Jump to content
Dogomania

Debil z dobermanem na spacerze, grrrrrrr...


dzurga

Recommended Posts

Myslalam wczoraj, ze mnie szlag trafi. Ide sobie wieczorem z moja mala rottweilerzyca na spacerek, psica oczywiscie w kagancu i na smyczy (agresywna nie jest ale ludzie reaguja roznie a ja nie chce nikogo stresowac) i nagle zza bloku wyszedl facet z dobermanem. Widzi, ze ide z psem i zamiast sie zastanowic zanim spusci psa albo chociaz kontrolnie krzyknac czy moj top pies czy suka puscil to swoje bydle. Bydle czyli suka rzucilo sie z warkotem na moja psice. Musialam bronic rottweilera wlasna piersia. Wrzeszcze do faceta rzeby zabral psa a gosci nic - ze ona sie tylko bawi. Szkoda, ze zabawa polegala na tym, ze dorosla dobermanica rzucala sie z zebami na 10 mczna rottweileke w kagancu. W koncu udalo mi sie chwycic dobermanice za obroze i odtawic do jej pana, ktory wlasciwie mial to wszystko glebokow trobie. jak mu powiedzialam,z e jest nieodpowiedzialny to jeszcze uslyszalam, ze jestem poj.. baba i jak sie chca psy gryzc to niech sie gryza bo od tego maja zeby. Mialam ochote go zabic. Do szalu mnie tacy debile doprowadzaja. Jak mu ine zalezy na psie to jego sprawa ale z takim podejsciem to sie boje czy on tego psa np w gole szczepil. I kiedys bedzie mial pecha bo jego piesek sie pogryzie z jakims wiekszym i silniejszym i moze byc po piesku... No ale moze debilowi wszytsko ejdno i kupi sobie drugiego. Nie pytajcie jak zalowalam ze nie zabralam ze soba na spacer drugiego psa (rottweiler 2,5 roku). Postraszylabym goscia tak ze by zapamietal do konca zycia. Grrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr... Szlag mnie trafia w takich sytuacjach. Kilka miesiecy temu mniej wiecej na tym samym trawniku bokserzyca rzucila sie na moja sunie. A wlasciciel jeszcze oburzony ze co ja chce, bo to taki lagodny piesek. Tylko ze lagodny piesek podarl mi spodnie i pogryzl noge jak zaslonilam swojego szczeniaka. Nieodpowiedzialnosc ludzka mnie oslabia. Moje tez sie na inne psy raczej nie rzucaja ale w kagancu chodza na wszelkie ale (i do tego skorzanym bo metalowym tez by mogly komus krzywde zrobic).

Czy tylko jak spotykam takich wlascicieli kretynow, czy wy tez?????????

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 98
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ja na szczęście nie mam takich problemów, bo mieszkam na odludziu. Ale i tak jak idę z piesami na spacer, to mijający nas ludzie są różni. Moje psy jednak budzą respekt (choć na smyczy) i ludzie przeważ nie starają się przechodzic innymi drogami :D:D:D

Link to comment
Share on other sites

Moich generalnie tez sie ludzie boja, nawet na smyczy i w kagancu. A zwlaszcza starszego, bo sunka to jeszcze malutka i drobniutka a z niego to konkretny "pies morderca". No ale zdarzaja sie bezmozgi, ktore zanim pomysla puszcza psa luzem. Ciekawe co by bylo gdybym byla z moja dwojka a nie tylko z jednym i np Nicco postanowilby bronic panci przed warczacym dobermanem. Pewnie by znow bylo ze rotteweiler morderca i takie tam - i nikogo by nie obchodzilo, ze byl w kagancu. Ja w sumie tez wychodze z nimi w takie miejsce zeby nie bylo ludzi i tylko jak nikogo nie widze to puszczam ze smyczy - no ale coraz wiecej isob zaczelo widac chodzic na spacery w to dotychczas odludne miejsce. Zeby jeszcze przy tym mysleli to by bylo fajnie...

Link to comment
Share on other sites

u nas na osiedlu jest suka ONka Luna, ktora jest wlasnie podobna do tej dobermanki ktora opisujesz, a jej wlasciciele sa tacy sami, tylko ze nie okreslaja to jako zabawe...LUna chodzi wprawdzie w kagancu, ale juz sie tak wycwiczyla, ze wali nim zdrowo...

A kiedy wlascicielce suki zwroci sie uwage odrazu wyzywa Cie od idiotek itp...

Link to comment
Share on other sites

a u nas tyle wałęsających się kundelków, czasem suną całym stadem (za jakąś suczką) no i jak wtedy przejść z psem, nawet dużym i na smyczy?

Mam też sąsiadów z pięknym wyżłem, tyle tylko, że kilka razy dziennie jest puszczany luzem, kiedyś zaatakował Wekiego przywiązanego do słupka pod sklepem!

Link to comment
Share on other sites

juz gdzies opisałam historie ast-a Lorda i debilnego własciciela boksia :roll: w każdym bądź razie jak słyszę takie opowieści to flaki mi się przeracaja i zyganko mnie bierze :grab: :wallbash: i nie powiem co jeszcze ludzie bywaja debilami i już niestety cierpią na tym psy

Link to comment
Share on other sites

Tak tez mi sie taka sytuacja raz trafila :evil: Na mojego beagle rzucil sie jakis rottek, a wlasciciel wogole szedl w drugim kierunku! Naszczescie moj psiak umie sobie z takimi radzic :lol: A wlasciciel odwrocil sie dopiero gdy jego pies zapiszczal (przedtem szczekal cala geba!) :evil:

Link to comment
Share on other sites

Dzurga, a w jakim miescie mieszkasz, bo jak wczoraj szedłem sobie po osiedlu (był ranek) i facet przechodził koło przystanku i szedł ze spuszczoną ze smyczy i bez kagańa dobermanką!!! Myślałem, ze zaraz podejde do faceta i mu powiem co o nim mysle, ale sie spieszylem.... A dobermanka latała po ulicy, chodnikach, trawnikach dzieci sie jej bały... ech...

Link to comment
Share on other sites

Jestem z Poznania. Wiecie co jeszcze mnie wnerwia? Ze wlasciwie to w okolicy tylko moje psy chodza w kagancach (chociaz by nie musialy, bo agresywne nie sa). A inne psiska sobie lataja bez kagancow, bez smyczy a wlascicielom sie wydaje, ze wszytsko jest ok. A najgorsi sa tacy od tych malych szczekaczy. Jak im sie zwroci uwage, ze maja chociaz psu kaganiec kupic to zazwyczaj jeszcze wyskakuja z ryjem, ze po co bo ich piesek taki maly... Grrrrrrr... A co to ma do rzeczy. Jest agresywny niech nosi kaganiec. Mam w sasiedztwie takie wyjatkowo upierdliwe male cos i kiklakrotnie zwracalam dziewczynie uwage ze kiedys moze byc nieszczescie, bo male cos zajadle zawsze obszczekuje mojego Nicco. No i kiedys faktycznie nadszedl ten dzien. Byl upal a ja juz bylam 2 metry od domu wiec zdjelam mojemu psu kaganiec gdy nagle zza domu wylecialo to male szczekajace. Podbieglo i ugryzlo mojego mniej wiecej rocznego wtedy rottka w pyszczek. To byla chwila. Nicco, ktory przez kilka miesiecy cierpliwie znosil obszczekiwanie w jednej chwili przydusil kundla do ziemi, wystawil zeby i go przywolal do porzadku. Wlascicielka kundla w bek, potem psa pod pache i biegeim do domu. Ale nie nauczylo to jej niczego. Kundel dalej biega bez smyczy, kaganca i obszczekuje wszytsko co sie rusza. Moja suczka tez nie lubi tego psa. Wierzcie mi, az mnie czasem korci, zeby spuscic oba moje na to male wsciekle gowno zeby zrobily z nim porzadek. Ale sie powstrzymuje, bo: 1. pies choc sam glupi to nie winien ze wlasciciel nie mysli (a moze to jaki pan taki kram, hihi) 2. moze nie jest szczepiony i mi np psa ugryzie i tylko bede miala klopot, 3. bedzie jazda na calym osiedlu ze rottweilery mordercy, krwiopijcy, zjadacze malych dzieci zagryzly biednego malutkiego kundelka i nie bedzie mozna wyjsc spokojnei z domu zeby na ulicy nie bylo z ludzmi jakiejs jazdy. Chociaz np u mnie w klatce i okolicznych sklepach ludziska juz skumaly, ze moje rottki sa mega przyjacielskie. Sasiad sunce nawet kiedys kupil kilo POLEDWICY, bo ona taka kochana, czujecie?

I jeszcze mnie wnerwiaja takie drobne pijaczki pod blokiem, co to calymi dniami chleja nalewki z Biedronki. Maja takie 2 wilczuropodobne agresywne psiska. Przesiaduja z nimi tuz kolo przejcia na parking przy placu zabaw dla dzieci. Psiska wielkie, wyglodniale (bo panom ledwo na nalewki starcza wiec na zarcie dla psa juz nie), gryza sie miedzy soba, warcza na ludzi. Strach tam przejsc. Z Nicco to sie nie boje, bo wiem ze w razie czego by sobie poradzil (jakbym zdazyla kaganiec sciagnac) ale Tessunia jest malutka i gdyby ja zaatakowaly to bylaby bez szans. Policja przyjazdza i rozpedza co prawda meneli ale za 5 minut oni wracaja. Szkoda, ze policja nic nie jest w stanie zrobic z tymi psami biegajacymi bez kaganca i straszacymi dziesiatki przechodzacych tamtedy ludzi. a ja kiedys szlam z Nicco na spacer, pies biegal dosc daleko a tu nagle z krzakow wyskakuje dzielnicowy i zaczyna truc ze bedzie mandat bo pies bez smyczy i kaganca. Nicco oczywiscie w kagancu byl - zawoalalam psa zeby pan mogl sobei dokladnie zobaczyc skorzany kaganiec na pyszczku mojej psiny. Szkoda,z e sie zawsze policja przyczepia do poarzdnych ludzi a jak ma zrobic porzadek tak gdzie powinna to jakos nie potrafi. A mi sie tylko cisnienie podnosi.

Link to comment
Share on other sites

Jesli Cie to pocieszy, to mi sie tez podnosi i to bardzo czesto.

A to pies sasiada przylazi nam sie zalatwiac o ogrodu i niefortunnie trafia na mojego. Wtedy sie dowiedzialam, ze w moim ogrodzie moj pies powinien chodzic w kagancu bo "jego zawsze do mnie chodzi sie zalatwic" :o

A to moj pies pogryzl malucha, ktory poszedl za nami do lasu. Ja przepraszam, glupio mi strasznie, nagle sie przyjrzalam i dotarlo do mnie co to za pies. Nie raz przed nim uciekalismy i nie raz dziabnal mojego w tylek, natualnie moj w kagancu. Pan zwykle pijany, wiec psa odwolac nie moze.

A to biega taki maly kundel, ktory atakuje ludzi, psy i samochody. Leci za nami, rzuca sie na mnie albo na mojego psa, ja wrzeszcze, zeby pan go zabral a pan stoi. Musial slyszec bo stal kilka metrow dalej i przygladal sie ze spokojem. W koncu strzelilam psu z buta i wtedy dopiero pan zauwazyl !

Link to comment
Share on other sites

Ja tez niekiedy musze psiska noga odganiac. A wlasciciele zazwyczaj wtedy w ryk, ze co ja robie itp. Szkoda tylko ze jak wolaja swojego rozszczekanago psa to on ma ich gleboko i czasem tylko moja noga ratuje moja sunke w kagancu przed pogryzieniem.

Co ciekawe kiedy moj facet wychodzi z psami jakos sie nikt nigdy go nie czepia. No ale moze dlatego, ze ma prawie 2 metry i sie jakos boja dyskutowac z takim bydlakiem prowadzacym dwa rottweilery. Jak ja ide z dwoma to tez raczej nikt nie pyskuje ale jak ide z sama sunka to wciaz jakas jazda z wlascicielami szczekaczy. Wlasciwie nie ma tygodnia bez jakiejs akcji. Czekam tylko az Tesica podrosnie i przestanie merdac na kazdego resztka swojej kitki.

Kiedys jak mialam tylko Nicco to notorycznie mialam spiecia z taka stara baba z foksterierem. Nicco biegal jakie s50 metrow od nich i w ogole na foksia nie zwracal uwagi (foksio na niego tez) ale baba dalej drzec ryj, ze mam zabrac tego psa morderce bo jej pimpusia zagryzie. Tez dlugo bylam dzielna az sie raz naprawde wukrzylam i zawolalam psa, zdjelam mu kaganiec i mowie do baby, ze moze sie wreszczie przekonamy czy moj jest taki pies morderca jak ona sobie do tygodni mysli (oczywiscie wcale nie chcialam Nicco na nia puscic ale juz mialam dosc tego jej darcia ryja). Nie chciala probowac :))) Zwinela pimpusia pod pache i teraz jak mnie widzi to sie zwija i juz glupich tekstow nie rzuca.

Mamy z moimi psiakami na osiedlu kilku takich "ulubiencow", ktorzy nam krew psuja...

Link to comment
Share on other sites

Wiesz z czasem robie sie coraz mniej subtelna.

Zreszta czegos sie mozna spodziewac po wlascicielce TAKICH psow. Teraz juz sie nie uzeram tylko mowie, ze jesli nie zabiora psa to zdejmuje mojemu smycz i kaganiec i niech sie "pobawia". Jescze sie nie zdazylo, zeby nie podzialalo. :evil:

Strasznie mnie to wkurza, ze dopoki jestes mila to nikt cie nie traktuje powaznie.

Link to comment
Share on other sites

A nie próbował ktoś z Was rozprawić się z agresorem.......smakołykami?? :wink:

Ja mieszkam na wsi i rzadko spotykam ludzi spacerujących z psami, a takich debili to wlaściwie nigdy, ale czasem brama/furtka jest otwarta (lub płotu w ogóle nie ma) i wyleci jakieś bydlę....

Raz właśnie takie bydlę wyleciało z zamiarem zjedzenia mi suńki. Wlaściciel oczywiście stał sobie uśmiechnięty i rzucił tekstem "noooo... z takim psem to lepiej nie zaczynać" - chyba, żeby zwrócić uwage, że ten <wspaniały> pies należy do niego.

Na szczęśćie piechu okazał sie wielkim łakomczuchem i psie chrupki, które zawsze noszę przy sobie na wypadek spotkania z egresywnymi bezdomnymi (i nie) psami, posmakowały mu do tego stopnia, że stracił zainteresowanie psiunią 8)

A żebyście zobaczyli minę gospodarza - jak to? Jego groźny pies poskromiony?? :lol:

Metoda chrupkowa z innego małego złośliwca zrobiła całkiem przyjaznego kundelka :D

Link to comment
Share on other sites

Hmmmmmmm, na chrupki nie probowalam. A zawsze mam pelna kieszen, bo moja Tessa uczy sie na szkoleniu "na smakolyk" i ja z nia na dworze cwicze wiec kieszenie mam pelne. Tylko ze zazwyczaj w takich sytuacjach nie wiem co pierwsze robic; czy odganiac agresora, zaslaniac moja i starac siciagnac jej kaganiec, czy wrzeszczec do wlasciciela zeby zabrac psa... Czesto na wyciagniecie chrupek czasu nie starcza.

Link to comment
Share on other sites

Hmmmmmmm, na chrupki nie probowalam. A zawsze mam pelna kieszen, bo moja Tessa uczy sie na szkoleniu "na smakolyk" i ja z nia na dworze cwicze wiec kieszenie mam pelne. Tylko ze zazwyczaj w takich sytuacjach nie wiem co pierwsze robic; czy odganiac agresora, zaslaniac moja i starac siciagnac jej kaganiec, czy wrzeszczec do wlasciciela zeby zabrac psa... Czesto na wyciagniecie chrupek czasu nie starcza.

Link to comment
Share on other sites

Ze smakolykami to dobry pomysl- ale wydaje mi sie, ze naprawde tylko w sytuacjach podbramkowych. Jak sie taki nauczy, ze cos dostanie, to bedzie non stop przylatywal. Nie zlicze psow, ktore ( oczywiscie najczesciej, kiedy pada i jest bloto) juz skakaly na mnie w przekonaniu, ze jesli mam jedna reke w kieszeni, to zaraz bedzie cos dobrego. Jak dotad, prawie nikt nie przeprosil- no bo ja pojde sobie przeciez dalej no i spodnie tez SE upiore.

Odchodzac troche od tematu agresji, ale pozostajac przy nieodpowiedzialnych wlascicielach: ostatnio krew mnie zalewa, bo notorycznie jestem obszczywana na spacerach przez obce psy! W ciagu ostatnich 2 tyg zostalam obszczana 3 razy: przez 1 Ridgebacka na wysokosci pasa, jednego kundelka po kolanie a 1 Jack Russell nalal mi do buta. Bylam swiadkiem obszczania obcych ludzi przez ww. Ridgebacka i kundelka. Moja suka z prawie kazdego spaceru wraca obszczana, a ma dlugie, biale futerko. Staje taki obok niej i podnosi lape, a ona tego nawet nie zauwaza. No i co? Przeprosil mnie tylko wlasciciel Ridgebacka ( nie mial wyjscia- bylam cala mokra), ale tez doszedl do wniosku, ze pojde sobie do domu i spodnie SE upiore. Reszta uwazala zdarzenie za b. smieszne. :evilbat:

I te psy lataja bez smyczy, robia co chca i bezkarnie oblewaja ludzi.

Link to comment
Share on other sites

notorycznie jestem obszczywana na spacerach przez obce psy! W ciagu ostatnich 2 tyg zostalam obszczana 3 razy: przez 1 Ridgebacka na wysokosci pasa, jednego kundelka po kolanie a 1 Jack Russell nalal mi do buta. Bylam swiadkiem obszczania obcych ludzi przez ww. Ridgebacka i kundelka. Moja suka z prawie kazdego spaceru wraca obszczana, a ma dlugie, biale futerko. Staje taki obok niej i podnosi lape, a ona tego nawet nie zauwaza. I te psy lataja bez smyczy, robia co chca i bezkarnie oblewaja ludzi.

Jak to, tak całkiem obcy pies podbiega? Czy Twoja sunia nie ma przypadkiem cieczki???

Też jestem wrogiem puszczania luzem psów w miejscach publicznych. Namawia się ludzi do brania psów ze schronisk, to są psy z obciążeniami, człowiek się stara, chucha i dmucha, a cała robota na nic, gdy podbiegnie nawet przyjacielsko nastawiony psiak, ten schroniskowy naprawdę różnie reaguje. Powinie poznawać "kolegów", ale przy obu właścicielach, oba na smyczach.

Link to comment
Share on other sites

No wlasnie obce podbiegaja, a moja sunia nie ma cieczki. Obwachuja moja suczke i oblewaja najblizsze " cos" wystajace z ziemi, czyli mnie. :evil: Ktos mi tlumaczyl, ze to cos w rodzaju proby dominacji, na zasadzie ( w pelnym tego slowa znaczeniu) " olewam cie". Ale ja mam wrazenie, ze te psy mnie po prostu nie zauwazaja. A wlasciciele musza chyba znac przyzwyczajenia swoich psow, bo oba te psy oblaly jeszcze innych ludzi. Ridgeback spotkal pare dni przede mna b. niska starsza pania z zwergspitzem- sila rzeczy nalal jej gdzies w okolice kolnierza...

Nie mam nic przeciwko spotykaniu na spacerach psow bez smyczy, o ile nie sa zbyt natretne i nie leja!!!! :evil:

Link to comment
Share on other sites

Dzurga czytam twoje wypowiedzi i doskonale cie rozumiem.Mam jamniora min.i ONKA.Wychodzac na spacer z jamikiem caly czas panicznie rozgladam sie czy jakis kretyn nie puscil swojego psa luzem.Jest taki jeden debil ktory swojego Alaskana puszcza samopas a ten gdy tylko widzi malego psiaka puszcza sie za nim.Ostatnio przezylam chwile grozy bo ten pies pogonil mojego Kapsia na tory tramwajowe dobieglam w ostatniej chwili.Myslam ze faceta udusze bo nawet nie raczyl zawolac psa.Chwile pozniej wychodze z ONKIEM i ten sam pies dobiega do nas prowokuje mojego a gdy ten mu pokazuje zeby wlasciciel dobiega i mowi ze jestem wredna bo sie mszcze za jamnika.No myslalam ze go utluke.Tak jak ty chodze z Onkiem na szkolenie i zawsze mam pelne kieszenie smakolykow ale nie wiem czy gdybym poczestowala nimi Alaskana wlasciciel nie okarzylby mnie o probe otrucia.To czubek. :evil:

Link to comment
Share on other sites

Nasza sytacja w lesie: jestesmy daleko od cywilazcji, spokojnie sobie maszerujemy gdy nagle widzimy z oddali ludzi z psem(bokser, a raczej bokserka). Profilaktycznie biore na smycz swojego, wlasciciel boksera robi to samo. Gdy oddalilismy sie na pewna odleglos wlasciciel spuszcza boksera ze smyczy a ten jak gdyby nigdy nic biegnie w naszym kierunku i zaczyna szczekac a potem rzuca sie na naszego szczeniaka, moze chcial sie bawic, ale jesli tak to byla wyjatkowo agresywna zabawa.

Ok, moge zrozumiec sytuacje, tak "wychowany" pies, ale najbardziej denerwuje mnie "wychowanie" jego wlascieciela, ktory po prostu idzie sobie dalej nie przejmujac sie tym co robi jego pies. Dopiero po kilku minutach wraca i zabiera swojego zwierzaka......

Link to comment
Share on other sites

szczekajace male smieci puszczane w samopas to u nas standart dobrze ze bruna to nie rusza,ale ostatnio mam klopot z sasiadem z parteru-doprowadzil do tego ze ja i moj pies boimy sie przechodzic kolo jego drzwi.juz dwa razy facet-pijany oczywiscie wychodzac z domu otworzyl za szeroko drzwi i mieszaniec husky wypadl prosto na bruna,buniu na smyczy na szczescie bez kaganca,ostatnio facet zatrzymal go doslownie w ostatniej chwili a mi sie zrobilo slabo bo bruno byl na smyczy i w kagancu,dzis delikatnie zwrocilam uwage jego synowej ze wkoncu moj piesek niestaty zagryzie ich ale oni nie grzesza inteligencja,ani ha ha wiedza kynologiczna i pani mi odpowiedziala ze moze ich zagryzie mojego. i badz mądry człowieku-jednym sąsiadom chce dobrze prowadzam psa na smyczy,w kagańcu ale czemu wciaż mam sie bać o swojego psa,nie wiem co robić zawiadomić dzielnicowego? jestem w kropce

Link to comment
Share on other sites

To ja też dorzucę swoje 3 grosze:

Wrocław - Karłowice spacer nad Odrą, bulek miał pół roku. Prowadzimy go na smyczy, wtem podbiegają dwie suki owczarkowate i z zebiskami na malucha. Drę się do dwóch dziewuch aby zabrały swoje potwory i co słyszę..."CO, ZĘBÓW NIE MA?" Skończyło się na inwektywach autorstwa mojego faceta pod adresem naprawdę wyjątkowych idiotek. :madgo:

Jeszcze jedna perełeczka: w klatce obok mieszka młode małżeństwo( w stylu dres, fura, komóra), mają rudego kundla wielkości dobrze wypasionego dobka. Pies biega "goły", bez obroży, nie wspominając o smyczy czy kagańcu. Mój głąb nie przepada za psami większymi od siebie od czasu spotkania z pseudo owczarkami i pewnym dobermanem bez smyczy. Łopatologicznie piętnujemy u bulka agresywne zachowanie w stosunku do dużych piechów, są postępy.

Może będziecie mieli mi za złe, ale nie będę prowadzała psa w kagańcu kiedy 90% spotykanych psów nie jest zabezpieczona nawet smyczą. Na spacerki zabieramy gaz pieprzowy :diabloti: oraz smycz automat, a poniewaz mieszkamy na zadupiu pt: Nowodwory, rzut beretem od osiedla mamy super tereny spacerowe, tam Butcher szaleje bez smyczy :Dog_run:

Link to comment
Share on other sites

  • 1 year later...

U nas łazi też taki pies bez smyczy i obroży atakował naszego Reksia już nie raz Tasheeny nie atakuje bo to suczka. Mówiłam mu żebu kupił psu smycz. On nie reaguje.

Sąsiad ma psa wrednego szpicowatego kundla atakuje moją rodzinę, psa! Kiedy tato nastraszył, że zadzwoni na policję, jak nie zamknie lub nie uwiąże swego psa bo dzieci się boją to psa dał na łańcuch. Niestety - tylko na parę dni. I znów jest to samo. Pies w ogóle jest prawie nie karmiony, jest jeszcze 5 kotów karmionych ziemniakami z mlekiem, ale zaczęły dostawać jeść, kiedy ja im dałam to sąsiad zobaczył i karmił zwierzęta, które wycieńczone już rosnąć przestały. I dał żarcie w miejscu widocznym, żeby pokazać: "widzisz, moje koty ja karmię". Szkoda słów.

Chodzi też baba z wilczurowatym kundlem. Uwzięła się że nasz Rex obszczekuje jej Rexa i że kiedyś wyleciał i zaczął się z Rexem gryźć a to nie był Reksio tylko Kajtek - pies sąsiada. I że się przewróciła. Pożal się Boże :evilbat: :evil: :evilbat: :evil: :evilbat: :evil: :evilbat: :evil:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...