Jump to content
Dogomania

DZIKA Lusia - u SWAN na oswajaniu - trzymac kciuki aby sie udalo!!


missieek

Recommended Posts

Tutaj macie dokładną relację krok po kroku - kopia z gg

21:19:48
Próbowałam z tym udawaniem ,ze rzucam, żeby Lusia wyszła spod stolika sama, ale nic z tego, moge rzucić, ona popatrzy, chwile odczeka, poweszy na odległość, i dopiero wychodzi. No to dzisiaj wieczorem poszłam ze słoiczkiem z kurczaczkiem. Słoiczek już zna, wie że w niim jest jedzonko. Położyłam się na materacu, zamknięty słoiczek koło materaca, a ja czytam> Lusia siedzi pod stołem i czeka, znudziło jej się. położyla się i nawet nie patrzy na mnie

[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]21:20:32[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]to ja po jakimś czasie okręciłam ten słoik, Lusia głowę podniosła, bacznie patrzy na słoik ale nie wychodzi. No to ja wracam do czytania a Lusia kładzie się z powrotem i znowu nie patrzy

[/FONT][/COLOR][COLOR=#000000][FONT=Tahoma]21:21:03[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]No to ja wyjęłam po jakimś czasie kawałek i rzuciłam w jej stronę. Tak w połowie drogi. Natychmiast wyszła, zjadła i stoi i patrzy na słoik ale nie podchodzi

[/FONT][/COLOR][COLOR=#000000][FONT=Tahoma]21:22:36[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]No to ja wziełąm następny kawałek i rzucam 30cm od materaca. Podchodzi. zjada od razu, cofa się na 2 kroki i czeka. I tak rzucilam jej z 10 kawałeczków. Ale przy każdym ruchu ręki się odsuwała, bacznie ją obserwując. Jak raz była blisko i zjadała , to się odezwałam łagodnie i się trochę wystraszyła, tak jakby dopiero teraz skojarzyła, że ta gadająca głowa i ręka dająca jedzenie to jedna całość.

[/FONT][/COLOR][COLOR=#000000][FONT=Tahoma]21:23:21[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]Kładłam następne kawałki blisko materaca, a rękę kładłam 10 cm od jedzenia, przychodziła i jadła, bacznie obserwując rękę, i cofając się po jedzeniu.

[/FONT][/COLOR][COLOR=#000000][FONT=Tahoma]21:23:59[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]Co któryś kawałek jakby jej nerwy nie wytrzymywały takiej bliskości i szła truchcikiem pod stoli, ale nie siadała, tylko od razu przychodziła po następny kawałek, który już jej podawałam.

[/FONT][/COLOR][COLOR=#000000][FONT=Tahoma]21:24:19[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]Potem rękę kładłam 5 cm od jedzenia, a ostatnie 5-7 kawałków zjadła z mojej dłoni[/FONT][/COLOR]
[FONT=Tahoma][/FONT]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]21:25:06[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]Delikatna bardzo! Miałam palce usmarowane tym kurczakiem,trochę się bałam, że moje palce pomyli z kawałkiem mięsa, moim kotom się to czasem zdarza, ale nie. Delikatna bardzo. Nawet mi palce oblizała[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma][/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]21:26:14[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]Już nie było nic w słoiku, takie kawałeczki na ściankach, to jeszcze wybrałam palcami i wystawiłam dłoń. Podeszła na jeden krok, ale spojrzała i chyba stwierdziła, że po taki maly kawałeczek nie warto ryzykować i odeszła dalej i usiadła pod stolikiem. No to ja dałam te palce do oblizania Darmie. Jak Lusia patrzyła[/FONT][/COLOR]

[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]21:26:45[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]No to ja jeszcze coś tam z tego słoika próbowałam wyskrobać, ale praktycznie sam zapach został. Wyciągnęłam dłon znowu do Lusi i podeszła i wylizała te palce[/FONT][/COLOR]
[FONT=Tahoma][/FONT]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]21:27:02[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]Jestem w szoku. Przyszłam na dół po więcej jedzenia i wracam na górę[/FONT][/COLOR]

[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]21:42:03[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]już nic więcej do jedzenia dobrego nie miałam, to zaniosłam jeszcze troszkę kociego jedzenia z puszki. Wszystko zjadła z mojej ręki[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma] A jak już tylko tłustą rękę dałam do oblizania Darmie, to się patrzyła jakby jej miały oczy z orbit wyjść[/FONT][/COLOR]

[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]21:43:17[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Tahoma]pod koniec karmienia jak oblizywała moje palce, to poruszałam nimi i lekko jakby drapnełąm ją pod bródką, wystraszyła się trochę aż uciekła pod stół i tak siedziała zdziwiona, ale jak położyłam następną porcję karmy, to zaraz przyszła zjeść

[/FONT][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.1k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Witam serdecznie. Gratuluje:multi: .Pamiętaj jednak aby się nie spieszyć.To jest taki moment gdzie człowieka kusi aby zwiększyć intensywność pracy.STOP Pamiętaj, że to jej zachowanie może być próbą sprawdzenia twoich reakcji mimo stachu Lusi.Spróbuj dawać teraz na zmiane raz smakołyk raz dłoń.Jak podejdzie za pierwszym razem i zje to za drugim razem skracaj oczekiwanie na jej ruch.I coraz krucej .Po pierwszym skruceniu jeśli nie podejdzie nie ma co się martwić ponów próbe z takim samym czasem oczekiwania .Czy rozumiesz o co mi chodzi? Ja zaczął bym troszeczke dyktować swoje warunki.

Link to comment
Share on other sites

Kochani, wybaczcie, że ja kompletnie nie na temat poruszany w tym wątku ale może zaglądają tu osoby, do których nie dotarła jeszcze informacja o akcji przeprowadzanej na [URL="http://www.molosy.pl/"]www.molosy.pl[/URL] . Do 31.03. trzeba zagłosować aby wybrane przez nas schronisko dostało od sponsora 300 kg karmy. Zostało bardzo mało czasu a potrzeba jeszcze kilkudziesięciu głosów. Jeżeli nie uzbiera się ich 300, to zwierzaki stracą swoją szansę. Przecież wszyscy tutaj obecni walczymy o ich lepszy los więc jeżeli jeszcze ktoś może to niech głosuje.
pozdrawiam wszystkich gorąco:multi:

Link to comment
Share on other sites

To jedzenie z ręki ładnie się łączy z reakcją na mój głos.

Nie trzeba czekać na jej reakcję, podchodzi natychmiast i praktycznie się nie waha, jak bierze jedzenie, z ręki, ale oczywiście wszystko bardzo ostrożnie, napięcie ciała jest, jest "wyciągnięta na całą długość" jak sięga po jedzenie. i zaraz potem się odsuwa.Ale przy każdej kolejnej niemal próbie widać mniejsze to napięcie, więc znowu nam czasu potrzeba.

A z tym głosem to jest tak, że ona co kilka kawałków jakby potrzebowała dać odpocząć napiętym nerwom i odchodziła truchcikiem do swojego schronienia. Ale wystarczyło, że zawołałam, jak jeszcze nie doszła do stolika, i bez wahania robiła w tył zwrot i szła z powrotem do mnie po jedzonko:lol:

Link to comment
Share on other sites

Mam tutaj zdjęcie Lusieńki z dzisiaj, jak sięga po jedzonko tuż przy mojej ręce. Niestety pstryknięcie aparatu w telefonie ją spłoszyło i nie udało mi się nie tylko nakłonić jej do zjedzenia z mojej ręki, ale choćby do zbliżenia się do mnie na bliżej niż 1,5 metra. Tak więc drodzy widzowie i czytacze, przez kolejnych kilka tygodni zdjęć Lusi już nie będzie:eviltong:
[IMG]http://img82.imageshack.us/img82/95/zdjcie0112mk.jpg[/IMG]

a tutaj mała demonstracja, w jaki sposób Darma pomaga mi swoją mową ciała oswoić Lusię:loveu: tak leży koło mnie na podłodze, i każe się miziać non stop:loveu:
[IMG]http://img79.imageshack.us/img79/2446/zdjcie0121vd.jpg[/IMG]

aha, proszę nie komentować stanu dywanu:oops: Lusia to mała rozbójniczka i co się dało to nadgryzła, uwielbia rozdrabniać kartony.... a odkurzaczem jej stresować na razie nie mam zamiaru:shake:

no to pracujemy dalej:cool3:

Link to comment
Share on other sites

Witam.Stara prawda "Spiesz się powoli" Bądz konsekwentna w realizowaniu ćwiczeń.Nie daj się zwieść pozorom. Widać na tym zdjęciu, że ona nie jest taka biedna na jaką wygląda.Bądz dominantem+partnerstwo=pełen sukces. Ja robie jeszcze jedną rzecz z którą mógą się nie zgodzić osoby pracujące z takimi psami.Swan moge Ci opisać ale na prywatną wiadomość.A potem zrobisz z tym co zechcesz. [URL="http://www.schronisko.infocomp.pl"]http://www.schronisko.infocomp.pl[/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zielony'] Widać na tym zdjęciu, że ona nie jest taka biedna na jaką wygląda.[/quote]

hej, możesz mi powiedzieć o co chodzi w tym fragmencie Twojej wypowiedzi? Co wyczytałeś z tego zdjęcia na temat Lusi, bo jestem ciekawa??

Link to comment
Share on other sites

Swan, przeczytałam dopiero teraz caly wątek. Podziwiam Cię i trzymam kciuki.
To, co napisałaś ostatnio (o jedzeniu z ręki) to naprawdę super wiadomość.
Biedna Lusieńka, ale naprawdę miała szczęście, że trafiła na Ciebie.
No, teraz będę śledzić dalsze postępy z zapartym tchem :cool1:

A propo telefonu... nie da się wyłączyć dźwięku aparatu? Wiem, że niektóre telefony nie mają takiej opcji, ale w niektórych można wyłączyć dźwięk i fotka jest robiona w ciszy.

Link to comment
Share on other sites

szczerze mówiąc nie bardzo jest co pisać

Miesiąc temu w swojej błogiej nieświadomości i naiwności nie wiedziałam, że są w Polsce dzikie psy. Dzikie naprawdę.

Lusie nie jest skrzywdzona, odrzucona ani przestraszona przez człowieka. Może to też, ale niekoniecznie.
Ona jeszcze nie wie co to jest człowiek. To jest naprawdę dziki pies.

Od kilku dni jestem niemal w punkcie wyjścia. Lusia nie podejdzie do mnie, nie zje z ręki. Zaczynam od początku.

Niedługo zacznę budować jej kojec koło domu. Ile w końcu można trzymać dzikiego psa w pokoju... To nie będzie kwestia tygodni, tylko miesięcy , a i to uważam za wersję optymistyczną....

Ktoś mi może powiedzieć, ile jeszcze w polskich schroniskach mieszka dzikich psów?
Wygląda na to, że dorobiłam się mini zoo i zaczynam chów zwierząt w klatkach, Lusia będzie pionierką...:-(

Link to comment
Share on other sites

Droga swan, w tamtym roku, przez przypadek zobaczyłam w szpitalu schroniskowym średniej wielkości suczke o bardzo wystraszonych oczach...oczywiście nie moglam tego wzroku zapomnieć i zaczelam drążyc temat....okazało się że suczka została wylapana spod Huty sendzimira gdzie zyla 7 lat na dziko dokarmiana przez pracownice...na cale szczęście w karcie był do tej pani telefon...zadzwoniłam....okazało się, że kobieta przestała w hucie pracować i ktos zglosił do schroniska potrzebę wyłapania psa....nie bede komentować decyzji ( pies żył 7 lat i nic mu sie nie działo) ....suczka w schronisku była potwornie przerazona....początkowo zamykałam się z nią w boksie ( nie było mowy o wyprowadzaniu) ale to bylo trudne, gdyz w boksach jest kilka innych psow....koniec końców...po kilku tygodniach nie dajacych żadnych efektów...zdecydowałysmy, że kobieta z huty ( ta która ją siedem lat dokarmiała) zabierze ją do siebie....na początku było bardzo trudno....dzikus okropny w mieszkaniu dwu pokojowym...na całe szczęście w mieszkaniu byl drugio pies Pluto, od którego wazka zaczeła przejmować zachowania....sopacer wyglądal tak: ważka w obroży i szelkach na dwóch smyczach...wyniesiona z drugiego pietra ( 28 kg) na siku i do domu...w kącie....po pieciu miesiacach pies jest nadal bojaźliwy...lecz śpi na lożku (zawsze na poduszce Pani- oczywiście jezeli jej nie ma w pokoju), jest zakochany w Plucie, biegaja wokół stołu....rewelacyjna była Pani 9 eneg\rgiczna natura)...ona wogóle nie zwracała uwagi na to że Ważka się boi tylko robiła swoje...pies w końcu zgłupial i zaczał zachowywać się przyzwoicie....nigdy nie zapomne telefonu po miesiacy pobytu Ważki: uciekła...przyjechal hycel ze schroniska, zaangażowane bylo całe osiedle i nie moglismy zlapać psa....przyszła noc....zaniechalismy łapania....i co...okazało się że Ważka całą noc koczowała pod blokiem i rano w kilka osob udało sie ją otoczyć i złapać....jaka była szczęśliwa gdy ją wnieslismy do mieszkania....niesamowite dziki pies i juz po miesiacu nie oddalił się....teraz jest już lepiej na spacerze (oczywiscie obroża+szelki) pozwala Pani nawet porozmawiac kilka minut z koleżankami....a Pluta uwielbia....Pani już jej nie odda....i tak zakonczyła się historia dzikiej Ważki z krakowskiego schroniska...


Wiem, że przebywa w nim jescze kilaka dzikich psow z działek....zbieram sily...bo to strasznie trudne zajecie....spróbuj ubrac ja w szeklki i lapać na spacery za kazdym razem po kilka minut...ona w któryms momencie się podda i to zaakceptuje....tylko ubieraj obroże+ smycz i szelki + druga smycz...myslę że tylko silą da się ją oswoić....taki pies w zamknięciu jeszcze bardziej zdziczeje....jak nie bedzie chciała chodzić to ciagnij albo weź na ręce i siądź pod krzaczkiem (my tak robiłysmy) jeżeli gryzie to ubieraj kaganiec....musi się w którymś momencie poddać....pozdrawiam Elżbieta.

Link to comment
Share on other sites

no właśnie przed weekendem,, ponieważ nic nie szło do przodu,chciałam ją złapać i wziąć na linkę i wypuścić na trawę, zobaczyć jak się będzie zachowywać, czy w ogóle wie co to jest trawa

nie udało mi się jej złapać, nie goniłam jej specjalnie, bo nie chciałam za bardzo spłoszyć, ale i tak ją spłoszyłam obwarczała mnie, zjeżyła się, ma wrażenie, że gdybym tym razem "przyparła ją do muru", nie skończyłoby się na "łapaniu zębami" tylko na ataku, by bronić własnej skóry

Złapać można ją może na lasso albo nakrywając jakąś siatką albo płachtą, innej wersji nie widzę

Elso, ta pani miała w domu tą sukę? Jak ona się załatwiała? Jak była wyprowadzana na dwór, to nie brudziła w domu?

Pytam bo chcę wiedzieć, co mnie może ewentualnie czekać.

Plus, że Lusia nie jest ani duża ani ciężka....

Chcę wziąć szczeniaka, ale jeszcze teraz nie mogę, dopiero dam radę w lipcu, może to byłby dobry pomost....

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Ja mysle, ze Lusia urodzila sie w schronie, przetrwala gdzies w kaciku, w ciaglej panice i przerazeniu, bez kontaktu z czlowiekiem. Kobieta z huty dokarmiala suke siedem lat - Swan dokarmia Lusie od miesiaca. Nikt nie wie, kiedy i czy mozna oczekiwac jakichs zmian. Jesli Lusia urodzila sie w klatce, to miala mniej kontaktu ze swiatem niz ta zyjaca pod Huta suka.
Jesli ktos jeszcze oswajal dzikiego psa - niech opisze swoje doswiadczenia, kazdy drobiazg cenny.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

nie urodziła się w schronie - ona trafiła tam w zimie - jedyne czego nie wiem to czy oszczeniła się tam, czy przywieziono ją ze szczeniętami - jak miała maluszki to była w swojej osobnej klatce z nimi i pomimo tego, że się bała to wychodziła czasem jak karmiłyśmy jej dzieciaczki - nie była agresywna jak je dotykałyśmy, czy jak wchodziłam do malutkiej klatki, ale najczęściej chowała się do budy; jak maluszki zostały wyadoptowane, to Lusię przeniesiono na wybieg z innymi małymi suniami i tam był dramat bo ona siedziała w kątku i nie wchodziłą do budy - jak to zobaczyłyśmy to missieek postanowiła, że ją zabierzemy bo nie da sobie tam rady - ślad po ugryzieniu jak ją łapałam mam do dzisiaj (brzydką bliznę na dłoni :shake: ), a resztę już znacie ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...