Jump to content
Dogomania

ASZOT odszedł za TM...


Kasie

Recommended Posts

Trzymajce się, Ty Kasie i Aszot.
Bardzo mi przykro.
Dałaś mu najlepsze dni, dzięki Tobie ostatni okres spędza kochany, szczęśliwy, bezpieczny.
Będziesz wiedziała, kiedy nadejdzie TEN moment. To się wie - zaglądając w psie oczy.

Ja nie tak dawno ujrzałam TO w oczach mojej koteczki...

Ściskam mocno.
Paulina ze ściśniętym sercem.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 632
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Aszot schudł. I to mocno. Ale o dziwo prze zkilka ostatnich dni jakos tak lepiej. Kiepsko chodzi (to przez stawy bo on ma straszne zwyrodnienia) ale ja też ostatnio kiepsko chodzę. Wiec ok.
Śpi na polu. Trochę wbrew jego woli wyrzucam go na noc na zewnatrz. W nocy jest ponad 5 stopni a jak śpi w domu to i tak wciska swój pyszczek w szparę pod drzwiami bo tak chłodniej i co chwila dyszy. Przez jakiś czas zostawialiśmy na noc otwarte drzwi albo okna. Ale nie można wytrzymać w domu. Wiec psiaki śpią na zewnatz. Są uchylone drzwi na parterze wiec moga wejść kiedy chcą do ciepłych ogrzewanch pomeszczeń. Tylko że one leżą wyciągniete przed domem. Bo Linki też na polu spi coby Aszot nie czuł sie samotny oczywiści. No i Aszot mniej dyszy. Dziś rano musiałam nawet po niego zejść po schodach i specjalnie zachecać żeby przyszedł do mieszkania. Bo wcale sie nie kwapił.
a Linki uwielbia leżeć pod choinką.

Link to comment
Share on other sites

My, gdynianie trzymamy mocno kciuki i lapki za dzielna Krakuske i Jej wielkopsy. Jestesmy z Wami calym sercem;)
Malgosia, marcin z Hipiskiem[quote name='Kasie']Aszot schudł. I to mocno. Ale o dziwo prze zkilka ostatnich dni jakos tak lepiej. Kiepsko chodzi (to przez stawy bo on ma straszne zwyrodnienia) ale ja też ostatnio kiepsko chodzę. Wiec ok.
Śpi na polu. Trochę wbrew jego woli wyrzucam go na noc na zewnatrz. W nocy jest ponad 5 stopni a jak śpi w domu to i tak wciska swój pyszczek w szparę pod drzwiami bo tak chłodniej i co chwila dyszy. Przez jakiś czas zostawialiśmy na noc otwarte drzwi albo okna. Ale nie można wytrzymać w domu. Wiec psiaki śpią na zewnatz. Są uchylone drzwi na parterze wiec moga wejść kiedy chcą do ciepłych ogrzewanch pomeszczeń. Tylko że one leżą wyciągniete przed domem. Bo Linki też na polu spi coby Aszot nie czuł sie samotny oczywiści. No i Aszot mniej dyszy. Dziś rano musiałam nawet po niego zejść po schodach i specjalnie zachecać żeby przyszedł do mieszkania. Bo wcale sie nie kwapił.
a Linki uwielbia leżeć pod choinką.[/quote]

Link to comment
Share on other sites

Aszotek pałaszuje wędzone uszko, które jakoby było niejadalne :roll:
a może i było niejadalne... ale Aszot mnie lubi i nie chciał robić ciotce camarze przykrości i... zjadł je z apetytem ;)

[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img129.imageshack.us/img129/7279/a1lu7.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img176.imageshack.us/img176/7808/a2rf1.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img101.imageshack.us/img101/6118/a3hv4.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

no - ciotka Camara wreszcie poczuła się w obowiązku do zdania relacji z wizyty :mad:
...a Aszot włos ma tak jedwabisty :crazyeye: - że posiadacze wszystkich podobnych siersciuchów powinni się głęboko zawstydzić, jak ja w tej chwili - :oops: :oops: :oops:

Link to comment
Share on other sites

oj Kinga nie bij :placz:
lepiej pożycz ze dwie godziny na dobę :cool3: a może znasz kogoś, kto odstąpi w miarę tanio?

[SIZE=1]1 godzinę przeznaczę na wyszczotkowanie moich białasów alby doprowadzić je do stanu wyczesania Aszotowo-Lincolnowego. No... przynajmniej 50% tego stanu.
Drugą godzinę przeznaczę na naukę poprawnego zachowania Belciuni złoteczka, która z powodu całkowitego odpuszczenia jej nauk wszelakich włazi mi na głowę i wszystko ma głęboko w... poważaniu. Zwłaszcza moje nakazy, zakazy i mnie całą :oops:
[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

No i zrobiło się optymistycznie na tym wątku. Nareszcie. :cool3:
Dziekuje Wam wszystkim za kciuki i ze pamiętacie o nas.
I tym z Gdyni i z Warszawy i z Nowej Huty i z Koszalina jak Polska długa i szeroka i nawet tym z Luborzycy.
Aszot jest stabilny (chyba). Podaje mu mniej leków na rozszerzenie oskrzeli, więcej przebywa na polu :roll: (poza domem dla tych spoza południa Polski, nie przywiązuje go posród pola rolnego choc takowe posiadam).
Może też pogoda sie ustabilizowała i dlatego mu troszke lepiej.
Jeść to on je. Tylko ciągle chudnie.

Camara, ja nie wiem jak Ty te zdjecia robiłaś że to futerko tak wyglada. Ja zawsze jestem przerażona bo ile sie go czesze to zawsze wygląda jakby miał sklejone wszystko na sobie. Ale pomimo pozornych kołtunów można go czesać nawet grzebieniemi i nie ma problemów z przeczesaniem tego dziwnego futra. Kto widział Aszota to wie o czym mówię ;)

Link to comment
Share on other sites

Kasie, trzymamy milcząc, teraz uciekając ze wstydem. Tu tylko trzy psy małego kalibru a futerka mają niewyjściowe. Komuś brakuje śniegu? Zapraszam, Fafik sieje łupieżem aż miło, Tusia bardziej łysa a Ryfka zupełnie nieuczesana bo po każdym szczotkowaniu poprawia fryzurę.

Link to comment
Share on other sites

Tak sobie myślę, że Wasze kciuki może troche pomagają. Bo z Aszotem jakby lepiej. Nie dyszy tak cieżko, węzły chłonne są mniejsze. Tylko jest coraz słabszy. Spacer to właściwie rundka wokół domu. I tak bardzo schudł... Przebiera w jedzeniu, ma smaki na coraz to coś innego. Złapaliśmy jeszcze biegunkę. Wczoraj dostał antybiotyk. Może mu przejdze. Mam taka nadzieję. Ale na widok Azy zawsze sie cieszy i merda ogonkiem.

Link to comment
Share on other sites

Jesli te kciuki maja leczyc, to my zaciskamy i rece, i nogi, i lapy, a dobre mysli niech jeszcze tym kciukom pomoga!!!!!
Usciski serdeczne:p :lol: [quote name='Kasie']Tak sobie myślę, że Wasze kciuki może troche pomagają. Bo z Aszotem jakby lepiej. Nie dyszy tak cieżko, węzły chłonne są mniejsze. Tylko jest coraz słabszy. Spacer to właściwie rundka wokół domu. I tak bardzo schudł... Przebiera w jedzeniu, ma smaki na coraz to coś innego. Złapaliśmy jeszcze biegunkę. Wczoraj dostał antybiotyk. Może mu przejdze. Mam taka nadzieję. Ale na widok Azy zawsze sie cieszy i merda ogonkiem.[/quote]

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj mielismy kryzys. Aszot wymiotował żółcią i wodą. Nie chciał jeść, zwracał leki. Myślałam, ze to kolejny, taki skrajny obiaw. Ale przegłodziliśmy go, dostawał tylko letnia wodę do picia. Domagał sie juz wieczorem czegos do zjedzenia. Rano zjadł troszke mięsa z kurczaka. I nawarczał na Azę która zaglądała do jego miski. Na polu obszczekał biegnąca pania do autobusu. Jutro powtarzamy antybiotyk bo od jakiegoś tygodnia mamy jeszcze rozwolnienie...
Mam tylko nadzieje że to było takie chcwilowe załamanie i że nadal stan Aszota sie ustabilizuje :razz:
Dzieki wszystkim za pozytywne myśli...

Link to comment
Share on other sites

Kasie
z łapami i zanikiem mięśni to należy zmuszać go do chodzenia a dodatkowo masować mięśnie łap
ugniatać, szczypać prawie aż do bólu - żeby czuł, że ma mięśnie, żeby mięśnie pracowały, 'protestowały' przeciw uciskom
mięsień gdy pracuje to nie będzie zanikał a jak nie pracuje to ... sama wiesz
a Serwo niezbyt dobrze - u niego zanik mięśni jest daleko posunięty
no i chyba zaczął odczuwac ból sądząc z jego zachowania
obiecałam sobie i jemu, że nie pozwolę na utratę psiej godności i na cierpienie
więc wiem Kasie co czujesz, o czym myślisz, co Cię przeraża

to strasznie trudne, smutne i ... ja się nie zgadzam

Link to comment
Share on other sites

No właśnie Irmo... :shake:
Bagatelizuję każde jego złe samopoczucie a patrzę i cieszę sie jak wydaje się być silniejszy.
Myślałam, że to będzie łatwiejsze.
Jakiekolwiek dłuższe chodzenie odpada w jego przypadku. Schody do mieszkania pokonujemy w ciągu 2-3 minut a jest tylko 12 stopni. Za to szczeka jak ktoś idzie ulicą. Cieszy sie na widok Azy (zawsze miał słabość do małych kundelków). Apetyt sie pogorszył, ale jeszcze je.
A z drugiej strony, gdybyśmy go nie wzieli (decyzja zapadła tu, na dogomanii) gdyby później nie trafił do mnie to nikt by nie wiedział że odchodzi, byłby jednym z setek anonimowych. A teraz przynajmniej jest rozpieszczany. I jest tak samo jak Serwo. Analogia historii starych psów.

Link to comment
Share on other sites

Opieka paliatywna to nic wesołego chociaż staram się opisywać tylko wesołe sytuacje. Tak, jest ciężej niż można się było spodziewać i taki żal do ludzi, że wywalili stareńkiego, schorowanego psa tak bezradnego jak Tusia. No to trzymajmy się razem z naszymi chorymi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='JoSi']i taki żal do ludzi, że wywalili stareńkiego, schorowanego psa [/quote]
Oj tak...
Mój Szarutek co prawda nie schorowany ale staruszek, przywiązany do bramy schroniskowej, nazwany tam paliatywem nie doczekałby adopcji... :shake:
A teraz cieszymy się każdym wspólnym dniem.
I to się liczy.

Kasie to co zrobiłaś i robisz dla Aszota - to jest naprawdę [COLOR=Red][B]coś[/B].[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='JoSi']Opieka paliatywna to nic wesołego chociaż staram się opisywać tylko wesołe sytuacje. Tak, jest ciężej niż można się było spodziewać i taki żal do ludzi, że wywalili stareńkiego, schorowanego psa tak bezradnego jak Tusia. No to trzymajmy się razem z naszymi chorymi.[/quote]

JoSi - czy jest gdzieś link do Twojej Tusi? czy ja można gdzieś zobaczyć?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...