Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='kakadu']o matko, to bylo makabryczne! ten chlopczyk kiedys dorosnie, bedzie mial wiecej sily, a przekonanie o zbawiennym wplywie kopania w nim pozostanie byc moze... :cool3:[/QUOTE]

Dziewczyny! Ten chłopczyk ma już własną córeczkę, dwa psy i kota! I jest świetnym facetem! Trochę luzu! Nie wiadomo, skąd wziął ten odjazdowy pomysł (stawiam na tzw. podwórko) ale nigdy już nie próbował edukować żadnych zwierzątek w ten sposób. A historia bawi moją i jego rodzinę. Nie zrozumiałyśmy się ;)

A przyszło mi to do głowy, jak Kakadu napisała, że Sojka po kopnięciu zrobiła się mniej szczekliwa!

  • Replies 602
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

No to jeszcze jedna anegdotka o dzieciach i psach z czasów mojej młodości. Do mojej mamy w tymże Zakopanem przyszła inna znajoma - tym razem zakopiańska, posiadaczka owczarka podhalańskiego ze swoją małą wnuczką. U mamy przed łóżkiem leżała na podłodze biała skóra z barana, na której zresztą najczęściej urzędował rzeczony (kopnięty) Wabik. I mała Maryjka powiedziała: my też mamy takiego pieska, tylko nie jest taki rozdeptany. Od razu zaznaczam, że ich Baca był ukochanym psem i nikt go nie kopał i nie deptał. Mnie te wspomnienia nieustająco bawią. Ale może ja mam inne poczucie humoru... :evil_lol:

I obiecuję, że już więcej OT anegdotek tu umieszczać nie będę!

Posted

...a ja dziś zacznę tak mało optymistycznie....:-(

Po pierwsze - nie mogę się pogodzić z myślą, że dla ratowania ramienia Norel może już być za późno...wcześniej nie koncentrowano się na tym skoro walczyła o życie, a teraz może już być za późno:shake::placz::-(

Do drugi...sami zobaczcie...jednak świat zmierza ku zgładzie po równi pochyłej i z każdym dniem się w tym przekonaniu utwierdzam coraz mocniej:-(:-(:-(
[URL="http://www.kurierlubelski.pl/region/janowlubelski/327427,potok-wielki-ucial-kotu-glowe-sekatorem-chcial-zabic-psa,id,t.html"][SIZE=3][B]http://www.kurierlubelski.pl/region/janowlubelski/327427,potok-wielki-ucial-kotu-glowe-sekatorem-chcial-zabic-psa,id,t.html[/B][/SIZE][/URL]

Posted

[quote name='bico']jednak świat zmierza ku zgładzie po równi pochyłej i z każdym dniem się w tym przekonaniu utwierdzam coraz mocniej:-(:-(:-([/QUOTE]
A tego stwierdzenia przyznam, że nie rozumiem. Mamy np. taką Dogomanię, która jest dowodem na istnienie bardzo wielu ludzi kochających zwierzęta i mamy ludzi katujących zwierzęta, jak ten z artykułu. I w czym ci żli są doskonalsi od tych dobrych, że to oni mają zdecydować o losach świata? Jeśli te bezmózgowia są faktycznie lepsze, silniejsze, itd., i nawet osoby z Dogomanii w to wierzą, to Dogomania i jej podobne akcje nie mają racji bytu. Uważam, że faktycznie są ludzie źli, ale oddawanie im inicjatywy jest dla mnie niezrozumiałe. Każdy z nas ma możliwość decydowania o tym, czy świat (nie koniecznie jako całość, ale przede wszystkim jako to, co konkretnie nas otacza) będzie lepszy, czy gorszy. Bico, nie odbierz tego jako atak na Ciebie, bo to ostatnia rzecz, jaką chciałbym zrobić, wiem ile robisz dla psów i właśnie to sprawiło, że to wszystko piszę. Bo widzę osobę robiącą ogrom dobrego dla zwierząt, dającą się zdemotywować komuś, kto dla normalnego człowieka powinien być po prostu nikim. Nie dawajmy się 'pokonać' tym, którzy nie szanują zwierząt, bo chyba nie tędy droga. Takie jest moje zdanie i jeszcze raz proszę: Bico, nie odbierz tego jako jakikolwiek atak na Ciebie, bo mam nadzieję, że wiesz, że nie to mam na myśli. Po prostu chciałem jakoś motywująco skomentować to, co napisałaś.

Posted

[quote name='muzzy']A tego stwierdzenia przyznam, że nie rozumiem. Mamy np. taką Dogomanię, która jest dowodem na istnienie bardzo wielu ludzi kochających zwierzęta i mamy ludzi katujących zwierzęta, jak ten z artykułu. I w czym ci żli są doskonalsi od tych dobrych, że to oni mają zdecydować o losach świata? Jeśli te bezmózgowia są faktycznie lepsze, silniejsze, itd., i nawet osoby z Dogomanii w to wierzą, to Dogomania i jej podobne akcje nie mają racji bytu. Uważam, że faktycznie są ludzie źli, ale oddawanie im inicjatywy jest dla mnie niezrozumiałe. Każdy z nas ma możliwość decydowania o tym, czy świat (nie koniecznie jako całość, ale przede wszystkim jako to, co konkretnie nas otacza) będzie lepszy, czy gorszy. Bico, nie odbierz tego jako atak na Ciebie, bo to ostatnia rzecz, jaką chciałbym zrobić, wiem ile robisz dla psów i właśnie to sprawiło, że to wszystko piszę. Bo widzę osobę robiącą ogrom dobrego dla zwierząt, dającą się zdemotywować komuś, kto dla normalnego człowieka powinien być po prostu nikim. Nie dawajmy się 'pokonać' tym, którzy nie szanują zwierząt, bo chyba nie tędy droga. Takie jest moje zdanie i jeszcze raz proszę: Bico, nie odbierz tego jako jakikolwiek atak na Ciebie, bo mam nadzieję, że wiesz, że nie to mam na myśli. Po prostu chciałem jakoś motywująco skomentować to, co napisałaś.[/QUOTE]
swiete slowa, cos optymistycznego wreszcie;

a co do ramienia norel - tez mialam takie przemyslenia - ratowali zycie, wiec nie przejmowali sie, ze powieka sie nie podnosi, ze szczeka sie zrosla i sie nie otwiera jak powinna, ze niesprawne ramie wisi....
troche takie malo perspektywiczne to bylo, ale nie mnie oceniac...

Posted

jestesmy, ale cos nam wszystko slabo idzie...
norel juz jest w domu wiec jako tako wszystko ogarnia; sprawa nie jest superpilna, paniki nie ma; ale ciocia wziela mala na tapete - moze sie uda...

Posted

[quote name='kakadu']jestesmy, ale cos nam wszystko slabo idzie...
norel juz jest w domu wiec jako tako wszystko ogarnia; sprawa nie jest superpilna, paniki nie ma; ale ciocia wziela mala na tapete - moze sie uda...[/QUOTE]

Ja też tu jestem. Piszę, jeśli mam coś konstruktywnego do napisania lub zrobienia.
Trzymam kciuki za akcję "propagandową" cioci w sprawie Sojki;) :happy1:

Posted

aasiaa dzwonila do mnie wczoraj po wymiary sojki; daga zmierzyla ja kartka papieru w kratke (bo sie gdzie zawieruszyla linijka) i wyszlo, ze ma 30 cm w klebie, a wazy ok 6-7 kg; piotr ze swej strony dodal, ze jak sie dobrze rozciagnie to bedzie z pol metra dlugosci jakby ktos chcial psa na metry brac :evil_lol:
wiec kto wie...? moze cos sie swieci...? :kciuki:

Posted

[quote name='kakadu']aasiaa dzwonila do mnie wczoraj po wymiary sojki; daga zmierzyla ja kartka papieru w kratke (bo sie gdzie zawieruszyla linijka) i wyszlo, ze ma 30 cm w klebie, a wazy ok 6-7 kg; piotr ze swej strony dodal, ze jak sie dobrze rozciagnie to bedzie z pol metra dlugosci jakby ktos chcial psa na metry brac :evil_lol:
wiec kto wie...? moze cos sie swieci...? :kciuki:[/QUOTE]

Też Sojce takie wymiary i wagę pisałam w ogłoszeniach, ale oceniałam na oko:evil_lol:
A wiec trzymam kciuki:happy1::cool3:

Posted

No dobra-wreszcie tu weszłam. wybaczcie ze tak póżno,ale pierwszy miesiac po powrocie do domu to głównie spałam,a potem troche mniej spałam.....Ze szpitala mnie wypisali bo staraja sie nie trzymac tak długo,ale mój stan był jeszcze bardzo marniutki....
Bardzo dziekuje wszystkim za tyle stron zainteresowania,zaangażowania i ciepłych słów.Chocby dlatego jestem Wam winna dokładniejsze wyjasnienia. Nie oburzajcie sie za moze czasem mało delikatny jezyk,ale jesli zaczne sie rozczulac czy to nad psem czy soba to moge sie załamac,moja psychika jest w marnym stanie po tym wszystkim.
Jak to mój małż slicznie udawał przed ludzmi...i to wtedy kiedy byłam jeszcze niemal nieprzytomna od narkotyków,przywiazana do łózka(próby samobójcze) zagrozona wycieciem 1 płuca...Pielegniarki za to do dzisiaj go wspominaja-ze taki dobry-bo siedział i płakał przy mnie:))) Spiaczka jest horrorem-tyle wam powiem,a ból był niewyobrazalny,takze wtedy gdy słyszałam jak lekarz mówił ze nic nie czuję.Bezwładne nogi,rece(tylko 1 dłoń troche) wszystko to w końcu niszczy wszelką chec przetrwania,a narkotyki to wzmagają.po odstawieniu ich miałam 2 tyg detoksu-wyjscie z nałogu,napady paniki-dobrze ze juz byłam przytomna i wiedziałam o wypadku-bo wczesniej to nie i pierwszy tel kakadu był z zombie na haju któremu maz tel.trzymał:))) szybko sie z tego nie wygrzebie bo nie odróżnia sie realu od tego w śpiączce,więc ten horror pozostaje jako część realnego życia... Dzisiaj już całkiem dobrze chodze,choc nie podbiegnę,oddycham nie najgorzej(lekarz okreslił stan płuc jako cud-nie tylko to ze są ale ze w takim relatywnie dobrym stanie),jako cud okreslali tez szybkosc rehabilitacji-poczatkowo miałam byc 8tyg w spiaczce i min pół roku w szpitalu-byłam 3miesiące. Troche rozgimnastykowałam szczękę,zespół hornera cofnął się nieco-objawia się w stresie,duzym zmęczeniu,braku tlenu-oko ma problemy ale da sie życ-połaczenia w mózgu sie nieco odbudowały. Biodro boli,ale znosnie-mam regabilitacje teraz i kontrole zeby sie nie zaczeła robic martwica kosci,prawe ramie-zerwane całkowicie(az sie złamała kosc) wyglada normalnie i jest sprawne,choc oczywiscie jestem słabiutka,lewe-tak jak pisałam-nieoperacyjne-mogłoby to tylko pogorszyc stan ruchomosci-a tą mam naprawde duża jak na taki uraz.Mozliwe bedzie tylko uciecie czesci kosci która wystaje.Mam przykurcz tej reki-ale podobno mały i o cudzie(kolejnym) z zachowaną rotacją dłoni na boki-pewnie dzieki temu ze cwiczyłam nie wiedzac ze mam złamaną główke kosci w łokciu-na szczescie nie przemieściłam jej! dziura w kosci jest dalej-nie zalała się.Za to zalała sie w kocu dziura w łopatce i te 11złamanych zeber tez juz tak nie boli choc sa pogruchotane z odłamkami..Mostek zrósł sie-mam jednak sztywna klatke-a oddychanie brzuchem jest łatwe tylko na leżąco:)) Mózg w miare pracuje,choc mam słabsza wyrazie pamiec i czesto brakuje mi słów-ale to mysle kwestia cwiczeń.wyrostki kregowe i ine pekniecia kregów tez sie zrosły.
widzicie-lato takie podobno upalne było a ja lezałam pod klimatyzatorem,obłozona lodem,ze spuchnietym mózgiem itd.ale szajs.w tej chwili juz karmie konie i wypuszczam,ale niewiele poza tym-słabiutkam jak kot.Psy dostały gorączki jak wróciłam i był problem z wyjazdami do lekarzy bo wpadały w histerię.Konie tez mnie poznały-poryczałam sie równo-to zycie juz dla mnie całkiem przestało istniec-był tylko szpital a to-jak niewyrazne wspomnienie-nierealne,patrzyłam za okno(juz na ostatnim oddziale)i głupie gołębie mnie cieszyły-których nie znosze,wiem co wiąże więżniów i ptaki...
Ciesze się ze tyle zrobiliscie dla Sojki-nie wazne ze nie wyszło-wazne ze próbowaliscie! Nie myslcie ze jak napisze głupie bydle-to nie kocham-ja tak mówie,ale to nie znaczy ze mogłabym w jakikolwiek sposób skrzywdzic czy niedopiescic zwierzaka.Taki styl przy moimTZ -czasem jak sobie rozmawiamy-to moznaby wywnioskowac ze za minute rozwód:)) nic podobnego-taka forma moze odreagowania?za 10min jest ok,bez fochów i cichych dni-to samo z psami.nigdy nie uderze psa...Wczoraj padła na zawał moja Hawajka-o mało sie nie załamałam-napisze krótko,bo juz mi zaczyna sie histeria włączac. Po tym co zobaczyłam-identyczna walke o oddech jak moja jeszcze niedawno,po tych cholernych 20minutach i łzach konia nie jestem w stanie uspic-jak planowałam mojego dziadka Borysa,który nie ma juz czym jeść,moze cos sprzedam i kupie mu te pasze o których pisałam-kakadu-ty wiesz.Nie przezyje kolejnego odejscia.dobra,koniec,bo wpadne w alkoholizm albo ponownie narkomanie.
a tak wogóle kakadu-nie pleć-to co ze sie widziałysmy raz-masz "moją"sunie wiec jestes jak rodzina prawie-no nie?
Psy chwilowo wyciszone,jeszcze sie nie moga nacieszyc-tyle ze Sojka zadko ma szanse na pieszczoty-gł w stajni-bo tam duze nie maja wstepu a ona pod płotem..... w domu duze zaborczo kontrolują kazdy mój krok.
Ratunku-zgine w tym brudzie! nie jestem w stanie posprzatac....ale mnie to wkurza! Mój kładzie strop na stajni co to miała byc gotowa w tym roku-a ja głupia co? rozwaliłam sie,zniszczyłam ciągnik,wchłonełam oszczednosci a teraz jeszcze musze sie sądzic z pie......ym krusem bo stwierdzili ze mi sie odszkodowanie nie nalezy bo sie rozwaliłam na własne zyczenie.Na stoku powinam miec ciagnik z kabina-pomijam ze z kabiną byłaby ze mnie konserwa miesna-tu mnie wyrzuciło z ciagnika.Co by miało ze mnie byc jak w ciagniku była wyrwana cała kolumna kierownicza,rozdarte stalowe siedzenie,błotniki,wyrwana chłodnica-został tylko silnik i koła....Jedna taka mówi ze jestem mutantem-przychylam sie bo mózg mi uszami powinien wypłynąc. Nawiasem mówiac zaprzyjazniłam sie z dziewczyna która tylko przygniotło wywracajace sie koło ciagnika-jest sparaliżowana....
Na razie zombie Was pozdrawia i idzie dawac koniom kolacje-bo w moim tempie schodzi mi 2 godziny na wieczór. Musze pare sprzedac bo teraz nie wyrobie....chce ktoś?:))) Będę zaglądać teraz..

Posted

Norel - jesteś wspaniała , najdzielniejsza ... banał, ale prawdziwy ;) ... trzymam kciuki za dalszą rehabilitację i całkowity powrót do zdrowia ... jesteśmy z Tobą i wspieramy na odległość !!!!!!

... bardzo kibicowałam Sojce, mam na tymczasie bardzo podobną , niemal bliźniaczą Lenkę i miałam nadzieję, że obie znajdą domki, obie były cały czas ogłaszane i ... nic.
Widać jeszcze nie nadszedł ich czas na przeprowadzkę ;)

Posted

...jestem wstrząśnięta tym co przeszła Norel i jej TZ:-(:-(:-(
Nie mam słów by wyrazić swój żal z powodu tego wypadku i jego skutków:-(
To szokujące i pewnie mało o takich rzeczach myślimy, ale w ciągu 1 sekundy nasze życie może zostać zrujnowane i już nigdy nie być takie samo...:-(
Oby już teraz było tylko lepiej, choć rany na psychice goją się nieraz całe życie...

Posted

Norel nawet nie wiesz jak bardzo wszyscy obecni na tym wątku czekali aż sama coś napiszesz...
Wierzyłam bardzo mocno w to,że właśnie tak będzie. Dziękuję Ci,że pokazałaś jak silny potrafi być człowiek.

Posted

[quote name='MaDi']Norel nawet nie wiesz jak bardzo wszyscy obecni na tym wątku czekali aż sama coś napiszesz...
Wierzyłam bardzo mocno w to,że właśnie tak będzie. Dziękuję Ci,że pokazałaś jak silny potrafi być człowiek.[/QUOTE]
Dokładnie. Najważniejsze, że teraz będzie już tylko lepiej. Norel, pisz jak najwięcej.

Posted

no dziekuję Wam bardzo....w tej chwili nie specjalnie mam coś do napisania pozytywnego-wróciłam ze stajni po kolejnej serii zastrzyków dla Borysa,jak dotrwa do rana to bedzie wet.ale i tak wiem co powie-na starosc nie ma lekarstwa.daruje wam opis jego stanu.walnełam procha,popiłam kielichem(wiem ze nie powinnam) i powinnam zasnac.z samego rana mam rehabilitacje i musze o swicie wstac.
dzis podwójnie dobija mnie wszystko-ciezki oddech,reka,noga,uzeranie sie z krus i kolejnymi ;lekarzami.ledwo straciłam jednego konia juz drugi ledwo zipie. chociaz psy zdrowe i wesołe....chrapią porozkładane i niczym sie nie prezejmują.
mój muflon-Toren ma zime u kolezanki-w ramach ulżenia mi w pracy-chyba zadowolony bo ma panienki!:))) ale juz sie za nim steskniłam.Nie widziałam go od wypadku,bo zabrała go jeszcze jak w szpitalu byłam.dam jutro znac jak dziadek sie ma.

Posted

Z tymi kielichami to nie przesadzaj, bez tego też dasz radę, po co Ci kolejny problem? A muflon jest super :) Zrobił na mnie olbrzymie wrażenie, ale czułem respekt przed jego rogami :)

Posted

Toren tylko zaczepia do zabawy-walniecie w kolana nie jest grożne:))
eee-po tym wszystkim co zazyłam od czerwca i nie jestem nałogiem to już nie będę.....
Borys marnie,wet jeszcze nie dojechał,dziadek nie je,nie pije,po prostu leży i tyle.

Posted

witaj :)
od wczoraj wiem, ze juz jestes, ale jakos nie mialam smialosci sie odezwac;
balam sie, ze mnie obsobaczysz za ten watek...

szkoda boryska, niech ten wet juz przyjedzie i mu pomoze :roll:

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...