Jump to content
Dogomania

Słowo się rzekło. Cacek zostaje u mnie. Czas na zmianę działu.


majqa

Recommended Posts

Moja Miśka urodziła się i wychowała w jamce pod torami.
Pierwszy niecały rok swojego życia spędziła na terenie kopalni..U nas jest ( po dwóch miesiącach łapania) od lutego tego roku.
I też nie wiem jak ona żyła..jak przetrwała zimę..teraz jest przytulaśna, też podkołderkowa, lubi ciepełko....oj,lubi..a na spacerach, jak zawieje troszkę - to na rączki i całuski rozdaje.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Coś... nieprawdopodobnego i przejmująco smutnego... :-(
Ponieważ Cacuś na początku częściej kursował na siku (np. ostatni raz 24.00, a nawet 1.00), czego pilnowałam, by nie trenować mu pęcherza, dziś (bo wcześniej wariował na potęgę i nie miałam pewności, czy na dworze miał czas podnieść nóżkę) też uznałam, że może chcieć wyjść. Otworzyłam drzwi do pokoiku i go zawołałam. (Spał wtulony w męża.) Z oporami ale wyszedł więc otworzyłam drzwi na dwór, zeszłam z nim oczywiście (czyli jak zawsze, bo ja schodziłam do połowy schodów, Cacuś parę kroczków niżej, szybkie siku i sprint z powrotem) ale Cacek jakoś zostawał w tyle. Zachęcałam go (najwyraźniej nie chciało mu się siku) ale nic z tego, zawracał do domu. Jakoś tak kulił się, jakby myślał, że mam jakieś złe zamiary, że może chcę go wyrzucić? Szczęka opadła mi chwilę później, bo... jakby w panice, że mogę się go pozbyć, jakby chciał mi zejść z oczu, żeby się nie narazić, u podnóża schodów, czyli już praktycznie na dworze, wskoczył na coś na kształt murka/ wymurowaną półkę, tam leżał kocyk i... zwinął się na nim w kłębuszek.
Myślałam, że mi serce pęknie. :-( Piorunem porwałam go na ręce, szpula do domu, do pokoiku, wycałowałam, utuliłam i wpakowałam mężowi pod kołdrę... Boże, co tej bidzie po głowie chodziło??? :-(
Mój opis, bo nie potrafiłam krócej tego oddać jest długi ale to się rozegrało bardzo szybko...
Cacek na tym kocyku (to jego małe, szczuplusie ciałeczko) całym sobą mówił: [I]Nie wyrzucaj, pozwól mi choć tu zostać, na tym murku... [/I]

Link to comment
Share on other sites

Cacusiu mały...juz nikt nigdy Cię nie wyrzuci i nie przegna na świata strony..
Matusiu, Majqo, takie strasznie smutne to jest co napisałaś...
Pies, który takiej tułaczki jak Cacek ( TAKIEJ - czyli JAKIEJ? - nie wiem..) nie przeżył,
nigdy by chyba Twojego gestu, zachowania nie zrozumiał w ten sposób co on.
Co mu się w tej małej głowce pomyślało...

A potem na rączki i pod kołderkę - jaki musiał być szczęśliwy..ech...

Link to comment
Share on other sites

Teraz go będę pytać, pytać, pytać i upewniać się, czy chce wyjść...
Biedulinek... Dziś mu w nagrodę pozwolę pogonić Elkę... :-)

Ja chyba nie chcę wiedzieć, jaka była jego przeszłość. :shake: Jego zachowanie jest b.podobne do zachowania mojej Firci, suni po przejściach.

Link to comment
Share on other sites

A to dla odmiany napiszę Wam coś wesołego (Irence o tym opowiadałam przez fona)...

Z mamą mamy jedną stacj. ale i wewn. połączenie. Mówię, że wypuszczam psiaki na dwie tury. W pierwszej pobiegł Cacuś i Jolka. Nie zdążyłam dobrze zamknąć drzwi, tel. mamy do mnie na górę. Zamarłam, sądząc, że może coś wypatrzyła, że coś jest nie tak, że coś się stało... W słuchawce reeechot... i relacja. Cacuś tak bardzo ale tak bardzo chciał wyprzedzić Jolkę, a osobno chciał zrobić siku, że połączył te dwie czynności, by nie tracić czasu, biegł na 3 łapkach, z 4tą podniesioną jak na niewidoczne drzewko i... sikał. Dogonił Jolę, obszczekał świat i łaskawie spuścił jeszcze kropelkę na krzaczek. :-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ewatonieja']biedny Cacek, na ludzi to on w swoim życiu trafił dopiero niedawno :( mój Dajmon chowa się pod łóżko kiedy mówimy głośniej (i niekoniecznie się kłócimy z Grześkiem)
szkoda, że nikt konkretny nie odpowiedział na ogłoszenie z metra[/QUOTE]
No właśnie, obserwuję, obserwuję go i dochodzę do wniosków, że za dobrze to mu się nie wiodło... :-(
To, co opisujesz o Dajmonku, wypisz wymaluj właśnie moja Firka, a teraz i Cacuś (on się bardzo boi uderzenia - poważniejszy ton, ruch ręką, który w jego mniemaniu...)... :-(
Eh... nic to, tu, gdzie jest będzie rozpieszczany do upadłego.
Dziś jeszcze planuję stoczyć z nim walkę (siadamy na tapczanie, moja ręka zamienia się w małe zwierzę, Cacek na nią poluje, zagryza, ręka atakuje Cacka, ucieka itd... a całość kończy wyprowadzaniem Cacunia z rozwariowania głaskaniem i całowaniem brzuchola)... Takie walki Cacuś bardzo lubi! :-)

Poza opisanymi telefonami w jego sprawie nie było już żadnego innego ani też maila.
Zmartwiona nie jestem... są większe problemy niż kotożerny acz przekochany psiak! :-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='irenaka']Pakuj się i przyjeżdżaj do Krakowa:)
Kogoś znajdę, kanapa już jest i czeka:D:D[/QUOTE]

[quote name='majqa']No właśnie, obserwuję, obserwuję go i dochodzę do wniosków, że za dobrze to mu się nie wiodło... :-(
To, co opisujesz o Dajmonku, wypisz wymaluj właśnie moja Firka, a teraz i Cacuś (on się bardzo boi uderzenia - poważniejszy ton, ruch ręką, który w jego mniemaniu...)... :-(
Eh... nic to, tu, gdzie jest będzie rozpieszczany do upadłego.
Dziś jeszcze planuję stoczyć z nim walkę (siadamy na tapczanie, moja ręka zamienia się w małe zwierzę, Cacek na nią poluje, zagryza, ręka atakuje Cacka, ucieka itd... a całość kończy wyprowadzaniem Cacunia z rozwariowania głaskaniem i całowaniem brzuchola)... Takie walki Cacuś bardzo lubi! :-)

Poza opisanymi telefonami w jego sprawie nie było już żadnego innego ani też maila.
Zmartwiona nie jestem... są większe problemy niż kotożerny acz przekochany psiak! :-)[/QUOTE]

ahhh, te kudłate brzucholki do całowania :evil_lol: ...mniam...sama to robie mojemu olbrzymkowi przynajmniej raz na dzień, i nie wiem kto ma większą radochę :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Nooo, rozpieszczany to jest, dziś w ramach rozpieszczania ocaliłam mu życie w tym znaczeniu, że nie dałam w dooopsko, a tylko pogroziłam palcem. ;-)
Popołudniem słyszę jakąś ostrą akcję w pokoju, pędzę i już widzę w czym rzecz (kot). [I]Cacuś, co zrobiłeś???[/I] - pytam. (Niby jakbym nie widziała, choć w pewnym sensie mało widziałam.) A tu nagle, zza tapczanu, wypada kocur Elżbieta, goni Cacka, ten, o dziwo, sp.... (sami się domyślcie) jak nigdy, a Elżbieta tłucze go po tyłku.
Ledwo oboje wyrobili zakręt, przy czym Elżbieta, patrzę, gwałtownie nawraca i zasuwa z powrotem za tapczan, bo... w zapalczywości huknęła w zainteresowaną draką Jolkę.
Jak się wszystko uspokoiło uznałam, że poszło starcie między Elżbietą i Cackiem. Nic bardziej mylnego. Cacek zrobił sobie deser :angryy: z kotki Franki. Franka ma mały ubytek sierści (znalazłam kępkę po dłuższej chwili), na szczęście bez draśnięcia. Kocurek po prostu stanął w obronie kotki. :roll:
A sam Cacek? Sekund 5 później zasuwał za Bolkiem i Lolkiem po schodach na strych, zamykany na szczęście strych. No nic, teraz obmyślam jak zabudować/ zabarykadować wejście na schody żeby Cacek nie miał ciągot.

Mały Potfffór :loveu: już śpiunia... Uff... kolejny dzień do przodu. :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='majqa']To ja się upraszam w pierwszej kolejności o Niunię Isadorko! :-)
Włosy mi dęba stają na myśl, że ona zakwitnie w hoteliku... qrczę, odzew o nią zerowy! :-([/QUOTE]


Mnie całą wena odleciała muszę jakiego łyskacza obalić po tym jak przeczytałam o hotelikach

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...