Jump to content
Dogomania

CHORE SERDUSZKO! ...po 2 latach :-)


PALATINA

Recommended Posts

Tylko, że Czata nie dostaje leków, żeby zapobiegać objawom, tylko żeby przedlużyc czs niewystepowania tych objawów!

Ona nigdy żadbnych objawów nie miała, a leki dostaje prewencyjnie!

I tu pytanie, czy lepiej jest przedłużać czas niewystępowania żadnych objawów ze strony serca i ryzykować, że pojawią sie takie ze strony watroby i nerek, czy też nie...?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 162
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Tylko, że Czata nie dostaje leków, żeby zapobiegać objawom, tylko żeby przedlużyc czs niewystepowania tych objawów!

Ona nigdy żadbnych objawów nie miała, a leki dostaje prewencyjnie!

To ja już nic nie rozumiem. Przecież na początku tego topiku pisałaś
Już dawno wyczulam drżenie ściany klatki piersiowej (od samego początku -pewnie to wada wrodzona), ale nikogo nie pytałam, bo bałam sie odpowiedzi, wolałam myśleć, że wszystko jest ok.

Jednak uczyłam się do zaliczenia z diagnostyki i osłuchując Czatę, przestraszyłam się niesamowicie!

Ona ma bardzo wyraźne szmery sercowe -skurczowy wyraźniejszy, b.słaby rozkurczowy.

Miała przed chwilą RTG:

"Zarys serca powiekszony, zwłaszcze prawa komora i przedsionek"

A teraz piszesz, że nie ma i nigdy nie miała objawów. Więc te szmery to Ci się przesłuchały czy jak? A to zdjęcie?

I tu pytanie, czy lepiej jest przedłużać czas niewystępowania żadnych objawów ze strony serca i ryzykować, że pojawią sie takie ze strony watroby i nerek, czy też nie...?
To oczywiście zależy od względnego ryzyka jednego wobec drugiego, a to najlepiej może oszacować specjalista, który widział i leczył wiele podobnych przypadków. W każdym razie, absolutnej odpowiedzi na to pytanie nie znajdziesz, tylko czyjąś opinię opartą o statystyki z właśnych doświadczeń, względnie badań, jeśli takowe były prowadzone na temat podawanych leków.
Link to comment
Share on other sites

Flaire

Tego, co zacytowałaś ja nie uznaję za objawy, bo to absolutnie nie zniknęło po podawaniu leków!

To jest niejako "wadliwa fizjologia" -czy sama juz nie wiem, jak to nazwać.

Mówiąc objawy mam na mysli:

-szybkie meczenie się podczas spacerów, podczas lekkiego wysiłku,

-duszność,

-blade śluzówki,

-kaszel "sercowy",

-nagła utrata przytomności.

To są objawy ze strony serca! I tych objawów Czata nie ma i nigdy nie miała. Leki dostaje po to, żeby tych objawów nie było jak najdłużej!

Link to comment
Share on other sites

Flaire

Tego, co zacytowałaś ja nie uznaję za objawy, bo to absolutnie nie zniknęło po podawaniu leków!

PALATINA, troszkę mi brakuje polskiej terminologii, więc zacznę od tego, że ją sobie stworzę :wink: . Po angielsku, odróżnia sie dwa rodzaje objawów: "signs" i "symptoms". Oba słowa mój słownik tłumaczy jako "objaw", jednak różnią się one znaczeniem. "Sign" to objaw, który lekarz obserwuje czy mierzy, taki jak puls, ciśnienie tętnicze, temperatura, czy blade śluzówki; "symptom" to objaw, o którym pacjent (w przypadku psa, właściciel pacjenta) donosi lekarzowi, taki jak kaszel, szybkie męczenie się, czy duszności. I jeden i drugi typ objawów jest ważny w diagnozie stanów chorobowych. To, że jakiś pacjent nie ma objawów typu "symptoms" nie znaczy, niestety, że nie jest ciężko chory... Na przykład, wiele postaci raka jest dla pacjenta bezobjawowych; można je wykryć tylko na podstawie bardzo wyspecjalizowanych badań. Potem stosuje się leczenie zapobeigające rozwinięciu się choroby, lub próbujące tę chorobę wyeliminować. Czy sam fakt, że nie ma objawów znaczy, że raka należy zignorować, bo używane leki niewątpliwie i zawsze mają bardzo poważne skutki uboczne? Chyba raczej nie, i to pomimo przypadków "cudownego" wyleczenia, gdzie pacjent, pomimo czarnej progonozy, sam wyzdrowiał.

Innym przykładem, który już tu kiedyś podawałam, jest wysokie ciśnienie tętnicze. Pacjenci z wysokim ciśnieniem najczęściej nie mają żadnych objawów typu "symptom"; pierwszym objawem może być zawał i śmierć (dlatego wysokie ciśnienie jest w USA nazywane "silent killer" - milczący zabójca - jedynym objawem jest samo wysokie ciśnienie, czyli objaw typu "sign"). Czy to znaczy, że wysokiego ciśnienia nie należy leczyć? Pomimo, że poprzez podawanie leków można, w większości przypadków, całkowicie zapobiec niebezpieczeństwu zawału?

Piszesz, że objawy Czaty nie zniknęły z podawaniem leków. Ale to nie znaczy, że leki nie wstrzymują rozwoju choroby. Mam kolegę ze stwardnieniem rozsianym - pisałam o nim na innym topiku - który zażywa leki z bardzo nieprzyjemnymi skutkami ubocznymi. Żaden z jego objawów nie zniknął na skutek podawania leków - przeciwnie, objawy nasiliły się. Dlaczego więc nadal bierze leki? Dlatego, że badania statystyczne wykazują, że objawy nasilałyby się szybciej, gdyby leków nie zażywał. Nigdy nie będzie wiedział, czy w jego konkretnym przypadku leki są skuteczne - nie ma jak tego sprawdzić. Ale choroba jest tak poważna, że jeżeli jest jakakolwiek udowodniona szansa, że lek może spowolnić jej rozwój i opóźnić kalectwo i zgon - to warto z niej skorzystać.

Nie wiesz, i nigdy nie będziesz wiedziała, jaki byłby stan Czaty, gdybyś leków nie podawała. Nawet przerwanie ich nic nie udowodni. Jedyne, na czym medycyna może się oprzeć w takich przypadkach to statystyki. Pojedyncze przypadki nie znaczą absolutnie nic.

Link to comment
Share on other sites

Wiem, co masz na mysli pisząc o dwóch rodzajach objawów - to ma po polsku rozróżnienie, ale w tej chwili nie pamietam (Może objawy subiektywne i obiektywne ?) -Miałam to na drugim lub trzecim wykładzie z patofizjologii (paty to drugi obok farmy przedmiot, który przyczynił się do zawalenia roku!).

Statystyk w podobnym Czacie przypadku nie ma, bo kardiologia uczy, żeby leki podawać tylko w wypadku wystąpienia kaszlu, omdleń, obrzeków, duszności... W "bezobjawowym" przebiegu leków się nie podaje (w leczeniu zgodnym ze sztuką).

Zostałam o tym poinformowana, że nie powinno sie podać leków, ale zostaną one podane z racji na poważną wade serca Czaty.

Wtedy uznałam to za słuszne, a dziś mam wątpliwości!

Link to comment
Share on other sites

  • 10 months later...

:(((
postanowilam podlaczyc sie do tematu:(
od kilku tygodni moj pies szybko sie meczyl i zaczal miec ataki padaczkowe, pojechalismy wiec do weta, okazalo sie ze prawdopodobnie mial tasiemca albo innego pasozyta i ataki ustapily jak narzie po odrobaczeniu...
przez dwa tygodnie wszystko bylo w porzadku tylkos ie strasznie szybko meczyl..
na poczatku myslelismy ze to ze starosci bo juz ma 9 latek hcoc jak na jamnika to i tak niewiele, i po wizycie u weterynarza i wsyztkich badaniach okazalo sie ze ma trzykrotnie powiekszone serduszko....
i stan jest bardzo ciezki:((
nawte nei moge o tym myslec , tym bardziej ze ejstem teraz zagranica i wracam dopiero za meisiac a wszytko wskazuje ze on tyle nei wytrzyma...
na dodatek te upaly go wykanczaja, ciagle podobno dyszy nie moze juz wejsc po schodach, nawet nei wyobrazam sobie najgorszego bo nie potrafie ;(((
rzodzice sa stalymi pacjentami u lekarza, wlasnie pojechali znow bo malenki mial straszne problemy z oddychaniem ...
dostaje leki ale wcale nie wyg;adaj ajkby mu pomagaly, zreszta weterynarz jak zobaczyl takie wielkie serducho to pwoiedzial ze nei ukrywa ze stan jest bardzo ciezki i najgorsze moze nadejsc w kazdej chwili:(
niew iem co mam robic, nawet nie ma mnie przy nim, czy komus z was udalo sie wytrzymac dluzej z takim ciezkim stanem serduszka?
boje sie okropnie z enie przezyje nawet dzisiejszej nocy;(((

Link to comment
Share on other sites

nie wytrzymal :cry:
jeszcze tego samego ranka co napisalam poprzedniego posta umarl...
cala noc walczyl ale braklo mu sil :cry:
mama moja pomagala mu do konca, nosila go na rekach kiedy chcial, pomagala we wszystkim jak tylko mogla...
mimo to nie dal rady :cry:
ostatkiem sil poprosil zbey go na dwor zaniesc i ukryl sie w tujach i przewrocil.......

minely 3 dni a my dalej nie potrafimy sie z tym pogodzic...
nie wyobrazam sobie powrotu do pustego domu :cry:
moi rodzice nie moga wyrzymac pustki i ciszy :Cry:

nadal nie moge w to uwierzyc :cry:

Link to comment
Share on other sites

Strasznie mi przykro...
Nie ma słów, które ukróciłyby Wasz ból, ale wiem, że czas naprawdę goi rany i za jakis czas ból zastąpi tęsknota, a z tęskotą da się dalej zyć i nawet można ją polubić, bo jest gwarancja pamięci, a pamkięc jest częścią człowieczeństwa.

To, że cierpisz świadczy o tym, że kochasz, nawet jesli on odszedł...
To piekne, choć okrutnie bolesne - kochać...

Link to comment
Share on other sites

Przyznam się, że zaczęłam udawać, że wszystko jest oki.
Nie byłam na echu serca juz wieki (czyli z 1,5 roku).
Strasznie sie boje, że coś może się pogorszyło - Wole nie wiedzieć.
Nie osłuchuje jej wcale, nie licze oddechów, jak na poczatku.
Daje jej leki i tyle.

A Czata silne babsko jest! :wink: Nadal żadnych objawów choroby nie okazuje. Bawi sie jak zdrowy pies. Za piłeczką biega do upadłego. Ma więcej energii niz moja druga PONka (zdrowa!).
Tylko chudzinka z niej wielka - mizernie wyglada, ale zywa jest za 3 psiaki! Tyle w niej radości i energii, że łatwo mi zapomnieć, że jest chora!
Oby tak dalej!!! :lol: :lol: :lol:

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Po 2 latach odważyłam sie zrobić kontrolne echo serca!
Pewnie bym siuę wcale nie odważyła, ale na stażu byłam w gabinecie dr Garncarz i ona bardzo była ciekawa co tam u Czaty, a mnie zżerały wyrzuty sumienia, że blokuje swoim strachem dostep do wiedzy o ciekawym przypadku...

Tak więc niedawno Czata trafiła na echo i EKG!

I JEST DOBRZE!!!! TZN, NIC SIE NIE ZMIENIŁO, NIE MA ŻADNYCH OBJAWÓW POGORSZENIA! :lol: :lol: :lol:
TAK SIE CIESZE!

A za tydzień i jeden dzień Czatka kończy 3 lata! :D

Link to comment
Share on other sites

PALATINA - to super że z Czatą jest wszystko ok.... nawet nie wyobrażasz sobie jak się cieszę, a pamiętam jak 2 lata temu szalaś ze zmartwienia jak pocieszałyśmy się wzajemnie.... Xendusia już nie ma od 20 miesiecy :cry: jak dobrze że Czata pozostała.... :)

Link to comment
Share on other sites

poniewaz przed okolo 2 Tygodniami dowiedzialam sie ze moja 5 Miesieczna Boksinka ma bardzo ciezka wade serca.Rokowania dla pierwszego roku zycia sa bardzo zle :cry: dolaczam sie do waszego tematu.
Ta historia dodaje mi otuchy i nadzieji ze i moja Bella sobie z tym poradzi. Przyjmuje leki i na razie jest dobrze,ale nie wolno jej sie duzo przemeczac. Te leki to wszystko co mozna zrobic,jezeli one zawioda to nie ma juz ratunku.

Pozdrawiamy Czate,tak trzymaj!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...