edek Posted October 18, 2011 Posted October 18, 2011 Ja jestem spokojna, staram się tylko wytłumaczyć dlaczego zadaję takie pytania :( Quote
wawer Posted October 18, 2011 Posted October 18, 2011 [quote name='Nutusia']Teraz mamy mglistą propozycje domu, kasiek na razie nie jest w stanie podać nam żadnych szczegółów...[/QUOTE] I do tego właśnie "piję". Padła mglista, ale jednak dająca pewne nadzieje propozycja, a ciocia edek już cała w niepokojach i obawach, że tam tylko horror może je spotkać :). A co będzie, jak padnie konkretna, nie mglista propozycja? Ile przeszkód stanie na drodze? Wybaczcie, nie znamy się osobiście, więc jedna drugą nie do końca dobrze odbiera i stąd mogą się brać wrażenia i złe zrozumienie. Po to o tym piszemy, żeby się lepiej zrozumieć. Ale ja odnoszę takie właśnie wrażenie - że edek, która opiekowała się suczkami (nie dziewczynkami, ale suczkami właśnie, czyli innym, zwierzęcym w końcu gatunkiem), tak się z nimi związała emocjonalnie (co jest w pełni zrozumiałe - ja też kocham swoje ogony), że czasami wydaje się nadopiekuńcza i nie chce wypuścić ich spod swoich skrzydeł. Dalekich skrzydeł, bo suczki w końcu i tak są u Sylwii, gdzie są prawidłowo traktowane. Nie mieszkają przecież w domu, tylko mają dobry, profesjonalny kojec na dworze z zabiezpieczeniem przed wszelkimi pogodami (byłam, widziałam). Biegają luzem, ale w stadzie i pod przewodnictwem człowieka. Człowiek jest ich waderą i uczy, co to jest stado. Daje jeść, przytuli, popieści, ale też wygania w stadzie, pozwoli na kopanie w ziemi itp. itd. Nie musi trzymać ich w domu, bo to jego terytorium, ale pozwala tam wchodzić i obwąchać kąty oraz innych członków stada. Nie ma zakazu (o czym Sylwia wspomniała), drzwi latem były otwarte, ale jest oddzielne terytorium rodziny alfa. Tego terytorium należy bronić, bo należy do stada. To bardzo psie traktowanie suczek, bardzo zdrowe z punktu widzenia gatunku canis familiaris. Są szczęśliwe, to widać. Cieszą pychol na widok człowieka i mogą go sobie kochać do woli. A przecież nie mieszkają w domu na kanapie. Mieszkają w budzie, ale nie na łańcuchu, tylko w kojcu z widokiem na las. I nic złego się nie dzieje. Chciałabym być dobrze zrozumiana. Chodzi nam o dom dla psa, nie dla dziewczynki. Dom w sensie uczuciowym, a nie mieszkanie z kanapą dla suczki. Teren, gdzie nie będzie łańucha i po którym pies będzie mógł sobie pobiegać, bo taka jego natura. Buda nie jest niczym złym, jeśli jest bezpiecznym domem psa, odwieczną jamą, do której można się schronić i której trzeba bronić razem z całym terytorium. To może być też mieszkanie w bloku, bez budy, ale z bezpiecznym stadem, które da poczucie przynależności i nauczy zachowań. Cierpliwie i ze zrozumieniem, ale niekoniecznie da sobie wejść na głowę i na kanapę. W każdym razie nie musi i nie może to być kryterium zgody na adopcję. Tu wracam do początku mojego wrażenia, jakie - mam nadzieję, że bezpodstawnie odnoszę w stosunku do reakcji na jeszcze mglistą, ale już zaistniałą nadzieję na dom. Otóż, to wrażenie jest takie, że adopcję będzie się odwlekać bez końca, bo "żaden dom nie będzie tak dobry, jak był mój". Takie postawy często spotyka się u kochających mam dorosłych dzieci, które nie chcą wypuścić ich z domu. Takich postaw bardzo się obawiam. Dlatego piszę o tym otwarcie, żebyście pomogły mi rozwiać to wrażenie i pozwoliły uwierzyć, że kiedy znajdzie się dobry dom, pozwolicie suczkom (nie dziewczynkom, co najwyżej "dziewczynkom") odejść do niego i nie będziecie szukać kolejnych przeszkód i snuć domysłów przed czasem. Tylko o to mi chodzi - bez urazy i bez obrazy, a z buźką :):):):), bo jak podkreślam - nie znamy się osobiście :). Tym suczkom należy się własny i bezpieczny dom z rodziną alfa na własnym terytorium, a nie tylko i wyłącznie kanapa przed kominkiem, ludzkie buziaki i ciągłe noszenie na rękach. O to mi chodzi. Nie kłócę się i nie mącę, tylko staram się zrozumieć :):):). Quote
ulka 1108 Posted October 18, 2011 Posted October 18, 2011 dziękuję edek za zaproszenie na wątek, postaram się wpłacic coś pod koniec października, poczytałam Waszą dyskusję na temat ewentualnego domu dla suczek i przyznaję rację tobie edek, przed zarejestrowaniem się na dogomanii byłam zdecydowanym przeciwnikiem bud dla psów, ponieważ w moim domu żaden pies nie mieszkał w budzie, ale niedawno przejeżdżałam z koleżanką obok domu jednego z naszych lekarzy i przed domem zobaczyłam biegającego pięknego, dużego psa, a niedaleko domu stała duża tzw. wypasiona buda, oczywiście teren wkoło domu ogrodzony tak, że można było wszystko podziwiać, pies nie jest rasowy i gdyby suczki trafiły do takich warunków to tylko się cieszyć Quote
edek Posted October 18, 2011 Posted October 18, 2011 Ja do tej pory zajmowałam się adopcjami kotów, w ciągu roku udało mi się wyadoptować 12 małych kociaków, więc wydaje mi się, ze jestem osobą rozsądną. Na wątku trwała dyskusja jaki domek będzie najlepszy dla nich. Były przedstawione za i przeciw. Pisałam przecież, że nie mam nic przeciwko temu żeby dziewczyny mieszkały w budzie pod warunkiem, że będą miały wstęp do domu jak tego będą chciały i w zimę będą zabezpieczone. Napisałam jakie ja mam obawy i co trzeba sprawdzić. Tak to są moje obawy tylko i wyłącznie, lepiej przemyśleć wcześniej wszystko i potem się dopytać konkretnie. Każdy z Nas chce żeby trafiły w dobre i odpowiedzialne ręce, ja nie traktuje dziewczyn jak swoich dzieci, moje koty w domu wiedza co im wolno a czego nie. Nie mam doświadczenia w adopcjach psów, dlatego poprosiłam Ciocie Nutusię o pomoc. Jak widzisz do tej pory były dwa konkretne telefony, które niestety wypaliły. Od tej pory będę pisać o każdym telefonie jaki otrzymam, bo nie chcę żeby ktoś mi zarzucał, ze robię problemy czy przeszkody w adopcji. Bardzo bym chciała, żeby wreszcie znalazły domek, bo każdy zwierzak zasługuje na to. Do tej pory na innych wątkach w których uczestniczyłam jak była propozycja domu dla psa to Cioteczki pisały za i przeciw takiemu domkowi, o co warto się dopytać itd. I tak też było u dziewczyn. Marzy mi się domek dla nich. Wawer napisałaś: „ nie będziecie szukać kolejnych przeszkód i snuć domysłów przed czasem”. Ja nie szukam przeszkód i nie snuje domysłów. Tylko rozważam za i przeciw. I myślę o co w takiej sytuacji warto się dopytać. Napisałaś również: czasami wydaje się nadopiekuńcza i nie chce wypuścić ich spod swoich skrzydeł. Nie wydaje mi się, żebym była nadopiekuńcza , jesteś pierwsza osobą, która mi to zarzuciła. I z wielka chęcią bym je już wypuściła spod swoich skrzydeł. Kosztują mnie wiele stresu i nie przespanych nocy. Quote
Nutusia Posted October 18, 2011 Author Posted October 18, 2011 Wszystko się zgadza, Wawer, choć wiadomo jak to jest - u mnie zupełnie inaczej niż opisujesz, co nie znaczy, że gorzej lub lepiej (myślę, że ani moje ani Twoje psy nie mają powodów, by narzekać na swój los...). Myślę, że dużo trudniej byłoby się przystosować psu żyjącemu w mieszkaniu na kanapie do życia w kojcu, bo np. moje kanapowce chętnie przebywają na dworze, ale gdy jest mokro lub zimno muszę forteli używać, żeby zadki z foteli i kanap ruszyły! :) I nie ma mowy, żeby np. noc na dworze spędziły - wydrapałyby mi drzwi i okno tarasowe na wylot! Moje obawy budzi raczej teraz sytuacja odwrotna: suczki (niech Ci będzie ;)) żyjące tyle miesięcy na zewnątrz, nie powstrzymywane przed erupcją nadmiaru energii, nie nauczone życia w stałym towarzystwie człowieka, nagle trafiają w cztery ściany i mają 3 półgodzinne spacerki dziennie, na smyczy! Nietrudno sobie wyobrazić konsekwencje... Tego się najbardziej obawiam - zwrotu z adopcji z tego właśnie powodu! Każdy ma inne podejście i ma do tego święte prawo. Ja np. nie rozumiem ludzi, którzy trzymają psy tylko na zewnątrz i mają z nimi sporadyczny kontakt. Szczególnie w naszym klimacie... Gdy przeprowadzałam się na wieś, zdecydowaliśmy, że będziemy mieć psa do stróżowania, który będzie tylko na zewnątrz. I był... dopóki było lato, a my większość czasu spędzaliśmy w ogrodzie. Z nastaniem jesieni i chłodów nagle się zorientowaliśmy, że psu poświęcamy maks godzinę po powrocie z pracy, idziemy z nim na spacer, a potem my zamykamy się w domu z naszymi "miejskimi suczkami", a on sam siedzi na zewnątrz i tęsknie zagląda w okna. Doszliśmy do wniosku, że pies jest po to, żeby jednak towarzyszył człowiekowi i Oskar zaczął bywać w domu. Na cały dzień zostawał w ogrodzie, a gdy wracaliśmy z pracy, miał nieograniczony wstęp do domu i chętnie z tego korzystał... Tym bardziej, że po 1,5 roku spędzonym przy budzie na łańcuchu całym sercem budy nienawidził i nigdy do niej nie wszedł! I tak sobie jeszcze myślę, że gdybym miała trzymać psa w kojcu, musiałabym tam z nim zamieszkać, bo ja uwielbiam się w domu potykać o te ogoniaste potwory, mieć je stale "pod ręką", przytulać się do nich w nocy. Ale to ja... :) Psa ode mnie z DT nie oddałabym do domu, gdzie nie miałby wstępu do domu i mieszkał tylko w budzie albo kojcu i też mam do tego prawo (co prawda ja jestem BDT, a to jednak trochę zmienia postać rzeczy ;)) Myślę, że to właśnie ma na myśli Edek - żeby psiaki nie trafiły do domu, gdzie będą "tylko psami" i ja ją rozumiem :) Ale jeszcze raz podkreślam - decyzję o domu dla Pixie i Dixie podejmiemy wszyscy wspólnie! Byle tylko się wreszcie jakiś dom na horyzoncie pojawił!!!!!!!!!!!!!!! I tak jak pisałam - o każdym telefonie w sprawie P&D informujemy na forum (przynajmniej ja). Quote
edek Posted October 18, 2011 Posted October 18, 2011 Mam nadzieje, ze sobie wszystkie telefony przypomnę: 1. Pani z zajazdu , gdzie doszłyśmy do wniosku, ze to nie to, bo pies ucieka, ludzie go nie szukają tylko szukają zastępstwa. - o tym pisałam 2. Pani chciała Dixie do budy. Jeden pies jest w budzie na łańcuchu. Dixie miała nie być, brak wejścia do domu. Jej poprzednia sunia umarła bo jej nie zaszczepiła. - o tym pisałam 3. Potem był tel Pani z Łodzi ale chciała owczarka niemieckiego nie kundelka - o tym chyba nie pisałam 4. Potem była konkretna propozycja do domku, ale Pan doszedł do wniosku, że sunia jest za duża- o tym nie pisałam tylko wysłałam sms do Nutusi. Może dodam, że nie pisałam dlatego, ze pół godziny po tym jak Pani zadzwoniła dowiedziałam, się, ze nic z tego. 5. I ostatni do budy bez możliwości wchodzenia do domu, pies jest od tego, żeby pilnować terenu- o tym pisałam. A i w tym przypadku Pani nie wiedziała nawet o którą jej chodziło. I o ile pamięć mnie nie myśli to wszystko. Quote
edek Posted October 18, 2011 Posted October 18, 2011 Nazywam je dziewczyny bo się tak przyzwyczaiłam. W domu mam same kociczki i np. mówię dziewczyny uspokoić się zamiast kociczki spokój. Quote
ania shirley Posted October 18, 2011 Posted October 18, 2011 A ja do syna i psa mówię: chłopaki, spokój! Quote
ania shirley Posted October 18, 2011 Posted October 18, 2011 Myślę, ze kazdemu tu zalezy na tym samym- na dobrym domu dla P&D. Ale czasem słowo pisane(czasem w pośpiechu, z pracy, miedzy jedna a druga sprawa), nie oddaje tego co się mysli i co by się powiedzialo w bezpośredniej rozmowie. Ja uważam , ze one muszą mieć dostęp do człowieka, wstęp do domu. Nawet nie dla samego "wstępu do domu" , ale z powodu ludzi . Przepraszam, ale nie mam najlepszego zdania o ludziach, którzy nie wpuszczają psa do domu, bo np. brudzi. Albo wpuszczą zimą do kotłowni. Wtedy nie nawiązuje się więź z psem. Oczywiście nie twierdzę, że potencjalny dom , jest zły. Po prostu trzeba sprawdzić. I dobrze Edek zauważyła- one powinny umieć chodzić na smyczy i dać się opanować. Bez tego trudno będzie o jakikolwiek dom. Nie tylko domowy , z kanapą. Sylwiaso, może dałoby się okiełznać trochę te torpedy. Czy one dadzą sobie zapiać smycz? Quote
edek Posted October 18, 2011 Posted October 18, 2011 Kochane Cioteczki proszę nie odbierajcie tego jako kłótni. Ja przyjmuję krytykę na mój temat i się dopasowuję do woli większości. Mi zależy tylko na dobru Dixie i Pixie. Quote
kasiek. Posted October 18, 2011 Posted October 18, 2011 [quote name='edek']Zaraz Ci wyślę namiary na mnie i na Nutusie, obje jesteśmy w ogłoszeniach :) Ja nie mam doświadczenia w adopcjach, dlatego prosiłam o pomoc Nutusie :). A czy wiesz coś więcej na temat tych ludzi, czy ty sprawdzałas ten domek ?[/QUOTE] Edek dałam te namiary ,nic wiecej nie wiem ...,ja domku nie sprawdzałam bo ja na szczęście sie tym nie zajmuje (adopcje) ,ale sprawdzała go moja znajoma z FB z grupy zwierzaków ,a my tylko sie tym interesujemy ,więc jest ok i tyle na ten temat ,jak sie nikt nie odezwie w tej sprawie to się dopytam...edek pamietaj ,ze ja mam tyle kotów na głowie i spraw związanych z nimi ,ze czasami to mi nie starcza czasu ... Quote
edek Posted October 18, 2011 Posted October 18, 2011 [quote name='kasiek.']Edek dałam te namiary ,nic wiecej nie wiem ...,ja domku nie sprawdzałam bo ja na szczęście sie tym nie zajmuje (adopcje) ,ale sprawdzała go moja znajoma z FB z grupy zwierzaków ,a my tylko sie tym interesujemy ,więc jest ok i tyle na ten temat ,jak sie nikt nie odezwie w tej sprawie to się dopytam...edek pamietaj ,ze ja mam tyle kotów na głowie i spraw związanych z nimi ,ze czasami to mi nie starcza czasu ...[/QUOTE] ahhh te nasze koty, dziękuje kasiek. :) za pomoc. Do mnie nikt nie dzwonił :) czekamy dalej ;) Quote
wawer Posted October 18, 2011 Posted October 18, 2011 Coś mi się zdaje, że Cioteczka edek odebrała mój post jako atak personalny i bardzo ją dotknęło to, co napisałam. Wcale tak nie miało być i nie takie były moje zamiary, bo niby po co i dlaczego miałabym to robić? Starałam się możliwie najdokładniej i najlepiej, ale bez podtekstów, wyłuszczyć moje wrażenia i wątpliwości, a wszystko z humorem i z przymrużeniem oka, o czym zresztą pisałam i wciskałam te "buźki", jak się tylko dało. Przykro mi, jeśli zostałam źle zrozumiania pomimo to i jeśli poczułaś się jednak urażona. Zareagowałaś bardzo emocjonalnie ;), naprawdę niepotrzebnie. Przepraszam, jeśli nie udało mi się dobrze wyrazić tego, co mi się wydawało. Ale, jak spokojnie i bez emocji poczytasz swoje posty od tego, w którym pada propozycja domku, to może spojrzysz na to moimi oczami - osoby, która zupełnie Cię nie znając, czyta coraz to większe obawy na temat przyszłości maluchów w przyszłym, jeszcze przecież nieznanym domku. Post pod postem, eskalacja emocji, zupełnie jak teraz, tzn. po moim poprzednim poście :lol:. No właśnie, teraz też mnie nie odbierz jak atak, bo ja do warczenia i szczekania jestem ostatnia. Sylwia miała okazję mnie spotkać i chyba może to potwierdzić ;). Tylko chciałam się upewnić, czy jako kochająca mama zastępcza, zgodzisz się jednak na adopcję do DOBREGO domu. Tylko do takiego, ja też nie popieram byle czego i za wszelką cenę. Ale padały tu sformułowania o "kanapach", braku budy itp. itd., co w kontekście Twoich obaw o losy "dziewczynek" mogło wywołać moje obawy - płonne, jak się okazuje. I dobrze, że tak się okazuje, bo w końcu o to mi chodziło - TYLKO O TO, ŻEBY WYJAŚNIĆ SYTUACJĘ. Absolutnie nie miałam zamiaru podważać czegokolwiek, a już na pewno nie Twoich starań o los Pixie i Dixie. No tak, tylko znów nie wiem, jak zareagujesz na to, co właśnie napisałam... Zareaguj pozytywnie, proszę ;). Też mi zależy na ich psim dobru, jak każdego innego psa. Przy okazji - właśnie zakupiłam 10 kg makaronu na bazarku ludwy. Jak wpadnę do Sylwii z fantami :eviltong::mad::evil_lol:, to jej dowiozę na wszystkie tymczasy razem. Quote
edek Posted October 18, 2011 Posted October 18, 2011 Cioteczko ja nie odebrałam tego jako atak, też starałam sie wytłumacz moje stanowisko. A do tego, ze jestem osobą emocjonalna to wiem juz od dawien dawna ;) i jakoś nie umiem sie tego oduczyć. I też te emocje mobilizowaly mnie do dalszej walki o D&P. Napisze prosto: ja jak najbardziej jestem gotowa oddać je do dobrego domu ;) Nie z jednym czworonogiem się rozstawałam z łezką w oku ale tak trzeba takie jest życie. Quote
edek Posted October 18, 2011 Posted October 18, 2011 [quote name='wawer']No, i tak trzymać! :)[/QUOTE] No to wreszcie się Cioteczko dogadałyśmy hihihi książkę można napisać hihihi Quote
AniaiJanek Posted October 18, 2011 Posted October 18, 2011 A ja mam troszeczkę inne zdanie… Popieram to co napisała Edek… Myślę, że dziewczyny mogą się nie nadawać do tzw. bloku. Trochę się obraz rozjaśni po tych dwóch dniach u mojej przyjaciółki (chociaż wiadomo będę zmęczone po operacji). Magda i ja sprawdzimy jak się zachowują w domu, jak na spacerze, zostawimy je na trochę same i poobserwujemy z kamery… Jednak jeśli można podzielę się z wami moimi spostrzeżeniami. Rok temu adoptowałam moją ukochaną Mambę. Psa z pozoru idealnego :) i na początku idealna była. Kiedy Mamba poczuła, ze to jej dom, zaczęła szaleć. Była cudowna, kochana wpatrzona w nas, łagodna i opiekuńcza do dzieci, bez zarzutu do kotów, z moim psem żyła początkowo średnio ale to nie z jej winy ale winy mojego Boksera, który ma typowe dla boksera adhd i żyć nie daje. Więc kochany cudny psiak. Po powrocie z pracy któregoś dnia zastaliśmy Sajgon i z każdym dniem było coraz gorzej. Zjadła nam 12 żaluzji 2 metrowych (w salonie mamy takie duże i tak dużo okien), książki, płyty… Behawiorysta był od zaraz – nic nie przynosiło rezultatu dlatego polecił przystosowanie dla niej mieszkanie. Jak wychodzimy ma do dyspozycji długi korytarz, reszta jest poodgradzana bramkami. W korytarzu tylko miski, zabawki, posłanie i nasz drugi pies. Regularnie zjada swoje posłania ale już większych strat nie było. Koszta bramek- duże. Wydawało by się ,ze jest w porządku ale w porządku nie było –zaczęła szczękać. Szczękała 6 godzin dziennie, cały czas jak nas nie było. Nic nie pomagało- feromony do kontaktu, tona przysmaków i zabawek, powroty do domu w ciągu dnia by widziała ,ze wracamy. Pomogła obroża ze sprayem, antyszczekowa. Koszt 500 zł a miesięczne utrzymanie obroży kolo 150 zł… Udało się ale nie wszyscy mogą sobie na takie koszta pozwolić. Do tego dochodzi behawiorysta… Dla nas były to naprawdę duże i to jednorazowe wydatki… Moi znajomi mieli analogiczną sytuację i niestety psa oddali. Nie potępiam ich. Sunia od urodzenia w schronisku, zaadoptowana w wieku 10 miesięcy. Zdemolowała im całe mieszkanie. Siusiała wszędzie. Musieli wyrzucić kanapy, fotele, łóżko. Mieli poobgryzane nogi od stołu i dziury w ścianach. Wzięli behawiorystę- ba nawet dwóch po kolei. Mimo, że są ludźmi nie zamożnymi i były to dla nich bardzo duże koszta (wizyta półtoragodzinna behawiorysty 150 zł) pracowali z psem przez miesiąc i nic nie pomagało… Jedynym rozwiązaniem według specjalisty był kenel. Pożyczyli od kogoś, chyba nawet z Dogo, pies wył szczekał, kaleczył sobie łapy bo je gryzł. Nie dali rady i znaleźli dla suni inny dom. Teraz mieszka pod Warszawa, na dworze a kontakt z człowiekiem na niemal cały czas… Więc nie ma tak ,ze zawsze się uda, że pies się dostosuje. Tu się po prostu nie dało. Nie wiemy jak pixi i dixi się zachowa. Boje się by nie blyo właśnie demolki i natychmiastowego powrotu dziewczyn do hoteliku… Quote
edek Posted October 18, 2011 Posted October 18, 2011 AniaiJanek wielkie gratulacje, że się nie poddaliście, takich domków powinno być więcej. Moja jedna kotka jest z nami 6 lat i do tej pory czasami ma fazy, ze posikuje w domu. Próbowaliśmy wszystkiego i nic nie pomogło. Znaleźliśmy fajną piankę do dywanów, która zabija zapach siuśków . Wiem, ze nie jeden dom chciałby się jej pozbyć. A ja tego nie zrobię. Mam nadzieję, że dziewczynki pamiętają jak się powinny zachowywać w domku i nie przyniosą Ciotce wstydu ;). Mogę tylko napisać, ze u Nas w nocy były jak aniołki całą noc przesypiały. Jak wychodziliśmy z domu to na początku szczekały ale po 5 min im przechodziło. Quote
sylwiaso Posted October 19, 2011 Posted October 19, 2011 Ciociu edek przepraszam,że dopiero dziś odpisuję na pytanie,o dziewczynki i pracę z nimi tu mój TZ nie ma nic z tym wspólnego,bo wychodzi 0 6.30 i wraca o 18.30 chce napisać,że w miarę swoich możliwości nauczyłam je robić siad,chodziłyśmy na smyczce po wsi nie jest żle nie szarpią się tylko jak wychodziłyśmy na smyczce oczywiście pojedynczo i jak widziały,że furtka się otwiera to chciały biec,bo za furtką jest wielka przestrzeń do zabawy.To ja robiłam tak i też nie wiem czy dobrze,po prostu intuicja mi podpowiadała,żeby najpierw sie wybiegały psiaki(pierwsza tura)potem zamykałam je na podwórku a np.z Pixie szłam na smyczce.Piszę w miarę swoich możliwości,bo psiaków troszkę jest u mnie i każdym muszę się zająć.Co do nauki w domu,ja tak naprawdę nie mam czasu na uczenie psiaków bo np.muszę jechać do lecznicy po psiaka po zabiegu,że wczoraj byłam w Zgierzu z psiakiem na konsultacji u dr.Szulca i wtedy moja mama sprawuje opiekę w hoteliku itd.jest roboty z kilkunastoma +3 moje. Quote
sylwiaso Posted October 19, 2011 Posted October 19, 2011 kończę odpowiedż...ale nie mogę trzymać ich kilka godzin w domu,bo tak jak pisałam nie mam czasu,a jeszcze w domu są dwie staruszki jedna nie cierpi psiaków,atakuje je,ale na trochę jak jest ciepło mogę babcie wystawić na dwór też się nic im nie stanie.Mogę zobaczyć jak to z dziewczynkami będzie oczywiście pojedyńczo tzn.z Piksiolkiem i Diksiolkiem,bo tak na nie mówimy! Quote
edek Posted October 19, 2011 Posted October 19, 2011 Dziękuje Sylwiaso za odpowiedź. Wygłaszcz panienki ;) Quote
romenka Posted October 19, 2011 Posted October 19, 2011 Ok kochani poszło na konto Natusi 404,50 gr ;) za bazarek uczciwości :) dodajcie do tego 6 zł :) Quote
edek Posted October 19, 2011 Posted October 19, 2011 [quote name='romenka']Ok kochani poszło na konto Natusi 404,50 gr ;) za bazarek uczciwości :) dodajcie do tego 6 zł :)[/QUOTE] Dziękuje Ci cioteczko kochana :) Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.