Jump to content
Dogomania

7 lat próbował zatrzymać przy sobie człowieka. Zębatek odszedł za TM :(


siekowa

Recommended Posts

  • Replies 1.6k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Pamiętam, jak mnie rozśmieszył gdy pierwszy raz weszłam na wątek. Potem pokazywałam go innym znajomym i na podstawie reakcji mozna było wiele o człowieku powiedzieć. Zębalku, tu się nie udało, ale za TM moze być już tylko lepiej lepiej i lepiej. Moze masz tam piękny hollywodzki uśmiech... heh.

[CENTER][']
[/CENTER]

Link to comment
Share on other sites

Ale... jak to się stało, że on w schronie siedział? Przecież miał być adoptowany. Pamiętam jak ktoś pisał, że już, że lada dzień, jeździł go odwiedzać i... co się stało, że nie?

Żegnaj, Zębatku :placz: dla mnie byłeś absolutnie wyjątkowy. Pokochałam cię od pierwszego spojrzenia na twoją niesamowitą mordkę. Niestety, nie można adoptować wszystkich psiaków z dogo. :(
Biegaj szczęśliwy za TM i do zobaczenia kiedyś!

Link to comment
Share on other sites

Nie szkodzi. W sumie spodziewałam się tego pytania, w którymś momencie. :-( Mnie jest strasznie źle, po prostu byłam przekonana, że wszystko się uda, dlatego o tym pisałam. Tzn. że uda mi się szybko go wziąć. Nie mogę uwierzyć w to, że nigdy go nie zobaczę. Od końca kwietnia go nie odwiedziłam :placz: Ale bardziej szkoda Zębatka, który od 7 lat czekał w schroniskowym boksie...

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Dla nas czas szybko płynie, Zębatkowi w schronisku dłużył się pewnie, kiedy na domek czekał...
Żal Zębatka, żal tych, którym był bliski...
On teraz jest szczęśliwy... i wcale niepotrzebny mu hollywoodzki uśmiech - ten, który miał był piękny...:loveu:

Link to comment
Share on other sites

Zębatku :( :( :(


TĘCZOWY MOST I URATOWANE ZWIERZĘTA

Tego dnia, inaczej niż zazwyczaj przy Tęczowym Moście, ranek budził się chłodny i pochmurny, wilgotny jak moczar i ponury jak smutek. Nikt z niedawno przybyłych nie wiedział, co o tym sądzić, bo nigdy przedtem nie widzieli tutaj takiego dnia. Ale zwierzęta, które czekały tu na swojego człowieka wystarczająco długo, dobrze wiedziały, co się dzieje i zaczęły zbierać się na ścieżce prowadzącej do Tęczowego Mostu, żeby dobrze widzieć. Za chwilę oczom ich ukazał się pies-staruszek ze spuszczoną nisko głową i zwisającym bezwładnie ogonem.
Zwierzęta, które przebywały tutaj już jakiś czas, od razu wiedziały, jaki los spotkał biedaczka, gdyż nazbyt często dane im było widywać podobnych nieszczęśników. Staruszek podszedł wolno, a w jego oczach malował się ból, chociaż na jego ciele nie widać było żadnych ran ani choroby. Inaczej niż pozostałym zwierzętom czekającym przy Tęczowym Moście, jemu nie została przywrócona młodość ani zdrowie. Kiedy tak szedł w stronę Mostu, patrzył na przyglądające mu się inne zwierzęta. Wiedział, że nie pasuje do nich i że im prędzej przejdzie na drugą stronę, tym szybciej będzie szczęśliwy. Ale niestety, kiedy dotarł do Mostu, drogę zastąpił mu Anioł, który przepraszając oznajmił mu, że nie będzie mógł przejść.
Przez Tęczowy Most mogą przejść tylko te zwierzęta, które przyjdą tam ze swoim własnym człowiekiem. Nie mając się gdzie podziać, staruszek zawrócił i powlókł się w kierunku pól nieopodal Mostu. Ujrzał tam grupkę zwierząt takich jak on sam – starych i zniedołężniałych. Nie bawiły się ze sobą, lecz leżały tylko w milczeniu na trawie, ze smutkiem wpatrując się w ścieżkę wiodącą do Mostu. Dołączył więc do nich, patrząc na ścieżkę i czekając.
Jedno z niedawno przybyłych tu zwierząt, nie rozumiejąc, co się stało, poprosiło inne, które przebywało tutaj już jakiś czas, o wyjaśnienie zagadkowej sytuacji. „Widzisz, ten biedaczek to uratowany zwierzak. Zabrali go do przytuliska w takim stanie, jak go widzisz teraz i tam umarł posiwiały, z zamglonym wzrokiem. Nigdy nie opuścił przytuliska i odszedł z tamtego świata kochany tylko przez swojego wybawcę. Ponieważ nie miał żadnej rodziny, którą mógł obdarzyć miłością, nie ma nikogo, kto przeprowadziłby go przez Most.”
Niedawny przybysz pomyślał chwilę, a potem zapytał: „To co z nim teraz będzie?”. I kiedy już miał usłyszeć odpowiedź, chmury nagle rozproszyły się, a mrok ustąpił. Do Tęczowego Mostu zbliżał się samotny człowiek, a wśród starszych zwierząt zapanowało poruszenie. Nagle całą ich grupkę otoczył złoty blask i znów były młode i zdrowe, jak za swoich najlepszych lat. „Patrz teraz”, powiedziało drugie zwierzę. Niektóre z przyglądających się dotąd zwierząt podeszły do ścieżki, kłaniając się nisko zbliżającemu się człowiekowi. A człowiek zatrzymywał się przy każdym pochylonym przed nim zwierzęciu, głaszcząc go po głowie i drapiąc za uszami. Zwierzęta, które dopiero co odzyskały młody wygląd, ustawiły się rzędem i podążały za nim w stronę Mostu. A potem wszyscy razem przeszli przez Tęczowy Most. „Co się stało?”, zapytał nowoprzybyły. “To był wybawca. Zwierzęta, które z szacunkiem chyliły przed nim głowy, to te, które dzięki niemu znalazły nowe domy. One przejdą przed Most, gdy dołączą do nich ich rodziny. Te, które widziałeś, jak odzyskują młodość, to zwierzęta, które nigdy nie znalazły domów. Kiedy przybywa wybawca, wolno mu ostatni raz dokonać aktu wybawienia i przeprowadzić przez Tęczowy Most zwierzęta, dla których nie udało mu się znaleźć domu na ziemi”.
„Podobają mi się ci wybawcy”, powiedziało pierwsze zwierzę.
„Bogu też się podobają”, usłyszał w odpowiedzi.
NIEKTÓRZY MAJĄ SWOJE ŻYCIE, INNI MAJĄ SWOJE ZWIERZĘTA.

(autor nieznany)
(tłumaczenie z jęz. angielskiego: Dorota Wiland)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...