Jump to content
Dogomania

annavera

Members
  • Posts

    1023
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by annavera

  1. cudna; link do fb nieaktualny... moze juz ma dom ?
  2. Niejeden kundel mądrzejszy niż sztucznie wytworzona rasa. Jak nie masz nic mądrego do powiedzenia to pośpiewaj lepiej przed lustrem.
  3. No tak, mądrze piszesz. Nie wiem co, to kongo, ale jak mniemam jakiś przyrząd, do którego wkłada się jedzenie, tylko chyba nie suchą karmę ?. Popytam w sklepie. To brzmi tak prosto, ale nie wiem od czego miałabym zacząć to otwieranie drzwi z psem. Jakoś sobie nie wyobrażam tego w obecności kuriera czy listonoszki. Nawet jakbym stanęła z psem na smyczy i w kagańcu w drzwiach, to ani nie usłyszę, co ta osoba do mnie mówi, ani nic nie podpiszę, bo będę się szarpać z podskakującym, czy przepychającym się psem. Tak to mniej więcej wygląda jak przychodzi do mnie koleżanka, która akceptuje to, jak mój pies się zachowuje "na powitanie", a na dodatek pies ją zna, a tak się zachowuje. Gdy już wejdzie do pokoju i usiądzie to pies się uspokaja. Ona do niego cały czas mówi i głaska go nawet o czasu do czasu zdejmując kurtkę, ale i tak pies jak zawsze zachowuje się tak samo. Jeszcze gorzej jest jak przychodzi mój ojciec, który ma lat 80 i porusza się powoli. Zawsze mieliśmy psy i ojciec psy lubi, ale mojego przez to szczekanie nie bardzo i znacznie rzadziej przychodzi przez to, a to skutkuje tym, że pies go mało zna. Z żoną mojego ojca jest jeszcze gorzej. Ona psa nie lubi, pies nie przepada za nią. Na dodatek jest to osoba, która nie umie usiedzieć na miejscu, tylko cały czas chodzi po mieszkaniu a pies nie ma chwili by się wyciszyć. Koszmar. Przy niej pies musi mieć kaganiec. Kagańcem właśnie jej podarł rajstopy, o czym słuchałam całą kolację. Co ciekawe jak z psem jadę do nich to zachowuje się zupełnie inaczej na obcym terenie. Jest niepewny i wręcz cały czas pilnuje, żebym go nie zostawiła. O szczekaniu nie ma mowy. Za to u weterynarza jest dzwonek, gdy ktoś otwiera drzwi i pies niezależnie czy jest w poczekalni czy w gabinecie, zaczyna szczekać na dźwięk dzwonka. Z pukaniem też nie jest łatwo, bo pies nawet jak widzi, że to ja pukam w drzwi czy dzwonię dzwonkiem to zaczyna szczekać. Ma już zaprogramowane dźwięk-szczek :) Niestety mam głównie znajomych, którzy raczej boją się psa i nie mają swoich zwierząt. Ci w ogóle stopniowo przestali mnie odwiedzać :( I teraz już naprawdę mam może ze 2 osoby, które czasem wpadną :( No nie licząc dzieci, które jeszcze chcą do mojej córki przychodzić, ale tu jest największy problem. Pamiętam, że jak byłam mała to też miałam koleżankę, która miała tak zachowującego się psa. Zawsze mnie zapewniała, że on nie gryzie tylko musi kogoś powąchać, to się uspokoi. Zwykle był zamykany, tylko czasem jej tata stał w korytarzu z psem na smyczy. Bałam się go zawsze strasznie, bo był duży i na nic trafiały takie zapewnienia jej - wolałam poczekać na nią pod drzwiami lub, żeby przyszła do mnie. A przecież sama miałam zawsze jakiegoś psa. No ale z perspektywy dziecka taki pies jest olbrzymem. Ale zawsze miałam miłe psy, które może i szczekały, ale jak się drzwi otworzyło, to się cieszyły na gościa. Tak to owczarkowaty pies i rzeczywiście lubi komendy i zadania w stylu szukanie czegoś, aportowanie. Zabawa zabawkami samemu go nie interesuje. Przyniesie zabawkę, porzuca piłeczką czasem, ale raczej chce żeby razem z nim się bawić. Po to właśnie tu napisałam, żeby może znaleźć kogoś, kto mógłby pomóc w realu lub choćby jakimiś pomysłami, jak uczyć. Chyba jest to jeszcze do opanowania ?
  4. To pomysł, który rzeczywiście mogę zastosować. Zdarzało mi się tak robić już (chyba instynktownie), potem oczywiście poszłam na łatwiznę, bo łatwiej zamknąć psa w drugim pokoju, niż uciszać i pilnować, jak chce się z kimś pogadać. Ale sama widzę, że on się tym nakręca, bo kiedyś tylko szczekał, teraz już się dobija drapaniem. Niestety wizyty, które są najczęściej, to małe dzieci i kurierzy/listonosze, a tu się tak nie da zrobić. I na dodatek dzieci siedzą zwykle godzinami, są głośne i chodzą czy biegają po całym mieszkaniu. Tu już psa nie wypuszczę nawet w kagańcu, bo nawet jakby podskoczył do dziecka to może przewrócić. Jeśli chodzi o zakupy, to sama niechętnie psa zabieram, bo zwykle idę obładowana siatkami i nie chce mi się jeszcze prowadzić psa. Ale jest dużo sytuacji, gdy go zabieram przy okazji, żeby już drugi raz nie wychodzić, bo nie mam zbyt wiele czasu. Rano idzie z nami do szkoły, a zaraz potem na spacer do lasu. Wracając ze spaceru idziemy po chlebek i pies siedzi w miejscu "parkingowym" dla psów ;) (nie tylko mój tam "parkuje" podczas zakupów - oczywiście miejsce jest jedno, więc zamiennie). A co rozumiesz przez "zaprogramować psu czas" ?
  5. A i jeszcze dodam, że pies chodził na spacery ze stadem innych psów, bo taki tu zwyczaj u nas na osiedlu. Psy był spuszczone ze smyczy i same ustalały hierarchię. Mój nie pchał się na przód stada, tylko trzymał się raczej z tyłu. I raczej pilnował się ludzi, bo boi się chyba pozostawienia. Pies prawdopodobnie był wyrzucony, jak wyrósł ze szczenięcego wyglądu. Bardzo przeżywa każde pozostawienie pod sklepem przy robieniu zakupów czy tp.
  6. Nie zgadzam się z Wami. Po pierwsze ja nie podchodzę do obcych psów przywiązanych do płota, chyba, że pies cieszy się na każdego z daleka, to może z sympatii bym podeszła pogłaskać. W każdym innym wypadku biorę pod uwagę, że pies mnie nie zna i może mnie ugryźć nawet jak nie jest agresywny; np ze strachu, czy dlatego, że akurat w jego mniemaniu na tą chwilę na pilnować tego kawałka płota. Każdy kto leci z głaskaniem do obcego psa, robi to na własne ryzyko. Myślę, że dzieci wychodzące poza szkołę (bo pies jest zwykle przywiązany poza płotem szkoły), najpierw do niego zagadują i jak widzą, że merda ogonem, to dopiero podchodzą. Zresztą jak pisałam nie zdarza się, żeby szczeknął na spacerze na kogoś. A co do tego co cytuje Berek - jak pomniejszych to do gabarytów yorka, to stwierdzisz, że niemal każdy się tak zachowuje, co wcale nie świadczy o jego agresji. Nie nazwałabym mojego psa agresywnym. Jak napisałam na widok szczekającego yorka chowa nogi i ustępuje mu z drogi, a agresywny pies chyba tak nie robi. Raz w lesie zdarzyło mi się, że napadł na niego inny pies, wówczas mój pies nie zaczął walczyć tylko zwinął się i narobił takiego pisku, jakby tamten wydarł mu połowę skóry. Ja pobiegłam przerażona, a właściciel z atakującym psem zwiał. Na moim psie nie było śladów pogryzienia - po prostu to taki panikarz. On robi więcej hałasu niż wykazuje agresji. Tylko przy jego gabarytach to jest o wiele straszniejsze, no i uciążliwe dla nas. To raczej pies typowo stróżujący. Na terenie ogródka byłby idealny - w bloku niestety nie. Założę się, że każdy z Was, jakby nas spotkał na spacerze, to nie miałby żadnego problemu z pogłaskaniem go. Nawet łapę by podał. Ale nie każdy będąc u mnie chciałby żebym psa wypuściła z pokoju. Ale zapraszam ochotników z 3miasta:) Może tak trzeba szkolić, że odważne osoby będą przychodzić i psa będzie się wypuszczało, żeby się z ludźmi oswajał. Tak chyba Cezar Millan uczył. Bo z reguły moje koleżanki wolą mieć święty spokój i żeby pies był zamknięty :(
  7. A serce mi jedynie zamiera, gdy podchodzą dzieci, które chcą psa pogłaskać. Z reguły jest to spoko akcja, choć mój pies nie merda się tak, jak większość labków czy retrieverów, tylko spokojnie stoi. Ale czasem jest dziecko, które wyciąga rękę i nagle ją szybko cofa, przy czym wykona taką akcję 2-3 razy i pies zaczyna się wtedy niepokoić co jest grane. Zdarzyło się mu szczeknąć. Toteż na wszelki wypadek, jak jakieś obce dziecko chce głaskać psa, to głaskam go też po szyi, żeby w razie czego przytrzymać pysk :) No ale były i takie sytuacje, gdy pies zostawał przywiązany pod szkołą gdy odprowadzałam córkę, a gdy wychodziłam był otoczony głaskającymi go dziećmi :D
  8. No aż takiej totalnej beztroski nie ma, bo jednak coś niecoś staraliśmy się i staramy robić. Pies słuchał tylko mojego ex, bo on zawsze był od dyscypliny, my od okazywania uczuć i karmienia :) Teraz jednak przywódcy stada zabrakło. Prawdę powiedziawszy chyba bym się nie odważyła wyjść z psem na smyczy z pokoju, bo go nie jestem w stanie utrzymać. Jeśli jest wypuszczany z zamkniętego pokoju, to albo gość musi spokojnie siedzieć na tyłku i w miarę się psa nie bać (pies poszczeka, powącha i da spokój, wtedy da się usadzić na miejscu), albo musi to być na tyle odważny gość, że już w drzwiach pies go "wita" (szczekaniem oczywiście) - wtedy może być na smyczy. Ale to rzadki przypadek, bo mało mam takich osób znajomych, którym by taki pies nie przeszkadzał. Może ze dwie. Jak ktoś przychodzi do moich dzieci i dzieci siedzą w swoim pokoju zamknięte, to staram się aby pies był na swoim miejscu ale i tak co chwila muszę go tam odsyłać, bo stale ucieka pod drzwi pokoju żeby pilnować. Oczywiście jest w kagańcu wtedy. Z kagańcem też problem, bo ociera się o wszystkich i już mu się zdarzyło podrzeć rajstopy znajomej :( Jak już obcy wyjdzie z domu to też otwieram drzwi pokoju, ale staram się tam psa jeszcze chwilę zatrzymać, żeby nie wylatywał jak z procy. Niewiele jednak to daje. Syn jak jest i pies jest zamknięty u niego, to też odwraca go zadkiem do drzwi, żeby tak nie pilnował. No ale co to zmienia. Nic. A jak psa braliśmy ze schroniska, to powiedziano nam, że nadaje się do małego dziecka, bo to taka gapa, nie będzie skakał na nikogo i dziecka nie przewróci. Pierwsze dwa dni tak było, hehe. Potem przez m-c biłam się z myślami czy psa nie oddać, bo byłam cała w siniakach, tak intensywnie zachęcał do wspólnej zabawy. To się uspokoiło, to zaczęło się to pilnowanie domu. Tak naprawdę ten pies jest posłuszny i karny - poza wizytami gości w domu. Na spacerze to pies idealny. Wręcz współczuję właścicielom shi-tzu czy yorków, które ujadają jak głupie. Mojego w zasadzie nie musiałabym prowadzić na smyczy, bo jest tak zgodny i przyjazny. Czasem mam wrażenie, że taki york byłby go przegonił gdyby chciał ;)
  9. Jestem z Gdyni i póki co nie znam żadnego behawiorysty z okolic, choć pewnie ich tu nie brakuje. Zdaję sobie sprawę, że nie panuję nad psem, bo i nawet nie mam zdecydowanego charakteru, żeby zachować jakąś karność psa. Dotąd miałam psiaki przyjazne, z reguły w średnim już wieku, spokojne, do przytulania na kanapie. A pierwszy raz mam takiego zwariowanego i do tego pilnującego, co wynika z jego owczarkowatej natury pewnie. Pies zna komendy "na miejsce", "zostań", ale słucha ich tylko w warunkach gdy jesteśmy w swoim stadzie :) Gdy jest ktoś obcy i nie rusza się z miejsca, to w sumie też z przypominaniem pies da się "usadzić" na miejscu. Ale już na pewno nie słucha gdy gość zacznie chodzić po pokoju. Obszczekuje wtedy trochę (choć niedużo), no i stara się podążać za gościem. Dziś na spacerze pierwszy raz mi się zdarzyło, że z warkotem skoczył na innego psa, z którym kiedyś chętnie się bawił. Ale biorę jeszcze pod uwagę, że może to była taka intensywaniejsza "zachęta" do zabawy, bo wcześniej się wąchały i merdały ogonami. A może kwestia ustalenia dominacji, bo to już mu się czasem delikatnie zdarza. Do tej pory przez 4 lata, tylko raz na dworze wykazał agresywniejsze zachowanie w stosunku do psa (co mnie samą zaskoczyło), ale to było w sytuacji, gdy moja mala córka bawiła się w jeziorze i jakiś inny pies podszedł do niej zbyt blisko. W ogóle wykazuje do niej jakieś opiekuńcze nastawienie - zwykle jej pilnuje. Nawet w nocy idzie spać koło jej łóżka.
  10. Witam, nie wiem czy da się psa z natury stróżującego oduczyć pilnowania domu, ale chciałabym móc bez problemu zapraszać gości. Problem jednak jest i zdecydowanie odbija się na moich drzwiach, uszach sąsiadów i moich nerwach. Pies jest w typie owczarka i ogólnie jest fajnym psiakiem, który lubi się bawić, na spacerze lubi ludzi, dzieci, inne psiaki - prędzej ucieknie przed szczekliwym yorkiem niż mu odszczeknie. Sytuacja zmienia się już w połowie drogi do domu po schodach. Bywało tak, że aby zaprosić kogoś do domu umawiałam się z nim na dworze, żeby poznał mojego psa. Nawet uciekałam się do takich sztuczek, żeby nowy gość na pierwszym spotkaniu dał psu jakiś smakołyk, żeby sobie go zjednać. Ale już w połowie drogi do domu pies zaczynal na niego/nią poszczekiwać. To samo w domu. Najlepiej eszcze bylo jak gość usiadł na krześle i się z niego nie ruszał, bo już pójście do łazienki powodowało, że mój pies się podrywał i obszczekiwał. Stawał pod drzwiami łazienki i pilnował. Póki są to osoby mające i lubiące zwierzęta, to pół biedy, ale dużo moich znajomych albo boi się psów w ogóle, albo ma swojego psa ale takie zachowanie nie jest im miłe, zwłaszcza, że mój pies ma spore gabaryty. Niestety najczęściej sytacja jest taka, że zamykam psa w innym pokoju, jak przychodzi listonosz, kurier, pizza, czy jakiś gość na krócej. Wiem, że nie jest to najlepszy sposób, ale nie bardzo widzę inną możliwość. Kiedyś pies tylko szczekał i piszczał na przemian. Teraz najczęściej dobija się łapami i mam wszystkie drzwi poobdzierane. Do tego oczywisćie szczeka. Wystarczy krótka tego typu wizyta w ciągu dnia, a mam cały dzień później takiego nerwowego szczekania przy każdym szmerze na klatce schodowej, pstryknięciu domofonu, który dzowni u sąsiada itp. Kiedyś wyraźniej mogłam rozróżnić po szczekaniu czy to hałasowanie, bo idzie ktoś znajomy czy pilnowanie bo dzwoni ktoś obcy. Ale odkąd raz pise mnie zmylił takim szczeknio- cieszniem się i myśląc, że to sąsiadka, którą lubi otworzyłam drzwie bez sprawdzania, już więcej takiego błędu nie popełnię - pies wyskoczył na kuriera z przesyłką i przyparł go do ściany, zjeżony, kłapiąc zębami na boki. Myślę, że by go nie ugryzł, ale kłapał ostrzegawczo. Choć były to ułamki sekund i trudno jasno okreśłić. Najadłam się wstydu i strachu a facet mnie nawyzywła i wcale mu się nie dziwię. Często przychdzą do nas małe dzieci - takie 7-10 latki. 2 razy zdarzyło mi się, że pies doskoczył do obcego dziecka z kłapnięciem pyskiem. Raz przeraził dziewczynkę, która naprawdę wychowyje się z różnymi zwierzakami i też ma psa i raczej zwierząt się nie boi. Ale podskoczył ze szczeknięciem do niej i uderzył ją zębem w ramię. Drugi raz była to trochę wina zwariowanego dziecka, które też się zwierząt nie bało i często z tym psem biegało na dworze. Bawili się z psem w domu. W którymś momencie pies poszedł z zabawką na swoje legowisko. Po chwili chłopiec przybiegł i położył się na psa, żeby się od niego przytulić. Pies podskoczył do niego ze szczeknięciem. Na szczęście mama tego dziecka byla na tyle normalna, że nie zrobiła paniki, tylko wytłumaczyła, że tak nie wolno. A dziecko na tyle odważne, że nie zareagowało płaczem, tylko przyjęło ten fakt do wiadomości. Dla mnie jednak to niedopuszczalna sytuacja. Pies niestety został ukarany założeniem kagańca, na wszelki wypadek, bo nie wiem czego się jeszcze po nim spodziewać. Bywa, że są osoby przy których mogę zostawić psa biegającego po domu ale w kagańcu. Lepiej jednak wychodzi, gdzy już w drzwiach pies widzi tą osobę (co prawda obszczekuje niemiłosiernie) niż jak mam go później wypuścić z pokoju, bo możecie sobie wyobrazić jak stamtąd wypada. Niestety gdy jest w kagańcu chodzi i ociera się pyskiem o wszysko i złwaszcza o nogi gości, bo go zdjąć. Też odpada takie zachowanie. Wiem, że nie jestem osobą dominującą, która potrafi ustawić psa, ale może są jakieś sposoby by się z tym uporać, bo naprawdę czasem już ręce opadają. Nie stać mnie niestety na żadne szkolenia, choć chętnie bym z nich skorzystała. Czy ktoś podpowie mi jak pracować nad takim psem ? Czy da się to zmienić. Drugą rzeczą, która mnie doprowadza do szału jest to jak pies się zachowuje przy każdym wyjściu na spacer. Dom po prostu fruwa razem z psem. Oczywiście stosujemy metodę, że nie zwracamy na niego uwagi nim się nie uspokoi i nie usiądzie. Czasem tylko do tego momentu. Czasem, jak jest tego czasu więcej, do momentu aż w ogle będzie spokój przy zakładaniu obroży. Bo z reguły rano w pośpiechu to wygląda tak, że pies już wie, że ma usiąść, po czym jak się nad niem schylam, to wręcz sam wskakuje w oborżę. A i jeszcze ma zwyczja wycierania o mnie pyska i oczu przy wychodzeniu. Póki nie wychodzę w porządnych spodniach to pół biedy. Choć nie jest to przyjemne. Ma to pewien związek z alegrią, bo go te oczy często swędzą, no ale nie chcę robić za ścierkę do pyska :D
  11. Jeny jak ja bym się z Tobą zamieniła na to psie zachowanie. Mój jest dokładnie taki jakiego potrzebujesz ;) A zachowanie Twojego to moje marzenie :)
  12. To powiem Ci, że i tak masz szczęście, że jak powiesz spokój to pies się uspokoi :) Mam ten sam problem, tylko mój szczeka nawet, jak go się zaprowadzi na legowisko, kóre jest daleko od drzwi. Na szczęśnie sąsiadów mam mniej. Tylko czemu oni czasami chodzą po 22-ej i mi psa denerwują ;)
  13. W sumie na leczenie już nie potrzebuję pienięzy. Już cały proces odczulania za nami. Jedynie te tabletki z Niemiec trzeba od czasu do czasu sprowadzać i tyle.
  14. Jest przepiękna. Idealna do przytulania w chłodne zimowe wieczory :)
  15. No u mnie kiepsko nadal, pracy brak jedynie dorywczo jakieś zlecenia, ale dużo by opowiadać. Trochę mi szkoda, że nie można tego sterydu odstawić, ale co zrobić. Jeśli macie jakieś sposoby by opanować psa przy wizytach obcych osób w domu to będę wdzięczna, bo czasami to ręce mi już opadają a farba opada z drzwi. Tak jak pies jest milutki na dworze, tak do domu nie wpuści nikogo i mam wrażenie, że to się nasila przez to, że nie radzę sobie z nim w inny sposób, jak tylko poprzez zamknięcie go w innym pokoju, gdy ktoś przychodzi. No ale trudno go inaczej opanować. Chyba muszę założyć nowy wątek w tym temacie. Receptę załatwię, ale spróbuję to zrobić u naszej osiedlowej wetki, bo nie bardzo mam już jak dojeżdżać do tej, co go prowadziła.
  16. Oj strasznie długo nie pisałam. Nasza kuracja odczulaniowa jest zakończona. Niestety do końca nie poskutkowała, bo sterydy musimy podawać dalej. Co prawda jest to podobno chomeopatyczna ilość i dobrze, że pies na nią reaguje. No ale brać musi, bo jeden dzień opuszczony i już zaczyna się drapać. Szkoda. Gdyby kotś miał możliwość załatwienia leku sterydowego Caclort 6mg, bo został nam ostatni listek. Ten lek dostaliśmy swego czasu z Niemiec od Moniki i tylko za granicą jest dostępny. Jak by ktoś miałą taką możliwość proszę dać znać - będę wdzięczna. Receptę oczywiście załatwię, bo bez nij chyba nie da się kupić.
  17. w ogóle załuję, że dodałam ten wątek do obserwowanych, bo Wy tu kisicie sie we własnym sosie i zaśmiecacie ludziom pocztę - może idźcie sobie pogadać na jakimś czacie ? Co to w ogóle ma wspólnego z tematem - myślałam, że czegos się tu dowiem.
  18. a ja Cie rozumiem - są chwile, że człowiek jest tak bezradny, że ma dość swojego psa. Dziś mam taki dzień, tzn. już mi nawet przeszło, ale sytuacje się zbyt często powtarzają, a ja nie umiem sobie z nimi poradzić. Chętnie sobie jutro poczytam wątek, bo nawet miałam załozyć swój. Ja już tylko czekam aż sąsiedzi zaczną przychodzić ze skargami na mojego psiunia :( A dzis nieomal zjadł kuriera i musiałam gęsto przepraszać. Lubię swojego psa, ale jesteśmy zdecydowanie niedobraną parą, bo sobie z nim po prostu nie radzę :(
  19. [quote name='azalia']Jak na staruszka to niezwykle "lotny".[/QUOTE] no cóż ... miłość uskrzydla :)
  20. [quote name='mari23']mój Łatuś też ma skłonności do jelitowych problemów i to chyba właśnie z powodu odczulania, które przeszedł ( tak mi się wydaje) ale sterydy brał tylko przed odczulaniem, w trakcie i po - już nie, no i jest dobrze teraz[/QUOTE] No nic, jak już będę po I Komunii Św. córki, to podjadę z nim do pani weterynarz i zobaczymy co dalej. Dam znać.
  21. [quote name='asinek5']Mnie wetka mówiła, że przy odczulaniu pies nie może być pod wpływem sterydów, przynajmniej tą metodą biorezonansu. Calcort u mojej może trochę działał. ale pogarszał sprawy jelitowe.[/QUOTE] Moja tak twierdzi, a jest dość znaną lekarką i i robiłą specjalizację w tej dziedzinie. Może z biorezonansem jest inaczej. Ja jak się odczulałam, to też musiałam brać leki na alergie cały czas, co prawda sterydy to nie były. A co do spraw jelitowych, to niestety mój też ma stale z tym kłopoty :(
×
×
  • Create New...