Jump to content
Dogomania

zapaść tchawicza - czy operacja pomoże?


iza_szumielewicz

Recommended Posts

[quote name='Eruane']U nas też kryzys, choć jeszcze nie taki, jak u Sabry. Beatko, trzymaj się. Cały czas myślę o Sabrze.
Kazik godzinę temu osłabł bardzo, zaczął wymiotować. Chyba boli go brzuch. Wygląda tak, jakby był lekko wzdęty. Przed chwilą byłam u moich wetów. Nie wygląda na to, że coś pękło czy też jest wylew. Ale pies jest mocno poobijany i możliwe, że ma wstrząs po 24 godzinach. Trzymajcie kciuki. Czeka mnie ciężka noc. Mam starszny żal do właścicieli ONka, kimkolwiek są.[/quote]

Trzymam kciuki
Psica dostała leki przeciwwstrząsowe??

Oby ta noc była spokojna

Link to comment
Share on other sites

Padłam na sofie i dopiero się obudziłam. Ojej, dziewczyny, co Wy tu za okropności przeżywacie:shake:. Bardzo wam ws półczuję i NAPRAWDĘ rozumiem, co przeżywacie. Najgorsza jest bezradność. Musicie wierzyć, że da się kryzys opanować. Ja jestem takim typem, ze wierzę, kiedy już nikt inny nie wierzy. Może również z tego powodu Mały tak długo żył. Teoretycznie z zapaścią tchawicy powinien żyć dwa lata. Żył 3,5 roku od mpojawienia się objawów. Wiem, że to "tylko" półtora roku dłużej niż średnia, ale to szmat czasu.

Link to comment
Share on other sites

Aha! Beatko, chciałam Ci tylko przypomnieć, co napisałaś na stronie 7:
"Moja Sabra przez tarczyce w tej chwili waży 27 kg a powinna 23."

A teraz - zdaje się - waży 23, prawda? Wiem, że chudnięcie w takich okolicznościach dobre nie jest, ale na pewno przy problemach oddechowych jest lepsze niż tycie.

Po tych info od was nie mogę zasnąć. Przeczytałam sobie cały wątek Małego, mojego aniołka:placz:. Przez chwilę miałam wrażenie, że żyje. Pamiętam każdą z opisanych sytuacji. Boże, jakie to straszne, że nie mogę go już przytulić i rzucić zabawki:placz:

Link to comment
Share on other sites

[B]Ulv,[/B] jak kot? Jeśli to ostra niewydolnośc, a nie przewlekła, to chyba szanse są? Walczcie! :kciuki:

[B]Eruane, Beata[/B], za Was też trzymamy kciuki!

Ja w ubiegłym tygodniu już byłam zdecydowana Sabinkę uśpić. Ale w poniedziałek weterynarz dodał mi ducha.
U nas lepiej nie będzie, może być tylko gorzej. Oby jak najwolniej to szło...

Link to comment
Share on other sites

to i ja coś dodam- tez mam żal do właścicieli psów, które biegają luzem bez kagańców i nie słuchają właścicieli!!!!
kilka miesiecy temu na mojego maleńkiego Foxa rzucił sie mix dobka a głupi babsztyl twierdzi, ze to 1 raz, i że mój pies musiał go zaczepić!! a Fox to ciepła i strachliwa klucha i nigdy nie zaczepia psów.
dobek ugryzł Foxa w pysk, naszczęście bardzo delikatnie, bo Fox od razu zaczął piszczeć i nie chciał walczyć.
Baba zawołała psa i poszedł. powiedziała przepraszam i poszła
a my chceliśmy jak najszybciej uciec stamtąd.
Fox był w szoku cały wieczór, miał skaleczony pyszczek i dziąsło a Ofkors, który był na smyczy, i to mąż go trzymał, więc był bardzo blisko całej akcji od tej pory wydziera sie na każdego duzego psa, nawet na suki, dopóki nie odkryje, ze to suka a nie pies.

jak wracaliśmy po tej akcji i rozmawialiśmy o tym, to do rozmowy włączyła sie dziewczyna, która mieszka w tamtej okolicy i powiedziała,z e ten pies non stop rzuca sie na inne psy, ze baba nigdy nie mam go na smyczy i ze jej pies juz sie z tamtym pogryzł i ze ona sama boi sie z własnym psem wychodzić i ze zwykle wyprowadz go jej facet, który dobkowi skopał doopę jak psy sie gryzły i ze jest to jedyny sposób pozbycia sie tamtego dobka, bo zaczepia tez psy na smyczach.

poradziłam jej żeby zadzwoniła do SM następnym razem jak zobaczy babę z tym agresorem bez smyczy i bez kagańca.
Ja już tam poprostu nigdy wiecej nei zabiore psów na spacer....

Link to comment
Share on other sites

Eloise, idź do kobiety i powiedz, że jeszcze raz zobaczysz psa bez smyczy i dzwonisz po policje. Przepisy są po Twojej stronie. Jeśli to oleje, powiedz, ze nosisz gaz na wszelki wypadek i jeśli ten pies zacznie zmierzaćw strone Twojego od razu strzelasz, bo Twój już raz ucierpiał. Z reguły ludzie po czymś takim zaczynaja obawiać się o swojego psa. Gorzej jets na wsiach, jak ja tu mam. Sprowadzili sie tu bogaci ludzie, często prawnicy. Można im naskoczyć, ale można postarszyć, co siez psem zrobi. druga grupa jest nie do ruszenia, to wsioki, który wszystko jedno, co sięz ich psami stanie ,a policja u nich bywa i nic. Zrób cos, zanim ktoś z psem znajdzie siew takiej sytuacji jak ja. :-(

Z Kazikiem bardzo źle. Silne bóle. Rano nie chciał wstać. Zdołał po kilku próbach zrobić kupę z jakby błonami i resztkami starej krwi. Bardzo go boli. Mam czekać do popołudnia, zobaczymy ,co dalej. Jeśli będzie konieczna operacja...pies ma 12 lub więcej lat... Po prostu to byłoby na zasadzie - uda się lub nie uda. weci zakładają, że nie zostało nic przebite, bo juz by nie żył. Pierwszy raz mam psa po pogryzieniu, więc nie wiem, jak to wygląda.

Link to comment
Share on other sites

[B]Eloise[/B], w której części Kabat mieszkasz? Ja w pobliżu Izy i (TFU ODPUKAĆ!!!) jeszcze się na tego dobka nie natknęłam. Jedyne dobki, jakie widuję to suka mojej kolezanki - prawie zawsze na smyczy i samiec, który zazwyczaj biega przy rowerze swojego pana - nie interesując się innymi psami.
Jedyne niemiłe zdarzenie miało miejsce rok temu, moją bardzo już wtedy chorą Sabinkę poturbował samiec akity. Własciciel niski, grubawy z kucykiem, pies rudy, mieszkają gdzieś w tych starych blokach w okolicy szkoły amerykańskiej - jak ich zobaczysz, radzę unikać, pies agresywny, a facet chamidło :angryy:

[B]Eruane[/B], mam nadzieję, że Kazik wykaraska się z tego :kciuki:

Link to comment
Share on other sites

a to było n aMokotowie w okolicach starej królikarni- dkładnie na Żywnego.
na kabatach nigdy nie trafiłam na zadnego głupiego człowieka z nieposłusznym psem.....

Myślę, że dziewczyna z którą wtedy rozmawialismy już załatwiła ta głupią babę.... bo ona poprostu nie wiedziała,z e może dzwonić gdzieś gdzie ktoś sie zainteresuje sprawa i wlepi babie mandat
i jeszcze nam wmawiała, że to 1 raz.. szkoda gadać

Link to comment
Share on other sites

Eruane, odeslę ci je jutro. Wyslę z radia. priorytetem. Bardzo ściskam kciuki za Kazia.:fadein:

W urnie były prochy - brunatno-rude i drobne białawe fragmenty. To one chrzęściły. Lekarz nie jest w stanie okreslić, czy to materiał biologiczny. Ilość prochów mniej więcej zgadzałaby sie z tym, ile waży Mały. Mówi jednak, że on widział kiedyś prochy tkanek miękkich po spaleniu i były sporo jasniejsze. Wnikliwa analizę mogłoby zrobić tylko laboratorium kryminalistycnze, a koszt sięgnąłby kilku tysięcy zlotych. Na pewno tegop nie zrobvię. Najważniejsze, że w urnie nie było piachu. Muszę uznać, że spoczywa tam mój maleńki piesek.:-(

Link to comment
Share on other sites

Sądzę, że to Mały , Iza. Mma takie przeczucie, a to, co napisałaś, tylko to potwierdza.

Kazik na kroplówkach, bardzo cierpi. Kupę robi ze strawioną krwią. ostatania to była maź krwi z kałem. :-( :-( Dzisiaj odważył siezjeśćkawałek sera. Nie jest to najlepszy dla niego posiłek, ale lepsze to niż nic. Nadal nie pije.

Jak Sabra?

Link to comment
Share on other sites

Chcę wierzyć, że to Mały. Zaczęłam sobie z nim rozmawiać.:cool3:(cokolwiek o mnie pomyślicie)

Weronika bardzo za nim tęskni. Na jego posłaniu układa pluszowe pieski. Na wygaszaczu komputera mam Małego (tego na fotelu, oblizującego się). Weronika pokazuje, gdize ma ogonek, język, uszki.... Zapytana, kogo kocha, wymienia Małego, itd. Bardzo jej go brakuje. Kiedy poprosiłam ją, żeby wybrała któregoś z kieleckich psiaków - wskazała na Kalmę. Mnie ona tez szalenie się podoba. Nigdy co prawda nie miałam suni, ale... No, ale jest też Fionek. On ma tak przeraźliwie smutne spojrzenie, że mnie paraliżuje. Myślę o nim. Myślę o Malutkim. Dalej nie spię. Martwię się tez Kaziem, Sabrą i - od dizś - kotem. Ja się nie nadaję chyba do normalnego życia. Kiedyś skończę pewnie jak V. Villas, do której zreszta mam wielki szacunek, i której koncert widizałam jako 4oletnie dziekco (mam nawet jej autograf).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='iza_szumielewicz']Chcę wierzyć, że to Mały. Zaczęłam sobie z nim rozmawiać.:cool3:(cokolwiek o mnie pomyślicie)
[/quote]

Pomyślimy, że jesteś taka jak my: wszyscy podobnie zachowujemy się po stracie naszych najwierniejszych przyjaciół.

A wybór następcy następczyni Małego na pewno będzie trudny. Ja to "przerabiałam" ponad rok temu. Kiedy w końcu zdecydowałam się, że będzie to Fraszka, byłam przekonana, że to jej poprzedniczka Punia wybrała ją dla mnie. I z pewnością coś w tym jest.
Jedno nie ulega watpliwości- ten (ta?) wybrany przez Ciebie będzie szczęściarzem.

Link to comment
Share on other sites

ma ruda, będę się bardzo starać, żeby ten/ta był/-a szczęściarzem:lol: Dlatego, m.in. nie chcę brać psa teraz, tuż przed przeprowadzką. Na początek jednak noweog domownika i tak będa czekac katusze - pobranie krwi, sików, usg, rtg, ekg. Nie ma bata. Pies będiz ena dizen dobry dokładnie przebadasny. W razie jakiejś c choroby chciałabym o tym wiedizec prędzej, bo można jeszcze jakoś działać. Mały był u mnie 2,5 roku, zanim pojawił się kaszel. To były tak piękne lata:placz::placz: Boże, jak on biegał, gonił ptaki, jakim byl cudowny. teraz go rtakim pamietam. zawsze ze sztywno uniesionym ogonem. Sprężysty krok, pewność siebie (dopóki byłam obok:cool3:). Potem było coraz gorzej, a ja go coraz mocniej kochałam. potem te błagalne spojrzenia: "Pomóż mi", kiedyn strasnzie kasłał. paraliżował go strach przy tym wstrętnym kaszlu. Widziałam to w jego oczach. Uspokajał się jednak, jak brałam go na ręce i układałam sobie na brzuchu. Stopniowo się wyciszał. Po części ten kaszel na pewno wynikał z jego nerwowości, niepewnosci - byl to częściowo kaszel reaktywny, neuotyczny. Np. Mały kasłał wiecej, jak widizał, że jestem zdenerwowana, szczególnie w okresie niemowlęctwa Weroniki, kiedy po prostu padałam ze zmęczenia i często traciłam cierpliwość do wszystkiego i wszystkich. A teraz ta sama Weronika, która uryzł w twarz tak bardzo za nim tęskni.....

Link to comment
Share on other sites

Proszę jutro trzymać kciuki za Sabrę.
Prawdopodobnie trafi na stół operacyjny.
Coś się dzieje niedobrego w brzuszku i trzeba sprawdzić co i dlaczego nie działa tak jak trzeba.

Bardzo się wahałam i byłam na nie......
Ale teraz jestem spokojna.....
Mam przeczucie że wszystko będzie dobrze
Że sunia po zabiegu wróci do domu

Iza bardzo dziękuje.....

KCIUKI BARDZO POTRZEBNE ..........

Link to comment
Share on other sites

Moja Fraszka ma ataki padaczki. Pierwszy pojawił się po ok. miesiącu pobytu u mnie. Wczesniej ok. 3-4 tygodnie była w domu tymczasowym i tam raczej nie miała ataków (w każdym razie nic o tym nie wiem). Wątpię, czy wcześniejsze badania ujawniłyby chorobę. Do dzisiaj nie wiem jaka jest przyczyna napadów. Chyba podobnie jak Ty mam lękowe nastawienie, chociaż całkiem odmienne doświadczenia (przypomnę, że o chorobie mojej Puni dowiedziałam się w przeddzień jej śmierci:-().Piszę o tym dlatego, że zastanawiam się, czy potrafisz być spokojna nawet wtedy gdy badania, które planujesz zrobić pieskowi, pokażą, że jest okazem zdrowia. Punia nigdy nie chorowała a ja i tak przez 12 lat niemal codziennie bałam się, że coś się stanie. Panikowałam kiedy nie zjadła pełnej miski; serce mi zamierało, kiedy wracając do domu nie słyszałam na schodach jej radosnego ujadania. Teraz tak samo jest z Fraszką, tylko że tym razem mój lek jest uzasadniony. Przyznam, ze stale podejrzewam u mojej suni różne poważne schorzenia, które mogłyby być przyczyną ataków epi : od guza mózgu po.....No właśnie dlatego trafiłam na wątek Małego: poszukiwałam informacji, czy zapaść tchawicza może objawiać się okresowymi drgawkami? Doszukiwałam się też objawów zapaści u Fraszki. Zrobiłam jej tylko badanie ekg, które wykluczyło chorobę serca; tyle tylko, ze ja jej (choroby serca) nie wykluczyłam:cool3:. Obawiam się, że ten lęk będzie mi towarzyszył już zawsze.
Nie chcę oczywiście zniechęcać Cie do dokładnego zdiagnozowania tego szczęsciarza, którego wybierzesz. Raczej próbuję uspokoić samą siebie. Ale uczciwie przyznam, ze do dzisiaj nie daje mi spokoju mysl, że gdybym pół roku wcześniej zrobiła badania Puni, to może dzisiaj byłaby ze mną:-(

Link to comment
Share on other sites

Mały nigdy nie miał drgawek. Poza przedśmiertnymi. Na pięć minut przed odejściem:-(:-( Jeśli niepokoi Cię serduszko, zrób echo serca. To jednoznacznie pokaże, czy serce działa prawidłowo (będą widoczne przepływy, itd).

Bardzo trzymam kciuki za Sabrę. Jest w tym samym wieku, w jakim trafił do mnie Mały. i też musiał meić diagnostycnze otwarcie brzucha. Podszyli nerkę i wycisnęli kał z jelita grubego. tez non stop wymiotował. nei rpzechodził kontrast w rtg. Trzeba było operować. Były problemy. Odjeżdżał im pod anrkozą, ale przetrwał. Potem żył jeszcze sześć lat. sabra ma przed soba dobre życie. Zobaczysz, Beatko!:multi:

Link to comment
Share on other sites

Bardzo mocno trzymam kciuki za Sabrę, Kazika i inne chore pieski!

Przeraziłyście mnie właśnie czymś całkiem innym - okolice starej Królikarni gdzie miały miejsce pogryzienia to właśnie miejsce naszych spacerów na smyczy... do tej pory nie rozpoznaję agresywnego psa, o którym opowiadają ludzie podczas spacerów.

Link to comment
Share on other sites

Beatko, trzymam kciuki, myślę cały czas o Sabrze i o Tobie, dobre myśli zawsze się przydają. Sądzę, że to dobra decyzja. Co by dalej nie było...

Ma_ruda, mieliśmy psa po padaczce, mieszańca rottka. Mój TZ go przygarnął lata temu. Pies miał ataki, bardzo mocne, przez kilka lat. Cały czs był na lekach i w końcu minęły jakimś cudem. Padaczka mogła być pourazowa. Pies, kiedy był znaleziony, miał wielka ranę ciętą, jak od siekiery na nodze i inne ślady. W każdym razie - udało sie. Potem żył długo w zdrowiu.

Kazik miał ciężką noc. Tu opisuję na bieżąco: [URL="http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=104173&goto=newpost"][COLOR=#0000ff]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=104173&goto=newpost[/COLOR][/URL]
Jest narazie lepiej ,ale w nocy już się poddawałam. Jestem cholernie zmęczona...

Link to comment
Share on other sites

Słyszałam tylko jakieś pogłoski ale bez szczegółów a dzięki Tobie nareszcie wiem piesków jakich ras szczególnie powinnam się wystrzegać i z daleka omijać. Czyżbyśmy przez przypadek wykryły podłoże lęku naszej Choco przed dużymi ciemnymi psami? Chodzę po tym parku już dwa lata - mała na smyczy i w kagańcu czyli nie miałaby żadnych szans podczas spotkania z nimi.
Krążyła też wśród właścicieli psów opowieść o jakimś psie zagryzajacym inne też na tym właśnie osiedlu.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...