Jump to content
Dogomania

Negatywne skutki zastrzyków wczesnoporonnych u psów


Frotka

Recommended Posts

to właśnie chciałam usłyszeć , zatem Wypart tak, bo ma poglady podobne, galanty tak, bo multizabiegi a janicki nie, bo ortopeda? a ortopeda to odmiana ornitologa? Dr janicki jest specjalista chirurgiem z doktoratem a to, że również wykonuje zabiegi kostne oznacza, że ma wiele wspólnego z kośćmi i wie o ich rozwoju więcej niż inni a ja rybon, przez małe r mu wierzę i uważam, że w życiu weterynaryjnym swoim, wiele ale to wiele cennych rzeczy się od niego nauczyłam i dlatego ja nie mam powikłań po rekonstrukcjach więzadła krzyżowego a uczelnia je ma i same sławy nie umieją tego robic dobrze do czego się nota bene same przyznaja. fakt, o multizabiegach sama wtrąciłam, bo uważałm, że z kontekstu wypowiedzi wynika taka konieczność ale ponieważ reprezentuje pogląd dla was nieszkodliwy wstydzić się tego nie muszę

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 175
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='rybon36']to właśnie chciałam usłyszeć , zatem Wypart tak, bo ma poglady podobne, galanty tak, bo multizabiegi a janicki nie, bo ortopeda?[/quote]
A możesz zacytować fragment mojej wypowiedzi, w której tak twierdzę? :niewiem:

Przecież jasno i wyraźnie odniosłam się do konkretnego fragentu twoejgo postu. Ale widac trzeba jeszcze jaśniej...

[quote name='rybon36']Mało tego, Dr Janicki uważa, że wogółe sterylizować się nie powinno, [B]bo im bliżej natury , tym lepiej dla zwierzaka,[/B][/quote]
Taki argument jest dla mnie po prostu niepoważny. A już zwłaszcza w ustach chirurga...

Link to comment
Share on other sites

coż , pozwolisz jednak, że na Twojej opinii nie będę się w tej sprawie opierać a na jego tak, bo choć z autorytetami jest rzeczywiście tak, jak mówi ale dkla mnie jest jednak autorytetem i dla innych wetów także

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rybon36']To, co piszesz to nie to samo, bo sterylizacja nie równa się kastracja co jest często mylone[/quote]Nie bardzo rozumiem, o co Ci tutaj chodzi. Więc gwoli dalszego wyjaśnienia - bo może to znów kwestia nazewnictwa - z tego, co rozumiem, kastracja suki jest potocznie po polsku nazywana sterylizacją i tak też używałam terminu "sterylizacja" w tym, co napisałam powyżej. Również artykuł w Magazynie Weterynaryjnym, na który się powołujesz, dotyczy właśnie wczesnej kastracji (nie pamiętam ich nazewnictwa, a nie mogę sprawdzić, bo sam artykuł właśnie mi się gdzieś w moim bałaganie zapodział... :roll: Ale poszukam i w końcu go znajdę).

W każdym razie jeśli Ty używałaś słowa "sterylizacja" w znaczeniu sticte "ortodoksyjnym" ;-) i doktor Janicki uważa, że nie powinno się suk sterylizować bez kastrowania ich, to tutaj również się z nim zgadzam - ja też tak myślę i zapewniam Cię, że nikt w Kalifornii ani gdzie indziej w USA nie podwiązuje sukom jajowodów.

Link to comment
Share on other sites

ja użyłam słowa sterylizacja laicko, tym razem niestety, bo rzeczywiście 90% społeczeństwa pod pojęciem sterylizacja uważa kastrację a sterylizacja u zwierząt to jakaś paranoja wogóle natomiast któraś z was użyła sformułowania early sterylisation a tego juz się nie da pomyślić z early castration

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rybon36']natomiast któraś z was użyła sformułowania early sterylisation a tego juz się nie da pomyślić z early castration[/quote]To byłam ja, napisałam "early sterilization", bo po angielsku (a tak naprawdę po "amerykańsku", bo jak to jest używane w Anglii to nie wiem) to ma podobne znaczenie, jak polskie potoczne, czyli u suk znaczy kastrację (jak napisałam powyżej, w USA nikt nie sterylizuje suk inaczej niż poprzez kastrację). Natomiast "castration" po angielsku w najczęściej używanym znaczeniu odnosi się do tylko samców, nie do samic. Formalna, medyczna nazwa tego zabiegu u obydwu płci to "gonadectomy", więc tak naprawdę wszystkie te artykuły na temat wczesnej sterylizacji czy kastracji dotyczą "early gonadectomy", natomiast artykuły skierowane do laików najczęściej używają potocznej terminologii "spay" i "neuter".

Link to comment
Share on other sites

tak, to choc tyle jasne. Nie wiem czy czytałaś od początku ten wątek, cała historia zboczyła z głównego tematu przez to, że following dr janicki ale o tym wtedy nie pisałam, bo jestem dużą juz dziewczynką i mam własne na ten temat spostrzeżenia napisałam, że w zaqleżności od tego - moim zdaniem - jakiej wielkości jest pies - docelowo - powinno się planować zabieg kastracji czy potocznie sterylizacji a fachowo ovariohysterectomii, bo - tu znowu moim zdaniem rozwój somatyczny każdego ssaka a w tym psa również zależy między innymi od homeostazy w układzie hormonalnym i bez hormonów płciowych nie przebiega on prawidłowo. To jest temat roztrząsany od wielu dni, ponieważ Asher, co jest jej niezbywalnym prawem całkowicie się ze mna nie zgadza, a ja nie zgadzam się z nią w kwestii wykonywania zabiegów zastrzeżonych ustawą o chronie zwierząt - kopiowanie uszu, kurtyzowanie ogonków, usuwanie piątych palców kończyn przednich sznaucerom itp. Moje zacofane poglądy w tej sprawie Wam osobiście nie szkodzą a staram się, aby nie szkodziły także moim pacjentom, ot i cała historia tego wątku

Link to comment
Share on other sites

rybon36, jeśli czytasz po angielsku (bądź hiszpańsku, bo część materiałów jest przetłumaczona na ten język), to gorąco polecam rejestrację w IVIS (International Veterinary Information Servis). Jest darmowa, a daje dostęp do naprawdę sporej ilości nowych materiałów (podręczników, artykułów) z wielu dziedzin weterynarii.

Link to comment
Share on other sites

dzięki za info, z pewnością skorzystam, czytam w dwóch językach oprócz polskiego w tym po angielsku, z reguły czytam dość dużo ale przez lata własnej praktyki wybrałam dla siebie i swoich pacjentów jakąs drogę, która uważam za słuszna, nie wiem dlaczego asher tak strasznie to nie pasuje, czy dobrzy i pożądani są tylko ci weci, którzy w swojej praktyce stosują wszystko, co ktoś wymysli a jeszcze do tego opisze?jest wiele rzeczy juz dawno odktrytych bądz niezbyt postępowych, które się tu czy tam sprawdziły i nie widzę, przynajmniej ja powodu, żeby je zmieniać. Nie tnę uszu, ogonów, nie sterylizuję przed pierwszą cieczka i tyle, za to robię wiele innych rzeczy, których inni nie robią, bo się boją albo nie umieją. teraz wszędzie na świecie, w bardzo wielu dziedzinach powraca się do dawnego, nie mam powikłań po zabiegach, mam klientów, na co wielu moich kolegów narzeka, robię kości, miękką chirurgię, nie przepadam za interną coć mam ukończone studia specjalizacyjne z małych zwierząt, co w tym takiego złego, że nie sterylizuję psów w w wieku 5-6 miesięcy.

Link to comment
Share on other sites

[B]Rybon[/B], nie rób ze mnie na siłę swojego wroga, bo nim nie jestem :roll:
Mam nadzieję, że skorzystasz z serwisu o ktorym pisze Flaire (nota bene link do niego znajdziesz w jednym z moich powyższych postów - w cytacie Flaire właśnie), a może wtedy zmienisz pogląd na kastrację? ;)

Ja myślę, że sporo nieporozumień w tym temacie bierze się własnie stąd, że na zachodzie pod pojęciem "wczesna sterylizacja (kastracja)" rozumie się zabiegi wykonywane na kilku - kilkunastotygdniowych szczeniakach. I skutki uboczne, o których można przeczytać dotyczą zabiegu wykonywanego własnie na tak młodych zwierzetach, a nie na zwierzętach ok. pół rocznych...

Link to comment
Share on other sites

A propos artykułu, o którym wspominałyście, czy chodzi o "Magazyn Weterynaryjny", czy może "Życie Wetrynaryjne"? Bo właśnie przeczytałam teskt o wczesnej kastracji w tym drugim, jest dostępny na stronie KIL-W [url]http://www.vetpol.org.pl/[/url]
I chodzi w nim właśnie o kastrację małych szczeniaczków, a nie zwierząt kilkumiesięcznych.

Link to comment
Share on other sites

dziewczyny ja już chyba jaśniej nie umiem, oczywiście skorzystam z możliwości przeczytania artykułów , które podajecie ale zdania nie zmienię, nie jestem rok po studiach, przeczytałam wiele na temat zarówno tych wczesnych kastracji, o których teraz mówicie czyli u szczeniąt i kociąt - te neguje z założenia ale także na temat kastracji zwierząt kilkumiesięcznych. jedynym wyjątkiem od tej reguły sątzw przypadki specjalne czyli jakieś wyjątkowe sytuacje dotyczące pojedynczych przypadków, co do których decyduję o psotępowaniu indywidualnie, po rozpoznaniu sytuacji. Nie waham się poddawać ovariohysterectomii suczke pekińczyka czy ratlerka w wieku 8-9 miesięcy, po pierwszej cieczce ale zdecydowanie nie robię tego u kaukazki albo dożycy w podobnym wieku, ten artykuł rzeczywiście mógł być w ŻW, a nie w Magazynie, za przejęzyczenie przepraszam. Kłaniam się mnisko szanownym interlokutorkom i zabieram się za pracę

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rybon36']przez lata własnej praktyki wybrałam dla siebie i swoich pacjentów jakąs drogę, która uważam za słuszna, nie wiem dlaczego asher tak strasznie to nie pasuje[/quote]Ja też nie wiem, dlaczego nie pasuje asher, ale postaram tutaj przedstawić mój problem z takim podejściem - może będzie to dla kogoś pomocne. :niewiem:

Medycyna, w tym medycyna weterynaryjna, zmienia się w zawrotnym tempie. Wiemy coraz więcej o tym, co powoduje takie czy inne choroby; mamy coraz więcej metod ich leczenia, coraz więcej skutecznych lekarstw. Jestem osobą nieco ;-) starszą od przeciętnego dogomaniaka i gdyby nie te postępy w medycynie, wielu z moich bliskich nie byłoby juz wśród nas. Statystyki wykazują skuteczność nowoczesnej medycyny: żyjemy coraz dłużej. Postępy w chirurgii być może nie pojawiają się tak szybko jak np. w internie, ale i tu przybywa nowych zabiegów, jak na przykład operacja kolana, która pozwala mi dzisiaj być w pełni sprawną i nawet biegać w agility, czy przeszczpy organów, z którymi żyja tysiące ludzi - a ja pamiętam te wczesne przeszczepy, o każdym z których donosiła prasa! U psów, za przykład moga służyć między innymi stosunkowo nowe zabiegi, które pozwalają w dużej mierze uniknąć skutków dysplazji stawów biodrowych.

Ponieważ postęp w medycynie galopuje tak prędko, rządy zazwyczaj wymagają od lekarzy i weterynarzy kontynuowania nauki ponad to, czego nauczyli się w szkole medycznej. Chodzi o to, aby lekarze nie poprzestawali na tej wiedzy i poglądach, które zdobyli czy wyrobili sobie w szkole czy podczas praktyk, ale rozszerzali wiedzę i zmieniali poglądy na bierząco, w miarę jak nauka się rozwija. Tak jest i w Polsce, z tym że w Polsce - o zgrozo! - dotyczy to tylko lekarzy: weterynarze nie mają obowiązku dokształcania się po skończeniu studiów. :crazyeye: Dla mnie to pomyłka, która, mam nadzieję, w końcu zostanie naprawiona.

Tak czy inaczej, ja od swoich lekarzy wymagam znajomości najnowocześniejszych metod leczenia i chcę być leczona medycyną taką, jaka jest dzisiaj, a nie taką jaka była 20, 10 czy nawet tylko 5 lat temu. Tego samego wymagam dla moich zwierząt. Dlatego właśnie podjeście, które przedstawiasz w tych cytatach:

[quote name='rybon36']przez lata własnej praktyki wybrałam dla siebie i swoich pacjentów jakąs drogę, która uważam za słuszna[/quote]

[quote name='rybon36']jest wiele rzeczy juz dawno odktrytych bądz niezbyt postępowych, które się tu czy tam sprawdziły i nie widzę, przynajmniej ja powodu, żeby je zmieniać[/quote]
byłyby dla mnie nie do przyjęcia u osoby, która ma leczyć moje zwierzęta. Kulminacją tego podejścia jest cytat następujący:
[quote name='rybon36']zdania nie zmienię, nie jestem rok po studiach[/quote]
Muszę przyznać, że mnie po prostu zatkało, gdy to przeczytałam, bo tu już walczysz nie tylko z postępem w nauce, ale również nie dopuszczasz możliwości, że możesz się mylić, czy że ktoś inny może wiedzieć lepiej lub więcej - a to jest dla mnie absolutnie niedopuszczalne u żadnego lekarza (czy weta). Moje pierwsze wymaganie od weterynarza to umiejętność zmienienia zdania i przyznania się, że czegoś się nie wie - bez tego moim zdaniem dobrze leczyć się nie da.

Oczywiście to tylko moja opinia i doskonale wiem, że wiele osób uważa inaczej i woli leczyć się u lekarzy bardziej tradycyjnych. Takich, którzy już wiedzą wszystko i zdania nie zmienią, albo wręcz takich, którzy leczą tylko ziołami czy hemeopatią. Jak sama zresztą piszesz, pacjentów Ci nie brakuje, a i tu, na dogomanii, czytaliśmy wiele głosów osób, które właśnie Ciebie wybrałyby na weta - niech to świadczy o zapotrzebowaniu na wetów leczących tak jak Ty. Ja jednakże wymagam czego innego, bo doświadczyłam na sobie i moich bliskich błogosławieństw nowoczesnej medycyny. I chociaż oczywiście doskonale wiem, że nie wszystkie nowe pomysły się sprawdzają, to uważam, że współczesna wiedza to najlepsze co posiadamy na dzień dzisiejszy i chcę, abym ja i moje zwierzęta były leczone w oparciu o tę współczesną wiedzę, a nie jedną słuszną drogę wybraną jakiś czas temu.

A w konkretnej kwestii sterylizacji zwierząt w wieku 5-6 miesięcy, wiele poglądów w Polsce, również wśród wetów, bierze się albo z braku doświadczenia i niewiedzy na temat badań przeprowadzanych na ten temat, albo z nieporozumień translatorskich, albo, w końcu, z myślenia "na zdrowy rozsądek" - który niestety nie zawsze ma pokrycie w faktach. Przykre, ale nieuniknione jest to, że na wyższych uczelniach, młodzi ciągle jeszcze uczą się od ludzi z wiedzą sprzed otwarcia granic, co powoduje, że ten stan się utrzymuje i nie zanika tak szybko, jak by się chciało. Ale że w końcu zaniknie - o tym jestem przekonana.

Link to comment
Share on other sites

widzisz, wiele z tego co napisałaś jest prawdą ale zupełnie źle mnie zrozumiałaś, o światłości weta nie świadczy to czy stosuje wszystkie osiągnięcia wpspółczesnej medycyny ludzkiej czy weterynaryjnej i nie zgodzę się, że zdrowy rozsądek w jakiejkolwiek dziedzinie jest niewskazany, czytam i czytuję to, co mądrego piszą, kształcę się ciągle,kilkakrotnie w ciągu roku zdaje przeróżne egzaminy ,jeżdżę na szkolenia mam za sobą studia podyplomowe , wszędzie tam, gdzie pracowałam uchodziłam za raczej wziętego i szanowanego weta, nikt nigdy nie miał zastrzeżeń ani do pozoiomu mojej wiedzy ani profesjonalizmu a to, że nie stosuje pewnych osiągnięć medycyny jak kopiowanie uszy czy ta nieszczęsna kastracja. Nie zgodzę się z Tobą, że fakt, że nie wierzę w zbawienność kastracji świadczy o moim zacofaniu czy niedouctwie, ja mam pełną świadomość współczesnych trendów co nie znaczy, że muszę się ze wszystkimi nimi zgadzać, niezbyt szczęśliwe jest także zarzucanie mi braku doświadczenia, bo właśnie doświadczenie uczy weryfikowac w medycynie różne informacje, to nie jest tylko mój pogląd i jesłi ktos ma mnie oceniac tylko na podstawie niewykonywania kastracji przed pierwsza cieczka wydaje mi się śmieszne. Kwestia, którą tu omawiamy jest akurat z pogranicza etyki i medycyny i w zależności od punktu spogladania można to iwdzieć w dwojaki sposób. Niesprawiedliwe jest też to, że zarzucasz mi brak pokory i nieumiejętność przyznania się do niewiedzy. Otóż jestem w pełni przekonanan, że w tej kwestii nie mam sobie nic do zarzucenia jako lekarz, sama znam się na tym co robię ale nie uważam się za alfę i omegę i zawsze chętnie korzystam z rad moich świetnych kolegów, co do których jestem pewna, że sa w swojej dziedzinie specjalistami i nigdy nie zabieram się za rzeczy, w których nie czuje się dobra albo kiedy uważam, że jest ktoś, kto ma ode mnie w tej materii większe doświadczenie, zawsze odsyłam jeśłi nie mam wystarczająco dobrego sprzętu albo leczenie wymaga czegos więcej niż ja oferuję i nie boję się, że klient mi zniknie z oczu. Zgodzę się natomiast, że zmora naszego zawodu jest problem braku stażu klinicznego po studiach i możliwości nabrania jakiejkolwiek wiedzy pozastudyjnej w dużym ośrodku klinicznym zanim zaczniemy swoją prywatna praktykę. ja taki staż odbyłam od lat pracuje na samodzielnym stanowisku i sadzę, że oceniłaś mnie zbyt surowo i zbyt pochopnie a i niesprawiedliwie poniekąd. pocieszam się tylko tym, że jest to wyrywkowa opinia na mój temat a nie próbka reprezentatywna i mam nadzieję, że nikt z tych, którzy kiedykolwiek korzystali i korzystać będą z moich usług nie będa uważali, że jestem zacofanym niedoukiem

Link to comment
Share on other sites

pisząc o zbawienności kastarcji miałam na myśli kastrację przed osiągnięciem dojrzałości. Nie jestem treserem zwierząt, stąd też nie musze uważać, że zwierzęta wcześniej wykastrowane są dla mnie lepszym materiałem do pracy, co sądzi np moja koleżanka A.Boczula obie widzimy tę sprawę z innej strony i igdy nie przestałyśmy się lubic z tego powodu, że mamy inne zdania

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rybon36']sadzę, że oceniłaś mnie zbyt surowo i zbyt pochopnie a i niesprawiedliwie poniekąd[/quote]rybon36, ja Ciebie nie oceniłam, ja po prostu wymieniłam, czego wymagam od moich lekarzy i weterynarzy, jak również odniosłam się do pewnych Twoich cytatów, a szczególnie do tego "zdania nie zmienię". Również nigdzie nie pisałam, że zdrowy rozsądek jest niewskazany - tylko że trzeba sobie zdawać sprawę, że to, co sugeruje tzw. zdrowy rozsądek nie zawsze okazuje się właściwe. W końcu, absolutnie w niczym, co napisałam nie zarzucałam Ci braku doświadczenia :crazyeye: , bo o Twoim doświadczeniu po prostu nic nie wiem.

Ale Twój cytat, że "zdania nie zmienię" mocno wstrząsnął mną i moim zdrowym rozsądkiem. Dla mnie, reprezentuje on postawę, której nie chcę widzieć u nikogo, kto próbuje leczyć. To wszystko.

Link to comment
Share on other sites

ja nie p r ó b u j ę tylko leczę a leczenie nie polega na ślepym stosowaniu wszystkiego co piszą aktualnie tylko na wybieraniu z tego tych osiągnięć, które nie szkodzą, amerykańskie osiągnięcia w dziedzinie kastracji szczeniąt i kociąt , swego czasu tak modne i powszechnie uprawiane teraz zamieniane są na już kiedyś wypraktykowane metody. Podtrzymuję, że nie zmienię zdania na temat wpłuwu badź ich braku hormonów sterydowych na rozwój osobniczy, ponieważ dobrze ten temat przestudiowałam i nie ma tu nic do wymyślenia specjalnego ale wyrywając z kontekstu ten pogląd sugerujesz, że ja nie zmieniam zdania wogóle na żaden temat a to nie jest prawda. Znam wielu moich kolegów lekarzy tak wteów jak i ludzkich, którzy sa podobnie jak Wy fanami wszystkich bez wyjatku nowych metod i osiągnięć w medycynie i stosuja je bez opamietania tylko dlatego, że jest to trendy podczas, gdy okazuje się, że ani im ani ich pacjentom na zdrowie to nie wychodzi. Ja od siebie i od swoich pracowników wymagam tego, żeby podejmując jakiekolwiek decyzje terapeutyczne myśleli przezde wszytkim . Gdyby nie nasza decyzja, nie miałabym teraz dziecka, kiedy miał 4 lata zachorował, przebadano go wnikliwie przy pomocy najnowocześniejszych sprzętów i Dr prowadzący orzekła na podsatwie wyników badań, że ma naczyniak móżdżku, z mety chciał małemyu robić angiografię a następnie operować. perspaktywa na tyle była przerażająca, że spostanowiliśmy zwrócić się jeszcze do kogoś, kto startował wąłśnie za czasów prawie króla ćwieczka. Jego spokojne, metodyczne spojrzenie, bez emocji, potrzeby stosowania wszyskiego co wlezie uratowało mi syna, okazało się, że w jego przypadku jest to anomalia rozwojowa i w drugiej półkuli ma identyczne dodatkowe naczynie. Ale to my, wszyscy w rodzinie jesteśmy lekarzami, więc wiedzieliśmy co robić, a co z takimi, co nie znają się i nie wiedzą a zadją się całkowicie na lekarza, ten nasz od angiografii był wtedy na topie popularności. Tak samo dzieje się np w sytuacjach przedwczesnych narodzin dzieci i ich sztucznego utrzymywania na siłę, za wszelką cenę mimo , że nikt nie myśli o tym, jakie to może mieć konsekwencje dla ich dalszego rozwoju, wiedzę i technikę też należy trzymać na wodzy albo w każdym razie pod kontrolą. Nie wiem, czy wiesz jak wiele lecznic w warszawie ma na wyposażeniu USG i ilu lekarzy zajmuje się technikami diagnostyki obrazowej - pewnie co trzeci. Co z tego, skoro tylko jeden czy dwóch w całej stolicy wie co mówi i mówi co widzi, to straszne, że ludzie tak jak zapomnieli jak się liczy bez kalkulatora zdają się wyłącznie na maszyny, odczyty a często zapominaja o zwykłym badaniu fizykalnym i instynkcie lekarskim, posczególne te elementy nie zagrają jeśłi się ich czyms nie spoi. Najnowocześniejsza nawet technika w rękach nieodpowiednich nie spowoduje postępu a wręcz przeciwnie. Być może nie wierzysz w homeopatię, w medycyne naturalną, w to, że dobry kręgarz ze wsi nie zna się na odczycie RTG , CT, rezonansie a potrafi nastawiać kręgosłupy i zbierać ludzi do kupy często znacznie lepiej niż taki, który siedziw klinice i ostawiony jest sprzętem , że go zza niego nie widać. Myślę, że nie każdy może zostać lekarzem, bo nie każdy ma umiejetność wiązania rzeczy nowych ze starymi, sprawdzonych z eksperymentami i umieć podjąc włąściwą decyzję, kiedy pijawki a kiedy pole magnetyczne i ja tego od swoich współpracowników wymagam a wiem, że większość szanowanych przeze mnie wetów i nie tylko, bo ludzkich lekarzy też włąśnie tak funkcjonuje

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rybon36']ja nie p r ó b u j ę tylko leczę[/quote]To właśnie jest dla mnie arogancja, do której nawiązywałam wcześniej - ta pewność, że leczysz. Oby rzeczywiście wszystkie próby Ci się udawały, tego Ci szczerze życzę.

[quote name='rybon36']amerykańskie osiągnięcia w dziedzinie kastracji szczeniąt i kociąt , swego czasu tak modne i powszechnie uprawiane teraz zamieniane są na już kiedyś wypraktykowane metody.[/quote]Tu się po prostu mylisz. Z kastracji 5-6 miesięcznych suk nikt się nie wycofuje - przynajmniej nikt na zachodzie. Jeśli uważasz, że jest inaczej - to podaj źródło, bo ja widzę tylko badanie po badaniu potwierdzające obecne praktyki (które zresztą "nowościami" wcale nie są - bo nowościami to one były 30 lat temu, w latach 70 poprzedniego stulecia).

[quote name='rybon36']Podtrzymuję, że nie zmienię zdania na temat wpłuwu badź ich braku hormonów sterydowych na rozwój osobniczy, ponieważ dobrze ten temat przestudiowałam i nie ma tu nic do wymyślenia specjalnego ale wyrywając z kontekstu ten pogląd sugerujesz, że ja nie zmieniam zdania wogóle na żaden temat a to nie jest prawda.[/quote]Nie, wcale tak nie sugeruję. Raczej, dla mnie u mojego weta czy lekarza niedopuszczalna jest taka postawa na żaden, [B]ani jeden[/B], temat, gdy są mądrzy ludzie, którzy na ten temat myślą inaczej od niego. Chyba że myślisz, że wszyscy naukowcy na uczelniach w USA, którzy zalecają sterylizację przed pierwszą cieczką (czyli niemal wszyscy w ogóle) to idioci - nie zdziwiłabym się, jeśli tak właśnie myślisz, bo to byłby kolejny przykład postawy, że Ty umiesz wszystko wyleczyć i wiesz najlepiej. Na szczęście są inni, którzy leczyć tylko próbują, wszystkiego nie wiedzą, są w stanie zmienić zdanie nawet gdy temat "przestudiowali" i nie poprzestają na tym "przestudiowaniu", bo zdają sobie sprawę, że wiedza się zmienia. I ja takich właśnie preferuję. Dlaczego Tobie to tak przeszkadza? Przeciż masz dosyć klientów, a zapewniam Cię, że weterynarz taki, jak Ty na pewno nie chciałby klienta takiego, jak ja. ;-)

Twoja sugestia, że ja nowoczesny preferuję sprzęt itd. ponad kompetencję jest tak bez sensu, że aż słów szkoda. Na szczęście te dwie rzeczy siebie nawzajem nie wykluczają. Ja wymagam i jednego, i drugiego - to oczywiste, bo chociaż samym sprzętem nie wyleczysz, to samymi dobrymi chęciami i kompetencją niestety często też nie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rybon36']dobry kręgarz ze wsi nie zna się na odczycie RTG , CT, rezonansie a potrafi nastawiać kręgosłupy i zbierać ludzi do kupy często znacznie lepiej niż taki, który siedziw klinice i ostawiony jest sprzętem , że go zza niego nie widać.[/quote] To był profesor Wilczur, ale w końcu okazało się, że on miał wykształcenie;)

Link to comment
Share on other sites

hehe, tak, prawda ale pod tłuszczem też jest taka babina, naprawdę mnie zadziwiła, jeżdżą do nie moi znajomi, ot taka babulina a czyni cuda natomiast w Miejskim Szpitalu w Mińsku mordują pomomo posiadania dyplomu :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Flaire']To właśnie jest dla mnie arogancja, do której nawiązywałam wcześniej - ta pewność, że leczysz. [/quote]

a ja myślę, że ten wątek jest już do zamknięcia..nie uważasz???..bo wypowiedzi [B]niektorych[/B] są delikatnie mówiąc malo "smaczne"

Link to comment
Share on other sites

to rzeczywiście jest problem, bo wielkokrotnie idąc czy to z dzieckiem , czy to z soba do lekarza , stając w kolejce w ośrodku zdrowia czy przychodni, koczując w szpitalu na korytarzu mam takie włąsnie wrażenie, że jstem tam , gdzie nie powinnam i niestety co smutne, szczególnie dla nie związanych z medycyna ludzi wielkokrotnie mam wrażenie, że wiem o wiele więcej na temat, który stanowi powód mojej wizyty niz oni, a to, że powiedzą, że tak, tak właśnie to mieli na myśli i zgadzają sie ze mną powoduje, że staram się unikać kontaktu z taką wiedzą. Mieszkam na prowincji i wiem o czym mówię. A co do medycyny wet, to patrząc np na to, co prezentowane jest na choćby Animal Planet w programach typu Emergency Wets wcale nie jest ani takie odkrywcze ani takie nowatorskie, momo , że zachodnie i postępowe

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...