Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='akucha']Brązowa, jak ja ujmę w słowa to nasze sopockie jestestwo :angryy:... to nie będziesz zachwycona, to piękne nie będzie..
Przemyślenia na dziś. Zamknąć watki. Założyć jeden zbiorczy i przejśc do podziemia.
Wprowadzamy stan wojenny.[/quote]
że co? ja poproszę o tłumaczenie bo do podziemia schodzę z Wami to lepiej żebym uświadomiona była:mad:

Posted

Olenko, takie czasy.
Trzeba walczyć z wydawaniem psów na łańcuchy, działki i parkinki, ktore nie łapią się na żadną cywilizowaną kategorie. Trzeba walczyc, żeby to co robimy miało jakis sens.

Hades - młody, piekny mix laba - do firmy
Karolinka - na działkę
BOSS - na parking, zaginiony
6miesięczny sczeniak - do budy na łańcuch, na zapyziałą wiochę
Beksa czarnula - na działkę

to przykłady..., ech... ściagam ogłoszenia i ryczę.

Posted

[quote name='akucha']Olenko, takie czasy.
Trzeba walczyć z wydawaniem psów na łańcuchy, działki i parkinki, ktore nie łapią się na żadną cywilizowaną kategorie. Trzeba walczyc, żeby to co robimy miało jakis sens.

Hades - młody, piekny mix laba - do firmy
Karolinka - na działkę
BOSS - na parking, zaginiony
6miesięczny sczeniak - do budy na łańcuch, na zapyziałą wiochę
Beksa czarnula - na działkę

to przykłady..., ech... ściagam ogłoszenia i ryczę.[/quote]


o tym wiem myślałam że coś jeszcze czego nie wiem, nie płacz trzeba szukać biedaków i ratować

Posted

co da podziemie????
Nic.Myslisz,ze debil,co wzial karolinke,bekse,czy Bossa,widzial ogloszenia? nie.
Bo one nie byly oglaszane.To byly prostaki,ktore sobie tym glowy nie zawracały albo bez dostepu do netu.Wlasnie oni przyszli z ulicy.

Posted

O przepraszam, Beksa miesiacami latała po trójmiejskich i all., boss też trójmiejskie miał. Poza Karolinką wszystkie miały all. i nasze. Taka prawda.
Dopiero dzisiaj zdjęlam Hadesa, szczeniaka i leosia.

Posted

[quote name='akucha']Hades - młody, piekny mix laba - do firmy
Karolinka - na działkę
BOSS - na parking, zaginiony
6miesięczny sczeniak - do budy na łańcuch, na zapyziałą wiochę
Beksa czarnula - na działkę

to przykłady..., ech... ściagam ogłoszenia i ryczę.[/quote]


No - muszę przyznać, że do bardzo dołujące. Wiem, że jak ktoś przyjdzie do schronu, to mu wydadzą psa.
Chociaż też muszę przyznać, że jak przyjechałam po Misia, to taka starsza pani przepytała mnie dość dokładnie na w miarę wszystkie okoliczności odnośnie jego dalszego bytu.

Chociaż skądinąd, skoro przyjechałam po niego tyle km, to czyż mogłam mież złe zamiary wobec starszego wielkopsa ?

No już sam nie wiem - mogłam też cokolwiek nakłamać (chociaż moje intencje były szczere i z serca płynące).

Jak temu złu zapobiec ? Może Wiolka powinnaś na prezydenta ?

Posted

[quote name='Zosia4']No - muszę przyznać, że do bardzo dołujące.[/QUOTE]

Zosiu, a jak napiszę, ze ten szczeniak wydany na łacuchu zamieszkał 300 m ode mnie, to jak to nazwać?

Posted

Bardzo dobrze Zosiu, niestety...

Brązowa, gdzie jest ta szorstkowłosa, nowa sunia?
Na łeb mi padło - to wiadomo, ale z oczami tez coś nie badzo. Nie moge jej znaleźć.
Widmo już mam, kogo jeszcze?

Posted

Myślę, że ci od szczeniaka też mieli dobre intencje. Naród chyba ciemny jakiś, bo dobre intencje są różnie rozumiane. Może łańcuch to były w ich mniemaniu dobre intencje.

Ale co ? - nakłamali, że nie na łańcuch ?

Posted

zosiu,mysle,ze nikt nawet nie zapytal.
Dokladnie tak-facet mial dobre intencje,kupil nawet psa,pofatygowal sie do schronu,mogl wziac za darmo z rynku lub ogloszenia,a on chcial chyba pomoc...A oni przyjeli,ba,nawet pani ze mna milo porozmawiala o piesku.

Posted

No to mnie zatkało - choć nie powinno, bo też niejedno w swoim życiu widziałam.

Ludzie, którzy pracują w schronie i biorą za to legalnie kasę - im nie zależy, może im zależy na statystyce (to najgorszy doping, bo Stalin też twierdził, że śmierć jednostki to nieszczęście ale śmierć milionów to już tylko statystyka).

A wolontariuszom jakoś zależy - choć tak niewiele mogą.

Chyba dzieci trzeba edukować, bo ich "starzy" już się nie dadzą.

Posted

Naprawdę można się zdołować. Ostatnio w pracy rozmawialiśmy o psach. Opowiadałam, jak mieliśmy kiedyś psa, który miał guza na wątrobie. Zapytali, skąd wiedziałaś że na wątrobie? No jak to skąd - miał robione USG. Moi wykształceni koledzy zaczęli się śmiać jak z najlepszego kawału. USG u psa? To chyba żart. Jak pies zachoruje, to niech zdycha. Będzie następny. Proste. Już nie poruszam "psich" tematów w pracy. Przynajmniej z niektórymi. Nie ma co tłumaczyć. Tylko nerwy na tym tracę.

Posted

aż żałuję, że wróciłam go Gdańska i znów mam internet. nic a nic nie chce mi się tego czytać...nic a niiiiiiiiiiic.
nie wierzę własnym oczom.

iwlajn nie dziwę się, że obcy ludzie nie rozumieją..USG u psa..a sterylizacja? kastracja? ja wciąż jestem uważana przez najbliższą rodzinę za zwyrola który kaleczy zdrowe i piekne zwierzątka.

Posted

Wiecie ja też robię za dziwaczkę, leczę zwierzaki, chodzę z nimi na szczepienia, kupuje im dobre karmy, zabawki, kocyki i takie tam. Od kilku lat mieszkam wśrod tych samych ludzi, spotykam się z nimi na imprezach ogrodowo-domowych, na spacerach itd. Dla mnie takie, a nie inne traktowanie zwierząt jest oczywiste i naturalne, nigdy innych do niczego nie przekonywałam, nie namawiałam. Ostatnio zauważyłam, że ludzie wiele rzeczy przejęli, już nie kupują karm w supermarkecie, tylko proszą, żebym zamawiając swoim, zamówiła i dla nich, może nie najdroższą, ale całkiem niezłą. Kiedy zwierzak jest chory, przychodzą i pytają co zrobić, czasami po prostu daję im tabletki na roztrój żołądka, a jak mówię, że do weta, to idą. Psy chodzą na spacery, dostały zabawki, są czesane. Ostatnio nawet jedni pytali, gdzie sterylizowalam Yodę.
Może to niewiele, ale zawsze coś. Ludzie też się zmieniają, czasami tylko nigdy wcześniej nie widzieli, że można inaczej.

Posted

[quote name='iwlajn']Naprawdę można się zdołować. Ostatnio w pracy rozmawialiśmy o psach. Opowiadałam, jak mieliśmy kiedyś psa, który miał guza na wątrobie. Zapytali, skąd wiedziałaś że na wątrobie? No jak to skąd - miał robione USG. Moi wykształceni koledzy zaczęli się śmiać jak z najlepszego kawału. USG u psa? To chyba żart. Jak pies zachoruje, to niech zdycha. Będzie następny. Proste. Już nie poruszam "psich" tematów w pracy. Przynajmniej z niektórymi. Nie ma co tłumaczyć. Tylko nerwy na tym tracę.[/QUOTE]

Przypominam, że Iwlajn to teraz moja ziomalka. Myślenie, jakie prezentuja jej koledzy, to u nas standard.
Iwlajn, tak jak pisze Kaerjot - TRZEBA GADAĆ! Do znudzenia, aż w łepetynkach się ułoży. Niech się śmieją, to reakcja nerwowa, próbują ukryć zażenowanie, że tacy prymitywni. Oni sami maja psy w domach, przecież wielu z nich znam, zgrywaja twardzieli, bo taki zawód.
Ze mnie też się śmiali, pukali w czoło. Ale gadala jak najęta o psach, kotach o ich chorobach. Kurierzy przynosza mi zakupy do szkoły, więc działo się podobnie jak u Kaerjot. Ponieważ jeden z naszych sklepów spożywczych prowadzi spółka weterynaryjna, poprosiłam o sprowaszenie karmy i żwirku dla kotów, tabletek na odrobaczanie, antykoncepcyjnych dla kotek i innych takich. Miesiąc byłam jedyną klientką, potem poszło... Ludzie nie mają pojęcia, że takie rzeczy istnieją. Może dla dogomaniaków to dziwne, ale na zadupiu tak jest. Wielu miejscowych ludzi to samotni emeryci, oni kochaja swoje zwierzaki inaczej niż my, ale kochają. Teraz w sklepie mamy cały dział "zwierzęcy", karmy rózne, wcale nie te smieciowe. I ludzie kupują worami.
Jednak patologi wciąz dużo.
Jak mnie cieszy widok psa na smyczy, nawet w kagańcu. Małymi kroczkami, ale jednak ludzie się zmieniaja. Nasz pan konserwtor wysterylizował 2 kotki :evil_lol:, jaki zadowolony, na całą wies trąbi. I o to chodzi.

Największym problem u nas - co odzwierciedla pewnie ogromną część polskiej prowincji - to brak profesjonalnej opieki weterynaryjnej. Mamy spółkę weterynaryjną, 3 wetów i dwóch techników. To głównie weci byłych pegeerów. Najmłodszy szefuje, dokształca sie, potrafi leczyć, ale nie ma czasu, bo powadzi sieć sklepów i wiecznie w drodze. Pozostali szczepią i zjmują się sprzedażą produktów w lecznicy. Sprzętu do diagnozy weteryjnej nie ma, nic. Miejscowi weci ze swoimi zwierzętami tez jeżdżą do Olsztyna :cool1:
Pojechałam z Pynią ostatnio na zastrzyk - zlecenie mama od naszego weta - i jeden z nich stwierdził, że chyba powinnam podać jej na oko Oxykort A. I tak to jest.
Ja nie dziwię się już ludziom, jak kiedyś. Gadam, opowiadam, zachęcam...

Rozpisałam się, ale to z nerwów. Sławek pojechał z Pynią na operację, ja siedzę z majstrami i Belą... bo Tola tez pojechala... wczoraj zaczęło wyciekać jej coś z gruczołów przydupnych i pies oszalał....
O losie, daj mni odpocząć.

Posted

Akucha, trzymam kciuki za Pynię i Tolę. Ma być dobrze i już.
Za łazienkę też trzymam kciuki.
Nie będę pisała, żebyś się nie denerwowała, bo to bez sensu, ale trzymaj się, a jakbyś czuła, że zaczynasz pękac, to polecam mycie okien, mi pomaga. Wczoraj jak przeczytałam o szczeniaku, Karolince i Bosie, to umyłam wszystkie okna na poddaszu, tak się uchetałam, że już nawet myśleć nie miałam siły. I dobrze!

Posted

Akucha - ja też trzymam kciuki za Twoje psiaki i Twoje remonty.

Ale coś przykuło moją uwagę. Kaerjot - co to za zwrot "uchetałam się" ? :lol:

A może inaczej - wiem co on znaczy, bo to wynika z kontekstu. Ale tak z ciekawości - to z jakiejś gwary, po rodzicach, czy to Twój wymysł ? Jeśli Twój - to gratuluję trafności opisu :sweetCyb:.

Posted

Zosiu, zaskoczyłaś mnie. Ja nie wiem skąd to, znam to slowo od zawsze i nie wiedziałam, że to coś dziwnego jest. Moja mama tak mówi, więc to może być z Wileńszczyzny. Normalnie będę teraz szukać w słowniku.

Posted

No tak to już jest, że niektóre zwroty są z nami od zawsze i najczęściej znamy je od rodziców.

Ze mną od zawsze jest słowo "zajmanek". Moja mama też się tym posługiwała i ja też to przejęłam. Niektórzy się dziwią co to takiego ale jak wytłumaczę to też później się tym posługują.

A zajmanek oznacza jedzenie, które zabieramy ze sobą do pracy, szkoły, w podróż itd. No jednym słowem coś na kształt drugiego śniadania, czy wałówę po prostu. A mama moja pochodzi z okolic Chełma Lubelskiego.

Akucha - jak tam Twoje piesule - wróciły już ? Co z dupskiem Toli i jak operacja Pyniulca ?

Mam nadzieję, że się nie złościsz na to, że my tu sobie takie pogaduchy urządzamy (no - w końcu gdzieś musimy - kiedyś było u Kasi, teraz u Ciebie).

Posted

Jak pogaduchy, to pogaduchy: Wiosną pojechalam z koleżanką do ogrodnika po kwiatki. Poprosiłam o 10 aksamitek, pan mocno myślał i nic, a moja koleżanka mówi do niego, że ja chcę 10 turków i pan zapakował aksamitki. Pierwszy raz w życiu usłyszałam, żeby ktos na normalne aksamitki mowił turki.

A zajmanka nie znałam, ale fajny jest.

A wiecie co to znaczy, że ktoś jest usadny?

Posted

Turki poznałam jak się sprowadziłam na moją wiochę - taka stara babcia się tym posługuje. Ale wszyscy okoliczni też.

Ale usadny ? Może dupiasty - ale daję głowę, że nie. Pewnie jakiś ugodowy co ?

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...