Jump to content
Dogomania

Ile spacerów?


Czekunia

Recommended Posts

[quote name='Recepturka']A mnie niezmiernie dziwi jak ten świat się zmienił na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat... Kiedy brałam do domu swojego pierwszego psa założenie było takie, że to pies jest dla właściciela. Teraz, jak widać, jest na odwrót. Pies ma właściciela, a właściciel zobowiązania zapewniania psu atrakcji przez cały Boży dzień. W innym wypadku jest właścicielem nieodpowiedzialnym. Zastanawiam się, kto może sobie pozwolić na spędzanie takiej masy czasu z psem - przychodzą mi na myśl bezdzietni bezrobotni, emeryci (pod warunkiem, że mają dobrą kondycję zdrowotną), młodzież szkolna (która stroni od nauki) oraz studenci. Sama życia intensywnego towarzyskiego nie prowadzę, za to pracuję na cały etat, więc żeby zapewnić mojemu psu rozsądną dawkę ruchu wstaję codziennie o 5 rano. Pytacie czemu pies a nie świnka morska? Bo świnka to nie pies. To po pierwsze. Po drugie pies (jeśli oczywiście nie jest reprezentantem wyjątkowo żywiołowej rasy, wymagającym naprawdę solidnej dawki ruchu) łatwo się przystosowuje. Wierzcie mi, że moje zwierzę na nieszczęśliwe nie wygląda, przeciwnie, zadowolone jest z życia i kontente. Gdybym mogła od rana do wieczora bawić się z nim frisbee albo ringiem z pewnością mój podopieczny by nie narzekał, ale skoro nie mogę - trudno. Więc fajnie, że możecie swoim psom poświęcać tyle czasu, zwłaszcza jeśli Was to bawi, miejcie jednak trochę zrozumienia dla tych, których na taki "wydatek czasowy" nie stać (bo praca, bo dom, bo dzieci - a zgodzicie się chyba, że dziecku należy się trochę więcej uwagi niż statystyczne 15 minut [!] dziennie?), a którzy na tym forum się nie wypowiedzą bo albo nie są ześwirowani na psim punkcie, więc w ogóle tu nie zaglądają;), albo się wstydzą, że mogą spędzić ze swoim czworonogiem "zaledwie" 1,5h dziennie.[/QUOTE]

Ale tutaj nie o to chodzi, bo niewiele osób może sobie pozwolić na spędzanie całego dnia z psem. Chodzi o osoby, które mają psa, ale nie mają dla niego czasu, bo wolą spotykać się na piwku z przyjaciółmi - to jest owszem, potrzebne, nie przeczę, ale jeśli ma się psa, to się ma obowiązki. A potem powstają tematy, że pies rozwala mieszkanie pod nieobecność właściciela...

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 78
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

No chyba wiadomo, że nikt raczej nie może sobie pozwolić na spędzanie z psem całego dnia :roll:
Ja też wstaję po 5, żeby rano wyjść z psem, następny spacer ma jak wrócę ze szkoły (różnie: 14,15,16),
potem załatwiam swoje sprawy typu nauka, spotkania towarzyskie, inne hobby. Jeśli jestem w domu, to w międzyczasie bawię się z psem i ćwiczę z nim komendy. Ostatni spacer ma ok. 20:30.
Biorąc psa wiedziałam, że będzie to wymagać ode mnie poświęceń i zrezygnowania z pewnych rzeczy.
Jeśli mam do wyboru wybiegać psa (a nikt inny nie może z nim wyjść) a spotkać się ze znajomymi, to jednak z pełną odpowiedzialnością wybieram to pierwsze.

Link to comment
Share on other sites

Recepturka mylisz się ;) wielu z nas pracuje na cały etat, ja pracuje po 8-9h, zadko sie zdarza abym wrocila do domu po6h... fakt w miedzy czasie pies zostaje sam na jakies 4h a czase i na 8h... trudno takie życie, aby zsapewnić sobie byt musze pracować, a psie żarcie niestety tez swoje kosztuje, zabawki ktore non stop rozwala trzeba wymienić... ale po8h pracy ide z suka na 2h na spacer... gdybym mola wiecej czasu jej poswiecic to chetnie bym to robiła, ale dobra jest za krótka, trzeba ugotować obiad, i miec czas usiąść aby odstapnąć.. w dni wolne suka ma dwa spacery godzinne i jeden ponad 2.. i bez problemu gdybym chciała wyszłabym na piwo wieczorem ;) nie wiem jakiego masz psiaka i jak wyglądają Twoje spacery, mogą być krótkie ale intensywne.. moj pies ma adhd, gdyby nie był wymęczony, wymęczyłby mnie.. nie mogłabym usiąść bo suka ma dopiero 7 miesiecy, wszedzie jej pełno... a gdy nie jest zmeczona zaczepia i nie ma co się dziwić.. a dzieci rzeczywiście jeszcze nie mam ;) bo nie czas na macieżństwo..

Link to comment
Share on other sites

Recepturka, ale to psiarzom aniaijaga chciała sporządzać profil psychologiczny, jakbyśmy byli jakimiś odmieńcami;). Według niej psiarzy cechują zaburzone relacje międzyludzkie, więc o czym tu mowa...

Oczywiście, że to indywidualna sprawa, kto ile ze swoim psem spędza czasu - moja praca na dzień dzisiejszy pozwala mi poświęcać Sajanowi dużo uwagi, ale wiem, że jeśli będę musiała ją zmienić, to w opiece nad psem, tak jak i teraz, pomoże mi mój TZ.
Poprostu osobiście nie wyobrażam sobie, żeby mój pies spędzał na dworze tylko 1,5h, bo do śpiochów to on nie należy, więc pozostałej części doby napewno by nie przesypiał.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='aniaijaga']Kurcze, wychodzicie na tyle z psami, niekiedy po 3 godziny i wiecej . Powiedzcie mi keidy wy macie czas na takie zwykle ludzkie sprawy jak spotkania z przyjaciólmi czy zakupy, wyjscie do klubów czy do restauracji. macie jeszcze na to czacs??[/QUOTE]


A ja powiem szczerze, że nie mam czasu poświęci 3 godziny dziennie na spacer z psami. No chyba, że akurat weekend jest to zupełnie co innego. :cool3:
Staram się łączyć moje życie towarzyskie z psami ;) Gdzie tylko mogę zabieram choć jednego psa, choć przyznam się, że czasem zaniedbuje spacer, żeby wyjść ze znajomymi, czasem jest odwrotnie i idę z psem zamiast na imprezę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Czekunia']Chi23, mój pies to wyżeł niemiecki, więc sama rozumiesz, że potrzebuje ruchu;).
Wiadomo, że co rasa, to inne potrzeby i york jest nieco mniej absorbujący pod względem spacerów, chociaż może i nie do końca - w styczniu moja kumpela pojechała na tydzień na narty i zostawiła pod moja opieką swoją yorczkę, Lamię. Nie było taryfy ulgowej - śniegu pełno, a mała zasuwała z nami na 2godzinne spacery i nawet nie pisnęła:razz:, więc jak się chce, to wszystko można.

Poza tym zgadzam się z dziewczynami - jeśli ma się dobrą organizację, to wszystko da się pogodzić.
Co prawda wstaję wcześnie i kładę się dość późno, ale ja jestem rannym ptaszkiem. Natomiast posiadanie psa w żadnym stopniu mnie nie ogranicza. Mam czas na przyjaciół, zarówno tych bez psów, jak i tych zapsionych, mam czas na wyjście do pubu, czy restauracji.
A poza tym jestem aktywna fizycznie, więc Sajan jest dodatkowo towarzyszem moich wypraw:lol:.[/QUOTE]

A my od wczoraj razem jeździmy na rolkach:D

Link to comment
Share on other sites

Moja psica jest szczęścaiarą. Mimo, że mieszka w bloku, od wiosny do jesienii całe dnie przebywa na działce< gdzie mamy firemkę>i ogród. Obecnie jestem na etapie otwierania swojego sklepu zoologicznego i oczywiście sunia została "maskotką" owego małego sklepiku. Będzie mieć swój "kantorek" do odpoczynku od klientów.Ma to szczęście, że przebywa ze mną 24 godziny na dobę. Czasami na kilka godzin zostaje sama, ale zdarza się to bardzo, bardzo rzadko i zawsze jest po długim spacerze.
Uważam, że człowiek musi do siebie i swojego stylu życia wybrać określoną rasę. Ja uwielbiam długie spacery po lesie<niezależnie od aury i pory roku>, grzybobrania i zbieranie ziół na łąkach. A w moich okolicach tego nie brakuje, jakieś 400m od mojego bloku jest mini zagajnik, gdzie psiaka można wyiegać. No i oczywiście działka...
Obecnie jestem już zarażona wirusem agility i chcę małej zrobić minitorek.
A Znajomych zawsze można zaprosić na ognisko lub grilla na działkę. Zwłaszcza, że nie mają swoich działek. Nawet się cieszą, ze mogą spędzić letni wieczór poza "czterema ścianami". :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Recepturka']A mnie niezmiernie dziwi jak ten świat się zmienił na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat... Kiedy brałam do domu swojego pierwszego psa założenie było takie, że to pies jest dla właściciela. Teraz, jak widać, jest na odwrót. Pies ma właściciela, a właściciel zobowiązania zapewniania psu atrakcji przez cały Boży dzień. W innym wypadku jest właścicielem nieodpowiedzialnym. Zastanawiam się, kto może sobie pozwolić na spędzanie takiej masy czasu z psem - przychodzą mi na myśl bezdzietni bezrobotni, emeryci (pod warunkiem, że mają dobrą kondycję zdrowotną), młodzież szkolna (która stroni od nauki) oraz studenci. Sama życia intensywnego towarzyskiego nie prowadzę, za to pracuję na cały etat, więc żeby zapewnić mojemu psu rozsądną dawkę ruchu wstaję codziennie o 5 rano. Pytacie czemu pies a nie świnka morska? Bo świnka to nie pies. To po pierwsze. Po drugie pies (jeśli oczywiście nie jest reprezentantem wyjątkowo żywiołowej rasy, wymagającym naprawdę solidnej dawki ruchu) łatwo się przystosowuje. Wierzcie mi, że moje zwierzę na nieszczęśliwe nie wygląda, przeciwnie, zadowolone jest z życia i kontente. Gdybym mogła od rana do wieczora bawić się z nim frisbee albo ringiem z pewnością mój podopieczny by nie narzekał, ale skoro nie mogę - trudno. Więc fajnie, że możecie swoim psom poświęcać tyle czasu, zwłaszcza jeśli Was to bawi, miejcie jednak trochę zrozumienia dla tych, których na taki "wydatek czasowy" nie stać (bo praca, bo dom, bo dzieci - a zgodzicie się chyba, że dziecku należy się trochę więcej uwagi niż statystyczne 15 minut [!] dziennie?), a którzy na tym forum się nie wypowiedzą bo albo nie są ześwirowani na psim punkcie, więc w ogóle tu nie zaglądają;), albo się wstydzą, że mogą spędzić ze swoim czworonogiem "zaledwie" 1,5h dziennie.[/QUOTE]



Powiem szczerze że myślimy podobnie. To nie ja jestem dla psa tylko pies dla mnie. Trzeba sobie wypośrodkować ajmowanie się psem. Mam to szczęście że mogę wypuścić na podwórko gdzie ma dużo miejsca żeby się wybiegać i w ogóle takie różne. Z drugiej strony uwielbiam jeździć na rolkach i Gabi sobie wtedy biegnie obok mnie, na spacery też wychodzimy ale raz dziennie na jakieś pół godziny. Ale czasem się zdarza że po prostu mam dużo nauki i nie mogę wyjść.
Kiedyś przeczytałam w "Moim psie" że pies podwórkowy MUSI wychodzić codziennie na 3 spacery. Uważam że to nieprawda. Mieszkam w miejscowości "wypoczynkowej" i u nas prawie każdy ma psa, a nikt nie wychodzi z nim 3 razy dziennie na spacer, niektóre nie wychodzą wcale a mimo to widze że są czyste, zadbane a niektóre... tłuściutkie, więc czas poświęcany na spacery nie jest wyznacznikiem tego czy dbamy o psa. Z drugiej strony fajnie jak ktoś ma czas na psie sporty czy coś takiego...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='chi23']Powiem szczerze że myślimy podobnie. To nie ja jestem dla psa tylko pies dla mnie. Trzeba sobie wypośrodkować ajmowanie się psem. Mam to szczęście że mogę wypuścić na podwórko gdzie ma dużo miejsca żeby się wybiegać i w ogóle takie różne. Z drugiej strony uwielbiam jeździć na rolkach i Gabi sobie wtedy biegnie obok mnie, na spacery też wychodzimy ale raz dziennie na jakieś pół godziny. Ale czasem się zdarza że po prostu mam dużo nauki i nie mogę wyjść.
Kiedyś przeczytałam w "Moim psie" że pies podwórkowy MUSI wychodzić codziennie na 3 spacery. Uważam że to nieprawda. Mieszkam w miejscowości "wypoczynkowej" i u nas prawie każdy ma psa, a nikt nie wychodzi z nim 3 razy dziennie na spacer, niektóre nie wychodzą wcale a mimo to widze że są czyste, zadbane a niektóre... tłuściutkie, więc czas poświęcany na spacery nie jest wyznacznikiem tego czy dbamy o psa. Z drugiej strony fajnie jak ktoś ma czas na psie sporty czy coś takiego...[/QUOTE]
Tylko się zastanówmy, czy są także szczęśliwe...
Mimo,że mam ogród, mój pies prawie w ogóle nie spędza w nim czasu sam, bo polegałoby to tylko na darciu japy na przechodniów. Nie wyobrażam sobie nie wyjść z nim na te 3 spacery, w tym jeden co najmniej 1,5 h, bo rozniósłby dom i nie dałby mi w spokoju się pouczyć.
Oczywiście, zależy też, jakiego kto ma psa, ale moim zdaniem posiadanie podwórka nie zwalnia z obowiązku spacerów. Mogą być one przecież krótsze, nie wierzę, że ktoś ma tyle nauki, że nie wygospodaruje sobie godziny dziennie na spacery.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ewa&Duffel']Tylko się zastanówmy, czy są także szczęśliwe...
Mimo,że mam ogród, mój pies prawie w ogóle nie spędza w nim czasu sam, bo polegałoby to tylko na darciu japy na przechodniów. Nie wyobrażam sobie nie wyjść z nim na te 3 spacery, w tym jeden co najmniej 1,5 h, bo rozniósłby dom i nie dałby mi w spokoju się pouczyć.
Oczywiście, zależy też, jakiego kto ma psa, ale moim zdaniem posiadanie podwórka nie zwalnia z obowiązku spacerów. Mogą być one przecież krótsze, nie wierzę, że ktoś ma tyle nauki, że nie wygospodaruje sobie godziny dziennie na spacery.[/QUOTE]


Przecież napisałam że tylko czasem nie mam czasu na spacer, a wtedy naprawdę go nie mam! A już tym bardziej godziny. Chyba nie zakładasz że te wszystkie psy które nie wychodzą codziennie na spacer są nieszczęśliwe?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='chi23']
Mieszkam w miejscowości "wypoczynkowej" i u nas prawie każdy ma psa, a nikt nie wychodzi z nim 3 razy dziennie na spacer, niektóre nie wychodzą wcale a mimo to widze że są czyste, zadbane a niektóre... [B]tłuściutkie[/B], więc czas poświęcany na spacery nie jest wyznacznikiem tego czy dbamy o psa..[/QUOTE]

Akurat to nie jest wyznacznikiem psa zadbanego ;) Pies nie powinien być gruby, bo to dla niego zdrowe nie jest na pewno.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='chi23']Przecież napisałam że tylko czasem nie mam czasu na spacer, a wtedy naprawdę go nie mam! A już tym bardziej godziny. Chyba nie zakładasz że te wszystkie psy które nie wychodzą codziennie na spacer są nieszczęśliwe?[/QUOTE]
A jakbyś w bloku mieszkała, to co byś zrobiła? Wystawiła psa przez okno? Ja nie mam jakoś nigdy problemu z czasem na spacer, potrafię sobie tak rozplanować, że zawsze go mam. I w szkole też problemów nigdy nie miałam.
Poza tym większość podwórkowych psów nie wychodzi na spacery wcale, taka jest smutna prawda...
Na mojej ulicy prawie każdy ma psa, a ja jestem jedyną, która wychodzi na spacery.
Szkoda mi tych psów, zwłaszcza ONków,psów przecież tak chętnych do współpracy z człowiekiem, które cały dzień biegają bez sensu przy płocie i obszczekują ludzi.
I jeszcze narzekania tych cudownych właścicieli na jakże okropny los dużych psów w blokach :shake:

Link to comment
Share on other sites

nie zgodzę się że pies który nie wychodzi a jest tłuściutki jest również zadbany, owszem jest przekarmiony i w dodatku pozbawiony ruchu.. wiec gdzie tu dbałość o psa? :o pies jest dla Ciebie, ale biorąc go pod dach musisz byc rownież dla niego.. tak mi się przynajmniej wydaje, nie uważam że ogródek zastąpi psu spacer, ale jesli ktoś zamiast 3 spacerów wychodzi z psem 3 razy do ogródka i np, ćwiczy z nim komendy, rzuca patyki, piłki, zrobi mini tor aglity z byle czego to owszem jest to super, ale jak ktoś otworzy drzwi i zamknie je zaraz za psem, to ja sie chce zapytać gdzie ten pies ma ruch i gdzie się ma wybiegać? :) nie znam psa który biega sobie radośnie po ogródku z "uśmiechem na twarzy mówiącym AHHHHHHH WOLNOŚĆ" pies puszoczny samopas na ogródku to z reguły uciążliwe zwierzę, które nie ma zajęcia, i z nudów, szczeka, rozkopuje ogródek, chwile pobiega bo poczuje ciekawy zapach, ale za chwile położy się lub siądzie i będzie obserwował co dzieje się za płotem i na co można drzeć morde... wiec rzeczywiście... takie psy mają sto razy gorzej jak pies mieszkający w bloku :) obecnie moja suka ma 7 miesiecy wszedzie jej pełno, pracuje po 8-9h nie zawsze mam czas na 3 spacery długie i meczące, ale jeden taki jest pozostałe dwa normalne ale około godzinne... a i tak to za mało dla takiego psa... :o szukamy domu z ogródkiem, ale ten ogródek ma być tylko dla nad na grilla i dla suki, jak np. robię obiad, czy idę na godzinkę do sklepu, mogę ją tam zostawić... i tyle, ale z spacerów nie zwalnia mnie w ogóle... bo zwyczajnie musiałabym trzymając ja 24h na zewnątrz bo dom to by mi rozniosła.. niestety.. ale chciałam obowiązek to mam i nikt nie będzie mnie wyręczał, chyba że w kryzysowej sytuacji gdyby nie było mnie ponad12h w domu... ale uczyłam się,miałam chłopaka i inne zajęcia i jakoś mój poprzedni pies był wybiegany nikt mnie nie wyręczał... :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='chi23']Kiedyś przeczytałam w "Moim psie" że pies podwórkowy MUSI wychodzić codziennie na 3 spacery. Uważam że to nieprawda. Mieszkam w miejscowości "wypoczynkowej" i u nas prawie każdy ma psa, a nikt nie wychodzi z nim 3 razy dziennie na spacer, niektóre nie wychodzą wcale a mimo to widze że są czyste, zadbane a niektóre... tłuściutkie, więc czas poświęcany na spacery nie jest wyznacznikiem tego czy dbamy o psa.[/QUOTE]
Tłuściutkie i zadbane? To idzie w parze?
To, że w Twojej miejscowości nikt nie wychodzi z psem, ma być wyznacznikiem... czego?

Link to comment
Share on other sites

Wcześniej nie mogłam nic napisać, bo nie mogłam wejść na dogo.
Chciałabym powiedzieć że napisałam że są tłuściutkie, ponieważ ludzie uważają że psy na wsi są zagłodzone i uwiązane na łańcuchach. Poza tym jeszcze zależy jakiego kto ma psa. Moje psy nie potrzebują aż tak dużo ruchu żebym wychodziłą z nimi 3 razy dziennie po godzinie. A zresztą to nadal nie uważam żeby ilość spacerów była wyznacznikiem psiego szczęścia bo spacer to pojęcie względne. Spacery są bardzo różne. Moim zdaniem chyba raczej lepiej pobawić się z psem w ogrodzie niż wyjść na parominutowy spacer na krótkiej smyczy? Żaden człowiek nie przejmuje się psem tak strasznie, w tym takze ja. Karmie swoje psy, bawię się z nimi, wyprowadzam je a jak widze że coś jest nie tak, to jedziemy do weta i wcale nie uważam że się nimi źle zajmuję czy coś podobnego, chociaż wiele osób tutaj tak uważa. No bo co mam jeszcze z nimi robić?Nie stanę dla nich na głowie... to są przecież ciągle zwierzęta i raczej nie trzeba im zapewniać rozrywki non stop

Link to comment
Share on other sites

Byłoby cudownie gdyby każdy właściciel psa spędzającego większość czasu w tym samym całe życie ogródku poświęcał mu w tym ogródku czas na zabawę i szkolenie. To byłoby już coś. Ale wydaje mi się że każdy pies (w ogóle większość stworzeń) dla hm... psychicznej higieny potrzebuje zróżnicowanych bodźców. I tyle. Pies znudzony nie może być w pełni "szczęśliwy".
Poza tym (moze jestem dziwna :roll:) - dla mnie jedną z największych przyjemności jest spacer z moim psem. Wspólne wędrówki, wspólne eksplorowanie nieznanych ścieżek, wspólne pokonywanie przeszkód, wspólna radość z obcowania z przyrodą, wspólnie wykonywane "zadania" - kurcze, jaką to super więź tworzy! Uwielbiam moment kiedy wracam już z psem po długim szalonym spacerze i oboje idziemy zmęczeni "łapa w łapę" rozglądając się po okolicy. Przyjaciele, partnerzy. Stado. Jak zwał tak zwał.
Dobra, dosyć, rozgadałam się. :evil_lol:
Ale jestem uczulona na tym punkcie. Co dzień spotykam się z takimi przypadkami jak ludzie co przyszli kupić obrożę dla suki berneńczyka. [U]Pierwsza[/U] obrożę. Pytam ile pies ma. ROK. Ale jakoś tak się złożyło ze pies nigdy jeszcze nie był na spacerze... Przecież ma ogródek. :angryy:

Link to comment
Share on other sites

Mojego psiaka, wyprowadzam trzy razy dziennie, tylko na półgodzinne spacery, ale mam do dyspozycji jeszcze podwórko, dlatego te spacery takie krótkie.
Spacery z psami które nie mają luksusu podwórka powinny wychodzić trzy razy dziennie na minimum godzinne spacery.
Spacery to nie tylko załatwienie potrzeb fizjologicznych ale także co jest ważniejsze, codzienny ruch który wpływa nie tylko na samopoczucie ale i kondycje psiaka, więc jak psiak lubi sobie pojeść to długie spacery to konieczność.
Ale spacery to także poznawanie innych psiaków i ludzi, poprzez zapachy. Psy muszą mieć kontakt z innymi istotami, nie tylko z właścicielem.
Właśnie przez takie zapomnienie( tak to nazwę) psiaki są dzikie i nie chcą i boją się kontaktu z ludźmi.
Większość psiaków które trafia do naszego przytuliska to właśnie tak traktowane psiaki, zapomniane, zostawione samemu sobie, zaniedbane nie fizycznie ale psychicznie. Trzeba mieć to na uwadze.

Pozdrawiam :)

Link to comment
Share on other sites

Tak, wiem, wiem, że pies musi mieć kontakt z innymi istotami ale mój ast po prostu zagryza ine psy więc dla mnie to niewykonalne. Ja też lubie spacery z psem ale tak jak już pisałam wychozde raz dziennie czasem wcale. W weekendy idziemy na rolki albo coś takiego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='chi23']...Karmie swoje psy, bawię się z nimi, wyprowadzam je a jak widze że coś jest nie tak, to jedziemy do weta i wcale nie uważam że się nimi źle zajmuję czy coś podobnego, chociaż wiele osób tutaj tak uważa. No bo co mam jeszcze z nimi robić?Nie stanę dla nich na głowie... to są przecież ciągle zwierzęta i raczej nie trzeba im zapewniać rozrywki non stop[/QUOTE]

Chi, ale przecież nikt z nas (mówię o tym wątku) nie zarzucił Ci, że o swojego psa/psy nie dbasz.
Założyłam wątek po to, by poznać Wasze zdanie, a nie po to, by był kolejnym, na którym rozpęta się wojna...
Wiadomo, że każda rasa ma inne potrzeby - mój jest w typie wyżła, więc musi mieć więcej wysiłku - zarówno fizycznego, jak i psychicznego - inaczej jest nie do zniesienia:evil_lol:

Ale jeśli moja sąsiadka, która ma sunkę yorka, wychodzi z nią 3 razy dziennie przed klatkę - stoi w drzwiach i czeka aż sunia zrobi, co swoje i woła do domu, to to chyba nie jest zbyt dobre dla psa, prawda? Mimo że to york i może nie potrzebować tyle ruchu, co inny pies.

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny, z tymi bodźcami zewnętrznymi to Macie calkowitą rację :) Nie uwierzyłabym, gdybym nie doświadczyła na własnej skórze... Mam sunię, która uwielbia innych ludzi <taka cecha rasy>, Żebyście Zobaczyli jej szczęśliwą minę, kiedy biorę ją na miasto. I mimo krótkiej smyczy, oczy, "buźka" i ogon się cieszą, jak sobie tak bez celu dreptamy po miejskich ulicach...
W moim rejonie, raczej żaden pieso ogrodwoy nigdy nie jest nigdzie wyprowadzany. Może są wyjątki, których nie znam.

Link to comment
Share on other sites

I to się właśnie powinno zmienić. Ludzie myślą że jak piesek jest na podwórku to nie musi w ogole nychodzić na spacery. Bezsensowne myślenie... Przeciez pies nie chodzi na dwór tylko żeby się załatwić. Ja bym nie chciała być zamknięta przez całe życie na podwórku w jednym miejscu.
Dla mnie to jest oburzające. Jak ktos nie ma czasu dla swojego psa chocby pól godziny spaceru mu poswiecić, to nie powinien mieć w ogole psa.
Taki człowiek nie jest godzien opiekować się zadną inną istotą żywą..

Link to comment
Share on other sites

A co powiecie na temat nowofunlanda, który najpierw miał do dyspozycji niewielki jak dla tej razy ogród, a potem jego właściciel sobie wymyślił, że nie wolno mu chodzić po trawie (bo ją niszczy :/ ) I teraz chodzi bidulek tylko po ścieżce od garażu do bramy. Swoja drogą aż boję się myśleć, jak go tego nauczono. Od dwóch lat nie był na spacerze (ma 3 lata). Od czasu do czasu wyczesany ( żeby nie było) o głaskaniu nie ma mowy (bo pies to tylko pies). Niestety mam taki przypadek w rodzinie. Jak tylko przyjeżdżam, to na powitanie ma ode mnie pól godziny pieszczot. A to i tak za mało. Na spacer niestety go nie mogę zabrać, bo rodzinka nie pozwala :/ Próbowałam tłumaczyć, przekonywać, jak do ściany :( A wszystko przez to, że piesek niewystawowy (jaskra) i dochodów nie przynosi. Nie wiem za bardzo jak się zachować, bo rodzina bardzo bliska. Strasznie mi go żal, chociaż wiem, że w porównaniu do niektórych wiejskich burków to i tak ma życie jak w madrycie. To dopiero smutne.

Edit: I DLACZEGO NIe WIDAĆ MOJEJ SYGNATURY ;(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...