Jump to content
Dogomania

Cajus JB

Members
  • Posts

    6347
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Everything posted by Cajus JB

  1. Ela Żegnaj Przyjacielu Psie 20 grudnia 2022 Malutka sunia z cmentarza odeszła spokojnie... Jak była delikatna i wrażliwa wie każdy kto ją poznał. Jak wspaniała była nie jestem w stanie napisać. Nie da się w słowa ująć tych wszystkich chwil i radosnych sytuacji... Nie dziś, nie ma potrzeby... Uwielbiała skakać, biegać, rozpychać się na poduszce, głośno przy tym przypominając, że to jej miejsce. Nigdy nie była nachalna. Siadała obok i czekała na smakołyk, na spacer, na dotyk. Uwielbiała być blisko. Uwielbiała wiele rzeczy. Skakać po meblach, siadać na parapecie i patrzeć przez okno, obgryzać różne rzeczy... Ela była pięknym psem. Ruda z czarnym pyszczkiem, czarną pręgą na grzbiecie, czarnym ogonkiem i falującymi uszkami... Towarzyszyła mi od początku, przez te wszystkie lata. Myślę, że wiedziała, że czas musi dzielić z innymi zwierzętami, które nie miały tyle szczęścia co ona. Nigdy się nie skarżyła... Najszczęśliwsza była na spacerach tych ze swoim gangiem po nadwiślańskich łąkach i skarpach. Biegała, węszyła, była w swoim żywiole... Poznała w swoim życiu wiele fantastycznych psiaków, a ja wiele wspaniałych osób. Nie umiem opisać jej życia, gdy serce jest tak rozdarte tak wielką stratą. Choć wiedziałem, że to już ten czas, nigdy nie da się dobrze przygotować... ...Malutka sunia z cmentarza odeszła spokojnie... Na chwilę zerwała się zdezorientowana, ale jak zawsze znalazła oparcie w dłoniach... Ułożyła się, a na jej futerko spłynęły nasze łzy... Zasnęła na swoim kocyku, na swoim łóżku, przy nas, dla których była tak ważna... Odeszła, ale pozostanie w pamięci wielu z Was. Taka była, że kradła serca... Mi będzie towarzyszyć zawsze... gdzieś tam, głęboko w sercu, które skradła... Ela Wam dziękuje...
  2. Trochę jeszcze potrafi łobuzować, nadal uwielbia szaleć na otwartej przestrzeni, przepycha się łóżku i burczy jak się jej wpycham na swoją poduszkę. Jestem szczęśliwy, że ją mam.
  3. Oddali jeszcze trzy psy, które były w komórce. Zdjęcia są tu. Trafiły do pobliskiego przytuliska. Pozostałe psy mają opiekunowie ogarnąć z pomocą wolontariuszki z gminy. Była tam zaprzyjaźniona fundacja i wyjaśniła co grozi za takie zaniedbania.
  4. A ja nie znoszę dogomanii. Dość flaków sobie tu naprułem. Poza tym jak komuś zależy na psie to nie jęczy tylko szuka o nim informacji jeśli są gdzieś indziej. Miałem spore obiekcje czy słusznie zakładam tu wydarzenie i jak widać miałem rację. Na dogomanii zdecydowana większość jest przyzwyczajona do pytań typu "czy pies jeszcze żyje?". Wrzucanie tu informacji jest kłopotliwe bo zdjęcia muszę dodatkowo przeładowywać. Marcel nie jest jedynym podopiecznym jakiego mam. Reasumując jak komuś zależy poczeka, albo sam znajdzie. Jak nie lubi innego portalu to nie mój problem. Marcel jest na dt i na razie nabiera sił. Na początku października czekają go powtórne badania. Dojechała zamówiona karma dla niego. Postaram się dodawać informację częściej.
  5. Bardzo trudno jest nam określić jego nawet przybliżony wiek. Wygląda na młodego psa i tak się zachowuje. Tutaj jest też zbiórka na Marcelka. https://pomagam.pl/marcelekcerber
  6. Marcelka można wesprzeć wpłatami na fundacyjne subkonto grupy Cerber Bank BPH IBAN: PL 35 1060 0076 0000 3300 0084 0046 SWIFT: BPHKPLPK Pay Pal: [email protected] dopisek: Marcel
  7. Na początku był Murzynkiem, ale imię nie pasowało do niego i został Marcelkiem. Jego losy można śledzić na facebooku https://www.facebook.com/events/147334779047124/
  8. Dawno nie zakładałem tematu i nie wiem co się zmieniło, ale gotowy opis będzie chyba najlepszy. Marcelka zabraliśmy 2 września od jego opiekunów. Pies, który nie ma... Został w lecznicowym szpitaliku, a ja wracając do domu, zabieram jego obraz. Jadąc tramwajem zamykam oczy i pod powiekami - widzę go. ...psa, który nie ma oczekiwań - najprawdopodobniej, zupełnie zwyczajnie, z powodu braku sił. Kiedy siadam na podłodze przed lecznicową szpitalną klatką nie wychodzi do mnie, nie wącha natarczywie, nie cieszy się, ale też nie chowa się przede mną. Stoi i patrzy. A gdy wyciągam rękę - kładzie mi łeb na dłoni. Dopiero, gdy głaszczę i mówię cicho - ogon zaczyna się poruszać lekko, w geście przywitania. Pies, który nie ma... nie tylko grama tłuszczu, ale ma też zaniki mięśni do tego stopnia, że w zasadzie nie wiadomo, co porusza jego ciałem, gdy idzie. Pies, który nie ma... najprawdopodobniej żadnej poważniejszej choroby, która tłumaczyłaby jego stan, a to, co mu dolega jest efektem doprowadzenia go do tego stanu właśnie. W piątek zobaczyliśmy jego zdjęcie przysłane przez znajomą. W piątek też, natychmiast, udało się zorganizować transport i przywieźć go do Torunia. Stał na łańcuchu, pilnując pola kukurydzy. Miał mieć 15 lat i 'wyglądać nowotworowo' i 'pewnie trzeba będzie go uśpić'. Ma około 4 do 6 lat. Waży 9,5 kg, choć powinien około 15, może nawet nieco więcej. Miał na sobie miliardy pcheł, a w sobie ma mnóstwo pasożytów. Ma apetyt, je zachłannie. Dostaje małe porcje jedzenia i kroplówki, a od jutra zaczynamy pełną diagnostykę. Pies, który nie ma... imienia, bo to, z którym go oddano, nie wzbudza w nim żadnej reakcji. Do jutra można wylicytować prawo do nadania mu nowego, na jego wydarzeniu: https://www.facebook.com/events/147334779047124/ Pies, który nie ma oczekiwań... To, co mnie porusza w takich zwierzętach, to nie ich spojrzenie. Porusza mnie biologiczny opór przed nieistnieniem. Ciało w takim stanie nie powinno nawet chcieć żyć. A żyje. Istnieje. To, co ja 'wyczytam' w tym spojrzeniu jest po mojej stronie - może być złudne, nieprawdziwe. Ale ten opór - instynkt przetrwania - jest po stronie tego stworzenia; jest jego własne, najprawdziwsze. To nie temu spojrzeniu ulegam i pomagam, ale tej woli, która nie zależy od mojego chcenia, bądź nie. Pomóżcie nam.
  9. Dino pojechał dziś po ponad pięciu latach do swojego nowego domu.
  10. Wstawiłem Monika z Katowic. Jutro uzupełnię rozliczenie. Jeszcze raz dziękuję bardzo.
  11. Potwierdzam wpłatę na konto Skrętka w wysokości 150 zł. Odpowiedni wpis umieszczę też na wydarzeniu i w temacie Skrętka. Dziękuję bardzo.
  12. Z wzajemnością. Powinienem częściej zaglądać. Lepiej się tu czuję niż na fb.
  13. Psów zrobiło mi się za dużo i niestety słabo z ich utrzymaniem. Koszta rosną. Skrętek na grudzień ma na hotelik, ale w styczniu już będzie krucho.
  14. Miało to być dla wszystkich niespodzianką, że dla Dina znalazł się dom. Rozmowy i przygotowania zaczęły się już w październiku, na początku stycznia miała być adopcja. Niestety życie spłatało znów brzydkiego figla. Dwa tygodnie temu Dino bez powodu zaczął kuleć. Jeden wet stwierdził dysplazję, zerwanie mięśni. Po doświadczeniach z Barrym zleciłem rtg i badanie krwi licząc, że nie jest to nowotworowe. Okazało się, że Dino ma "tylko" zerwane więzadła kolanowe i zmiany na drugich. Adopcja cały czas jest aktualna, ale trzeba wykonać kosztowny zabieg chirurgiczny. Około 1000 zł. Dotychczasowe koszta to 300 zł. Suma ta pewnie wzrośnie przez leki i rehabilitację. Dino czekający ponad 5 lat w hotelu na dom potrzebuje teraz wsparcia jak nigdy. Przez 5 lat nie prosiłem o pomoc dla Dina. Teraz bardzo jej potrzebuję. Konto podaję na pw.
×
×
  • Create New...