Jump to content
Dogomania

Negatywy pozytywu, pozytywy tradycji czyli „Mam psa, chciałbym go szkolić, co wybrać?


Ifat

Recommended Posts

Majkowska - u nas też był duży kłopot z tym patrzeniem w przypadku Pandy:roll:

Na początku próbowaliśmy jak z Sadzą. W obie ręce po kawałku parówki, "siad" i czekamy. Oczywiście pies patrzy się na początku tylko na rękę z żarciem, mówimy "nie", na ton głosu na chwilę pies się na nas patrzy - w tym momencie pochwała i smak do dzioba. Mam gdzieś nagrany filmik z naszego szkolenia, mogę wygrzebać. Po mniej niż tygodniu, Sadza potrafiła siedzieć kilkadziesiąt minut i patrzeć się na mnie podczas jedzenia, a do dziś jak chodzi przy nodze zdarza jej się iść "bokiem" bo patrzy mi się w oczy cały czas, więc trochę przedobrzyliśmy.

Ale do rzeczy. Z Pandą nie było tak łatwo...Żarcie działało tylko w ograniczonym zakresie, tzn posiadanie czegoś w ręku - tak, brak nagrody = pies miał wszystko w doopie. Męczyliśmy się kilkanaście tygodni zastanawiając się, dlaczego ten pies jest taki "głupi" ( i robiąc wszystko na jedno kopyto...). W końcu, na którymś ze spotkań z treserem, przedstawiliśmy nasz problem. Pani obejrzała Pandę, i w ciągu 15 minut dokonała czegoś, do czego my nawet nie zbliżyliśmy się.

Otóż zakazała dawać jej cokolwiek do żarcia i pokazała jak prowadzić ją "pewną ręką". Pies po 15 minutach sam z siebie chodził za nią przy nodze i przy każdej komendzie "siad", "waruj", "zostań" patrzył się na nią co jeszcze ciekawego jej zaoferuje.

Proste ćwiczenie praktyczne, to np posadzenie psa przy nodze, danie komendy zostań, ewentualne korekty i czekanie. Czekanie, czekanie, czekanie w jednej pozycji - w końcu pies zaskoczony nową sytuacją patrzy na nas w górę z pytanie w oczach: " co dalej?!". I tak się zaczyna.

Innymi słowy jak tylko ktoś przestał próbować się do niej na siłę "zbliżyć" przymilać itd, a zaczął twardo i konsekwentnie wymagać wykonania polecenia, sucz zaczęła się cieszyć, machać ogonem, sama dopraszać się o nowe rzeczy. Magia.


Teraz prowadzimy ją tak samo, bez zbędnego dotykania, głaskania, podkarmiania i większość naszych kłopotów z psem się skończyła. W domu tez zaszła zmiana, Panda słysząc swoje imię, podnosi głowę i szuka naszej twarzy co karzemy jej zrobić, jakie ma kolejne zadanie do wykonania. Nie ma nawet tego w przypadku pokazywania żarcia i zabawek, a przy możliwości pracy - owszem.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000]Zabawy mamy w domu - piłeczką czy szarpanie, ale w żaden sposób nie da się tego przenieść na zewnątrz.[/COLOR][/QUOTE]
No to kiepsko. Pies aby nawiazac kontakt musi cos chciec od Ciebie.
To ma być nagrodą.

[QUOTE][COLOR=#000000]a ja niebardzo mam się czym wspierać jako nagrodą, pokazuję mu że bardzo się cieszę, głaszczę, tulę, pozwalam mu się w ramach nagrody przebiec czy osiągnąć cel do jakiego dąży[/COLOR][/QUOTE]
Tulenie głaskanie to raczej kara.

A używasz jakis smaków ?
Uprzedzam kupne to nie smaki.
Ugotuj mięso pokrój w kosteczki i nie dawaj mu jesc w tym dniu. Wyjdz na spacer i zacznij go tam karmić jako nagroda.
W pracy za smaki zacznij od czegos łatwiejszego . Naucz psa pracowac za taką nagrodę.
Kontakt zacznij od pracy w domu skoro tam sie bawi

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marmara_19']nie jestem ekspertem.. Ale czy macie jakies miejsce gdzie mozesz z nim wejsc(chocby jakas laka) i tam pocwiczyc? Wykonuje podstawowe komendy? To moze niech jedno miejsce na spacerek sluzy do cwiczen. Taki placyk treningowy na ktorym cos razem robicie. Narazie bez meczenia kontaktu wzrokowego.. Takie miejsce gdzie zawsze bedziesz cos wymagala a nagroda ma byc zabaa z Toba a nie bieg do wlasnego celu..[/QUOTE]Mamy niedaleko domu łąkę, tam chodzimy w ciszę i spokój ćwiczyć. Tylko śmieję się czasem że on by się bardziej skupił na krakowskim rynku niż na cichej łące, bo na łące zwierzątka są, latają ptaszki, wiaterek wieje itd. On jest tak strasznie skupiony na otozeniu, na węszeniu że nie widzi nic. Podstawowe komendy wykonuje, ale bez większego zaangażowania,nawet jeśli idealnie, przy czym dokładnie wie co chcę bo nawet gdy pozornie nie patrzy to jak podniosę rękę to przywaruje czy zawróci jak zmienię kierunek. Ale u niego wykonywanie komend wygląda tak że odwali wszystko i pójdzie biegać, a jakbym zbyt przeżywała, chwaliła to się podnieci tak że nie dojdziemy do niczego. Dlaczego nie mogę nagradzać bieganiem skoro to dla niego najwyższa forma tego na czym mu zależy?Zauważam to chociażby przy stricte pracy w polu kiedy idziemy obok i są duże emocje, jest zwierzyna i to ja dyktuję jak do zwierzyny podejść. Wtedy patrzy, konsultuje się itd. Ale codzienna sytuacja jak chodzenie na smyczy nie jest w stanie wywołać u niego żadnego skupienia.Madie - u nas ten problem że dla niego żarcie nie jest atrakcją.Próbowałam już różnych rzeczy, smaków, śmierdzieli, rzeczy zabranych ze stołu na jego oczach na których mu w domu zależało, naszego jedzenia typu ryba,mięso, kiełbasa itd.Wygląda to mniej więcej tak - pokazuję, on to chce 2 sekundy i zaraz mu przechodzi. Nie ma tak żeby był w stanie wykonać coś dla smaka, nie dasz mi to spadaj. Nawet próbowałam to kiedyś przesadnie mu zaakcentować i rzucałam mu te smaki jak maszyna do pyska, ale wreszcie zanudziłam go potwornie i zrezygnował...Co do ćwiczenia któe opisałaś :On zrobi wszystko, on usiądzie, zawaruje, zostanie, ale nie ma tak żeby w tym wszystkim patrzył , siedzi jakby czekał na autobus, gapi się gdzieś w jakaś nieznaną przestrzeń za horyzontem i tyle. Ćwiczyłam pod okiem kilku osób szkolących i wszystkie jednogłośnie mówią że on jest trudny w tym temacie, bo nie jest niegrzeczny, słucha, wykonuje wszystko maszynowo, ale go w tym wszystkim nie ma.Długie czekanie (nawet czasem to krótkie) powoduje u niego piszczenie, którego nie da się wyeliminować ( długo usiłowałam aż szkoleniowiec powiedział żebym nie reagowała to sam wywnioskuje że jego piszczenie mnie nie obchodzi i nie daje mu nic), w ostatecznej fazie frustracji że siedzimy jak idioci i czekamy na zbawienie zaczyna wyć przeraźliwie lub na mnie szczekać. Wtedy jest moment "zróbmy coś" i wtedy zdarza mu się spoglądnąć mi w oczy. Staram się klikać czy też chwalić i nagradzać jak nie piszczy, ale często się spalam bo z niego ten odglos wydobywa się praktycznie z oddechem.Ja go właściwie prowadziłam dość ostro i konsekwentnie, nigdy nie szalałam na jego punkcie, wymagałam, chwaliłam i gitara. Nawet wspominam że jak był mały patrzał więcej, teraz bardziej skupia się na środowisku.Jest ale go nie ma. A raczej nie ma czegoś między nami.Co rozumiesz przez "twardo"? Jeśli chodzi o konsekwencję to ją chyba mam, nie mam jedynie cierpliwości, choć potrafię nie odpuścić mu bardzo długo, do momentu jak wykona jakieś ćwiczenie (które zna oczywiście, a nie chce wykonać z jakichśtam swoich osobistych powodów). Nagradzam i chwalę, jeśli nie klikerem czy smakiem ( nie są atrakcją) to słownie pokazując mu że jestem teraz zadowolona, potem pozwalam mu pobiegać, poszaleć, pobawić się i wracamy znowu do ćwiczeń za jakiś czas.Laluna - dlaczego tulenie i głaskanie jest karą?Skoro pies zaczyna u mnie szukać aprobaty, cieszy go to że po całej musztrze pokazuję mu " jestem z ciebie zadowolona" to dlaczego to jest złe?To co, po całej męczarni kiedy uda mu się już zrobić dobrze mam bez emocji powiedzieć mu dobrze, wpakować do pyska smak , który wypluje, albo kliknąć klikerem który też go fascynuje tylko przy dwóch pierwszych kliknięcach?Kontakt w domu jako taki jest, dość długo ćwiczyłam (długo długo, bo jakiś ...rok?) krótkie sesje kontaktu. Siadałam na krześle, lub stawałam, w ręce smak, kliker, kiedy pies tylko spojrzał klikałam i nagradzałam. Kończyłam dość szybko bo on szybko się nudzi - nieraz zdarzyło się że kilka powtórzeń i już odwracał się na pięcie i szedł spać do klatki.Jego nic nie cieszy aż tak żeby oszalał na punkcie tego. No może z wyjątkiem zwierzyny. Może śmieszną rzecz napiszę, ale teraz w okresie letnim czasem wykorzystuję do ćwiczenia...jeże. Wald jak zauważy jeża dostaje korby,często własnie na odludziach gdzie modlę się o spokój nagle wyłazi nam jeż i koniec, ekstaza na całego. Wykorzystuję je jako nagrodę - wydaję komendę czy staram się o kontakt, a w nagrodę może do jeża podbiec. Zazwyczaj wącha go i wraca z zapytaniem " możemy jeszcze raz?", wtedy spogląda na mnie, jest fajny skupiony i autentycznie to dla niego nagroda. Kilka najlepszych sesji ćwiczeń wyszło nam własnie w takich okolicznościach.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska'] Dlaczego nie mogę nagradzać bieganiem skoro to dla niego najwyższa forma tego na czym mu zależy?[/QUOTE]

Sa tu madrzejsi.. Ale wedlug mnie nagroda powinna byc zwiazana z Toba. Powinna byc od Ciebie. A nie wypuszczenie psa na "rob co chcesz". Owszem, taka nagroda jaka mu dajesz bylaby ok.. Ale chyba w pozniejszym etapie. A w tej chwili on pewnie wykonuje machinalnie pewne polecenia bo wie, ze i tak go wypuscisz.. Wiec po co ma si starac? Ma wspolpracowac z Toba a nie samonagradzac sie;) Trudno mi to wyjasnic zeby bylo zrozumiale. Byc moze sie myle i Lalune to naprostuje.

Ale jak narazie pies robi cos co musi. ale liczy sie dla niego wlasna samodzielna praca w polu. A to teraz nie pomoze raczej.

Link to comment
Share on other sites

No to co powinno być dla niego nagrodą związaną ze mną wg was, skoro przytulanie i głaskanie jest dla niego karą?To co robię nie ma być rób co chcesz, tylko chcesz biegać, zrób to co ja chcę, musisz zasłużyć. Ja to przynajmniej tak czytam. Co mam mu wpychać smaki którymi on jest niezainteresowany żeby to było ode mnie?Właśnie to problem, nie umiem nagrodzić go od siebie, bo jemu nie zalezy zbytnio na nagrodach rzeczowych, bardziej na uzyskaniu celu, który może uzyskać pod warunkiem współpracy.No i właściwie co powinnam w tym układzie zrobić? Tak krok po kroku.(edit : przepraszam że moje posty są sklejone w jedną całość, nie działa mi funkcja spacji...)

Link to comment
Share on other sites

Ludzie szukaja fizycznego kontaktu, dotyku okazuja czułość przez dotyk. Drapieżnik nie . Szczególnie po głowie karku czesto pies odbiera jako dominacje, tulenie czyli usztywnienie. Niiektóre psy przyzwyczały sie to znosić ale po duzej ilosci psów widac ze nie jest to nagroda. Czesto pokazuja CS .
[QUOTE][COLOR=#000000] Staram się klikać czy też chwalić i nagradzać jak nie piszczy, ale często się spalam bo z niego ten odglos wydobywa się praktycznie z oddechem.[/COLOR][/QUOTE]
To w tym przypadku nie działa bo motywator - srodowiska jest wiekszym bodźcem.

[QUOTE][COLOR=#000000]Ja go właściwie prowadziłam dość ostro i konsekwentnie, nigdy nie szalałam na jego punkcie, wymagałam, chwaliłam i gitara.[/COLOR][/QUOTE]
I to był bład, bo nie było miejsca na zabawy z Toba. Na rozwijanie popędu łupu, ukierunkowanie na szarpak, piłkę.

[QUOTE][COLOR=#000000]Co mam mu wpychać smaki którymi on jest niezainteresowany żeby to było ode mnie?[/COLOR][/QUOTE]
Powtórze pytanie . Jakie to smaki i czy pies w tym dniu coś jadł ?

Ile Twój pies ma teraz lat i po co Ci ten kontakt? Co chcesz z psem robic?

Link to comment
Share on other sites

Nie dotykam celowo psa po głowie czy po karku, przeważnie drapię pod szyją, bo to lubi, lub jak sam się o to domaga to przytulam.To w sytuacji jeżeli robi dobrze a na pochwałę przymila się, zaczyna ocierać mi się o kolanach to niedopuszczalne jest go pogłaskać, poklepać po łopatce itd? To już się pogubiłam : środowisko nie jest nagrodą, nagrodą nie jest kliker/smak/pochwała. Co jest nagrodą? Z zabawkami to nie jest tak że on nigdy nie widział, od początku noszę ze sobą cały plecak : piłkę, dysk, szarpaki itd, ale jego to nie interesuje, usiłuję zachęcać, czasem coś tam załapie jak ma obok innego psa zafiksowanego na zabawkę, ale sam w sobie żeby na spacerze użyć zabawkę jako motywację to nie. Zresztą w przypadku szarpaka nie sprawdza się bo od maleńkości nie miał jakoś odwagi dobrze złapać, jak trzymam po drugiej stronie to mało kiedy złapie, jakby nie mógł, za to jak np zabawkę powieszę to potrafił wisieć i tarmosić dość długo. Lubi gonić też uciekającą na sznurku zabawkę -kiedyś poduważyłam przy okazji jakiegoś szkolenia, tylko że tamte psy dostawały fioła po jej schowaniu i były gotowe zrobić dla niej wszystko, jemu jak się schowa to jest " dobra,już tego nie chcę, lecę dalej, właściwie mam już to w nosie". Smaków używam różnych, jemu wszystko szybko się nudzi, jednego dnia potrafi rzucić się na gotowanego indyka,a przy następnych ćwiczeniach nawet nie weźmie do pyska choćbym oferowała i "za darmo", to samo z chrupkami - kiedyś zabierałam jego dzienną porcję na spacer, bywało że oszalał na ich punkcie mimo że to nic nadzywczajnego a bywało że 3 dni sobie odmówił jedzenia, bo mu nie potrzeba.... Często nie przyjmuje żadnego smaka, cokolwiek by to było. Przeważnie wybieram coś na kształt britowskich lets bite lub jakiś smaczny kawałek aromatycznej kiełbaski/mięska, robiłam też swoje ciasteczka wątróbkowe. Robi furrorę jednorazowo. Nieraz złapie na zasadzie przyjęcia nagrody,ale potem stwierdza ze jednak tego nie chce i wypluwa. Nieraz macham przed nosem i zachęcam, a on nie głodny.Nie głodzę go codzień, ale przeważnie porcję właściwą dostaje wieczorami, do tej pory nie je , a mimo to smaki nie robią furrory, na szkolenia chodziłam z przegłodzonym psem i było to samo. Mój pies ma ok 2,5 roku, jest pointerem, na codzień biegającym w polach dla własnej frajy, jest pracoholikiem wręcz i wszystko go fascynuje pod kątem polowania, potrafi podstawowe komendy, plus kilka sztuczek, generalnie jest grzecznym psem. Kontakt potrzebny mi ogólnie, martwi mnie jego maszynowość, uczymy się obecnie ładnego chodzenia na smyczy i ciężko cokolwiek zrobić jak pies ani na mnie nie mrugnie tylko jest w swoim świecie.

Link to comment
Share on other sites

W tym kontekscie poklepac mozesz, taka zabawa moze byc o ile to psu faktycznie sprawia frajde. Jezeli jest to jeszcze dynamiczne to moze byc jakas zabawa która przytrzyma psa przy Tobie ale pies musi byc tez zaangazowany w te zabawe. Wtedy widac ze jest to jakas motywacja.
[QUOTE][COLOR=#000000]nagrodą nie jest kliker/smak/pochwała[/COLOR][/QUOTE]
Kliker nie jest nagroda.
Kliker jest zaznaczeniem danej czynnosci i zapowiedzia smaka
POchwała jest bardziej umocnieniem ze jest dobrze, ale nagroda musi byc czyms co pies bardzo mocno chce.
[QUOTE][COLOR=#000000]Zresztą w przypadku szarpaka nie sprawdza się bo od maleńkości nie miał jakoś odwagi dobrze złapać[/COLOR][/QUOTE]
Moze problem jest ze nikt Ci nie pokazał jak masz pracowac z psem na zabawe.
do zabaw na poczatek uzywa sie szarpaków polarowych długich i to ma psu uciekac wijac sie.
[QUOTE][COLOR=#000000] tylko że tamte psy dostawały fioła po jej schowaniu i były gotowe zrobić dla niej wszystko[/COLOR][/QUOTE]
Widziałas efekt pracy która ludzie wkładaja od szczeniaka

[url]http://www.youtube.com/watch?v=sKselpSMpis[/url]
[url]http://www.youtube.com/watch?v=oJxwN_Zw5fk[/url]

Zacznij w domu od uczenia podstaw, kiedy nie ma rozproszen
[url]http://www.youtube.com/watch?v=wiirh_nwafM[/url]

Smaki musza byc naprawde super. wołowina gotowana, serca wołowe, drób i pies od 8 godzin na głodniaka a wczesniej na zmniejszonej racji.
Jezeli pies zacznie z Toba pracowac w mieszkaniu wtedy podnosisz wymagania az dojdziesz do takiego efektu [url]http://www.youtube.com/watch?v=wiirh_nwafM[/url]

Link to comment
Share on other sites

Dzięki za linki, oglądnę na drugim kompie bo tu mi spacja nawet nie działa nie wspominając o yt :DPiszesz o szczeniaku, a niestety ten okres już dla nas minął, niestety, nie wrócę go, Wald jest już dorosłym psem.Dla niego gotowane mięso nie jest czymś tak nadzywyczajnym żeby był skłonny do poświęceń.Co do klikera to wieem, ale jak wogóle kliker wprowadzić jak pies reaguje na jego dźwięk pozornie radością, ale za to smaczka nie przyjmuje.On nie chce nic, nic go aż tak nie porywa żeby mógł zrezygnować z węszenia i pola. Przy pracy w polu jest znacznie bardziej skupiony, widać że mu zależy .Czasem angażuje się w wariacje, jak np wykonywanie komend na szybkość, wszelkie sztuczki w tempie turbo, wtedy faktycznie się podkręca i sprawia mu to frajdę. Ale jak coś jest normalne to juz jest nudne...

Link to comment
Share on other sites

a jak mi w domu zasypia na siedząco albo odwraca się i idzie do klatki?Może trochę przesadnie napisałam, ale on naprawdę potrafi mi podczas ćwiczeń takie coś zrobić, mimo że skracam to do możliwe najkrótszych sesji i czekam na moment kiedy on sam będzie chciał...Może dlatego że u nas w domu nigdy nie było psiego życia jako tako, pies jest bardzo spokojny, większość czasu śpi w klatce, szaleństwo dopiero jest na zewnątrz.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000]czekam na moment kiedy on sam będzie chciał.[/COLOR][/QUOTE]
Mozesz nie doczekac :)
[QUOTE][COLOR=#000000]a jak mi w domu zasypia na siedząco albo odwraca się i idzie do klatki?[/COLOR][/QUOTE]
Nie bedzie w niej cały czas :)
Wprowadz chociaz na tydzien kilka zasad i tego sie trzymaj.
Rano siku kupa 5 minut i do domu. Zamiast miski jedzenie za prace. potem znowu niech idzie spac, w południe znowu praca jak zrobi ładnie idziecie na dłuzszy spacer ale nie na taki długi aby potem na siedzaco zasypiał. Próbuj z nim pobawic sie polarowym szarpakiem tak jak ten facet z belgiem wedka i butelka. Od czegos musisz zaczac o ile chcesz cos zmienic. NIech sie wynudzi w domu byc moze skojarzy sobie wyjscie na spacer z praca i bedzie sie mocniej angazowac. Musisz sama budowac Wasze relacje i zabawy a nie czekac az pies zechce.

Link to comment
Share on other sites

te wszystkie poradki sa spoko dla jakis innych pieskow, bo wyzel jesli zaczniesz tak postepowac, to cie znielubi jeszcze bardziej:)))

po pierwsze dla wyzla praca nie jest "siad, waruj, rownaj, obrocik". praca jest wspolpraca z przewodnikiem w polu.
zacznim tym psem kierowac, nie pusczaj go samopas, zacznij o w polu nakrecac tak, aby zwracal uwage na ciebie: przede wszystkim przy okladaniu. aby robil to jak najszerzej, pod wiatr i zeby zawrotki mial we wlasciwym kierunku. nakrecaj go ile wlezie "naprzod, naprzod, dawaj, dawaj" itd im bardziej zrobisz z siebie debila tym lepiej.

pies ma wiedziec, ze z toba jest fun.

jesli wyjdziesz z nim rano na 5 minut i kazesz siadac i warowac za sniadania to sorry, ale on bedzie cie traktowal jak zrodlo zarcia i "zlo konieczne", ktore trzeba przetrwac, aby sie najesc.

gdzies zrbilas po drodze blad (moim zdaniem pies nidy nie byl dobrze motywowany), bo moje 3 wyzly sa mega, mega nastawione na wpolprace z czlowiekiem mimo ze sa petardami w polu.
aby odkrecic ten blad musisz siegnac do tego, co ten pies kocha. wtedy pokocha tez ciebie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']te wszystkie poradki sa spoko dla jakis innych pieskow, bo wyzel jesli zaczniesz tak postepowac, to cie znielubi jeszcze bardziej:)))po pierwsze dla wyzla praca nie jest "siad, waruj, rownaj, obrocik". praca jest wspolpraca z przewodnikiem w polu.zacznim tym psem kierowac, nie pusczaj go samopas, zacznij o w polu nakrecac tak, aby zwracal uwage na ciebie: przede wszystkim przy okladaniu. aby robil to jak najszerzej, pod wiatr i zeby zawrotki mial we wlasciwym kierunku. nakrecaj go ile wlezie "naprzod, naprzod, dawaj, dawaj" itd im bardziej zrobisz z siebie debila tym lepiej.pies ma wiedziec, ze z toba jest fun.jesli wyjdziesz z nim rano na 5 minut i kazesz siadac i warowac za sniadania to sorry, ale on bedzie cie traktowal jak zrodlo zarcia i "zlo konieczne", ktore trzeba przetrwac, aby sie najesc.gdzies zrbilas po drodze blad (moim zdaniem pies nidy nie byl dobrze motywowany), bo moje 3 wyzly sa mega, mega nastawione na wpolprace z czlowiekiem mimo ze sa petardami w polu.aby odkrecic ten blad musisz siegnac do tego, co ten pies kocha. wtedy pokocha tez ciebie.[/QUOTE]Ale wyżeł też pies i prócz pracy w polu powinien coś umieć. Owczarka z niego nie zrobię, ale to że ma biegać w polu nie oznacza że ma nic poza tym nie widzieć. Nie widzę absolutnie nic złego w siadaniu czy warowaniu,w jakichkolwiek warunkach, to są chyba podstawy i tak też bawimy się - bawimy, bo staram się robić wszystko jako zabawę, choć kiedy wymagam to wymagam.Wydaje mi się że mój błąd też nieco w tym polu siedzi - bo zawsze najważniejszym było pole, pole i tylko pole. Jedyną słuszną rozrywką pole. Nie chciał się bawić z psami, wybierał pole, bieganie, puszczałam go w stadzie 20 psów, a on szedł szukać bażantów, te psy mu mogły gonić po głowie i szczypać po tyłku a on miał pole i koniec, zabawki wypluwał , smaczki wypluwał i wąchać. Na pole jest aż zanadto, pracę mu daję, staram się nawet nią nagradzać jak pisałam, ale nie chodzi mi o nauczenie go pola, a o nauczenie go chodzenia na luźnej smyczy i kontaktu.Skąd sugestie że puszczam go samopas i nie kieruję?W polu jest praca jak to praca i nawet z tym kontaktem, ale poza polem chciałabym żeby coś jeszcze istniało,a nie istnieje. Nie muszę chyba niczego zaczynać, bo pole akurat wygląda ok, wykonuje komendy, czeka w skupieniu na wypuszczenie, wraca na gwizdek, wszytsko robi jak należy. Problem zaczyna się kiedy chcę żeby był zwykłym psem, niepracującym żeby sobie przejśc z nim ulicą i o polu już nie myśleć. Na pole jest nakręcony okrutnie, niech się tylko bażant odezwie a odchodzi od zmysłów, choćby gonił wcześniej 5 godzin po polu, nie umie zastopować i przejśc na tryb pospolitego psa. Nigdy nie przywiązywałam specjalnej wagi do ogółu wychowania typu własnie kontakt, to fakt, stwierdziłam że pointer to pointer, robi co lubi, jak chce biegać niech biega, w pole chodziłam jak nakręcona, nie zmuszałam do niczego, nie oszalał na punkcie zabawki to nie, kiedyś usiłowałam go zarazić dyskiem, ale guzik, jak zaczął tak skończył,umie zachować się przyzwoicie i jest posłuszny, ale nie ma tego czegoś między nami w codziennej relacji mimo że jest we mnie w jakiś tam swój sposób wpatrzony i jestem dla niego ważna.

Link to comment
Share on other sites

bo Aniusia pozjadala wszystkie rozumy.. Mam taka znajoma od border terrierow.. Az ja dziwilo bardzo to, ze dla mnie zaadoptowana 7 letnia suka BT jest normalnym psem.

No i wlasnie.. Mam w domu suke, ktora przez ok.6.5 roku znala tylko wystawy(ale mysle, ze to tylko na poczatku), znala kojec i las. PRacowala. Polowala na dziki.

Trafila do mnie. Do czlowieka lgnela lgnie jak glupia. Zabawa? zabawki? a co to? Na szczescie w polu/lesie pierwszy ruszy Cekin.. ona czeka na jakies niezane mi haslo:D

Wiec po prawie roku mam suke, ktora potrafi sie szarpac miekkimi zabawkami, potrafi sie sama nawet chwile nimi pobawic. Z "siad" wyuczonego w domu przeszlysmy do bardzo fajnej pracy w plenerze. Byle gdzie... Jesli mi sie chce z nia pociczyc to ona jest chetna. Skupia sie na mnie. Naqet jelsi nie dostanie ukochanego zarcia- u nas moze to byc nawet cytryna;p

Juz sie usamodzielnila i potrafi isc z Cekinem powojowac na tylach ogrodka do obcego psa.

Potrafi nie zrobic nic kotom- chciala je zabic przez kilka pierwszych miesiecy.

Pies majacy w nosie zwykle siad na ulicy.. Tutaj w obcym miejscu, na waruj zostan i czekajaca na jedno slowo panci zbey do panci przybiec. Niby latwij mialam bo przez ten maly kontakt z czlowiekiem przez pare lat(kojec, szczenieta co roku albo co cieczke i polowania)- byla spragniona kontaktu z ludziem. Ale ten kontakt wygladal na skakania i lizaniu i ogolnym podlizywaniu i zaczepianiu.. A nie na wspolpracy

[IMG]https://scontent-a-vie.xx.fbcdn.net/hphotos-xfa1/t1.0-9/10500579_738846046157285_7111256715924226831_n.jpg[/IMG]



Da sie jesli sie chce. A mowienie, ze praca d rosolym psem i to TEJ rasy.. Mi sie otwiera noz w kieszeni..Ronuszka bardzo chciala kota zjesc a zaczelysmy sie szarpac zdjeta z mojej stopy skarpetka. Mega radosc, mega zabawa i kota lubimy. Nawet jak go spotkamy na ulicy to wiemy, ze jest nasz.

Z Waldim bedzie duzy problem Majkowska miala jsli nie zmieni podejscia. A to jest trudne. To nie pies jest trudny a pancia;) To przed pancia jest najwiecej pracy nad sama soba a nie nad psem;)

A Laluna wie co mowi.

Majkowska! Ty musisz to "pole" zlapac w garsc i trzymac je przed nosem Waldiego. !! Tylko teraz mysl czym to "pole" w Twojej rece ma byc;)


Majkowska, jestes z Krakowa? Mam fajny pomysl. Wyzel zgarniety z ulicy ladnie sie ogarnal. Znsz babeczke od Puliszonkow? W sumie od 2 lat tylko jedna puliczka juz tylko jest:( Pisz na pw! Dostaniesz dorazna pomoc jak popracowac z psem.

Link to comment
Share on other sites

Zdaję sobie sprawę z tego że jest dużo we mnie tego schrzanienia, gdybym się uważała za wszechwiedzącą, pewnie bym nie pytała a pouczała innych z pewnością ze znam ich psy na wylot ;) I pewnie nie szukałabym pomocy u szkoleniowców i z psem nie pracowała, chcę choć moze nie do końca umiem.A co rozumiesz przez zmianę podejścia?Nie znam babki od puliszonków, choć teraz mi coś świta że może nawet widywałam je na żywo w ogródku na naszej trasie spacerowej. Jeśli możesz wyślij mi pw jakiś kontakt, pogadam chętnie. Ciekawa jestem jaki jest skuteczny sposób na nauczenie psa chodzenie na luźnej smyczy z kontaktem.

Link to comment
Share on other sites

pw masz;)

A zmiana podejscia.. Powiem tak. Sama potrafie byc stanowcza i okrutna w tej stanowczosci i trzezwo potrafie patrzec wzgledem obcych psow, ktore mam pod opieka.. Moje sa rozpuszczone;) A stanowczosc gdzies umyka.. A juz w ogole duzo odpuszczam owczarkowi.. np tydzien temu pieknie sie bawilismy i cwiczylismy, ale zanim zrobil "siad przy nodze".. To minely ze 2 min a pies byl z metr za mna.. (problemy z kregoslupem i biodrem, chcial bardzo a nie umial.. zbieral sie kilka razy az w koncu siadl, a ze odeszlo mu sie.. trudno.. Staral sie bardzo! Wiec na takie rzeczy tez trzeba brac poprawki i nawet jak ma zawarowac i jest to mega powolne to nie moge sie zloscic, ze nie pada z hukiem na ziemie jak kiedys;) )

Zobacz pw i odezwij sie.

Naprawde trudno zmienic poejsce do wlasnego psa.. Bo to nie moze byc tylko zmiana zachowania na jakims tam treningu.. To powinna byc zmiana w calym zyciu ;) A to ciezko zrobic...

Link to comment
Share on other sites

Ha, względem obcych psów to i ja chyba potrafię być konsekwentna i stanowcza.Kilka dni temu znajoma mi podziękowała że moimi metodami (które stosuję na Waldka) pomogłam jej całkowicie opanować psa.Nie wiedziałam czy się cieszyć czy płakać :DJuż zabieram się do pw ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Ale wyżeł też pies i prócz pracy w polu powinien coś umieć. Owczarka z niego nie zrobię, ale to że ma biegać w polu nie oznacza że ma nic poza tym nie widzieć. Nie widzę absolutnie nic złego w siadaniu czy warowaniu,w jakichkolwiek warunkach, to są chyba podstawy i tak też bawimy się - bawimy, bo staram się robić wszystko jako zabawę, choć kiedy wymagam to wymagam.Wydaje mi się że mój błąd też nieco w tym polu siedzi - bo zawsze najważniejszym było pole, pole i tylko pole. Jedyną słuszną rozrywką pole. Nie chciał się bawić z psami, wybierał pole, bieganie, puszczałam go w stadzie 20 psów, a on szedł szukać bażantów, te psy mu mogły gonić po głowie i szczypać po tyłku a on miał pole i koniec, zabawki wypluwał , smaczki wypluwał i wąchać. Na pole jest aż zanadto, pracę mu daję, staram się nawet nią nagradzać jak pisałam, ale nie chodzi mi o nauczenie go pola, a o nauczenie go chodzenia na luźnej smyczy i kontaktu.Skąd sugestie że puszczam go samopas i nie kieruję?W polu jest praca jak to praca i nawet z tym kontaktem, ale poza polem chciałabym żeby coś jeszcze istniało,a nie istnieje. Nie muszę chyba niczego zaczynać, bo pole akurat wygląda ok, wykonuje komendy, czeka w skupieniu na wypuszczenie, wraca na gwizdek, wszytsko robi jak należy. Problem zaczyna się kiedy chcę żeby był zwykłym psem, niepracującym żeby sobie przejśc z nim ulicą i o polu już nie myśleć. Na pole jest nakręcony okrutnie, niech się tylko bażant odezwie a odchodzi od zmysłów, choćby gonił wcześniej 5 godzin po polu, nie umie zastopować i przejśc na tryb pospolitego psa. Nigdy nie przywiązywałam specjalnej wagi do ogółu wychowania typu własnie kontakt, to fakt, stwierdziłam że pointer to pointer, robi co lubi, jak chce biegać niech biega, w pole chodziłam jak nakręcona, nie zmuszałam do niczego, nie oszalał na punkcie zabawki to nie, kiedyś usiłowałam go zarazić dyskiem, ale guzik, jak zaczął tak skończył,umie zachować się przyzwoicie i jest posłuszny, ale nie ma tego czegoś między nami w codziennej relacji mimo że jest we mnie w jakiś tam swój sposób wpatrzony i jestem dla niego ważna.[/QUOTE]

pies jest NAKRECONY NA POLE, a nie na prace w polu toba.
to jest podstawowy problem w waszych relacjach.

pamietam, jak czytalam twoje wypowiedzi o tym, ze wyzel przy rowerze to nie a bardzo, bo bedie sie obracal i weszyl-to jest najlepszy dowod na to, ze nie rozumiesz calej istoty charakteru tych psow.
moje suki uwielbiaja pracowac w polu, jak juz wspomnialam: wszystkie 3 to sa petardy, ale gdy biegna przy rowerze, bazant moglby wskoczyc im na lowe i starczy moje "dawaj, naprzod" i nawet na niego nie spojrza.
dlatego wlasnie, ze w ich wychowaniu rowzwijalam to, co w wyzle najpiekniejsze: chec do wspolpracy czlowiekiem w kazdych warunkach.

sztuczki? pilecka? aporcik? wszystkie to robia i kochaja. najstarsza biega po torze agility.
z tym ze ja nie wprowadzalam tego "zamiast", nie kazalam im polubic siebie przez miske.

i to nie jest tak, ze aniusia pojadala wszystkie rozumy. aniusia ma w chacie 3 dowody na to, ze wie, o czym mowi:))

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marmara_19']hihi, znajoma tez ma w domu 3 dowody an o, ze wie o cyzm mowi..

Ja mam tylko jeden i to od roku.. i mowie "to normalny pies.." :D


Ale teraz z Twoja powyzsza wypowiedzia sie zgadzam..! :) Pies robi wszystko sam...[/QUOTE]

rzeczywisie to swiadczy o twoim olbrzymim doswiadczeniu i wiedzy:)))

a jakie ty masz doswiadczenie z wyzlami, ze "pozjadalas wszystkie rozumy"?


ciekawi mnie to...skoro na wycieczki personalne sobie nawet pozwalasz:)))

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']rzeczywisie to swiadczy o twoim olbrzymim doswiadczeniu i wiedzy:)))

a jakie ty masz doswiadczenie z wyzlami, ze "pozjadalas wszystkie rozumy"?


ciekawi mnie to...skoro na wycieczki personalne sobie nawet pozwalasz:)))[/QUOTE]

mam Ci opisac ile wyzlow mialam w domu i ile mam wsrod znajomych? Pies to pies. Kazda rasa ma jakies predyspozycje do czegos szczegolnego.. Ale u Wlalda problem jest prosty. Chociaz zlozony;) I bynajmniej nie jest to problem/specyfika rasy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marmara_19']mam Ci opisac ile wyzlow mialam w domu i ile mam wsrod znajomych? Pies to pies. Kazda rasa ma jakies predyspozycje do czegos szczegolnego.. Ale u Wlalda problem jest prosty. Chociaz zlozony;) I bynajmniej nie jest to problem/specyfika rasy.[/QUOTE]


aaa jakis czas temu wdalabym sie w dyskusje, ale teraz nie robie tego, gdy nie ma z kim gadac:))

serio: sadze, ze nie masz pojecia, o czym piszesz.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']pies jest NAKRECONY NA POLE, a nie na prace w polu toba.to jest podstawowy problem w waszych relacjach.[/QUOTE]Pies jest nakręcony na pole a Ty piszesz żebym go nakręcała na pracę wpolu mówiąc mu "szybciej" itd - to zbuduje nasz kontakt? Zginęłam. :D[quote name='a_niusia']pamietam, jak czytalam twoje wypowiedzi o tym, ze wyzel przy rowerze to nie a bardzo, bo bedie sie obracal i weszyl-to jest najlepszy dowod na to, ze nie rozumiesz calej istoty charakteru tych psow.[/QUOTE]Poważnie? [quote name='Majkowska']Jak o samego pointera chodzi to jest fajny, naprawdę super pies, i pobiegasz z nim, i na rower pójdziesz, jakieś sporciki typu agi, obi itd zawsze można trenować amatorsko, bo jest ogólnie chętny do współpracy, [/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...