Jump to content
Dogomania

Dumka odeszła 13.01.2012r. Czekał na nią DS. Śmierć była pierwsza[']['][']


martka1982

Recommended Posts

  • Replies 1.6k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Już pisałam do natalii_aa, więc myślę, że sprawa jest załatwiona i wymaga tylko dogrania czasowego. Może natalia_aa sama się tu zgłosi na wątek. Jupii ! A mówiłam, ze wydarzenie na FB jest na 4 m-ce i trzeba się śpieszyć :D I proszę jak się trafiło.

Link to comment
Share on other sites

już potwierdzone, natalia_aa oraz annavera pójdą na wizytę przed adopcją
napiszcie dziewczyny na kiedy się umówiłyście
trzymam mocno kciuki, bo cóż mi więcej pozostaje....

annavera, masz zapchaną skrzynkę, podałam już adres i nr telefonu natalii

Edited by martka1982
Link to comment
Share on other sites

Ja tak na szybko napiszę dla tych co wcześnie chodzą spać, że wg mnie (ale dodam, ze była to moja pierwsza wizyta PA) to domek szykuje się bardzo dobry. Państwo mimo tego co powiedziałyśmy o Dumce, ze ucieka, podkopuje się, że może do końca już będzie musiała chodzić na smyczy tylko (dla bezpieczeństwa w obroży i szelkach), ze nie będzie cieszyć się na ich widok, ze będzie raczej umykąc przy ścianach a na początku tylko i wyłącznie kombinować jak uciec - Państwo są nadal nią zainteresowani i nie chcą by resztę życia spędziła w jakimś schronisku. Stwierdzili, ze czy to u nich, czy gdzie indziej, to i tak będzie taka sama. A oni podejmą to ryzyko :) Tak więc jutro myślę, będą dograne szczegóły. Natalia pewnie bardziej fachowym okiem napisze swoje obserwacje.
Jeszcze tylko martka1982 powiedziałam ,ze pewnie to Ty im będziesz zawoziła pieska, a w zasadzie nie wiem czy tak będzie. No ale mówiłam, ze jak była ta poprzednia nieudana adopcja, to też Ty wiozłaś, więc pewnie i tu tak będzie.

Link to comment
Share on other sites

Droga Marto zawsze jestem obiektywna, zwłaszcza przy psach, których zupełnie nie znam, to tak tylko w gwoli ścisłości.

Dopiero teraz udało mi się usiąść do komputera, więc postaram się jakoś po kolei i w miarę zrozumiale moje myśli zebrać.

U Państwa byliśmy ponad 1,5h, to bardzo życzliwi ludzie, bardzo mili i gościnni - właściwie to chętnie by z nami jeszcze rozmawiali, zwłaszcza pan. Pani jest bardzo wrażliwa i może dlatego dzisiejszy telefon tak odebrałam.

Na pewno są to ludzie bardzo dobrze sytuowani, bardzo zadbany dom, ogrodzenie częściowo z siatki, automatyczna brama, częściowo z drewnianych sztachet, z tyłu płot ma ok 2m - nie ma to o tyle znaczenia, iż psy generalnie samopas na ogród puszczane nie są. Tzn. do tej pory zasada była, iż są na ogrodzie, gdy są tam też ich właściciele, czyli np latem, gdy Państwo robią prace porządkowe w ogrodzie, ale o tym poniżej.

Państwo mają ogromne serce, ale co dla mnie przynajmniej jest istotniejsze także ogromne doświadczenie. Trafiały im się do tej pory zupełnie różne przypadki. Uraczone zostałyśmy zarówno bardzo przyjemnymi dla ucha historiami, jak i przyjemnym dla oka, czyli albumem ze zdjęciami poprzedników.

Beza znaleziona, jako szczeniak nie była psem problematycznym, Adoptowany Tobi w 1999r z gdyńskiego schroniska, przejawiał zaś klasyczne oznaki agresji lękowej, w pierwszych dniach w ogóle nie podchodził do ów Państwa, nawet miskę miał w przedpokoju, bo do kuchni się nie zbliżał, ci zaś, którzy na siłę próbowali nawiązać z nim kontakt byli traktowani zębami. Tobi był taki właściwie cały czas, goście byli ostrzegani, że niewolno wykonywać gwałtownych ruchów, a i sami właściciele zrozumieli, że nie wolno być nachalnym względem Tobiego. Dopiero ostatnie 2 lata sprawiły, że pies odpuścił. Obecnie Roki z Koszalina jest, albo inaczej był typem uciekiniera, bo tu udało mu się raz, ale pogoń Pana i właściwie rzucenie się na psa sprawiła, że nikomu nic poważnego się nie stało - od tego czasu zarówno Państwo są bardziej czujni, jak i pies dużo bardziej do nich przywiązany.

Państwo do tej pory korzystali z usług weterynarza w Rumi, aczkolwiek niegdyś zaistniała sytuacja nagła, w której to pomocy udzielił pobliski lekarz weterynarii. Pobliskim lekarzem weterynarii jest moja bardzo dobra znajoma Iza, która nota bene adoptowała z gdyńskiego schroniska nie tak dawno (bo pod koniec zeszłego roku) sunię, która także blisko całe swoje życie spędziła w schronisku - także zaproponowałam, by w razie problemów, czy pytań Izę ścigali także.

Cóż mogę powiedzieć Państwo zostali poinformowani o wszystkich możliwościach Dumki, o jej problemach, przedstawione im to zostało w sposób dość drastyczny i bez owijania w bawełnę, bo tego nie lubię. A więc wiedzą o tym, że Dumka absolutnie na ogrodzie zostać sama nie może, co więcej nie może też zostać na nim puszczona nawet, gdy Państwo na nim będą, wiedzą także, że obroża i szelki zakładane na raz to nie dlatego, że Dumka ciągnie, a dlatego, że gdyby nagle coś ją wystraszyło, a któraś z rzeczy nie wytrzyma - zostaje zawsze ta druga. Przyznam szczerze, że Państwo zostali przeze mnie dość mocno nastraszeni i nawet, gdy Pani mówiła, że u nich pies nie ma szansy ucieczki (choć podkreślę i tak na ogrodzie psy samopas nie zostają) została poinformowana, że są osobniki, które wbiją pazury w drewniane sztachety i przejdą górą.

Państwo wiedzą, że nie mogą i nie powinni oczekiwać od Dumki "wdzięczności", merdania ogonem, wiedzą też, że prędzej zawiąże kontakt z psem, aniżeli z nimi. Państwo wiedzą, że Dumka znała tylko schronisko, że teraz przebywa w DT, że była w domu, wróciła z powrotem do DT, wiedzą też, jak i dlaczego w DT uciekła i co najważniejsze wiedzą, że ona nigdy nie miała do czynienia z miastem. Na szczęście dom jest oddalony od głównej ulicy znacząco i właściwie są to tereny, na które ja nie rzadko grupą ok 20 psów przyjeżdżam na spacery, także choć wiadomo ruch jest większy niż na przedmieściach, czy na wsi, nie można powiedzieć, że jest tam jakiś hałas i zgiełk, choć niewątpliwie bodźców, które Dumkę mogą wystraszyć jest co nie miara.

Ci ludzie, co dla mnie było bardzo istotne, nie były to osoby (przepraszam za określenie) "ślepo słuchające i przytakujące". To osoby z tych "kombinujących", czyli bardzo dobrze dopasowujące się do psich potrzeb, doskonale je rozumiejące i szukające różnych kombinacji i rozwiązań dla danego zachowania (które na przykładach, które podali) mają rozwiązania bardzo logiczne i przynoszące zamierzone efekty. To bardzo mądrzy ludzie, którzy (choć żadne z nas nie jest w stanie przewidzieć do końca zachowań Dumki) wiedzą na co się porywają i wiedza, ile ostrożności będzie to wszystko wymagało. Decyzja jest bardzo świadoma, a wszystkie za i przeciw dobrze przeanalizowane.


Państwo nie pracują i wiadomo poza sprawami, które każdy gdzieś tam załatwia, są w domu. Dumka nie będzie więc zostawać na żadne 8h sama, będzie miała stały kontakt z człowiekiem, jak i psem.

Nie jestem wstanie oczywiście napisać o wszystkim, o czym sobie wspólnie rozmawialiśmy, ale ten najistotniejsze informacje, które pozwolą Wam na ogólna ocenę i obraz przyszłej rodziny Dumki starałam się umieścić.


Podsumowując, ja bym oddała tam z zamkniętymi oczami każdego psa, także Dumkę (a uwierzcie, że zawsze dość wysoko stawiam poprzeczkę, do wszystkiego podchodzę z dystansem i bez emocji), ale należy pamiętać o tym, jaki to pies i, iż nawet przy największej czujności, może (odpukać oczywiście) zdarzyć się tak, że ona ucieknie i to ryzyko będzie zawsze.

Dlaczego to piszę? Z prostej przyczyny, nie chcę bowiem potem oskarżeń, że może nie wystarczająco dobrze to zostało zaznaczone, bowiem nie tyle, że zostało wyraźnie powiedziane, ale więcej - zostało bardzo dobrze zrozumiane przez przyszły dom. Ci ludzie znają dramat tego psa.

To jest dom o jakim wiele z nas marzy dla swoich podopiecznych i głowę dam sobie uciąć, że Ci ludzie będą się starać, jak nikt, natomiast mimo wszystko wiele będzie zależeć od Dumki.


Ps: Marta obiecałam Państwu, że skontaktujesz się z nimi. Proszę zadzwoń do nich, by dogadać szczegóły (jeśli oczywiście będziecie podzielać moje zdanie). Ja mam jutro cały dzień szkolenie w pracy,nie będzie mnie na forum, a i z odebraniem ewentualnych telefonów może być słabo.

Państwo wiedzą, że mogą na mnie i Hanię w razie kłopotów liczyć, wiedzą, że gdyby jakimś cudem Dumka uciekła natychmiast mają nas informować. Proszę jednak Marta, by na umowie raz jeszcze zapisać Państwu nasze numery.


Przepraszam za elaborat - miłej lektury ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...