Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Moja Miśka urodziła się i wychowała w jamce pod torami.
Pierwszy niecały rok swojego życia spędziła na terenie kopalni..U nas jest ( po dwóch miesiącach łapania) od lutego tego roku.
I też nie wiem jak ona żyła..jak przetrwała zimę..teraz jest przytulaśna, też podkołderkowa, lubi ciepełko....oj,lubi..a na spacerach, jak zawieje troszkę - to na rączki i całuski rozdaje.

  • Replies 1.4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='irenaka'](...) A ilu takich jak on, nie przetrwa:-(:-( Nie będzie mieć tyle szczęścia:-(:-([/QUOTE]
To prawda i najgorsza jest świadomość, że nie sposób pomóc im wszystkim... :-(

Posted

moze macie jakies zbedne ubrania lub cos wtym stylu ....rece opadaja --- XIX :( [URL]http://www.dogomania.pl/threads/198069-XXI-wiek-tragedia-ludzi-i-zwierząt/page3[/URL]

Posted

Coś... nieprawdopodobnego i przejmująco smutnego... :-(
Ponieważ Cacuś na początku częściej kursował na siku (np. ostatni raz 24.00, a nawet 1.00), czego pilnowałam, by nie trenować mu pęcherza, dziś (bo wcześniej wariował na potęgę i nie miałam pewności, czy na dworze miał czas podnieść nóżkę) też uznałam, że może chcieć wyjść. Otworzyłam drzwi do pokoiku i go zawołałam. (Spał wtulony w męża.) Z oporami ale wyszedł więc otworzyłam drzwi na dwór, zeszłam z nim oczywiście (czyli jak zawsze, bo ja schodziłam do połowy schodów, Cacuś parę kroczków niżej, szybkie siku i sprint z powrotem) ale Cacek jakoś zostawał w tyle. Zachęcałam go (najwyraźniej nie chciało mu się siku) ale nic z tego, zawracał do domu. Jakoś tak kulił się, jakby myślał, że mam jakieś złe zamiary, że może chcę go wyrzucić? Szczęka opadła mi chwilę później, bo... jakby w panice, że mogę się go pozbyć, jakby chciał mi zejść z oczu, żeby się nie narazić, u podnóża schodów, czyli już praktycznie na dworze, wskoczył na coś na kształt murka/ wymurowaną półkę, tam leżał kocyk i... zwinął się na nim w kłębuszek.
Myślałam, że mi serce pęknie. :-( Piorunem porwałam go na ręce, szpula do domu, do pokoiku, wycałowałam, utuliłam i wpakowałam mężowi pod kołdrę... Boże, co tej bidzie po głowie chodziło??? :-(
Mój opis, bo nie potrafiłam krócej tego oddać jest długi ale to się rozegrało bardzo szybko...
Cacek na tym kocyku (to jego małe, szczuplusie ciałeczko) całym sobą mówił: [I]Nie wyrzucaj, pozwól mi choć tu zostać, na tym murku... [/I]

Posted

Cacuś już po śniadanku, pierwszym polowaniu na kosy (dokarmiane przez mamę) i rzecz jasna na kociaki. Zadowolony, zakołderkowany.
Dzień doberek Wszystkim! :-)

Posted

Cacusiu mały...juz nikt nigdy Cię nie wyrzuci i nie przegna na świata strony..
Matusiu, Majqo, takie strasznie smutne to jest co napisałaś...
Pies, który takiej tułaczki jak Cacek ( TAKIEJ - czyli JAKIEJ? - nie wiem..) nie przeżył,
nigdy by chyba Twojego gestu, zachowania nie zrozumiał w ten sposób co on.
Co mu się w tej małej głowce pomyślało...

A potem na rączki i pod kołderkę - jaki musiał być szczęśliwy..ech...

Posted

Teraz go będę pytać, pytać, pytać i upewniać się, czy chce wyjść...
Biedulinek... Dziś mu w nagrodę pozwolę pogonić Elkę... :-)

Ja chyba nie chcę wiedzieć, jaka była jego przeszłość. :shake: Jego zachowanie jest b.podobne do zachowania mojej Firci, suni po przejściach.

Posted

A to dla odmiany napiszę Wam coś wesołego (Irence o tym opowiadałam przez fona)...

Z mamą mamy jedną stacj. ale i wewn. połączenie. Mówię, że wypuszczam psiaki na dwie tury. W pierwszej pobiegł Cacuś i Jolka. Nie zdążyłam dobrze zamknąć drzwi, tel. mamy do mnie na górę. Zamarłam, sądząc, że może coś wypatrzyła, że coś jest nie tak, że coś się stało... W słuchawce reeechot... i relacja. Cacuś tak bardzo ale tak bardzo chciał wyprzedzić Jolkę, a osobno chciał zrobić siku, że połączył te dwie czynności, by nie tracić czasu, biegł na 3 łapkach, z 4tą podniesioną jak na niewidoczne drzewko i... sikał. Dogonił Jolę, obszczekał świat i łaskawie spuścił jeszcze kropelkę na krzaczek. :-)

Posted

biedny Cacek, na ludzi to on w swoim życiu trafił dopiero niedawno :( mój Dajmon chowa się pod łóżko kiedy mówimy głośniej (i niekoniecznie się kłócimy z Grześkiem)
szkoda, że nikt konkretny nie odpowiedział na ogłoszenie z metra

Posted

[quote name='ewatonieja']biedny Cacek, na ludzi to on w swoim życiu trafił dopiero niedawno :( mój Dajmon chowa się pod łóżko kiedy mówimy głośniej (i niekoniecznie się kłócimy z Grześkiem)
szkoda, że nikt konkretny nie odpowiedział na ogłoszenie z metra[/QUOTE]
No właśnie, obserwuję, obserwuję go i dochodzę do wniosków, że za dobrze to mu się nie wiodło... :-(
To, co opisujesz o Dajmonku, wypisz wymaluj właśnie moja Firka, a teraz i Cacuś (on się bardzo boi uderzenia - poważniejszy ton, ruch ręką, który w jego mniemaniu...)... :-(
Eh... nic to, tu, gdzie jest będzie rozpieszczany do upadłego.
Dziś jeszcze planuję stoczyć z nim walkę (siadamy na tapczanie, moja ręka zamienia się w małe zwierzę, Cacek na nią poluje, zagryza, ręka atakuje Cacka, ucieka itd... a całość kończy wyprowadzaniem Cacunia z rozwariowania głaskaniem i całowaniem brzuchola)... Takie walki Cacuś bardzo lubi! :-)

Poza opisanymi telefonami w jego sprawie nie było już żadnego innego ani też maila.
Zmartwiona nie jestem... są większe problemy niż kotożerny acz przekochany psiak! :-)

Posted

[quote name='irenaka']Pakuj się i przyjeżdżaj do Krakowa:)
Kogoś znajdę, kanapa już jest i czeka:D:D[/QUOTE]

[quote name='majqa']No właśnie, obserwuję, obserwuję go i dochodzę do wniosków, że za dobrze to mu się nie wiodło... :-(
To, co opisujesz o Dajmonku, wypisz wymaluj właśnie moja Firka, a teraz i Cacuś (on się bardzo boi uderzenia - poważniejszy ton, ruch ręką, który w jego mniemaniu...)... :-(
Eh... nic to, tu, gdzie jest będzie rozpieszczany do upadłego.
Dziś jeszcze planuję stoczyć z nim walkę (siadamy na tapczanie, moja ręka zamienia się w małe zwierzę, Cacek na nią poluje, zagryza, ręka atakuje Cacka, ucieka itd... a całość kończy wyprowadzaniem Cacunia z rozwariowania głaskaniem i całowaniem brzuchola)... Takie walki Cacuś bardzo lubi! :-)

Poza opisanymi telefonami w jego sprawie nie było już żadnego innego ani też maila.
Zmartwiona nie jestem... są większe problemy niż kotożerny acz przekochany psiak! :-)[/QUOTE]

ahhh, te kudłate brzucholki do całowania :evil_lol: ...mniam...sama to robie mojemu olbrzymkowi przynajmniej raz na dzień, i nie wiem kto ma większą radochę :eviltong:

Posted

majqo rozpieszczaj go do upadłego, cholerne traumy, u psiaków też pozostają, to się baaardzo wolno leczy. Ech, najważniejsza witamina M, tej nigdy za dużo, jak śpiewa artysta, M jak miłość....;) tarmoszki dla Jegomościa Cacusia:)

Posted

Nooo, rozpieszczany to jest, dziś w ramach rozpieszczania ocaliłam mu życie w tym znaczeniu, że nie dałam w dooopsko, a tylko pogroziłam palcem. ;-)
Popołudniem słyszę jakąś ostrą akcję w pokoju, pędzę i już widzę w czym rzecz (kot). [I]Cacuś, co zrobiłeś???[/I] - pytam. (Niby jakbym nie widziała, choć w pewnym sensie mało widziałam.) A tu nagle, zza tapczanu, wypada kocur Elżbieta, goni Cacka, ten, o dziwo, sp.... (sami się domyślcie) jak nigdy, a Elżbieta tłucze go po tyłku.
Ledwo oboje wyrobili zakręt, przy czym Elżbieta, patrzę, gwałtownie nawraca i zasuwa z powrotem za tapczan, bo... w zapalczywości huknęła w zainteresowaną draką Jolkę.
Jak się wszystko uspokoiło uznałam, że poszło starcie między Elżbietą i Cackiem. Nic bardziej mylnego. Cacek zrobił sobie deser :angryy: z kotki Franki. Franka ma mały ubytek sierści (znalazłam kępkę po dłuższej chwili), na szczęście bez draśnięcia. Kocurek po prostu stanął w obronie kotki. :roll:
A sam Cacek? Sekund 5 później zasuwał za Bolkiem i Lolkiem po schodach na strych, zamykany na szczęście strych. No nic, teraz obmyślam jak zabudować/ zabarykadować wejście na schody żeby Cacek nie miał ciągot.

Mały Potfffór :loveu: już śpiunia... Uff... kolejny dzień do przodu. :lol:

Posted

To ja się upraszam w pierwszej kolejności o Niunię Isadorko! :-)
Włosy mi dęba stają na myśl, że ona zakwitnie w hoteliku... qrczę, odzew o nią zerowy! :-(

Posted

[quote name='majqa']To ja się upraszam w pierwszej kolejności o Niunię Isadorko! :-)
Włosy mi dęba stają na myśl, że ona zakwitnie w hoteliku... qrczę, odzew o nią zerowy! :-([/QUOTE]


Mnie całą wena odleciała muszę jakiego łyskacza obalić po tym jak przeczytałam o hotelikach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...