Marzenuś Posted November 20, 2010 Share Posted November 20, 2010 Zabawy to raczej nie. Siadam sobie na schodkach i gadam do nich. Reksio mało nie oszaleje ze szczęścia. Chodzi za mną krok w krok, ostatnio nawet mnie wyprzedził i biegł przodem. Chyba trochę zaufania jego zdobyłam, bo już nie czeka aż odejdę tylko zjada od razu. Niestety dotknąć się nadal nie daje. Puszki nadal są, ja ich nie używam. Co do Azora, jest tak jak było. Łasi się, siada obok. No i zdarza się że odgania Reksia, jakby z zazdrości. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gabat Posted November 21, 2010 Author Share Posted November 21, 2010 [quote name='Marzenuś']Zabawy to raczej nie. Siadam sobie na schodkach i gadam do nich. Reksio mało nie oszaleje ze szczęścia. Chodzi za mną krok w krok, ostatnio nawet mnie wyprzedził i biegł przodem. Chyba trochę zaufania jego zdobyłam, bo już nie czeka aż odejdę tylko zjada od razu. Niestety dotknąć się nadal nie daje. Puszki nadal są, ja ich nie używam. Co do Azora, jest tak jak było. Łasi się, siada obok. No i zdarza się że odgania Reksia, jakby z zazdrości.[/QUOTE] No to są postępy i to mnie cieszy. Azor to cwaniak i o niego nie martwię się, choć moim zdaniem, też wymaga pracy "wychowawczej". Najbardziej cieszą mnie postępy Reksia. Tak bym chciał jego zmiany w kontaktach z człowiekiem. Cały czas liczę na skrócenie dystansu, ale nic na siłę i wiadomo to wymaga czasu. Czy od Reksia możesz już uzyskać coś za coś? Np. dam ci smakołyk, ale musisz podejść na metr - wiem, że to trudne, bo w pobliżu kręci się "namolniak", ale można próbować. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Marzenuś Posted November 23, 2010 Share Posted November 23, 2010 Niestety, Reksio nie działa na przekupstwo. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mtf zalesie Posted November 24, 2010 Share Posted November 24, 2010 a spadkobierczyni w oswajaniu nic nie pomoze Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gabat Posted November 25, 2010 Author Share Posted November 25, 2010 [quote name='mtf zalesie']a spadkobierczyni w oswajaniu nic nie pomoze[/QUOTE] Niestety nie pomoże, bo mieszka na stałe w Whitestoku. Musimy sobie poradzić sami. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mtf zalesie Posted November 26, 2010 Share Posted November 26, 2010 bialy nie skraca dystansu ponizej metra chociaz zawsze jestem z parowkami bo tej suchej karmy przynajmnie przy mnie nie chca jesc. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
izusia Posted November 26, 2010 Share Posted November 26, 2010 Nadal odlełość Reksio trzyma - choć już nie tak daleko - jakiś metr potrafi podejść. Przyniosłam psiakom jeszcze suchej z domu. Donoszę im troche gotowanego ciepłego i mieszam z chrupkami. Zjadają ładnie wszystko. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Marzenuś Posted November 27, 2010 Share Posted November 27, 2010 No to mogę się czuć dumna z siebie, bo do mnie Reksio podchodzi i czasem nosem smyrnie po nogach. Ale żeby nie było kolorowo robi to cichaczem od tyłu jak nie widzę. Jak poczuję jego nos na nodze i się odwrócę to on już jest na bezpiecznej odległości i się gapi: "Ale o so chodzi?" Kurde, superdog czy co? Z prędkością światła się odsuwa. Sąsiadka mówiła, że on miał jakąś chorobę skóry jak go przywieźli, Pan i Pani leczyli go jak się dało. Tylko właśnie zastanawiam się jak im się to udało... Podejść, złapać leki i to wszystko tak żeby pies na zawał ze strachu nie wykorkował. Taki spryciarz z niego. No ale ja go upoluje, bo on jest taki słodki, że mam ochotę go wyciamkać i wymiziać :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gabat Posted November 27, 2010 Author Share Posted November 27, 2010 [quote name='Marzenuś']No to mogę się czuć dumna z siebie, bo do mnie Reksio podchodzi i czasem nosem smyrnie po nogach. Ale żeby nie było kolorowo robi to cichaczem od tyłu jak nie widzę. Jak poczuję jego nos na nodze i się odwrócę to on już jest na bezpiecznej odległości i się gapi: "Ale o so chodzi?" Kurde, superdog czy co? Z prędkością światła się odsuwa. Sąsiadka mówiła, że on miał jakąś chorobę skóry jak go przywieźli, Pan i Pani leczyli go jak się dało. Tylko właśnie zastanawiam się jak im się to udało... Podejść, złapać leki i to wszystko tak żeby pies na zawał ze strachu nie wykorkował. Taki spryciarz z niego. No ale ja go upoluje, bo on jest taki słodki, że mam ochotę go wyciamkać i wymiziać :)[/QUOTE] Nooooooo to mamy krok do przodu. Wiem, co mówię, bo mam w domu od sierpnia takiego dzikusa i tak robiła z początku. Teraz też robi tylko, że pozwala na więcej - można ją pogłaskać, a czasami to nawet się pobawi. Ale jeden zbyt "odważny" ruch z mojej strony - to tak jak napisałaś - z prędkością światła znika. Był pies przy nogach i psa nie ma. No, ale Muszla z nami mieszka i potrzebowaliśmy ok. 3 miesięcy na ten krok, a tu w "trudnych warunkach" (bo jesteś z doskoku).... A jak tam w budach? Nie trzeba Ci pomóc w sprzątaniu i wymianie słomy? Pytam, bo już przyszła ta cholerna zima! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Marzenuś Posted November 28, 2010 Share Posted November 28, 2010 Nie, w porządku. W budach już czysto, świeża słoma od środy jest w budach jak tylko ochłodzenie przyszło. Dobrze, że jest śnieg bo woda zapewne zamarza w tempie ekspresowym. Na jutro postaram się coś ciepłego im przygotować. Oprócz tego suchego też im zostawię na później. Dobrze, że nie są łakome bo można zapas zostawić. :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
weszka Posted November 28, 2010 Share Posted November 28, 2010 Przep za off ale widzę, ze jesteście z okolic - proszę zajrzyjcie na ten wątek [url]http://www.dogomania.pl/threads/197208-Ok.-Piaseczna-wystraszona-ale-zadbana-czarna-sucz-zgarni%C4%99ta-z-drogi.-Kto%C5%9B-j%C4%85-zna[/url] Może kojarzycie sukę? Wszelka pomoc mile widziana. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Marzenuś Posted November 28, 2010 Share Posted November 28, 2010 Karma dotarła, jutro jak będę jechała do chłopaków to zostawię na miejscu. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
izusia Posted November 28, 2010 Share Posted November 28, 2010 Staram się im zawsze coś dobrego zostawić - oczywiście kości, a jak teraz jest zimno to coś ciepłego. Wodę zmieniam za każdym razem bo szybko zamarza. W tygodniu ma być coraz zimniej - mam nadzieję, że te budy im wystarczą. Nie znam się, ale jak dla mnie to siana bym wrzuciła ze 2/3 budy :-), ale nie znam się... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gabat Posted November 28, 2010 Author Share Posted November 28, 2010 Marzenuś dzięki za info. W związku z aurą (pieprzona zima) mam do Was drogie Panie (jeżeli pomaga ktoś z Panów to przepraszam za pominięcie) prośbę o gotowanie makaronu (w miarę możliwości) i wrzucanie do ciepłego puszek. Proponowałbym też zabranie kilku puszek do domu, bo przy prognozowanych temperaturach jeżeli nie zamarzną to będą bardzo zimne, więc przy wrzuceniu do nawet ciepłego makaronu całość i tak będzie zimna, a puszka przywieziona z domu i samochodem będzie ciepła. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Marzenuś Posted November 29, 2010 Share Posted November 29, 2010 Psiaki mają ugotowaną kaszę z mięskiem (to co ich Pani nam przekazała). Zaraz jadę do nich z łopatą odśnieżać troszkę ;) Jak sama się odkopię :D To co mają w budzie im wystarczy. Jak jest za dużo to wypada przy wychodzeniu. Budy są solidne, osłonięte od wiatru. Powinno być ok. Ja część puszek zostawię u siebie do gotowania. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gabat Posted November 29, 2010 Author Share Posted November 29, 2010 [quote name='Marzenuś']Psiaki mają ugotowaną kaszę z mięskiem (to co ich Pani nam przekazała). Zaraz jadę do nich z łopatą odśnieżać troszkę ;) Jak sama się odkopię :D To co mają w budzie im wystarczy. Jak jest za dużo to wypada przy wychodzeniu. Budy są solidne, osłonięte od wiatru. Powinno być ok. Ja część puszek zostawię u siebie do gotowania.[/QUOTE] Może zostaw puszki i suche, bo jak zmarznie to nie wiadomo czy będzie jadalne. Mieszkasz dwa kroki od Zagłoby, więc dziewczyny w swoje dyżury mogą wpadać do Ciebie, jeżeli nie masz nic przeciw. Lub rozparcelujcie żarło i niech każda w Was weźmie trochę do siebie. A zresztą po co przynudzam. Dacie sobie radę i bez moich "mądrości" ale nie miej mi tego za złe ja tak mam, martwię się o wszystko, a ludzi to wkurza, bo myślą, że się wymądrzam. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Cajus JB Posted November 30, 2010 Share Posted November 30, 2010 Zapisuję sobie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marlenka Posted November 30, 2010 Share Posted November 30, 2010 Gabart dla mnie to się możesz wymądrzać :) i przynudzać . Uratowałes te psy :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Marzenuś Posted November 30, 2010 Share Posted November 30, 2010 To by miało sens, ale niestety u nas czasowo różnie bywa. Ja od jutra jestem w nowej pracy więc nie ma mnie w domu od 9 do 19. (do chłopaków wpadać więc będę przed 19 w drodze z pracy) TZ ma nienormowany czas pracy ale jego nie ma od 6 rano do późnych godz wieczornych. A z mamą różnie bywa. Fakt, że mieszkam blisko nie zmienia tego że było by to utrudnieniem dla mojej rodziny :( Odśnieżone nieco, budy ok, psiaki rozleniwione po ciepłym żarełku. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
izusia Posted November 30, 2010 Share Posted November 30, 2010 Kwestia gotowania w moim wypadku raczej odpada. Niestety nie mam na to wystarczająco czasu. Jeśli mam akurat w domu coś ciepłego poprostu gorące wiozę do psiaków. Często też nie mogę określić o jakiej godzinie jestem, więc raczej dodatkowe wstępowanie "po wyposażenie" odpada - zbyt kłopotliwe dla obu stron. Więc narazie w moim wypadku nic więcej nie wymyślę. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gabat Posted November 30, 2010 Author Share Posted November 30, 2010 Dziękuję za to co robicie. Wiem, że ten obowiązek jest kosztem Waszego prywatnego czasu, ale bez Was i Waszego zaangażowania nie udałoby się ich zatrzymać na terenie posesji, a to ich DOM. Straciły opiekuna i gdyby nie Wy pewnie trafiłby do schroniska, a tak jest nadzieja, że znajdziemy dla nich dom lub domy. PS Pisząc o ciepłym, miałem na myśli te mrozy...potem mam nadzieję zelżeją i nie trzeba będzie szaleć z gotowanym. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gabat Posted December 1, 2010 Author Share Posted December 1, 2010 [quote name='marlenka']Gabat dla mnie to się możesz wymądrzać :) i przynudzać . Uratowałes te psy :)[/QUOTE] Ujmę to tak: robimy co możemy....wspólnie z tym, że to robimy to raczej w kierunku Izusi, Marzenuś i MTF Zalesie. Jak Ci dżentelmeni, tzn. Azor i Reksio, znajdą domy to dopiero będzie można powiedzieć, że zostali uratowani, ale dzięki nam wszystkim. Tym, którzy dołożyli małą cegiełkę lub kilka. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Marzenuś Posted December 2, 2010 Share Posted December 2, 2010 Oby tylko los się do nich uśmiechnął, żeby nie musiały być długo same. Teraz garną się bardziej do człowieka, chyba mocniej odczuwają samotność. Reksio nawet szczekać zaczął :D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mtf zalesie Posted December 3, 2010 Share Posted December 3, 2010 sasiadka ktora znala wlascicieli i ma sklep niedaleko podrzuca im jedzenie./spotkalam ja wczoraj/klucza nie chcialaby,bo nie chce aby widziano ja ze tam wchodzi.tel.wzielam i chce jej tez dac wasze numery aby nie dublowac karmienia bo moze dzwonic jaj bedzie cos miala ze swojego sklepu.mowi ze bialas to nie dal sie wlascicielom poglaskac i to mnie zmartwilo.jesli chcecie abym jej podala wasze komorki to prosze o numery na pw Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
izusia Posted December 4, 2010 Share Posted December 4, 2010 Dziś zabrałam do domu dwie pełniutkie michy gotowanego żarcia. Psiaki nic nie ruszyły (może nie zdążyły, zanim zamarzło). Przywiozłam im gorący rosołek i zalałam chrupki. Zjadły. Jutro przywiozę rozmarzniętą kaszę z puszkami - dorzucę oleju (może dłużej nie zamarznie....). Opcja z gotowanym jedzeniem chyba nie jest zbyt fortunna bo psy mają lody w miskach ;-). Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.