Jump to content
Dogomania

Norcia, kochana sunia


Radek

Recommended Posts

Norciu, jak przebiega dziś imprezka za Tm: urodzinki Saby od dominolo i Dzień Kobiet? Panowie nie okopują wa za bardzo?
[img]http://images.google.pl/images?q=tbn:vTcDEI4X_F3PTM:http://tn3-1.deviantart.com/300W/fs7.deviantart.com/i/2005/223/f/c/Candle_by_StereoGTX.jpg[/img]

Link to comment
Share on other sites

My mamy do Lasku Bielańskiego kawałek drogi, więc ostatnie lata już tam prawie nie bywałyśmy. Ale wcześniej - też zaczynałyśmy tam chodzić w marcu, śledziłyśmy zmiany w przyrodzie, chłonęłyśmy powietrze, w którym czuć już było wielką zmianę, i ciszę, tak rzadką w naszym mieście.
[B]Norciu <*>[/B] bądź szczęsliwa

Link to comment
Share on other sites

Lasek Bielański jest najładniejszy na wiosnę i jesienią. W lato raczej rzadko bywaliśmy tam, ze względu na to, że Norcia nie lubiła upałów.
Bardzo mi brakuje tych wędrówek, takie spacery trwały i trwały. Po powrocie byliśmy nieźle zmęczeni i głodni (Nora w szczególności :evil_lol:).

Link to comment
Share on other sites

W sobotę wróciły smutne wspomnienia, trafiłem w miejsce gdzie spędziłem niedzielę poprzedzającą poniedziałek, w który Norcia zachorowała :(
Była wtedy piękna pogoda, tamtego dnia, gdy wracałem do domu zadzwoniłem do domu, zapytać jak tam grube (tak czasem nazywaliśmy Norcię). Mama odpowiedziała, że jak zwykle Nora nie daje spokojnie zjeść, ponieważ ślini się niemiłosiernie i siada tak, żeby przypadkiem ktoś o niej nie zapomniał. Taka to była łakoma sunia.
Następnego dnia wieczorem jechaliśmy do lekarza :shake:
Od tamtych chwil minęły już miesiące, a ból pozostaje.
Norasku, jak mi Ciebie brak.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Wiem, co czujesz, Radek. Byłam na działce w listopadzie - na chwilę, tylko żeby pograbić liście. I tak było ciężko. Ale teraz zaczną się jazdy na dłużej, na spokojniej - wrócą wszystkie wspomnienia, wspomnienia specjalne i wyjątkowe, bo tam Rasta była najszczęśliwsza. Norcia pewnie też... Dobrze, że będziesz mógł zająć się Sarą, będzie mniej bolało.
Norciu <*>

Link to comment
Share on other sites

Działka dla Norci to było najwspanialsze miejsce na świecie. Gdy tylko przyjeżdżaliśmy na działkę i Nora poczuła trawę pod łapkami zaczynał się galop:)
Potrafiła biegać tak, że ziemia dudniła, a trwało to minimum kwadrans. Dopiero po pierwszym biegu kładła się w trawie i patrzyła...
Wyglądało to tak, jakby całą sobą odbierała piękno przyrody, wpatrzona w przestrzeń, czujna, a jednocześnie zrelaksowana.
Teraz, gdy piszę ten post, mam ją wciąż przed oczami, kochane roześmiane pycho.
Zurdo, to prawda, dzięki Saruśce jest łatwiej, małpiszonek pomaga nam, pewnie podobnie pomaga Tobie Tośka.

Link to comment
Share on other sites

Norciu <*> Zrobiło się ciepło, nastaje pora moczenia się w wodzie, wpadania do niej pod byle pretekstem, ot choćby całkiem niechcący. Już bez Was... Mam nadzieję, że macie tam trochę jezior, bo cóż to by była za wiosna - bez pływania?

Link to comment
Share on other sites

Norcia uwielbiała wodę. Niedaleko działki jest rzeka, zawsze gdy przechodziliśmy obok Nora sprawdzała czy przypadkiem nie idziemy się kąpać :)
Na osiedlu, na którym mieszkaliśmy, jest strumyk. Na początku z chęcią tam wskakiwała żeby się popluskać. Pewnego dnia rozcięła sobie dość głęboko łapkę o stłuczoną butelkę, od tego momentu strumienia unikała. Jej zamiłowanie do wody widać było nawet wtedy, gdy chorowała. Na naszym ostatnim długim spacerze zawędrowała nad staw. Podeszła jak najbliżej, stanęła i wpatrywała się w wodę, łapała jej zapach. Tego dnia miałem nadzieję, że będzie lepiej, a dziś myślę, że ten długi spacer (i długi postój nad wodą) był jej pożegnaniem z ukochanymi miejscami :(
W sobotę byłem u mamy na Bielanach. W bloku obok jest młodziutki psiak prawie identyczny jak Norcia. Gdy go zauważyłem coś ścisnęło mnie w gardle, a oczy zwilgotniały. Tak sobie wędrował po miejscach, gdzie tak niedawno chodziłem z Norcią.

Link to comment
Share on other sites

Radku, ja do dzis wypatruję sobowtóra Psoni. Jak na razie nic. Ale dziś moja mała zabrała mnie na piękny spacer we śnie.

Norciu
[img]http://images.google.pl/images?q=tbn:vTcDEI4X_F3PTM:http://tn3-1.deviantart.com/300W/fs7.deviantart.com/i/2005/223/f/c/Candle_by_StereoGTX.jpg[/img]

Link to comment
Share on other sites

Czytałem o Twoim śnie, przepiękny.
Spotkanie sobowtóra Norci zawsze powoduje, że oczy robią się mokre. Nad tym nie potrafię zapanować. Patrzę i żałuję, że nie mogę pójść z Noraskiem na łączkę :( ale mimo wszystko lubię spotkać psiaka podobnego do niej.

Link to comment
Share on other sites

Ech, nie lubię spotykać psiaków podobnych do Migaczka. Zbyt wiele mnie to czasem kosztuje.
Ale kilka dni temu wracałam ze sklepu ze znajomym i zobaczyliśmy biegnącego psa w kagańcu i z ciągnącą się po ziemi smyczą, podobnego trochę do Migacza. Od razu wiedziałam, o co chodzi: uciekł komuś. A że znam większość psów z osiedla, a jego nie rozpoznałam, to po złapaniu miałam strach w oczach: jak nie znajdę właściciela, a jest na to mała szansa, bo nie znam psa z widzenia, będę musiała dzwonić do straży (wszyscy zapsieni do granic możliwości). Ale kierując się intuicją złapałam smycz, poprosiłam psiaka "do domu" i zaczęliśmy iść w kierunku, z którego przyszedł. Trwało to z pół godziny, prawie straciłam już nadzieję, że jest jednak stąd, ale nagle usłyszeliśmy obydwoje gwizd. Dzięki Bogu, że stałam mocno na nogach, bo właśnie jechałabym na łokciach i kolanach... Ale właściciel się znalazł. Podziękowaliśmy sobie, powiedziałam mu, co myślę i co powinien robić na przyszłość, a potem wracając do domu rozpłakałam się... Za dużo nerwów, za dużo podobieństw...
Przepraszam Radku, że tak się u Norci rozpisałam, ale sam wiesz, że to takie bezpieczne miejsce, gdzie rozumiemy nasze myśli, skojarzenia, wątpliwości...

Link to comment
Share on other sites

Zdrojko, cieszę się gdy ktoś odwiedza Norcię, dobrze że się tu rozpisałaś. Od tego są te wątki za TM. Wszyscy się tutaj rozumiemy, łączy nas to, że utraciliśmy przyjaciół.
W wątku mojej Saruśki Zurdo napisała (i słusznie, jak sądzę), że Sara już wie, że ma kogoś na kogo może liczyć.
Rzecz jasna wróciły wspomnienia. Gdy Norcia była mała często robiła tak, że chowała się za mną, wystawiała tylko głowę i szczekała na większego psa. Zza moich nóg mogła sobie bezpiecznie poszczekać;) To nie był agresywny szczek, Norcia zachęcała szczekiem psiaki (i ludzi też) do zabawy. Wrócił też, niestety, obraz choroby. W bloku, w którym mieszkaliśmy, w środokowej klatce mieszka młody ON, psiak z rodzaju nadpobudliwych:) Pomimo wielkiej chęci do zabawy Nora raczej go unikała, gdy próbował na nią wpadać (to taka jego forma zaproszenia do zabawy) odganiała go, potrafiła nawet wtedy zawarczeć. Gdy chorowała starałem się unikać spotkań z nim, żeby Nory nie stresować. Raz zdarzyło się nam spotkać "wariata". Norcia nie miała siły żeby próbować go odgonić i schowała się za mnie:( Patrzyła tylko wielkimi oczami, jakby prosiła żebym coś zrobił. Całe swoje życie była dla nas, a ostatnie tygodnie to my mogliśmy się jej odwdzięczyć.
Poryczałem się tamtego dnia.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...