Monik@ Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 :cry: :cry: :cry: Puma nie gryzieeeeeeee. :cry: :cry: :cry: Quote
DeDe Posted December 4, 2003 Author Posted December 4, 2003 Monik@, to chyba dobrze, że nie gryzie? Za to naucz ją zalizywać na śmierć :))) Quote
acroba Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 DeDe napisala Trzeba być szybszym od własnego psa, niestety... Ba...ale tego sie trzeba nauczyc :( Ja mialam takiego agenta , zawsze chodzil w kagancu ,bo na pytanie : ktora godzina odpowiadal pierwszy. Zarazek byl -ale mimo wszystko go uwielbialam.Wyszkolil mnie tak ,ze na spacerze bezblednie wyczuwalam kto mu sie nie spodoba. Jak z nim szlam to oczy dookola glowy. Pies byl po przejsciach i mial swoj znienawidzony typ ludzi. Bylo to czasem meczace, ale dzieki niemu nauczylam sie chyba wzystkich psich sygnalow. Atakowal czesto - w mlodosci ,potem zdarzalo mu sie raz na pol roku.Wlasciwie to chcial atakowac.Krew go zalewala jak ktos szedl wpatrzony w niego, jak nagle sie cofal przed nim itp. Przez cale swoje zycie zaliczyl: podkoszulek sedziego (za szybko chcial dac puchar a pies jeden jedyny raz byl bez kaganca) :o I raz wczepil sie gosciowi w brzuch...ale to ma wybaczone.Dzien wczesniej rabneli go kolesie spod sklepu (dali mu po glowie) i nastepnego dnia pies jednego z nich poznal i walnal. Specjalnie byl bez kaganca -to byla najgorsza dzielnica w miescie i powiem szczerze ze szlismy z dusza na ramieniu bo panowie dognaperzy skonczyli na policji.Koles zwial bez slowa i od tamtej pory wszyscy omijali psa lukiem. Piesiu nauczyl mnie chyba rozpoznawania wszystkich mozliwych sytuacji i stanu emocjonalnego czworonoznych. Quote
Flaire Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 DeDe, wracając do Twojej staruszki... Czy jej się powoli zmienia charakter? Albo czy od czasu do czasu ma takie nieracjonalne momenty, gdy kogoś dziabnie, podczas gdy całe życie była bardzo spokojna? Bo jeśli tak, to mogą to być objawy choroby, lub psica może tak reagować na ból. Moje psy nigdy nikogo nie pogryzły, a ja byłam pogryziona w czerwcu, przez ONa "szkolonego" na IPO (nie, nie jestem pozorantem). Niegroźnie na szczęście, ale ślad szczęk jeszcze mam, więc być może zostanie blizna na zawsze. Rzucał się do gardła czy też twarzy; na szczęście nie dosięgnął. Teraz nie mam czasu, żeby to zdarzenie opisywać, ale może jak mi się trochę rozluźni, bo wniosków do wyciągnięcia jest sporo, szczególnie dla tych, którzy tu pisali, że to dobrze, że ich pies reaguje na ludzi, których uważa za niebezpiecznych, "bo przecież po to mam psa". Quote
PIKA Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 Ja nie uwazam, ze to "dobrze, ze pies reaguje" na niebezpiecznych ludzi" Z reguly wszelkiego rodzaju obszczekiwania, czy obwarkiwania ludzi na ulicy sa bezwzglednie tepione. Miedzy innymi dlatego, ze tak nie uwazam i pomimo tego, ze suka jest pod tym wzgledem bardzo zrownowazona i generalnie nie agresywna do ludzi, nie poszlam z psem na IPO, chociaz mnie usilnie namawiano, BO DOBRA JEST. :-? jeszcze jednym powodem bylo to, ze pies jest mieszancem nieznanego pochodzenia (a wiec do konca nie wiadomo co w niej siedzi) a do tego jest w typie molosa. Wtedy ona mnie zaskoczyla reakcja na sytuacje, ale rowniez "stylem tej reakcji" tzn nie uzyciem zebow, a jedynie "postraszeniem" delikwenta. I pomimo tego, ze wydawalo by sie, ze to inni powinni sie mnie bac, to ja schodze z drogi jak widze np. nawianego facia. I to z prostej przyczyny, jak sie zachowa pies to wiem (na pewno poslucha, ze nie wolno), ale jak sie zachowa zaczepny pijaczek, tego to przewidziec nie moge. wiec po co kusic los. Quote
coztego Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 Mój ś.p. pies kiedyś zaatakował jednego gościa, na szczęście nie zdążył go złapać, ale gość sam się prosił. Filip był dość agresywnym psem, ale tylko kiedy ktoś go zaczepił, wyciągnął do niego rękę, nigdy nie zwracał uwagi na ludzi, kiedy ludzie nie zwracali uwagi na niego, był nieduży i chodził bez kagańca. Mój ojciec kiedyś poszedł z psem na zakupy, stanął w kolejce przy kiosku i jakiś gość z kolejki: "O jaki śliczny piesek!" i heja z łapami. Mój ojciec tłumaczy mu, że nie wolno go dotykać, ani wyciągać ręki bo może ugryźć, a gość "Mnie jeszcze żaden pies nie ugryzł!"... No... To był ten pierwszy raz dla tego pana z kolejki... ;) I jeszcze zaczął się awanturować, że jak z takim psem można do kolejki stawać! Na szczęście cała kolejka stanęła w obronie mojego psa "Po cholerę pan łapy wyciąga, skoro był pan ostrzegany, że pies gryzie!" To mnie zawsze wkurza najbardziej: wyciąganie łap do psa, mimo ostrzeżeń właściciela, że pies nie lubi być głaskany przez obcych, że może ugryźć itd... :evil: Co ludzie chcą w ten sposób udowodnić? A dla normalnego właściciela nie jest przyjemne kiedy pies rzuca się na człowieka, nawet jesli ten sam się prosi... :evilbat: Quote
acroba Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 Nie wiem czy zauwazyliscie taka dziwna zaleznosc. Ja zawsze jak szlam z psem , prowadzilam go po zewnetrznej , przy lewej nodze. Tak zeby nikt nie musial go mijac , z prawej strony zawsze bylo miejsce zeby sie minac. Ale na 10 spotkanych osob 5 zawsze szlo ,popatrzylo na psa i sie na niego pakowalo. Mialam wrazenie ze ludziom sie mozg wylacza i zawsze robili wszystko zeby przejsc obok psa. Mojego to nie ruszalo , dopoki ktos nie dosc ze sie wciskal to jeszcze stawal jak wmurowany przed psem. Za diabla tego nie moge zrozumiec. Quote
Flaire Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 Ludzie są przyzwyczajeni chodzić po prawej stronie chodnika, korytarza, itp. Więc jeżeli Twój pies idzie, jak mój i wszystkie szkolone psy, przy lewej nodze, to w naturalny sposób większość ludzi minie Cię właśnie od strony psa :niewiem: Quote
acroba Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 Zgoda Flaire. Tylko ja mialam kilka razy taka sytuacje ze czlowiek szedl po mojej prawej stronie , widzialam to z daleka a widzac psa ,automatycznie skrecal i za wszelka cene chcial sie z nim minac. Na schodach to samo. Psa prowadze przy scianie, sasiad idzie trzymajac sie poreczy. Jak sie mijamy gosciu zmienia strone i chce psa minac idac przy scianie. Moi sasiedzi juz sie nauczyli i juz tego nie robia ,wiedza ze ja swoje prowadze od sciany i strony nie zmienie.Ale od czasu do czasu spotkam jakiegos obcego ktory robi to automatycznie.Po prostu widzi psa i od razu przykleja sie do sciany .A moje nie umia chodzic inaczej po schodach. Quote
PIKA Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 To zacznijmy uczyć psy chodzenia przy prawej nodze :lol: a tak w ogóle to dlaczego akuratnie przy lewej musi być? :niewiem: Quote
acroba Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 Nie musi byc przy lewej .Kiedys na Pt bylo ze pies mial chodzi tylko po lewej. Mi to juz tak zostalo :lol: Quote
PIKA Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 acroba, ja wiem, ze nie musi, ale na PT musi, więć pytam dlaczego ? :lol: Quote
PATIszon Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 To zacznijmy uczyć psy chodzenia przy prawej nodze :lol: : Tiaaa, myślisz, że to takie łatwe? Ja teraz próbuje wytłumaczyć Kenii, że ma chodzić też przy prawej nodze i wierz mi, że to nie jest takie proste. Jak nic od niej nie wymagam to jeszcze jakoś idzie, ale jak tylko coś chce to zaraz próbuje mnie obejść i stanąć z lewej strony. Quote
Flaire Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 a tak w ogóle to dlaczego akuratnie przy lewej musi być? :niewiem:Bo widzisz, to było tak. Szedłeś sobie po prawej stronie drogi, a swoją kobietę prowadziłeś po sowjej prawej stronie, coby ja przjeżdżające dorożki nie ochlapały. Więc dla psa zostawała tylko lewa strona. A potem zapisano to do regulaminu i w niektórych regulaminach już tak pozostało do dnia dzisiejszego. Quote
acroba Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 Pika napisal acroba, ja wiem, ze nie musi, ale na PT musi, więć pytam dlaczego ? Na PT nie musi - pies moze chodzi po prawej .Twoj wybor. W regulamninie jest ze psa prowadzisz albo po lewej albo po prawej. Ja uczylam po lewej i tak mi zostalo. Quote
PIKA Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 Pati, wiem, ja mam to samo. :lol: najlepiej to wyglada, jak daje jej komende "siad", kiedy jest po mojej prawej stronie. Zamiast usiąść na tylku to ona najpierw obejdzie mnie tak aby byc po mojej lewej stronie i dopiero siada :D i to się nazywa natychmiastowe wykonanie komendy "siad" :D Flaire - ja kobiet pod reke nie prowadzałam, to raczej mnie prowadzano. Ale na pewno, nie w czasach dorożek :fadein: I tak myślałam, że to tylko kwestia przyzwyczajenia :lol: Quote
Monik@ Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 Monik@, to chyba dobrze, że nie gryzie? Za to naucz ją zalizywać na śmierć )) Jakie dobrze? Jakie dobrze? Żeby się choć raz odwarknęła do niewinnego człowieka, a tu nic! :cry: Quote
adda Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 acroba ma rację, wcale pies nie musi chodzić po lewej stronie. W regulaminie na PT jest napisane, że albo z lewej, albo z prawej. To wybór przewodnika. A dlaczego większość prowadzi psy po lewej stronie? Trudno powiedzieć. Może żeby mieć prawą wolną, toć to dla większości ważniejsza ręka. Quote
Flaire Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 W regulaminie na PT jest napisane, że albo z lewej, albo z prawej. To wybór przewodnika. Tak, ale już w dalszych regulaminach (IPO czy FCI obedience) pies musi chodzić przy lewej nodze, chyba że przewodnik jest niepełnosprawny w sposób, który pozwala mu prowadzić psa tylko przy prawej. Quote
dzurga Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 Hmmmmmmm, czasami nie bardzo jest z tej drogi gdzie zejsc. Ja rowniez nie jestem za tym zeby pies rzucal sie, warczal czy szczekal natomiast srednio bym byla zadowolona gdyby moj pies cieszyl sie i merdal ogonem kiedy ktos mnie zaczepia i szarpie. Moje psy chodza w kagancach i to skorzanych, bo uderzenie metalowym mogloby komus zrobic krzywde. Agresywne nie sa wcale, wrecz przeciwnie bardzo przyjacielskie. I dpskonale zdaje sobie sprawe z tego ze pomimo tego ze np pijaczek mnie zaczepial (w nie wiadomo jakich zamiarach) ale gdyby moj pies procz ostrzegawczego pomruku zatopil w nim swoje zeby (a tak sie nie stanie bo nosi kaganiec - na wypadek gdyby jednak niezbyt trafnie ocenil zagrozenie) to i tak ja bym miala klopoty bo przeciez to rottweiler - pies morderca. A nie daj boze by sie pijaczkowi cos stalo to nawet nie chce myslec. Jak sie wychodzi z domu wieczorami to rozny element mozna spotkac. Przewaznie osoby z rottweilerem nie zaczepiaja a w tej jednej sytuacji tylko mrukniecie psa wystarczylo zebym miala spokoj. I zdecydowanie wole takiego psa, krtory budzi respekt juz samym swoim wygladem a nie jakiegos wscieklego szczekacza bez kaganca po ktorym nie wiadomo czego sie moge spodziewac bo mi wsciekle ujada kolo nogi chociaz ide sobie spokojnie i niekogo nie zaczepiam. Oczekuje po moich psach ze nie pozwola mnie skrzywdzic. I wiem ze moge na nie liczyc. I to nie dlatego ze sa morderczymi bestiami (bo sa akurat kanapowymi lizakami) tylko dzieki obrazowi rottweielra mordercy wykreowanemu przez media. I moge sobie spokojnie wieczorem przejsc przez slumsy w ktorych mieszkam pelne pijaczkow i penerkow stojacych po bramach i nikt mnie nie zaczepia. A jak nie mialam psow to niestety bylo czeste. Zastanowmy sie w kontekscie tego wszystkiego co jest wazniejsze? Moj stres czy stres zaczepiajacego mnie zula? Quote
Flaire Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 Oczekuje po moich psach ze nie pozwola mnie skrzywdzic. Wytłumacz może, czego dokładnie oczekujesz, bo to mnie właśnie niepokoi. Czy to znaczy, że jeżeli pies uzna, że ktoś próbuje Cię skrzywdzić, to ma się rzucać? Czy coś innego? W jaki dokładnie sposób ma nie pozwolić, żebyś została skrzywdzona? Quote
zalewska alcia Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 Nie chce mi się pisac o tym co przeżyłam kilka razy ...................... musze się zmotywować Quote
Masza Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 Flaire, ja chyba wiem o czym pisze Alicja Zalewska- moj pies ("cocker") nigdy w zyciu nawet nie warknal na czlowieka, NAWET gdy zostalam napadnieta przez pana pijaka bedac z owym psem na spacerze (pozny wieczor, pijaczyna nagle biegnie w moja strone przez trawnik macha rekami, drze morde, mialam zawal, skonczylo sie na szarpaniu za rekaw-mnie przez pijaka, i mojej ucieczce :-? ). Pies nie widzial zagrozenia, zinterpretowal to jako zabawe. Kiedy udalo mi sie uciec nie wiedzialam czy mam byc z niego dumna, ze naprawde taki lagodny jak sadzilam, czy mam plakac z rozpaczy nad jego glupota. Wybralam to pierwsze. To jest pies na ptactwo wodne, nie obronny, a zdarzenie utwierdzilo mnie w przekonaniu, ze MOZE chodzic bez smyczy i kaganca niezaleznie od przepisow. To takze zdarzenie spowodowalo chec posiadania psa, ktory nie zinterpretowalby tego jako zabawe, zreszta ta chec ostatnio odzyla- bo zmieniaja sie warunki w jakich zyje (np ja lub moja matka jezdzimy do domu na wsi, tam sasiedzi daleko, nikt nawet nie uslyszy ze cos sie dzieje niedobrego...) chec ta stlumilam zapisujac sie sama na samoobrone (choc IPO tez mi wpadlo do glowy :lol: ) Wiem jak bardzo upierdliwie jest miec psa ktory sobie wiele sytuacji intepretuje jako zagrozenie, takiego moj ojciec mial wyzla :-? trzeba bylo miec oczy dookola glowy, w zyciu by nie ugryzl osoby glaszczacej go i rozmawiajacej ze mna, ale: osoby na rowerach, motorynkach, motorach, deskorolkach, rolkach (dziewczynke strzelil zebami w brzuch, upadla i zlamala reke, wszystko z ciocia na spacerze, przepraszalismy ich na kolanach) obcy machajacy rekami w nasza strone, listonosz wkraczajacy nagle na dzialke, obcy pod wplywem alkoholu cos krzyczacy w nasza strone, obce psy atakujace go, obce psy atakujace mojego psa (bo to przeciez byl "jego" cocker) itd. To BYLY sytuacje zagrozenia,ale z pewnoscia nie wymagaly ataku z jego strony. Owszem zostajac z nim sama na wsi czulam sie bardzo bezpiecznie, ale nie wiem czy to bylo warte ciaglego stresu na spacerach codziennych :roll: z drugiej strony sama mam psa ktorego raczej ja musze bronic i to tez jest chwilami upierdliwe. No trudno orzec. Przeciez nie ma psow idealnych, nie? tzn takich ktore w kazdych okolicznosciach spelniaja nasze oczekiwania. Z pewnoscia o wiele latwiejsze i przyjemniejsze jest zycie z takim psem, jakiego mam, zwazywszy na to, ze mieszkamy wiekszosc tygodnia w centrum miasta. Quote
dzurga Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 Jesooooooo, zaraz bedzie ze hoduje w domu jakichs mordercow. To, ze nie pozwola mnie skrzywdzic to nic innego jak fakt, ze swoim wygladem budza respekt a mysle, ze gdyby faktycznie ktos chcial mi cos zrobic na ulicy (np. wyrwac torebke, zaatakowac czy cos w ten desen) to: 1. zrezygnowalby ze wzgledu na psa 2. gdyby sie odwazyl to mysle, ze co najwyzej mogloby sie skonczyc przewroceniem. Podkreslam po raz kolejny - moje psy chodza w kagancach, na smyczy, nie rzucaja sie na ludzi i psy i sa kanapowymi lizakami. Ale kurcze blade jak ktos nieznajomy na ulicy szarpie mnie za rekaw w blizej nie okreslonych zamiarach to nie wyobrazam sobie zeby moj pies merdal radosnie kita. Nie mowie zeby sie od razu rzucal na klienta i rozszarpal go na strzepy, bo ja bym mogla tego psychicznie nie wytrzymac ale niech chociaz warknie, czy chocby sie ustawi - tak zeby agresorowi glupie mysli (jakiekolwiek ma w danej chwili zaczepiajac mnie) raz na zawsze z glowy wylecialy. Quote
sabina Posted December 4, 2003 Posted December 4, 2003 Hej dzurga, jesli twoje psy sa w kagancach to wszytsko ok. nawet jakby zareagowaly , to skonczylo by sie warczeniem i ewent. przewroceniem. Ja oczekiwalabym od mojego psa jakiejs obronnej postawy, jesli spotkaloby mnie zagrozenie. Czesto walesam sie z nim po lakach nad Odra, gdzie rozni ludzie sie kreca, ale jak na razie to chyba wszystkich odstrasza wzrost mojego psa. A on w zyciu nie skrzywdzil muchy... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.