Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

a mnie ugryzł pekińczyk, ale nic mu nie robiłam (po prostu chciałam pogłaskać)

bo ten typ tak ma :)

 

mnie Czuma , pekińczyca koleżanki w palec u nogi udziabała za to , ze nie dałam jej pączka . Takie małe pączki jedliśmy i ona sępiła ,nie dałam to mnie dziabła :)

Posted

Aluś powiedź mi gdzie jest grobek Ozulca? na psim cmętarzu ?

 

Mnie mój własny kundel ciągle gryzł... i to przez moją siostrę która go zawsze drażniła:p Gdy odszedł była rozpacz ale to jakoś minęło , najbardziej dotknęło mnie oddanie mojej pierwszej bulicy :( wszystko przez moją mamę bo stwierdziłą że jest to za żywy pies do mojego syna (niemowlaka) ... Moja babcia u której mieszkam nie radziła sobie z nią więc szukałam (ściemniałam żeby z czasem walczyć) ale niestety znalazł się chętny na nią :( to był znajomy  z którym miałąm kontakt ale sucza rok później odeszła na raka. Nie wiem czy dobrze że odeszłą u niego czy żeby odeszła u  mnie :( To była młoda sunia bo 3 latka tylko...  to był ten pierwszy wymarzony pies... ech..

Posted

Mnie udziabał nasz rodzinny jamnik, gdy miałam 2 lata. Raz ostrzegawczo, bo wyżerałam mu parówki z miski :D A drugi raz już mniej ostrzegawczo, bo koniecznie chciałam się zmieścić do kosza, w którym leżał ;) Miałam ślad po zębie na policzku. Ale przyjaźń nadal była wielka :)

Posted

Jak do mojej Teściowej dotarło naocznie, że Dyzio to pekińczyk stwierdziła, że "pekińczyków nie lubi, bo są wredne". Dyzio zakonotował i też stwierdził, że Teściowej nie lubi "bo Teściowe są wredne". Od wrogości, przez oficjalną tolerancję, poprzez żołądek i uznanie wołowych zrazików doszli do lubienia ale nie jest to przyjaźń.

Dyziek lubi postraszyć kłami ale dlatego, że jest wybitną indywidualnością, która nie da się głaskać "bo tak". On może na głaskanie łaskawie zezwolić, gdy ma na to ochotę. Jak się to zrozumie - pekińczyk przestaje być głupi i wredny a staje się mądry, choć uparty.

 

Pozdrowienia Alu :-)

Posted

Ej ja też psa nie męczyła, chciałam się tylko przytulić, a że pies spał i nie chciał. Za to jak chcę się poprzytulać do Romy to najlepiej to robić jak jest mocno rozespana, bo wtedy jej się ruszyć nie chce i poddaje się wszelkim zabiegom, inaczej to jak jaśnie panienka ma ochotę.

rozbieżność zdań była u was ;)

 

Aluś powiedź mi gdzie jest grobek Ozulca? na psim cmętarzu ?

 

Mnie mój własny kundel ciągle gryzł... i to przez moją siostrę która go zawsze drażniła:p Gdy odszedł była rozpacz ale to jakoś minęło , najbardziej dotknęło mnie oddanie mojej pierwszej bulicy  wszystko przez moją mamę bo stwierdziłą że jest to za żywy pies do mojego syna (niemowlaka) ... Moja babcia u której mieszkam nie radziła sobie z nią więc szukałam (ściemniałam żeby z czasem walczyć) ale niestety znalazł się chętny na nią  to był znajomy  z którym miałąm kontakt ale sucza rok później odeszła na raka. Nie wiem czy dobrze że odeszłą u niego czy żeby odeszła u  mnie  To była młoda sunia bo 3 latka tylko...  to był ten pierwszy wymarzony pies... ech..

 

tak , Ozzulek jest pochowany na Cmentarzyku dla zwierzaków , obok schroniska w Rybniku .

Nie miałam innego wyjścia , bo do utylizacji bym go nie oddała , a działki nie mam .Kiedyś znajoma mi obiecala , wręcz zapewniała , ze jak Ozzy odejdzie , to nie mam się martwić , będę mogła pochować u niej na działce , tam już pochowana jest jej boksia . Kiedy Ozzy umierał , dzwoniłam do nich na wszystkie 3 numery jakie mają . Kiedy już jechaliśmy z Nim ..zadzwoniła zapytać co chciałam , więc powiedziałam co sie stało i czy mogę prosić o przysługę ....to okazało sie , ze akurat nie ma ich w domu   ... w sumie , nie ma się co dziwić , bo po co sobie zanieczyszczać cudzym umarlym działkę

 

Kiedy przyjechaliśmy do domu znajomy mający mały ogródeczek przy domu sam zaproponował , że mogliśmy u niego , no ale niestety wcześniej my nie wiedzieliśmy , ze tam byśmy mogli , a on  jeszcze nie wiedział , ze Ozzulka nie ma już ..., tak więc Ozzy już został na cmentarzyku

 

a wieczorem zadzwoniła Jola /sota 36 / ,ze kupili domek i gdyby Ozzulek wytrzymał jeszcze kilka dni , to spał by  niej w ogrodzie

,no ale już nie było odwrotu

smutna historia z twoją bulinką :(

heloł w deszczowy dzionek

a u nas nawet nie wiem jak było dzisiaj , bo jak wyszłam z domu o 7.30 tak wróciłam o 19.40 ...12 godzin , ale dzieciaki już po pasowaniu na przedszkolaka , razem z przedszkolakami było około 70 osób na imprezie :)

 

Mnie udziabał nasz rodzinny jamnik, gdy miałam 2 lata. Raz ostrzegawczo, bo wyżerałam mu parówki z miski :D A drugi raz już mniej ostrzegawczo, bo koniecznie chciałam się zmieścić do kosza, w którym leżał ;) Miałam ślad po zębie na policzku. Ale przyjaźń nadal była wielka

 

prawdziwa przyjaźń rodzi się w bólach ;)

Jak do mojej Teściowej dotarło naocznie, że Dyzio to pekińczyk stwierdziła, że "pekińczyków nie lubi, bo są wredne". Dyzio zakonotował i też stwierdził, że Teściowej nie lubi "bo Teściowe są wredne". Od wrogości, przez oficjalną tolerancję, poprzez żołądek i uznanie wołowych zrazików doszli do lubienia ale nie jest to przyjaźń.

Dyziek lubi postraszyć kłami ale dlatego, że jest wybitną indywidualnością, która nie da się głaskać "bo tak". On może na głaskanie łaskawie zezwolić, gdy ma na to ochotę. Jak się to zrozumie - pekińczyk przestaje być głupi i wredny a staje się mądry, choć uparty.

 

Pozdrowienia Alu :smile:

 

pozdróweczka :)
 

Posted

My Gi zawieźliśmy do moich Rodziców. Jest z resztą bandy, która jak i Ona wciąż żyje w naszych sercach i wspomnieniach. Mają tam cały ogród do dyspozycji i każde miejsce oznaczone głazami albo kamiennymi figurami. W każde Ich święto Tata zapala Im świeczkę a sąsiedzi podziwiają kretynów.

Smutni ci, którzy w swoich czterołapnych nie widzą najbliższych...

Dobrze, że Ozzy ma swoje miejsce na cmentarzyku. Dobrze dla Was. Zawsze możecie bezkonfliktowo iść do Niego z wizytą - tak myślę.

  • Upvote 1
Posted

Witamy,czytamy i pamiętamy o pulpeciku :wub:

dziękuję

 

My Gi zawieźliśmy do moich Rodziców. Jest z resztą bandy, która jak i Ona wciąż żyje w naszych sercach i wspomnieniach. Mają tam cały ogród do dyspozycji i każde miejsce oznaczone głazami albo kamiennymi figurami. W każde Ich święto Tata zapala Im świeczkę a sąsiedzi podziwiają kretynów.

Smutni ci, którzy w swoich czterołapnych nie widzą najbliższych...

Dobrze, że Ozzy ma swoje miejsce na cmentarzyku. Dobrze dla Was. Zawsze możecie bezkonfliktowo iść do Niego z wizytą - tak myślę.

 

jeździmy do Ozzulka i w sumie nikomu w drogę nie wchodzimy

jak będę znowu zrobię foteczkę dla Was

, a przy okazji jak coś mam na zbyciu wiozę do schroniska
 

Posted

Aluś masz "fajnie" bo masz cmentarzyk u nas takowych niema :/ Moim brzydko mówiąc "marzeniem" jest Sagata pochować w lesie... on kocha to miejsce, nic się dla niego nie liczy jak swobodne bieganie i tropienie. Pewnie zrobię to choć wiem ile kopania mnie czeka żeby jakiś zwierznie dorwał mi się do zwłok.. On tam byłby spełniony... Ledusia czuła by się dobrze przy nas... ja akurat mam ogród i działkę wiec tu bez zastanowienia ...

Mam nadzieję że nikt z sanepidu nie czyta wpisów :p

Posted

Aluś masz "fajnie" bo masz cmentarzyk u nas takowych niema :/ Moim brzydko mówiąc "marzeniem" jest Sagata pochować w lesie... on kocha to miejsce, nic się dla niego nie liczy jak swobodne bieganie i tropienie. Pewnie zrobię to choć wiem ile kopania mnie czeka żeby jakiś zwierznie dorwał mi się do zwłok.. On tam byłby spełniony... Ledusia czuła by się dobrze przy nas... ja akurat mam ogród i działkę wiec tu bez zastanowienia ...

Mam nadzieję że nikt z sanepidu nie czyta wpisów :P

 

ja też chetnie pochowałabym w lesie , ale trzeba by gdzies głęboko do lasu wejść , a nie wiem jak by było z transportem Niuńka :( , gdyby ktos nas spotkał , to na bank byłby mandat i odebranie , co wiązało by się z utylizacją , więc ryzyko ogromne , więc jedyne wyjście cmentarz . Masz dzialkę , więc tam zawsze dasz radę miejsce znaleźć .

Wrocilismy oo przerwie nq dogo a tu takie smutne wiesci, ogromnie Nam przykro :(

ano niestety i tutaj dotarł ogromny smutek :(

 

 

Kurcze , nie ma już Ozzulka , nie ma innego zwierzaka , w sumie tak mi tu niezręcznie , aleja nadal tutaj czuję się jak u siebie ....tak jakby Ozzy nadal był

 

Posted

 w sumie tak mi tu niezręcznie , ale ja nadal tutaj czuję się jak u siebie ....tak jakby Ozzy nadal był

 

Niech nie będzie Ci niezręcznie. Nie ma powodu, Alu.

Jesteś tu gdzie byłaś wiele lat. Gdzie był Ozzy. I wciąż nadal jest. W słowach, zdaniach, wspomnieniach, pamięci, na stronach poprzednich.

Jest jak być powinno, tak myślę :)

Posted

Roma , bo ja bezpsiowa

 

Dziś 46 dni od odejścia Ozzulka umyłam w końcu zapsikane przez niego lustro , musiałam umyć , ale ciężko było :(

 

Jutro rano jedziemy do Niunia na cmentarz to zrobię fotkę , mam nadzieje , ze krzaczek jałowca się przyjął ... potem na grób Rodziców Mamy , Pradziadków ze strony Taty i Brata  Mamy , musze to porozdzielać , bo mi zostało odwiedzic bliskich , w piątek jadę do Żor na koncert , to od razu pójdę zaświecić do Siostry mojego Taty .

Posted

Tuje nadal wyglądają jakby chciały zwiędnąć , ale zostawię do wiosny , jałowiec pomiędzy nimi fajny , mam nadzieję , ze się uchowa , najwyżej w miejsce tui na wiosnę zasadzę inne krzaczki . Do tej lampki bliżej głowy dałam pingwinka , Ozzulkowego misiaka do zawawy , z takim groszkiem w dupce , a w zatyczce lampki jest wsadzona piłeczka .

Będzie kamorek i tabliczka , ale to już na wiosnę chyba .

Posted

Tuje faktycznie raczej nie przeżyją, Aluś trzymam kciuki za przekonanie Cezara, Ozzulek na pewno by chciał, byś była szczęśliwa (a chłopy zawsze stwarzają problemy, cztery lata czekałam na Kanę, przełomem był sen. Śniło mi się, że mam w domu szczeniaczki boksera i mogę wybrać jednego- mój mąż w śnie kazał mi fioletowego, a ja mu mówię że on jest zabawkowy. I taka nieszczęśliwa się obudziłam. Jak mu opowiedziałam sen, to stwierdził że fiksuje i jakoś poszło heheh (a sen pewnie takowy miałam, bo wiecznie o bokserach czytałam heheh))

Posted

Tuje faktycznie raczej nie przeżyją, Aluś trzymam kciuki za przekonanie Cezara, Ozzulek na pewno by chciał, byś była szczęśliwa (a chłopy zawsze stwarzają problemy, cztery lata czekałam na Kanę, przełomem był sen. Śniło mi się, że mam w domu szczeniaczki boksera i mogę wybrać jednego- mój mąż w śnie kazał mi fioletowego, a ja mu mówię że on jest zabawkowy. I taka nieszczęśliwa się obudziłam. Jak mu opowiedziałam sen, to stwierdził że fiksuje i jakoś poszło heheh (a sen pewnie takowy miałam, bo wiecznie o bokserach czytałam heheh))

zostawiłam te tuje bo są z boku , więc jakby był mróz to będą osłaniac jałowiec , a na wiosnę wyciągnę je i w ich miejsce zasadzę nowe jalowce , będą wtedy 3 .

Jutro mam po południu wolne , chłopaki w pracy to jak bedziesz miała czas to możemy pogadać

Posted

Piękny grób ma Ozzulek <3

 

Ja swoją niestety musiałam spalić,bo na białaczkę chorowała,a że białaczka u psów wirusowa,nie chciałam ryzykować,że jakieś zwierze odkopie i się zarazi ,zresztą u nas nie ma cmentarzy :(

Posted

Piękny grób ma Ozzulek <3

 

Ja swoją niestety musiałam spalić,bo na białaczkę chorowała,a że białaczka u psów wirusowa,nie chciałam ryzykować,że jakieś zwierze odkopie i się zarazi ,zresztą u nas nie ma cmentarzy :(

 

czasem nie można inaczej :(

 

Ogólnie to nie wiem jak sprawa pochówków wygląda , bo nam pani wet. nie robiła żadnych problemów , powiedziała o oddaniu do spalenia , pytała czy mamy jakieś swoje miejsce ( niestety tak jak pisałam , ktoś kto mi obiecał , ze Ozzy tam będzie mógł być na wieczność pokazał mi gdzie moje miejsce w szeregu ) i wspomniała o cmentarzu przy Schronisku , przy niej dzwoniłam do schroniska zapytać czy przyjmą nas tam . Kazali przyjechać .

Ale do czego zmierzam , z kim rozmawiam to sie dziwią , ze dostałam ciałko Ozzulka z lecznicy , ze jest zakaz wydawania zwierzaczków . Nie wiecie jak to jest , bo ja szczerze przyznam nie interesowałam sie tym , ale już kilka osób z różnych miast mi o tym mówiły po śmierci Niunieczka .

Zaznaczam też , ze to nie była nasza pani wet ., znała Ozzulka tylko z takich jednostkowych wizyt , np RTG , czy kiedyś ropień , ale to dawno było , więc znajomości wykluczone .

Posted

PIękne miejsce ma Ozzy, bardzo ładne!

 

46 dni już... czas leci... :(

 

--------------

 

Jeśli chodzi o wydawanie zwierzaków, które odeszły to generalnie, od kilku lat, nie wolno tego weterynarzom robić. Z lecznicy wydać nie mogą, a gdy psiaka usypiają w domu, to powinni zabrać ze sobą. Zmieniły się przepisy (chyba Sanepid w tym maczał palce, ale pewna nie jestem), wszystkie zwierzęta martwe powinny iść do utylizacji (brrr....), razem z odpadami z operacji. Koszmar. I dla większości właścicieli rzecz nie do przełknięcia...

Niektórzy weterynarze olewają przepisy, ale są formaliści, którzy zwierzaka nie wydadzą i już. Choć jak słusznie zauważył wet, który pozwolił mi zabrać Bazylka, przecież są cmentarze dla zwierząt i krematoria. To jak niby ten zwierzak ma się tam dostać - ma przejść sam czy może wet powinien go zawieźć?! Po prostu kolejny, jak wiele w tym kraju, bzdurny przepis. I nieludzki. Nie wyobrażam sobie zostawić Bazylka w lecznicy, zostawić do spalenia z odpadami i śmieciami; zostawić nie mogąc go pochować (choć Bazyl akurat skremowany jest).

Posted

PIękne miejsce ma Ozzy, bardzo ładne!

 

46 dni już... czas leci... :(

 

--------------

 

Jeśli chodzi o wydawanie zwierzaków, które odeszły to generalnie, od kilku lat, nie wolno tego weterynarzom robić. Z lecznicy wydać nie mogą, a gdy psiaka usypiają w domu, to powinni zabrać ze sobą. Zmieniły się przepisy (chyba Sanepid w tym maczał palce, ale pewna nie jestem), wszystkie zwierzęta martwe powinny iść do utylizacji (brrr....), razem z odpadami z operacji. Koszmar. I dla większości właścicieli rzecz nie do przełknięcia...

Niektórzy weterynarze olewają przepisy, ale są formaliści, którzy zwierzaka nie wydadzą i już. Choć jak słusznie zauważył wet, który pozwolił mi zabrać Bazylka, przecież są cmentarze dla zwierząt i krematoria. To jak niby ten zwierzak ma się tam dostać - ma przejść sam czy może wet powinien go zawieźć?! Po prostu kolejny, jak wiele w tym kraju, bzdurny przepis. I nieludzki. Nie wyobrażam sobie zostawić Bazylka w lecznicy, zostawić do spalenia z odpadami i śmieciami; zostawić nie mogąc go pochować (choć Bazyl akurat skremowany jest).

dla nas uśpienie przyszło znienacka, Kana była chora, ale jeden ranek wszytko zmienił. Wet nie robił problemów, ale sami  zdecydowaliśmy, że chcemy oddać do kremacji. Potem oczywiście przyszły wyrzuty sumienia, teraz po czasie sama nie wim co lepsze. Ma kota pochowanego na ogrodzie i zawsze szerokim łukiem omijam te miejsce (za dużo łez, wspomnień). Super by było, gdyby możną było kremować tak jak ludzi (pojedynczo)....

Posted

PIękne miejsce ma Ozzy, bardzo ładne!

 

46 dni już... czas leci... :(

 

--------------

 

Jeśli chodzi o wydawanie zwierzaków, które odeszły to generalnie, od kilku lat, nie wolno tego weterynarzom robić. Z lecznicy wydać nie mogą, a gdy psiaka usypiają w domu, to powinni zabrać ze sobą. Zmieniły się przepisy (chyba Sanepid w tym maczał palce, ale pewna nie jestem), wszystkie zwierzęta martwe powinny iść do utylizacji (brrr....), razem z odpadami z operacji. Koszmar. I dla większości właścicieli rzecz nie do przełknięcia...

Niektórzy weterynarze olewają przepisy, ale są formaliści, którzy zwierzaka nie wydadzą i już. Choć jak słusznie zauważył wet, który pozwolił mi zabrać Bazylka, przecież są cmentarze dla zwierząt i krematoria. To jak niby ten zwierzak ma się tam dostać - ma przejść sam czy może wet powinien go zawieźć?! Po prostu kolejny, jak wiele w tym kraju, bzdurny przepis. I nieludzki. Nie wyobrażam sobie zostawić Bazylka w lecznicy, zostawić do spalenia z odpadami i śmieciami; zostawić nie mogąc go pochować (choć Bazyl akurat skremowany jest).

 

ja też wolałabym kremację i mieć urnę do pochowania , ale to przyszło tak nagle , ze nie potrafiłam racjonalnie pomyśleć :(

 

To popatrz , gdzie sens gdzie logika ( no fakt w tym kraju logiki i sensu jak na lekarstwo :/ ) zakłada się Cmentarze dla Zwierzaczków , krematoria a psiaka nie mogą wydać , czyli po raz kolejny rzucanie kłód pod nogi .

Ja bym nie zostawiła Ozzulka i wet widziala chyba , ze gdyby powiedziała nie , to by żywa nie wyszła z gabinetu , albo ja była bym kolejna do utylizacji , bo naprawdę wyglądałam jak zombie :(

 

Gdzie kremowaliscie Bazylka ?

Mi tez zostalo wydane ciałko.


Ozzulek ma piekny grob!

całe szczęście , ze i wam się udało dostać ciałko

 

dla nas uśpienie przyszło znienacka, Kana była chora, ale jeden ranek wszytko zmienił. Wet nie robił problemów, ale sami  zdecydowaliśmy, że chcemy oddać do kremacji. Potem oczywiście przyszły wyrzuty sumienia, teraz po czasie sama nie wim co lepsze. Ma kota pochowanego na ogrodzie i zawsze szerokim łukiem omijam te miejsce (za dużo łez, wspomnień). Super by było, gdyby możną było kremować tak jak ludzi (pojedynczo)....

 

są krematoria , teraz to wiem , a tak jak zostawia się i spalają ze śmieciami :(

 

żałuję , ze nie mam jakieś działeczki , bo tak by był gdzieś pod krzaczkiem ...
 

Posted

dla mnie w tamtym momencie to było ciało, to nie była moja Kana (wszystko potoczyło się tak szybko, na pewno byłam w szoku). W czasie jej choroby, chociaż wiedziałam że może umrzeć, jakoś mój mózg omijał temat co z ciałem.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...