nadal podałaś mi całe dwa łagodne psy, które na to pozwoliły, ja nadal mam w pamięci dziesiątki jak nie setki najróżniejszych psów i z reala, i z różnych for, niekoniecznie wielce silnych czy agresywnych ras, u których takie metody kończyły się nasileniem agresji do tego stopnia, że konieczna była później praca ze szkoleniowcem, albo w ogóle nie było już z czym pracować.

Jeśli dziecko krzyczy na matkę, jest to oznaka miliona możliwych przyczyn, a te które wymieniłaś to wierzchołek góry lodowej - a właśnie z podejścia typu "o boże, to brak szacunku" i gwałtownych, nieprzemyślanych reakcji biorą się później problemy o wiele poważniejsze niż wrzaski na mamę; wychodzą tylko po prostu po latach. I nie, nie jestem za wychowaniem bezstresowym, boże broń - po prostu uważam, że ingerencje w cielesność, bicie, szarpanie w jakiejkolwiek postaci są niepotrzebne i wszystkie można zastąpić innego rodzaju skarceniem - o ile przez początkowy okres wychowania dziecka/psa nie bimbaliśmy, tylko przygotowywaliśmy sobie odpowiedni grunt do pracy. Gdyby moje dziecko na mnie nawrzeszczało, nie walnęłabym nim o ziemię, tylko zwyczajnie wyszła nie dając mu tego, czego chciało, zapaliła papierosa i zastanowiła się solidnie co sprawiło, że dziecku przyszło do głowy zachować się w taki sposób.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dog']
P.S. Mój pies również współpracuję, i nie boi się że zostanie powalony jak to napisałaś "na glebę". A to że Ginger klapala zębami i warczała, podczas gdy Ty chciałaś ją zdominować, ja uważam ze to zły znak, długo jesteście razem, i chyba jest między Wami ta więź? i takie zachowania ze strony psa, nie powinny miec miejsca! rozumiem, ze sobie pozwalasz na warczenia itd. ja bym sobie nie pozwoliła by mój pies na mnie warczał i klapał żebami, gdy mu się coś nie podoba, zrobił to raz, i więcej tego nie powtórzył.. dla mnie to jest porównanie jakby dziecko na matkę krzyczało, gdy tylko mu się coś nie podoba.. :p[/QUOTE]
Zacznijmy od tego, że to było 6-7 lat temu i po kilku próbach zaprzestałam tej metody. Na szczęście odkryłam inne, które nie polegają na wchodzeniu w konfrontację z psem i używaniu siły.

Co do karcenia za warczenie, to tak jak napisała Martens, jest to ogromny błąd. Pies w ten sposób mówi, jeśli mu tego zabronisz, będzie atakował bez ostrzeżenia. Mieliśmy takiego jednego delikwenta do adopcji, który nie ostrzegał warczeniem, tylko atakował. Taki pies jest bardzo niebezpieczny.

Radzę poczytać "Sygnały uspokajające" Turid Rugaas, świetna książka, która pomaga zrozumieć język ciała psów.


Poza tym zgadzam się w całej rozciągłości z Martens. :p

Link to comment
Share on other sites

Moim dzieciom ani dzieci mi współczuć nie musisz, bo nawet nie wiem, czy będę miała.
Potwierdza się teraz w Twojej wypowiedzi pewna rzecz, którą dawno zauważyłam - największą fazę na punkcie dominacji mają osoby, które mają jakiś problem z własnym ego i obsesję na punkcie kto tu rządzi, do granic własnej śmieszności (choć próbują przypisać ją innym).
Wiem, że jesteś dziewczyną/kobietą, ale jak czytam to zdanie "a co do Aski, Ginger dominowala, smiech na sali, by pies dominowal nad przewodnikiem stada" - to mam wrażenie, że wychodzi z ust dresa szczycącego się tym, że jego amstaff regularnie z buta dowiaduje się, kto tu jest panem, bo inaczej koledzy na dzielni by się brechtali, jak pies się go nie posłucha.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dog']a co do Aski, Ginger dominowala, smiech na sali, by pies dominowal nad przewodnikiem stada[/QUOTE]
Ginger nie dominowała, tylko się broniła przed atakiem. Pies to nie wilk, między psem i człowiekiem nie zachodzą takie relacje jak pomiędzy wilkami w stadzie. Nie wierzę w teorię dominacji i nie potrzebuję non stop walczyć o pozycję alfy, bo to nie ma najmniejszego sensu w relacjach pies-człowiek. Mój pies słucha mnie nie dlatego, że go do tego zmuszam siłą (zdominowuję go przez powalenie na glebę jak to nazywasz), ale dlatego, że chce i cieszy się, że może coś dla mnie zrobić. :p

Link to comment
Share on other sites

Nie produkuj się dziewczynko, skoro Ty się do mnie "dziewczę zwracasz" mam prawo rozbić to samo. Akurat nie zamierzam nikogo obrażac ani kpić, wyrażam WŁASNE ZDANIE. Argumenty mi się nigdy nie skończą w tej kwestii, a więc przystopuj.. w sumie pisz dalej, śmieje się z Twoich wypowiedzi, humorek mi poprawiłaś :) dzięki

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Asia & Ginger']Ginger nie dominowała, tylko się broniła przed atakiem. Pies to nie wilk, między psem i człowiekiem nie zachodzą takie relacje jak pomiędzy wilkami w stadzie. Nie wierzę w teorię dominacji i nie potrzebuję non stop walczyć o pozycję alfy, bo to nie ma najmniejszego sensu w relacjach pies-człowiek. Mój pies słucha mnie nie dlatego, że go do tego zmuszam siłą (zdominowuję go przez powalenie na glebę jak to nazywasz), ale dlatego, że chce i cieszy się, że może coś dla mnie zrobić. :p[/QUOTE]

Na zlocie dogomaniaków udowodniłaś wraz ze swym psem, jak Cie niepodwarzalnie słucha, BRAWO DLA CIEBIE! :) Ja swojego psa, do niczego nie zmuszam, radze wrócić do podstawówki i nauczyć się czytać ze zrozumieniem, ja zdominowąłam go pare razy, i mam swietny kontakt, i piesek to co robi, robi z przyjemnością :) na zlocie mówilas, ze Ginger w różnych syt warczy na Ciebie, a to było 2 lata temu ;] a więc gratuluję wychowania psa. Nie widzisz, jak mój pies się zachowuję w domu, czy na dworzu w stosunku do mnie... Jest przeszczęśliwy gdy wracam z pracy, wpatrzony we mnie, i powtórzę Twoje słowa, mój pies, chce i jest przeszczęśliwy, jezeli coś dla mnie zrobi, a ja z uśmiechem na twarzy, poklepie go po głowie z komendą "dobry pies" :) a to że pozwoliłaś sobie na warczenia, ze strony Ginger, to świadczy tylko i wyłącznie o braku odpowiedniego wychowania, ponadto miałaś psa od szczeniaka, a ja wzielam psa dorosłego. Konsekwencja, stanowczośc i cierpliowość.. - POPŁACA :) Pozdro

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dog']Nie produkuj się dziewczynko, skoro Ty się do mnie "dziewczę zwracasz" mam prawo rozbić to samo. Akurat nie zamierzam nikogo obrażac ani kpić, wyrażam WŁASNE ZDANIE. Argumenty mi się nigdy nie skończą w tej kwestii, a więc przystopuj.. w sumie pisz dalej, śmieje się z Twoich wypowiedzi, humorek mi poprawiłaś :) dzięki[/QUOTE]

Argumenty już Ci się dawno skończyły, skoro przeszłaś do postów w stylu "tak i już", i wycieczek osobistych.
Śmiech to zdrowie, śmiej się ile wlezie, bo jeśli chodzi o moje posty do Ciebie to raczej ostatnia okazja ;) przepychanki z Tobą na poziomie przedszkola to nie mój klimat; poprzekomarzaj się tak ze swoim wielce zdominowanym psem.
Btw - kurczę, chciałabym być znów dziewczynką, szkoda że te czasy bezpowrotnie minęły :evil_lol: Wiesz, chyba tylko małe dziewczynki uraża tytułowanie ich w taki sposób, co mówi wszystko na Twój temat... :p

Link to comment
Share on other sites

Tak, ja właśnie w internecie wyczytałam, że jak pies jest niegrzeczny, to się go wywala na plecy... opiszę, czym się to skończyło:
3 lata stracone, zepsute, Happy reagowała coraz agresywniej. Ostatecznie nie można było na nią spojrzeć czy przejść w odległości bliższej niż 1m, a co tu mówić o dotknięciu, by kontynuować przewracanie... zero zaufania do czlowieka, co przeniosło się na psy, a oczywiście - spanio malutki, fajny, to trzeba podejść się przywitać.
I gdyby nie pozytywne szkolenie, które naprawdę trwało ponad 1,5 roku bez dotknięcia Happy, to naprawdę nie wiem, co by się z nią stało... więc albo się wie, co się robi, ale doradzanie każdej osobie takiej metody, którą owa osoba może użyć nie w tym momencie, nie w ten sposób, to też krzywdzenie psa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Argumenty już Ci się dawno skończyły, skoro przeszłaś do postów w stylu "tak i już", i wycieczek osobistych.
Śmiech to zdrowie, śmiej się ile wlezie, bo jeśli chodzi o moje posty do Ciebie to raczej ostatnia okazja ;) przepychanki z Tobą na poziomie przedszkola to nie mój klimat; poprzekomarzaj się tak ze swoim wielce zdominowanym psem.
Btw - kurczę, chciałabym być znów dziewczynką, szkoda że te czasy bezpowrotnie minęły :evil_lol: Wiesz, chyba tylko małe dziewczynki uraża tytułowanie ich w taki sposób, co mówi wszystko na Twój temat... :p[/QUOTE]

Dla mnie to same komplementy mi prawisz, tak mloda jestem, dopiero 21 lat mam. Argumenty droga dziewczynko tobie sie skonczyly bo konczysz konwersacje, ale to rozumiem :) Zal mi Ciebie, jako dorosla osoba wykazujesz bardzo niski poziom intelektualny.. ale niestety, niektorzy tak maja :) pozdro

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dog']Dla mnie to same komplementy mi prawisz, tak mloda jestem, dopiero 21 lat mam. Argumenty droga dziewczynko tobie sie skonczyly bo konczysz konwersacje, ale to rozumiem :) Zal mi Ciebie, jako dorosla osoba wykazujesz bardzo niski poziom intelektualny.. ale niestety, niektorzy tak maja :) pozdro[/QUOTE]
:-o
Szczerze? To jestem zaskoczona tym co piszesz... Wydawało mi się, że jesteś jednak bardziej kulturalna. :shake: A przynajmniej byłaś. :roll:

Martens skończyła rozmowę z Tobą, ponieważ zauważyła, że nie ma ona sensu i zaczyna się obrażanie. A obrażanie zaczyna się wtedy, gdy kończą się argumenty do sensownej dyskusji.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dog']Dla mnie to same komplementy mi prawisz, tak mloda jestem, dopiero 21 lat mam. Argumenty droga dziewczynko tobie sie skonczyly bo konczysz konwersacje, ale to rozumiem :) Zal mi Ciebie, jako dorosla osoba wykazujesz bardzo niski poziom intelektualny.. ale niestety, niektorzy tak maja :) pozdro[/QUOTE]

Poświęcę się i zrobię Ci jeszcze trochę uciechy :D
Jestem w szoku, że masz 21 lat - po poziomie Twoich postów byłam przekonana, że rozmawiam z 14-latką, z typowym dla tego wieku przerostem ego nad poziomem intelektualnym, o który to zdecydowanie powinnaś pomartwić się u siebie - nie u mnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Asia & Ginger']:-o
Szczerze? To jestem zaskoczona tym co piszesz... Wydawało mi się, że jesteś jednak bardziej kulturalna. :shake: A przynajmniej byłaś. :roll:

Martens skończyła rozmowę z Tobą, ponieważ zauważyła, że nie ma ona sensu i zaczyna się obrażanie. A obrażanie zaczyna się wtedy, gdy kończą się argumenty do sensownej dyskusji.[/QUOTE]


Podaj mi przykłady moich wypowiedzi gdzie się "kulturalnie" nie wyraziłam. Jestem kulturalna i szanuję zdanie innych, lecz tutaj w tym wątku ja wyrażam SWOJE zdanie Asiu, którego nie zmienie, bo mam przykład na sobie i własnym psie, a Wy piszecie zupełnie co innego.. Gdybym nie doświadczyła tego na własnej skórze, nie upierała bym się, bo do błędu potrafię się przyznać, lecz w moim przypadku, chwytanie psa za kark nie uważam, za złą metodę, ponieważ przyniosła pozytywne rezultaty, o których już wcześniej pisałam.. Ponadto przypomne co pisałam, pies się mnie nie boi, słucha się i robi wszystko po to by mi sprawić radość, jest szczęśliwy, to mogę przyznać, wczesniej popełaniałam błędy wychowawcze, dostawał w tyłek, nie miałam pojęcia o wychowaniu psa i takie kary stosowałam, bał się mnie, choć te klapsy za nieposłuszeństwo były delikatne, by tylko zasygnalizować/dać do zrozumienia co źle robi, Był to mój błąd, i naprawde długo się musiałam starać by pies w końcu zrozumiał, ze nie musi się mnie bać. Dzięki metodzie " chwytanie za kark" i zaprzestaniu "klapsów" bardzo dobrze się rozumiemy.. Pies w końcu wie, czego od Niego oczekuję, robi takie postępy że czasem sama w szoku jestem.. Nie uważam, że błąd popełniłam chwytając go za kark pare razy, relację między Nami sa swietne, lecz to nie jest jedyny warunek dla którego tak sie stało.. Pracowałam z Nim długo, zarówno w domu jak i na dworzu, i teraz po 3 latach bycia razem, moge stwierdzić, że pies jest ułożony i szczęśliwy ze mną. To tyle.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

[quote name='Dog']Na zlocie dogomaniaków udowodniłaś wraz ze swym psem, jak Cie niepodwarzalnie słucha, BRAWO DLA CIEBIE! :) Ja swojego psa, do niczego nie zmuszam, radze wrócić do podstawówki i nauczyć się czytać ze zrozumieniem, ja zdominowąłam go pare razy, i mam swietny kontakt, i piesek to co robi, robi z przyjemnością :) na zlocie mówilas, ze Ginger w różnych syt warczy na Ciebie, a to było 2 lata temu ;] a więc gratuluję wychowania psa. Nie widzisz, jak mój pies się zachowuję w domu, czy na dworzu w stosunku do mnie... Jest przeszczęśliwy gdy wracam z pracy, wpatrzony we mnie, i powtórzę Twoje słowa, mój pies, chce i jest przeszczęśliwy, jezeli coś dla mnie zrobi, a ja z uśmiechem na twarzy, poklepie go po głowie z komendą "dobry pies" :) a to że pozwoliłaś sobie na warczenia, ze strony Ginger, to świadczy tylko i wyłącznie o braku odpowiedniego wychowania, ponadto miałaś psa od szczeniaka, a ja wzielam psa dorosłego. Konsekwencja, stanowczośc i cierpliowość.. - POPŁACA :) Pozdro[/QUOTE]
A kiedy niby mój pies mnie nie słuchał na zlocie? Bo nie przypominam sobie takich sytuacji. :shake:

Co do warczenia, to rzeczywiście warczy gdy pilnuje jedzenia i zabawek oraz gdy ktoś robi jej coś na złość (drażni). I ja tego warczenia absolutnie nie chcę i nie będę eliminować, bo niby w jaki inny sposób pies ma powiedzieć, że nie czuje się komfortowo, bezpiecznie albo czegoś sobie nie życzy? Po wyeliminowaniu warczenia zostałoby już tylko gryzienie.

Wiem, że popełniłam kilka błędów w wychowaniu, dlatego też chcę ostrzec przed popełnieniem ich przez innych. Ale akurat to warczenie i pilnowanie zasobów wynika z tego, że kiedyś, gdy Ginger była jeszcze młodziutka przyjeżdżali do nas mali kuzyni, którzy cały czas ją drażnili, straszyli i udawali, że zabierają lub zabierali jej przysmaki. Udało mi się na szczęście przekonać Ginger, że dzieci jednak są fajne, bo dają smakołyki. :p

Poza tym ciężko jest wyeliminować mocno zakorzenione zwyczaje, tym bardziej, gdy ma się w domu kogoś (szwagier), kto robi na złość i niweczy ciężką pracę swoim zachowaniem wobec psa (drażni psa, gdy ten ma jakiś przysmak i w ogóle drażni i złośliwie zaczepia). :shake:

Poza tą małą wadą Ginger jest zupełnie bezproblemowym psem, gdy idę z nią po ulicy nie muszę się obawiać czy kogoś ugryzie czy nie, czy rzuci się na jakiegoś innego psa czy nie. W pociągu jeździmy bez kagańca i gdy jest miejsce Ginger jedzie na siedzeniu i najczęściej śpi komuś obcemu na kolanach. Także nie demonizujmy mojego psa. ;)

[quote name='Soko']Tak, ja właśnie w internecie wyczytałam, że jak pies jest niegrzeczny, to się go wywala na plecy... opiszę, czym się to skończyło:
3 lata stracone, zepsute, Happy reagowała coraz agresywniej. Ostatecznie nie można było na nią spojrzeć czy przejść w odległości bliższej niż 1m, a co tu mówić o dotknięciu, by kontynuować przewracanie... zero zaufania do czlowieka, co przeniosło się na psy, a oczywiście - spanio malutki, fajny, to trzeba podejść się przywitać.
I gdyby nie pozytywne szkolenie, które naprawdę trwało ponad 1,5 roku bez dotknięcia Happy, to naprawdę nie wiem, co by się z nią stało... więc albo się wie, co się robi, ale doradzanie każdej osobie takiej metody, którą owa osoba może użyć nie w tym momencie, nie w ten sposób, to też krzywdzenie psa.[/QUOTE]
I o to mi właśnie chodzi, że korekta typu szarpanie za skórę na karku czy przewracanie na plecy może mieć odwrotny skutek do zamierzonego i zanim się użyje takiej korekty trzeba wypróbować inne, mniej "drastyczne" metody.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...