Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • 3 months later...
Posted (edited)

Nie wiem w sumie od czego zacząć, może od początku. Tośka z tz wyjechała na tydzień na wieś. W środę wpadła pod samochód, brama była niedomknięta, czy odskoczyła teraz to nieważne. Wyleciała na drogę i tyle wystarczyło.
Z dobrych informacji brak jakichkolwiek złamań, brak obrażeń wewnętrznych. Ze złych Tośka nie chodzi, ma pogruchotany 5 krąg i ucisk na rdzeniu.
Wczoraj w nocy operował ją dr Sterna (lepiej nie mogła trafić). Operacja była bardzo skomplikowana i ryzykowna, cięcie jest w takim przypadku robione przez brzuch. W każdym razie szanse, że zacznie chodzić są bardzo małe, ale może odzyska czucie na tyle, że nie będzie bezwiednie się załatwiać- okaże się najwcześniej za jakieś 4 tygodnie. W każdym razie będziemy rehabilitować i nie poddamy się dopóki Tośka nie stanie na łapy a do tego czasu zmajstrujemy jej wypasiony wózek.

Edited by Nitro
Posted (edited)

Jesteśmy w domu i powoli się przyzwyczajamy. Na razie czeka nas wyciskanie moczy 3x dziennie, zdjęcie szwów za 10 dni i mamy wspomagać wstawanie i chodzenie (lewa tylna łapa się porusza trochę), mamy masować szczotką do butów opuszki tylnych łapek i za 4 tygodnie rozpoczynamy rehabilitację. dostaliśmy na wszelki wypadek tramal przeciwbólowo i do końca tygodnia antybiotyk, dziś przyjedzie do nas pożyczona klatka wystawowa, jutro kupujemy materacyk przeciwodleżynowy i przerzucamy się na gotowane jedzonko.
Cięcie było jednak przez grzbiet.
[IMG]http://wstaw.org/m/2014/04/27/10262059_662640827117371_1446002475375088410_n.jpg[/IMG]

Edited by Nitro
Posted

Nitro, jak będziesz potrzebowała jakiejś pomocy, żeby pogadać z doświadczoną osobą nt. opieki nad takim psem, czy też choćby dla dodania sobie otuchy, to skontaktuj się z ulvhedinn (Magdą). Jej Kraksa porusza się na wózku i też jest wyciskana. Kraksa została znaleziona na ulicy i przyniesiona do weta po wypadku, nie odzyskała jednak sprawności i Magda ją adoptowała z tej lecznicy. To było kilka lat temu, a Kraksa ma teraz już 9 lat.

Posted

Zapisuję się u suni. Moja wpadła pod samochód 7 lat temu i od tego czasu jest kaleką. Teraz jest więcej opcji rehabilitacji więc trzymam kciuki!

Posted (edited)

Już napisałam do opiekunki Kraksy na razie czekam bo pewnie będę potrzebować kilku porad, wątek Kraksy też już wczoraj prześledziłam. Na razie śpi. Ja się trzymam, gorzej z tz Tośka była pod jego opieką jak to się stało, więc jest mocno przybity. Znalazłam już dwie lecznice zajmujące się psią rehabilitacją. Macia masz może namiary na kogoś kto robi wózki?
Najgorsze jest to, że boję się ją ruszyć a muszę chociażby żeby wycisnąć mocz. Zalecenie od lekarza mam takie aby wspomagać próby wstawania i chodzenia to drugie z pomocą np. szalika przełożonego przez psa, ale ja cały czas się boję, że ją uszkodzę. Tz właśnie pojechał po klatkę a jak tylko znikam na dłużej niż 10 minut to jest płacz (pewnie przez to, że siedziała od czwartku wieczór w szpitaliku). Coś czuję, że dzisiejszą noc spędzę z Tośką na podłodze, odkąd z nami mieszka nie zdarzyło się aby nie spała na łóżku :(

Edited by Nitro
Posted

Mi wózek robił znajomy. W tej kwestii ulv jest bardziej doświadczona, bo wiem że ona kupowała.
Jeśli weterynarz pozwolił to spokojnie można ją podnosić. Moja zaczęła być wyprowadzana na polarowym kocyku odpowiednio obciętym, ale można też kupić uprząż. Mi się na tej stronie kilka rzeczy podoba: [url]http://www.firma-admiral.pl/index.php[/url]
Moja na kocyku wyglądała tak:
[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images64.fotosik.pl/920/e600fd6027384cbfmed.jpg[/IMG][/URL]

Wiadomo, że na początku jest stres przy ruszaniu takiego psa. Jednak najważniejsze żeby nie przewracać jej przez grzbiet, a tak skoro weterynarz nie ma przeciwwskazań to spokojnie. Moja po operacji miała zalecony reżim i nie mogła wstawać więc też spaliśmy z nią na podłodze.
Rozumiem co czujesz i na początku na pewno nie będzie łatwo. Nie można się jednak poddawać. U nas najważniejsze były słowa weterynarza który ją operował, że cokolwiek by się stało pies jako kaleka również może żyć. Minęło 7 lat i doskonale się z nim zgadzam.
Sunia jest wysikiwana z tego co czytam. Wychodzi Wam to jakoś? Sika też sama bezwiednie?

Posted

Wysikiwanie to nie jest za bardzo skomplikowana sprawa tylko wolę jak jesteśmy we dwoje przynajmniej na razie, jak się przepelnia pęcherz to sika, qpę też robi w niekontrolowany sposób. Dzięki za link, taka uprząż może się przydać na początek :) Innej opcji niż ratowanie Tośki w ogóle nie braliśmy pod uwagę, więc tylko szukaliśmy najlepszego chirurga do zrobienia operacji, dr Janicki się nie podjął, ale trafiliśmy na dr Sternę. Miała też bardzo dobrą opiekę i ciągle ktoś do niej chodził. Przez najbliższy tydzień też ktoś cały czas z nią będzie, ale myślę, że na dwór wyjdziemy po zdjęciu szwów.

Posted

Okej pierwsze samodzielne wyciskanie poszło, podniosłam ją na ręczniku i poleciało i po dociskałam, wrócił tz i pomógł mi jeszcze, ale już nic nie wyciekło. Ma bardzo zaróżowiony odbyt i wychodzi cały czas po trochu kupy, wycieram wilgotnym papierem, jutro kupię chusteczki dla niemowląt, ale martwi mnie ten tyłek, aby nic nie złapała, czy można to posmarować np. linomagiem?
Oczywiście też pies próbuje przekręcić się na plecy, czyli jej ulubioną pozycję do spania, ale już zaczęła się złościć...to będzie długa noc :shake:

Posted

Nitro-ona się przyzwyczai do odsikiwania :) Mi się Zośka buntowała długo (czasem nadal się buntuje-ale to chyba z przekory).
Myślę,że linomag nie zaszkodzi :) a nie robi jej się czasem odparzenie?

Posted (edited)

Dobre pytanie (nie wiem jak u psa wygląda odparzenie), wytarłam jej to tak, żeby nie było żadnych qałowych grudek, ale w opisie było, że odbyt ziarnuje. jest taki różowy wywalony, może cyknę fotkę.
Wiecie nie chcę zapeszać, ale ona mi "mówiła", że jej się chce siku. Znam ją i wiem kiedy ma "mocz w oczach" i robiła podobny wyraz pyska zanim ją wysikałam. Oczywiście zdążyła się 5 razy położyć jak betka przy moich próbach podłożenia ręcznika do podniesienia i patrzyła na mnie jakby chciała powiedzieć " sama to zrób jakoś, ja ci nie pomogę- obsługuj mnie".A kiedy odchodziłam to płakała jak możesz zostawiać takiego obolalego psa nawet na chwilę. Matko jaki rozpuszczony pies, ciekawe czyja to wina ;)
Kolację wciągnęła nosem i wypiła wodę, nawarczała na kota jak jej zajrzał do miski. Rano w szpitalu była qpa, ciekawe kiedy następna. do tej pory robiła 3x dziennie albo i 4 zależy od ilości spacerów i czasu na dworze.
Dostała antybiotyk przed chwilą i 1 tramal około 18. Na razie nie boli.

Edited by Nitro
Posted

no to witaj w klubie-ja rozpuściłam Zośkę jak dziadowski bicz ;)
Zośka sama nie sika-nie było innego wyjścia, jak tylko nauczyć ją odsikiwania (teraz działa na godziny-wie kiedy trzeba iść-ale nie przepada za tym). Koopę robi sama-ale wspomagam ją siemieniem lnianym, a jak nie było koopy, to robiłam jej lewatywę z parafinki

Posted

Jeszcze z raz spróbujemy ją wysikać przed snem, zapakujemy do klatki na noc..., jutro tz zostaje z nią sam. Jeszcze raz przetrę tyłek i posmaruję linomagiem. Lewa noga staje,mięśnie napięte,czucie jest, prawa zero czucia nadal.
Na prawą też stanie, choćbym miała Zbigniewa Nowaka ściągać i jego ręce, które leczą!
Ja myślę, że co najwyżej będzie sygnalizować, ze jej się chce, ale będzie trzeba jej pomagać byle by chciała współpracować.
Pies chodzące nieszczęście. Gdyby nie ten wypadek to mieliśmy umawiać się do dr Garncarza aby ogarnąć temat operacji zaćmy a tu proszę... w przeciągu ostatniego czasu to non stop coś jej dolegało a to wykwit na nosie, a to przez ślepotę wpadła w płot w trakcie zabawy, potem babeszjoza wyłapana w pierwszej dobie (mój dodatkowy zmysł) nie można było jej zakroplić bo miała dziurę w boku po spotkaniu z płotem, po wygojeniu znowu wpadła w płot, dobrze, że tarczyca się uspokoiła, a teraz to. Chyba dodatkowo odprawię jakieś uroki nad nią bo chyba ktoś mi klątwę na psa rzucił.
Parafinka jest obowiązkowa w mojej apteczce przy 6 kotach musi być w pogotowiu :)
Dodatkowo kocie mruczenie powoduje przyśpieszenie gojenia się ran i regenerację kości więc Tośka pierwszą część terapii już rozpoczęła, koty z nią leżą.

Posted

Żebyś wiedziała :)
Na wieczór zdjęcie Tośki, która musi, po prostu musi mieć łeb na poduszce:roll:
To czerwone z boku, to Tośkowe próby przestawienia płotu

[IMG]http://wstaw.org/m/2014/04/27/DSC_0162_1.JPG[/IMG]

Posted

Dobra-oficjalnie odwołuję-Hades nie jest jednak największą ofermą świata...ale największą pierdoła nadal jest:evil_lol: przed chwilą kot go nabił...

Tosiu-śpij spokojnie...i patrz pod łapki maleńka ;)

Posted

To widzę, że Tosia ma podobnie jak moja Frajerka. Urodziła się ze ze zrośniętymi palcami w jednej nodze. Potem był wypadek, doszła do siebie i się zaczęło. Rozwaliła sobie ząb, musiała mieć amputowany palec. Potem dostała zakażenia i konieczna była amputacja łapy. Żyła sobie aż pękł jej kikut (musiała gdzieś walnąć i zrobił się krwiak). Konieczne było szycie, ale dostała zapalenia mięśni i był problem z podawaniem sterydu z powodu rany. A to tylko niewielka część. Ale i tak jest kochana mimo, że dwa razy już jako kaleka rozwaliła siatkę i próbowała zwiać. No i nie lubiła wózka na początku, szelki od niego rozgryzła kilka razy. Ale może dlatego tyle lat sobie radzi jako kaleka? :lol:

Posted (edited)

Nie wiem czy wystarczająco ją wysikujemy, wczoraj 4 razy w nocy 1 a i tak pociekło, dzisiaj rano zrobiła tak ok 1/3 szklanki i qpy brak (wczoraj rano w szpitalu była) a cały czas tak jakby coś wychodzi z tego dupsztala. Ten pęcherz to ściskamy, ale boję się, że jej krzywdę zrobię :shake: Panienka jest cierpliwa, choć w nocy płakała a zanim się domyśliliśmy, że chce zostać kocykiem to 2 godzinny bezsenne.

Tak, Tośce też bez przerwy coś :roll:, na razie odpukać w niemalowane koty są całe i nie chorują, nie licząc klasycznego ostentacyjnego wymiotowania dopiero co zjedzonymi chrupami, choć teraz Tosia już nie posprząta ;) a to był jej przysmak w stylu francuskim :)

Nocy nie spędziła w klatce, tylko na posłaniu koło łóżka, sama zmieniała pozycje, więc nie najgorzej, i już nie jest taka bladziutka.

Edited by Nitro
Posted

hej!

nie zauwazyłam smsa do późnej nocy. z klatka nie wiem, jakies tam ktoś pozyczał, jeśli wciąż o niej myślicie (tośka teraz słaba po operacji, ale niedługo będzie sie nudzić), to trzeba tutaj po znajomych szukac, kto mógłby pożyczyć. jak będe mieć jakiś pomysł, to dam znać.

Posted

U nas z wysikiwaniem też potrzebny był czasu żeby się wszystko unormowało i żeby sunia zaczęła "trzymać". W tej chwili jeśli nie ma akurat zapalenia pęcherza to przez kilka godzin spokojnie nie popuści. My wysikujemy mniej więcej 3 razy dziennie. U kotki (Włóczki) jest tak samo. Na początku popuszczała, teraz ładnie trzyma. Co do kupy to pamiętam, że u mojej na początku też były problemy, była ona luźniejsza. W tej chwili robi normalne. My nie "wyciskamy" kupy, chyba ulv to robi. Moja najczęściej jak się podekscytuje na nasz widok to robi. Włóczka robi raz dziennie, też na widok człowieka.

Posted

No ta nasz jest duża i boję się, że za duża ponieważ to taka na labka, ale jak na razie nic innego nie wymyślimy to jakąś dechę włożymy czy coś żeby zmniejszyć przestrzeń.
Wyciskanie kupy :shake: zaraz tz zadzwoni do kliniki i zapyta co zrobić jak kupy nie było.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...