Jump to content
Dogomania

Etna+Timi+Zosia+Shakira, Tosia za TM


motyleqq

Recommended Posts

Niestety, prawda jest taka, że mało który przeciętny Kowalski wie jak prawidłowo żywić swojego psa i co więcej taki Kowalski najczęściej twierdzi, że to on ma rację. Najgorzej jest z ludźmi starszej daty, którzy mają zazwyczaj większe doświadczenie z psami w sensie, że są starsi i więcej psów w życiu przerobili i wydaje im się, że ich racja jest święta.

Tak jest z moją babcią :roll: Jestem u niej często, a ona bardzo lubi się wtrącać we wszystko, oczywiście również w sprawy prowadzenia mojego psa. Kiedy dowiedziała się, że Lena jest na surowym mięsie i - o zgrozo - KOŚCIACH, to prawie mnie z domu z tym mięsem wyrzuciła :evil_lol: Awantura była niezła, ale jakimś cudem zrozumiała, że ma g***o do gadania w tej sprawie ;) Oczywiście przyznała mi rację dla świętego spokoju i co chwile rzucała jakieś komentarze na temat żarcia i po kryjomu dawała psu to, co słuszne. Niestety pies najczęściej ją zdradzał przychodząc do mnie i z dumą oblizując pysk, wystarczyło ją powąchać żeby wiedzieć, że jadła na przykład rosół :D

Po kilku kolejnych awanturach babcia postanowiła dostosować się do BARFa, ale oczywiście nie obeszło się bez wtrącenia swoich 3 groszy. Były takie hity, że pies nie powinien jeść tłuszczu, toteż kupowała dla Leny najchudszą wołowinkę :loveu: Królik, a dokładnie jego kości są be, ponieważ są kruche i rozerwą psu zołądek (na całe szczęśćie jakąś ją przekonałam do tego królika i mam to mięsko za darmochę, bo dziadek hoduje króliki :) ), surowe mięso rzecz jasna powoduje agresję, pies nie może jeść samego mięcha, bo się go przebiałczy (tutaj chodziło o to, że wskazane jest podawanie ryżu/makaronu) i wiele, wiele innych.

Rozwiązaniem tego problemu było posadzenie babci przed kompem i nakaz przeczytania kilku artykułów. Widzę, że zrozumiała, że nie miała racji, choć się oczywiście do tego nie przyzna nigdy :evil_lol:

Dodam jeszcze, że ona karmi swoje psy resztkami ze stołu, namoczonym chlebem i innymi takimi pysznościami ;) O dziwo psy wyglądają super.


edit.
Dobra była też matka TZ. Ona ma również "westa", karmiła go oczywiście tym, co najlepsze - RC ;) Jak dowiedziała się, że Lena je surowe mięso, to prawie padła na zawał i stwierdziła, że pies nie może jeść surowego ze względu na bakterie i inne takie. Skończyło się tak, że jest teraz dystrybutorem psiego mięsa i jej suka też jest na BARFie :lol: Chociaż jedna reformowalna ;)

Edited by A&L
Link to comment
Share on other sites

  • Replies 9.4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='A&L']
Dodam jeszcze, że ona karmi swoje psy resztkami ze stołu, namoczonym chlebem i innymi takimi pysznościami ;) O dziwo psy wyglądają super.
[/QUOTE]

A ja już się przestałam dziwić, że psy, szczególnie kundelki made in wiocha, czego by nie jadły, wyglądają super; nierzadko lepiej od wychuchanych rasowców.
Wieki selekcji w ciężkich warunkach robią swoje - jak psom od xxx pokoleń dawano na wsi do jedzenia byle co, to rozmnażały się tylko te, które były idealnie przystosowane do byle jakiego pożywienia. Genów nie przeskoczysz.
Inna sprawa, że w gruncie rzeczy ekologiczne resztki żarcia w takiej wiejskiej chacie są sto razy zdrowszym żarciem dla psa niż większość przetworzonych drogich karm...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']A ja już się przestałam dziwić, że psy, szczególnie kundelki made in wiocha, czego by nie jadły, wyglądają super; nierzadko lepiej od wychuchanych rasowców.
Wieki selekcji w ciężkich warunkach robią swoje - jak psom od xxx pokoleń dawano na wsi do jedzenia byle co, to rozmnażały się tylko te, które były idealnie przystosowane do byle jakiego pożywienia. Genów nie przeskoczysz.
Inna sprawa, że w gruncie rzeczy ekologiczne resztki żarcia w takiej wiejskiej chacie są sto razy zdrowszym żarciem dla psa niż większość przetworzonych drogich karm...[/QUOTE]

Ogólnie się zgadzam, tylko jeden z tych psów, to ON z pseudo i nie ma z nim żadnych problemów. Ogólnie oni zawsze mieli psy z pseudo, zazwyczaj ONki, albo bernardyny. Wszystkie od lat żywione w taki sposób i z żadnym nigdy nie było problemów na tle żywieniowym. Mnie to dziwi bo o ile kundle faktycznie są z reguły bardziej wytrzymałe i więcej są w stanie znieść, to psy z pseudo wiadomo jakim cieszą się zdrowiem. Ja mam żywy przykład w domu :roll:

Drugi z obecnych psów, to takie właśnie wiejski kundelek i on ma chyba ze 100 żyć :D Oczywiście szlaja się po całej okolicy w celu przekazywania dalszym pokoleniom swoich wspaniałych genów i nie ma na niego mocnych. Dziadki mają ogrodzenia w postaci mniej więcej [URL="http://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&cad=rja&docid=Q7scTmuku7aO5M&tbnid=tvyhM4zLBNKe1M:&ved=0CAUQjRw&url=http%3A%2F%2Fjarocin.olx.pl%2Fogrodzenie-betonowe-ogrodzenia-plot-betonowy-slupki-plyty-przesla-z-betonu-wielkopolska-iid-191664847&ei=sYRmUvyDJ6ag0QWwqIHoCw&bvm=bv.55123115,d.bGE&psig=AFQjCNFSmlT6bozVcmOyxc_yTKZ179VCmw&ust=1382536748983471"]takich[/URL] betonowych przęseł i ten dałen jakimś cudem ten płot pokonuje. Dodam, że to pies wielkości westa.

Kiedyś go przez przypadek znalazłam w rowie, byłąm pewna, że nie żyje, jednak żył. W pysku zalęgły mu się już larwy, był w stanie agonii. To była niedziela, a dziadki mieszkają na zadupiu i chyba ze 2 godziny szukaliśmy jakiegoś aktywnego weta. W końcu znaleźliśmy, dał mu jakieś zastrzyki, kazał wziąć do domu i ogrzewać, powiedział, że raczej na bank nocy nie przeżyje, ale zawsze jest nadzieja. Pies przeżył, tył ma sparaliżowany, sztywny, a mimo to dalej żyje swoim życiem i płot pokonuje ;)
Taka anegdotka na temat wiejskich kundelków ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='katasza1']Ta, moja tesciowa nie moze zrozumiec jak moge dawac pieskowi surowe mieso i wiecznie mu cos daje do jedzenia. Juz nie mam sily i czasami wole tam nie jechac i wiedziec co moj pies bedzie jadl...[/QUOTE]
U mnie to samo.
Dla teściowej przykładowo nielogiczne jest że jak ja mogę dawać psu tylko suchą karmę, jak on pragnie różnorodności. W dodatku co mi przeszkadza jego głowa na stole jak mi zlizuje pasztet z kanapki - no dziwna jestem, naprawdę... Bo za jej czasów to psom się dawało wszystko, a nie wydelikacało się tak i jeśli już Waldkowi się coś dzieje to jest to moja wina, bo nie karmię go "normalnie"...
Kiedyś nakarmiła Waldka - uwaga - surową cebulą! Rewolucja była niesamowita, co gorsza to było przed wyjazdem zagranicznym, więc musiałam jechać do weta na przegląd... Musiałam wysiąść z autobusu w połowie trasy bo Waldek tak gazował że ludzie patrzyli na nas z obrzydzeniem...


A co do wsi to powiem tak - to wcale nie jest tak że te burki łańcuchowe to okazy zdrowia zahartowane warunkami. Wydaje mi się że raczej nawet jeśłi im się dzieje coś to i tak nikt nie zauważa tego, bo co innego jak się mieszka z psem pod jednym dachem i obserwuje każdą kupkę, a co innego jak pies stoi na łańcuchu i nawet jak obkida wszystko wkoło to deszcz spłucze... A często gęsto na wsi w przypadku nagłej śmierci psa właściciele nawet nie wiedzą co się psu stało.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='A&L']Ogólnie się zgadzam, tylko jeden z tych psów, to ON z pseudo i nie ma z nim żadnych problemów. Ogólnie oni zawsze mieli psy z pseudo, zazwyczaj ONki, albo bernardyny. Wszystkie od lat żywione w taki sposób i z żadnym nigdy nie było problemów na tle żywieniowym. Mnie to dziwi bo o ile kundle faktycznie są z reguły bardziej wytrzymałe i więcej są w stanie znieść, to psy z pseudo wiadomo jakim cieszą się zdrowiem. Ja mam żywy przykład w domu :roll:[/QUOTE]

ONki też mnie nie dziwią, bo te "wilczury" bez rodo są zwykle o wiele zdrowsze niż wystawowe owczarki z dupą przy ziemi...
I mam wrażenie, że przy wielu wymagających rasach, które są hodowane w pseudo od wielu pokoleń zachodzi to samo zjawisko, co przy wiejskich kundelkach. Jak warunki od tych x pokoleń mają ciężkie, to tylko te odporniejsze to przeżywają i dają radę mieć młode. Na eksterier i psychikę nikt tam ich nie selekcjonuje; wychodzi takie wtórne prawo dżungli - liczy się, które psy przeżyją w kojcu na resztkach i Puffi z Biedry, i jeszcze dadzą radę na tym wychować miot. ONki i benki są w Polsce bezpapierowe od wielu lat. Westy niekoniecznie; często psy z rodo dopiero trafiają do pseudo, dlatego u nich tego zjawiska nie widać.

Link to comment
Share on other sites

jeśli chodzi o karmienie, to i moi i TŻ rodzice coś tam kumają, a nawet jak nie, to się nie wtrącają ;) moi koty niektóre swoje karmią barfem, ale jeśli chodzi o psa, to mój tata uważa, że pies może jeść WSZYSTKO :diabloti: np krówki :evil_lol: a ile się Timi kaszanki nażarł latem... :evil_lol: jak przywieźliśmy małego to mój tata powiedział, że teraz nic się nie będzie marnowało :cool3: ale niestety Timeczek okazał się wrażliwy i nie może jeść tych wszystkich wspaniałości ;)

Link to comment
Share on other sites

Złotą masz rodzinę - u mnie każdy wie najlepiej. Tyle że ja groźna jestem i wszysycy się boją sprzeciwiać mojej woli, ale wiem że jak nie patrzę to do pysków różne rzeczy idą...
a po kaszance mu nic nie było?
Słyszałam już kilka razy że się psy zatruły kaszanką, Waldek też ma rewolucję.

Link to comment
Share on other sites

no teść to się mnie nie raz pyta, czy można coś Etnie dać. ale w ogóle sam też uważa, że pies to nie śmietnik i za bardzo jej nie daje nic poza jej własnym jedzeniem. oprócz naleśników, zawsze jak smaży, to jeden jest dla Etny :evil_lol:
nic mu wtedy nie było, ale teraz już będę wiedzieć i pilnować, żeby nikt psom tego rarytasu nie dał

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']ONki też mnie nie dziwią, bo te "wilczury" bez rodo są zwykle o wiele zdrowsze niż wystawowe owczarki z dupą przy ziemi...
I mam wrażenie, że przy wielu wymagających rasach, które są hodowane w pseudo od wielu pokoleń zachodzi to samo zjawisko, co przy wiejskich kundelkach. Jak warunki od tych x pokoleń mają ciężkie, to tylko te odporniejsze to przeżywają i dają radę mieć młode. Na eksterier i psychikę nikt tam ich nie selekcjonuje; wychodzi takie wtórne prawo dżungli - liczy się, które psy przeżyją w kojcu na resztkach i Puffi z Biedry, i jeszcze dadzą radę na tym wychować miot. ONki i benki są w Polsce bezpapierowe od wielu lat. Westy niekoniecznie; często psy z rodo dopiero trafiają do pseudo, dlatego u nich tego zjawiska nie widać.[/QUOTE]
Być może coś w tym jest, jednak ja doświadczenie mam inne. Moi rodzice mieli ONka, mama karmiła go nie najgorzej, bo dostawał gotowaną kaszę/makaron/ryż z jakimś mięsem, warzywami i czasem ewentualnie jakieś resztki, ale nie wszystkie, tylko takie, które się dla psa nadają. Pies wyglądał super do czasu, bo później zaczęły się mega problemy z trawieniem. Z niego sie dosłownie lało, robił pod siebie, a weci rozkłądali ręce :roll: Do końca życia tak miał i w sumie nie wiadomo z jakiego powodu umarł (i czy umarł), bo uciekł z domu i już nie wrócił. Ciała nigdy nie znaleziono, w schronisku też go nie było. W każdym razie żołądek bardzo mu przeszkadzał w życiu, to było widać. Tylko to był pies stary, za młodu wszystko było ok. Pies nie pochodził z typowej pseudo. Rodzice wzięli go od znajomych, którze byli mega wkręceni w swoje psy i miały one na prawdę super warunki. Rodzice ich psa bawili się w IPO i inne takie, któryś z rodziców miał rodowód. Pies rodziców był piękny, rzadko się spotyka tak łądne ONki, propozycje krycia były codziennie, kiedyś jakiś koleś nawet stał pod domek i czekłą aż wrócą rodzice, żeby zapytać czy nie sprzedadzą mu psa :evil_lol:

Znam młodego ONka z takimi samymi problemami, pisałam nawet coś o tym na grupie barfowej na fb. Pies też robił pod siebie dopóki nie przeszedł na barfa. Weci podobno powiedzieli, że taki jego urok i tyle :mdleje: Moja suka nie ma problemów z żołądkiem, ale ma za to alergię i za szczyla sporo mi chorowała.
Z doświadczenia widzę, że jednak pseudo mają zazwyczaj sporo problemów czy to zrdowotnychczy psychicznych. Jeśli idzie o ONki to one są w wyjątkowo trudnej sytuacji, bo i rasowe i nie mają przerąbane...
[quote name='motyleqq']jeśli chodzi o karmienie, to i moi i TŻ rodzice coś tam kumają, a nawet jak nie, to się nie wtrącają ;) moi koty [B]niektóre [/B]swoje karmią barfem, ale jeśli chodzi o psa, to mój tata uważa, że pies może jeść WSZYSTKO :diabloti: np krówki :evil_lol: a ile się Timi kaszanki nażarł latem... :evil_lol: jak przywieźliśmy małego to mój tata powiedział, że teraz nic się nie będzie marnowało :cool3: ale niestety Timeczek okazał się wrażliwy i nie może jeść tych wszystkich wspaniałości ;)[/QUOTE]
Dlaczego niektóre? ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']bo nie wszystkie chcą jeść :eviltong: a branie kota metodą 'na głodnego' jest niebezpieczne dla zdrowia. przestawienie kilkuletniego kota na barfa jest dość skomplikowane[/QUOTE]

Myślałam, że chodzi o to tłumaczenie co kiedyś opowiadałaś z wychodzeniem z domu, że jedne koty mogą, a reszta ma wolierę ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='A&L']Myślałam, że chodzi o to tłumaczenie co kiedyś opowiadałaś z wychodzeniem z domu, że jedne koty mogą, a reszta ma wolierę ;)[/QUOTE]

hehe nie. z wolierą jest kwestia tego, ile kto kosztował. dla mnie totalnie niezrozumiałe, ale to nie jest mój dom, nie moje koty, nie moja sprawa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']hehe nie. z wolierą jest kwestia tego, ile kto kosztował. dla mnie totalnie niezrozumiałe, ale to nie jest mój dom, nie moje koty, nie moja sprawa.[/QUOTE]
Ja też tego nie rozumiem, ale myślałąm, że z żarciem też o to chodzi ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq'] oprócz naleśników, zawsze jak smaży, to jeden jest dla Etny :evil_lol:
nic mu wtedy nie było, ale teraz już będę wiedzieć i pilnować, żeby nikt psom tego rarytasu nie dał[/QUOTE]

O to u nas też zawsze jeden naleśnik dla psa, jeden racuch dla psa, nawet kotlet jeden dla psa musi być :D

Wiesz, ja nie wiem czy kaszanka ma zabójcze właściwości, poprostu kilka razy słyszałam że ktoś uraczył psa kaszanką i potem był problem. Brat Waldka kiedyś na wystawie się zatruł kaszanką, biedak, miał mieć debiut, a czuł się tak i był tak zgaszony że pan przed samą oceną zawinął go do auta i pojechał do domu...

Ja z kolei kiedys kupiłam w tesco pakowaną białą kiełbasę i boczek do chrzanówki na święta. A że mi bardzo dużo zostało to resztę dostał Walduś. Co się działłło.... Kg węglu by mu wtedy nie pomogło :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='A&L']Ja też tego nie rozumiem, ale myślałąm, że z żarciem też o to chodzi ;)[/QUOTE]

nie, akurat barfa jedzą norweskie i jedna domowa, ta najstarsza(o dziwo, sama się nauczyła) :) no i teraz kociaki też już się uczą barfować, właściwie to się rzuciły na miski z barfem :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

A powiedz mi - co wchodzi w skład kociego barfa? Różni się to jakoś od psiego?
U mnie Inka zjada wszystko - jak widzi mięso to dostaje jakiegoś dzikiego zewu i leci na zabicie i wyszarpuje mi je z rąk. Za to Stella nic poza suchą karmą, puszką gardzi, wedliną też, surowe mięso tylko pokrojone w drobniutkie kosteczki i to musi być cielęcinka.
Dawniej Inusię karmiłam głównie mięchem, podrobami , kurczakiem, ale jak ta baryła się pojawiła to wszystko co dobre się skończyło...

Link to comment
Share on other sites

Tak już przy okazji - jak tu jestem ;) Jesteś wege ze względu na poglądy. O ile jeśli idzie o mięso, to jest to zrozumiałe, o tyle - jeśli dobrze myślę - nie jesz produktów odzwierzecych ze względu na to, że kurki czy tam inne zwierzątka są hodowane w złych warunkach? Powiedz mi czy gdybyś miała dom na wsi nie pokusiłabyś się o to, żeby sobie kupić kurę/krowę czy co tam kto lubi żeby mieć takie zwierze, a przy okazji móc jeść jajka/pić mleko itd.? No bo wtedy Ty hodujesz te zwierza i wiadomo, że mają super warunki, a znoszenie jaj to rzecz naturalna.
Albo nawet jakbyś miała babkę/ciotkę/sąsiadkę, która by hodowała takie zwierzęta w dobrych warunkach?

Zaznaczę, że nie czepiam się Ciebie, tylko pytam tak z ciekawości, bo się ostatnio zastanawiałam ;)

edit.
Majkowska, z tego co wiem to koty jedzą jakąś specjalną mieszankę [URL="http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=120"]TUTAJ[/URL]i ogołnie w wątkach na tym forum można sobie poczytać ;)

Edited by A&L
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']A powiedz mi - co wchodzi w skład kociego barfa? Różni się to jakoś od psiego?
U mnie Inka zjada wszystko - jak widzi mięso to dostaje jakiegoś dzikiego zewu i leci na zabicie i wyszarpuje mi je z rąk. Za to Stella nic poza suchą karmą, puszką gardzi, wedliną też, surowe mięso tylko pokrojone w drobniutkie kosteczki i to musi być cielęcinka.
Dawniej Inusię karmiłam głównie mięchem, podrobami , kurczakiem, ale jak ta baryła się pojawiła to wszystko co dobre się skończyło...[/QUOTE]

różni się duuużo :) przede wszystkim dlatego, że dodaje się sporo suplementów. i często to te suplementy są 'niejadalne' dla kotów.

[quote name='A&L']Tak już przy okazji - jak tu jestem ;) Jesteś wege ze względu na poglądy. O ile jeśli idzie o mięso, to jest to zrozumiałe, o tyle - jeśli dobrze myślę - nie jesz produktów odzwierzecych ze względu na to, że kurki czy tam inne zwierzątka są hodowane w złych warunkach? Powiedz mi czy gdybyś miała dom na wsi nie pokusiłabyś się o to, żeby sobie kupić kurę/krowę czy co tam kto lubi żeby mieć takie zwierze, a przy okazji móc jeść jajka/pić mleko itd.? No bo wtedy Ty hodujesz te zwierza i wiadomo, że mają super warunki, a znoszenie jaj to rzecz naturalna.
Albo nawet jakbyś miała babkę/ciotkę/sąsiadkę, która by hodowała takie zwierzęta w dobrych warunkach?

Zaznaczę, że nie czepiam się Ciebie, tylko pytam tak z ciekawości, bo się ostatnio zastanawiałam ;)

edit.
Majkowska, z tego co wiem to koty jedzą jakąś specjalną mieszankę [URL="http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=134"]TUTAJ[/URL] i ogołnie w wątkach na tym forum można sobie poczytać ;)[/QUOTE]

odpowiem na Twoje pytania, ale jeśli zlecą się tu sępy pełne złośliwości, to wtedy od razu zamilknę :eviltong: ewentualnie przeniosę się wtedy na PW

jeśli chodzi o kury: żeby mieć kurę, która zniesie dla nas jajka, to skądś trzeba ją wziąć. kiedy wykluwają się kurczaczki, to część z nich jest kogutkami, które są w większości zbędne, w związku z czym są zabijane. także biorąc taką kurę i nawet zapewniając jej wspaniałe warunki, to i tak najpierw przyczyniamy się do procederu, którego nie popieramy. czasem rozważam taką rzecz, że trafia do mnie kura z adopcji ;) bo tak bywa. wiadomo, kura znosi jajka, niezależnie od tego, czy jest zapładniana, czy nie. z takimi jajkami coś trzeba zrobić. trudno mi stwierdzić, jak bym postąpiła. może dałabym po prostu psom, bo przecież i tak to robię. mówi się też od strony etycznej, że to wykorzystywanie kury. nie mam zdania w tej kwestii, bo jednak kura nie do końca ma poczucie własności.

co do krów: żeby krowa dała mleko, trzeba ją zapłodnić. mleko jest dla cielaka, a nie dla człowieka :) może byłoby etycznie podkraść krowie nieco mleka, zostawiając większość dla cielaka. ale po pierwsze, nikt tego nie praktykuje... a po drugie, nadal jest to wykorzystywanie krowy, ciąża, poród, to wszystko nie jest proste łatwe i przyjemne.

edit:
nie chodzi tylko o cierpienie zwierząt w masowych hodowlach. chodzi też o postawę, że niby to człowiekowi coś się od zwierząt należy(mięso, mleko, jajka), że zwierzęta są dla ludzi. ja tak nie uważam, nie mamy prawa ich wykorzystywać(wg mojej moralności, a nie wg ustanowionego prawa oczywiście)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']różni się duuużo :) przede wszystkim dlatego, że dodaje się sporo suplementów. i często to te suplementy są 'niejadalne' dla kotów.



odpowiem na Twoje pytania, ale jeśli zlecą się tu sępy pełne złośliwości, to wtedy od razu zamilknę :eviltong: ewentualnie przeniosę się wtedy na PW

jeśli chodzi o kury: żeby mieć kurę, która zniesie dla nas jajka, to skądś trzeba ją wziąć. kiedy wykluwają się kurczaczki, to część z nich jest kogutkami, które są w większości zbędne, w związku z czym są zabijane. także biorąc taką kurę i nawet zapewniając jej wspaniałe warunki, to i tak najpierw przyczyniamy się do procederu, którego nie popieramy. czasem rozważam taką rzecz, że trafia do mnie kura z adopcji ;) bo tak bywa. wiadomo, kura znosi jajka, niezależnie od tego, czy jest zapładniana, czy nie. z takimi jajkami coś trzeba zrobić. trudno mi stwierdzić, jak bym postąpiła. może dałabym po prostu psom, bo przecież i tak to robię. mówi się też od strony etycznej, że to wykorzystywanie kury. nie mam zdania w tej kwestii, bo jednak kura nie do końca ma poczucie własności.

co do krów: żeby krowa dała mleko, trzeba ją zapłodnić. mleko jest dla cielaka, a nie dla człowieka :) może byłoby etycznie podkraść krowie nieco mleka, zostawiając większość dla cielaka. ale po pierwsze, nikt tego nie praktykuje... a po drugie, nadal jest to wykorzystywanie krowy, ciąża, poród, to wszystko nie jest proste łatwe i przyjemne.[/QUOTE]

Czyli rozważasz taką możliwość i nie masz jako takiego obrzydzenia do jajek czy podobnych produktów odzwierzęcych, ze względu na poglądy? Pytam, bo właśnie ciekawi mnie czy będąc wege nabywa się takiego obrzydzenia, że wiesz, jak patrzysz na szklankę mleka, to Cię cofa, czy to jest takie bardziej - lubię i bym zjadła, ale to w moim mniemaniu nieetyczne.
Ja jestem mięsożerna i nie wyobrażam sobie nie być, nie jeść mięsa, o nabiale nie wspomnę. Są natomiast rzeczy, których nie tknę. Mój dziadek hoduje króliki no i oczywiście u dziadków to jest największy rarytas, a ja w życiu nie zjadłabym tego, co parę chwil wcześniej głaskałam. Odwiedzam te króliki, zanoszę im żarcie, jak są małe, to już w ogóle patrzę i titam, bo takie to to suodkie :loveu: no i nie zjadłabym królika od dziadka. Myślę, że z innego źródła już tak. Dziwne to może, ale tak mam, po prostu mnie obrzydza, jak widzę w lodówce to mięso.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']jeśli chodzi o karmienie, to i moi i TŻ rodzice coś tam kumają, a nawet jak nie, to się nie wtrącają ;) moi koty niektóre swoje karmią barfem, ale jeśli chodzi o psa, to mój tata uważa, że pies może jeść WSZYSTKO :diabloti: np krówki :evil_lol: a ile się Timi kaszanki nażarł latem... :evil_lol: jak przywieźliśmy małego to mój tata powiedział, że teraz nic się nie będzie marnowało :cool3: ale niestety Timeczek okazał się wrażliwy i nie może jeść tych wszystkich wspaniałości ;)[/QUOTE]
przeczytałam to i teraz strasznie chce mi się krówek :placz:
[quote name='motyleqq']
jeśli chodzi o kury: żeby mieć kurę, która zniesie dla nas jajka, to skądś trzeba ją wziąć. kiedy wykluwają się kurczaczki, to część z nich jest kogutkami, które są w większości zbędne, w związku z czym są zabijane. także biorąc taką kurę i nawet zapewniając jej wspaniałe warunki, to i tak najpierw przyczyniamy się do procederu, którego nie popieramy. czasem rozważam taką rzecz, że trafia do mnie kura z adopcji ;) bo tak bywa. wiadomo, kura znosi jajka, niezależnie od tego, czy jest zapładniana, czy nie. z takimi jajkami coś trzeba zrobić. trudno mi stwierdzić, jak bym postąpiła. może dałabym po prostu psom, bo przecież i tak to robię. mówi się też od strony etycznej, że to wykorzystywanie kury. nie mam zdania w tej kwestii, bo jednak kura nie do końca ma poczucie własności.
[/QUOTE]
srutututu. Jest WIELE ras kur hodowanych tylko dla przyjemności, wolnowybiegowych, różne odmiany/gatunki, które wcale nie wspierają jakiegoś przebiegłego procederu :grins:

z krową akurat ma to sens ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Unbelievable']

srutututu. Jest WIELE ras kur hodowanych tylko dla przyjemności, wolnowybiegowych, różne odmiany/gatunki, które wcale nie wspierają jakiegoś przebiegłego procederu :grins:

z krową akurat ma to sens ;)[/QUOTE]

nie sądzę, by gdziekolwiek zostawiano żywe wszystkie koguty. i że w tych hodowlach wszystkie kury i koguty żyją do spokojnej starości nie kończąc w rosole :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='A&L']Czyli rozważasz taką możliwość i nie masz jako takiego obrzydzenia do jajek czy podobnych produktów odzwierzęcych, ze względu na poglądy? Pytam, bo właśnie ciekawi mnie czy będąc wege nabywa się takiego obrzydzenia, że wiesz, jak patrzysz na szklankę mleka, to Cię cofa, czy to jest takie bardziej - lubię i bym zjadła, ale to w moim mniemaniu nieetyczne.
Ja jestem mięsożerna i nie wyobrażam sobie nie być, nie jeść mięsa, o nabiale nie wspomnę. Są natomiast rzeczy, których nie tknę. Mój dziadek hoduje króliki no i oczywiście u dziadków to jest największy rarytas, a ja w życiu nie zjadłabym tego, co parę chwil wcześniej głaskałam. Odwiedzam te króliki, zanoszę im żarcie, jak są małe, to już w ogóle patrzę i titam, bo takie to to suodkie :loveu: no i nie zjadłabym królika od dziadka. Myślę, że z innego źródła już tak. Dziwne to może, ale tak mam, po prostu mnie obrzydza, jak widzę w lodówce to mięso.[/QUOTE]

hm... miałam okres, że mnie brzydził np zapach wędlin, kiełbas. ale mi to przeszło. nie jem tylko i wyłącznie ze względów etycznych, zawsze lubiłam mięso, sery, jajka. jest wielu wegan, których to brzydzi. mi jest raczej smutno/przykro
nie uważam, że to dziwne, że nie zjesz królika od dziadka. też tak miałam kiedyś, mój śp wujek miał króliki i jak się dowiedziałam, że jest z nich pasztet, to nigdy więcej nie zjadłam pasztetu ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='A&L']
Ja jestem mięsożerna i nie wyobrażam sobie nie być, nie jeść mięsa, o nabiale nie wspomnę. Są natomiast rzeczy, których nie tknę. Mój dziadek hoduje króliki no i oczywiście u dziadków to jest największy rarytas, a ja w życiu nie zjadłabym tego, co parę chwil wcześniej głaskałam. Odwiedzam te króliki, zanoszę im żarcie, jak są małe, to już w ogóle patrzę i titam, bo takie to to suodkie :loveu: no i nie zjadłabym królika od dziadka. Myślę, że z innego źródła już tak. Dziwne to może, ale tak mam, po prostu mnie obrzydza, jak widzę w lodówce to mięso.[/QUOTE]

Królik akurat jest najobrzydliwszym mięsem na ziemi, zaraz po baraninie, więc nic nie tracisz :evil_lol: Mnie nawet od Cycowego suchego Troveta na króliku cofało na metr po otwarciu worka :p

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...